Skocz do zawartości

najlepsi all time


lorak

Rekomendowane odpowiedzi

wiem, wiem, temat oklepany i wielu twierdzi, ze nie mozna niczego w tej sprawie definitywnie rozstrzygnac. ale jak pewnie niektorzy z was wiedza razem z Pretorem zrobilismy wlasne zestawienie najlepszych G, F i C all time. mozna je znalezc tu http://www.forum.e-basket.pl/viewtopic.php?t=20891

 

zakladam ten temat, bo chcialbym zeby swoje zdanie wyrazily osoby, ktore tu pisza, a nigdy na e-baskecie nie postawia swojej nogi. interesuje mnie to, co do ktorych miejsc macie najwieksze zastrzezenia, jak by wygladalo wasze zestawienie i oczywiscie jak to uzasadniacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawał dobrej roboty to całe zestawienie, ale faktycznie trudno roztrzygać kto gdzie powinien być. Można przyjąć, że najważniejszym kryterium oceny są sukcesy drużynowe i wpływ na drużynę, ale i tak jest tu od diabła innych czynników mogących sprawić, że ktoś będzie wyżej czy niżej także pewnie każdy w kilku miejscach mógłby się przyczepić.

 

Nie będę się zagłębiał we wszystko teraz, ale kilka pozycji, do których bym się doczepił :)

 

Guards

 

Tutaj w zasadzie większa część listy mi odpowiada nie wiem tylko czy Thomasa nie dałbym przed Frazierem, ale to chyba dlatego bo Pistons Thomasa trochę oglądałem a Fraziera z Knicks jakoś mgliście przypominam sobie jakiś mecz ogladany na NBA+. Bryant również nie będę pchał wyżej, ma jeszcze czas żeby podskoczyć o kilka pozycji. Moje zastrzeżenia co pewnie dla większości nie będą zaskoczeniem zaczynają się po nim 8) pisałem już trochę na ten temat jak któryś z kibiców Sixers przytoczył to zestawienie wtedy pisałem, że zdecydowanie wyżej postawiłbym z graczy, których w znaczynych ilościach miałem okazję oglądać dwóch rozgrywających mianowicie Paytona i Kidda nie chce mi się tu po raz kolejny przytaczać tych samych argumentów Iverson na swoją obronę ma w zasadzie tylko rok 2001 kiedy gdzieś tą drużynę zaprowadził, Payton stworzył z Kempem niezapomniany duet prowadząc Sonics do zdecydowanie lepszych osiągnięć niż Sixers Iversona mając nieporównywalnie większą konkurencję w swojej konferencji niż Sixers kiedy awansowali do finału.

Oprócz tych dwóch zapomniałem zupełnie o jeszcze jedym graczu, który dla mnie bez wątpienia powinien być w takim zestawieniu wyżej od Iversona czyli Drexlerze, poza mistrzostwem w Rockets prowadził przecież Blazers dwukrotnie do finału i zdaje się, że również regularnie awansował z nimi do PO.

 

Forwards

Tutaj chyba w zasadzie tylko do pozycji Malone'a bym się przyczepił dałbym go zdecydowanie wyżej może nawet na trzecią pozycję, brakuje mu faktycznie tego pierścienia do kolekcji, ale gra na wysokim poziomie przez praktycznie całą karierę, dla wielu to z całą pewnością najwybitniejszy PF w historii tej gry, Duncan ma pierścienie i z takim argumentem trudno dyskutować, ale poza tym ma w tej chwili 30 lat i w zasadzie trzeci sezon z rzędu gra gorzej a 30 letni Mailman był jeszcze ładnych parę lat przed sezonami, w których zostawał MVP.

 

No i jednak Pippen za Barkleyem również nie bardzo mi pasuje grał faktycznie z Jordanem, ale z drugiej strony Jordan grał również z nim.

 

Centers

Bill Russell jeśli przyjąć właśnie to kryterium oceny jak w jego przypadku to bez wątpienia to co pisałem przy obrońcach i AI jest uzasadnione zespól i osiagnięcia drużynowe na pierwszym miejscu.

Zastanowiłbym się poważnie nad obsadą pozycji 4 i 5 :? Shaq i Hakeem, naprawdę trudny wybór i chyba wybierając jednego czy drugiego nie można popełnić błędu, Shaq jednak więcej sukcesów drużynowych, ale z drugiej strony Hakeem kiedy wygrywał w 94 nie miał drugiej gwiazdy do pomocy, defensywnie duża przewaga Olajuwona. Nie wiem naprawdę nie wiem jakbym musiał się zdecydować Hakeem zdobywając swoje tytuły faktycznie pokonywał pod drodze tych największych rywali ze swojej pozycji Ewinga, Robinsona i samego Shaqa, Shaq z drugiej strony jestem dość mocno przekonany, że gdyby on sam zrobił wszystko co w jego mocy to miałby spore szanse na znalezienie się nawet na pierwszym miejscu tego zestawienia, tak czy inaczej wybór między tymi dwoma wielkimi centrami jest strasznie trudny.

 

Brakuje mi tu jednak wyżej Ewinga czy Mutombo zwłaszcza widząc na 15 pozycji Bena, rozumiem mistrzostwo i tytuły DPOTY, ale z drugiej strony osiągnięte to w czasach gdzie centrów jak na lekarstwo, defensywnie również wybrałbym Mutombo Ewing dużo by również w tym elemencie nie odstawał, ofensywnie porównania zwłaszcza do Ewinga nie ma żadnego tytuł jednak sporo znaczy.

 

To na razie tyle nie mam natchnienia na więcej póki co, podstawowa sprawa to właśnie jeśli za tak istotny argument przyjąć zdobyte tytuły czy osiągnięcia zespołu to co robi na 11 miejscu wśród guardów Iverson :?:

i dlaczego Pippen zaledwie na 10 miejscu wśród skrzydłowych skoro nie tylko on osiągał wiele w dużym stopniu dzięki grze w silnej drużynie i tu pojawiają się gracze Celtics, ktorzy dominowali w lidze kiedy drużyn wielu nie było :?:

jeśli jednak pójść bardziej w stronę indywidualnej oceny poszczególnych graczy np. to dlaczego Ben przed Ewingiem czy Mutombo :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Payton stworzył z Kempem niezapomniany duet prowadząc Sonics do zdecydowanie lepszych osiągnięć niż Sixers Iversona mając nieporównywalnie większą konkurencję w swojej konferencji niż Sixers kiedy awansowali do finału.

 

Fajnie, ze zauważyłeś, że z Kempem, podczas gdy Iverson tworzył... no właśnie, trudno mówić o duecie ze starzejącym sie Mutombo czy tam generalnie balansującym na granicy przeciętności z zawodnikiem dobrym Snowem. Oczywiście zdaje sobie sprawe ze słabej konferencji w 2001, ale Iverson też super mocnego teamu nie miał, więc nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo wychodzi ze to Sixers mieli taki super skład a reszta to była dno.

 

Poza tym nalezy uważać, żeby nie przeginać i znaleźć gdzieś złoty środek pomiędzy umiejętnościami indywidualnymi a sukcesami zespołu. Jasne, ze w NBA chodzi o wygrywanie i o ten błyszczący pierścionek, ale nawet Jordan sam nie doprowadził Bulls do mistrzostw. Iverson nigdy nie miał drużyny mistrzowskiej w sensie rosteru, także gadanie o tym ze nic nie osiągnał jest troche na wyrost.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczne od tego, że jestem niesamowicie wkurwiony ponieważ straciłem przez swoją głupotę całego posta no ale temat bardzo ważny toteż poświęce jeszcze koło pół godziny i napiszę swoje odczucia co do tej naprawdę świetnej listy...

 

GUARDS

 

Co do pierwszych 4 miejsc nie mam najmniejszych zastrzeżeń i ciężko jakoś inaczej było by wśród tych czterech graczy inaczej to zestawienie zrobić. Jordan jako najlepszy gracz w historii nie do ruszenia z jakiej strony by nie patrzeć, Magic to samo. Robertson i West bardzo blisko ale jednak Big „O” stawiam wyżej przede wszystkim za jedyne osiągnięcie które nigdy nie zostanie pobite (100pkt. kiedyś ktoś na pewno rzuci :wink: ) Jednak dalej widział bym to chyba trochę inaczej. Na 5 miejscu Thomas (chociaż go nie lubie) dalej na pewno Cousy (cały czas gdy go oglądam szczękę mam jakieś 30 cm poniżej zwykłego poziomu…) potem Stockton co do którego mam chyba najwięcej wątpliwości. Z wiadomych powodów czyli braku tego najważniejszego trofeum. Gdyby tylko miał na koncie chociaż jeden tytuł walczył by o pierwszą 4 no ale jak nie ma to nie ma i nic się na to nie poradzi. Przy dalszych dwóch graczach mam problem i stawiam ich na równi, tak więc nie mam kolejności w jakiej bym ich ułożył. Na pewno wyżej ustawiłbym Drexlera mniej więcej na równi z Bryantem i tutaj podobnie jak Icemanem i Frasierem miejsce obu jest przemienne. Dalej tak jak ustawiłeś czyli Archibald, Sharman i Kidd no dopiero wtedy chyba Iverson co do którego mam najwięcej kontrowersji. Chociaż nie jestem cały czas pewien bo mimo wszystko jak na gracza o takich warunkach dokonał rzeczy naprawdę niesamowitych. No ale z zespołem jednak więcej przegrał niż wygrał tak więc chyba to decyduje. Zastanawiał bym się czy nie sklasyfikowac jeszcze Paytona, ale tutaj już nie jestem do końca pewien (mimo mojej wielkiej sympatii do niego). Tak więc w skrócie:

 

1.Jordan

2.Johnson

3.Robertson

4.West

5.Thomas

6.Cousy

7.Stockton

8-9.Frazier-Gervin

10-11.Drexler-Bryant

12.Archibald

13.Sharman

14.Kidd

15.Iverson

 

Aha no i może jestem ślepy ale nie zauważyłem nigdzie "The Pearl'a" a w moim odczuciu chociaż wśród rezerwy powinien się znaleźć...

 

FORWARDS

 

Pierwsze miejsce niezagrożone w żaden sposób. Larry to Larry, był jest i będzie najlepszy. Ale już z dalszą klasyfikacją mam spory problem. Na pewno nie postawił bym na Duncana. Ale oprócz niego jest 6 graczy z których każdy czymś tam w moich oczach sobie na to miejsce zasłużył. Malone podobnie jak Stockton przekreśla te szanse brakiem tytułu zaprzepaścił toteż chyba wybór pozostaje między Bobem i Dr. J. Stawiam jednak na Pettita jako, że był prawdziwym i przy tym niesamowitym pionierem na pozycji PF. Z tego wynika, że dalej jest Erving, i bardzo żałuję, że nie spędził całej kariery jako gracz NBA bo wtedy mogło by być bardzo różnie. Dalej kolejny dylemat czyli Mailman i Havlicek. Bliższy głównie przez wiek (mój) jest mi Karl i chyba przez to jego stawiam trochę wyżej. Chociaż z drugiej strony 8 tytułów no i „Havlicek steal the ball!!!” skłania mnie bardziej ku ustawieniu właśnie „Hondo” na pozycji numer 4. Dalej pierwszy highflyer NBA czyli Baylor, i dopiero potem Duncan. Bardzo lubię Tima uwielbiam patrzeć jak gra, jednak mimo wszystko zawsze w moich oczach uchodził za takiego który robi „tylko tyle aby wygrać”. Wiem brzmi to głupio i śmiesznie zarazem, ale po prostu nigdy AŻ tak bardzo nie wymiatał. Nie wiem jak to wyjaśnić ale tak po prostu jest. Miejsca 8,9,10 również są dla mnie wielką niewiadomą. Pippen-Barry-Barkley, Barkley-Barry-Pippen itd. Sam nie wiem. Najbardziej skłaniał bym się ku stawiania najwyżej Scottie’go bo to najlepsze „uzupełnienie” jakie kiedykolwiek grało w NBA, no ale nie jestem do końca przekonany… Jeśli chodzi o Garnetta, to przyznam się, że po prostu go nie lubię i nigdy do mnie specjalnie nie przemawiał, ale gdzieś tam mimo wszystko wiem, że gracz to nietuzinkowy i to jedenaste miejsce jednak jest zasłużone. Chociaż, cały czas zastanawiam się nad Hayes’em. Był jaki był ale mimo wszystko sam rzut oka na liczby budzi niesamowity szacunek. Do tego zdobył mistrzostwo wg. mnie będąc kluczową postacią. No ale jednak mimo całej niechęci do Garnetta, muszę przyznać, że indywidualnie jest niesamowity i chociażby za to należy mu się 11 miejsce. Co do dwóch kolejnych zgadzam się całkowicie, chociaż te paczki Wilkinsa cały czas nie dają mi spokoju (tak wiem, punkt widzenia 10latka, ale nic na to nie poradzę). No i dochodzimy do wyboru którym mi naprawde zaimponowałeś czyli Rodmana. Nie widziałem jeszcze rankingu w którym Denis byłby chociaż wspomniany (no ale ja generalnei mało widziałem). Można mówić o nim co się chce ale trzeba mu oddać, że w tym co robił a więc w obronie i zbiórkach był po prostu perfekcyjny. Do tego dochodzi ogromna wola walki i chęć zwyciężania. Gdyby tylko mógł, zapewne aby wygrać dałby się pokroić i właśnie to w nim cenię najbardziej. Oczywiście miał słabsze momenty (SA) ale genralnie nawet to nie zaciera jego bardzo pozytywnego wizerunku w moich oczach. Co do reszty to ciężko mi kogoś dokooptować do tej czołowej 15. Może McAdoo, może Schayes (chociaż on sporo stracił w moich oczach przez syna ( :wink: ), nie wiem. No i tak dla porządku:

 

1.Bird

2.Pettit

3.Erving

4.Malone

5.Havlicek

6.Baylor

7.Duncan

8-9-10.Pippen-Barry-Barkley

11.Garnett

12.Hayes

13.McHale

14.Wilkins

15.Rodman

 

CENTERS

 

No i tutaj mam chyba największy problem. Z jednej strony pewniakiem powinien być Russell. 11 tytułów i koniec dyskusji. Ale jak dla mnie sprawa nie wygląda aż tak prosto. I nie chodzi tu tylko o Alcindora i Chamberlaina ale przedewszystkim o… Olajuwona. Najpierw się przyznam, że jest to mój ulubiony środkowy. No a teraz przejde do usprawiedliwiania moich wątpliwości jeśli chodzi o czołówkę centrów. Przedewszystkim grał w czasach kiedy pozycja środkowego była chyba najsilniej obsadzona w całej historii. Mutombo, Sabonis, Daugherty, O’neal, Robinson, Ewing, Mourning. Wszyscy ci zawodnicy grali właśnie w czasach kiedy grał Olajuwon i z pośród nich tylko jemu udało się wywalczyć tytuł. Oczywiście Shaq też mistrzostwa wygrywał ale mimo wszystko Olajuwona nigdy nie ograł, Pat i Admirał kariery już prawie pokończyli (przynajmniej ten pierwszy) a ten drugi już był tylko uzupełnieniem. Nie mówię, że miał łatwiej ale jednak klasowych centrów było już jak na lekarstwo. Akeem w swoich czasach był bezapelacyjnie najlepszy i dlatego mam takie wahania jeśli chodzi o tą pierwszą czwórkę. No ale mimo wszystko umówmy się, że jednak ta pierwsza trójka jest nie do ruszenia (nieprawdopodobne wręcz cyfry jak i sama gra wyprzedzająca o lata świetlne lata w których występowali). Piąte miejsce bez żadnych wątpliwości dla Shaqa. To samo z dalszymi miejscami czyli Mikanem i Mosesem. Najciężej mi tu umiejscowić Pata. Indywidualnie na pewno nie gorszy od wszystkich którzy go w tej klasyfikacj do 7 miejsca wyprzedzają. No ale tak jak piszesz lorak, zawsze przegrywał. Największego pecha miał chyba w 98 roku kiedy złamał rękę (bodajże zdrzył się z Johnsonem) i w tym momencie praktycznie skończyła się jego wielka kariera. A na pewno miał przed soba jeszcze kilka ładnych lat gry na naprawde wysokim poziomie. Mimo wszystko jednak w pierwszej 10 powinien się wg. mnie znaleźć i osobiście stawiam go na miejscu 10 tuż za Reedem. Dalej Parish, Walton i Covens. I tutaj kolejny bardzo kontrowersyjny wybór czyli Wallace. Ja bym na niego na pewno nie postawił. W jego miejsce u mnie wędruje Mutombo. Przede wszystkim ze względu na konkurencję pośród jakiej grali obaj zawodnicy. No i Dikembe jednak był dużo bardziej przydatny w ataku. Jedyną wątpliwością jest wspomniany tytuł, ale skoro tak to Mourning na pewno powinien być przed Benem. Może i nie był jakąś pierwszoplanową postacią w ostatnim sezonie Heat ale tytuł ma a indywidualnymi osiągnięciami z całej kariery bardzo dużo wyprzedza nowego środkowego Chicago.

 

1.Russell

2-3. Chamberlain-Jabbar

4.Olajuwon

5.O’neal

6.Mikan

7.Malone

8.Robinson

9.Reed

10.Ewing

11.Parish

12.Walton

13.Cowens

14-15.Mutombo-Mourning

16.Wallace

 

 

Jak już mówiłem na początku, lista naprawdę kapitalna, jeśli z czymś się w niej nie zgadzam to tylko poprzez jakieś indywidualne odczucia i w żadnym razie nie twierdzę, że moje wybory są lepsze (bo nie są). Oczywiście muszę też zaznaczyć, że wiedzę na temat tych dawniejszych zawodników opieram generalnie na podstawie źródeł pisanych no i nielicznych fragmentów gier. Tak więc nie ma co brać tego na poważnie po prostu posłużyłem się twoim „TOPEM” do stworzenia własnej listy…

 

PS.

 

to dlaczego Ben przed Ewingiem

Ben wcalnie nie jest przed Ewingiem :wink:

 

PS2.

 

Aha no i jest to przynajmniej w moim odczuciu lista taka trochę sentymentalna, i jeśli miałbym ją układać tak na serio bez przysłowiowego "nie ma przebacz" to wyglądała by jednak trochę inaczej. Chodzi oczywiście o mijesca bo jednak "zbiór" zawodników nie uległ by chyba zmianie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Payton stworzył z Kempem niezapomniany duet prowadząc Sonics do zdecydowanie lepszych osiągnięć niż Sixers Iversona mając nieporównywalnie większą konkurencję w swojej konferencji niż Sixers kiedy awansowali do finału.

 

Fajnie, ze zauważyłeś, że z Kempem, podczas gdy Iverson tworzył... no właśnie, trudno mówić o duecie ze starzejącym sie Mutombo czy tam generalnie balansującym na granicy przeciętności z zawodnikiem dobrym Snowem. Oczywiście zdaje sobie sprawe ze słabej konferencji w 2001, ale Iverson też super mocnego teamu nie miał, więc nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo wychodzi ze to Sixers mieli taki super skład a reszta to była dno.

 

Poza tym nalezy uważać, żeby nie przeginać i znaleźć gdzieś złoty środek pomiędzy umiejętnościami indywidualnymi a sukcesami zespołu. Jasne, ze w NBA chodzi o wygrywanie i o ten błyszczący pierścionek, ale nawet Jordan sam nie doprowadził Bulls do mistrzostw. Iverson nigdy nie miał drużyny mistrzowskiej w sensie rosteru, także gadanie o tym ze nic nie osiągnał jest troche na wyrost.

najpierw nie napisałem nic o Kempie, ale zmieniełem zdanie właśnie żeby zobaczyć po raz kolejny stare usprawiedliwienie dla AI 8) dobrze wiesz master, że w tym momencie moją ripostą będzie wspomnienie Stackhouse'a i napisanie, że gdyby Payton też miał problemy z pogodzeniem się z tym, że pierwszym zadaniem rozgrywającego jest kreowanie partnerów to pewnie jego relacje z Kempem wyglądałyby tak jak AI ze Stackhousem. Nie jest mi go absolutnie żal ponieważ miał faktycznie szansę na stworzenie świetnego duetu z innym dobrym młodym zawodnikiem gdyby rozumiał na czym polega granie na pozycji rozgrywającego, za błędy się płaci czasami przez długi czas on swoją szanse dostał, ale nie chcial jej wykorzystać.

 

Jeśli chodzi o Paytona to kiedy po latach Kemp odszedł a na jego miejsce przyszedł stojący niżej w rankingu PF Baker nie przeszkodziło to Sonics w wygraniu ponad 60 meczów w sezonie to pewnie przypadek, ale Kemp i Baker największe indywidualne sukcesy w połączeniu z zespołowymi mieli właśnie grając w Sonics z Paytonem.

 

to dlaczego Ben przed Ewingiem

Ben wcalnie nie jest przed Ewingiem :wink:

:lol: to walnąłem faktycznie widać wzrok mi już szwankuje, sorki za zamieszanie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tym momencie moją ripostą będzie wspomnienie Stackhouse'a i napisanie, że gdyby Payton też miał problemy z pogodzeniem się z tym, że pierwszym zadaniem rozgrywającego jest kreowanie partnerów to pewnie jego relacje z Kempem wyglądałyby tak jak AI ze Stackhousem. Nie jest mi go absolutnie żal ponieważ miał faktycznie szansę na stworzenie świetnego duetu z innym dobrym młodym zawodnikiem gdyby rozumiał na czym polega granie na pozycji rozgrywającego, za błędy się płaci czasami przez długi czas on swoją szanse dostał, ale nie chcial jej wykorzystać.

 

Heh, przywołujesz młodego Stacka, który notabene w późniejszym czasie był co prawda bardzo dobrym zawodnikiem, ale do poziomu Kempa to się raczej nie zbliżył. Dwa, że porównujesz Iversona z pierwszego sezonu do Paytona z jego chyba najlepszego. Trzy, że pewnie zdąrzyłeś zauważyć, że w przeciągu kilkunastu lat w drużynach mistrzowskich tworzyły duety zawodników wybijających się na tle ligi, Iverson nigdy takiego partnera nie miał. Hughesa też sobie możesz darować, bo przy Iversonie to on się dopiero uczył grać w NBA. Van Horn czy Robinson to żadni All-Starowie, ten pierwszy ma przyklejoną na czoło etykietkę cipki, drugi sie kompletnie posypał (tak wiem, wyjdzie na to , że przez Iversona...). Dopiero teraz przy boku Iversona gra inny All-Star, tyle ze znajduje się na równi pochyłej i tego Ci tłumaczyć nie musze, bo bardzo dobrze o tym wiesz.

 

Generalnie z tym niby fajnym supportem dla Iversona to troche naciągana historia.

 

Piszesz też, ze zadaniem rozgrywającego jest kreowanie partnerów, podczas gdy bardzo dobrze wiesz, że Iverson to SG a nie żaden rozgrywający, i że jego największym atutem jest atakowanie kosza a nie szukanie podania dla partnerów. Wychodzi na to, że Payton jest ogólnie fajniejszy, bo jako PG lepiej rozgrywa piłkę niż typowy rzucający obrońca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, przywołujesz młodego Stacka, który notabene w późniejszym czasie był co prawda bardzo dobrym zawodnikiem, ale do poziomu Kempa to się raczej nie zbliżył.

może dlatego, że nigdy nie dane mu było grać z takim rozgrywającym, który pomógłby mu wznieść się na wyższy poziom 8)

Dwa, że porównujesz Iversona z pierwszego sezonu do Paytona z jego chyba najlepszego.

tak a gdzie to zrobiłem :?: gdyby młody Payton miał problemy z zaakceptowaniem tego, że jego rolą jest w pierwszej kolejności kreowanie innych a nie siebie jego współpraca z Kempem czy innnymi graczami mogła wyglądać inaczej niż wyglądała przecież on też mógł na początku swojej kariery zapragnąć być super strzelcem a nie rizgrywającym. Bardzo podobnie możnaby powiedzieć o różnych zawodnikach w ich pierwszych sezonach w lidze gdyby każdy z nich robił to co Iverson mogliby zaprzepaścić swoje szanse na późniejsze drużynowe sukcesy.

 

A co do obecnego składu Sixers cóż powiedzmy, że wysoko cenię Iguodalę i uważam, że w Sixers się marnuję jego talent bardzo chciałbym go zobaczyć w duecie z normalnym rozgrywającym bo dla mnie to gracz, spokojnie na miarę takiego Richarda Jeffersona i daję sobie rękę uciąć, że jak tylko nie będzie grał z AI osiagnie podobny poziom (chciałbym go z Chrisem Paulem w duecie zobaczyć, ale Hornets utopili sobie kase w Stojakovicu )

 

Webber jasne, że po kontuzji to nie ten sam chłop, ale chyba kolano nie miało wiele wspólnego z tym, że ten jeden z najlepiej asystujących PF w lidze nagle przychodząc do Sixers ma najmniejsze ilości asysty w karierze mimo, że minut na parkiecie spędza sporo, ale to z pewnością wina trenera a nie tego, że Iverson nie umie grać bez piłki.

 

Piszesz też, ze zadaniem rozgrywającego jest kreowanie partnerów, podczas gdy bardzo dobrze wiesz, że Iverson to SG a nie żaden rozgrywający, i że jego największym atutem jest atakowanie kosza a nie szukanie podania dla partnerów.

widzisz Ty na to patrzysz z tej strony, ale chyba nie jest przypadkiem, że przez tyle lat gracze o jego warunkach fizycznych, jego zamiłowaniu do grania z piłką byli przede rozgrywającymi tak to w baskecie z jakiegoś powodu zawsze było jest i pewnie będzie. Iverson jest SG ponieważ od początku swojej kariery grał zbyt egoistycznie jak na rozgrywającego skąd wiesz czy gdyby potrafił kiedyś zaakceptować tą rolę i zrobić co się tylko dało żeby się w niej zrealizować nie byłoby to z większą korzyścią dla niego a przede wszystkim dla drużyny :?:

 

Powiedz mi bo tak się zastanawiam Iverson nad Kiddem i Paytonem ma przewagę pod względem ilości punktów jakie potrafil zdobywać co wiązało się oczywiście w dużym stopniu z tym o ile więcej rzutów od nich oddawał, ale tak poza tym :? tych dwóch pokazało, że jako liderzy swoich drużyn mieli na te ekipy dobry wpływ, prowadzili swoje drużyny do większych sukcesów, sprawiali, że ich partnerzy grali lepiej, oni swoim stylem gry ułatwiali grę o nim trudno to powiedzieć bo nawet jak grywa jako SG to w zasadzie zdobywać punktów po grze bez piłki za bardzo nie potrafi co w dużym stopniu komplikuje sprawę, porównywać defensywy tej dwójki do AI nawet nie ma sensu więc master czy jest coś poza zdobyczami punktowymi czego ja może nie dostrzegam co pozwoliłoby postawić AI wyżej od nich :?:

 

PS. Mam nadzieję, że to nie będzie trakotwane jak większość tematów o AI choćby z tego względu, że nie porównujemy go tu do wiadomo kogo tylko kwestia umiejscowienia AI w rankingu guardów wszechczasów, w którym moim zdaniem znalazł się co najmniej o trzy pozycje za wysoko i tyle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.