Skocz do zawartości

lista all time


lorak

Rekomendowane odpowiedzi

ogólnie chamberlain przez lata znajdował się prawie zawsze w top3-top5 all time rankingów, tyle że to było na podstawie statsów

 

ostatnio dzięki dostępowi do coraz lepszych źródeł okazało się, że był PO chokerem, kiepskim teammate etc, stąd od paru [3? 5? ] lat jego pozycja w all-time rankingach poszła strasznie w dół, nie tylko tu na forum ale też w dowolnym rankingu przygotowywanym przez ludzi z pewną znajomością przebiegu kariery Wilta

 

btw taka zagadka, zgadnijcie z kogo pochodzi cytat w mojej sygnaturce? : )

 

edit

anyway, nie zaskakuje mnie Monty Twoje uwielbienie dla obu, Iversona i Wilta - w końcu obaj byli statsiarzami

zwłaszcza wymienianie ilości przechwytów Iversona jako dowodu na cokolwiek to zwyczajnie strzał w kolano

 

natomiast zastanawia mnie jedno: czemu piszesz

 i to na pozycji RZUCAJĄCEGO obrońcy

jest w tym coś niezwykłego? każdy zawodnik gra na jakiejś pozycji, co jest szczególnego w tym że Iverson grał na pozycji rzucającego obrońcy?

koniec edita

 

 

@vasquez / white choco:

@suns 93

suns  mieli spory firepower [barkley był wtedy bestią, Majerle, KJ], ale mieli absolutnie all-time badziewną obronę pod koszem jak na ten etap rozgrywek, co jest sporym [chciałem napisać: SPOOOOOORYM] ułatwieniem dla każdego przeciwnika, a już zwłaszcza dla takiego który ma atakujących obręcz guardów - nie przypadek że Jordan akurat w tamtej serii miał 41ppg

 

@sonics 96

sonic nie mieli pierwszej opcji na poziomie nba-finals [Kemp grał świetnie w tamtych finałach, ale ciągle to nie był człowiek który zaprowadziłby kogokolwiek do mistrzostwa, a Payton w ataku to nie była jakaś zayebista druga opcja], poza tym byli prowadzeni przez GKarla, który zawsze był kiepskim trenerem

na potwierdzenie tego ostatniego, sprawdzćie sobie jak Sonics w tamtych latach przeplatali świetne występy w PO z absolutnymi upsetami - mimo że niemal zawsze świetnie wypadali w RS

 

Sonics, gdyby zagrali jakoś sensownie, to naprawdę mogli wygrać conajmniej 1 z dwóch pierwszych meczy w finałach 96, ale oba przewalili koncertowo w końcówkach [i nie, w żadnej z nich Jordan ich nie rozbił], po czym koncertowo oddali G3 już w pierwszej kwarcie

 

@Pacers 98 & Jazz 97 i 98 to wg. mnie obie te drużyny wyglądały dobrze na tle Bulls raczej z tego powodu że Bulls w 97 i 98 jechali już na oparach [nie, nie żartuję] niż z tego powodu że same były świetne

obu drużynom zdecydowanie brakowało atletyzmu na pozycjach guards: stockton/hornacek/russel  oraz  mullin/jackson/miller vs harper/pippen/jordan... choć fakt że pippen zwłaszcza w 98 był już daleki od swojej najlepszej formy fizycznej

Pacers w osobach Davis/Davis/Smits mieli mocną defensywę pod koszem, czego z kolei nie mieli Jazz

Jazz mieli świetny system, rolsi Jazz w obu tych finałąch grali zdecydowanie lepiej niż rolsi Bulls, natomiast gdy trzeba było wygrać mecz to Jazz pokonywali się sami [niecelne wolne Malone'a w G1 97, strata Malone'a w G6 98]

 

wiem, pobieżna ta moja analiza ale myślę że przedstawiłem podstawowe bolączki poszczególnych teamów

p.s. nie widziałem zupełnie serii Bulls Pacers 98, więc tu  posiłkuję się statami

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed Iversonem na pewno są:

Jordan

Kobe

Wade

Manu

Drexler

Miller

Allen

 

I to bez dwóch zdań i tutaj można się zastanawiać czy ktoś jeszcze. Jeśli ktoś się ze mną chce nie zgodzić, najpierw niech sam siebie szczerze zapyta, czy gdyby był trenerem i miał do wyboru między takim Clydem, a Iversonem w drafcie i wiedział jaki poziom zaprezentuję, czy wziąłbym AI3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed Iversonem na pewno są:

Jordan

Kobe

Wade

Manu

Drexler

Miller

Allen

 

I to bez dwóch zdań i tutaj można się zastanawiać czy ktoś jeszcze. Jeśli ktoś się ze mną chce nie zgodzić, najpierw niech sam siebie szczerze zapyta, czy gdyby był trenerem i miał do wyboru między takim Clydem, a Iversonem w drafcie i wiedział jaki poziom zaprezentuję, czy wziąłbym AI3.

Z Allenem to dziwna sytuacja, nigdy druzyny daleko jako lider nie zaprowadzil, ciezki strasznie do uklasowania, jak dla mnie to nie ma dla niego miejsca na tej liscie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Allenem to dziwna sytuacja, nigdy druzyny daleko jako lider nie zaprowadzil, ciezki strasznie do uklasowania, jak dla mnie to nie ma dla niego miejsca na tej liscie

Gdyby jego SEA było na wschodzie 01-03, to by miał 3peat występów. Robił tam najlepszą ofensywę w lidze, jak dla mnie jeśli chodzi o peak, jest na poziomie Reggiego. W zasadzie nie potrafiłbym wybrać z nich jednego wyżej, oboje podobny typ gracza, podobne wady i zalety, podobnie długa kariera, Allen ma przewagę w tytułach wprawdzie. A że AI3 załapał się raz się załapał do finałów i dwa razy do drugiej rundy na beznadziejnym wschodzie, przy którym obecny wydaje się mocny, nie jest dla mnie jakimś ogromnym wyznacznikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Allenem to dziwna sytuacja, nigdy druzyny daleko jako lider nie zaprowadzil, ciezki strasznie do uklasowania, jak dla mnie to nie ma dla niego miejsca na tej liscie

 

 

tylko że

1. Iversen doprowadził drużynę do finałów 1 raz, ALE na epicko słabym wschodzie [swoją drogą pokonał Bucks Allena, choć to ciągle nie były najlepsze lata Allena, jego prime był trochę później]

2. Allen sprawdził się jako 2-3 opcja [boston] czy w Miami [jako roles] - jak wiadomo to Iversenowi, ze względu na zryty charakter, nie za bardzo się udało

 

nie żebym z tego powodu automatycznie stawiał go wyżej niż Iversona [imho na wielu podanych tu wcześniej listach all-time R Allen jest przeceniany], ale trzeba to jednak wziąć pod uwagę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko że

1. Iversen doprowadził drużynę do finałów 1 raz, ALE na epicko słabym wschodzie [swoją drogą pokonał Bucks Allena, choć to ciągle nie były najlepsze lata Allena, jego prime był trochę później]

Allen w tej seri 27 ppg w 42 minuty na 61 ts

Iverson 30 w 35 minut na 43(sic!) ts

Iverson miał epicko słabą drużynę.

Allen z pierwszym wysokim zagrał dopiero w Celtics.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obu drużynom zdecydowanie brakowało atletyzmu na pozycjach guards: stockton/hornacek/russel 

 

jakoś nie przeszkodziło im to rozbić dwukrotnie w pył mega atletycznych Lakersów.

Poza tym sam napisałeś, że w finale pokonali się sami. W 97 roku to Malone przegrał im koncertowo dwa mecze, zwłaszcza G6.

Bulls wygrali zdecydowanie tylko G2, reszta to w/w błędy Jazz lub wygrana w końcówce.

 

Poza tym tamten Russel był dość atletyczny, a Stockton robił z Harperem momentami co chciał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed Iversonem na pewno są:

Jordan

Kobe

Wade

Manu

Drexler

Miller

Allen

 

I to bez dwóch zdań i tutaj można się zastanawiać czy ktoś jeszcze. .

Clyde Drexler jest największym beneficjentem ery, w której grał. Euforia ofensywna i zamiłowanie do wiecznego transition na Zachodzie lat 80/90 sprzyjało wielu "pustym" scorerom, z których to Drexler był zdecydowanie najsłabszy. Drexler to praktycznie samo transition i early offense (choć trzeba przyznać, że jest w tym w absolutnym top ever) w przeciwieństwie nawet do takiego Alexa Englisha (midrange) czy Adriana Dantleya (post up), którzy byli bardziej wszechstronnymi koszykarzami.

 

Trzeba by się teraz zastanowić czy Ray Allen jest traktowany jako 1st czy 2nd opcja. Jako druga jest wybitny, ale nie wiem czy lata spędzone w Bucks czy Sonics są w stanie przekonać mnie, że drużyna z Allenem jako liderem ofensywy byłaby w stanie uklepać majstra (bo już np. w Iversona jestem w stanie uwierzyć). Tutaj też jest kłopot z Reggiem, którego nieznacznie wyżej cenię jako lidera, ale uważam że był mniej wszechstronnym i gorszym koszykarzem od Raya.

 

Jak widzisz, każdy ma swoje wady i zależy jak podejść do pewnych kwestii - w każdym razie AI na pewno nie jest "zdecydowanie gorszy bez dwóch zdań" od tej trójki.

 

Iverson miał epicko słabą drużynę.

Z jednej strony (na papierze) - tak

Z drugiej strony - drużyna była idealnie dopasowana do mentalności i problemów w obronie Iversona z tamtego okresu. Iverson żył podwójnie dzięki temu, że miał usage na poziomie 40 000 i mógł grać cały czas z piłką, a w obronie ratował mu skórę Snow na PG i Deke pod dziurą.

 

Wszystko zależy zawsze od dopasowania. Dla Jordana najlepszy był Paxson (chociaż był chyba najgorszym starterem), a Dantley mimo, że lepszy od Aguirre - mniej pasował do koncepcji Pistons.

 

@biala czekolada

"jakakolwiek lista, gdzie Pippen jest przed Lebronem - to najglupsza lista ever".  why ?

 

Błagam Cię...

 

Pippen to ultimate sidekick i było to już przerabiane tysiące razy, że the best Pippen of all Pippens to ten, który robi ogromną robotę po obu stronach, będąc schowanym przed oczekiwaniami kibiców i blaskiem fleszy za plecami prawdziwego alpha doga. Lebron sam jest tym alpha dogiem i już nie robiąc idiotycznych zabaw w zamianę Pippen<-->Lebron i sprawdzanie czy Bulls mieliby miejsce na palcach u stóp na pierścienie - to Lebron jest jeszcze w praktycznie każdym elemencie gry w koszykówkę lepszy od Scottie Pippena. 

@suns 93

@sonics 96

@Pacers 98 & Jazz 97 i 98 

 

Do każdego zespołu można się przyczepić i znaleźć wady nawet u największych (Bulls'96 brak interior D, Celtics'08 Rondo+Perkins etc) i to całkiem logiczne, że wszystkie wyżej wymienione ekipy nie zdobyły mistrza bo miały tych wad więcej lub te wady były gorzej rozłożone lub też nie mieli Jordana.

 

 

 

 

PS

 

Ogólnie warto by też brać pod uwagę TMaca w takich zabawach z all-time top SG. Jak dla mnie prime TMac byłby gdzieś za Wadem, a przed Manu.

Edytowane przez BiałaCzekolada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

btw taka zagadka, zgadnijcie z kogo pochodzi cytat w mojej sygnaturce? : )

Pierwsze zdanie wskazywałoby na Robinsona, ale plaża i dziewczyny wszystko rozjaśniły - Wilt.

Ja np daje Jordana,KB,Wade,Manu,Ray Allen...Iversona powiedzmy że daje na równi z TMaciem,chociaż bardziej lubie tego drugiego.O Westach i innych Drexlerach się nie wypowaidam,bo nie oglądałem ich meczów więc nie będe świrował znawcy jak niektórzy tutaj czerpiący wiedze z highlightów z youtuba :tongue:.

To dlaczego oceniasz Jordana, kiedy jednocześnie mówisz, że Drexlera nie widziałeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te kryteria, które przedstawiłeś są złe i po prostu tak nie można oceniać, bo mija się to z celem.

Dla ustalenia mojej listy to bylo celem ;-) Ale OK, po takim wstepie spodziewam sie miazdzacych argumentow przeciw, wiec czy dam rade na nie zareagowac? Zobaczymy...

 

Naprawdę mocno musisz siedzieć w temacie fantasy, bo właśnie tutaj zacząłeś fantazjować.

Nie wiem dlaczego slowo "fantasy" postrzegacie tak negatywnie gdy KAZDA lista all-time kwalifikuje sie do tego worka bo porownujemy zawodnikow z roznych er, zasad, srodowisk itp itd, ktorzy nie mieli ze soba nic wspolnego poza uprawieniem tego samego sportu w tej samej lidze. Czym innym jak nie fantasy jest laczenie roznych swiatow dla wlasnej rozrywki?

 

Nie można, po prostu nie można oceniać zawodników na podstawie własnych "projekcji", co do ich dalszych karier.

W mojej opinii to samo zdanie odnosi sie do *nie* uwzgledniania, ze kariera zawodnika wciaz trwa. Rozumiem obiekcje przeciwko projekcjom bo to sie wydaje nieokreslone widzimisie, ale sprobuj to potraktowac ogolniej tzn jako "zakladam iz ta kariera bedzie miala ciag dalszy, a nie wlasnie sie skonczyla". Albo chociaz podejscie "co dany aktywny gracz musialby osiagnac bys go umiescil powyzej tego, ktory juz zakonczyl kariere?" oraz "jakie sa szanse, ze to zrobi?". Nie musimy sie zgadzac co do przyszlosci jakiegokolwiek zawodnika, i ta czesc dyskusji bylaby wg mnie bardzo ciekawa, ale wg mnie musimy uwzglednic, ze ona nastapi w jakiejs formie.

 

robiąc to bawisz się w "co będzie?", a od tego już jest niebezpiecznie blisko do "co by było gdyby?"

Zaraz ktoś pójdzie za ciosem i w top 10/20/30 zacznie umieszczać Ralpha Sampsona, Lena Biasa, Drazena Petrovica, czy nawet Grega Odena.

Zupelnie sie nie zgadzam, ze jest blisko i ze mozna pojsc za ciosem jak to zasugerowales bo w/w zawodnicy mieli autentyczny i istotny powod, dla ktorego kariera zostala nagle przerwa. Co jest takim powodem u np LeBrona i Duranta? Zakladamy, ze zgina w wypadku samochodowym? Ze przedawkuja? Takie scenariusze sa duzo wiekszym fantasy niz "beda grac dalej na wysokim poziomie"! Zwroc uwage, ze jedyny "what if" jaki uwzglednliem to, ze istnieje przyszlosc, srednio kontrowersyjny ;-)

 

Ale jak Ty na podstawie dajmy na to 7 lat czyjejś kariery oceniasz gracza, który ma jeszcze trochę lat gry przed sobą, to kto komuś zabroni za 3 dni wrzucać do swoich list Wigginsa, czy Embida.

Wystarczy przyjac minimum doswiadczenia w NBA [co zrobilem] z uzasadnieniem, ze zawodnik najpierw musi byc sprawdzona marka w NBA by dyskutowac jego miejsce w historii tej ligi.

 

sam swojej listy jeszcze nie skleciłem i sam do końca nie wiem jak się za to zabrać.

To sprobuj, moze niezaleznie dojdziesz do tego samego wniosku ;-) Edytowane przez wiLQ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pippen to ultimate sidekick i było to już przerabiane tysiące razy, że the best Pippen of all Pippens to ten, który robi ogromną robotę po obu stronach, będąc schowanym przed oczekiwaniami kibiców i blaskiem fleszy za plecami prawdziwego alpha doga. Lebron sam jest tym alpha dogiem i już nie robiąc idiotycznych zabaw w zamianę Pippen<-->Lebron i sprawdzanie czy Bulls mieliby miejsce na palcach u stóp na pierścienie - to Lebron jest jeszcze w praktycznie każdym elemencie gry w koszykówkę lepszy od Scottie Pippena. 

Zasadniczo zgadzam sie niemniej jeśli mówimy o obronie na piłce to Pippen był lepszym niż Le Bron w najlepszych latach nie wspominając o tym że od dwóch lat Le Bron już nie jest tym lockdown obrońcą. Jeśli chodzi o podania to moim zdaniem nie ma między nimi większej różnicy. Trochę lepiej wypada Le Bron ale to raczej wynika z roli lidera i przez to inaczej akcje wyglądają pod niego niemniej Pippen miał fantastyczny przegląd pola jak na takiego gracza.

Z tym że ogólnie trzeba pamiętać że nie do końca sprawiedliwe jest wstawianie łatki - ten drugi więc obniżamy jego wartość. Najbardziej cierpi na tym Pippen i Mc Hale. Co ciekawe taki Wade nawet teraz nie ma takiej łatki przy jakiejkolwiek ocenie . Tak samo Magic. Z jakiegoś powodu raz uznajemy że był duet liderów raz że ewidentnie jeden z nich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Do każdego zespołu można się przyczepić i znaleźć wady nawet u największych (Bulls'96 brak interior D, Celtics'08 Rondo+Perkins etc) i to całkiem logiczne, że wszystkie wyżej wymienione ekipy nie zdobyły mistrza bo miały tych wad więcej lub te wady były gorzej rozłożone lub też nie mieli Jordana.

 

 

 

 

oczywiście że tak, w 100% się zgadzam z tym co napisałeś

 

natomiast nie zgadzam się z Vasquezem co do jego teorii że Bulls pokonywali bardzo dobre teamy [gdzie jednocześnie twierdzi że w obecnym wieku takich zespołów jest bardzo mało] --- ja jako 'bardzo dobre teamy' rozumiem takie, które są materiałem na mistrza, i staram się wskazać gdzie, wśród wymienionych przez was bardzo mocnych drużynach, widzę wady. Skupiam się jednocześnie na aspektach, które powszechnie przyjmuje się że mistrz powinien mieć [dobry trener, dobry interior D, zayebista pierwsza opcja] bądź na takich, które znacznie ułatwiały bykom zwycięstwo ze względu na matchupy [brak atletycznych guards w Jazz]. Pytanie właśnie o to, jak te wady były rozłożone, i gdzie plusy dodatnie przesłaniały plusy ujemne.

 

 

 

jakoś nie przeszkodziło im to rozbić dwukrotnie w pył mega atletycznych Lakersów.

Poza tym sam napisałeś, że w finale pokonali się sami. W 97 roku to Malone przegrał im koncertowo dwa mecze, zwłaszcza G6.

Bulls wygrali zdecydowanie tylko G2, reszta to w/w błędy Jazz lub wygrana w końcówce.

 

Poza tym tamten Russel był dość atletyczny, a Stockton robił z Harperem momentami co chciał. 

 

co do atletyczności: tak, Russel był, ale nikt poza nim, i z tego powodu musiał kryć Jordana prawie cały czas [przez co z kolei był zajechany].

Nie jest przypadkiem że najlepsze wyniki w obronie MJa w finałach mieli Sonics, którzy mieli bandę w miarę atletycznych guardów[więc mogli  zmieniać  krycie MJa] + dobrego obrońcę podkoszowego [Kempa] --- Utah nie mieli ani jednego, ani drugiego, stąd MJ jadący w sumie na oparach w 98 ciągle miał przeciw nim bardzo dobre statsy.

 

Ale poza tym, to sam piszesz że pierwsza opcja Jazz przegrała im dwa mecze w finałach 97, więc chyba koniec końców ci jazz nie byli taką świetną drużyną, no nie?  

 

aha, co do rozłożenia Lakersów to poczytaj to co odpisałem wyżej czekoladzie - widocznie innymi aspektami gry górowali nad Lakersami na tyle że atletyczność guardów nie była tu potrzebna. Poza tym Lakers byli wtedy młodz i nieopierzeni, mieli Della Harrisa na ławce, Nicka WTF Excela na PG i Kobego rzucającego cegły w crunch.

Btw strzelę że gdyby Jazz mieli takiego Eddie Jonesa zamiast Hornacek'a na SG to Bullsom mogłoby być jeszcze ciężej w ewentualnych finałach.

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo zgadzam sie niemniej jeśli mówimy o obronie na piłce to Pippen był lepszym niż Le Bron w najlepszych latach nie wspominając o tym że od dwóch lat Le Bron już nie jest tym lockdown obrońcą. Jeśli chodzi o podania to moim zdaniem nie ma między nimi większej różnicy. Trochę lepiej wypada Le Bron ale to raczej wynika z roli lidera i przez to inaczej akcje wyglądają pod niego niemniej Pippen miał fantastyczny przegląd pola jak na takiego gracza.

Z tym że ogólnie trzeba pamiętać że nie do końca sprawiedliwe jest wstawianie łatki - ten drugi więc obniżamy jego wartość. Najbardziej cierpi na tym Pippen i Mc Hale. Co ciekawe taki Wade nawet teraz nie ma takiej łatki przy jakiejkolwiek ocenie . Tak samo Magic. Z jakiegoś powodu raz uznajemy że był duet liderów raz że ewidentnie jeden z nich

Co do obrony Pippen vs Lebron to rzeczywiście można się kłócić godzinami, bo są do tego podstawy (chociaż Pippen często nie krył najgroźniejszego rywala przeciwnika pomimo swojej reputacji), ale cała reszta? No z czym do ludzi?

 

Przegląd pola Pippen miał cudowny, ale po raz kolejny - wśród wingów w Lebrona lidze jest jeszczew tylko Larry Bird. 

 

Co do drugiej części, to nie wiem w jaki sposób Pippen cierpi na tym, że jest sidekickiem? Powiedziałbym, że nawet czerpie z tego korzyści, bo ludzie nie rozliczają go tak bardzo za liczne kompromitacje (nazywane dzisiaj byciem "pizdą"). Wade to zupełnie inny przypadek, bo on w ciągu kariery sprawdzał się świetnie w dwóch rolach i też przecież jako koszykarz jest w innej lidze niż Pippen.

 

Duet liderów to np. KG-Pierce albo Kemp-Payton. W parach Bird-McHale, Magic-KAJ, MJ-Pipp sprawa jest jasna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

natomiast nie zgadzam się z Vasquezem co do jego teorii że Bulls pokonywali bardzo dobre teamy [gdzie jednocześnie twierdzi że w obecnym wieku takich zespołów jest bardzo mało] --- ja jako 'bardzo dobre teamy' rozumiem takie, które są materiałem na mistrza, i staram się wskazać gdzie, wśród wymienionych przez was bardzo mocnych drużynach, widzę wady. Skupiam się jednocześnie na aspektach, które powszechnie przyjmuje się że mistrz powinien mieć [dobry trener, dobry interior D, zayebista pierwsza opcja] bądź na takich, które znacznie ułatwiały bykom zwycięstwo ze względu na matchupy [brak atletycznych guards w Jazz]. Pytanie właśnie o to, jak te wady były rozłożone, i gdzie plusy dodatnie przesłaniały plusy ujemne.

Jak dla mnie Sonics 96 mieli wszystko oprócz pierwszej opcji, żeby zdobyć (co najmniej jedno) mistrzostwo, podobnie jak Blazers 00, czy Kings 02. 

 

Poza jednym wyjątkiem - Pistons 04, to żeby zdobyć mistrzostwo to musisz mieć przede wszystkim Gościa, który złapie całą resztę za kark i przeciągnie ich przez jedną czy dwie kwarty kiedy zespołowi nie idzie - i tak parę razy w ciągu PO. Jak nie masz takiego Gościa, to za bardzo nie masz na co liczyć i nawet świetny trener ci nie pomoże (chyba że Pop). Obrona pod koszem jest w stanie uratować ci trochę dupę w PO, ale o pierścieniach możesz zapomnieć, bo jak robi się naprawdę gorąco - to skórę ratuje ci jakiś random performance, ale problem jest taki, że tak gorąco to w postseason jest kilka razy i prawdopodobieństwo, że Mike Bibby zagra drugi mecz życia w ciągu tygodnia jest niewielkie.

 

Schody się zaczynają wtedy, gdy uzmysłowisz sobie, że co roku w lidze jest od 3 do 5-6 takich Gości i wtedy o wyniku decyduje to - który z nich ma najlepszy system? najlepszego trenera na ławce? najlepszy support? najlepszą obronę? najlepszy spacing? etc.

 

Sonics 96, Knicks 92-93, Jazz 97-98, Blazers 92, Magic 96, Heat late 90s - wszystkie te drużyny były bardzo mocne, ale nie mocne na tyle, żeby wygrać mistrza przeciwko dobrze ułożonej ekipie z kimś takim jak Jordan. I analogicznie, Sacto Adelmana, Blazers 00, , Suns pre 07, Rockets Yao, Denver late 00s, Bulls 11, Pacers 13 - to wszystko mocne drużyny, ale nie pokonasz mieczem czołgu.

 

 

Jak dla mnie mistrzostwo w 90s mogłeś zdobyć tylko z Jordanem, Hakeemem, early Barkleyem, Isiahem i Reggiem i może pre injury Ewing. Reszta to  "Chrisy Paule".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.