Skocz do zawartości

Tankowanie - fakty i mity


kore

Rekomendowane odpowiedzi

IMO jest to temat nie do rozstrzygnięcia....

zastanawia mnie jedynie brak przecieków i afer byłych graczy a wątpię aby każdy miał po latach taką dyscyplinę ducha jak brakuje $

na moje temat tak jak wymiany jest bardziej kreowany przez media a oznakami tankowania jest jedynie osłabianie zespołów poprzez perspektywiczne trejdy niz zakaz wprost trafiania do kosza..... grajcie na maks ;-(co umicie- pokażcie widowni piękny mecz ale jak przegracie nic się nie stanie - taka postawa jest IMO najbliższa.. końcówka to gorzej oczywiście ale dalej w ten deseń

Edytowane przez ignazz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie oślepłem to jeszcze nikt tu nie wrzucił linka do listopadowego artykułu z espn od anonimowego GM-a

http://espn.go.com/nba/story/_/id/9893551/anonymous-nba-gm-why-team-tank-season-espn-magazine?src=mobile

Trochę beka bo to może być GM Suns

Ogólnie tak to widze: gm i trener tankują, gracze nie bo nie jest to w ich interesie choć może co mądrzejsi widząc co jest grane i będąc pewnymi swojej pozycji w zespole w przyszłości nie męczą się zbytnio, zwłaszcza im bliżej końca sezonu.

Edytowane przez Bogut
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dopuszczam do siebie myśli, że gracze sami mieliby celowo grać słabiej. To zwyczajnie nie w ich interesie. Dla wielu z nich to nawet szansa na pokazanie się lub odświeżenie kariery (Crawford, Marshall, Augustin). Chyba, że jest jak napisał Bogut - facet jest pewny miejsca w zespole, nikt go nigdzie nie odda i wtedy może nie starać się na 100%.

 

Tankowanie to zabawa dla GMa i trenera (jeśli trener nie chce się w to bawić, to wtedy mamy problem - vide Chicago). Trener nie musi dokonywać sabotażu podczas meczu, grunt aby kumał o co biega i nie marudził, gdy w zespole nie ma nominalnego PG czy C, ławka jest sklejona w chłopców znalezionych podczas gry w parku lub nagle odsyła się dobrego gracza na miesięczny urlop zdrowotny, bo kichnął czy złamał paznokieć.

 

Sposobów jest wiele i nie ma sensu o tym pisać, bo wszyscy wiemy o co chodzi. Ja na ten przykład robiłbym zawodnikom w przeddzień meczu piesze wycieczki albo fundowałbym open bar w klubie nocnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie urosło w tym sezonie do rangi legendy, a hasło to jest używane tak często że jego znaczniee nieco się wytarło

Powiedzialbym wiecej, dla wiekszosci dziennikarzy tankowanie stalo sie domyslna "analiza" i glownym powodem niemal kazdego ruchu. Juz tak wszyscy sie zaprogramowali, ze jak druzyna oddaje gracza bez innego dobrego zawodnika w zamian to znaczy, ze tankuje. A to jest mit, bzdura i uproszczenie, ktore zwalnia z faktycznej analizy o co w wymianie chodzilo.

 

Sam wspomniales przyklad trejdu Denga... ktory wg mnie nijak nie byl tankowaniem!

Bulls zaproponowali Dengowi extension, ten je odrzucil, czyli Bulls mieli 100% pewnosci, ze traca Denga za nic w offseason. W takiej sytuacji racjonalnym zachowaniem jest oddanie pol sezonu Denga za duze oszczednosci i picki. Zarowno z Dengiem jak i bez niego sezon Bulls zmierzal w rejony sportowego rozczarowania, wiec to nie jest tak, ze rozwalili przyszlego mistrza.

 

To powiedziawszy, nawet jesli uwazam, ze tankowanie jest mocno przesadzone jako zjawisko to ono jak najbardziej istnieje...

 

Pytanie czy tankowanie w swojej najprostszej definicji ma rację bytu? Albo inaczej: na jakiej płaszczyźie zachodzi zjawisko tankowania?

Odgornych decyzji poza boiskiem. Najczesciej to sadzanie dobrych zawodnikow z drobnymi kontuzjami pod koniec sezonu. Pieknym przykladem na czyste tankowanie byli Warriors w 2012 jak bronili swojego picku, ktory byl ich tylko w Top7, ale powyzej przepadal w trejdzie.

 

Także reasumując: czy oglądając słabo grającą Philadelphię mamy do czynienia z odpuszczaniem meczów czy po prostu kiepskimi zawodnikami?

IMHO to drugie. Tzn starterzy w sumie nie sa tacy zli, ale jak juz zaczyna grac ktos z lawki to pozamiatane. Przy czym Sixers tez zrobili to co powinni: podpisali paru mlodych i ich testuja. Nie wiem tylko dlaczego uznali, ze akurat tych warto sprawdzic, ale to jakby juz inny problem decyzyjny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i Boston kolejny mecz z rzędu w ostatnich akcjach odwala ordynarne tankowanie. I można dyskutować czy nie ale ponieważ te same nazwiska przewijają się to moim zdaniem to był przykład team order.

 

Polecam obejrzeć ostatnie 42 sekundy meczu i samemu sobie odpowiedzieć ile było tam celowości ?

 

Jesteś +1 masz 20 sekund do końca nikt Ciebie o dziwo nie fauluje i ...... rzucasz w 9 sekundzie akcji i to jeszcze long 2 ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale pocisnął po Bostonie heh.

 

To tylko 1/10.

"Ten zespół przestaje wówczas rzucać, nie stara się nawet udawać, że broni, a jak ma ostatnie posiadanie to pewne jest, że albo skończy się airballem/cegłą albo, co jeszcze zabawniejsze(?) rzutem po czasie (!). Serio?"

Edytowane przez Fudzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie jest chyba najbardziej ryzykowną rzeczą w NBA, przecież nie ma to jak przegrywać cały rok a wybrać z 1 numerem człowieka który rzuca średnio 2 punkty na mecz. 

 

 

Nie musze chyba mówić że czysta inspiracja Anthonym Bennettem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie jest chyba najbardziej ryzykowną rzeczą w NBA, przecież nie ma to jak przegrywać cały rok a wybrać z 1 numerem człowieka który rzuca średnio 2 punkty na mecz. 

 

 

Nie musze chyba mówić że czysta inspiracja Anthonym Bennettem. 

 

Inspirację rozumiem ale Bennett to raczej splot niekorzystnych okoliczności. Nie ma talentu na bycie nr 1 w drafcie, w sumie nie rokuje na kogoś wyjątkowego, undersized, atletycznie przeciętny, dodatkowo wpychany na nienaturalną dla niego pozycję i ogólnie prowadzony tak samo jak cały zespół Cavs - bez ładu i składu. Katastrofa w tak epickich proporcjach prędko się nie powtórzy.

 

Wczoraj, z braku laku, oglądałem Knicksów z Bostonem i to było coś strasznego. Rozumiem tankowanie (nie tyle podkładanie się, co konstruowanie zespołu w taki sposób, by ssał) ale liga na serio powinna coś z tym zrobić, bo można trafić na mecze bardziej pasujące do ligi Kosowa, niż NBA. Te z rodzaju :wiem, że mogę wyłączyć w połowie 2Q bo i tak nic się nie wydarzy:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie jest chyba najbardziej ryzykowną rzeczą w NBA, przecież nie ma to jak przegrywać cały rok a wybrać z 1 numerem człowieka który rzuca średnio 2 punkty na mecz. 

 

 

Nie musze chyba mówić że czysta inspiracja Anthonym Bennettem. 

 

Ale ten draft tzn ten z 2013 był pewnie jednym z najgorszych w historii - to ciężko porównać z tym nadchodzącym. Popatrz na Seatlle którzy wybrali Duranta i w tym roku może zdobędą tytuł ( oczywiście teraz młodzi idą za szybko do NBA więc nikt już nie ma z miejsca takiego wpływu jak miał Duncan chociażby).

Zresztą z tym co są obecnie w TOP 8 tankowania to tylko Jazz i Kings mają w miarę już ułożony trzon z młodych graczy i brakuje im niewiele do skoku w górę a takie Boston czy Orlando to wciąż jest zapchane długimi kontraktami wereranów i na dodatek nie mają dużo talentu u siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ten draft tzn ten z 2013 był pewnie jednym z najgorszych w historii - to ciężko porównać z tym nadchodzącym. Popatrz na Seatlle którzy wybrali Duranta i w tym roku może zdobędą tytuł ( oczywiście teraz młodzi idą za szybko do NBA więc nikt już nie ma z miejsca takiego wpływu jak miał Duncan chociażby).

Zresztą z tym co są obecnie w TOP 8 tankowania to tylko Jazz i Kings mają w miarę już ułożony trzon z młodych graczy i brakuje im niewiele do skoku w górę a takie Boston czy Orlando to wciąż jest zapchane długimi kontraktami wereranów i na dodatek nie mają dużo talentu u siebie.

No właśnie już Ci super młodzi nie idą na zawodostwo, nie mamy już takich przypadków jak Kemp, Jermaine O'Neal, Bryant czy James. Moim zdaniem to właśnie źle, gdyż jeśli taki wybitny gracz trafi pod lupę złego trenera akademickiego, to on w przeciwieństwie to trenerów i managmentu w NBA może starać się totalnie go zneutralizować (dopasować do swojej myśli szkoleniowej - Ty masz 18 lat a 65, ja wiem lepiej, nie podskakuj). Duncan to jeden z nielicznych wybitnych zawodników w ostatnich 2 dekadach, który przyszedł do ligi w pełni ukształtowany. Ale on to zrobił tylko i wyłącznie z własnego wyboru, przecież mógł iść do draftu minimum rok wcześniej, już wtedy sławne były jego treningi z Mourningiem w których podobno ogrywał starszego kolegę bez większych problemów . Wszedł do ligi będąc całkowicie dojrzałym człowiekiem i gra do dziś i chyba jest nie wielu zawodników, którzy przez całą karierę mieliby podobne statsy, bez większych wzlotów i załamań. Ale Tim to człowiek prawdopodobnie nie idący na kasę, nie poszedł balować po drafcie, nie poszedł po ROTY, nie poszedł po MVP finałów, a jak poszedł to zawsze wracał perfekcyjnie przygotowanym, to po prostu trzeba mieć, żadne regulacje draftu w tym nie pomogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie już Ci super młodzi nie idą na zawodostwo, nie mamy już takich przypadków jak Kemp, Jermaine O'Neal, Bryant czy James. Moim zdaniem to właśnie źle, gdyż jeśli taki wybitny gracz trafi pod lupę złego trenera akademickiego, to on w przeciwieństwie to trenerów i managmentu w NBA może starać się totalnie go zneutralizować (dopasować do swojej myśli szkoleniowej - Ty masz 18 lat a 65, ja wiem lepiej, nie podskakuj). Duncan to jeden z nielicznych wybitnych zawodników w ostatnich 2 dekadach, który przyszedł do ligi w pełni ukształtowany. Ale on to zrobił tylko i wyłącznie z własnego wyboru, przecież mógł iść do draftu minimum rok wcześniej, już wtedy sławne były jego treningi z Mourningiem w których podobno ogrywał starszego kolegę bez większych problemów . Wszedł do ligi będąc całkowicie dojrzałym człowiekiem i gra do dziś i chyba jest nie wielu zawodników, którzy przez całą karierę mieliby podobne statsy, bez większych wzlotów i załamań. Ale Tim to człowiek prawdopodobnie nie idący na kasę, nie poszedł balować po drafcie, nie poszedł po ROTY, nie poszedł po MVP finałów, a jak poszedł to zawsze wracał perfekcyjnie przygotowanym, to po prostu trzeba mieć, żadne regulacje draftu w tym nie pomogą.

 

Wszystko fajnie, tylko chyba trochę dorabiasz teorię do obecnego stanu rzeczy. Hibbert. Lillard, Lee, Granger, Prince, Battier, David West czy Steve Nash. Wszyscy grali 4 lata na uniwerku. Wspomniany przez Ciebie Kemp przyszedł do ligi jako surowizna i początkowo jego gra opierała się na przeskakiwaniu wszystkich. Jermaine przez pierwsze 4. sezony w Portland kręcił oszałamiające 4 punkty na mecz i wystrzelił dopiero w Indianie.

 

Po co to piszę? Moim zdaniem dostosowanie się do gry w NBA i bycie w stanie od razu mieć wpływ na zespół to indywidualna sprawa. Jeżeli masz talent i dobrą etykę pracy + ktoś da ci minuty i w ciebie zainwestuje, to szansa jest duża i nie widzę tu dużego wpływu grania na uniwerku przez x lat. Jasne, że po 4 latach u Krzyżewskiego jest się dużo bardziej ogarniętym niż po samym ogólniaku czy po 1 roku na Syracuse i w zasadzie z miejsca , przy pomyślnych wiatrach, możesz być dobrym rolesem, ale jeśli mówimy o ludziach, którzy mają być od razu franchise playerami swoich zespołów - nie widzę aż tak dużego związku. To na ogół są TAKIE talenty (LeBron, Durant, Duncan), że granie w NCAA niewiele zmienia i to ich indywidualna decyzja, czy wolą zrobić to ciut spokojniej,czy wskakują na karuzelę przy pierwszej okazji. Teraz w lidze mamy takie pieniądze, że po prostu wchodzą do niej wcześniej niż kiedyś i tyle.

 

Bycie dojrzałym człowiekiem, to chyba jest najważniejsze. Jeśli masz talent i poukładane w głowie, to żaden uniwersytet nie powinien ciebie zepsuć.

 

Osobiście wolałbym aby więcej zawodników zostawało na uniwerkach po min. 2 lata, bo w lidze mamy obecnie zatrzęsienie wyskakanych i wybieganych kolesi bez konkretnych koszykarskich umiejętności. Niektórzy przebierają nogami by dostać się do NBA i często robią to na własną szkodę.

Edytowane przez Jinks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ogromnie cenię 4 roczniaków z NCAA ale nacisk kasy i przede wszystkim bezpieczeństwo związane z kontuzją przy gwarantowanym kontrakcie sprawia, ze większość wybiera przyspieszenie przelewów bankowych

liczenie na fakt, zakończenia edukacji na uniwerku wśród talentów gdzie każdy marzy o NBA jest niepoprawnym optymizmem

 

podobna bracia juz zapowiedzieli że pzreskakują na draft 2015.....

 

2 nazwiska mniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jeśli mówimy o ludziach, którzy mają być od razu franchise playerami swoich zespołów - nie widzę aż tak dużego związku. To na ogół są TAKIE talenty (LeBron, Durant, Duncan), że granie w NCAA niewiele zmienia i to ich indywidualna decyzja, czy wolą zrobić to ciut spokojniej,czy wskakują na karuzelę przy pierwszej okazji.

 

 

tu się nie zgodzę.

Historia pokazuje, że gracz po ogólniaku nie nadaje się jeszcze, aby być z miejsca liderem drużyny NBA. 

Na dobrą sprawę tylko Lebron wszedł do ligi i od razu zaczął walić po 20 pkt na mecz wszyscy inni musieli się przystosowywać zaczynając pierwsze lata na ławce.

Po NCAA masz duża łatwiej bo tam a nie w high school uczysz się dopiero prawdziwej koszykówki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.