Skocz do zawartości

East 2nd round [1] Heat - Bulls [5]


BiałaCzekolada

Rekomendowane odpowiedzi

no to przebrnąwszy przez spotkanie (nocna zmiana bluesa w robocie) musze stwierdzic

plan minimum wykonany, spodziewałem sie taki gry Bullls raczej w g.2, bo obawiałem sie jak sobie poradza z krótką przerwą po g.7, ale widac tempa nie zwolnili

fajny, intensywny mecz, ale bądźmy szczerzy- Bulls dostali od battiera mega prezent w postaci chyba 5 nietrafionych openlooków zza łuku. Normalnie Shane takie trójki trafia seryjnie (bez znaczenia czy to RS czy PO) wiec wystarczyło zeby połowa z nich wpadła i Heat by wzieli co ich

 

Seria bedzie przez cały czas wygladała tak samo

Bulls beda gryźć heat tam gdzie Ci sa najsłabsi czyli na desce, ale starczy ze obok jamesa zamalduje sie bosh albo Wade i niestety zaczną sie kłopoty, tym bardziej jesli wciąz nie beda grali Luol i Kirk

Po raz kolejny za to w meczu z Heat kompletnie zabvrakło Boozera, on ma jakis kompleks tej ekipy w PO, za takie mecze nalezy mu sie tylko krytyka, bo piłke łapał co najmniej tak skutecznie jak Kwame

 

tak btw to zaryzykuje twierdzenie, ze nawet po powrocie Denga to Butler powinien grac przeciw jamesowi, bo po raz kolejny okazuje sie ze to dla niego niezwykle trudny rywal, a na pewno LBJ ma z nim wiecej problemów niz z Dengiem, którego defensywe juz rozgryzł

Ja bym posadził Luola na Wada i niech tamten sie meczy z duzy wyzszym rywalem 9a tacy mu kompletnie nie leżą)

 

Liczyłem na 4-1, ale chyba Byki nam tego nie zrobia i raz w United wygraja co? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*****, udusiłbym chłopa, który by mi w playoffach w amatorskiej oddał taki rzut za 3 jak oddał Wade na minutę do końca. No kretyn. Ze wszystkich ludzi na tym boisku, nie licząc LBJa po nim najmniej bym się spodziewał rzutu w stylu Mo Williamsa.

 

Jestem pod niesamowitym wrażeniem tego co robi Thibo. Lakers powinni się zaczaić. Przecież u niego Smush Parker wyglądałby jak Tony Parker a Sasha Pavlovic conajmniej jak Sasha Vujacic ;]

 

Lebron troche zbyt późno ruszył, Bosh tragedia, Wade jako tako, Nate'a nie ma kto bronić. Lebron będzie musiał na nim przysiąść jak na Rosie chyba, do czego to doszło ? THIBO !!!

 

Thibo to PO MVP. THIBOOOOOOOOOOOO !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mówiłem że Rose niepotrzebny skoro jest tak grający Nate ;]

 

miami przegrało przez spudłowane trójki z wolnych pozycji. sam Battier z Millerem nie trafili takich z 8 w pierwszej połowie! bo o ile D bulls była świetna, to jednak heat wypracowali sporo dobrych z rzutów, ale im zwyczajnie nie siedziało. nie wierzę aby tak było na dłuższą metę. tzn. albo chicago poprawi obronę, albo miami zacznie trafiać z tych open looków ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość szpiegzkrainydeszczowców

Swoją drogą cichym bohaterem meczu został zawodnik, którego jeszcze niedawno prawie nikt nie traktował poważnie, a mianowicie Marco Belinelli. Te jego dwie trójki na remis (po 76 i po 86) wpadły w momentach, kiedy Bulls mieli nóż na gardle, a Heat "szykowali się" do odjazdu. Zawodnik typu X tego pierwszego spotkania.

 

Skuteczność Heat z dystansu w playoff spadła do poziomu 31%, z niespełna 40% w RS. Mocno jak na zespół, który wiele meczów wygrywał właśnie na dystansie. Może pora na powrót Ryśka do rotacji?:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miami przegrało przez spudłowane trójki z wolnych pozycji. sam Battier z Millerem nie trafili takich z 8 w pierwszej połowie! bo o ile D bulls była świetna, to jednak heat wypracowali sporo dobrych z rzutów, ale im zwyczajnie nie siedziało. nie wierzę aby tak było na dłuższą metę. tzn. albo chicago poprawi obronę, albo miami zacznie trafiać z tych open looków ;]

dużo racji ale właśnie styl Bulls w PO się sprawdza.Miami nie trafiało open shootów, które powinni trafić ale zobacz jak atak Bulls męczy obronę Miami. mnóstwo zasłon, mnóstwo zapasów i wtedy przeciwnik także się męczy. Bulls mają jeszcze ten problem, że nie mają wystarczająco mięsa armatniego i także mogą spuchnąć. ale ten atak Bulls, który angażuje wszystkich w obronie z Heat powoduje taką sytuację, że nawet open looki mogą przestać trafiać. konsekwentne granie Bulls w ataku spowodowało wygraną. lubię taką koszykówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich na forum i włączam się do dyskusji.

 

Generalnie Heat zagrali mega irytujący mecz dla siebie i swoich sympatyków. Nie można przestrzelić tylu wide open trójek, rzucać osobistych na 68% i podjąć takich decyzji w końcówce i liczyć na łatwe zwycięstwo z takim rywalem jak Bulls. Do tego masa nonszalanckich zagrań, gdzie np. nie łapie się podanej prosto piłki. Defensywa Żaru mnie też zawiodła, bo Belinelliego, Butlera, czy Robinsona spokojnie można było lepiej contestować. Niby wymusili sporo strat Chicago, ale rzuty bronili po prostu słabiej niż zwykle. Poza tym, Bosh to jakiś żart. Zero gry inside i samo pałowanie jumperów z dalekiego middle distance, co równie dobrze mogą robić Wade, James, czy Allen. Do tego 6 zbiórek...szkoda gadać. Gość musi się wziąć w garść i choć trochę podjąć walkę z Noah, Boozerem i Tajem. Wade z kolei jak Jeckyll i Hyde. Raz wydawało się, że będzie przejmował mecz, podejmował dobre decyzje rzutowe, kreował, a potem odpalał coś takiego jak ta trójka w końcówce...koszykarski kryminał jak dla mnie. LeBron mimo słabego początku w Q4 też chciał to wziąć na siebie, ale chyba to źle wpłynęło na zespół. Nie było pod koniec żadnego innego gracza, który dałby radę coś trafić, a i sam James się przyciął, ale w tym wielka zasługa głównie Butlera. Generalnie, wszyscy Bulls pokazują co można grać jak się naprawdę tego chce, a to co wyprawia z ławki Thibs to trenerski artyzm. Tak wąską rotacją dawali radę biegać za zawodnikami Miami przez cały czas...impressive. Ciekawe tylko na ile takiego grania starczy im paliwa. Jedno jest pewne. Heat zardzewieli przez ponad tygodniową przerwę i chyba oczekiwali, że znów wystarczy zagrać 3 kwarty na równo, a w Q4 przyspieszyć i wygrać. Niestety, dopóki chociaż pięciu Bulls ma ręce i nogi to tak łatwo nie będzie. Inna sprawa, że kolejne mecze pewnie zagrają z lepszą ofensywną egzekucją, może poprawią się na tablicach i będą wygrywać. Chicago niesamowicie ciężko będzie utrzymywać taką intensywność nawet grając co 2-3 dni.

 

Inna sprawa którą chciałbym poruszyć to sędziowanie. Nie uważacie, że Bulls byli wczoraj traktowani dość łagodnie? Nie mówię tu o żadnych oszukaństwach ze strony sędziów, ale wydawało mi się, że pozwalali obrońcom Chicago na dość sporo. Na przykład Noah przy odrobinie pecha mógł spokojnie dostać 2-3 gwizdki więcej, gdyby skład sędziowski był inny. Dlatego uważam, że arbitrzy mogą mieć kluczowe znaczenie jeżeli podobny mecz się powtórzy (a prawie na pewno się powtórzy). Absolutnie jestem fanem twardego grania, bez nadmiernej ilości gwizdków, ale po prostu wydaje mi się, że sytuacja, gdzie LeBron i Wade nie dostają tylu calli przy penetracjach, może się nie powtórzyć i będzie to zabójcze dla Bulls.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej i co myslicie serio ze Buttler grajacy kazdy mecz w całości dalej tak bedzie dobrze krył Króla? *****, nie sądze. Dalej jestem pewien, że Miami skonczy to w 5. Nie moge sie doczekać następnego meczu licze, że Heat wyjdą ******** mocno wkurwieni i zabiją Bulls na parkiecie. A Wade za ten rzut za 3 to powinien liścia na odmułke wyłapać. No i wracając do Chicago to Nate jeszcze nie jeden ważny rzut w tej serii spierdoli, więc spokój

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powtórzę to co mówiłem już jakiś czas temu - Bulls bez Rose'a są bardziej niewygodni dla Miami niż Bulls z Rosem. W obronie jest porównywalnie, czyli elite D, a w ataku bez Rosa jest dużo więcej zasłon i podawania co nam totalnie nie leży. Nasza obrona najlepiej sprawdza się przeciw ballhogom i pickom gdzie można robić trapy, liczyć na atletyzm etc... Gdy ktoś ma zajebsity ball movement(Chicago, Pacers, Mavs) mamy problemy. Ale mamy też masę atutów więc myślę, że tę serię i tak zakończymy po naszej myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe to był Playoff game na Wschodzie jakie lubie

 

Butler na Lebronie był przyklejony, że ciężkoby jakiś centrymetr tam wcisnąć - 48 minut ostrej harówy (chwilami na Wadzie), skuteczny w ataku, mega koleś.

 

Gdyby nie serie rok temu z Pacers i Celtics to powiedziałbym, że Heat ulegną presji. Ale rozdział dawania dupy kiedy all eyez on them chyba mają za sobą.

 

Heat biorą g2 dla siebie choćby nie wiem co

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no własnie Butler jest zajeżdżany

nie da sie w tej lidze grac 48minut 3 mecze

nawet w RS z bobcats, Kings i Raptors moznaby wysiaść, a w serii PO przeciww mistrzom to juz samobójstwo

Thibo nie ma zybt wielu opcji, bo jak nie Butler to kto, ale nigga please!!!

Dajcie mu choćby minute w kwarcie posiedzieć bo facet po kolejnym takim meczu zacznie biegac z butla tlenowa i maseczką na twarzy

 

czy RIP nie moze pograc choćby tych 5 minut per game?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James pierwsza polowe olal totalne, byl tak pewny zwyciestwa, ze w ogole nie przykladl wagi do swojej gry, tylko kreowal kumpli, a ci ceglili jak nigdy... W Bulls fatalnie wyglada obrona kiedy na parkiecie jest razem trio Robinson-Belinelli-Boozer, cale szczescie, ze Tibs poszedl po rozum do glowy i wyjebal Loozera. Gibson nawet chory, jest z tysiac razy lepszy od tego partacza.

 

Miami bylo zbyt pewne siebie i ta przerwa tygodniowa zrobila swoje. G2, to juz bedzie demolka. Tylko powrot Kirka i Denga, moze skutecznie ograniczyc obowdowych graczy Heat, bo trio Hinrich-Butler-Deng + Noah-Gibson, to zajebisty D. Im mniej Loozera na boisku, tym wieksze szanse Bulls.

Edytowane przez deadly4u
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miami przegrało przez spudłowane trójki z wolnych pozycji. sam Battier z Millerem nie trafili takich z 8 w pierwszej połowie!

Stary - przeczytaj to, co napisałeś raz jeszcze. Czy naprawdę uważasz, że gdyby te trójki wpadły, to Miami by wygrało? Oczywiście sprytnie pominąłeś fakt, że w drugiej połowie już skuteczność Miami była na normalnym poziomie, a mimo wszystko Chicago potrafiło trzymać wynik.

 

Do tego wielokrotnie na tym forum padały stwierdzenia, że drużyny rzucające trójkę za trójką na dłuższą metę w PO nie mają szans na wygranie. Teraz nagle jest to przyczyna porażki. A prawda jest taka, że Miami było zaspane, zardzewiałe, nie atakowali obręczy, nie byli tak agresywni jak Bulls (loose balls i hustle plays), a to w PO przynosi efekty - nie napierd**lanie trójek.

 

Ja wiem, że to dopiero jeden mecz itd., ale deprecjonowanie gry Bulls przez pisanie, że gdyby nie nietrafione trójki Miami, to by przegrali jest śmieszne i nieobiektywne. Bullsi ograniczyli grę z kontry Heat do minimum - transition defense działało bardzo dobrze - do tego wygrana (zdecydowanie) deska i mamy taki wynik jak mamy. James bardzo musiał się napracować, żeby rzucić te 24 punkty, Bosh wymiękł, przyzwoicie zagrał Wade. Bardzo możliwe, że następne 4 mecze wygra podrażnione Miami, ale błagam o choć odrobinę obiektywizmu, bo w tej chwili znów zmierzamy w stronę logiki, że jak Miami wygrywa, to tylko i wyłącznie przez swoją zajebistą grę, a jak przegrywa, to przez to, że nie trafili kilku open trójek w PIERWSZEJ (!) połowie meczu.

 

Alonzo pomimo, że ostro kibicuje Heat przyznał, że Bulls zagrali świetny mecz (nie tylko w D i ani się nie zająknął o trójkach) i chwała mu za to, bo taka jest prawda. Przynajmniej potem, jak człowiek czyta jego posty, to może zaufać, że są w dużym stopniu obiektywne.

 

Bullsi pojechali po zaledwie dwóch dniach przerwy do jaskini lwa, gdzie mieli zostać zjedzeni i potem rozjechani 4:0 w serii, a odrobili straty w końcówce meczu i wygrali po świetnej walce i zostawieniu serca na boisku, będąc drużyną lepszą. A ty lorak, osoba z jednym z najdłuższych stażów na tym forum piszesz, że Heat przegrali, bo "im zwyczajnie nie siedziało". No comment.

 

Jest 1:0 dla Bulls - deal with it.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe to był Playoff game na Wschodzie jakie lubie

 

Butler na Lebronie był przyklejony, że ciężkoby jakiś centrymetr tam wcisnąć - 48 minut ostrej harówy (chwilami na Wadzie), skuteczny w ataku, mega koleś.

 

Gdyby nie serie rok temu z Pacers i Celtics to powiedziałbym, że Heat ulegną presji. Ale rozdział dawania dupy kiedy all eyez on them chyba mają za sobą.

 

Heat biorą g2 dla siebie choćby nie wiem co

dokładnie

game 2 to najwazniejszy mecz sezonu dla Heat (przynajmniej do tej pory :P), bo jak by przegrali to z 0-2 na wyjeździe będzie już kosmicznie ciężko wyjść

i dlatego czuję że LBJ zagra na pełneej i walnie wyoskie staty i w ataku i obronie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*****, udusiłbym chłopa, który by mi w playoffach w amatorskiej oddał taki rzut za 3 jak oddał Wade na minutę do końca. No kretyn. Ze wszystkich ludzi na tym boisku, nie licząc LBJa po nim najmniej bym się spodziewał rzutu w stylu Mo Williamsa.

Tak jakby mu się nigdy wcześniej nie zdarzało. LeBron też chwilę później odpalił głupią trójkę.

 

Miami wróciło do starych nawyków - zamiast żelaznej egzekucji, brak pomysłu i forsowane rzuty w końcówce. Myślę jednak, że to chwilowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powtórzę to co mówiłem już jakiś czas temu - Bulls bez Rose'a są bardziej niewygodni dla Miami niż Bulls z Rosem. W obronie jest porównywalnie, czyli elite D, a w ataku bez Rosa jest dużo więcej zasłon i podawania co nam totalnie nie leży. Nasza obrona najlepiej sprawdza się przeciw ballhogom i pickom gdzie można robić trapy, liczyć na atletyzm etc... Gdy ktoś ma zajebsity ball movement(Chicago, Pacers, Mavs) mamy problemy. Ale mamy też masę atutów więc myślę, że tę serię i tak zakończymy po naszej myśli.

Luki, Heat robili trapy, w końcu z czego się wzięły straty, ale przecież battier nie bedzie napierdziałał w co drugiej akcji po całym parkiecie bo by się zapluł. Nie wiem gdzie w tym meczu był często tak zajebisty ball movement? klepanie po 10-12 sek by dostać się na przeciw linii trójek to chyba nie jest tego przejaw? Bulls ograniczyli najgroźniejszą broń Heat - kontra zdominowali deskę dzięki temu ponawiali akcję i byli w grze. Pasiaki pozwolili na fizyczną grę i Bulls to wykorzystali. Jeżeli w następnym ugną się przed kolejnymi wymachami łapek wade czy grymasem bólu na licu Jamesa to frontcourt z Butlerem wyląduje na ławce i będzie Nazr Show.

Decydujące akcje to ponowienia gra 1-1 z najsłabszym Mario. Swoją drogą przez chwilę wydawało się że James przejmie w końcowce Robinsona.

 

Myślę jednak, że to chwilowe.

no weź, jendras daj się cieszyć tą błogą chwilą do dnia jutrzejszego.

swoją drogą wyobrażacie sobie Heat w game 3 w United Center z plecakiem 0-2?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoją drogą wyobrażacie sobie Heat w game 3 w United Center z plecakiem 0-2?

Wole sobie tego nie wyobrażać!

oczywiscie to czyta abstrakcja, bo Heat g.2 wezma i to bardzo mocnym akcentem

james to menda, która rozjuszona zrobi z Butlera swoja dziwke, być może przy małej pmocy pasiaków, ale jednak zrobi

nie zdziwie sie jak bedzie blowout

 

oczywiscie zycze sobie wygranego g.2 przez Bulls, ale u buka postawie na heat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.