Skocz do zawartości

LeBron James


Julius

Rekomendowane odpowiedzi

@Luki ale ci chodzi tylko o RS? Bo ja pisząc o Bryancie, jako najlepszym zawodniku 2006/2007 brałem pod uwagę też playoffy, które zdecydowanie działają na niekorzyść Dirka :)

Z tego co wiem tytuł MVP dostaje się po RS i nie ma fizycznej możliwości sprawdzeia czy w PO nasz MVP dalej będzie MVP.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arctus To fajnie, tylko że pisząc o Bryancie jako najlepszym zawodniku 2006/2007 miałem na myśli PO+RS, napisałem - "mimo tego weszli do PO z 7 seedem. W playoffach 1-4 z Suns, ale czy to jakis wstyd odpasc z drugim najlepszym teamem RS?". Po co miałbym wspominać PO, jeśli chodziłoby mi tylko o RS?

Widocznie źle się zrozumieliśmy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arctus To fajnie, tylko że pisząc o Bryancie jako najlepszym zawodniku 2006/2007 miałem na myśli PO+RS, napisałem - "mimo tego weszli do PO z 7 seedem. W playoffach 1-4 z Suns, ale czy to jakis wstyd odpasc z drugim najlepszym teamem RS?". Po co miałbym wspominać PO, jeśli chodziłoby mi tylko o RS?

Widocznie źle się zrozumieliśmy :P

To w takim wypadku najlepszym zawodnikiem sezonu 2006/07 był Lebron, który bandę tusków dociągnął do finału, gdzie wprawdzie przegrał do zera, ale wcześniej jednak pokonał Pistons.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Luke Morrison - wg mnie dość ciężko jest oceniać przez pryzmat RS+PO, bo to rodzi różne aberracje np. Lebron w 2009 - ciężko powiedzieć że nie był najlepszy w sezonie, ale po playoffs już mało kto uważał, ze był "zawodnikiem tego roku". Więc wg mnie te dwie rzeczy trzeba oddzielić, ALE jeśli już tak patrzeć to wg mnie Kobe był najlepszy w lidze w 09 a top3 w 2001, 2007, 2010, 2008.

 

@January

 

Miła teza, szkoda, że nieprawdziwa. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

iverson byl otoczony obroncami bo tylko tacy pasowali do jego and1 style , mial hughesa mial stackhouse dlaczego obaj zostali wytransferowani???

Jedna z wiekszych bzdur powtarzanych w kolko jak teksty kupichy.

Stackhouse chcial byc pierwszą opcją,a Sixers postanowili postawic na AI, ktory mial podobne ambicje. Zreszta gdyby nie ten trade to Sixers pod koszem byliby goli i nawet gdyby ten duet dzialal bosko to nie ma opcji zeby ich 60ppg bez jakiegokolwiek wysokiego (bo kto, Geiger?) zaszli w PO tak daleko.

 

Hughes to fantastyczny przyklad za to. Jako gracz Sixers w swoim drugim sezonie rzucal w 20min 10ppg na skutecznosci 41% z gry i 21% za 3. Prawdziwe wsparcie ofensywne - nie ma co. Jaka Hughes zrobil kariere wszyscy widzielismy, wymieniono go za Kukocia, ktory byl na rowni pochylej i w Bulls ciepal radostne 18ppg przy 38% z gry.

 

Sixers zaczeli sie liczyc zanim zdązyli uzupelnic roster - czy to draftami, czy tradami. Lata 90 to festiwal draftowych wpadek w wykonaniu Phill. Zreszta sam wybór Hughesa byl kontrowersyjny wtedy i nie do konca zrozumialy, bo Phila potrzebowala graczy od 3-5 a na tablicy zostal m.in. Dirk, czy Pierce, a przy Hughesie bylo wiadomo ze skillsetem jest dosc zblizony do AI.

 

Szkoda, ze w loterii ciut wiecej szczęscia mieli wtedy Spurs, bo gdyby Sixers wyjeli w drafcie Duncana zamiast Van Horna z 2ką (ktorego zreszta marnie pretrejdowali), to mielibysmy zapewne troche inną historię i Iversona i Duncana - Sixers w 1997/98 wchodziliby w skladzie AI/Stackhouse/Weatherspoon/Duncan/Coleman, majac Larrego Browna na lawce i Pata Corce'a w zarządzie - a to bylby juz sklad, ktory odpowiednio zmodyfikowany mial szanse za 2-3 lata cos w lidze znaczyc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vasquez

 

Jak bardzo jesteś daleki od prawdy, niech świadczy fakt, że jakbyśmy wymienili z tego "duetu" Kobego na będących w swoim prime TMaca, Vincea, nieoszczędzanego przez Was niesłusznie Iversona (przypomnę, że był w Finale, na co Kanadyjczyk czeka do dziś), czy pewnie kogoś tam jeszcze to Shaq nadal walczyłby o Finał i mistrzostwo. Natomiast gdybyśmy wymienili Shaqa.. no właśnie ? na kogo, żeby Kobe mógł grac wtedy o Finał? Drugim po Shaqu centrem był Mourning, ale śmiem wątpić żeby ten duet cos osiągnął. Kobe ze swoim ego zwyczajnie dostałby strzała od Zo i wylądował na intensywnej terapii. Ostaje nam sie Mpolombo Mukamba, wtedy w ofensywie Kobe byłby w swoim żywiole, ale AI w takim duecie nie dal rady, więc czy Kobemu by defensywny center wystarczył?

 

jak długo ludzie będą powtarzali te same głupoty ? jeszcze masz czelność napisać niech świadczy fakt ? co najmniej jakbyśmy mieli jakieś namacalne dowody na poparcie twojej chorej teorii

 

A ja napiszę tak faktem jest, że jak w LA wymienimy Shaqa na Garnetta to Kobe ma dzisiaj więcej tytułów niż w tej chwili

Edytowane przez Van
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van

 

Rozumiem, że wyżej stawiasz Kobego od shaqa i w d.. masz jego podkoszowa dominację.

 

Tak

 

Dominacje.

 

Jako fan Mourninga dobrze o tym wiem. Nie umniejszając Kobemu - nigdy nie przyszłoby mi do głowy postawić go na tej samej półce co Shaqa. Przecież on dominował pod koszem samą swoja obecnością. O czym Ty w ogóle piszesz?

Ze zwykłej ludzkiej ciekawości - jakie głupoty masz na myśli? Już widzę Kobego tworzącego w Charlotte Hornets z Glenem Ricem i Anthony Masonem Dynastię. taa.. Obudźcie się - Bryant zawdzięcza warunki w jakich przyszło mu grać Shaqowi i organizacji Lakers, a że ma talent i determinację to znalazł sie tam gdzie jest dziś, czyli w absolutnej czołówce i chwała mu za to, bo sa tacy jak ja - którzy widzą jego miejsce w czołówce i tacy jak Ty, którzy w totalnym top ever.

 

Jeszcze jedno Van - idąc Twoim tokiem rozumowania - gdzie swoje miejsce w historii ma Shaq? Który był liderem, a który jego pomocnikiem? Jasne, że im dalej w las, im większe doświadczenie, tym rola Bryanta rosła. Jednak podając CVke Bryanta pasowałoby mieć jakiś umiar w przypisywaniu ludziom zaszczytów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokaż mi gdzie napisałem jaką pozycję w historii ligii zajmuje Kobe w tym top ever. Pokaż mi gdzie napiałem, że stawiam go w tych Lakers wyżej od Shaqa.

 

Lubicie pi*****ić jak to Bryant można sobie zastąpić innym czołowym niskim i Lakers Shaqa i tak by wygrywali, co najmniej jak byśmy nie widzieli tych wszystkich sweepów jakie dostawały zespoły Shaqa jak miał Hardawaya, potem Van Exela i Jonesa w Lakers. Ja wszystkie te lata widziałem dominację Shaqa, o której piszesz tylko ta dominacja to było jakoś zawsze za mało żeby uniknąć szybkich 0-4.

 

To jednak zostawmy bo ciekawsze jest to, że tyle piszecie o tym co by było gdyby Kobe nie trafił do Lakers i nie grał z Shaqiem, a może zastanówmy się co by ten Shaq wygrał gdyby nie grał nie tylko z Bryantem, ale w ogóle z żadnym niskim, który był na poziomie all-nba first team tak jak to robił całą swoją karierę? wyskakujesz mi to z jakimiś Iversonami i piszesz bajki o tym czego by to Mourning nie zrobił Bryantowi, ale Shaqowi dać do zespołu takiego Iversona i byłoby wszystko idealnie ?

 

przy okazji dzięki za przypomnienie o tym awansie do finałów Sixers, pokonanie tamtych Bucks w finale konferecji, a wcześniej Pacers i Raptors to jedno z najwybitniejszych osiągnięć w historii nie tylko NBA, ale w ogóle sportu, ja jestem w szoku, że jeszcze filmu o tym nie nakręcili, ale pewnie nie mogą się zdecydować komu rolę AI powierzyć, w końcu Denzel ma już swoje lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z Tobą Van jest taki (pomimo, że jesteś jednym z rozsądniejszych userów na forum), że wrzucasz wszystkich do tego samego worka.

W ostatnich dyskusjach pisze Tobie wyraźnie za każdym razem, że Bryant to gracz wybitny, żeby uniknąć z Twojej klawiatury textów typu: jak długo ludzie będą powtarzali te same głupoty ?

 

Shaq był wybitnym dominatorem pod koszem, choć wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że gdyby miał determinacje Bryanta osiągnąłby pewnie dużo więcej. Przy tak dominującym graczu wszystkim gra sie łatwiej. Tylko jakiś sensowny kołcz musi to poukładać. Takim gościem był Jax. W '95 z niejakim Brianem Hillem Shaq o mało nie zdobył mistrzostwa. To moje pierwsze Finały, które widziałem od dechy do dechy na żywo, wiec jak chcesz o tym pogadać to proszę bardzo bo pamiętam je doskonale i nie zamydlisz mi tu oczu wynikiem 4-0 bo obydwaj dobrze wiemy co się wydarzyło w g1.

 

A Kobe czasami nie grał razem z Shaqiem z tym samym Van Exelem i Eddie Jonesem? ;)

Tam również brakowało odpowiedniego coacha.

 

Kobe był pewniejszą opcją w końcówkach. Nie wspominałeś o tym co prawda, ale tu się pewnie zgadzamy - wiadomo hack a Shaq

Natomiast żebyśmy mogli w ogóle rozmawiać o tych końcówkach w kluczowych meczach playoffs potrzebny byl ktoś, kto dominował nad wszystkimi, ktos przy kim gra była łatwiejsza dla wszystkich - i nie mam tu na myśli Bryanta. Shaq byl z Pennym w Finale, zdobył 3 miśki z Kobem i jednego z Dwyanem. Młodemu Bryantowi łatwiej grało się na początku jako druga (dojrzewająca) opcja.

 

Kwestia, która Ciebie bulwersuje - zamiast Kobego mógłby być ktoś inny.

Tak uważam i rozumiem, że to cierń który fanów Kobego może boleć.

Do osiągnięcia czegoś nie wystarczy sam talent, ale tez sprzyjające warunki. Kobe na takie trafił. Spójrz sobie na Jamesa w Cavs i teraz sam odpowiedz na pytanie, czy lepiej, że Bryantowi przyszło rozpoczynać karierę u boku Shaqa, czy więcej zyskałby grając z Mattem Geigerem i Georem Zidkiem?

Kobe jako samodzielny lider dojrzał i w momencie, gdy mówimy o drużynie budowanej pod niego ma juz na palcach 3 pierścienie mistrzowskie i ogromne doświadczenie.

 

Nabijanie sie teraz z Iversona jest niesprawiedliwe.

Normalnie byłbym ostatnim, który by go bronił, ale Ty doskonale zdajesz sobie sprawę z kim on tam gral wtedy. Zero drugich opcji w ataku - McKie? Mutombo? Wolne żarty. jak ich chcesz porównać do Gasola, czy Bynuma? McKie to nawet nie półka Artesta, a w najlepszym przypadku Arizy. Czy Snow wypada lepiej od Fishera? Śmiem wątpić. Nie chodzi mi tu o umniejszanie zasług Kobego, bardziej o docenienie Iversona, by gdyby sytuacja Iversona i Bryanta potoczyła sie odwrotnie, to teraz Ty mógłbyś być na miejscu Juliusa, a on pisałby o Iversonie i jego pierścieniach. Ja wiem, że to tylko gdybanie, ale jak odsuniesz emocje na bok i podejdziesz to tego poważnie to przyznasz, że nie można tego 9hipotetycznie wykluczyć). skoro Penny i Dwyane mogli z Shaqiem znaleźć sie w Finale, a Iversonowi wystarczyli Mutombo i McKie to dlaczego nie Iver z Shaqiem?

 

Jeszcze jedno - sami piszecie, że Jamesowi po zdobyciu pierwszego tytułu gra sie łatwiej.

Talent i determinacja to jedno, ale znalezienie sie w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie jest również ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw słów kilka na temat dyskusji Iverson zamiast Braynta.

Z całym szacunkiem do przedmówców ale mam wrażenie że w swoim zacietrzewieniu pogubiliście proporcje. Nie jestem fanem Kobiego więc to co napiszę jest pewnie lekko spaczone ale pamiętam artykuły w prasie z końca lat 90 tych i zgadzam się że Kobe miał szczęście. W pierwszych latach o czym już mało kto pamięta miał tendencje do zlewania treningów , miał wodę sodową w głowie i gdyby trafił do Charlotte, /Milwaukee czy Denver to mógłby skończyć jak Iversson czy Anthony. Naprawdę niewiele go od tego dzieliło. Ale trzeba mu oddać że potrafił się pod okiem Phila przeorientować i dawać z siebie wiele na boisku. Czy Iversson by przeszedł taką metamorfozę? Śmiem wątpić bo Larry Brown to wybitny coach a jakoś go nie zmienił. Po drugie chyba zapominacie jakim obrońcą w pierwszej połowie dekady był Kobe. Świetny 1 na 1 , dobre z pomocy itp. Iversson nigdy nawet się nie zbliżał do tego poziomu. O ile pisanie że Kobe mógł skończyć bez pierścienia ma jakiś sens o tyle pisanie że Iversson mógłby spokojnie wskoczyć w buty Brayanta i mieć dziś 5 pierścieni na palcach jest po prostu grubą przesadą

 

A teraz ad vocem. Nie da się ukryć że James ostatnio zalicza niesamowita serię. Jego TS ponad 70% robi wrażenie. Niemniej proponuje też popatrzeć na staty Parkera za ostatnie 10 meczy. 61% z gry. Z pomalowanego 68% przy oddawanych prawie 10 rzutach z tego obszaru. 9 asyst 4 zbiórki 26 pkt TS 66%. Po prostu to co on wyrabia ostatnio jest tylko ciut niżej od wyczynów Jamesa ale medialnie jak widać to kiepsko się sprzedaje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy z perspektywy czasu dla Bryanta kariery lepiej, że grał z Shaqiem niż gdyby trafił gdzieś gdzie Shaqa by nie było. Wszystko zależałoby od tego jakie dokładnie byłoby to jego otoczenie. Tak jak ty uważasz, że inny czołowy niski mógłby go zastąpić (chociaż tutaj w zasadzie jedynie T-Mac byłby mi pasował, może jeszcze Carter, ale co by z tego było nie jestem pewny ) tak ja uważam, że Kobe w duecie z KG mógłby rywalizować o miano najlepszego duetu z MJ-Pip.

 

Jeszcze tylko krótko odnośnie tego Iversona bo szkoda czasu na pisanie na temat tego gościa, to wszystko co piszecie odnośnie czasów jego gry z Sixers nawet jeżeli bym się z tym nie zgadzał byłbym w stanie zrozumieć gdyby nie druga część kariery Iversona, w której to już od niego zależało czy będzie mógł z kimś powalczyć czy nie i miał to w dupie, musiało być na jego warunkach, musiały być gwarancje odnoście pozycji startera, minut czy innych pierdoł, a od kilku lat w lidze go już w ogóle nie ma. Ktoś kto na późniejszym etapie kariery nie był w stanie ciągle się wpasowć, stać się częścią drużyny, na pewno nie zrobiłby tego gdy był młodszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ujmując Kobemu (bo tego co osiągnął nikt mu nie zabierze) jakby grał bez Shaq'a to nie zdobył by żadnego pierścienia (w latach 00-02). A T-Mac'a jest mi szkoda super gościu ,a nie zdobył ringa, może gdyby faktycznie jakby grał z Shaqiem i Carterem to by mogli zdominować lige.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@julius

nie wiem, dlaczego "Mutombo nie zaprowadził Hawks do finałów" - to po prostu inna bajka, inna konfiguracja.

Nie wiem, co to ma wspólnego z tym, że układanka Sixers wyglądała tak, a nie inaczej, i w tej układance Deke

panoszył się okazale.

 

"Iverson musiał być one man army" - on nim był na własne życzenie, co już @mistrzbeatka powiedział..

to jest największe przekłamanie, zaraz po "lottery team" w tym wątku.

Iverson KOCHAŁ sytuację : ja kozłuję, rzucam, jestem dominant, a reszta na mnie tyra.

W każdym innym układzie wywoływał konflikty, dąsał się i był rozżalony.

Taki układ maksymalizował go, czynił szczęśliwym, a jednocześnie nie powodował strat w obronie.

Ale, jak słusznie zauważasz, jednocześnie nie daje szans na wygraną.

 

"odciązyć AI" - stary, on się wściekał, że trener sadza go na 2 minuty,żeby odpoczął :]

problem polega na tym, imo, że Iverson poza kozłowaniem i rzucaniem niczego nie umiał, a jednocześnie

był ikoną koszykówki przynoszącą krocie organizacji, dlatego starali się iśc mu na rękę, dawać mu to czego

chciał, mimo świadomości, że miśka z tego nie będzie. Iverson bez piłki, to Iverson zbędny na boisku.

Van Horny, Webbery, to było właśnie to, co miało jakieś szanse grania z nim w ataku - rzucania z obwodu,

robienia mu miejsca do dryblingów etc. Kiedy przychodziło do dzielenia się piłką z graczem kreatywnym,

stanowiącym konkurencję do pozycji w zespole [np. Stackhousem] Iverson zachowywał się jak zazdrosna żona,

która krzyczy "albo ona albo ja, wybieraj !".

 

@sixer

większość odpowiedzi na twój post już jest wyżej, według mnie wraz z Juliusem popełniacie ten sam błąd

w interpretacji ówczesnych Sixers.

 

ani słowem nie zasugerowałem, że "nie wygrał mistrzostwa więc jest ch..wy" :]

I nie napisałem, ze Iverson "przeszkadzał" komukolwiek.

Przeciwnie,napisałem przecież, że to był team DLA, tudzież POD, Iversona.

kwestionowałem zupełnie inne rzeczy, niż te które mi wytykasz.

 

@alonzo

zwróć łaskawie uwagę, że proponując "wymianę KObego na T-Maca,a Shaqa na innego C" tworzysz już

nową rzeczywistość.

w koszykówce 2+2 nie zawsze daje 4, czasami daje 2, a niekiedy 5.

to nie jest takie proste, zamieńmy sobie nazwiska i popatrzmy co nam wyjdzie, a potem traktujmy to

jak fakty objawione.

 

fakt jest jeden : Shaq bez Kobego nie był w stanie wygrywać.

Kobe bez Shaqa też nie. Shaq miał Penny'ego i inne wynalazki - na nic, 0-4 góra 1-4 przez całe lata.

DOstał Bryanta, który błyskawicznie dojrzał i nagle sygnety rozmnożyły się jak króliki.

KObe stracił Shaq, przegrywał, ale wystarczyło, że dostał posądzanego słusznie o softness Gasola

[myślę, że Shaq znacznie lepszych miał pomagierów przy swoich 0-4 i 1-4 niż KObe kiedy wygrywał

swoje tytuły jako lider] i od razu 2 miśki ustrzelił.

 

Jest pewna róznica, jak widzisz, ale też nie chciałbym się na niej skupiać, bo jednak abstrahuje ona od

głównego kontekstu. To był na tyle niezbędny sobie i potęzny indywidualnymi znaczeniami duet, żeby nie używać

"2 opcji" KObego [pieprzyć, czy na ile to prawda] do obniżania wartości jego 3 pierścieni zdobytych w tym

układzie.

 

jest tak, nie sądzisz ? "KObe ma 5, ALE przecież 3 jako druga opcja [więc zaniżamy jego wartość, sugerując, że

Shaq na talerzu mu te pierścionki przyniósł]" - to mi nie pasuje.

 

btw, myślę, że mówiąc o wpływie BRyanta powinniśmy też brać pod uwagę jego wpływ osobowościowy, jego

woli, desire etc., czyli Bird/Jordan mentality. Shaq wg mnie był zawsze typem dużego chłopca, tak bardzo

zakochanego w swojej sile i gabarytach, że aż lekceważącego sobie psychiczny aspekt gry na biggest stage.

zespoły przez niego liderowane nie miały własnie tego killer factor. Penny zaś nigdy nie był na tyle twardy i silny

osobowościowo, żeby ten kryzys przywództwa rozwiązać. KObe zaś - był. Kto chce niech nie wierzy, że 20-letni

młokos może bardziej inspirować kolegów i dodawać im pewności siebie niż starszy kolega, ale to jest możliwe :]

a nawet więćej,wg mnie, w tym przypadku było to faktem. Dlatego Shaq wygrywał wyłącznie wtedy, kiedy w zespole

twardsze charaktery od siebie, jak właśnie Bryant, a później także Wade. Kiedy sam miał być najtwardszym i innych

nie było - przegrywał, 0-4,1-4, zawsze jego teamy wykazywały miękkość. Powiedz sam, czy team robiony przez

twardego lidera, który ma wpływ na partnerów załamałby się po tych FTS Nicka Andersona w gm1 Finałów ? :]

 

dla wielu,to może być rzecz abstrakcyjna na tyle, że aż nie do ogarnięcia, ale przecież chyba większość jednak zdaje sobie

sprawę, że taki faktor istnieje i ma spore znaczenie.

 

myślę, że zwłaszzca ci, którzy dzisiaj sugerują, że "Bryant za dużo rzuca i zniechęca psychicznie kolegów do gry" powinni to, co piszę zrozumieć najlepiej. Shaq nie tyle zniechęcał [FTs ?], co nie porywał za sobą, : ani przykładem,będąc całą karierę olewusem, ani walecznością na boisku. Zespół lubi upodobniać się do swojego lidera, jak pies i jego pan do siebie nawzajem :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Iverson musiał być one man army" - on nim był na własne życzenie, co już @mistrzbeatka powiedział..

to jest największe przekłamanie, zaraz po "lottery team" w tym wątku.

[...]

Kiedy przychodziło do dzielenia się piłką z graczem kreatywnym,

stanowiącym konkurencję do pozycji w zespole [np. Stackhousem] Iverson zachowywał się jak zazdrosna żona,

która krzyczy "albo ona albo ja, wybieraj !".

 

Cały czas ten Stackhouse... oczywiście całą winę za ten konflikt ludzie przypisują Iversonowi, pewnie dlatego, że ostatecznie Jerry był tym biedakiem, który został wymieniony. Stackhouse też miał charakterek, też upierał się na bycie pierwszą opcją, też chciał rzucać 20+ razy na mecz. Relatywnie szybko stało się jasne, że nie dogadają się i Sixers wybrali AI. Poza tym, jak wspomniał już Julius, wielokrotne mistrzostwa tego duetu gdyby tylko Iverson był bardziej kooperatywny są delikatnie mówiąc wątpliwe.

 

Larry'ego Hughesa z grzeczności nie skomentuję.

Van Horny, Webbery, to było właśnie to, co miało jakieś szanse grania z nim w ataku - rzucania z obwodu,

robienia mu miejsca do dryblingów etc.

Każdy zawodnik grający z piłką potrzebuje miejsca do dryblingów. Nie każdy otrzymuje tak marnych pomocników, którzy mają mu je zapewnić.

Iverson KOCHAŁ sytuację : ja kozłuję, rzucam, jestem dominant, a reszta na mnie tyra.

W każdym innym układzie wywoływał konflikty, dąsał się i był rozżalony.

Tak, Iverson lubił rzucać i mieć piłkę w rekach. To już ustaliliśmy. Podobne cechy można zauważyć u... każdego obwodowego superstara w tej lidze? Te dąsy i konflikty są również mitologizowane. Zły Iverson wygnał z Philadelphii Jerry'ego i Larry'ego, z którymi stworzyłby dynastię, gdyby nie jego rzucanie. Czy serio uważasz, że obwód złożony z trzech zawodników praktycznie dublujących się nawzajem z niczym pod koszem miał szansę na cokolwiek? Trzeba było zrobić jakieś ruchy, niezależnie od ego Iversona.

Jeszcze tylko krótko odnośnie tego Iversona bo szkoda czasu na pisanie na temat tego gościa, to wszystko co piszecie odnośnie czasów jego gry z Sixers nawet jeżeli bym się z tym nie zgadzał byłbym w stanie zrozumieć gdyby nie druga część kariery Iversona, w której to już od niego zależało czy będzie mógł z kimś powalczyć czy nie i miał to w dupie, musiało być na jego warunkach, musiały być gwarancje odnoście pozycji startera, minut czy innych pierdoł, a od kilku lat w lidze go już w ogóle nie ma. Ktoś kto na późniejszym etapie kariery nie był w stanie ciągle się wpasowć, stać się częścią drużyny, na pewno nie zrobiłby tego gdy był młodszy.

Gdzie konkretnie mógł powalczyć? W Nuggets z samymi scorerami, bez PG i bez obrony? Czy w burdelu pod nazwą "Pistons 08/09"? Ilość rzutów zmniejszył, w Detroit zaczął grać trochę bez piłki, off-screen (zespół ewidentnie nie osiągał tym pożądanych rezultatów, za co też ciężko winić wyłącznie AI), a że niespecjalnie spodobała mu się propozycja grania 15 mpg za Willem Bynumem to inna sprawa. Jakoś po jego fochu (oficjalnie kontuzji pleców, out for season) Pistons byli równie żałośni jak z nim, jak to wytłumaczyć? A to wszystko i tak pomijając fakt, że Iverson nie był tam sprowadzony by wygrywać, ale po to, by zwolnić 20 baniek w salary po sezonie.

przy okazji dzięki za przypomnienie o tym awansie do finałów Sixers, pokonanie tamtych Bucks w finale konferecji, a wcześniej Pacers i Raptors to jedno z najwybitniejszych osiągnięć w historii nie tylko NBA, ale w ogóle sportu, ja jestem w szoku, że jeszcze filmu o tym nie nakręcili, ale pewnie nie mogą się zdecydować komu rolę AI powierzyć, w końcu Denzel ma już swoje lata.

Śmieszne! Niestety, prawdopodobnie zwycięstwa z Pacers, Raptors i Bucks to najlepszy możliwy scenariusz gdy w swoim prime występujesz w filmach z takim supporting castem jak Dikembe Mutombo, Aaron McKie, Eric Snow, Matt Geiger, Kenny Thomas, Derrick Coleman, Keith Van Horn czy też zwłoki Chrisa Webbera (a mógł być jeszcze Jerry Stackhouse i Larry Hughes gdyby nie postawa Iversona...). W dodatku większość akcji rozwijała się pod okiem wybitnych reżyserów pokroju Randy'ego Ayersa, Mo Cheeksa i Jima O'Briena. Jak już zauważył Alonzo, może warto zastanowić się, ile pierścieni miałby Kobe (a właściwie ktokolwiek) z takimi drużynami? Pewnie po dwu- czy trzykrotnych rybach po pierwszej rundzie opuściłby plan i poszedł kręcić film na Plutonie.

 

 

 

Ciężko uwierzyć w to, jak disrespected jest obecnie Iverson. Nikt tu przecież nikomu nie wmawia, że koleś był GOAT - miał kilka dużych wad i jest to oczywiste, ale był swego czasu jednym z najlepszych zawodników w lidze i nikt dziś nie uważałby inaczej, gdyby jednak znalazł się kiedyś w odpowiednim miejscu i czasie i zdobył to mistrzostwo. A gadanie "nie masz mistrzostwa = jesteś scrubem" dawno przestało być śmieszne. Nie każdy ma szczęście trafić do takiej organizacji jak Lakers czy Spurs i - jak widać - drastycznie zmienia to opinie ludzi na temat zawodników. Ale żeby do tego stopnia, że "Mutombo i McKie zaprowadzili Iversona do finałów", "miał słaby support, bo kazał wywalić z drużyny Stackhouse'a i Hughesa" i "mógł grać tylko z Georgem Lynchem i Tyronem Hillem, bo z każdym innym zabijał się o piłkę i rzuty"? Dlaczego nie zabijał się z Melo w Denver? Bez przesady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie konkretnie mógł powalczyć? W Nuggets z samymi scorerami, bez PG i bez obrony? Czy w burdelu pod nazwą "Pistons 08/09"? Ilość rzutów zmniejszył, w Detroit zaczął grać trochę bez piłki, off-screen (zespół ewidentnie nie osiągał tym pożądanych rezultatów, za co też ciężko winić wyłącznie AI), a że niespecjalnie spodobała mu się propozycja grania 15 mpg za Willem Bynumem to inna sprawa. Jakoś po jego fochu (oficjalnie kontuzji pleców, out for season) Pistons byli równie żałośni jak z nim, jak to wytłumaczyć? A to wszystko i tak pomijając fakt, że Iverson nie był tam sprowadzony by wygrywać, ale po to, by zwolnić 20 baniek w salary po sezonie.

 

no a dlaczego zatrzymałeś się na sezonie 08/09 ? dlaczego nie zabawił na dłużej w Memphis czy Sixers ? albo lepiej dlaczego nie zaczepił się w żadnym contenderze ? gość, który był MVP, podobno jednym z najlepszych graczy w lidze przez lata, w wieku 34-35 lat nie majac jakiejś kontuzji kończącej karierę, mający tak bogate doświadczenie nie powinien chyba narzekać na brak zainteresowania i nie mówię tu o roli kogoś kto siedziałby na końcu ławki i tylko przybijał piątki. Jeżeli w swoim prime był tak dobry jak myślicie to nie powinien mieć problemów by ktoś zatrudnił go do roli głównego scorera z ławki.

 

To jak jego przygoda z NBA się zakończyła pokazuje jak bardzo przez swoich fanów był overrated przez te wszystkie lata. Jak naiwne były te opowieści jak to tylko brak odpowiedniego supportu stanął mu na drodze do tytułu i że to nie on sam stanowił problem, skoro nawet na koniec kariery nie zamierzał się dopasować, stać częścią jakiejś drużyny to nie wiem jak ktoś może mieć złudzenia, że zrobiłby to wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest gra zespołowa - jesteś oceniany poprzez pryzmat tego z kim grasz. Jak akcje Lebrona do góry skoczyły jak zaczął grać z podstarzałym Wadem po kontuzji i Boshem oraz bandą scrubów zamiast z Mo Williamsem i Jamario Moonem. Nagle Lebron quitter, który boi się pokryć Rondo ogranicza Rose w crunchtime do 1/13 z gry, robi rozpierdol 45 pkt Bostonowi jednym z najlepszych ever PO performance ogólnie notuje średnie w PO po 30 pkt i na 8 serii przegrywa tylko 1. A od jego supportu na przestrzeni lat można by wymienić sporo lepszych. I nie, nie mitologizuję tego, że Lebron ma teraz słaby, ale raczej średni jeśli się popatrzy na inne w historii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naszybko, bo nie mam dzisiaj czasu:

Co do sytuacji w Pistons to warto przeczytać sobie:

http://bleacherreport.com/articles/1396727-allen-iverson-and-rodney-stuckey-a-tale-of-two-players?fb_action_ids=4828801490903&fb_action_types=og.likes&fb_ref=article_headline&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=246965925417366

 

 

O Ivesonie planuje zalozyc w najblizszym czasie temat, w którym pewne sprawy postaram sie wyklarowac. Co nie zmienia faktu, ze niektorzy nie lubią, jak wmawia sie im ze biale jest biale, a czarne czarne i wolą miec swoj ignorancki punkt widzenia i będą wiecznie wyciągać argumenty z Larrym Hughesem, Stacku wymienionym na niezbednego Ratliffa, o konfliktach z trenerami, ktorych ciezko nazwac treneremi, czy przygodzie w Pistons, gdzie AI mial grac backup dla Stuckeya i Willa Bynuma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RappaR No już nie rób z LeBrona Dirka i Hakeema co zdobyli mistrzostwo z bandą przeciętniaków. Wade, Bosh + kilku fajnych role playerow, jak Chalmers, Battier, Haslem czy Cole - to jest średni support? IMO ostatnią gwiazdą mającą takie wsparcie był Jordan w 1998.

Kobe niemalze cala kariere ma super wsparcie tez ...Gasol przeciez w tych mistrzostwach to easy top10 gracz ligi

tak samo zreszta pojrzec na Boston 3 HoFow grajacych razem tak samo jak w Miami

 

no i blagam ale Haslem to gra naprawde marnie w erze big 3, a Cole jest bardzo bardzo przecietny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.