Skocz do zawartości

LeBron James


Julius

Rekomendowane odpowiedzi

łohohoh poprawione :P

 

plus dodając 3 grosze do postu @Vazqueza ( z którym się tu w pełni zgadzam), Jeszcze można by przytoczyć poza Barkleyem, nazwiska choćby Malona czy LJ, myślę że gdyby ci gracze grali w dzisiejszych warunkach również byli by praktycznie nie do zatrzymania, choć oczywiście bynajmniej nie umniejsza to jakoś specjalnie wyników Jamesa, chodzi mi o to że nie jest on jakimś unikatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie mistrzostwo z gwiazdką?! (...)

Argument bez sensu, wymyślony dawno temu przez jakiegoś osła i konsekwentnie z uporem maniaka powtarzany.

[video=youtube;fBVhfdduwfo]http-~~-//www.youtube.com/watch?v=fBVhfdduwfo

 

 

Chyba nie zdajesz sobie sprawy kogo nazwałeś osłem.

 

Osobiście sam się z tym nie zgadzam, bo wszystkie drużyny przecież miały takie same szanse, ale nazwać osłem najwybitniejszego trener w historii tej ligi? No nieźle. :crushed:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niewiem jak trzeba być ograniczonym aby tego nie rozumieć, są jakieś zasady od dekad liczba spotkań się nie zmienia, więc jak grasz 66 spotkań to nie nie wygrywasz mistrzostwa na takich samych zasadach jak ci co grali 82 spotakania. pi*****ić czy się kogoś lubi czy nie, Duncana uwielbiam i też jakby mi ktoś gadał że w 99 wygrał mistrza bez "gwiazdki" to bym powiedział to samo.

Trudno nie zauważyć różnicy między sezonem lockoutowym i zwykłym, ale czy lockoutowy musi być oceniany w ten sposób, że jest tym 'łatwiejszym'? Bo tak się postrzega tą gwiazdkę - negatywnie. 'A bo James/Duncan zdobył misia w lockoutcie. Nie liczy się'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktoś chyba jest chory skoro uważa lokautowy sezon za łatwiejszy

ze niby mniej spotkań?

super

ale jaka intensywnośc sezonu to juz chyba niektórzy zapomnieli

jeśli juz mówic ze james miał łatwiej w tym sezonie wygrac tytuł to chyba tylko w kontekście tego, ze w czołowych ekipach nie wszyscy byli zdrowi a niektórzy nie grali w ogóle

ale to nie jest argument, bo tytuł jest tytułem, tym bardziej, ze James grał w nich na poziomie jakiego nie widziałem u zadnego gracza od baaardzo dawna

mozna pisac ze durex i Rose to Top3 Ligi, ale james w tej chwili to absolutny TOP1 czy sie to komuś podoba czy tez nie, facet gra z taka finezją ze nawet mi, zdeklarowanemu haterowi, oczy się świecą, robi wszystko z ogromną łatwoscią, precyzją i pewnoscią

nauczył sie bronic na takim poziomie ze aktualnie na skrzydle chyba nikt nie jest w stanie grac przeciw tak szerokiemu wachlarzowi przecników

 

do tego zmadrzał, dojrzał, przestał pierdolic 3 po 3 do kamer i zaczął na wysokim poziomie promowac NBA

 

gdyby sie jeszcze tylko nie przewracał po zderzeniu z Hinrichem to o nic by sie juz nie mozna przyczepić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie są normalne?

no to podsumujmy

grasz sezon reg po to zeby złapac sie do PO i ew mieć HC, najlepiej do samego finału

W Po grasz 3 rundy do 4 winów zeby wejśc do finału i tyleż samo w tymze

 

dla mnie normalne

 

 

ale rozumiem eL, też by mnie bolał 99ty i próbowałbym jakos to wybielić ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to co dla ciebie odstawałoby od tej normy, gdyby 10 spotkań przyszło im grac w rs, czy też nie bo cytując "grasz sezon reg po to zeby złapac sie do PO i ew mieć HC, najlepiej do samego finału

W Po grasz 3 rundy do 4 winów zeby wejśc do finału i tyleż samo w tymze"

 

Dlamnie normą jest jak drużyna rozegra 82 spotkania i po 4 rundach w play off wygranych zostaje mistrzem, jak kiedyś zmniejsza liczbę gier w rs i będziemy sezon po sezonie grać 66 spotkań to wtedy to będzie normą ale na razie tak nie jest. Gdyby Jazz wygrali w 99 to również bym uważał że nie było to równorzędne zwycięstwo z takimi jakie mogli odnieść rok czy dwa lata wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz tak mówisz, ale gdyby Jazz wtedy wygrali to broniłbyś tego jak różnych dziwnych ruchów kadrowych w waszym teamie ;) nie wiesz jakie byłoby twoje podejście do tego tematu w innej sytuacji. Łatwo oceniać w tej chwili, pierścionek wszystko by zmienił.

 

Moim zdaniem nie ma co stawiać jakiś gwiazdek, ani umniejszać drużynom, które wygrały ligę w skróconych sezonach. Co z tego, że mniej było spotkań w RS? Dlaczego nie weźmiesz pod uwagę zwiększonej intensywności? Według mnie taki skrócony sezon z większą ilością b2b, a nawet b2b2b bardziej dał w kość graczom niż normalny, 82 meczowy rozgrywany od listopada, i do PO przystępowali oni bardziej wyczerpani. Może gdyby było więcej czasu na regenerację to Howard nie załatwiłby pleców? Nie wiadomo, ale nie można tego wykluczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mistrzostwa z gwiazdką chodziło mi o coś innego. Przez lata wypominano to Duncanowi i Spurs. Odwrotnie jest teraz z Heat i LBJ, ale do podwójnych standardów w tym wypadku można się przyzwyczaić.

 

ktoś chyba jest chory skoro uważa lokautowy sezon za łatwiejszy

ze niby mniej spotkań?

super

ale jaka intensywnośc sezonu to juz chyba niektórzy zapomnieli

jeśli juz mówic ze james miał łatwiej w tym sezonie wygrac tytuł to chyba tylko w kontekście tego, ze w czołowych ekipach nie wszyscy byli zdrowi a niektórzy nie grali w ogóle

ale to nie jest argument, bo tytuł jest tytułem, tym bardziej, ze James grał w nich na poziomie jakiego nie widziałem u zadnego gracza od baaardzo dawna

mozna pisac ze durex i Rose to Top3 Ligi, ale james w tej chwili to absolutny TOP1 czy sie to komuś podoba czy tez nie, facet gra z taka finezją ze nawet mi, zdeklarowanemu haterowi, oczy się świecą, robi wszystko z ogromną łatwoscią, precyzją i pewnoscią

nauczył sie bronic na takim poziomie ze aktualnie na skrzydle chyba nikt nie jest w stanie grac przeciw tak szerokiemu wachlarzowi przecników

 

do tego zmadrzał, dojrzał, przestał pierdolic 3 po 3 do kamer i zaczął na wysokim poziomie promowac NBA

 

gdyby sie jeszcze tylko nie przewracał po zderzeniu z Hinrichem to o nic by sie juz nie mozna przyczepić

1. http://blog.mysanantonio.com/spursnation/2011/11/04/phil-jackson-still-hammering-spurs-about-1999-asterisk-season/

 

2. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że LBJ to najlepszy obecnie zawodnik. Tylko zwróć uwagę, że autor tematu postawił w pierwszym poście tezę jakoby James dominował obecnie w większym stopniu niż dominowali Shaq i Jordan (btw. czemu pominięto takiego Duncana czy Hakeema?) w swoich najlepszych latach. Chyba, że mowa o DeAndre Jordanie, to zwracam honor, ale zgaduję, że nie o niego chodzi.

 

Poza tym parafrazując słowa wielkiego greckiego myśliciela: "We're talking about Regular Season, not Playoffs, not finals, but we're talking about Regular Season, man."

 

Jeszcze półtora roku temu stawiany na półce z Iversonem, dziś ponad Jordanem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz tak mówisz, ale gdyby Jazz wtedy wygrali to broniłbyś tego jak różnych dziwnych ruchów kadrowych w waszym teamie ;) nie wiesz jakie byłoby twoje podejście do tego tematu w innej sytuacji. Łatwo oceniać w tej chwili, pierścionek wszystko by zmienił.

 

Moim zdaniem nie ma co stawiać jakiś gwiazdek, ani umniejszać drużynom, które wygrały ligę w skróconych sezonach. Co z tego, że mniej było spotkań w RS? Dlaczego nie weźmiesz pod uwagę zwiększonej intensywności? Według mnie taki skrócony sezon z większą ilością b2b, a nawet b2b2b bardziej dał w kość graczom niż normalny, 82 meczowy rozgrywany od listopada, i do PO przystępowali oni bardziej wyczerpani. Może gdyby było więcej czasu na regenerację to Howard nie załatwiłby pleców? Nie wiadomo, ale nie można tego wykluczyć.

ja akurat staram się nie dostosowywać swoich wypowiedzi do danych warunków, nic by w tym względzie żaden sygnet nie zmienił, mistrzostwo to mistrzostwo i nie mam zamiaru umniejszać jakoś specjalnie jego wadze, ale jeszcze raz nie byłoby to wtedy tyle samo warte mistrzostwo co takie zdobyte w 97 czy 98. A co do skróconego ostatniego sezonu to też poniekąd był on na rękę Jamesowi, czyli atlecie w swoim prime, najbardziej za to dawał w kość ekipie jego największego rywala to jest C's z racji ilości weteranów w tej ekipie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko czy Boston byłby w finale konferencji, gdyby Rose nie zerwał wiązadła w nieszczęśliwych okolicznościach pierwszego meczu PO?

Poza tym raczej mieli szczęście, minn. przez kontuzje Bosha, czy potem w meczu nr. 5, gdy piłka wypadła z kosza po ostatnim rzucie Wade. Nie jest tak, że okoliczności niespotykane działały tylko na korzyść Miami, a wiatr w oczy wiał tylko temu biednemu Bostonowi. Dla mnie więcej o wielkości Lebrona mówi to, że po meczu nr 5. udźwignął na swych barkach ciężar odpowiedzialności i zagrał na pełnej kurwie. Niż gdyby się skończyła seria gładkim 4:1.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vasquez troche niepowazne jest to co mowisz o mniej fizycznej obronie. Wszyscy graja na takich samych warunkach i zasadach (względnie) bardziej fizyczna gra/obrona i LeBron i tak jest dominatorem. Nie wiem, jak naprzyklad mialby bronic go prime Pippen, ale widze jak LeBron broni SFow z tamtych lat.

 

Argument o Irvingu jest niepowazny - wiadomo bylo ze to mega talent, Magic tez robil rozpierdol w rookie seasonie i jakos nit nie kwestionuje jego dokonnan. Durant to zawodnik wybitny, naturalna sprawa jest ze sie rozwija.

 

heylbj: mowię o grze lebrona na chwile obecną i uwazam,ze utrzymanie tej tendencji w najlbizszym czasie bedzie pozwalalo mu iąc sie gore we wszelkiego rodzaju raningach all-time. wiadomo,ze jesli da pare sezonw dupy w PO to bedziemy mowli inaczej, ale nie da nie zauwazyc u niego tendencji zwyzkowej i jesli bedzie tak dalej to wiadomo co bedzie ;]

 

dzisij tak naprawde ciezko powiedziec czy to juz jego prime, czyma jeszcze cos w zanadrzu. jesli to jego prime, to poczekajmy co uda mu sie z niego wycisnac.

 

H

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktoś chyba jest chory skoro uważa lokautowy sezon za łatwiejszy

ze niby mniej spotkań?

super

ale jaka intensywnośc sezonu to juz chyba niektórzy zapomnieli

jeśli juz mówic ze james miał łatwiej w tym sezonie wygrac tytuł to chyba tylko w kontekście tego, ze w czołowych ekipach nie wszyscy byli zdrowi a niektórzy nie grali w ogóle

dokładnie to samo miałem napisać. Można sie zastanawiać co by było gdyby Rose był zdrowy i czy Miami przeszliby Bulls, ale przecież kończące sezon kontuzje zdarzają się też w nie-lockoutowych sezonach.

 

Poza tym Miami podczas tych PO też dalecy byli od pełni zdrowia - Bosh opuścił mecze a potem grał niedoleczony, Wade wiadomo - wiecznie grający z kontuzją/kontuzjami.

 

Co do Spurs to jeszcze można by się przyczepić, że wygrali w momencie gdy NBA była chyba najsłabsza w przeciągu 2,3 ostatnich dekad. Odszedł MJ, Byki się rozleciały, goście, którzy usiłowali przez te wszystkie lata pokonać Byki zestarzeli się (Barkley, Malone+Stockton, Hakeem, Ewing, Payton+Kemp) i akurat Robinson wraz z Duncanem świetnie wykorzystali tą lukę.

 

Ale ogólnie to uważam że mistrzostwo to mistrzostwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko co to ma do Jamesa? Wchodząc w dyskusje kto by miał łatwiej, kto trudniej tylko utrudniamy sobie dojście do jakichkolwiek wniosków. Dlatego personalnie jestem raczej zwolennikiem patrzenia na dekady.

 

W latach 90' Jordan ewidentnie wybił się ponad resztę a miał przecież rywali all-time best jak Malone, Stockton, Barkley, Hakeem, koniec Magica, początki Shaqa, Kemp+Payton, Ewing. On zdominował ligę i to chyba nie podlega dyskusji.

 

Dekada 2000/2001 do 2010/2011 albo 2009/2010 to już inna historia. Był Shaq i to też nie w takim stopniu jak Jordan bo nie był najlepszym koszykarzem rok po roku. Na pewno był tego najbliżej i to bez dwóch zdań ale czy był najlepszy w latach nawet 3 peatu- nie wiem. Nikt specjalnie się nie wybił ponad resztę superstarów poza może Duncanem i Shaqiem. Mieliśmy masę graczy all-time kaliber jak Nash, Duncan, Shaq, Kidd, Bryant, Dirk, Garnett, Pierce, wschodzący superstars jak James, Wade, Melo czy talenty też chyba unikalne jak T-mac czy Arenas. W międzycasie jeszcze Iverson.

 

Aktualnie mamy nową dekadę, już 2013 i James od końca poprzedniej a zwłaszcza aktualnie jest zdecydowanie najlepszym koszykarzem w lidzę i jedynie Durant zbliża się do jego poziomu a i tak jest w tyle. Smutne jest to, że najlepszymi wysokimi dalej są Duncan i Garnett ale przecież nie brakuje innych superstars a LBJ jest dominatorem. Dla każdego zasady są takie same a on jest w c*** zajebisty. To jest imo bardzo unikalne zjawisko i o ile będzie go można ocenić w skali all-time dopiero po karierze to w zasadzie pokazuje, że spokojnie może zdominować ligę jak Jordan w latach 90'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnica w gwizdkach lata 90 i lata obecne? Serio nie widzisz tej "drobnej" zmiany, która promuje wjazd pod kosz atletycznych czołgów, bo defensorzy nie mogą ich dotknąć?

ok, zmiany są, ale lebron przy swoich warunkach chyba nie musialby obawiac się bardziej fizycznej gry, hmm ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypominam wszystkim, że najpoważniejsza zmiana jeśli chodzi o gwizdanie hand checking została wprowadzona pod koniec 70s. tak więc Magic, Bird czy Jordan mieli łatwiej niż ich prekursorzy. w 70s to się dopiero grało twardo, nie mówiąc o 60s, albo 30s gdy zawodników otaczały klatki ;] nic więc dziwnego, że koniec 80s i początek 90s to najbardziej ofensywny okres w historii NBA.

 

po drugie, ta twardość tamtych czasów jest tak przeceniana, że aż szok. mieliśmy drużyny Riley'a, bad boys oraz Paytona z Derkiem Harperem (i Jordan przeciw nim wypadał słabo). to wszystko jeśli chodzi o super twarde złote lata NBA. poza tym te najlepsze defensywy wtedy bazowały na fizyczności, a nie taktyce. pod tym względem NBA mocno poszła do przodu. teraz po prostu mamy znacznie lepiej zorganizowane obrony i właściwie bulls Phila byli pierwszym zespołem, który zaczynał bronić w ten nowoczesny sposób, gdy bardziej liczy się dyscyplina, game plan, rotacje itd. (długość oraz mobilność Pippena, Horace'a i Jordana były tu nieocenione). polecam odświeżyć sobie finały 1991. tam to najlepiej widać, gdy Magica nie zatrzymał ani Jordan, ani Pippen, lecz niebrutalna team work chicago

 

po trzecie, przyjrzyjcie się dokładnie jak teraz bronią na obwodzie. hand checking nadal istnieje. oczywiście nie taki jak Harpera (lecz on był tylko jeden), ale ciągle wielu obrońców pomaga sobie rękami. tylko że przeciw takim zawodnikom jak LeBron to i tak nic nie da, za silny, za szybki... zresztą nawet pod koniec 80s i 90s mieliśmy graczy atletycznie przypominających obecnych i wtedy też robili miazgę mimo rzekomej twardości: np. zdrowy KJ (Westbrook) czy Barkley z Malonem (LeBron).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba trzeba być idiotą pokroju Vasqueza, by najpierw przez ileś lat zarzucać Lebronowi fizyczny styl gry, brak umiejętności stricte koszykarskich i siłowy styl gry, a potem twierdzić, żeby sobie nie dał rady przeciwko bardziej fizycznej grze. Po drugie dziwi mnie mitologizowanie Jordana jako wybitnego koszykarsko - on jest 1# z powodu chorego atletyzmu - był pierwszym takim atletą i z tego powodu aż tak się wybijał nad resztę. Gdzieś czytałem, że rekord vertical leap w NBA wciąż po 25 latach należy do niego. To wiele mówi o możliwościach fizycznych. Wątpię by Jordan w ciele Nasha albo Stockona byłby rozpatrywany w dyskusji all-time. Po trzecie akurat lata 90-te to był najlepszy możliwy czas dla niego. Wypiszmy najlepszych graczy tamtych lat - Jordan, Malone, Robinson, Hakeem, Ewing, Shaq, Pippen, Barkley. Co mają wspólnego te osoby? Poza jego teammatem wszyscy to gracze podkoszowi. Jak można nie uznawać, że MJ trafił na idealne lata? Żadnych Durantów, Kobich, Lebronów, Wadów, tylko wysocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziwi mnie mitologizowanie Jordana jako wybitnego koszykarsko - on jest 1# z powodu chorego atletyzmu - był pierwszym takim atletą i z tego powodu aż tak się wybijał nad resztę.

no chyba se jaja robisz

 

Atletyzm Jordana postawiłbym na szarym końcu czynników, które zadcydowały o jego wielkości.

 

Przed nim był chociażby DR J a w jego czasach Drexler czy Wilkins i na pewno nie byli gorszymi atletami od MJa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MJ miał przecietną skuteczność ft i nie miał rzutu za trzy choćby z umiejętności stricte koszykarskich, za to posiadał niesamowity wysokok, szybkość i zwrotność, z którą się Drexler równać w żaden sposób nie mógł.

Czy ja dobrze czytam? Miał przeciętną skuteczność FT????? 83,5% nazywasz przeciętną?

Nie miał rzutu za 3? 33% to jest brak rzutu?

 

To co napisałeś nie pasuje ani do Jordana z lat 80., ani do Jordana z 1 3peatu, ani do Jordana z 2 3peatu.

 

EDIT: Atletyzm to nie szybkość, wyskok i zwrotność - to są jedne (z wielu) objawy altetyzmu. Tak więc to, że Drexler nie równał się w zakresie tych 3, nie oznacza, że był mniej atletyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.