Skocz do zawartości

Ubaw po pachy ;)


Monty

Rekomendowane odpowiedzi

chcielibyscie buzi od Keitha Van-Horna ??

Dołączona grafika

Pozwolilem sobie wstawic kilka napisow bo co :P

 

Jeszcze zdjecie Svena Hannawalda z wp.pl

Dołączona grafika

Wyszedł na tym zdjeciu jak pewna gwiazda disco-polo (taki blondyn, ktory ma dlugie wlosy z tylu glowy i spiewa jak ciota :P ) Pamietacie?? :D (nie to zebym byl fanem disco-polo :lol: )

 

Przypomnialem sobie: lider zespołu AKCENT :lol::lol:

 

EDIT2:

 

cos dla tych, ktorzy kochaja piękne kobiety 8)

http://crass.on.ru/flash/who_let_dog_out.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedł na tym zdjeciu jak pewna gwiazda disco-polo (taki blondyn, ktory ma dlugie wlosy z tylu glowy i spiewa jak ciota :P ) Pamietacie??

Slaba wskazowka, bo powyzszy opis spelniaja prawie wszystkie "gwiazdy" disco-polo...

 

Ponizej wrzucam fajny obrazek. Jesli chodzi o tworczosc inspirowana 911, to stanowi to jeden z lepszych okazow, jaki widzialem.

 

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to moze smieszne, ale nie ma odpowiedniego tematu to daje tutaj.

 

http://scores.nba.com/skillschallenge/s ... lenge.html

 

Mozecie tu sobie pograc w jedna z konkurencji podczas All-Star Weekend: 989 Sports Skills Challenge. Fajowe.

no rzeczywiście zaje*****, NBA 2004 się chowa :P a tak na poważnie to kto wto grał, to podajcie swoje rekordy. Mój to 19.47 s. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe... ta gra jest swietna ;)... ja nie moglem zejsc ponizej 25 sekund ;)...master jak Ci sie udalo to zrobic w 19 sec. ? Dobry jestes :D

hehe, no więc hehe..... pierwszą konkurencje nie wchodzić pod sam kosz, tylko rzucić od razu od startu, (oczywiście trzeba trafić :P), wszystkie konkurencje bezbłędnie ( nie zawsze wychodzi, no ale co tam :P ), a ostatni kosz rzucić o razu jak sie kończy slalom, czyli za 3 :D jak wszystko wyjdzie, to ma się taki czas 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porcja nowych dowcipow:

 

Czterech panów dyskutuje w knajpie o życiu. Po pewnym czasie i kilku piwach jeden z nich wychodzi do ubikacji, pozostali kontynuują rozmowę.

- Bardzo się bałem, że mój syn będzie niedorajdą - zaczynał od mycia samochodów. Kiedyś ktoś dał mu szansę i zatrudnił go jako sprzedawcę, no i syn się sprawdził. Sprzedał tyle samochodów, że po pewnym czasie wykupił firmę. Dziś jest wielkim biznesmenem i ma tyle pieniędzy, że kupił swojemu najlepszemu przyjacielowi mercedesa na urodziny - mówi pierwszy.

Na to drugi:

- Ja też się bałem, że mój będzie nieudacznikiem. Zaczynał jako pomocnik ogrodnika u

pewnego handlarza nieruchomościami. Ale ten kiedyś dał mu szansę, syn się sprawdził i dziś sam obraca tyloma domami i fabrykami, że swojemu najlepszemu przyjacielowi kupił na urodziny luksusową willę.

Trzeci mówi:

- Ja byłem załamany, bo mój syn zaczynał jako sprzątacz w budynku giełdy. Ale ktoś dał mu szansę, syn się sprawdził i zarobił na giełdzie mnóstwo pieniędzy, cały świat leży mu u stop. A swojemu najlepszemu przyjacielowi dał na urodziny milion dolców.

Tymczasem z toalety wraca czwarty pan. Pozostali wprowadzają go w temat rozmowy, na co on

opowiada:

- Mój syn to dopiero kompletny nieudacznik. Zatrudnił się jako fryzjer i jest nim do dziś -

już od 15 lat. Co gorsza - lubi tylko chłopców i ma ich całą masę. Ale ma to i swoje dobre strony: jeden taki chłopak dał mu na urodziny mercedesa, drugi - willę, a trzeci milion dolarów.

 

Pewien student miał za tydzień egzamin z zoologii. Nie miał zamiaru uczyć się całego tematu więc dowiadywał się o ulubiony temat profesora, który go egzaminował. Były to robaki. Nadszedł dzień egzaminu. Wchodzi pierwszy student. Po chwili wychodzi. Koledzy go pytają:

- O co cię pytał?!

- O lwa!

Wchodzi i wychodzi następny.

- O co cię pytał?! - pytają znowu pozostali studenci.

- O wieloryba!

I tak nadeszła kolej naszego studenta. Bardzo przestraszony na chwiejących się nogach wchodzi na salę. Profesor:

- Dzień dobry! Proszę opowiedzieć mi o słoniu!

A student na to:

- Hmh... ta... więc... no... słonie mają duuuże uszy... są duuuże i baaardzo ciężkie...

i... wiem! Mają trąbę w kształcie robaka, a robaki dzielą się na... !

 

 

Bezrobotny mechanik przyszedł do zoo i poprosił o posadę. Dyrektor ogrodu bardzo się

ucieszył.

- Z nieba nam pan spadł. Właśnie wczoraj zdechł goryl. A czym jest zoo bez goryla? Niczym!

Możemy panu dać jego skórę i będzie pan odgrywał wielką małpę.

- No, nie wiem - powiedział bezrobotny - Ale to dziwna praca.

- Jak pan chce, ale płacimy zupełnie dobrze. Zje pan banana, potrząśnie kratą i na tym

koniec pańskich wysiłków - zachęcał dyrektor.

Bezrobotny postanowił się zgodzić. Załozżył skórę goryla i wszedł do klatki.Jadł banany, bił się w piersi, porykiwał. W końcu tak się rozoochocił, że zaczął podskakiwać. Nagle podłoga się pod nim załamała i pechowiec wylądował w klatce z... lwami.

Natychmiast przeszła mu ochota do żartów. Dopadł krat i zaczął krzyczeć.

- Ludzie, ratujcie! Pożrą mnie lwy! Jestem człowiekiem, a nie gorylem!!! Pomocy !!!!

Na to do przerażonego mężczyzny podchodzi największy lew i mówi półgłosem:

- Zamknij się głupku, bo wszyscy przez ciebie stracimy robotę...

 

 

Stary, doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi:

- Jak panu idzie praktyka?

- Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko umarli, a w

dodatku z ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca...

- To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Ale może spróbuje pan jeszcze raz - proszę, to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:

- No i jak panu poszło? - pyta się profesor.

- Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

 

W wagonie tramwajowym mężczyzna przyciska się do młodej dziewczyny, która odwraca się i mówi:

- Niech pan przestanie pocierać go sobie o mój tyłek.

- Pani się myli - odpowiada facet. - To po prostu koperta z moją pensją.

- Ach tak? Gratuluję. Musi pan solidnie pracować skoro w ciągu ostatnich pieciu minut trzy razy dostał pan podwyżkę.

 

Mężczyzna leży na łożu śmierci. Wokół niego skupiła się cała rodzina, zasmucona i

przygaszona. Mężczyzna potoczył po zebranych spojrzeniem, namyślił się i rzekł:

- Teraz zdradzę wam największą tajemnicę mojego życia. Otóż ja wcale nie chciałem się żenić z moją żoną, nie chciałem zakładać rodziny i mieć dzieci. Dobrze mi się żyło w kawalerskim stanie - byłem wolny jak ptak, robiłem wszystko to, na co miałem ochotę, nic i nikt mnie nie ograniczał. Ale znajomi zaczęli mi mówić: "Ożeń się, bo na starość zostaniesz sam jak palec, nie będzie ci miał nawet kto podać szklanki wody, jak będziesz umierał". Uznałem słuszność ich rozumowania, i dlatego właśnie założyłem rodzinę.Osłupieli członkowie rodziny niedowierzająco popatrywali po sobie. Wtedy mężczyzna z rozdrażnieniem dodał:

- A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Teraz, kiedy już umieram, to mi się w ogóle nie chce pić!!!

 

Dwóch facetów wpada na siebie w centrum handlowym:

- Och, przepraszam pana!

- Nie, nie, to ja przepraszam. Zagapiłem się, bo wie pan, szukam gdzieś tu mojej żony...

- Ach tak? Ja też szukam swojej żony. A jak pańska żona wygląda?

- Wysoka, włosy płomienny kasztan, ścięte na okrągło z końcówkami podwiniętymi do twarzy.

Doskonale nogi, jędrne pośladki, duży biust. Była w spódniczce mini i bluzeczce z pięknym

dekoltem. A pańska?

- Nieważne! Szukajmy pańskiej!

 

 

W samolocie leci ksiądz, siostra zakonna i oczywiście pilot. Nagle, z niewiadomych przyczyn samolot zaczyna się palić, więc pilot głośno woła:

- Zakładamy spadochrony i skaczemy!

Tak też wszyscy zrobili. Jako, że kobiety zazwyczaj puszczane są przodem, dali siostrze zakonnej pierwszeństwo. Ta jednak, gdy już prawie skakała zaparła się o drzwi i ani rusz. Widząc to pilot pyta księdza:

- Popchniemy ją?

Na co ksiądz, nerwowo spoglądając na zegarek odpowiada:

- A zdążymy jeszcze...?

 

Na lekcji wychowania plastycznego pani zadała dzieciom do narysowania abstrakcyjny temat - PANIKĘ. Dzieci się mozolą, rysując sceny katastrof, zamachów terrorystycznych, pożarów,

itp. Tylko Jasiu szybko narysował dużą, czerwoną kropkę i siedzi beztroski machając nogami.

- Co to ma być?

- Jak to co? PANIKA.

- Dlaczego?

- Moja siostra każdego miesiąca stawiała w kalendarzu taką kropkę. W tym miesiącu nie

postawiła. Żeby pani widziała, jaka w domu była panika...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.7fire.com/flash/TurkeyShooter.swf

http://twilight.ph.ru/lj/pg/estpg.swf inna wersja jebnij pingwina z basaballa,

I mala porcja dowcipow:

 

Pijany facet sika pod ścianą dużego domu w środku miasta. Obok przechodzi zgorszona pani i patrząc się na niego mówi:

-Ale bydle!

Na to on:

-Niech się pani nie boi, mocno go trzymam.

 

Pewna kobieta pyta mężczyznę:

- Ile czasu zajmuje panu jeden stosunek?

On:

- Godzinę i pięćdziesiąt dwie minuty.

Ona ze zdziwieniem:

- Nie możliwe!

On:

- Ależ możliwe. Pięćdziesiąt minut przygotowuję się, dwie minuty trwa stosunek, a przez godzinę leżę nieprzytomny.

 

Przychodzi jąkała do lekarza i mówi:

- Do-do-do-do-ktorze, ją-ją-kam s-się od la-la-lat i ju-już n-n-n-nie mo-mogę. Po-po-pomocy!

Lekarz zbadał pacjenta i odkrył przyczynę kłopotliwego schorzenia:

- Proszę pana, pana członek jest tak duży i ciężki, że obciąża nadmiernie struny głosowe i stąd jąkanie.

- C-co-co m-m-m-możemy zro-zro-bić?

- Mogę przeszczepić panu mniejszy organ.

W miesiąc po operacji facet zdał sobie sprawę z tego, że chociaż mówi płynnie, jego życie seksualne przestało istnieć. Żona zawiedziona nowym rozmiarem jego narządu zatrzasnęła na stałe drzwi do sypialni. Postanowił więc ponownie udać się do lekarza.

- Panie doktorze. Nie jąkam się już, ale co mi po tym, skoro żona mnie nie chce? Bardzo pana proszę o ponowne przeszczepienie mi tamtego prącia.

- Ob-ob-ob-awiam się, że t-t-to n-n-n-nie mo-mo-żliwe.

 

Trzech staruszków przechwala się, któremu bardziej trzęsą się ręce. Pierwszy mówi:

- Mnie tak się trzęsą, że nie mogę utrzymać szklanki.

Na to drugi:

- Eeee, mnie tak się trzęsą, że nie mogę włożyć sztucznej szczęki.

Na to z miną zwycięzcy odzywa się trzeci:

- To wszystko nic... Mnie się tak trzęsą ręce, że wczoraj zanim oddałem mocz, doszedłem trzy razy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qpa, jak jebnąłem tego pingwina to poleciał na odległość... 5844,1

Jak ja walnąłem to w końcu wyłączyłem to okno, bo leciał i leciał i leciał, aż podziałki zabrakło i leciaaaaał :D

 

Hehe. Tak sie zastanawiam, czy tylko mnie lot tym helikopterkiem kojarzy sie z droga przemierzana przez plemnika wiadomo gdzie?

Nie nie tylko tobie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander Fredro

 

"Pan Tadeusz " - XIII księga

/noc poślubna Tadeusza i Zosi/

 

Pan Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami

Drzwi za sobą zamknął ach! nareszcie sami

Ach! Zosiu, ach! Zosieńko jak mi niewygodnie

Popatrz jak odstaje, popatrz na me spodnie.

Zosia łzy rzewne roni i za pierś się chwyta,

Że to była dzieweczka z chłopcem nie obyta

Nie wiedziała zaiste czy się ma całować

Ze swym mężem, czy płakać, czy pod ziemię schować

Stoi tedy i milczy, Tadeusz pomału

Jął się przygotowywać do ceremoniału.

Od chwili gdy ich ślubna przywiozła kareta

Tadeusz miał myśl jedną - myśl ta to mineta

Tadeusz we Francji długie lata bawił

Wielce się w używaniu sztuki owej wprawił,

Niezmiernie lubił lizać, wyrażał mniemanie,

Że mineta o wiele przewyższa jebanie,

Bo kutas zmysł dotyku jedynie posiada,

Język zaś również smakiem prócz dotyku włada,

A poza tym wszystkie zmysły za wyjątkiem słuchu

Spełniają pewna role, kiedy język w ruchu.

Na przykład podniebienie ... a i wzrok się raczy

Tem czego ślepy kutas nie zobaczy.

 

Tak myśląc jął Tadeusz pieścić swą Zosieńkę

Najpierw ja z galanteria pocałował w rękę

Na łożu ją posadził i macając ręką,

Dwa cycuszki jak paczki wyczul pod sukienka,

Rękę niżej przesunął, pod suknie wsadził,

I po nóżkach od kolan, aż po udka gładził.

Wyciągnął się na łożu przy Zosi jak długi

Wydobył jeden cycuś, a potem i drugi

I począł je całować - długo, pożądliwie,

Wreszcie usta oderwał i w nagłym porywie

Pół sukienki Zosience narzucił na głowę,

Ściągnął majteczki, długie koronkowe,

Dar cioci Telimeny, ku nóżkom się schylił

I zaciśnięte udka po trochu rozchylił,

Całując je namiętnie od wewnętrznej strony,

A Zosia zapomniała zupełnie obrony

I opór dziewiczej trwogi zaraz odrzuciła

Nóżki jak tylko mogła, tak je rozstawiła

I chowając w poduszki zawstydzone lice

Pokazywała mężowi całą tajemnice

Co ukryta głęboko wśród złocistych włosów

Różowiała niewinnie jak kwiatek wśród kłosów.

 

Tadeusz po mistrzowsku wykonał minetę.

Najpierw lizał po wierzchu, czując te podnietę

Jęła Zosia wzdychać, jęczeć w końcu krzyczeć,

Tadeusz, by jej większej rozkoszy użyczyć,

Wsadził głębiej, języczkiem jak młynkiem obracał

Rękami ja od dołu, aż do góry macał,

Przy czym język bez przerwy coraz głębiej wpychał

Obracając językiem coraz żywiej, głodniej

Wreszcie zajęczał cicho i spuścił się w ... spodnie

Chwile cicho poleżał i odpoczął krzynę

Tuląc nozdrza i usta w złocistą gęstwinę.

Wreszcie podniósł się z łoża, odszedł od Zosienki

I z lekka ocierając włosy grzbietem ręki

Jął się żywo rozbierać. Zdjął pas z kutasami,

Ściągnął kontusz i żupan, buty z cholewami,

Koszule zdjął przez głowę, hajdawery złożył,

A gacie przemoczone na krześle położył.

Wreszcie usiadł na łożu, odsapnął troszeczkę,

Po jajach się pogłaskał, spojrzał na żoneczkę

Suknia na twarz rzucona zasłoniła jej lica

Odsłaniając cycuszki, pępuszek i pice.

Widok ten znów krew wzburzył w panu Tadeuszu,

Choć się dopiero spuścił, nabrał animuszu.

Jął rozbierać żoneczkę, sposobić posłanie

By tym czasem poczekać, aż mu kutas stanie.

 

Zosia już odrzuciwszy wstydliwość wszelka

Na c***a spoglądała z ciekawością wielka,

Bo dotychczas o c***u niewiele wiedziała -

Raz od służebnych cos tam usłyszała

Drugi raz leżąc w gaju rankiem, w cieniu drzewa,

Zobaczyła przypadkiem jak się chłop odlewa.

W grubej garści trzymając jakiś przedmiot wielki

I otrząsając na liście ostatnie kropelki

I ciocia Telimena cos jej tłumaczyła,

Lecz Zosia nie słuchała, strasznie się wstydziła,

A teraz żoną będąc, dziewczątko uznało,

Ze święty obowiązek zbadać sprawę cala,

Wiec spytała : " Ach to co ?i do czego służy ?

Przed chwila taki mały, teraz taki duży,

Oj! Jak to się rozciąga, jak to się rozwija

Długi taki i gładki, niczym gęsia szyja.

A cóż go u dołu tak ładnie przystraja ?"

Rzekł Tadeusz z powaga : " Zosiu, to są jaja.

A to co cię w tak wielkie wprawiło zdumienie

Zwie się (gdy obyczajnie nazwać) - przyrodzeniem.

Kutasem także zwane, chociaż często bywa,

Ze pospólstwo i chłopstwo c***em to nazywa.

Przy tym istnieją inne najrozmaitsze słowa...

A dziwne to, bo przecież ręka albo głowa,

Choć większe i ważniejsze jedna nazwę maja

Ten zaś widzieć niewielki, rożnie nazywają,

Tylu dziwnymi mianami. Sędzia nieraz zrzędzi :

" Jak się gorąc zaczyna, to mnie kuśka swędzi".

Podkomorzy zaś wałem kutasa nazywa,

A Wojski zaganiaczem go nieraz przezywa,

Maciek mówi wisielec, bo już stać nie zdoła,

A Gerwazy na chłopskie dzieci nieraz wola :

" Nie baw się Wojtuś ptaszkiem". Jankiel cymbalista

Zwie go smokiem lub bucem i rzecz oczywista

Jeszcze dziwniejsze nazwy ludzie wymyślają,

Ulani go na przykład pyta nazywają.".

Tak wyjaśnił Tadeusz te sprawy powoli,

A potem tłumaczył jak kutas pierdoli.

I chcąc poprzeć naukę stanowczym przykładem

Zaczął wpychać... na próżno, chociaż ruszał zadem.

Choć sapał, choć się pocił, c*** się nie zagłębiał.

Jebiąc dotychczas k**** z francuskiej stolicy,

Lub nadobne szlachcianki z całej okolicy,

Nie miał do czynienia z taka ot dziewica

Z ciasna, niewyrobiona i zamkniętą piczą

Co nie zaznała kutasa żadnego

Wiec gdzieżby się tam zmieścił taki c*** jak jego.

Ani w Polsce, ani na Litwie, ni na świętej Żmudzi,

Ani wśród drobnej szlachty, ni wielkich dziedziców,

Ani wśród Horeszków, ani wśród Sopliców,

Ani wśród Radziwiłłów - książąt przepotężnych,

Ani wśród Dobrzyńskich, znakomitych mężnych,

Ni wśród Bartków i Maćków - braci doborowej,

Ni wśród całej rozlicznej braci zaściankowej

Nikt tedy c***a takiego nie posiadał.

Dumny był zeń Tadeusz i dzielnie nim władał,

A do dumy takowej miał słuszne powody,

Bo na c***u mógł podnieść pełne wiadro wody.

c*** Tadeusza mierzył jedenaście cali,

Gruby jak ręka w kiści, twardy jak ze stali,

Zahartowany w trudzie, co rzadko się kładzie,

Zdobny w dwa jaja wielkie jak dwa jabłka w sadzie.

Jedyny tylko Gerwazy za czasów młodości...

Słynął ponoć z kutasa podobnej wielkości.

I dziś jeszcze żartując szlachta się pytała

Co ma większe Gerwazy scyzoryk czy jaja.

 

Otóż te pytę chciał Tadeusz Zosi

Na sile wepchnąć, śmiechem się zanosi

Zosieńka, tak się bawi, śmieje do rozpuchu

I jak dziecina wola : " a kuku, a kuku"

Nagle schwyciwszy zręcznie kutasa do ręki

Zanuciła przekornie słowa tej piosenki :

" Do dziury myszko, do dziury,

Bo cię tam złapię kot bury,

A jak cię złapie w pazurki

To cię obedrze ze skorki ".

" Myszka ?" - krzyknął Tadeusz - " cóż to za myśl dzika

Nazwać sobie ot myszka, tego oto żbika.

Ja ci myszkę pokażę, zaraz pożałujesz,

Do dziury ja zapędzasz ? zaraz ja poczujesz"

Tak mówiąc powstał z łóżka i wyszedł z pokoju

Do przedsionka, gdzie stała wielka beczka łoju,

Pełna ręka zaczerpnął, natłuścił kutasa,

Żeby błyszczał jak wielka czerwona kiełbasa.

Do pokoju powrócił, zaraz legł na łoże,

Pomacał dziurkę ręka, palcami poszerzył,

Przytknął równo kutasa, popchnął i uderzył,

Rozwarły się podwoje, cos tam z cicha trzasło

I wjechał kutas w pizdę, jak nóż wjeżdża w masło.

Zabolało Zosieńkę, aż się popłakała

Rączęta załamując gwałtownie krzyczała :

" Wyjm, pan, wyjm natychmiast, to okropnie boli !"

Tadeusz jej nie słuchał, jebie, rznie, pierdoli,

Ręce pod pupę włożył i mocno je złączył,

Dymał, rąbał, chędożył, aż wreszcie zakończył.

Piec razy te zabawę powtórzył

Piec razy się spuścił, aż się w końcu znużył.

Żonę na bok odrzucił niczym sprzęt zużyty,

Lecz kutas jeszcze sterczał, wielki chociaż syty.

Wnet tez świtać poczęło, Tadeusz zmęczony,

Jak na męża przystało, legł dupa do żony.

Kołdrę na grzbiet nacisnął, w jaja się podrapał,

Twarz do ściany odwrócił i mocno zachrapał.

 

Ale Zosieńka nie śpi, leży na posłaniu,

Oczęta ma otwarte, nie myśli o spaniu.

Przedtem dziewica będąc, tak bardzo się bala,

Lecz teraz gdy przywykła, to by jeszcze chciała,

Chce obudzić małżonka, lecz Tadeusz chrapie,

Tuli się do niego, za kutasa łapie,

Do góry go uniosła, palcami ujęła,

Obudził się Tadeusz i z uśmiechem prawi :

" Spójrzcie na tę płotkę, jak ją kutas bawi,

Mówił kapitan Ryków : " toć powiadam pięknie

Baby c***em nie straszcie, bo się nie przelęknie"

I mówią, ze Surowo rzekł raz : " mili moi,

U największych rycerzy c*** się baby boi".

Ale droga Zosieńko, bez twojej urazy

Zrozum, żem się tej nocy spuścił już sześć razy,

Trzeba c***a oszczędzać, pozwól mi odsapnąć,

Mogę ci jeśli pragniesz, znów minetę chlapnąć,

Lecz lepiej daj mu spocząć, później znów kochanie

Weź go troszeczkę do buzi, a na pewno stanie.

A wtedy pokażę ci figle rozmaite,

W Paryżu wyprawiano sztuki wyśmienite :

Przed lustrem, na siedząco, lub na stojaka,

Lub tez konno na c***u, na boku, na raka,

A może miedzy cycki, lub tez na podnietę,

Nie wadzi się wykonać podwójną minetę,

Jeśli wiesz co to znaczy... lecz Zosiu kochana

Zaraz się zabawimy, zaczekaj do rana,

Bo miękki kutas niedaleko zajdzie."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.