Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2012/13


matek

Najbardziej realny scenariusz?  

79 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Najbardziej realny scenariusz?

    • Nie zrobią poważnych zmian
      28
    • Wymienią Gasola
      79
    • Wymienią Bynuma
      60
    • Wymienią obu
      11
    • Oddadzą Kobe
      19
    • Amnestia Kobe
      74
    • Zwolnią Browna
      32
    • inny...
      15


Rekomendowane odpowiedzi

Jasne, widzialem tylko dwa mecze, wiec oczywiscie nie uwazam sie za jakas wyrocznie , ale mam uwierzyc , ze normalnie gra inaczej a tylko trafilem na takie mecze?

Moze tak, ale mi nawet nie chodzi o to jak gral bo gral ogolnie dobrze.

 

Ja wdziałem też gdzieś 1-2 mecze ,ale widze ile zdobywa punktów dla tej drużyn i ciągnie ich za uszy w tabeli. Gdyby nie Kobe to pewnie walczyli by teraz z Phx/min w tabeli. Nie da sie teraz rozłożyć jego pkt i minut pomiedzy tą drużynę.

Ale to jest niezly paradoks. Howard sam wyciągnał Orlando do finałów. Nash walił tylko p&r z Gortatem prawie PO w zeszłym sezonie. No a reszta to starzy LA. I dlaczego LA ledwo dostają sie do PO?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wielka szkoda, to mógł być wyjątkowy rok dla lakers, ale te kontuzje zaprzepaściły wszystko, więc sezon kończy się w taki sposób, jak cały czas wyglądał. bardzo pechowo.

Spokojnie. To jeszcze nie koniec filmu, dla dramaturgii to wlasnie lepiej, ze wypada najlepsza gwiazda i reszta ma szanse zrobic jeszcze wiekszy show wygrwajac mistrza bez swojego lidera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O koorva!

 

szkoda szkoda.....

 

Nawet jesli Lakersi awansuja do PO, to nie ma sie co ludzic, ze popchna SAS / OKC.

O ile moze sie zdarzyc, ze jeszcze te ostatni mecze Lakersi zagraja lepiej bez Kobego, w PO bez niego nie ma najmniejszych szans na wyciagniecie chocby jednego zwyciestwa.

 

Jak jeszcze pare lat temu bym sie mogl klocic, ze Magic to najwiekszy Laker w historii, o tyle dzisiaj chyba nikt nie zaprzeczy, ze Jersey Kobego powinien wisiec ponad reszta i byc minimum dwa razy wiekszych rozmiarow.

 

Ale wroci jeszcze skoorvysyn. Wroci chocby tylko po to, zeby jeszcze pogonic Jordana w All Time Scoring.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rappar

 

Nie osłabiaj. Dlaczego nie bierzesz pod uwagę zdrowia? Ciekawe, jak Nash i Howard mieliby robić takie cuda, których przewidujesz, przy 50 spotkaniach tego pierwszego i dodatkowo drugiego, który przez 2/3 sezonu nie przypominał nawet w połowie siebie.

 

Nash się skończył i oby znalazł się na niego jakiś jeleń w noc draftu lub w lipcu. Opieranie ofensywy zespołu na nim pod nieobecność Kobe to samobójstwo. Po cichu liczę, że jeśli Cuban nikogo nie skusi w lato, to może w desperacji zgłosi się po Steve'a, żeby dograli do końca razem z Dirkiem.

 

Jak jeszcze pare lat temu bym sie mogl klocic, ze Magic to najwiekszy Laker w historii, o tyle dzisiaj chyba nikt nie zaprzeczy, ze Jersey Kobego powinien wisiec ponad reszta i byc minimum dwa razy wiekszych rozmiarow.

Nie musi być większy, wystarczy że powieszą 8 i 24 ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RappaR Twoje ograniczenie umysłowe staje się powoli sławne na tym forum.

 

 

 

Widzisz to pokazuje ze jestes osoba bez klasy, zamiast odniesc sie w jakikolwiek sposob do wypowiedzi przedmowcy wyjechales do niego osobiscie.

Zabawne, bo specjalistą od personalnych wjazdów na forum jest właśnie RappaR, który generalnie nie ma pojęcia, o czym tutaj mówi i w ogóle nie zrozumiał kontekstu mojej wypowiedzi, bo trzy nazwiska mają się nijak do braku głębii na obwodzie.

 

Ty też zwracasz uwagę, a sam niżej wypowiadasz się na temat tego, jakim człowiekiem jest Kobe, nie mając na ten temat pojęcia.

 

I niby czemu mamy nie porównywać charakterów MJ i KB?

 

Kobe grający Kobe ball doprowadził na papierze najmocniejszy skład w lidze do może 8 seedu na zachodzie, także nie kupuję jego zajebistości (choć oczywiście on jest tylko jednym z czynników obok kontuzji, trenera itd.). Ball movement i player movement się poprawi a rzuty Bryanta przejmie Gasol, Howard i Nash, więc tragedii nie ma. Przede wszystkim jeśli lato będzie spokojne w Lakers i uda się sprowadzić ze 2 graczy do rotacji to na tej kontuzji mogą tylko zyskać.

Tylko że lakers grali więcej przez Nasha i przynosiło to kiepskie rezultaty. Kobe ball to jest to, co przekładało się na więcej wygranych, wiadomo że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, bo nie taki był plan (patrz: princeton), ale przy straconym campie i wszystkich kontuzjach nie było czasu na stworzenie prawdziwej drużyny. Ale choćby ostatnio widzimy Gasola grającego jak za najepszych lat i to obok Dwighta.

 

Bądź co bądź od tego najgorszego momentu Lakers mają 26-12 i dodatni bilans na wyjeździe, więc twierdzenie, że Kobe ball daje ledwo ósme miejsce to spore uproszczenie.

 

 

Swoją drogą, wiele osób powtarza jak mantrę nazwiska big 4, tymczasem radzę spojrzeć ile meczów w sumie opuścili, ile razy zagrali wszyscy ze sobą i jacy zawodnicy musieli grać długie minuty pod ich nieobecność.

 

Xamel - nie wiem skąd wziąłeś to o Gasolu, Bryant jest pierwszy do jego obrony w mediach, krytyków Hiszpana nazywa wprost idiotami i przecież to ich dwójkowa gra w ostatnich meczach napędzała atak LA.

 

- - - Updated - - -

 

ball movement może się poprawi, problem polega na tym, że znowu, kiedy zespół zaczyna łapać jakiś rytm, to jeden wypada, inny wraca i wszystko od nowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaa, tak ogolem to Gasol kolejny mecz w cieniu Kobe'go rozgrywa swietne zawody i spisuje sie dobrze po obu stronach parkietu, a na koniec spotkania ogarnal robote. Dla mnie ostatnio jest w doskonalej formie i teraz pytanie czy Nash bedzie w stanie wrocic do formy z Phoenix. Nash teraz dostaje ogromna szanse wykazania sie, ale akurat po wielu latach doskonalej gry nie jest w stanie ogarnac sprawy bedac szefem na pozycjach guardow, gdzie oprocz niego jest wielka pustynia pachołów - Meeks, Blake, Duhon, Morris.

 

San Antonio powinno sobie osrać to spotkanie najblizsze z Lakersami i wrzucic na konia Oklahome, bo Utah to latwy pojedynek i pewnie 4-1 w serii, a Lakers to zawsze Lakers nawet bez Kobe'go.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale same nazwiska nie tworzą zespołu.

 

Wade i LeBron mieli drużyny

 

to samo Bryant '06

 

Zostaw Lakersom jednego z trójki Howard, Gasol, Nash, ale przez cały sezon i zamień koniec ławki z NBDL choćby na weteranów za minimum typu Raja i miałbyś lepszy bilans niż teraz

 

Specjalista od personalnych wjazdow jestem ja? Na kogo i ile razy?

ile razy nazwałeś kogoś idiotą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic nie schodzil z Finałow Konferencji przez cała kariere

z kazdym sie dogadal i kazdego robil lepszym no i umial grac w zespola gre zwana koszykowka

 

Kobe zaliczyl ostre wpierdol w playoffs kilkakrotnie , byl nie po tej stronie come backu w playoffs i malo kto go lubil a jego gra ma tyle wspolnego z gra zespolowa co Dwight z Hakeemem

 

Kobe mial ***** zrobic 70 win a tymczasem zrobil gorszy bilans od Hardena, Curryego, Horforda czy Nuggets

dajcie spokoj z tym zajebistym Kobem, Kobe nic nie wygral w playoffs od lat, nie zrobil zadnego bilansu z takim skladem a jedzie na opinii i jest typowany do allnba team'u co jest kpina

 

bardziej azespolowego goscia w zyciu nie pamietam

 

to ze indywidualnie jest przejebany to jedno a drugie ze zwyczajnie nie umial poprowadzic tego teamu do zwyciestwa

jego nieudolnosc, krotki zaplon i chec bicia osobistych rekordow punktowych przeslonila i przeslania nadal wzyszy cel zespolowy i byla podlozem i fundamentem dzisiejszej kontuzji

 

zal mi go ale Kobe byl zwyczajnie egoistyczny chciwy i pazerny

chcial Kobe's way all the way

a najgorsze jest to ze publiczna opinia widziala w tej bohaterskiej walce wielkiego koszykarza

 

zaden wielki koszykarz majacy partnerow na takim poziomie nie zagral jeszcze nigdy takiego sezonu

wszyscy wszystko poswiecili Kobe nic nie poswiecil tylko jeszcze zgarnal laury za sukces

 

pogrzalo was naprawde z tym wychwalaniem Kobego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ile razy nazwałeś kogoś idiotą?

Nie wiem, ty mi zarzuczasz, więc nie wiem czemu ja mam udowadniać swoją winność/niewinność.

choćby na weteranów za minimum typu Raja

Weteranów typu Raja... Wymień mi ilu jeszcze jest w nba weteranów typu Raja. Podaj mi jeszcze chociaż jeden przykład. Może mogłas podać tak rookiego typu Lilliarda?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D'Antoni nie zajechał Bryanta. jeśli ktoś twierdzi inaczej, to nie ma bladego pojęcia o charakterze Kobe, który - i mówię to przecież jako raczej jego hejter - jakby nie było jest jednym z najbardziej walecznych w historii. powiedział że zapewni lakers awans i to właśnie robił grając tak długo, bo sam tego chciał, bo wiedział, że tylko w ten sposób może dać playoffs dla LAL.

 

poza tym Mike ma reputację grania wąską rotacją, ale nie jest tak głupi, jak go niektórzy tu malują i przecież Nash u niego w phoenix nie przebywał na parkiecie dłużej niż 34-35 MPG. (swoją drogą granie +40 minut zaczęło się dopiero gdy wyleciał Nash. wcześniej u D'Antoniego KB miał 38 MPG.)

 

i jeszcze jedno - Phil grał 34letnim Jordanem tak samo długo w 1998 jak teraz D'Antoni 34letnim Bryantem (wiek za b-r) i sytuacją była nieco podobna, bo i Pippen na długo wypadł, a potem nawet jak grał to strzelał fochy. do tego sam MJ miał na początku kontuzję ręki. ale zasuwał, bo tylko to mogło dać bulls wygrane. taki był jego charakter i taki też jest Kobe. to było zresztą zawsze jego wielką zaletą i wadą jednocześnie. tak jak z tymi szalonymi rzutami - jak wpadają to świetnie, jest bohaterem, jak nie to wiadomo. i teraz tak samo - to jego długie granie pozwalało osiągnąć zamierzony cel, dawało zwycięstwa, ale po drodze być może organizm nie wytrzymał (choć tego nie wiemy na 100%, taka kontuzja równie dobrze mogła się przydarzyć na początku sezonu) i ten waleczny charakter zaprzepaścił szanse LAL.

 

wielka szkoda, to mógł być wyjątkowy rok dla lakers, ale te kontuzje zaprzepaściły wszystko, więc sezon kończy się w taki sposób, jak cały czas wyglądał. bardzo pechowo.

Nie mogę się z tym zgodzić po tym meczu. Ciężko zaprzeczyć, że Kobe grał tak długo, bo nie było innej opcji itd, ale bronienie D'Antoniego po tym meczu jest dla mnie śmieszne. Bryant najpierw robi sobie coś w kolano - myślałem, że rzuci wolne i zejdze - nic; potem jakiś problem z kostką, ledwo co dochodzi do lini wolnych, do zmiany przygotowują Meeksa - nic, Kobe i tak nie zejdzie. W sumie Mike mnie zawiódł, bo myślałem, że Kobe dogra do końca, skoro wcześniej dał radę to pewnie jakby pobiegał z zerwanym achillesem 3 minuty też by się nic nie stało...

 

Czy Kobe chce czy nie to nie wiem co mogło spowodować, że D'Antoni ( mając na uwadze, że KB gra ~48min w meczu od jakiegoś czasu ) trzyma go na parkiecie jak już 2 razy mało brakował, żeby miał sezon z głowy. Nie sądzę, że doszłoby do katastrofy jak 5min pograliby Blake-Meeks-MWP-Jamison-Gasol, albo Blake-Meeks-Clarke-MWP-Howard czy cokolwiek w tym stylu.

 

Być może nie znam realiów ligi, ale skoro Lorak twierdzisz, że trener nie ma wpływu na czas gry to na co ma? Lineupy przed meczem też ustawia Kobe? Jak Kobe powie, że chce grać tylko z Howardem i Gasolem, bo nie lubi MWP to DH i Gasol nie zejdą z boiska, a MWP nawet nie powącha prarkietu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błagam was

 

gdzie Magic a gdzie Kobe, gdzie Rzym gdzie Krym, z czym do ludzi ja was proszę

Magic to wielki lider, poza swoimi słabostkami w młodości (kto ich nie miał? chyba tylko Duncan) - jest niekwestionowanym mistrzem prowadzenia zespołu, tworzenia chemii i brania zespołu na plecy. Plus to, że Magic przestał się liczyć wraz ze swoim ostatnim (prawdziwym) sezonem, kiedy odszedł z ligii. Ponad dekadę bez przerw był alpha dogiem w lidze i nikt nigdy nie myślał żeby go wytradeować.

 

Kobe ma świetną i długą karierę - pozamykał wiele ust i wiele rzeczy udowodnił - ale zbyt dużo ma niepowodzeń, zbyt często upadał żeby potem się podnieść, zbyt dużo jest 'what if' w jego karierze i zbyt wiele wątpliwości. Może też zbyt dużo Shaqa, Gasola i Smusha Parkera.

 

Nie wiemy która wersja Kobego jest najlepsza.

Ta all-around z pierwszego 3peatu kiedy robił na boisku wszystko, przede wszystkim bronił, był wporzo teammate i pozamiatał Spurs? (wg mnie ta)

Kobe 2003-05 na pewno nie - to czarna era Bryanta kiedy jego ego, gra i wszystko co poza boiskiem sprawiło, że minusy przeważyły nad plusami i te wersja to chyba najbardziej niechciany superstar modern ery.

Kobe 06 ? czyli Kobe utupiony w gównie, dodaje zupełnie nowy rozdział do ballhogowania ale jakimś cudem wszystko w miarę wiążę z końcem i to pozornie najlepsza wersja Kobe ball tylko, że nie wiem jak sprawdziło by się to w innym wydaniu, w innym otoczeniu - czy Kobe nadal mógłby pozwolić sobie na granie 1na5 gdyby dzielił minuty z lepszym supportem i czy w ogóle Kobe umiałby grać w innej roli i ograniczyć swoje touches.

Kobe 08-10 ? który wreszcie stara się pogodzić siebie w zespole i zespół ze sobą - ma taki 2008 sezon, że wydaje się że Kobe wreszcie ogarnął mityczny Secret i wie jak wygrywać a nie być tylko najlepszym. Potem wszystko psuje Finałami, w których odnosimy zupełnie inne wrażenie.

 

Nie wiemy który Kobe jest prawdziwy co najlepiej obrazują tygodnie wokół all-star break, kiedy Kobe miota się jak utalentownay dzieciak z HS i nie potrafi się zdecydować czy chce być point forwardem, volume scorerem czy ultimate role playerem.

Żaden z największych 10 koszykarzych w historii nie miał w życiu takiego momentu, że nie wiedział co grać i jak grać żeby pomóc zespołowi w tak dobitnym stopniu jak Kobe (Hakeem late 80s, Wilt pre 72). I żaden w wieku 34 lat, to na pewno.

 

Co najsmieszniejsze - Kobe poznał sławny The Secret, chyba właśnie w 2008, tylko najzwyczajniej w świecie się na niego wyjebał - tutaj jest absolutnym wyjątkiem w tym względzie. To nie jest granie i odnoszenie sukcesów na jego warunkach, to nie są światła jupiterów Staples Center skierowane TYLKO na niego i to nie jest napawanie się zwycięstwem nad Raptors w roli Kobego - największego herosa naszych czasów.

 

Myślę, że paradoksalnie Kobemu najbardziej odpowiadały warunki jaki miał w 2006 - przez większość czasu był po prostu Bogiem - miał swoje największe momenty kiedy wprawiał w orgazm całe próżne LA - nikt nie miał prawa wejść mu w drogę, robił co chciał i jeszcze wszyscy klepali go po plecach. Myślę, że dlatego zagrał jeden z najbardziej niewytłumaczalnych spotkań ever. g7 2006 z Suns. Dzień wcześniej miał swój wielki dzień - rzucił 50 zagrał jak starożytny gladiator - sam przeciwko całym Suns i prawie to udźwignął. A w series defying game miał po prostu wyjebane - napawał się pięknem całej swojej dotychczasowej serii.

Kobe miał też swoje 5 minut w tych wszystkich żałosnych zwycięstwach nad Hornets i Kings po siódmych potach - był królem Staples, był królem highlightów i jeździł po Alanie Andersonie i Jenkinsie.

Tylko, że jako alpha dog to przestał się liczyć chyba po 2010 i seria z Mavericks rok później tylko to uwypukliła. Kobe nie potrafił wykrzesać z kolejnego zespołu jaki miał (top5) ostatnich soków i znowu musiał coś zmieniać.

Kobe jest świetnym 34 latkiem, ma świetne ciało jak na swój wiek i nadal potrafi dać z góry i przejąć mecz przeciwko Bucks ale najzwyczajniej na świecie nie generuje już sukcesów i pierścionków a co najsmutniejsze to nie potrafi się z tym pogodzić.

To co czasem Kobe robi w 4 kwarcie to Lebron robi przez cały mecz - zmiana warty nastąpiła już dawno temu.

Jordan w Wizards też potrafił dojechać jakiegoś młokosa który zalazł mu za skórę (Ricky Davis, Paul Pierce etc) i miał swoje momenty kiedy z uśmiechem na ustach patrzyliśmy i mówiliśmy - he's back (buzzer w ASG, 40pt games) - ale Jordan przestał się liczyć, Baron Davis wchodził z HCA do PO na żałosnym Wschodzie, a Mike nie. Sad but true.

 

 

Kobe a MJ

W kwestii charakteru w sumie można pokusić się o parę porównań od kiedy to Bryant jest najbliżej mentalnie do tego kim był Jordan.

Work ethic i competitivness (Kobe być może jest 2-3 w historii, ale to Jordan był psycholem - to trochę jak z Oakleyem i byciem ponad wszystkimi twardzielami, kiedyś spytano jakiegoś czołowego NBA stara dlaczego Oakley jest najbardziej tough.

''There'a a lotta tough mfuckers in this league, but Oak dont give a fuck.'' Kobe to tru warriors, ale Jordan dont give a fuck :))

Oboje byli pierwsi na treningu i ostatni z niego schodzili, oboje są jednymi z tych co obejrzeli setki nagrań i wiedzą dokladnie z którego miejsca najlepiej im się rzuca,a z którego najlepiej robi to Reggie czy inny Wade - ale to Jordan wykorzystywał to w praktyce a nie Kobe, bo jak inaczej wytłumaczyć olewactwo i błędy w obronie, podejmowanie obrzydliwych decyzji w HCO i 3pt?

 

Oboje są twardymi ************, mają mało znajomych i robia kongo własnym teammates bo ci nie potrafią dorównać do ich wyobrażalnego poziomu, ale to Jordan (szczególnie 96-98) sprawiał że wszyscy biegali jak trybiki i starali się bardziej, bo bali się podpaść liderowi i to Jordan wiedział że przez 44 minuty Kukoc, Grant, Armstrong i Kerr mogą mieć swoje momenty i że to jest czas na team-ball, ale jego czas to 4 pozostałe. Kobe za dużo robi złego przez te 40, żeby nastepne 8 wymazało jego częsty poor effort. Dla Kobego team-ball nie trwa ani minuty.

 

Jordan wie że do sukcesu potrzeba pracy po obu stronach, zbiórek i everybody involved i gra naturalnie z rytmem gry, a przypomnijcie sobie jak wszysyc podniecamy się kiedy uda sie Kobemu zagrać pod jego własny prąd i kiedy mu nie idzie to atakuje deskę (g7 '10?), gra zespołowo (Kobe the Creator woooow) czy jak postara się w obronie i wykorzysta swój niebagatela potencjał ('13 ASG vs Lebron na przykład, chociażby)

 

Kobe jest gdzieś w okolicach top8-13 all-time i absolutnym top1 GOAT polariazing ever - nie tak źle co?

Tylko, że jego karierę porównałbym bardziej do Wilta niż do Magica/MJa.

Podobnie do Chamberlaiana, Bryant miał wszystkie predyspozycje do bycia jeszcze bardziej dominującym i zdobycia jeszcze paru mistrzostw (Shaq-Kobe dynasty spokojnie do 2006, Finals2008 i 2011max). Indywidualnie to najbardziej utalentowany center i chyba najbardziej obdarzony guard jacy stąpali po parkietach - ale po prostu źle lub inaczej (lepsze słowo) pojmowali koszykówkę i sukces.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jendras: Wiem, że były też momenty, próby grania przez Nasha i wyglądało to bez szału. Poza tym wiem, że kontuzje, zmiana trenera itd. poniekąd wymusiły Kobe ball i daleki jestem od zrzucania nieudanego RS na barki tylko Bryanta, jednak nie widzę tej jego zajebistości i heroicznej walki o PO, gdzie drużyna bez niego ma nie istnieć. Każdy z tych graczy (moza poza Gasolem) rozegrał w tym roku najgorszy sezon w karierze- Howard tragedia, Nash to samo. Może się zestarzeli, są cipami itd. ale coś nie tak bo Nash rok temu prawie wprowadził żenujące Phoenix do PO. Howard wiemy gdzie doprowadził Orlando i nagle obaj nie potrafią się odnaleźć obok Bryanta, on wali chore cyferki i ludzi pojebało do tego stopnia, że niektórzy mówią, że ta drużyna bez Bryanta nie istnieje! Nie istnieje drużyna z trzonem Howard-Gasol-Nash. Nie wiem jaki uproszczony obraz koszykówki trzeba odbierać aby walić takie głupoty. O dziwo, ai3 ma trochę racji i każdy z allstarów gra gorzej, poświęcił się i ma mniejszy USG- tylko nie Bryant. Wszyscy się mu podporządkowali i to nie wyszło. Cały projekt Lakers w tym sezonie to niewypał i cała organizacja ponosi za to odpowiedzialność- od śp. Bussa, przez dwóch Michałów do zawodników, z których imo właśnie Bryant zasługuje na największy zjebki bo jest liderem, przyjął taką rolę więc jest odpowiedzialny za zespół. Co do Mike-a: nieprawdopodobni są niektórzy. Jak Gasol powiedział coś w stylu "I don't know if we're playing Mike system right now" to wszyscy jechali po wąsaczu i chwalili zawodników, którzy mieli kompletnie wyłożyć lachę na trenera i grać po swojemu ale jak teraz to TRENER jest od podziału minut. Coś fantastycznego jak jeden człowiek może mieć tylu hejterów i to bardzo zatwardziałych- grają dobrze: zawodnicy sami ustalają gameplan itd., grają źle- trener. Bryant za długie minuty- trener. Choć każdy wie jaki ma charakter i że wywierał presję aby grać, chciał grać i był przygotowany do takiego grania o czym sam mówił. Nigdy nie myślałem, że będę kiedykolwiek bronić tej pokraki D'antoniego a tu proszę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bonus

 

no i smutne jest to, że nie potrafię wybrać żadnego Kobe Bryanta z jego prime żeby mieć pewność że zagwarantuje mi tytuł.

Wziąłbym 01-02, ale nie wiem czy jako pierwszą opcję (to chyba ultimate sidekick w innym niż Pippen stylu)

Wziłąbym 06-07, bo to ofensywnie najlepsza maszynka ostatnich 20-25 lat, ale nie wiem czy nie odwali mi szopki i czy wystarczająco mu się chce

Wziąłbym 08-09, ale nie wiem czy podoła przeciwko lepszej obronie

 

Jordan gwarantuje mi tytuły jako lider w 89-93 i co najmniej jeden w 96-98

Shaq 00-04 - tak ze dwa

Hakeem 90-95 - min. jeden

Magic i Bird zapewniają mi po 5-6 Finals co najmniej i dzielą się już po swojemu

Lebron 12-13 to lock 1 pierścień

Kareem od 3 do 6 przez całą karierę

 

z Duncanem inna bajka - ręki za tytuł w hipotetycznej lidze bym sobie nie dał uciąć, ale jak tylko zdarzyła by się luka przez tak na oko 10-13 lat to Duncan by tam włożył dłoń po nagrodę.

i to by było na tyle post merger.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.