Skocz do zawartości

"Co dwie glowy to nie jedna"


SHAQU

Rekomendowane odpowiedzi

Przegladalem niedawno stare Magic Basketball (heh no tak...stare przeciez nowych nie ma :(:(:( ) i trafilem na artykul "Co dwie glowy to nie jedna". Napisany byl na podstawie slow Riley'a: "Zespol mistrzowski musi skladac sie z dwoch klasowych zawodnikow, dwoch gwiazd z najwyzszej polki". Autor pisal, iz nie trudno sie z tym zgodzic. Przytoczyl m.in.:

Chicago-MJ, Pip

Utah-Malone, Stock

Seattle-Kemp, Payton

Orlando-Shaq, Penny

Houston-Hakeem, Drexler

Phoenix-Barkley, Johnson

 

Wtedy rzeczywiscie tak bylo. Nie liczac Houston 94-95 kazda z druzyn odnoszacych sukces miala takowych zawodnikow.

Ale coz sadzicie dzisiaj o tym?

Czy patrzac na teamy w ostatnich latach najmocniejsze, czyli Detroit i SAS, ktorych silą jest kolektyw teoria Rileya upada??

 

W obecnym sezonie z liczacych sie druzyn tylko wlasnie Miami Rileya jest tak zbudowane.

Jesli chodzi o mnie to uwazam, iz KOLEKTYW jest forma przejsciowa i zadna z takich druzyn nie zapisze sie na kartach historii jako jedna z najlepszych, nie bedzie wspominana tak jak te oparte na teorii Rileya.

Niedlugo pewnie znowu jakas druzyna zostanie w ten sposob utworzona i bedziemy mieli kolejna dynastie...moze Shaq i Wade?? Nie sadze...Shaquillek jest juz przystarawy...a moze jesli dojdzie do transferu...Kobe i Artest??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detroit Pistons pokazali, że można zbudować drużynę mistrzowską bez wyraźnego franchise playera. Chicago Bulls pokazali, że można zbudować mistrzowską drużynę bez dobrego centra w czasach wielkiego rozkwitu tej pozycji. Czasami mnie to śmieszy, że drużynę próbuje się układać patrząc na jakieś wzorce. A prawda jest taka, że jeśli nawet masz 2 gwiazdy w składzie to nie znaczy jeszcze, że masz drużynę. To musi być jeden organizm, w którym są płuca, jest serce, ale bez pęcherza i tak nie uda ci się niczego załatwić :lol: . Oczywistą rzeczą jest, że łatwiej wychować sobie role-playera (bez dobrego trenera w tym przypadku ani rusz) niż zatrudnić w drużynie 2 gwiazdy, które w dodatku potrafią się uzupełniać. Prawda jest jednak taka, że nie ma jedynej słusznej drogi do zbudowania dynastii. Bo niby jeśli jest w drużynie tercet w stylu Bird-McHale-Parish to znaczy, że jednego z nich trzeba sprzedać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem 100% racja jest to co powiedział Spabloo czyli team trzeba budowac pod mozliwosci, charakter, serce do gry, taktyke oraz umiejetnosci w ataku i w obronie a nie przez okreslone wzorce bo to wczesniej czy pozniej prowadzi do rozpadu, nie zawsze po sukcesie. To musi byc organizm w którym musi wszystko fuynkcjonowac, uzupełniac sie a nie kazdy jest odzdzielnym elementem. Moim zdainem to powinien byc wyznacznik do budowy zespołu.

 

Czy patrzac na teamy w ostatnich latach najmocniejsze, czyli Detroit i SAS, ktorych silą jest kolektyw teoria Rileya upada??

Uwazam ze itak i nie. Owszem mozna dalej budowac ekipy na podsatwie tej teroii ale nie zawsze to prowadzi do sukcesu, mozna równie dobrze wziasc jedną gwiazde i otoczyc go świetnymi w swojej roli role players, ale mozna tez zbudoac równy pod kazdym wzgledem zespól jak Pistons i on tez odniesie sukces. Moim zdaniem jezeli zespól jest budowany mądrze to kazda taktyka zaaowocuje sukcesem. Powiedzmy tak. Teoria Rileya jest dalej aktualna bo jezeli dobrze ją wykrozystamy doprowadzi do sukcesu, ale nie jest to jedny sposób by osiagnac szczyt.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla wyjasnienia Riley nie mowi o budowaniu druzyny na 2 indywidualnosciach i jakims zlepku grajkow. Przeciez wszystkie te druzyny z artykulu procz 2 gwiazd mialy wielu dobrych czy bardzo dobrych graczy, ktorzy razem tworzyli idealna ukladanke, super team, super....kolektyw.

 

Chicago-MJ, Pip+ Rodman/Grant, Harper, Kukoc, Kerr...jest to druzyna skazana na sukces, w kazdym elemencie gry mieli mistrza, kazdy z nich byl brakujacym elementem ukladanki.

Orlando-identyczna sytuacja...Penny, Shaq, Grant, Anderson, Scott

Reszta druzyn tak samo...

...tak wiec...chodzi o druzyny "mistrzowskie", te ktore bylyby w stanie utworzyc dynastie, te ktore uwazano by za najlepsze w historii, ale rowniez te bez mistrzostwa, a ktore by sie pamietalo dlugie dlugie lata.

 

Dlatego zgadzam sie, ze mistrza mozna zdobyc na rozne sposoby, ale druzyne wszechczasow tylko sposobem Rileya.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Co dwie glowy to niejedna" brzmi to jak tytul artykulu o braciach Kaczynskich... Zanim otworzylem ten temat to pomyslalem, ze PiS po objeciu kontroli nad sluzbami specjalnymi, sadami, prokuratura i mediami wzial sie za szerzenie kaczyzmu na naszym forum (na szczescie juz po przeczytaniu co i jak zimny pot opadl mi z czola, serce znowu zaczelo bic normalnym tempem a i zoladek wrocil na swoje miejsce chociaz myslami bylem juz w jednej celi z Kwasniewskim, Millerem i Cimoszewiczem).

 

IMO teoria Riley'a jest jak najbardziej prawdziwa a przyklady Houston '94, San Antonio '03 i '05 czy Pistons '04 to tylko wyjatki potwierdzajace regule. Istnieje wieksze prawdpodobienstwo, ze mistrzostwo zdobedzie sie z dwoma gwiazdami w zespole uzupelnianymi wyrobnikami niz w sytuacji gdy ma sie zespol bardziej zbilansowany w ktorym nie ma zadnej gwiazdy albo gdy jest tylko jedna. Najlepsze przyklady na potwierdzenie tej tezy to finaly konferencji na Zachodzie w 2000 i 2002 roku - Kings i Blazers byli tak samo silni jak Lakers tyle tylko, ze to Jeziorowcy byli zbudowani wedlug schematu Riley'a i jak dla mnie to ten fakt przesadzil o ich wygranej.

 

To, ze w ostatnich latach zwyciezaja zespoly bez franchise playera (Pistons) lub tylko z jednym franchise playerem (SAS) wynika po prostu z faktu, ze ... zadnemu GM'owi w lidze nie udalo sie sciagnac do druzyny dwoch gwiazd wiec sila rzeczy musialy triumfowac druzyny zbudowane na podobnej zasadzie jak Pistons i Spurs. Gdyby jednak przykladowo Garnett i KB znalezli sie w jednej druzynie i zostali uzupelnieni jakimis przyzwoitymi role-playerami (+ oczywiscie dobry coach) to nie sadze zeby musieli dlugo czekac na tytul mistrzowski. Na dzien dzisiejszy jednak teamow zbudowanych zgodnie z teoria Riley'a po prostu nie ma (bo czy za takie mozna uwazac Nets z Kiddem i Carterem albo Pacers z O'Nealem i Artestem? - chyba jednak chodzi nam o gwiazdy nieco wiekszego formatu - tak samo nie pasuja mi Heat w ktorych za druga gwiazde robi ledwo ruszajacy sie Diesel) i stad w walce o mistrzostwo nadal liczyc sie beda tylko Detroit i San Antonio czyli zespoly stricto kolektywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze przyklady na potwierdzenie tej tezy to finaly konferencji na Zachodzie w 2000 i 2002 roku - Kings i Blazers byli tak samo silni jak Lakers tyle tylko, ze to Jeziorowcy byli zbudowani wedlug schematu Riley'a i jak dla mnie to ten fakt przesadzil o ich wygranej.

O ile jeszcze w roku 2000 można mówić, że Blazers przegrali, bo tak naprawdę nie miał ich kto pociągnąć w IV kwarcie decydującego meczu, o tyle jeśli chodzi o 2002 rok, to wystarczyło, żeby Horry nie trafił trójki w GAME 4 i byłoby 3-1 dla Kings. To co piszesz to najzwyklejsze uproszczenie. O ich wygranej przesądziło to, że mieli więcej szczęścia, ale różnica była na tyle minimalna, że jak dla mnie schemat Riley'a wcale nie stanowi reguły.

 

To, ze w ostatnich latach zwyciezaja zespoly bez franchise playera (Pistons) lub tylko z jednym franchise playerem (SAS) wynika po prostu z faktu, ze ... zadnemu GM'owi w lidze nie udalo sie sciagnac do druzyny dwoch gwiazd wiec sila rzeczy musialy triumfowac druzyny zbudowane na podobnej zasadzie jak Pistons i Spurs.

Przepraszam bardzo, a Lakers 2003 i 2004 to już się nie wliczają do schematu o którym mówił Riley?

 

Dlatego zgadzam sie, ze mistrza mozna zdobyc na rozne sposoby, ale druzyne wszechczasow tylko sposobem Rileya.

A ja się nie zgadzam :twisted: i dowodem na to są lata 80-te w których dominowali Lakers i Celtics, a byli zbudowani wg schematu jedna wielka gwiazda + 2 gwiazdy, ale mniejszego formatu (Bird + McHale i Parish, Magic + Worthy i Jabbar - jakby ktoś chciał się przyczepić do Jabbara, to przypominam, że mówimy o latach 80-tych).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.