Skocz do zawartości

Ceremonia wzniesienia koszulki Pippena pod kopułę United Cr


Greg00

Rekomendowane odpowiedzi

powiem szczerze, że to co dane nam było obejrzeć dzisiejszej nocy to było rzeczywiście coś wyjątkowego...wszyscy ci, którzy oglądali tą ceremonię na żywo, na pewno czują się niezwykłymi szczęściarzami, że mieli okazję wzięcia udziału w tak pamiętnym wydarzeniu...fajnie, że nawet w takiej Polsce, gdzie nie możemy nawet zobaczyć losowania grup Mistrzostw Świata w piłce, dane nam jest jednak być świadkami czegoś takiego...

 

sama ceremonia zawieszenia koszulki Pippena była naprawdę sympatycznym i wzruszającym wydarzeniem...choć z wiadomych powodów nie przepadałem za Chicago, to jednak całe to wydarzenie spowodowało, że zakręciła mi się autentycznie łezka w oku...Scottie to idealny role model, nie da się go nie lubić...chyba jest nawet bardziej doceniany i lubiany od samego Jordana, bo każdy docenia jego mentalność, poświęcenie własnych ambicji gwiazdorskich dla sukcesów drużyny - coś co praktycznie nie jest spotykane w NBA....no i nieprawdopodbne umiejętnosci, które powiększał z roku na rok ciężką pracą (przykład dla każdego z nas, co można zdziałać ciężkim treningiem) no i niepowtarzalna boiskowa inteligencja....

 

dodatkowo, przy okazji tej ceremonii mogliśmy zobaczyć tyle ważnych postaci z tego chyba najpiękniejszego okresu w historii NBA - okresu, za którym chyba wszyscy tęsknimy i będziemy myśleć z nostalgią żałując, że już nie wróci:(....

ekstra, że wszyscy najwięksi partnerzy Pippena znaleźli czas, żeby się pojawić, bo zobaczyć ich wszystkich razem to była prawdziwa gratka dla koneserów - Hodges, Oakley, Perdue ( :lol: ), Wennington, Grant, Kukoc, Rodman, wszyscy trenerzy - Jax, Winter, Hamblen no i oczywiście ten, którego nie mogło zabraknąć - Jordan....

fajnie, że tyle osób przemawiało i każdy doceniał wkład Pipa, jego unselfishness...prawdziwym highlightem były przemówienia Barkleya, Jordana i samego Scottiego - przedstawily wiele prawdy o Pippenie i jego roli w zespole..i fakt, że podobnie jak Malone i Stockton, ta dwójka także nie mogłaby chyba bez siebie żyć i bez siebie osiagnęłaby dużo, dużo mniej...to jak czynili siebie lepszymi - heh, z przyjemnoscią obejrzałoby się taki trening Bulls i pojedynki Pippena z Jordanem:)

 

no cóż, piękny moment.....powiem szczerze, że się naprawdę rozczuliłem (co chyba widać po moim poście, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe)

 

nie da się nie wspomnieć, że teraz nie ma już takich koszykarzy jak Pippen i w erze komercji chyba już nie będzie...

 

tak że wielki szacunek dla Ciebie Pip, dzięki za wszystko, za wszystkie wspomnienia, nawet te nienajsympatyczniejsze dla mnie (tak jak wtedy w 97 roku, kiedy rzucając się na parkiet zaliczyłeś steala i asystę do Kukoca zaprzepaszczając tym samym szansę na tytuł dla Jazz... :) )

 

from J

greg00 dostanie Ci się za ten topic. Ja to miałem napisać :P

PS: wypowiem się jutro (znaczy dziś w późniejszych godzinach), bo chwilowo jestem pod wpłyem emocji po przegranej :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powiem ze nie zakrecila sie lezka...bo chyba wszystkim co ogladali to historyczne wydarzenie przeleciala przed oczami cala historia NBA plowy lat 80 az do 1998r. Era wielkiej druzyny, wielkich indywidualnosci i cos co nam bylo przezyc i na czym dorastac. Powiem szczerze ze kiedys wydawalo mi sie ze kiedy MJ skonczy kariere to wlasciwie nie bedzi po co ogladac koszykowki. Nigdy nie bylem wielkim fanem basketu dopuki nie wyjechalem do USA. Tutaj wciagnalem sie gdyz fajnie po calym dniu pracy usiasc wygodnie przed telewizorem i pasjonowac sie ta gra. Ale nie o tym mialo chyba byc...

Dzisiejszej nocy patrzac na tych wszystkich facetow w garniturach, zgromadzonych na srodku United Center uswiadomilem sobie jaka to kiedys byla druzyna i jakie ci ludzie odcisneli pietno na historii NBA. Kiedys kochal i podziwial ich caly swiat... dzis juz tylko jako koledzy spotykaja sie na srodku hali gdzie miazdzyli swoich rywali nie dajac cienia nadzieji na wywiezienie korzystnego rezultatu. Sila Bykow byla tak ogromna ze kiedy zmienilo sie pokolenie zawodnikow patrzy sie na tamten zespol jak na cos z innego swiata i czasem zastanawiam sie czy jeszcze kiedys w Chicago doczekamy podobnych chwil czy w tym przypadku historia sie juz nie powtorzy...

 

Dzieki Scotty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

from J

greg00 dostanie Ci się za ten topic. Ja to miałem napisać Razz

PS: wypowiem się jutro (znaczy dziś w późniejszych godzinach), bo chwilowo jestem pod wpłyem emocji po przegranej Confused

przepraszam Joseph, ale pamiętając tamte lata NBA byłem pod takim wpływem tego wydarzenia, że musiałem od razu coś napisać (nie zważając nawet na trwający obok mecz)..nastrój mam mocno nostalgiczny...

 

PS: piękny post InfinitI - święta racja co mówisz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Pippenie napsłem juz wiele dobrego. Dziś w nocy łzy ciekły mi po policzkach kiedy przypominałem sobie te wszystki piekne lata, które dzieki niemu przeżyłem. Pięknie finały z Lakers kiedy walczył o każdą piłkę z Magicem, czy ECF'98 z Pacers, w którym głownie dzięki jego postawie w obronie udało się wygrać rywalizację, za co wielokrotnie dziękował mu sam MJ.

Ogólnie niepotrafię wyrazić słowami uczuć jakie mną targały w czasie tej uroczystości. Tyle pięknych wspomień, że trudno byłoby mi to ogarnąć w jednym poscie. Cieszę się, że ten najwybitniejszy moim zdaniem niski skrzydłowy grał w Bulls w latach kiedy ja dopiero wkraczałęm w swiat koszykówki i że dzięki jego świetnej grze przeżywałem tak wiele pięknych chwil, ktorych nie przeżywam niestety od czasu odejścia jego i reszty wielkich Byków z zespołu. Dzięki Scottie za 12 wspaniałych lat pełnych najpiękniejszych momentów w mojej koszykarskiej przygodzie. Dzięki za 6 tytułów, za piękną grę w obronie przeciw najwybitniejszych graczom w histori, za serce i charakter jakiego nie spotyka się już w zawodowej koszykówce. Dzięki za wszystko. Numer 33 pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Byłeś, jesteś i będziesz wielki, a w sercach kibiców Bulls jesteś kimś więcej niż tylko jednym z 50 najwybitniejszych graczy NBA, jesteś jednym z dwóch najwybitniejszych graczy NBA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tylko o tym w dziedzinie całęgo meczu bo widziałem tylko czesc powtórki(razem moze z 15 min). :?

 

Nie bedzie to długie wypracowanie, bo nie ukrywam Pippena jako zawodnika z włąsnego widzenia dobrze nie znam. W akcji widziałem go moze z kilka razy. Wiem jednak ile zrobił dla koszykówki, jak wspaniałbym był sportowcem. To jeden z tych idealnych role players, który swietnie wpasowywał sie w grze z wielką gwizdą. To byl tez typ koszykarza który dla dobra zespołu potrafił zrezygnowac z siebie. Moze i teraz cos pomieszałęm, jak cos to mnie niech ktorys fan Bulls poprawi, ale z tego co pamietam to Scottie zarabiał bardzo mało nawet w latach świetosci, by móc zadowolisc MJ-a i ten został w Bulls. Niewątplie był wybitnym koszykarzem i świetym człowiekiem ktory duzo w zyciu osiagnał. Nie byłem mocno wzroszuony podczas tej uroczystosci, ale napewno żałowałem ze taka postac nie biega juz po parkietach, z pewoscią mógłby byc przykłądem dla kazdego obecnego gracza NBA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Scottie to jest tak ze czesto sie go widzi na krzeselkach United Center i widac ze nadal czuje sie Bykiem... Jest po prostu taki jaki byc powinien... natomiast nie jestem pewnien co do MJ... jak patrzy obecnie na Bulls, czy ma to dla niego jakies znaczenie czy nie. Jordan zadko pokazuje sie publicznie, nie widac go na trybunach podczas meczu gwiazd. Raz jedyny go widzialem chyba 2 lata temu jak w United Center przyszedl ogladnac okrzyknietego swoim nastepca ( chyba tylko z komercyjnego pkt widzenia) LJ (23) z Cavaliers. Scottie jest inny i za to mam do niego wielki szacunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiscie ogladajac te ceremonie, uswiadomilem sobie ze pewna bardzo wazna era w dziejach NBA, chyba nawet najwazniejsza, era chicagowskich Bykow, dobiegla juz definitywnie konca i juz nigdy nie bedzie nam dane podziwiac tych wielkich graczy na parkiecie, naprawde jedna z bardzej wzruszajacych chwil, jesli nie najbardziej jakiej bylem swiadkiem odkad interesuje sie NBA. Pippen byl naprwde nie tylko wybitnym koszykarzem, ale takze wspanialym czlowiekiem i wielkim profesjonalista. Na kazdym treningu pracowal za dwoch i potrafil bez reszty poswiecic sie druzynie i dla jej dobra usunac sie w cien Jordana i zgodzic sie na pieniadze za ktore obecnie w lidze nie wartobyloby nawet wiazac butow takim "gwiazdom" jak Rose, Curry, Dampier czy nawet Spreewel, a w kazdej innej druzynie moglby zostac pierwszoplanowa postacia i njwieksza gwiazda. Ale Pajak wybral inna role, takiego gracza od czarnej roboty ktory jest tylko tlem dla Aira, ale graczem niesamowicie waznym i cennym. Gdyby nie on to nigdy nie byloby tak wybitnego zawodnika jak Jordan, Scottie mu pomogl w zostaniu najwybitniejszym w bardzo znacznym stopniu i jak powiedzial Barkley:"Michael powinienes calowac ziemie po ktorej stapa Scottie".Te slowa chyba najlepiej odzwierciedlaja klase i pozycje Pippena w lidze.

 

Link do ceremonii:

Pippen's retirement ceremony

I do meczu w ktorym Pippen ustanowil swoj career high:

Pippen career high

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.