Skocz do zawartości

Filmy


Kubbas

Rekomendowane odpowiedzi

Bridge of Spies - bardziej Argo niż Tinker Soldier. Jak na film o tej tematyce mało hamerykański - mało patosu, niewiele rozwodzenia się nad wyższością amerykańskiej konstytucji nad wszystkim co nią nie jest, za to dużo negocjacji, dobry Hanks i przyjemnie spędzony czas. Ale wciąż jedynie dobry film. 7/10 ogółem, bo nie oglądałem z wypiekami na twarzy, plusik za to, że Spielberg się powstrzymał i zrobił film tylko odrobinkę patriotyczny. Coenowi maczali palce w scenariuszu, co słychać w dialogach.

Co do H8, to i tak pójdzie to dwutorowo. Ci, co od dawna podejrzewali, że nie jest reżyserem wybitnym a jedynie świetnym tylko utwierdzą się w tym przekonaniu. Ci, co tasują się do kadrów z jego filmów tylko utwierdzi to w przekonaniu, że Tarantino osiagnął szczyt tarantinowości i tylko prawdziwy fan tarantino ma prawo oceniać ten film, a w ogóle to Pulp Fiction fap fap fap fap fap fap.

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W PF było dużo przeskoków, wątki ciekawe i sporo crossów. A tu tak naprawdę dłużyzna dyliżansowa, trochę pierdów w chacie, troche pierdów spoilerowych pod koniec i część która mnie rozbudziła czyli tak od momentu pewnej kawy spożycia. Ale był spoilerowy przerywnik więc tez to nie wyglądało tak jak wyglądać powinno.

 

Pulp

Jackie

Death

Django

Ing

Reserv

Kill
H8

 

Kuchwa, nawet Hell Ride bardziej mnie kręcił od ósemki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Creed

 

Myślę, że dobry film dla fanów Rocky'ego ze względu na po prostu postać Balboa, ale poza tym dosyć przeciętny obraz.

Nie podobała mi się cała konstrukcja filmu gdzie nie wiadomo było co do czego podczepić w sensie fabuły. Postać Creeda za mało wyszczególniona bo nie do końca wiemy co to za człowiek i skąd jest i czym jest jego motywacja i jakim jest fighterem. Tzn może i to mamy, ale nie ma w tym głębi która charakteryzował postać np. własnie Rocky'ego z pierwszych dwóch części. 

Poza tym jeśli chodzi o konstrukcję - rozsiany trening po całym filmie tak jakby raz na jakiś czas trzeba było popracować jakiś element ... a samo stworzenie widowiska oraz ważności i budowania napiecia pod główną walkę było nikłe. Nie czułem powagi sytuacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Usual Suspects - 8/10 - Film staruszek bo z 1995 roku, ktory obiecywałem sobie już od wielu lat, że obejrzę, w koncu to zrobilem i mogę polecić z czystym sumieniem. Kolejna wspaniała kreacja Kevina Spacey :)

 

Surrogates - 6/10 - Podobnie miałem obejrzeć to o wiele wcześniej, ale jakoś nie było czasu, mimo że film o tematyce niezwykle ciekawej i myślę, że może kiedys się ziścić. Niemniej jednak trochę po macoszemu potraktowane samo zachowanie społeczeństwa, chciałbym aby mocniej i głębiej potraktowano psychologię w tym filmie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Wam nowe Starwarsy podeszły?

 

SPOILERY

 

Czy takie nowe? :smile: To w zasadzie zlepek kilku poprzednich epizodów, szczególnie NH. Trochę tak, jakby twórcy filmów mieli listę rzeczy do zrobienia i po prostu odhaczali kolejne pozycje. Gwiazda śmierci? Jest. Nowy Luke? Ok. Śmierć jednego z głównych bohaterów z ręki kogoś bliskiego? Yup. Nowy R2D2? Check. Ten sam C3PO? Aha. Takie samie żarty Hana? Spox. I tak przez dwie godziny.

 

To nawet zrozumiała odpowiedź na klęskę przekombinowanych Epizodów 1 i 2, teraz postanowiono upewnić się, że wszystko jest po bożemu i zgodnie z oczekiwaniami starszych fanów. To nie jest zły film, nawet dobrze się to ogląda, tylko że jest boleśnie mało oryginalny.

 

Jedna uwaga, o której wspomniał jakiś czas temu Joseph. Niekonsekwencja, z jaką twórcy filmomego świata SW traktują moc, jest irytująca. 7-letniego Anakina nie chcą przyjąć do jedi, bo jest stary (!), potem jego syn zaczyna trening będąc pod 30stkę i szybko staje się LeBronem Mocy, teraz ten cały Kylo to uczeń Snoke;a, jest rozdartym mrocznym twardzielem z maską do kendo i vaderowskimi aspiracjami, a ranią go nie posiadający mocy, wywijający mieczem świetlnym niczym cepem Finn oraz Rey, która odkryła ją w sobie dzień wcześniej.

 

Sam fakt, że Snoke daje tak wysoką pozycję chłopakowi, który nawet gada sam do siebie, że jest w nim jeszcze światło, jest dziwny.

 

Cóż, czekam na ciąg dalszy.

Edytowane przez Jinks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPOILERY

 

Czy takie nowe? :smile: To w zasadzie zlepek kilku poprzednich epizodów, szczególnie NH. Trochę tak, jakby twórcy filmów mieli listę rzeczy do zrobienia i po prostu odhaczali kolejne pozycje. Gwiazda śmierci? Jest. Nowy Luke? Ok. Śmierć jednego z głównych bohaterów z ręki kogoś bliskiego? Yup. Nowy R2D2? Check. Ten sam C3PO? Aha. Takie samie żarty Hana? Spox. I tak przez dwie godziny.

 

To nawet zrozumiała odpowiedź na klęskę przekombinowanych Epizodów 1 i 2, teraz postanowiono upewnić się, że wszystko jest po bożemu i zgodnie z oczekiwaniami starszych fanów. To nie jest zły film, nawet dobrze się to ogląda, tylko że jest boleśnie mało oryginalny.

 

Jedna uwaga, o której wspomniał jakiś czas temu Joseph. Niekonsekwencja, z jaką twórcy filmomego świata SW traktują moc, jest irytująca. 7-letniego Anakina nie chcą przyjąć do jedi, bo jest stary (!), potem jego syn zaczyna trening będąc pod 30stkę i szybko staje się LeBronem Mocy, teraz ten cały Kylo to uczeń Snoke;a, jest rozdartym mrocznym twardzielem z maską do kendo i vaderowskimi aspiracjami, a ranią go nie posiadający mocy, wywijający mieczem świetlnym niczym cepem Finn oraz Rey, która odkryła ją w sobie dzień wcześniej.

 

Sam fakt, że Snoke daje tak wysoką pozycję chłopakowi, który nawet gada sam do siebie, że jest w nim jeszcze światło, jest dziwny.

 

Cóż, czekam na ciąg dalszy.

SPOILERY

 

Zgadza się 'moc' w każdej z trylogii traktowana jest inaczej. Niechęć do przyjęcia Anakina można tłumaczyć faktem, że w tamtych czasach młodych padawanów było na pęczki, były w nim jakieś rozterki, natomiast w późniejszych epizodach każdy kto ma  w sobie jasną moc jest na wagę złota. Nie zmienia to faktu, że nawet jeśli ten cały Kylo jest rozdarty wewnętrznie i nie poddaje się w pełni ciemnej stronie mocy, to i tak wpierdol od Rey jest mocnym w c*** przegięciem. Kylo jest w ogole bardzo c***owym czarnym charakterem, niby coś go tam pokazują, ale generalnie mimo wszystko w dość płytki sposób... chociaż było kilka fajnych(śmiesznych) momentów-  jak ten, kiedy masakruje mieczem kokpit. Generalnie zrobili trochę Modę na sukces z tej fabuły - każde kolejne pokolenie Skywalkerów przechodzi przez podobny schemat, samotne dzieciństwo, odkrycie mocy, trening, kuszenie przez ciemną stronę itd...

 

Generalnie na plus powrót do oryginalnych aktorów, wątki humorystyczne, ale całość jest momentami trochę infanytylna. 

 

Ja osobiście nie kumam też, dlaczego skoro Obi Wan ląduje na tej samej planecie co Luke nie szkoli go od początku na Jedi, dlaczego Yoda spierdala na samotną wyspę zamaist próbować z tymi co zostali coś ogarniać, wspomagać ruch oporu. Dlaczego Jedi tak naprawde się poddają. 

 

Zresztą do tej fabuły można się przypieprzać właściwie w przypadku każdej z części, ale przecież nie o to chodzi... Generalnie całkiem fajne odświeżenie, niezła rozrywka, mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie tylko lepiej, bo w przypadku obu poprzednich trylogii 1ki były najsłabsze, a im dalej tym lepiej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zgadza się 'moc' w każdej z trylogii traktowana jest inaczej. Niechęć do przyjęcia Anakina można tłumaczyć faktem, że w tamtych czasach młodych padawanów było na pęczki, były w nim jakieś rozterki

 

Młodych jedi było dużo, ale Anakin miał być tym, który przywróci równowagę mocy (cokolwiek to znaczy). Miał też kosmiczny poziom midichlorianów. Dawno nie oglądałem Epizodu 1 (właściwie to żałuję, że w ogóle go obejrzałem), ale zdaje się Obi Wan robił mu reklamę przed Radą Jedi i przedstawiał jako Mozarta Mocy, a ci tylko kręcili nosami, że stary. Jedi w prequelach to ogólnie mało co robią, pierdzą w fotele i wyglądają jak baronowie SLD na naradzie.

 

Cóż, w 1 i 2 w zasadzie wszystko jest pozbawione sensu, więc można to spokojnie olać :)

 

SPOILERY

 

.Nie zmienia to faktu, że nawet jeśli ten cały Kylo jest rozdarty wewnętrznie i nie poddaje się w pełni ciemnej stronie mocy, to i tak wpierdol od Rey jest mocnym w c*** przegięciem. Kylo jest w ogole bardzo c***owym czarnym charakterem, niby coś go tam pokazują, ale generalnie mimo wszystko w dość płytki sposób... chociaż było kilka fajnych(śmiesznych) momentów-  jak ten, kiedy masakruje mieczem kokpit. Generalnie zrobili trochę Modę na sukces z tej fabuły - każde kolejne pokolenie Skywalkerów przechodzi przez podobny schemat, samotne dzieciństwo, odkrycie mocy, trening, kuszenie przez ciemną stronę itd...

 

IMO drobny błąd twórców filmu. Bad guy jest zazwyczaj lepszy, gdy znamy jego historię i motywację. W przypadku Kylo nie wiemy, popchnęło go do zdrady rodziców, jak poznał Snoke;a i czym do c***a wafla jest ten cały Zakon Ren. Bez takich informacji wydaje się zindoktrynowanym przez Snoke;a nastolatkiem.

 

Btw, Snoke wygląda jak Plagueis. Przypadek?

 

Co do Skywalkerów - można to zinterpretować jako brzemię ciążące tym wybranym przez moc. Ale też wolałbym jakieś odstępstwo od schematu, niż przerabianie tego samego po raz n-ty. Finn byłby fajnym głównym bohaterem, właśnie jako ktoś normalny.

 

Ja osobiście nie kumam też, dlaczego skoro Obi Wan ląduje na tej samej planecie co Luke nie szkoli go od początku na Jedi, dlaczego Yoda spierdala na samotną wyspę zamaist próbować z tymi co zostali coś ogarniać, wspomagać ruch oporu. Dlaczego Jedi tak naprawde się poddają. 

 

Ciekawa obserwacja. Mnie zawsze dziwiło, że podczas gdy Ruch Oporu walczy z Imperium, Obi Wan i Joda siedzą na zadupiu i w zasadzie nic nie robią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPOILERY

 

Ja osobiście nie kumam też, dlaczego skoro Obi Wan ląduje na tej samej planecie co Luke nie szkoli go od początku na Jedi, dlaczego Yoda spierdala na samotną wyspę zamaist próbować z tymi co zostali coś ogarniać, wspomagać ruch oporu. Dlaczego Jedi tak naprawde się poddają. 

 

Końcówka "trójki" jest zupełnie skopana. Nie mówiąc już o tym, że mogli w 2 nakopać Imperatorowi, a później Anakinowi. Aaa no i nie można zapomnieć, że Obi kochał Anakina jak brata i dlatego zamiast go dobić, to zostawił go w lawie, żeby się jeszcze trochę popalił. :D

Można też jeszcze się zastanawiać dlaczego Yoda nie uprzedził Luka, że Imperator potrafi takie coś jak strzał z błyskawicy. ;) 

 

Jestem ciekawy czy te różne pytania z 7 cześci czy też niedomówienia będą wyjaśnione w 8 i 9. Dobrze by było. Co prawda nie zgodzę się, że wygrana Rey i Finna z Kylo, to przegięcie, ale to już pisałem wcześniej, jak ktoś chce, to może się zapoznać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie Dżedaje są ciężcy do skumania. Od czasów, kiedy istniała jeszcze rada Jedai. Yoda niby wszystko wyczuwał, ale jakoś nie wyczuł, że Anakin dyma księżniczkę, ani że młodego ciągnie do niej od początku i właśnie dlatego miał misję ochraniać ją. 

 

Yoda jest niby kozakiem, ale nie licząc jednej sytuacji nie angażuje się w ogóle w walkę, Obi Wan jest niby gorszy od Anakina, a jak przychodzi co do czego spuszcza mu wpierdol, nie dobija przez co mogą go uratowac, matka Lukea i Lei umiera bo po prostu odechciewa jej się zyć. I urodzenie bliźniaków tego nie zmienia... Anakin przeszedł na ciemną stronę, żeby ocalić swoją dziunię, a jak się okazuje, że ona i tak ginie nie wyciąga z tego żadnych wniosków i dalej trzyma się po ciemnej stronie i nie kuma manipulacji swojego nowego mistrza, który de facto doprowadza przeciągnięciem Anakina do spełnienia jego wizji.

 

Mam nadzieję, że chociaż wytłumaczą dlaczego Luke siedział na swojej wysepce tyle czasu zamiast robić COKOLWIEK. Chyba, że nie wiemy jeszcze o tym, że... nie wiem? Jedai jak im coś nie wyjdzie po prostu alienują się i odwieszają miecz świetlny na kołek, bo tak stanowi kodeks...?

 

Generalnie tego typu kwiatków jest od zajebania właściwie w każdym epizodzie. Jak się człowiek w te starwarsy wgłębia to niby czai się, że to fajnie się ogląda, docenia to co zrobili w latach 70-80 na tamte mozliwosci techniczne, ale jak na taki super hiper klasyk to troszkę sporo rys jest na tych scenariuszach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mam nadzieję, że chociaż wytłumaczą dlaczego Luke siedział na swojej wysepce tyle czasu zamiast robić COKOLWIEK. Chyba, że nie wiemy jeszcze o tym, że... nie wiem? Jedai jak im coś nie wyjdzie po prostu alienują się i odwieszają miecz świetlny na kołek, bo tak stanowi kodeks...?

 

Generalnie tego typu kwiatków jest od zajebania właściwie w każdym epizodzie. Jak się człowiek w te starwarsy wgłębia to niby czai się, że to fajnie się ogląda, docenia to co zrobili w latach 70-80 na tamte mozliwosci techniczne, ale jak na taki super hiper klasyk to troszkę sporo rys jest na tych scenariuszach.

Luke podobno udał się na poszukiwania 1 świątyni Jedi - może liczył na jakieś wskazówki, bo poniósł porażkę w szkoleniu Kylo i to go pewnie mocno zbiło z tropu. Mam nadzieję, że jakoś zagłębią się w ten wątek w następnej części. Dużo jest do wyjaśnienia, ale to zrozumiałe, bo to dopiero 1 część. Teraz tylko pozostaje kwestia jak to wszystko posklejają. 

 

Jeszcze nie oglądałem, ale podobno dość ciekawa analiza:

 

 

 

Edytowane przez Cloud
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie Dżedaje są ciężcy do skumania. Od czasów, kiedy istniała jeszcze rada Jedai. Yoda niby wszystko wyczuwał, ale jakoś nie wyczuł, że Anakin dyma księżniczkę, ani że młodego ciągnie do niej od początku i właśnie dlatego miał misję ochraniać ją. 

 

 

Yoda jest niby kozakiem, ale nie licząc jednej sytuacji nie angażuje się w ogóle w walkę, Obi Wan jest niby gorszy od Anakina, a jak przychodzi co do czego spuszcza mu wpierdol, nie dobija przez co mogą go uratowac, matka Lukea i Lei umiera bo po prostu odechciewa jej się zyć. I urodzenie bliźniaków tego nie zmienia... Anakin przeszedł na ciemną stronę, żeby ocalić swoją dziunię, a jak się okazuje, że ona i tak ginie nie wyciąga z tego żadnych wniosków i dalej trzyma się po ciemnej stronie i nie kuma manipulacji swojego nowego mistrza, który de facto doprowadza przeciągnięciem Anakina do spełnienia jego wizji.

 

Mam nadzieję, że chociaż wytłumaczą dlaczego Luke siedział na swojej wysepce tyle czasu zamiast robić COKOLWIEK. Chyba, że nie wiemy jeszcze o tym, że... nie wiem? Jedai jak im coś nie wyjdzie po prostu alienują się i odwieszają miecz świetlny na kołek, bo tak stanowi kodeks...?

 

Generalnie tego typu kwiatków jest od zajebania właściwie w każdym epizodzie. Jak się człowiek w te starwarsy wgłębia to niby czai się, że to fajnie się ogląda, docenia to co zrobili w latach 70-80 na tamte mozliwosci techniczne, ale jak na taki super hiper klasyk to troszkę sporo rys jest na tych scenariuszach.

 

 

 

 

Dodaj do tego proste jak konstrukcja cepa dialogi które są dodatkowo patetyczne i mało wnoszące. Ale może o to chodzi. Każdy się czymś tam zaciekawi. Bo film jest płytki, ale stanowi o jakiś wielkich mocach, a ludzi zawsze to ciekawiło. Większość walk to tragedia, ale co tam miecz się świeci :)

 

A jak kurna  kiedy czarny chciał przekonać synalka do wsapienia w progi 'silniejszych'to można się załamać. Najważniejsza tajemnica spartolona, ale własnie chyba kwuitesecja całości. 

-Chodź

-Nie

-No chodź

-Nie!

-Chodź, razem bedziemy jeszcze poteżniejsi!

-Nigdy!!!

-Jesteś ważniejszy niż myślisz. jestem Twoim ojcem

- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

- jak ojciec z synem pociśniemy galaktykę!

- nie i c***!

No i jak ojc chce go przygarnąć, a nie zakatrupić ten się rzuca w czelusci. Rura go wciąga a później wypluwa aby powisiał na patyczku skąd go zgarna jego kompani. Wiadomka - przeca znajo telepatię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie Dżedaje są ciężcy do skumania. Od czasów, kiedy istniała jeszcze rada Jedai. Yoda niby wszystko wyczuwał, ale jakoś nie wyczuł, że Anakin dyma księżniczkę, ani że młodego ciągnie do niej od początku i właśnie dlatego miał misję ochraniać ją. 

 

Yoda jest niby kozakiem, ale nie licząc jednej sytuacji nie angażuje się w ogóle w walkę, Obi Wan jest niby gorszy od Anakina, a jak przychodzi co do czego spuszcza mu wpierdol, nie dobija przez co mogą go uratowac, matka Lukea i Lei umiera bo po prostu odechciewa jej się zyć. I urodzenie bliźniaków tego nie zmienia... Anakin przeszedł na ciemną stronę, żeby ocalić swoją dziunię, a jak się okazuje, że ona i tak ginie nie wyciąga z tego żadnych wniosków i dalej trzyma się po ciemnej stronie i nie kuma manipulacji swojego nowego mistrza, który de facto doprowadza przeciągnięciem Anakina do spełnienia jego wizji.

 

Mam nadzieję, że chociaż wytłumaczą dlaczego Luke siedział na swojej wysepce tyle czasu zamiast robić COKOLWIEK. Chyba, że nie wiemy jeszcze o tym, że... nie wiem? Jedai jak im coś nie wyjdzie po prostu alienują się i odwieszają miecz świetlny na kołek, bo tak stanowi kodeks...?

 

Generalnie tego typu kwiatków jest od zajebania właściwie w każdym epizodzie. Jak się człowiek w te starwarsy wgłębia to niby czai się, że to fajnie się ogląda, docenia to co zrobili w latach 70-80 na tamte mozliwosci techniczne, ale jak na taki super hiper klasyk to troszkę sporo rys jest na tych scenariuszach.

 

SW to chyba początkowo miał być serial na sobotnio-niedzielne poranki dla dzieci. W każdym razie, to nie wytwór angielskiego profesora literatury, który dłubał na swoim dziełem 20 lat i dopracowywał je do perfekcji :smile: Stąd te niekonsekwencje. Różni ludzie nad tym siedzą, sam Lucas jest geniuszem biznesu, ale nie opowiadania historii, dochodzi pośpiech, oczekiwania wytwórni i fanów.

 

Tak jak zauważyłeś, Jedi są niby tacy mądrzy, a jakoś nie wpadli na to, że lepiej nie oddelegowywać Anakina (w wieku gdy marzy się o zamoczeniu) do ochraniania Padme sam na sam, w dodatku na tle tych romantycznych greenscreenów :smile: Nie dziwota, że ich wyrżnęli w pień, skoro byli tak spostrzegawczy.

 

Epizody 1-3 są tak irytujące przez brak logiki i złą reżyserię. Yoda, zielona kukiełka wielkości Kermita, w Imperium Kontratakuje uczy Luke;a, że nie liczą się mięśnie i siła, a w Zemście Sithów w jednej walce robi 8 backflipów i potrójnego Ribbentropa. A potem ucieka. Obi Wan i Anakin to niby tacy kumple, a tak naprawdę nigdy tego nie widzimy (za to rozmawiają o tym przez całe 20 sekund w windzie). Gdy ktoś chce zabić Padme, to wynajmuje najlepszego płatnego mordercę na świecie, który wynajmuje następnego zabójcę, który chce to zrobić robakami. Przecież to logiczne. Wspomniana Padme też jest niezła. Ze wszystkich istot we wszechświecie, na swojego reprezentanta w senacie wybiera Jar Jara. Potem nagle odechciewa się jej żyć (być może ze wstydu). I tak w nieskończoność.

 

Szacun dla Lucasa. Ktoś inny nawet jakby się postarał, to i tak nie zrobiłby tak głupich filmów (Epizody 1 i 2).

Edytowane przez Jinks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.