Skocz do zawartości

Podróże w czasie


Wyparlo

Rekomendowane odpowiedzi

W okresie wakacyjnym nie ma zbytnio o czym pisac, ale ostatnio grajac w NBA2K12 starymi ekipami zaswiecila mi sie mysl, ze niektorzy z zawodnikow stracili duzo na swojej wartosci grajac w dawnych czasach.

 

Ja napisze moje glowne Top 3, ktore najchetniej zobaczylbym w tych czasach:

 

1) Magic Johnson - czesto sie gada, ze LeBron jest Magicem tych czasow, ale jako passer jest zdecydowanie slabszy. Magic to ewenement przy swoim wzroscie, zeby miec takie umiejetnosci rozgrywania, a do dawac tak efektowne podania. W czasach Youtube'a, Twitterow i innych gowien spuszczania sie nad Magicem byloby co nie miara.

 

2) Charles Barkley - zwierz medialny, ktory pewnie w dzisiejszych czasach jako gwiazda NBA bylby najbardziej medialny, bo kocha obcowac z mediami. Juz w dawnych czasach nazbierano wiele jego orygialnych cytatow, a teraz pewnie na twitterze napisalby jeszcze 3x ciekawych cytatow.

 

3) Vince Carter - juz po poprzednim sezonie wiele osob pisalo, ze to Griffin jest najlepszym dunkerem all-time. Szkoda, ze Carter nie urodzil sie 10 lat pozniej, bo ogladanie jego prime'a atletycznego bede prawdpodobnie wspominal najmilej z NBA. Sam Carter gra do tej pory, ale tak naprawde gdzies od 2009 Vince sie skonczyl. Patrzac jaki jest hype na Griffina teraz, to strach pomyslec o Vinsanity w obecnych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zobaczyć Pennego w dzisiejszych czasach, w ogóle chciałbym go zobaczyć w pełnej formie fizycznej w jakimkolwiek czasie, bo skillset miał ponadczasowy, warunki fizyczne które dają mu handicap w każdych warunkach i największą grację z piłką.

Bóg do wygrywania stworzył Jordana, a do oglądania Pennego

 

Shawn Kemp - dunks, hilites, top10 ale niespotykana dzisiaj gracja w bieganiu do kontry jak na wysokiego, wszędobylskość w helpD - której brak dzisiejszym gwiazdom bo ciężko Taja Gibsona nazwać all-starem, body issue athlete of decade jednym słowem.

 

Rick Mahorn, Ed Nealy, Charles Oakley - gdzie są drwale z tamtych lat? Perkins tough mdfka? ahaaahahaha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym poza ww. zawodnikami z przyjemnością zobaczył Iversona z lat 00/01. Przy tym co teraz się gwiżdze miałby ok. 30 FTA na mecz ;dPoza tym to Paytona jak robiłby z Bryanta swoją dziwkę i Hakeema, żeby pokazał wszystkim pseudo wysokim teraz jak się wygrywa mecze. Ogólnie inne czasy, inna liga, inny styl grania ale temat niezły sam w sobie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym zobaczył jak przy small ballu na ławce prezentuje się Mark Eaton

To przecież widzieliśmy w serii przeciw GSW dzięki geniuszowi Dona Nelsona. Eaton był po prostu bezużyteczny.

 

Co do Birda to zupełnie nie radził sobie z co silniejszymi defensywami, czy co bardziej atletycznymi i ogarniętymi skrzydłowymi, więc raczej ciężko by mu było obecnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Birda to sprawdziłem jak on sobie radził w latach 1990-92 przeciwko zespołom, które grały najbardziej nowoczesną i fizyczną defensywę - czyli Bulls, Knicks, Pistons i Rockets.

 

 

1990

 

vs Pistons

3 mecze

24,7ppg, 7,3rpg, 46fg%.

Statsy bardzo podobne do tych, które miał w całym sezonie.

vs Bulls

3 mecze

29,3ppg, 8,3rpg, 7,7apg, 47fg%

Tutaj Bird grał kapitalnie, niczym za najlepszych lat.

 

vs Knicks

Tutaj bardzo duża próbka

regural: 5 meczy

21,4ppg 11,2rpg 5,2apg 34,2fg%

PO: 5 meczy

24,4ppg 9,2rpg 8,8apg 44,4fg%

 

W regural przyzwoicie ale zwraca uwagę fatalna skuteczność. W PO już znacznie lepiej - pomimo tego, że pewnie Knicks grali jeszcze intensywniejszą obronę to Bird grał lepiej niż w rs.

 

vs Rockets

2 mecze

32ppg, 14rpg, 6,5apg, 52,3fg%

Podobnie jak w przypadku Bulls - kapitalne występy.

 

 

1991

 

vs Pistons

W regural zagrał z nimi tylko raz gdzie miał 16-11 co może nie powala, ale uzyskał to przy bardzo dobrym fg% i był najlepszym strzelcem zespołu (ogólnie aż 7 Celtów rzuciło powyżej 10 punktów więc Bird nie musiał się szarpać). Potem 5 spotkań z nimi w PO no i zagrał fatalnie (13,4ppg, 38%fg). Nie jestem jednak pewien czy nie odezwała się jakaś kontuzja, bo Bird opuścił pierwszy mecz serii więc w kolejnych mógł nie być w pełni formy.

vs Bulls

4 mecze, 23ppg, 10 rpg, skuteczność przeciętna.

 

vs Knicks

Jeden dobry (21-12), drugi słabszy (15 punktów) ale w tym drugim grał tylko 24 minuty i oddał tylko 11 rzutów więc być może jakieś problemy z kontuzją

 

vs Rockets

2 mecze, w obu prawie trible-double, jednak na słabym fg%

 

 

1992

 

vs Pistons

Dwa mecze, w jednym prawie trible-double, w drugim 21 punktów ale w obu fatalna skuteczność.

 

vs Bulls

3 mecze, jedno bardzo dobry spotkanie (30-9) i dwa słabiutkie (8 i 10 punktów przy fatalnej skuteczności).

 

vs Knicks

Zagrał z nimi tylko raz i miał kapitalny występ (31-12-7)

 

vs Rockets

Nie zagrał z nimi ani razu.

 

 

 

Widać więc, że Bird był bardzo nierówny. Z jednej strony rzucał przeciwko tym defensywom ponad 30 punktów albo miewał prawie trible-double, z drugiej miał całkiem sporo wręcz fatalnych występów. Jednak mając na uwadze, że to był Bird już po tej poważnej kontuzji (z 1989 roku) i miał 34-36 lat to należy przypuszczać, że gdyby był zdrowy i młodszy o te 5-6 lat to właśnie tych występów lepszych byłoby sporo więcej a mniej tych fatalnych. Myślę, że mógłby być takim Nowitzkim, jednak lepszym w grze z piłką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym zrobił jeszcze mały off-top ale w sumie na temat dość podobny. Mianowicie chodzi mi o najlepsze pojedynki do których nigdy nie doszło a chcielibyśmy je zobaczyć. Nie chce mi się zakładać nowego wątku więc gdyby dyskusja się rozwinęła to moderatorzy mogą wydzielić wątek.

 

Moje typy:

 

1. Jordan vs Hakeem

 

Dla wyrównania sił jednak wolałbym żeby Hakeem grał z supportem z 1995 roku, bo ten z 1994 nie miałbym jednak szans z Bulls (no ale też załóżmy, że w Bulls byłby Grant lub Rodman).

 

2. Garnett vs Duncan

 

Dwaj gracze o bardzo podobnym talencie ale ich przykład pokazuje jak różnie może potoczyć się kariera, gdy trafi się na zupełnie różne okoliczności. Chciałbym więc zobaczyć ich pojedynek w prime obu przy podobnych supportach. Najbliżej chyba tego było w 2004 roku gdy KG miał Cassela i Sprewella a Duncan Manu i Parkera i mało brakowało by obie ekipy spotkały się w PO.

 

3. Kobe vs LeBron

 

Tu w sumie ciężko byłoby to zogranizować tak żeby obaj byli w prime bo jednak jest między nimi 6 lat różnicy. Ale myślę, że gdyby LeBron miał lepszy support w 2009 (kiedy Kobe jeszcze powiedzmy był w prime) to byłaby całkiem niezła seria.

 

 

Poza tym fajnie byłoby gdzieś w okolicach 1993 i 1994 (ewentualnie w 1995) roku zobaczyć serię Knicks i Suns - czyli dwa chyba najbardziej różne zespoły z lat 90-tych (ultra defensywa przeciwko ultra ofensywie). W ogóle żeby sobie uzmysłowić jak imponująca była siłę ataku tamtych Suns to można dopasować graczy ze współczesnych czasów do liderów tamtych Słońc. Dan Majerle to taki Ray Allen sprzed powiedzmy 3 sezonów. Kevin Johnson w prime to poziom takiego Derona (a może i Paula?), Barkley to Webber z czasów Sacto, tylko jeszcze bardziej wszechstronny a Cedric Cebbalos to hm... może James Harden? Czyli współcześnie to by było Deron + Ray Allen (sprzed kilku sezonów) + Harden + Webber (sprzed 10 lat) + jakieś mięso na centrze. Z drugiej strony Knicks - żadna ekipa nie miała aż tylu co najmniej dobrych obrońców jednocześnie (Ewing, Oak, Mason, Starks, Harper). Nawet Pistons 04-06 nie pasują (tam jednak Rip był pewną dziurą). Knicks zresztą czasem grali z Masonem, Oakiem i Ewingiem pod koszem nielegalną strefę (w schemacie 2-3). Ale to i tak nie było wielką przszkodą dla Suns, bo w regural bilans tych teamów w latach 1993-95 był 3-3 z czego Suns dwa razy rozstrzelali i zniszczyli Knicks a Nowojorczycy dwa swoje mecze wygrali po zaciętych meczach. Suns naprawdę byli fenomenem ofensywnym o czym też świadczy fakt, że mimo kiepskiej obrony w 3 kolejnych sezonach byli bardzo blisko tytułu a przegrali niekoniecznie przez słabą obronę ale raczej przede wszystkim dlatego, że Barkley wypadł gorzej w ataku od Hakeema i Jordana, czyli graczy ze ścisłej czołówki all-time (a Ewing jednak był od nich gorszy, no i miał gorsze wsparcie w ofensywie).

 

No i chciałbym zobaczyć Sacramento Kings kiedy Webber, Peja i Bibby byli jednocześnie zdrowi. Potencjał ten ekipy był naprawdę niesamowity - z Peją na jednej nodze prawie ograli Lakers a rok później bez Webbera szli chyba po 2 albo 3 bilans w lidze. Chyba Bastillon się kiedyś wyśmiewał, że ten wynik zrobiony bez C-Webba świadczy o tym, że był on overratted. A prawda jest po prostu taka, że to jak Kings grali bez Webbera czy Peji nie świadczy o tym, że ci dwaj byli mało wartościowi lecz po prostu jest dowodem na to jak silnym i zbilansowanym zespołem była ekipa z Sacramento. Polecam zwrócenie uwagi na RAPM i jak dobrze w nim wypadali tacy gracze jak Doug Christie, Vlade Divac, Brad Miller w latach 2002-04 - ścisła ligowa czołówka. Tak więc gdyby w latach 2002-04 zdrowi byli zarówno Peja jak i C-Webb to Kings byliby jeszcze silniejsi i chyba nie do jebnięcia przez kogokolwiek.

Edytowane przez matek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać więc, że Bird był bardzo nierówny. Z jednej strony rzucał przeciwko tym defensywom ponad 30 punktów albo miewał prawie trible-double, z drugiej miał całkiem sporo wręcz fatalnych występów. Jednak mając na uwadze, że to był Bird już po tej poważnej kontuzji (z 1989 roku) i miał 34-36 lat to należy przypuszczać, że gdyby był zdrowy i młodszy o te 5-6 lat to właśnie tych występów lepszych byłoby sporo więcej a mniej tych fatalnych. Myślę, że mógłby być takim Nowitzkim, jednak lepszym w grze z piłką.

Mi chodzi o playoffs. I oczywiście Bird jeszcze przed kontuzją. Seria przeciw Bad Boys w 1988, wcześniej z Bucks, Philą gdy jeszcze Doc był w miarę młody, czy nawet pierwsze finały z Rockets. Bird wielokrotnie zawodził w tym sensie, że ceglił gorzej niż Kobe. Wszystkie te serie wymienione przeze mnie to skuteczność w okolicach 40%, przeciw Bad Boys to chyba nawet koło 35.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

z chęcią wymieniłbym obecnych Blazers na tych z 2000 roku. zblazowanych, śmierdzących trawką badboyów z wyjątkiem Pippena i Sabonisa nigdy nie dało się lubić, ale w dzisiejszej, do bólu ugrzecznionej lidze zasiali by niemały zamęt. no i sheed wyłapujący technicale za samo gapienie się na sędziego, chciałbym to teraz zobaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.