Skocz do zawartości

Kasa czy sukcesy?


Wyparlo

Rekomendowane odpowiedzi

Żeby było jasne ja nie mam pretensji do Heat - każda inna organizacja zrobiłaby na ich miejscu to samo mając możliwość pozyskania najlepszego zawodnika ligi, i top5 wysokich ligi.

 

Wygranie RS świadczy o sile drużyny. Poza tym Cavs zawsze dochodzili daleko w PO. Był finał ligi, były finały konferencji czy 2 runda. Tak źle? Taki McGrady nigdy poza 1 rundę nie wyszedł. :suspicion:

 

Dochodzili tak daleko dzięki sile LeBrona. Ale organizacja jako taka nie pokazała zbyt wiele. Począwszy od tego, że pozwalano Jamesowi na zbyt wiele (a nikt nie szanuje mięczaków, dlatego już LJ woli takiego Rileya), poprzez zachowanie właściciela, który okazał się dzieciakiem, a na koszykarskich ruchach skończywszy, gdzie szczytem okazało się ściągnięcie Jamisona z Shaqiem, a z draftru Gibsona. Tak więc po co LeBron miał jak Garnett tracić więcej swoich najlepszych koszykarsko lat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dochodzili tak daleko dzięki sile LeBrona. Ale organizacja jako taka nie pokazała zbyt wiele. Począwszy od tego, że pozwalano Jamesowi na zbyt wiele (a nikt nie szanuje mięczaków, dlatego już LJ woli takiego Rileya), poprzez zachowanie właściciela, który okazał się dzieciakiem, a na koszykarskich ruchach skończywszy, gdzie szczytem okazało się ściągnięcie Jamisona z Shaqiem, a z draftru Gibsona. Tak więc po co LeBron miał jak Garnett tracić więcej swoich najlepszych koszykarsko lat?

Ty to nazywasz marnowaniem najlepszych "koszykarsko" lat, a ja lojalnością. Difference.

 

Czy rozumiem przez to, że popierasz to co robi teraz Howard, czy wcześniej Melo, którzy nie chcą marnować swoich "koszykarsko" najlepszych lat i szukali/szukają swoich BIG3? To faktycznie nic, tylko wyjebać połowę drużyn z ligi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty to nazywasz marnowaniem najlepszych "koszykarsko" lat, a ja lojalnością. Difference.

 

 

Tam gdzie wchodzą w grę miliony dolarów, to nie ma lojalności. Nigdy. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to kłamie.

 

Czy rozumiem przez to, że popierasz to co robi teraz Howard, czy wcześniej Melo, którzy nie chcą marnować swoich "koszykarsko" najlepszych lat i szukali/szukają swoich BIG3? To faktycznie nic, tylko wyjebać połowę drużyn z ligi.

Kolego, dla ligi najlepsze lata to właśnie te, gdy mieliśmy takie superteamy. Przecież Showtime, Celtics Birda, 76ers Doca oraz do pewnego stopnia Bucks z Moncriefem i Lanierem, a później Bulls, to właśnie superteamy.

 

I w sumie nie ma się co dziwić, bo taki Howard w Orlando, czy KG w Minny i tak zwykle by odpadali w pierwszej rundzie, a potem mielibyśmy pojedynki wybrakowanych finalistów, a tak to odpowiedniki Orlando i Minny i tak odpadną w pierwszej rundzie, a my jako kibice przynajmniej później będziemy mieć koszykówkę na wyższym poziomie, bo więcej dobrych graczy będzie w tych drużynach najdłużej się bijących o laury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karpik

Jasne, że Mike Brown to nie Phil Jackson, a z Lovem jak temat wtedy ruszył, zatem juz się trzymałem wywołanego przykładu. Zresztą ciekawi mnie, gdyby to Love zamiast Bosha grał w Heat, czy ludzie nadal widzieliby w nim tego kogo widzą, gdyby notował przykładowo 14pkt 10zb. i był objeżdżany w obronie. W Walves nie ma stresu, a jego cyferki fajnie wyglądają.

 

heylbj

Na Wschodzie w czasach świetności Cavs nie było za dużo dobrych drużyn, co sprzyjało dalekiemu dojściu Cavs w playoffs.

 

Co do kasy z Nike, to taki Kobe tez mógł zrezygnować z części kasy z kontraktu z klubem, ale tego nie zrobił. Z podobnej kasy jak LBJ zrezygnował tez Bosh, a z nieco większej Wade. Co szkodziło takiemu Garnettowi, Duncanowi, czy Joe Johnsonowi, czy innym by zrobić to samo?

 

Kwestia wsparcia - czyli rolesów - spójrz na składy Celtics Birda, czy Lakers Magica. Zresztą w Bulls też MJ miał świetne wsparcie. Akurat Haslem rozegrał swój najgorszy sezon w karierze, gdyby nie g5 z Oklahoma to Millera byśmy inaczej oceniali, Battier wypalił dopiero w playoffs, bo w regularze był krytykowany, a Chalmers przez wielu jeszcze do niedawna był uważany za scruba i jednego z najsłabszych startujących pg w lidze.

 

Co do ograniczenia ilości drużyn - zgadzam się z Tobą, ale wystarczyłoby ograniczyć ligę np. do 24. Tyle, że w dobie kapitalizmu powinniśmy sie szykować na utworzenie dodatkowej dywizji.. niech żyje kasa..

 

Bulls potrzebowali centra - inne czasy niż dziś. Byłem wtedy szczylem, żeby to dobrze pamiętać, ale to właśnie Cartwright miał być tym brakującym elementem drużyny mistrzowskiej. Z tego co czytałem - tak to jest oceniane. Ilość tytułów Bulls raczej by sie nie zwiększyła (co najwyżej zmniejszyła), bo MJowi zabili ojca i osoba Oakleya w teamie tu nic by nie zmieniła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karpik

Jasne, że Mike Brown to nie Phil Jackson, a z Lovem jak temat wtedy ruszył, zatem juz się trzymałem wywołanego przykładu. Zresztą ciekawi mnie, gdyby to Love zamiast Bosha grał w Heat, czy ludzie nadal widzieliby w nim tego kogo widzą, gdyby notował przykładowo 14pkt 10zb. i był objeżdżany w obronie. W Walves nie ma stresu, a jego cyferki fajnie wyglądają.

Nie do końca rozumiem to zdanie z Brownem i Jacksonem i co ono tutaj robi, bo chodzi mi o Love'a. Dalej uważasz, że Haslem i Beasley są od niego lepsi?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem to zdanie z Brownem i Jacksonem i co ono tutaj robi, bo chodzi mi o Love'a. Dalej uważasz, że Haslem i Beasley są od niego lepsi?

Napisałeś Mike B. więc pomyślałem, że chodziło Tobie o coacha Cavs;)

 

Haslem przyczynił się właśnie do drugiego tytułu mistrzowskiego Heat, podczas gdy Love wie o playoffs mniej niż Czarek Trybański, czy Edek Curry. Ale rozumiem, że chodzi Tobie o to, że Love jest lepszym koszykarzem. UD to role player, który wywiązuje sie ze swoich zadań bez zarzutu, jak obaczę jak Love zagra w playoffs to wtedy mnie o to zapytaj. Na dzień dzisiejszy sprawa jest dla mnie jednoznaczna- Haslem dwa tytuły mistrzowskie, ważna rola w drużynie, trzy finały, osiem razy w playoffs, aktualny mistrz NBA, a Love? Odpowiem Tobie inaczej - Właśnie jestem po meczu w tenisa. Zorganizowaliśmy sobie taki lokalny turniej wakacyjny. Jak graliśmy ot tak dla samej gry to kolega przeciwko któremu grałem singla mnie ogrywał, a dziś doszli widzowie (bez szaleństw - kumple, żony, dziewczyny, ect.), nerwy i presja i wygrałem 3-2 w setach ;)

 

A co do Beasleya, to nie mam tyle cierpliwości co Theo w temacie o Suns, żeby wałkować to samo, tym bardziej, że chodziło mi w dyskusji w temacie o Minnesocie o jego potencjał, ale jednym zdaniem -

 

Mam nadzieję, że w Suns się odnajdzie i wykorzysta wreszcie swój olbrzymi potencjał. Jeżeli nie.. cóż nie będzie pierwszym i nie ostatnim zmarnowanym talentem. Niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lemme tell ya sth

 

Naprawdę szczerze gratuluję wygranej w tenisa z kolegą. Bez sarkazmu, przyjmij moje najszczersze gratulacje. Przykład byłby jednak bardziej trafiony gdybyście grali debla - Ty w parze z Federerem, on w parze z Łukaszem Kubotem. Twój sukces dalej byłby niepodważalny, ale mogłoby Ci to dać do myślenia w kwestii dlaczego Twój kolega ogrywa Cię regularnie 1 na 1. To by było na tyle.

 

Mam ostatnie pytanie co do Haslema. Dlaczego Udonis nie dał rady wejść do playoffs w sezonie 2007/08?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam ostatnie pytanie co do Haslema. Dlaczego Udonis nie dał rady wejść do playoffs w sezonie 2007/08?

Ponieważ w połowie sezonu przeszedł operację (już nie pamiętam co to był za uraz dokładnie). :)

 

Karpik

Ja doskonale rozumiem kryteria wg których ogół wybiera Lovea nad Haslemem, ale zwyczajnie się z tym nie zgadzam.

Każdy gracz ma swoje zadania - Haslem jest zadaniowcem i ze swoich zadań wywiązuje się po mistrzowsku - dosłownie i w przenośni.

Love jest liderem jednej z kilku drużyn, której prawie nikt nie bierze na poważnie na poziomie NBA. Zwróć uwagę na to, że Wilki posypały sie jak wypadł im debiutant Rubio, a nie czwartoroczniak Kevin Love.

Jak chcesz to możemy przyjąć takie kryteria - Haslem to 4-5 opcja w drużynie. Wywiązuje się z tego.

Love jak sie nie połamie i gdzieś w końcu sie przeniesie, to ma szanse być trzecią góóóra drugą opcją w drużynie. A niektórzy go nazywają 2-3 pfem w lidze (sic!)

 

Haslem nie grał w playoffs jeden jedyny raz będąc w lidze 9 lat, a Love nigdy grając 4 lata.

 

A co do meczu w tenisa - Dziękuję:D

To nie była moja pierwsza z nim wygrana, ale z reguły to on wygrywał.

Edytowane przez Alonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To żeś wymyślił kryterium. Zatem Scalabrine to już w ogóle jest ponad Haslemem i Lovem, bo ze swojego zadania siedzenia na ławce i przyciągania uwagi kibiców wywiązuje się przeznakomicie.

No nie mogę, twoje sposoby oceny zawodników są tak odrealnione...

Ale ja nic nie wiem o Kevinie Love w walce o cokolwiek. Koleś gra w drużynie, którą wszyscy olewają. Haslem miał jeden taki sezon, gdzie grali o nic i notował wtedy 12pkt i 9zb. Statystyki Lovea nijak się maja do rzeczywistości. Haslem nie jest i nigdy nie był zawodnikiem, którego zadaniem było zdobywanie punktów. Jakby mu wtedy Riles, kazał rzucać więcej, to pewnie miałby parę punktów więcej. Nawet Chris Quinn wtedy zdobywał w Heat 8pkt. W Minnesocie zwyczajnie graja na Lovea i już. Jak chcesz przeliczyć obronę i doświadczenie Haslema na statystyki? Ja tego nie potrafię, a zaawansowane statsy Loraka do mnie nie trafiają bo ich zwyczajnie nie rozumiem.

Oceniam to co widzę - Haslem powstrzymywał Nowika w 2006r. w Finale NBA, w dwóch ostatnich playoffs, żeby daleko nie sięgać miał swoje momenty, w których ewidentnie przyczynił sie do awansu do Finału NBA i w tym sezonie do mistrzostwa. Ja Was rozumiem, że Love ma większy talent do zdobywania punktów i jest maszyna do zbiórek, ale on to robi w M I N N E S O C I E drużynie grającej o nic na mecze z którą spinają się chyba tylko Bobcats i Golden State. Nie było Ciebie tu na forum, jak ludzie jebutali Bosha, grającego w Heat, ze jest piz$@ i cip%$ , a w następnym akapicie spuszczali sie nad Lovem grającym na jakimś zadupiu. Przyszła kontuzja Bosha z Pacers, to sie okazało, że nie taka z niego p***.

 

Dla mnie kryterium są playoffs.

Nie ma Ciebie w nich, to nie ma tematu, jesteś w grupie prospektów. Amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P

Patrząc na temat w jakim miało iść wątek to czyli kasa i sukcesy, to że Lebek, Wade i Bosh nie wzięli tych paru mln więcej teraz owocuje tym że mają świetnie ich uzupełniających zadaniowców.

tylko ze patrzac na NBA jako lige w ktorej maja byc wyrownane szanse klubow, a ubezpieczeniem tego jest salary cap, to branie kasy ponizej swojej wartosci zeby reszte wziac czy to pod stolem, czy to z reklam przy spodziewanym sukcesie jest de facto oszustwem i psuciem systemu. inaczej mozna na to patrzec jak z dodatkowych mln zrezygnuje 40 latek, inaczej jak robi to 3 graczy z top 10 czy 20 w swoim prime.

 

TrueLA - jak to jest ze z jednej strony Varejao jest lepszy od obroncow z dream teamu z 92, z drugiej Lebron w cavs nie mial zadnego wartosciowego wsparcia? ciekawe czy zauwazyliscie ze gracze idacy do cavs jako calkiem jeszcze niezli ZAWSZE przy nim znaczaco obnizali loty i potem znowu bylo "biedny lebron, nie ma supportu". popatrzcie sobie kiedys na te nazwiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko ze patrzac na NBA jako lige w ktorej maja byc wyrownane szanse klubow, a ubezpieczeniem tego jest salary cap, to branie kasy ponizej swojej wartosci zeby reszte wziac czy to pod stolem, czy to z reklam przy spodziewanym sukcesie jest de facto oszustwem i psuciem systemu. inaczej mozna na to patrzec jak z dodatkowych mln zrezygnuje 40 latek, inaczej jak robi to 3 graczy z top 10 czy 20 w swoim prime.

 

I o to mi właśnie chodzi. Ale okazuje się, że BIG3 jest zajebiste, bo zrezygnowało z kasy. Nie ma się co dziwić, że później Asik dostaje 25/3, a McGee kręci nosem nad 50/5. k****, przecież ten debil zasługuje na maks 4 mln za rok.

 

 

TrueLA - jak to jest ze z jednej strony Varejao jest lepszy od obroncow z dream teamu z 92, z drugiej Lebron w cavs nie mial zadnego wartosciowego wsparcia? ciekawe czy zauwazyliscie ze gracze idacy do cavs jako calkiem jeszcze niezli ZAWSZE przy nim znaczaco obnizali loty i potem znowu bylo "biedny lebron, nie ma supportu". popatrzcie sobie kiedys na te nazwiska.

Cleveland wygrywa RS - zasługa Lebrona,

Cleveland odpada z PO - wina supportu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, jest pewna subtelna różnica pomiędzy regularem, a playoffs, co próbowałem jakiś czas temu wytłumaczyć na przykładzie Kevina Lovea paru forumowym weteranom, ale .. jak grochem o ścianę.

No masz, a ja cały czas tkwiłem w nieświadomości myśląc, że próbujesz nam wytłumaczyć dlaczego Kevin Love to w porywach trzecia dziesiątka PFów ligi.

 

Ale w ogóle to pytanie mam, bo mnie pewne refleksje ostatnio naszły, w które Beasley się doskonale wpisuje.

 

Czytałem jakiś temat o OJu Mayo na realgm i pojawiały się standardowe wspomnienia o "talencie", podobne pojawiają się zawsze koło Beasleya i nawet sam tu wyżej o tym pisałeś. Czy zechciałbyś więc przybliżyć mi w czym się przejawia ponadprzeciętny talent Beasleya i co grubą kreską odróżnia go jako talent przez duże T od ludzi pokroju dajmy na to Jordana Crawforda, Lou Williamsa, Carla Landry'ego, Carona Butlera, Coreya Maggette czy Davida Lee.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem jakiś temat o OJu Mayo na realgm i pojawiały się standardowe wspomnienia o "talencie", podobne pojawiają się zawsze koło Beasleya i nawet sam tu wyżej o tym pisałeś. Czy zechciałbyś więc przybliżyć mi w czym się przejawia ponadprzeciętny talent Beasleya i co grubą kreską odróżnia go jako talent przez duże T od ludzi pokroju dajmy na to Jordana Crawforda, Lou Williamsa, Carla Landry'ego, Carona Butlera, Coreya Maggette czy Davida Lee.

Beasely to jest freak ateltyczny, gośc idealnie fizycznie przygotowany do tej ligi. Siła, szybkosc, skocznośc. W dodatku ma niesamowitą łatwośc w zdobywaniu punktów, na papierze matchup nightmare(rach man's odom) etc... Problem w tym, że tych 'tools' za nic nie potrafi wykorzystać i wydaje się byc knucklehead'owskim palaczem marihuany, dla którego kosz to tylko fajna odskocznia w życiu ;)

 

Ale talent ma nieprzeciętny.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beasely to jest freak ateltyczny, gośc idealnie fizycznie przygotowany do tej ligi. Siła, szybkosc, skocznośc. W dodatku ma niesamowitą łatwośc w zdobywaniu punktów

Warunków fizycznych do talentu nie zaliczam - w końcu według niektórych współczesny atletyzm stoi w opozycji do dawnej prawdziwej koszykówki.

 

"Niesamowitej łatwości" w zdobywaniu punktów nie zaobserwowałem. 6'9'' SF/PF o skuteczności gorszej od guardów, których powszechnie nazywa się chuckerami, ceglarzami czy jeźdźcami bez głowy. Jesli przy tym jest freakiem atletycznym i matchup nightmare, a radzi sobie aż tak źle, to chyba z tym jego talentem jest coś nie tak.

 

Z grubsza przez tego Mayo i Beasleya oraz "talent" to sobie pomyślałem, że wielkie niespełnione talenty (poza przypadkami kontuzji) oznaczają raczej gości, co do których bardzo dużo ludzi mocno się pomyliło. Drugi Lebron Mayo i supertalent Michael Beasley nie odpalili w zderzeniu z grą na najwyższym poziomie, ale ludziom zostaje w głowie to co "miało być". Gdyby weszli do ligi ze statusem Jordana Crawforda czy Maggettego to nie towarzyszyłaby im cała aura niespełnionego talentu. Byliby po prostu jednymi z wielu, a teraz są jednymi z wielu, ale obarczonymi tym dziwnym "może teraz", "wielki talent".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, to nie jest tak :)

 

W zderzeniu z semantyką języka polskiego może rzeczywiście termin 'talent' jest niepoprawnie używany, jednak w żargonie koszykarskim talent to jest coś czego nie da się wypracować, coś co się ma. Dlatego 'talented player' to jest przede wszystkim gość, który:

a) ma elite size/elite lenght/ elitarne ogólnie warunki fizycznie

B) jest kosmicznym atletą

c) ma instynkty koszykarskie typu - idealnie ułożona ręka do rzutu, piękny release, umiejętne poruszanie się z piłką etc...

 

Czym innym jest skillset, choc te pojęcia się w pewnym stopniu zazębiają. Kevin Love nie jest tak bardzo utalentowany(choć ma elitarny instynkt do zbierania + bardzo dobrze rozumie grę) jak Beas czy Wall, ale ma cholernie solidny skillset, którzy sprawia że jest topem ligi. ALe ma swoje ograniczenia, których nie przeskoczy. Gdyby Beas/Wall dosięgnęli swojego sufitu to byłyby to materiały na hall of fame co najmniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego 'talented player' to jest przede wszystkim gość, który:

a) ma elite size/elite lenght/ elitarne ogólnie warunki fizycznie

B) jest kosmicznym atletą

c) ma instynkty koszykarskie typu - idealnie ułożona ręka do rzutu, piękny release, umiejętne poruszanie się z piłką etc...

 

Whiteside, Thabeet, Joey Graham to też talenty? Talent to jest to, co odróżnia LeBrona od Grahama. To co odróżnia Nasha od Rose'a to nie talent tylko atletyzm.

 

Chodzi mi o level tego talentu. Co DOKŁADNIE stawia w kwestii talentu Beasleya tak wysoko ponad Maggette'm, Lou Williamsem, Butlerem czy Jordanem Crawfordem? Co każe ci sądzić, że z niego mógłby być co najmniej hall of fame, a parę lat temu nie zauważyłęś tego u Butlera. Nazwę talentem gościa, który widać, że ma predyspozycje, ale nie radzi sobie, bo odstaje warunkami od reszty (wczesny Dragic). Ale koleś, który ma niesamowite warunki, kosmiczny atletyzm, a mimo to gra na żenującej skuteczności, psuje atak i nie wybroni własnego cienia? Coś tu ewidentnie nie gra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

regularnie czytam na forum - zestawienie slow beasley i talent , gdzie jest ten talent ??? co ten typ potrafi dobrze robic???? przeciez to jest very pur pur pur pur melo , nie broni , nie gra postupu , nie ma zajebistego kozla, najczesciej gra iso przodem zakonczone jumperem, gdzie jet ten mityczny talent i w czym sie objawia, w jakim elemencie ??? ludzie czesto jak widza tweenerow wyobrazaja sobie niewiadomo co, podobnie bylo z jamisonem i harringtonem super talenty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TrueLA - jak to jest ze z jednej strony Varejao jest lepszy od obroncow z dream teamu z 92, z drugiej Lebron w cavs nie mial zadnego wartosciowego wsparcia? ciekawe czy zauwazyliscie ze gracze idacy do cavs jako calkiem jeszcze niezli ZAWSZE przy nim znaczaco obnizali loty i potem znowu bylo "biedny lebron, nie ma supportu". popatrzcie sobie kiedys na te nazwiska.

Przecież nie mówiłem, że Varejao jest lepszy od obrońców Dream Teamu, lecz że jest lepszy od Malone, Birda oraz Barkleya.

Po drugie, czym innym jest grać 82meczowy sezon a potem dwa miesiące playoffs, a czym innym kilku tygodniowy turniej, w którym maksymalnie będzie ile? 8 spotkań? Wartość takiego Vareajo jest właśnie znacznie większa na IO, bo może grać na maksa prawie cały czas. W warunkach NBA to niemożliwe w przypadku tak kontuzjogennego zawodnika.

 

Poza tym nie mówią, że LeBron nie mial ŻADNEGO wartościowego wsparcia. Brazylijczyk oczywiście był bardzo wartościowy, ale nie mógł grać po 40 minut. Simple as that.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.