Skocz do zawartości

Zróbmy to raz jeszcze... (Miami Heat 12/13 offseason & RS)


Luki

Rekomendowane odpowiedzi

Heat podpisali właśnie Birdmana do końca sezonu co nie jest żadnym zaskoczeniem dla osób oglądających ostatnio grę Miami. Wnosi sporo energii przez ten kwadrans, który spędza na boisku oraz przede wszystkim potrafi zdobywać punkty (patrz łapie podawane do niego piłki) i zbiera.

Varnado (możliwe, że nasz nowy Joel) również ma kontrakt do końca sezonu, zatem nie zdziwiłbym się, gdyby Anthony był na wylocie.

Podobnie Mike Miller jeżeli nie zostanie gdzieś oddany to po sezonie amnestia jest raczej nieunikniona.

Heat mogliby oddać gdzieś w lutym lub w noc draftową Millera lub/i Anthonego z jakimś pickiem za spadający kontrakt lub kogoś o niższym kontrakcie.

 

Za 3 łiny Heat wygrają swój 1000czny mecz w NBA, a za 3 zbiórki UD będzie ich miał 5000 - nieźle jak na podkoszowego undersize rolesa pominiętego w drafcie.

 

Przed Heat mecze z oboma teamami z LA, Portland i wyjazd do Okli. Obaczymy jak wypadną z tzw. czołówką z Zachodu (ponoc lepszejszego);)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Clippers w pełnym składzie kontra Heat bez Bosha i Allena. Ta drużyna bez Paula nie istnieje. Są fajni, ale co najwyżej to poziom Denver Nuggets - w regularze jesteśmy kozakami, ale w playoffs gramy pare fajnych meczy ale najpóźniej w drugiej rundzie jedziemy do domu.

Na Jordana starczył Battier (cieszy fakt, że znów zaczęły mu wpadać trójki).

Podobają mi sie nowe możliwości Heat z Birdmanem atakującym ofensywna tablicę - brakowało kogoś takiego. Dziwnie sie ogląda Heat grających z kimś pod koszem. Człek sie odzwyczaił.

Czekamy na Earla Clarka i jego team:distant:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie się ostatnio zachwycają LeBronem jak chyba nigdy, to że się o nim dużo pisało to był standard, lecz nie zawsze w samych superlatywach, jednakże w tym sezonie jego wizerunek w oczach ludzi się zmienił. To nie jest tak, że nagle wszyscy zaczęli go lubić, wielu wciąż go nie lubi, i jest to jak najbardziej w porządku. Jordana też wielu nienawidziło bądź kochało, jednakże wszyscy mieli do niego szacunek, wszyscy go podziwiali, respektowali - LeBron powoli zbliża się do tego statusu.

 

Ciężko go nie uznawać, w końcu wreszcie udało mu się zdobyć mistrzostwo po tylu latach, "It's about damn time", jak to powiedział James, ale to go nie zaspokoiło, on wciąż jest głodny i tutaj dopiero pokazał to co zawsze w nim widziałem, a czego inni nie dostrzegali. Może i był talentem spotykanym raz na dekadę, ale nie można tego podważyć, że dużo serca włożył w ten sport i będzie dalej ciężko pracować tak długo aż osiągnie swój maks. Może i był niespotykanym talentem, ale James zawsze chciał ten talent wykorzystać w pełni, nie chciał go zmarnować, dlatego dawał z siebie wszystko, zawsze będzie i dlatego też należy mu się szacunek.

 

Nie wiem gdzie będzie za 5 lat, ile MVP zdobędzie, czy uda mu się jeszcze zdobyć jakieś mistrzostwo, łatwo nie będzie. Wiem tyle, że nigdy nie przestałem w niego wierzyć, zawsze go broniłem - trochę dla przeciwwagi, bo obiektywnie patrząc wiele krytyki pod jego adresem było niesłuszne, stąd też trzymałem jego stronę. Nie wiem czy jakoś go specjalnie lubiłem, po prostu mocno trzymałem kciuki za niego od kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, to tak jak za tenisistę Nadala mocno trzymałem kciuki kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, długo przed tym zanim wygrał swojego pierwszego wielkiego szlema. Po prostu obaj mieli to coś, ten charakter, tą determinację, widziałem tą receptę na sukces, czyli wielki talent+nastawienie i dlatego życzyłem im jak najlepiej. Z LeBronem jednak to było trochę inaczej, bo też chciałem żeby stał się lepszym człowiekiem, i nawet zbytnio nie przejmowałem się jego porażkami, bo dawały mu one dodatkową motywację, przy i tak swojej dużej determinacji, ale przede wszystkim te porażki budowały jego charakter... dojrzał trochę przez te lata, co nie?

 

Jeśli miałbym w NBA kogoś wskazać, co podobne na mnie odniósł wrażenie w ostatnich latach, to byłby Dirk Nowitzki. Mam do niego ogromny szacunek za to na co się zdobył, aby wreszcie sięgnąć po mistrzostwo, szkoda tylko że motywacja mu po tym trochę spadła... ale to jest też powód dla którego LeBron u mnie bardziej zapunktował i nie tylko u mnie - on motywacji nie stracił. Z której strony byś na niego nie spojrzał, nie da się tego nie zauważyć, on wciąż się stara i dlatego go podziwiam. Już nie trzymam za niego kciuków, po prostu go podziwiam. Wzbił się naprawdę wysoko, pozostaje mi tylko patrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.