Skocz do zawartości

lucky losers


BiałaCzekolada

Rekomendowane odpowiedzi

Został nam finał, a forum sieje lipę, zero dyskusji zero kłótni na poziomie, czasami przez 2-3 strony tematu dyskutują tylko dwie, te same osoby. Rozkręćmy to gówno.

 

Rzecz w tym, że po tegorocznej porażce Spurs zastanawiałem się gdzie i jak umieścić ich w tabeli najlepszych teamów ostatnich 20 lat, skoro byli ponoć drugim najlepszym Spurs teamem ever. Rzecz w tym, że co jakiś czas mamy w lidze - o czym już wspominałem - starcia dwóch najlepszych ekip sezonu bezpośrednio przed finałem, czego pojedynek Thunder-Spurs jest chyba najlepszym przykładem.

 

Tak więc jaka ekipa jest najlepszym nie-mistrzem NBA ostatnich dwóch dekad?

nominees

Knicks92-94, Suns93-95, Sonics96, Jazz97/98, Blazers00, Kings02, Pacers04, Pistons05, Suns07 to na pewno a gdzieś wśród nich być może Spurs12.

(Ewing, Barkley, Malone, Stockton, Webber, Reggie, Nash - wszyscy mieliby tytuły :))

 

Wszystkie świetne ekipy, które od tytuły były czasem o: nieco szczęścia, jednego Roberta Horryego, Michaela Jordana, błędy władz ligii, skuteczność Charlesa Smitha czy osobisty KJa.

Pełno dramatów i pełno świetnych ekip.

 

Jeśli miałbym wybierać która z tych drużyn była najbliżej to na pewno Kings02, gdzie mieli na talerzu praktycznie 1-3 w WCF i g5 u siebie (wygrany zresztą), ale Vlade Divac 'podał' najgorzej jak mógł. Repeat Pistons też zdecydował Robert Horry i jeden głupi błąd - Detroit wychodzili na 3-2 a g6 przecież wygrali.

 

A najmocniejsze z tych ekip to chyba Knicks92-94 ze względu na swoją all-time defensywę, albo Suns93 (prawdopodobnie najfajniejsza do oglądania koszykówka jaką pamiętam) no i last punch Blazers00 też godny uwagi.

 

jak uważacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że spokojnie można tu umieścic jeszcze Spurs'01

Mocny sezon, wszystko wskazywało na to, ze oni zdetronizuja złoto i purpure, ale potem w WCF... kompletna bezsilnośc i gładki wypad na ryby...

 

 

A w dekadzie?

Ja skłaniałbym sie ku Knicks, choc ich awans do ECF'94 w sercach kibiców Bulls zawsze będzie kontrowersyjny. Nie mniej jednak w Finale stworzyli piekło Rakietom i wprawili koszykarski świat w błotnisty nastrój. Bardzo mocna ekipa

 

PHX'93 podobnie, może ciut nizej, bo gorzej radzili sobie w D, ale prawda jest taka, ze piękniej w ataku chyba nie grał nikt, nawet napakowani talentem Kings na początku millenium, czy Showmanscy lakers Johnsona

 

A moze jazz'97-98? Piekielnie mocna, dojrzała, inteligentna koszykówka, byli bliżej niż chyba ktokolwiek zeby pokonać Bulls w Finale.

 

Dopisałbym tez tutaj pacers'98, którzy w mojej ocenie zagrali najlepszą serie PO przeciw Bulls w całej dekadzie i gdyby nie to, że trafili własnie na Bulls pewnie byliby mistrzami. Miller-Rose-Jackson-Davisy-Holenderski patyczak i na ławce Bird. Było co ogladac i przede wszystkim co podziwiać!!! Dla mnie TOP3 prawie mistrzów

 

Sonics bym skreslił- poza tym jednym Finałem nigdy jakos mi nie imponowali, zresztą w Finale tez byli chłopcem do bicia i wielkiej koszykówki tam nie pokazali

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie przypominajcie :)

 

Najbardziej szkoda było mi wtedy Mailmana, naprawdę najbardziej chciałem tego mistrza najbardziej ze względu na niego. Wielkie poświęcenie, po tylu latach odszedł z klubu w którym grał całe życie i był tak blisko... było mi wtedy przykro.

 

Payton zdobył później pierścień z Shaqiem w Heat, ale był młodszy i po tamtym finale mógł jeszcze szukać szansy. Kobe Fisher i Shaq mieli już wtedy po trzy pierścienie, i jeszcze dołożyli kolejne.

 

Zawsze zastanawiało mnie co by było gdyby Lakers tamten finał wygrali... Shaq raczej by odszedł i tak, ale czy byłyby finały 2008-10? nie wiadomo, może nie byłoby tak bolesnego upadku i szybciej wróciliby na szczyt? możemy tylko gdybać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bardziej w kiepskiej atmosferze i braku chemii w drużynie niż w kontuzjach szukałbym przyczyn porażki z Pistons. Shaq i Kobe darli koty cały sezon do tego Payton nic nie wniósł, Malone się rozsypał. Trafili na świetną drużynę bez słabych punktów z twardą obroną i dostali duże lanie. Następny sezon już bez Shaqa którego musieli wymienić, brak Jacksona, przebudowa i słaby wynik to pokłosie kwasów które zżarły Lakersów w 2004 roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Payton nie pasował do trójkątów, przede wszystkim za słabo rzucał. Do tego miał sporo mniej piłki niż był do tego przyzwyczajony.

 

Co do kwasu, to fakt. Po prostu coś się wypaliło w tej drużynie, zmiany musiały zajść bo dłużej nie mogli ze sobą współżyć. Mimo, że byli skonfliktowani już od jakiegoś czasu potrafili razem grać, po tych finałach było już tego za wiele.

 

Mam nadzieję że nie będzie powtórki z rozrywki, bo AB zaczyna fikać. Na szczęście nie jest to ten kaliber co Shaq :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy na serio piszecie o tych Lakersach?

 

Tam bardzo niewiele do sweepa brakowalo. Jak mozna pisac, ze byli o zdrowego Malone'a od mistrzostwa skoro seria byla mega jednostronna. Tak dla przypomnienia (troche wyrwane z kontekstu, ale sens jest jasny):

 

Malone was a victim of Detroit's strategy that nearly swept the series-- let Shaq get his and shut down everybody else. If Malone didn't injure his knee in game 2, Kobe still would have shot 38% against Detroit's defense. The Lakers still would have had no one contribute anything on the offensive end other than Kobe and Shaq, as only twice in that entire series did another Laker contribute double figure scoring.

Lakers w tej serii nie istnieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam Jax przyznał, że Malone oczywiście przydałby się, ale niewiele by pomógł,

bo Lakers po prostu nie byli przygotowani na Pistons w finale, nie wiedzieli z której strony lubi biegać Rip, jak stawia zasłony Rasheed etc etc

bad scouting i trade Sheeda poszykował im plany

 

A co do najtrudniejszej przeprawy Bulls przez 6 tytułowych lat to właśnie z Sonics wyglądali najmniej przekonująco z wszystkich finałów, a sami gracze i sztab podkreślali, że najtrudniej grało się vs Knicks z pierwszego 3peatu.

 

Jazz nie wykorzystali dwóch wielkich szans, jedna to choroba MJa w 97 a drugi to kontuzja Pippena w 98 - szczególnie w tym drugim przypadku mogłoby to być kluczowe, gdyby jednak doszło do g7.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekolada

Sonics nie stworzyli żadnego, powtarzam żadnego zagrożenia Bykom

Moze rok później, a tym bardziej dwa lata później Seattle mieliby jakieś szanse, ale nie z najlepszym składem Bulls jaki kiedykolwiek istniał

Pamietam, że Sonics chwalili sie na poczatku serii, ze jeśli zatrzymaja Jordana na średniej poniżej 28ppg to spokojnie wygrają sirię. Zatrzymali go na cos koło 26-27 (nie pamietam dokładnie ile) a i tak zaczęli od 0-3

Co oni pokazali? W g.4 zagrali dobrze, naprawde dobrze, w kolejnym meczu zagrali przekonująco tylko w (niestety) 4qtr a Ty mi tu wciskasz ze jako jedyni zagrali na tyle dobrze ze mogliby pokonac Bulls?

To juz Suns byli w 93 blizej, gdzie każdy mecz był na styku, gdzie nawet były 3OT, blizej byli Jazz w 98, kiedy zaczęli serię od wygranej

Ale Seattle SuperSonics? Żartujesz?

 

 

 

A co do Lakers 2004 to pomijając kompletny brak współpracy miedzy Shaqiem i KB to jednak najbardziej było widać brak kompetentnego PFa, który

1. potrafiłby punktowac

2. potrafiłby rozdzielać piłki w trójkatach a do tego bardzo skrzydłowi w tej taktycę są potrzebni

3. Umiałby pogodzić liderów co własnie malone'owi sie udawało w RS, gdzie był klejem i rozjemcą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe miał słabiutką serię, fatalna skuteczność (poza tym game winnerem w game 2 nic nie pokazał), Shaq trochę lepiej ale męczył się niemiłosiernie z Wallace's a chyba w game 3 miał tylko ze 4 punkty w pierwszej połowie, no a Payton całkowicie spieprzył im chemię i organizację ataku. Poza tym Jax nie miał żadnego pomysłu na rozmontowanie defensywy Pistons. To są główne powody porażki, zdrowy Malone za wiele by im nie pomógł. Gdyby, podkreślam gdyby KB, Diesel i GP zagrali o klasę lepiej a Lakers nawiązali walkę z Pistons, to można by żałować tego braku Mailmana. No ale w takim stanie faktycznym jaki zaszedł? Przecież tam prawie był sweep, Kobe w game 2 trafił trudny rzut a gdyby nie to to byłoby 2-0 dla Pistons i kolejne 3 mecze na ich parkiecie.

 

To już bardziej Phoenix brakowało Ceballosa w 1993 roku w PO niż Lakersom Malone'a w 2004.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to fakt

Gary kompletnie nie pasował do tego zespołu od samego poczatku i wielu to podkreślało. Paytona pamiętam w sumie jako przydatnego w jednym meczu- z Sonics, gdzie zagrał swietnie

 

 

KB miał srednia serie głównie przez Prince'a, który chyba zagrał najlepszą indywidualnie serie w D dekady. Choc kibicowałem wtedy bardzo Pistons to jednak trzeba [przyznac ze zdrowy malone robił ogromna róznice, bo So z KB nie potrafili sie dogadywac przez cały sezon. Nie przeszkodziło im to wygrac trudnego WCF.

 

I owszem- Detroit zaskoczyli Lakers, ale tez trzeba pamietac że Lakers swoimi wewnetrznymi fochami przegrali ten finał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o najtrudniejszego rywala Bulls z pierwszego 3-peatu to bodajże sam MJ wskazywał na Suns.

Z późniejszych rywali Byków ja jako najsilniejszego typuję Jazz'97. Bardzo silna, kompletna ekipa. Gdyby Malone nie zesrał się w finałach, to mogliby nawet sprawić niespodziankę.

 

Późniejsze lata to zdecydowanie Blazers 2000. To dziś nie pojmuję jak oni przegrali tamten mecz.

 

Co do Sonics '96 to pełna zgoda z Józkiem. Nie byli oni żadnym przeciwnikiem dla Bulls. Jordan i Pippen zagrali najgorsze finały w karierze i tylko dlatego seria trwała aż 6 spotkań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to fakt

I owszem- Detroit zaskoczyli Lakers, ale tez trzeba pamietac że Lakers swoimi wewnetrznymi fochami przegrali ten finał

to nie zmienia faktu, że byli jak dla mnie najlepszą drużyną bez pierścieni w ostatniej dekadzie

 

Co do Sonics '96 to pełna zgoda z Józkiem. Nie byli oni żadnym przeciwnikiem dla Bulls. Jordan i Pippen zagrali najgorsze finały w karierze i tylko dlatego seria trwała aż 6 spotkań.

true, to była idealna szansa na przerwanie hegemoni Bulls
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpisujac Lakers rozumialem powyzszy temat że opisujemy ekipe bez pierscienia i jej faktyczna ale niewykorzystana sile a nie że analizujemy tylko sam final, gre w nim i kto mial szanse w nim wygrac. W kontekscie pierwszym potencjal Lakers - niewykorzystany w finale - bezsprzecznie najwiekszy w kontekscie drugim trzeba przeciez brac jednego z niewielu finalistow ktory przegral 3:4 czyli Knick z 0/16 Starksem w G7 lub Boston z kontuzja Perka.... Zalezy jak interpretujecie sam temat...z 2004 roku pamietam jak w lato 2003 nasluchiwalem jak to kolejni weterani dochodza do pary Shaq i KB i wzmacniaja kosztem spurs aspiracje mistrzowskie. Druga taka zalamka ever miala tylko miejsce w Gasols trade

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe miał słabiutką serię, fatalna skuteczność (poza tym game winnerem w game 2 nic nie pokazał),

 

To był raczej game tying a nie game winner gwoli ścisłości. Ogólnie przychylam się do zdania tych, którzy twierdzą,że Listonosz na obu nogach by losów tej serii nie odmienił- wszystko zaszło już za daleko,żeby to zakleić bez operacji..

 

 

Blazers 90 91 92 Drexlera

Dwa finały, plus finał konfy w 91.

I nikt o nich nie pamięta ...

No własnie to jest trochę dziwny przypadek, bo w sumie w obu finałach grali bez hca, w obu wygrywali drugi mecz na parkietach rywali, a jakoś nie ma się wrażenia,że byli de facto blisko tytułów. A ekipa była przednia- Porter, Drexler,Duckworth, Ainge z Cliffem z ławki- problemem było w sumie to,że mieli tylko 7 graczy w rotacji, na których można było liczyć(w 90 w sumie to nawet poza pierwszą piątką, było jeszcze słabiej) Ostatnio sobie odświeżałem game 4 w serii z Suns w 92 i game 5 z Jazz z tego samego roku- ofensywna koszykówka za ktorą troszkę tęsknię.

A tak jak chyba autor tematu wspominał- najbliżej misia byli Kings(definitywnie finał był grany na zachodzie), Blazers( tez by pewnie pacers jebnęli), i jak patrzyłem dzisiaj na Heat to jak coś tam na poważnie nie drgnie, to Spurs '12 też pewnie można rozważac w czołówce takiej listy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe miał słabą serię ponieważ wyeliminował go Prince. Lakers mimo wszystko nie byli tacy silni jak niektórym się wydaje. Shaq był najgrubszy , Malone kontuzja, Medvedenko jedyny w rotacji. a Detroit po wzmocnieniu Rasheedem byli nie do jebnięcia. po drodze pokonali zeszłorocznych finalistów Nets a później zajebiście silną Indianę. lakers 2004 to przereklamowana ekipa. sweepu nie było dlatego bo to zasługa rookie waltona i rzut kb8.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Knicks 96-97 (3-1 z Heat bojka i zawieszenia....) mogl byc piekny ECF z Bulls, w RS-ie bylo 2-2 (NY wygral w sumie 3 punktami 2 mecze a Bulls 6):

 

[TABLE=class: sortable stats_table]

[TR=class: hl]

[TD=align: right]40

[/TD]

[TD=align: left]Tue, Jan 21, 1997[/TD]

[TD=align: left]@[/TD]

[TD=align: left]Chicago Bulls[/TD]

[TD=align: left]L[/TD]

[TD=align: center][/TD]

[TD=align: right]87[/TD]

[TD=align: right]88[/TD]

[TD=align: right]28[/TD]

[TD=align: right]12[/TD]

[TD=align: left]L 1[/TD]

[TD=align: left][/TD]

[/TR]

[TR]

[TD=align: right]63[/TD]

[TD=align: left]Sun, Mar 9, 1997[/TD]

[TD=align: left][/TD]

[TD=align: left]Chicago Bulls[/TD]

[TD=align: left]W[/TD]

[TD=align: center][/TD]

[TD=align: right]97[/TD]

[TD=align: right]93[/TD]

[TD=align: right]47[/TD]

[TD=align: right]16[/TD]

[TD=align: left]W 7[/TD]

[TD=align: left][/TD]

[/TR]

[TR]

[TD=align: right]77[/TD]

[TD=align: left]Thu, Apr 10, 1997[/TD]

[TD=align: left][/TD]

[TD=align: left]Chicago Bulls[/TD]

[TD=align: left]L[/TD]

[TD=align: center][/TD]

[TD=align: right]103[/TD]

[TD=align: right]105[/TD]

[TD=align: right]53[/TD]

[TD=align: right]24[/TD]

[TD=align: left]L 2[/TD]

[TD=align: left][/TD]

[/TR]

[TR]

[TD=align: right]82[/TD]

[TD=align: left]Sat, Apr 19, 1997[/TD]

[TD=align: left]@[/TD]

[TD=align: left]Chicago Bulls[/TD]

[TD=align: left]W[/TD]

[TD=align: center][/TD]

[TD=align: right]103[/TD]

[TD=align: right]101[/TD]

[TD=align: right]57[/TD]

[TD=align: right]25[/TD]

[TD=align: left]W 3[/TD]

[/TR]

[/TABLE]

 

 

2. Suns (mocny typ ze wzgledu na 2 ery sir Charlesa i Nasha)

 

Suns z Chucksterem 3 razy z rzedu przegrali z przyszlymi mistrzami:

 

rzut Paxona,

4-3 z Rockets...

again 4-3 z Rockets....

 

Suns z Nashem kazdy pamieta, rozwalony nos, zawieszenia, kontuzja Stata....

 

 

3. Sacramento - nawet nie chce mi sie pisac dlaczego...

 

 

Honorowe wspomnienie:

Jazz, PTB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.