Skocz do zawartości

NBA > NCAA


Kosi

Rekomendowane odpowiedzi

czyli uważasz, że jeśli myśli się o meczu jako o "decydującym" to nie ma możliwości by zaliczyć wpadkę? mieć gorszy dzień? albo żeby przeciwnikowi niespotykanie siedziało?

 

poza tym mecz w finałach, czy decydujący czy nie, trudno uznać za taki, do którego nie podchodzi się na 100% zmobilizowanym...

nie, uważam, że te dwa przykłady są złe, tyle i aż tyle ;]

U ciebie, drużyny od początku wiedziały, że grają do 4 zwycięstw, więc jakakolwiek wzmianka o tym, że tym i tym się udało wygrać jeden mecz, a więc nie warto grać do 1 zwycięstwa, jest nie na miejscu.

Lepszym przykładem byłaby rywalizacja do 1 zwycięstwa, gdzie ktoś wygrał albo niezasłużenie, albo ktoś oszukiwał itp. itd.

 

Chodzi mi tylko i wyłącznie o argumentację :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli tak, to faktycznie możesz się przyczepić do raptors, ale czemu niby przykład 76es jest zły? przecież tu nie chodzi o świadomość, że mecz jest decydujący, lecz o to jak zmobilizowanym się do niego podchodzi. a w playoffs raczej do każdego angażuje się w 100%. i to jest sedno argumentu - nawet mimo tego zaangażowania lepsza drużyna i tak może przegrać jeden mecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak, ale przy jednym meczu jest dużo więcej emocji, od razu mamy decydujący mecz o wszystko, zero kalkulacji. Drużyna teoretycznie słabsza ma tez nieco większą szanse przejść dalej, jest większa szansa na niespodziankę, ta pewna losowość (jak to nazwałeś, choć nikt tu kostką nie rzuca i poszukałbym innego słowa, ale mi się nie chce) to jest to co się niektórym podoba, a innym zakładam że może się nie podobać. Dla mnie takie niespodzianki, gdzie kopciuszek wznosząc się na wyżyny umiejętności leje faworyta są ''pięknem sportu''.

Przede wszystkim jednak emocje, dużo emocji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli tak, to faktycznie możesz się przyczepić do raptors, ale czemu niby przykład 76es jest zły? przecież tu nie chodzi o świadomość, że mecz jest decydujący, lecz o to jak zmobilizowanym się do niego podchodzi. a w playoffs raczej do każdego angażuje się w 100%. i to jest sedno argumentu - nawet mimo tego zaangażowania lepsza drużyna i tak może przegrać jeden mecz.

Mimo wszystko jakaś różnica w mobilizacji jest.

 

Można to porównac do egzaminów na studia. Pierwszy mecz finałach to I termin egzaminu - wiadomo, że to ważne i dobrze byłoby wygrać/zdać ale z drugiej strony masz swiadomosc, że jak sie nie uda to będziesz mieć kolejną szansę. W przypadku gdyby była tylko jedna szansa (tzn. porażka oznaczałaby automatyczny wypad z gry/ wypad z uczelni) to każdy inaczej by do tego podchodził. Innymi słowy - mając nóż na gardle jest się bardziej zmobilizowanym.

 

Oczywiście faworyt może zaliczyc wpadkę z kopciuszkiem częściej niż w serii 4 meczowej ale ja tak jak karl malone kwestionuje tylko sens twoich przykładow. : )

 

A tak btw to np. Ewing 3 razy dotarł do finałów NCAA nie pozwalając sobie po drodze na jakieś przypadkowe porażki. Więc jak się jest dobrym graczem i ma się dobrą drużynę to można tą losowosc jednego meczu zminimalizowac (inna sprawa, że 2 z tych finałów przegrał jednym koszem :wink:).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tenisie gra się do 3 wygranych setów

każdy set do 6 gemow (co najmniej)

do tego przez cały sezon prowadzony jest ranking atp żeby wiedzieć kto jest najlepszy

w sportach zespołowych zazwyczaj jest liga

puchary są dodatkami

w większości sportów jest jakiś rodzaj ligi czy rankingu

Małysz nie wygrał olimpiady a był najlepszym skoxzkiem pare lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się tam podoba formuła, March Madness jest "mad" właśnie dlatego, że jest do or die, poza tym playoffy z best of 7 mam w NBA i miło mieć jakąś odskocznię. Inna sprawa jeszcze, że goście w NCAA mają też obowiązki szkolne i nie wiem kiedy niby mieliby jeszcze podróżować tam i z powrotem i grać best of 7. W MM jest ciśnienie, jest pompa i pierdolnięcie, które istnieje tylko dzięki systemowi, nie ma nokautów, nie ma March Madness.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli tak, to faktycznie możesz się przyczepić do raptors, ale czemu niby przykład 76es jest zły? przecież tu nie chodzi o świadomość, że mecz jest decydujący, lecz o to jak zmobilizowanym się do niego podchodzi. a w playoffs raczej do każdego angażuje się w 100%. i to jest sedno argumentu - nawet mimo tego zaangażowania lepsza drużyna i tak może przegrać jeden mecz.

No ale przecież poziom mobilizacji w głównej mierze pochodzi od tego, czy ten mecz jest o wszystko, czy jest jednym z siedmiu. Wiadomo, niby się mówi, że profesjonalizm nakazuje grać zawsze tak jakby to był decydujący pojedynek, itd. bla bla bla ale to jest zwykle gadanie dla gadania.

Nie zgadzam sie rowniez, że zaangażowanie na każdy mecz w PO to 100%. Przykład to ostatnia seria z ostatnich PO, czyli seria finałowa. Bardzo ważny mecz nr 4. Jeśli Lakers wygrywają - mają praktycznie mistrzostwo. Oni zaś myślami, wszędzie indziej tylko nie na boisku. Swój plan minimum wykonali, wygrali pierwszy mecz w Bostonie, w gm 4 już tak nie bardzo nie trzeba było wygrać. Na pewno nie grali na 100% zaangażowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tenisie gra się do 3 wygranych setów

każdy set do 6 gemow (co najmniej)

do tego przez cały sezon prowadzony jest ranking atp żeby wiedzieć kto jest najlepszy

w sportach zespołowych zazwyczaj jest liga

puchary są dodatkami

w większości sportów jest jakiś rodzaj ligi czy rankingu

Małysz nie wygrał olimpiady a był najlepszym skoxzkiem pare lat

 

W koszykówce gra się 4 kwarty, 40 minut i też może być niespodzianka. Jednego dnia wstałeś lewą nogą i przegrywasz mecz. Ranking w tenisie , sam w sobie nie jest istotny. Nie ma żadnych premii za zajęcie 1 miejsca, 10 lub 138 w rankingu. Liczą się wygrane w szlemach, mastersach, davis cupie. A tych rozgrywkach często decyduje dyspozycja dnia, bo decydują pojedyncze mecze, a nie serie.

 

Nie powiesz mi, że liga mistrzów jest mniej ważna niż mistrzostwo kraju. Albo że puchar krajowy jest mniej ważny. Zresztą europejskie rozgrywki międzynarodowe nie pasują do tych porównań, bo poza finałami są serie lub mecz/rewanż.

 

Skoki narciarskie to świetny przykład losowości. Historie z jednym jedynym skokiem Fortuny, przygody z wiatrem. Nie mówcie, że nie jest to piękno tego sportu.

 

 

Nie jestem jakimś wrogiem serii playoffowych, ale jestem wielkim zwolennikiem March Madness. Nie tyle formuły, ale głównie tego co ona wymusza na uczestnikach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak chyba uległ propagandzie Davida Sterna polegającej "mów co chcą usłyszeć a ja i tak mam $".

po to się powiększyło pierwszą rundę do 4 zwycięstw.

jak się stworzy całą otoczkę tak jak to się robi w konfrontacji kobe vs lebron albo boston kontra lakers powoduje większe zainteresowanie i większy hajs. ale czy to pod względem czysto sportowym jest dobre?

podałeś przykład 76ers. tak ,Filadelfia ,kopciuszek wygrywa mistrzostwa największa indywidualność mając 185cm zostaje MVP ,wszyscy pod względem sportowym są tym podnieceni ale........szkoda ,że sam w pojedynkę nie wygrał 4 meczów bo więcej pieniędzy i dramaturgii ale cóż ,wygrała lepsza organizacja ,mająca głębszy skład.

na 10 lat w pierwszym meczu tylko dwa razy wygrał zespół z mniejszym bilansem

2004 Detroit(i tak wygrali misia, 2 mecze różnicy w RS) 2001 Filadelfia

więc na 10 lat to bardzo mało.więc po co więcej tych meczów?$$$$$

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet mimo tego zaangażowania lepsza drużyna i tak może przegrać jeden mecz.

 

 

jeśli przegra mecz to znaczy ,że jest gorsza.

 

Czyli Lakers byli gorsi od Philadelphiali? Te pozostale 4 zwyciestwa to byl przypadek?

Powiedziec mozna ze byli gorsi w tym jednym dniu, ale juz na przekroju calego sezonu nie bardzo. A chodzi o wylonienie najlepszej druzyny calego sezonu a nie jednego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet mimo tego zaangażowania lepsza drużyna i tak może przegrać jeden mecz.

 

 

jeśli przegra mecz to znaczy ,że jest gorsza.

Gorsza tego dnia. That's the point. Sixers w 2001 wygrali pierwszy mecz. Mimo to chcesz powiedzieć że overall byli lepsi niż Lakers którzy potem nie wygrali 4 mecze z rzędu ?

 

W MM jest sporo pojedynczych niespodzianek, upsetów, ale na koniec wygrywa najlepszy. Nie da rady "farcić" przez okrągły miech.

Nie o to chodzi Mal. Chodzi o zajebisty zespół który wygrywa ,ma świetną serię, a tu bach, gorszy dzień, przeciwnik ma więcej szczęścia i koniec przygody.

 

to dlaczego gra się do 4 zwycięstw? niech zrobią do 10 ,wtedy na pewno uniknie się sensacji czy wpadek.

Ze skrajności w skrajność, tak chcesz rozmawiać ?

 

Lorak chyba uległ propagandzie Davida Sterna polegającej "mów co chcą usłyszeć a ja i tak mam $".

po to się powiększyło pierwszą rundę do 4 zwycięstw.

jak się stworzy całą otoczkę tak jak to się robi w konfrontacji kobe vs lebron albo boston kontra lakers powoduje większe zainteresowanie i większy hajs. ale czy to pod względem czysto sportowym jest dobre?

podałeś przykład 76ers. tak ,Filadelfia ,kopciuszek wygrywa mistrzostwa największa indywidualność mając 185cm zostaje MVP ,wszyscy pod względem sportowym są tym podnieceni ale........szkoda ,że sam w pojedynkę nie wygrał 4 meczów bo więcej pieniędzy i dramaturgii ale cóż ,wygrała lepsza organizacja ,mająca głębszy skład.

na 10 lat w pierwszym meczu tylko dwa razy wygrał zespół z mniejszym bilansem

2004 Detroit(i tak wygrali misia, 2 mecze różnicy w RS) 2001 Filadelfia

więc na 10 lat to bardzo mało.więc po co więcej tych meczów?$$$$$

To że Stern chce zarobić dla NBA więcej pieniędzy nie wyklucza faktu, że przypadkowo sprawili że wynik jest bardziej sprawiedliwy. To się nie wyklucza.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że Stern chce zarobić dla NBA więcej pieniędzy nie wyklucza faktu, że przypadkowo sprawili że wynik jest bardziej sprawiedliwy. To się nie wyklucza.

 

 

ale czym jest bardziej sprawiedliwy? jednym ,jedynym meczem z 2001 roku chcecie udowodnić swoją teorię .

 

Gorsza tego dnia. That's the point. Sixers w 2001 wygrali pierwszy mecz. Mimo to chcesz powiedzieć że overall byli lepsi niż Lakers którzy potem nie wygrali 4 mecze z rzędu ?

ale Ty wychodzisz z ogólnego założenia ,że lepsza jest ta ekipa ,która wygra cztery mecze ponieważ udowodnia swoją wyższość.

Ze skrajności w skrajność, tak chcesz rozmawiać ?

to ja idę dalej za ciosem. zróbmy serię do 10 meczów to wtedy weterani czy zawodnicy spuchną i wygra drużyna bardziej wytrwała. i wtedy też Ci wyskoczę z argumentem ,że X drużyna jest lepsza bo wygrała serię do 10 zwycięstw i to świadczy o jej wyższość a każdemu głupiemu może udać się wygrać 4 mecze. popatrz na to z drugiej strony.

Czyli Lakers byli gorsi od Philadelphiali? Te pozostale 4 zwyciestwa to byl przypadek?

Powiedziec mozna ze byli gorsi w tym jednym dniu, ale juz na przekroju calego sezonu nie bardzo. A chodzi o wylonienie najlepszej druzyny calego sezonu a nie jednego dnia.

oczywiście ,że w tym danym meczu byli gorsi.

to się kupy nie trzyma bo tak to LBJ i Cavs powinni rozdać pierścionki ponieważ przez cały sezon na to zasłużyli.

byli najlepsi w przeciągu 82 meczów a nie tych 20 w PO.

proporcja 82 do 16-28 meczów jest jaka ?mnie więcej 4-1 to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Lakers byli gorsi od Philadelphiali? Te pozostale 4 zwyciestwa to byl przypadek?

Powiedziec mozna ze byli gorsi w tym jednym dniu, ale juz na przekroju calego sezonu nie bardzo. A chodzi o wylonienie najlepszej druzyny calego sezonu a nie jednego dnia.

oczywiście ,że w tym danym meczu byli gorsi.

to się kupy nie trzyma bo tak to LBJ i Cavs powinni rozdać pierścionki ponieważ przez cały sezon na to zasłużyli.

byli najlepsi w przeciągu 82 meczów a nie tych 20 w PO.

proporcja 82 do 16-28 meczów jest jaka ?mnie więcej 4-1 to samo.

No nie do końca bo to nie jest liga gdzie każdy gra z każdym tyle samo gier. Ale fakt, zle napisalem, bo pojecie sprawiedliwosci jest w tym wypadku zalezne od osoby. Dla Ciebie moze byc sprawiedliwy jeden mecz bo dzieki temu druzyna "gorsza" (wedlug mnie:P) ma wieksze szanse na zwyciestwo. Dla mnie zas duzo bardziej "sprawiedliwym" bylaby liga gdzie kazdy z kazdym gra np dwa mecze i wygrywa druzyna z najlepszym bilansem. Ale mozna powiedziec ze druzyna A (pierwsza) ma najlepszy bilans ale z druzyna B (druga w tabeli) ma dwie porazki. To moze B powinna byc mistrzem. Ale B ma 2 porazki z druzyna C (10 miejsce) itp. Dla mnie sprawiedliwie jest wtedy, kiedy w podobnych okolicznosciach wygrywa ta sama druzyna. Tzn gdyby rozegrac dany turniej jeszcze raz, prawdopodobienstwo wygrania tej samej druzyny bylo najwieksze. Taki tenis tu przywolany wydaje sie byc sprawiedliwym sportem. Ale nie ze wzgledu na sytem punktowy ale zasady. Nie ma kontaktu fizycznego wiec i sa powtorki wiec sedzia nie decyduje o wyniku. I w nim wygrywa z reguly Federer lub Nadal, i mozna stwierdzic ze sa wyraznie lepsi od pozostalych tenisistow. Tylko chodzi tu o wlasnie widowiskowosc, ktorej Ty jestes przeciwny. Ale zauwaz ze gdyby byla liga to by nie bylo takich emocji jak w finale. Jeszcze bardziej "sprawiedliwie" (wedlug mnie) by bylo gdyby wygrywala druzyna ktora ma najlepsza roznice punktow zdobytych od straconych w calym sezonie grania po dwa mecze z kazdym. Ale czy to by bylo widowiskowe? Raczej nie. Chodzi o zbilansowanie. Jakby w rundzie posezonowej mialybyc 1 mecze to po co tak naprawde rozgrywac sezon? nie lepiej 32 druzyny losowo podzielic w pary i jeden mecz byle i jedna przechodzi itp. Mozna by taki turniej co miesiac powtarzac. Wiec system final do 4 zwyciestw jest w moim odczuciu "lepszy" od jednego meczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym jeszcze dodał, że tych meczy nie może być za dużo - bo wtedy byłyby problemy z mobilizacją (tak jak teraz w RS większość contenderów się ochrzania, bo swoje i tak wygrają a o jakieś duże wyniki nie ma co grać, i tak daje za mało w porównaniu do strat (zmęczenia zawodników) jakie trzeba ponieść aby je osiągnąć. Dlatego myślę że obecny system w nba jest ok, z jednej strony w PO mamy na tyle mało gier że gracze muszą się spiąć bo nie ma miejsca na głupie wpadki (o przypadkach typu LAL nie wspominam na razie, jak będę wyspany to coś o tym spróbuję napisać chyba że ktoś mnie ubiegnie), ale z drugiej strony to że Kobe rzuciłby w jednym meczu w finale 85pkt, czy Lebron zanotował 50/25/15 może nie dać mistrzostwa, bo trzeba by taki wyczyn jeszcze 3 razy powtórzyć... i to jest na plus, bo wygrywa drużyna która jest w stanie powtórzyć swoją dobrą grę kilkakrotnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.