Skocz do zawartości

NBA Finals - LA Lakers vs Boston Celtics


Kubbas

Kto?  

81 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto?



Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Szukam plikow video z Finalow w 2008 roku. Poratuje mnie ktos linkiem? Do czwartku nuda, a czlowiek uzalezniony od meczu co noc. Jesli sa gdzies na poprzednich stronach albo w innych tematach to bardzo przepraszam, ale ze wzgledu na brak czasu przejrzalem forum pobieznie. Za to. ze wpadam w temat "z dupy" przepraszam rowniez.

 

Celtics w 6.

Pozdrawiam :D

Na jutubie są chyba całe mecze + sportscene + google wpisujesz nazwę meczu, torrent lub rapidshare i kombinujesz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale mamy przed sobą starcie dwóch mistrzów

Tak dwóch

Rok temu Celtics grali bez Garnetta, a to on w największym stopniu wpływa swoimi emocjami na zaangażowanie kolegów, wiadomo dochodzą trójki Raya, clutch Piercea, rozgrywanie Rondo i ustawianie obrony przez Thibodeau i szereg innych czynników, ale bez Garnetta Celtics by nie byli tam gdzie są. Przynajmniej dla mnie to oczywiste.

 

Kobe stał się od czasów Gasola zupełnie innym zawodnikiem. Już nie jest tym bucem, którym był grając z Shaqiem, po Plutonie i koresie frustracji z tym związanym stał się naprawdę wybitnym zawodnikiem i liderem i trzeba go za to docenić.

 

Niestety dla niego i fanów Lakers argument, że Lakers nie zdobyliby mistrzowstwa gdyby nie kontuzja Garnetta będzie juz raczej zawsze pokutował. Sporo się w tym czasie zmieniło - doszedł Artest, nie ma Arizy. Lakers mieli łatwiej przed rokiem z Orlando, którzy zwyczajnie płacili frycowe , a poza tym to nie jest drużyna, która mogłaby pokonać Lakers, czy Celtics.

 

Nie piszę tego dlatego, że jestem zaślepionym fanem Celtics - bo to nieprawda (jestem zaślepionym fanem Heat :roll: ) ale daltego, że nie bawi mnie skupianie sie nad tysięczną szansą Clippers na zbudowanie drużyny przyszłościowej, czy podniecanie sie Monta Eliisem, o którym nadal nic obiektywnie nie mozna powiedzieć przez co nadal nie wiem, czy jest graczem pokroju Mo Williamsa, czy kims lepszym.

 

Ograniczyłem się w ostatnich latach do baczniejszego śledzenia losów drużyn, które faktycznie coś moga osiągnąć. Jedne przeceniłem - Mavs, ale inne spisuja sie tak jak liczyłem na to, że będą grały.

 

Nie pisałem o tym wcześniej, bo znów bym musiał czytać jakieś kretyńskie texty Findka, czy Macka, a nie zamierzam sie kopać z końmi, ale Celtics przyjeli taktykę, jaka kiedys w 1995r. doprowadziła do mistrzostwa Houston z Hakeemem i Drexlerem. Rockets bardzo wtedy zaryzykowali oddając Otisa Thorpea za Clydea, do tego całkowicie odbiło Vernonowi Maxwellowi, ale opłaciło sie i dopieli swego, przez co Rudy Tomjanovitch wypowiedział te słowa o sercu mistrza, które tak chętnie teraz wieli tutaj przywołuje.

 

Zbaczajac z tematu (chyba Van to napisał, ale pewny teraz nie jestem) za nic nie porównałbym Powella do Baby Davisa - to w ogóle nie ta pólka. Sorki, ale dla mnie to jest akurat argument za pewnym nieobiektywizmem Van.

Big Babyiego prędzej porównałbym do Cassella z czasów, gdy był nieopierzonym debiutantem czy drugoroczniakiem i wchodził na boisko i grając bez blokady zwanej presją dawał dsrużynie sporo energii i punktów. To nie są te same pozycje, ale efekt jest zdecydowanie porównywalny.

 

A wracając do serii Lakers - Celtics

Odom znika w drugich połowach. Nie śledzę Lakers w tych playoffs aż tak uważnie jak Celtics, ale to się chyba raczej nie zmieniło. W słynnych Finałach 2008 tez tak było - Lamar w pierwszej połowie 20pkt a w drugiej 0 czy 2pkt.

Lakers naprawdę mieli łatwą drogę do Finału. Sorki ale Thunder debiutowali i mówienie, ze mogłoby się to zakończyć inaczej, czy że drużyny były wyrównane jest śmieszne. Thunder grali beztrosko, bo to był i tak ich największy sukces i Lakers nie mieli prawa tego przegrać. Póxniej Utah bez nikogo pod koszem i Suns grający fajnie dla oka, ale nie ujmując tej świetnej drużynie nawet nie brałem pod uwagę tego, że Lakers mogą mieś jakies problemy z Suns.

Z drugiej strony Celtics - o ich rywalizacji z Heat mógłbym tu książkę napisac, ale po co. Było 4-1, choć gdyby nie debiutanckie błędy Heat mogli wygrać mecz nr3. Celtics dopiero się ogrywali i pewnie troche zbagatelizowali przeciwnika przez co Heat zaprezentowali się naprawdę dobrze w tej serii.

O przewadze Celtics nad Cavs i Magic piałem już w tamtych seriach i to równiez nie wynikało z jakiejś pychy, tylko zwyczajnie z moich obserwacji i wniosków jakie wyciągałem po grze Celtów.

 

Lakers mają pod górkę, ale wcale nie są na straconej pozycji jak wielu powszechnie uważa. Mają nieocenione doświadczenie z poprzedniego mistrzostwa oraz z przegranego z Bostonem finału w 2008r.

Mają tez Artesta, który może zrobić niesamowitą róznicę szczególnie w drugich połowach. Artestowi jeszcze nigdy nie było dane zagrać w Finale. Jego wcześniejsza dyspozycja i niska skuteczność o której tyle piszecie może nie miec żadnego znaczenia. Jeżeli zakładasz, że przeciwnik jest słabszy i i tak go pokonasz, to automatycznie wkładasz w grę mniej sił, a mniejsze zaangażowanie powoduje, ze i wyniki indywidualne sa słabsze.

Tak - ja również uważam, że Lakers nie włożyli w dotychczasowe mecze wszystkich swoich sił. Jak coś bardzo chcieli wygrac to i tak w tej serii wygrali i nie musieli wcale grać na maxa.

 

Chciałbym być dobrze zrozumiany - Lakers nie olali przeciwnika lecz grali z przeświadczeniem, że przegranie jednego czy dwóch meczy na podwórku przeciwnika nie ma z perspektywy serii granej do 4 łinów az tak dużego znaczenia.

 

Teraz jest inaczej. Lakers pierwszy raz w tych playoffs trafili na godnego siebie przeciwnika.

Naturalnie jestem w tej serii za Celtics, ale ciężko przewidzieć jak to się skończy. Może być zarówno 4-1 dla Celtics jak i 4-1 czy 4-2 dla Lakers. Nie wynika to z zadnej pychy, tylko z samego przebiegu meczy. Gdyby Pierce nie spirdzielił ostatniej akcji przed dogrywką w meczu nr4 z Magic byłby gładki sweep i jechanie po Magic by dopiero wtedy osiągneło apogeum, a takto wyszło, że Magic mieli jednak charakter. Historia każdego meczu pisze się sama - ważne będzie wszystko - wykluczenie Perka za kolejny techniczny, rozwolnienie Odoma, clutch dzień Vujacicia, łokieć Artesta na Pierceie i tysiące innych detali.

 

Mimo wszystko stawiam na Caltics w pięciu meczach.

 

Go Celticś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spurs, Rockets, Nuggets, Magic, Thunder.

 

nie chce mi się cytować, to defensywne ekipy pokonane przez lakersów w ostatnich latach wg jendrasa.

 

o ile co do thunder i rockets wątpliwości nie mam. rockets nie mieli specjalnie argumentów w ataku więc musieli wygrywać mecze D, a thunder to wiadomo jedna z lepszych defensyw w lidze.

ale magic? statystycznie to wiem że wyglądają calkiem fajnie ale lewis i hedo w s5 to już nie świadczy najlepiej o obrońcach.

defensywa magic jest taka dobra przede wszystkim ze względu na dwighta, reszta jest mocno overrated.

spurs? to przeterminowane ogórki.

nuggets grali dobrą D ale popełniali tak głupie błędy, że jakby lakers z tego nie skrzystali to by się nie nazywali lakers.

 

poza tym defensywa rockets. kto tam był pod koszem? hayes, landry i scola? to chyba ciut gorzej niż KG,perk i sheed. na obwodzie brooks, który może być postupowany nawet przez łukasza.

to samo z thunder. krstic, green, ibaka, collison - kg, perk, sheed, bigbaby - do the math.

 

nie chodzi o to, że umniejszam tym drużynom czy odbieram zasługi. tylko poprostu chodzi o to, że one nawet będąc dobrymi defensywnie ekipami nie mogą być porównywane do mistrzowskiej defensywy bostonu, która w serii z cavs i magic poprostu odebrała całe życie z przeciwników.

poza tym oprócz tego że celtcis to defensywa o której pisze to w porównaniu z thunder czy rockets mają zdecydowanie lepszy i bardziej zbilansowany atak niż rockets- battier, artest, brooks za 3 czy thunder - dajcie piłke durantowi albo westbrookowi, we`ll se what`s gonna happen.

 

lakers z rockets przegrali 3 mecze

z thunder przegrali 2 mecze i to tylko dzięki przewadze cm pod koszem.

 

i ja jak teraz biore i kładę na wagę boston z jednej strony i rockets/thunder z drugiej to mi boston wpierdala w podłoge, a rakiety wylatują w nadprzestrzeń.

you feel me?

boston jest drużyną kompletną, zbilansowaną, doświadczoną. na taką drużyne lakers nie trafili od czasu finału 2008.

 

poza tym to o czym pisał ai, wschód-zachód, droga do finałów, poziom presji, fizyczności, intensity.

jedynie seria z thunder może być porównywana do tej serii. z tym że thunder w PO to przy bostonie jak lech przy piłsudskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten finał będzie jeszcze ciekawszy niż ten 2 lata temu. Musimy liczyć że kilogramy i siła Artesta zrównoważą ciepłe kluski w wykonaniu Gasola. Gasol już tak nie poszaleje jak 2 lata temu. Jestem przekonany że to właśnie jemu Boston będzie starał się wybić basket z głowy.

Boston jest faworytem serii, ze względu na to co pokazał w tych play off, wygrał tez finały z L.A.L.- i to tez jest na plus, ale L.A.L. jest ciut lepsze niż 2 lata temu i może być ciekawiej.

 

Ktoś w temacie Phx vs L.A.L. zarzucił mi że nie jestem kibicem L.A.L. To że krytykuje ich grę, poczynania władz, czy nawet osmielam się pojechać po Kobe ( jak patrzę na ten jego debilny wyraz twarzy- czasami nie mogę się powstrzymać ) o tym nie świadczy. Mówi tylko o tym żę nie jestem ślepym fanatykiem.

 

Kocham L.A.L. za showtime, za najwspanialszy typ gry jaki został stworzony. Od tamtej pory zawsze im kibicuję.

Męki przechodziłem jak "Gruba dupa" zdobywała dla nas 3 mistrzostwa i styl gry L.A.L. mógł naprawdę zniechęcić do NBA. Trójkąty z dominujacym wysokim to prawdziwe męki. Dobrze że był wtedy często erbolujący Kobe, który dawał wiele pięknych akcji.

Dzisiejsze L.A.L. to podobna gra jaka miała miejsce z Grubasem. Jego rolę pełni Gasol i Andrzej. Ciekawsze dla oka jest jednak to że Gasol to techniczny gracz a Kobe pełni pierwszoplanową rolę.

 

Posiadamy naprawdę świetny skład, który zasługiwał na tytuł przed rokiem. W tym roku na tytuł zasługuje Boston - na razie są najlepsi.

 

W swoim kibicowaniu L.A.L. nie patrze tylko na wyniki. Chcę mistrzostwa ale i piękna. Lubię gdy cała drużyna gra piękny basket. U Jezioraków pięknie i skutecznie gra Kobe, Odom. Najbardziej pokracznie w całej NBA gra chyba Andrzej. W obecnym L.A.L. jest kilku pokraków i do tego te nużące trójkąty sprawiają że nie patrzy się na to fajnie, a NBA kochamy bo jest "super, extra fajowskie":-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Po pierwsze poruszanie jakichkolwiek statystyk historycznych nie ma zadnego sensu.

Who cares czy w latach 60-tych wygrali Celtics iles tam razy z rzedu.

Liczy sie tylko i wylacznie jedna statystyka - 2008 i mozliwosc rewanzu.

 

A teraz konkretnie:

- Garnett jest cieniem siebie z 2008. W serii z Orlando mial srednio 10 (!) punktow

ale co najwazniejsze gral dluzszymi okresami jak Lebron w Game 5. Wychodzi ewidentnie zmeczenie i wiek.

- Rondo gra jak natchniony. Bajka. Niestety chimeryczny, zdarzaja mu sie okresy duzo slabsze.

Ale kryje to wola walki - czegos takiego chyba jeszcze nie widzialem.

- Pierce gra coraz lepiej, swoj staly wysoki poziom.

- Allen bardzo chimeryczny, dobry mecz potem dwa slabe.

- lawka bardzo dobrze T. Allen swietnie, Big Baby ekstra.

 

- Kobe gra najlepsza (o ile to mozliwe) koszykowke zycia. Natchniony i z misja do spelnienia.

- Gasol - nie jestem pewny. Srednio gra super, rewelacyjne statystki, ale na zywo czasem sie snuje

i ma slabe mecze jak ostatni z Suns. Moim zdaniem wychodzi mu, ze gral non-stop zeszlym latem,

wlasnie oglosil, ze nie jedzie na mistrzostwa swiata bo musi odpoczac, to znak, ze mam racje niestety...

- Artest nieprzewidywalny, ale ogromny potencjal. Takze w ataku.

- Fish - natchniony, najlepsza gra roku. Co najwazniejsze, lider jakiego im potrzeba. 5+

- Lamar, znowu nieprzewidywalny. Potencjal ogromny.

- lawka i Bynum - kto wie?

 

Moim zdaniem najwazniejsze beda:

- na ile Pierce zoffsetuje gre Kobiego. Czy jego produkcja choc troche sie zrowna z produkcja Kobiego.

- Jak beda grali - Rondo i Gasol. Wiem, nie matchup itd, ale ich gra bedzie kluczowa dla kazdego zespolu.

Gasol nie moze sobie pozwolic na cos, jak ostatni mecz.

Reszta moim zdaniem sie zbalansuje. Ray i Garnett beda mila po dwa ekstra mecze,

ale Fish i Artest tez beda mieli po dwa ekstra mecze. Lamar plus przeblyski Farmara czy Browna

racej wystarczy by zbalansowac lawke Celtics.

 

By Lakersi wygrali, Gasol i Artest musza grac bardzo dobrze. Stawiam na obu, ze zagraja swietnie.

Artest przytrzyma Pierce'a i dolozy swoje w ataku. Gasol bedzie duzo lepszy niz Garnett. Kobe zagra serie zycia.

 

LAKERS in 6.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buła, chciałeś przykłady defensywnych drużyn, to ci je podałem. Orlando miało najlepszą obronę w ubiegłym sezonie, Rockets byli na czwartym miejscu, Nuggets na ósmym. Dwa lata temu Spurs ciągle mieli trzecią obronę w NBA. Jak to nie są defensywne ekipy, to trzeba było od razu powiedzieć, że jedyną takową jest Boston, a nie się teraz wykręcać.

 

 

lakers z rockets przegrali 3 mecze

z thunder przegrali 2 mecze

 

A Celtics przegrali trzy razy z Atlantą. I co z tego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

buła nie bierzesz pod uwagę tego, że Lakers do serii z Celtics nie podejdą tak samo jak do serii z Rockets czy Thunder, im mają coś do udowodnienia, a tamtym drużynom :?

 

Piszesz o defensywie, która ograniczała Cavs i Magic i wszystko fajnie tylko weź pod uwagę, że filar tej defensywy KG mógł w tych seriach kryć sobie unikających pomalowanego jak ognia Jaminsona i Lewisa, którzy jakby tego było mało nie potrafili dobrze robić nawet jednej rzeczy, w której są dobrzy czyli trafiać z dystansu. Trudno się dziwić, ze atak zespołu siada jak ci, którzy mają rozciągać defensywę walą cegły. W tej serii KG już nie będzie miał tak dobrze, nie będzie mógł w takim stopniu skupiać się na obronie z pomocy tylko będzie musiał kryć kogoś kto będzie grał pod kosz i to prowadzi również do tego, że obrona zespołowa Celtics nie będzie mogła udzielać takiej pomocy temu, który będzie krył Bryanta.

 

Ktoś tam pisał o tym, że to jak Kobe grał do tej pory nie ma znaczenia bo defensywy były słabe :? ja nie wiem czy ludzie oglądają te mecze czy po prostu patrzą jedynie na box score. Rozumiem tu jeszcze serię z Jazz bo tam faktycznie naprawdę sporo punktował z pomalowanego po wjazdach, których na pewno nie będzie tyle w serii z Celtics, ale już z Suns większość punktów to jumperki i w dużym stopniu bronione tak, że lepiej się nie da, jak utrzyma tą strzelecką formę to nie ma znaczenia kto będzie to bronił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wygra Game 1 wygra cala seria. Ja mam wrazenie ze to bedzie wygladalo tak...jak Celtcis bedzie siedzialo mecz bedzie konczyl sie wyraznym zwyciestwem Celtics, jak Lakers bedzie siedzialo bedzie dramaturgia do konca meczu. Naszczescie Lakers lubia drama i to Oni oczywiscie wygraja :) 4:2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie co ma być.

 

W tej serii jak w mało której może dojść do sytuacji wymiany ciosów.

 

Jednak formuła 2-3-2 wybitnie nie sprzyja drużynie bez HCA zwłaszcza w przypadku 2 porażek w meczach wyjazdowych.

 

Sądzę, że po pierwszych 2 meczach może być spokojnie 1-1. Niemniej jakoś wątpię, żeby z tego zrobiło się 4-1 dla Celtics.

 

Choć powinno im na tym zależeć.

 

Jak wiadomo obydwie ekipy chcą to skończyć jak najszybciej, żeby nie dać sobie wyszarpać wygranej.

 

Niemniej zdecydowanie bardziej będze wg mnie na tym zależeć Celtics, co pokazały g4 czy g5 z Magic, gdzie starszym celtom naprawdę wiek i kondycja dawały się we znaki. A Lakers to nie Magic ijeśli z 3-0 doszłoby do 3-2 dla Celtów to byliby w dużo większych opałach niż z Magic.

 

Boston powinien więc skończyć jak najzybciej. Jeśli jednak po 4 meczach będzie 2-2 to z każdym kolejnym meczem moim zdaniem szanse Lakers dużo bardziej wzrastają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem będzie to wyrównana seria...

Bynum - Perkins: to może dziwnie zabrzmieć, ale Bynum może być dla Perka groźniejszy niż Dwight. Już tłumaczę: w lidze gra 30 drużyn. Dwight jest lepszą opcją w ataku przeciwko 25-26 z nich. Problem pojawia się, gdy musi grać przeciwko takiemu Perkowi. Przypominam, że Dwight jest troszkę niższy - ma chyba 6-10. Jak się na niego patrzy to bary robią wrażenie, ale cały tak bardzo masywny nie jest. Bazuje na skoczności i szybkości, a nie na skillu. Natomiast Bynum ma tego skilla więcej, oprócz tego jest wyższy i cięższy - co na pewno pomoże mu w przepychankach z Perkiem. Po drugiej stronie parkietu to ustalmy, że Kendricka by nawet Boozer zatrzymał:) co innego jak będzie pomoc, wtedy mogą być open looki, ale 1on1 nie widzę opcji na zdobycie przez Perka pkt. Oczywiście tu dużo zależy od zdrowia Andrzeja, ile da radę grać...

Gasol-KG jak dla mnie loteryjka. Z jednej strony KG może wyciągać Pau'a na półdystans i mijać, ale z drugiej pod koszem może nie ustać jeśli Gasol zacznie się przepychać i post-upować. A wiem że Pau to potrafi (rzadko się tym chwali, ale jednak czasem pokazywał że umie). Jeśli okaże się że któryś z nich wygra match-up zdecydowanie, to może to być x-factor, ale raczej zremisują.

Pierce-Artest. No tutaj marzenie dla LAL. Najlepszy etc sobie nie pogra... Pierce leży Artestowi bardziej niż Durant, oprócz tego moim skromnym zdaniem jest gorszym koszykarzem (może na ostatnie poss lepszy, ale na cały mecz biorę Duranta). W drugą stronę Artest nie musi nic kreować sobie sam - wystarczy że będzie trafiał z czystych pozycji, jak PP zejdzie do pomocy. Wiem że może być z tym różnie, ale liczę na to że chłopak zaskoczy jak na koniec serii z Suns i będzie trafiał. Ogólnie raczej remis, bo tak jak Ron znakomicie ograniczy Pierca tak jego samego niespecjalnie trzeba ograniczać...

Bryant-Allen. Wiem że pewnie nie będą grali przeciw sobie, ale na tej pozycji i tak jest ogromna przewaga Lakers. RayRay jest bdb, ale po 1 ostatnio zdarzają mu się występy typu 1/8 za 3, a oprócz tego jest jednak bardziej jednowymiarowy. A przy wyłączonym PP słaby dzień strzelecki Allena rozkłada grę C's... Z drugiej strony Bryant lekko miał nie będzie, takiej obrony jak ta nikt inny mu nie zafunduje. Jednak KB to KB - tego pieprzonego fade-away'a nie da się zablokować, jak dobrze by się nie kryło. Jak będzie wpadało to nie ma recepty.

Rondo - Fisher. No tutaj też jest loteryjka. W obronie Rondo mógłby pokryć porządnie Fisha, tylko że to nie ma większego sensu. Z kolei z drugiej strony pytanie brzmi czy RR będzie trafiał z półdyszki? jak nie to C's mogą mieć problem. Jeśli tak to problem mają LAL. Co do wjazdów - Rondo swoje będzie miał, ale sam meczu nie wygra - zwłaszcza że ma coś z plecami, a to jednak są Finals i jakieś ostre faule mogą być.

Ławka - z jednej strony mamy Odoma, Browna i cholera wie kogo jeszcze - Farmar, Vujek, Walton, Powell i Mbnega pokazywali już, że coś tam potrafią - ale czy będą potrafili teraz, gdy to jest naprawdę potrzebne? Przeciwko nim Sheed, T. Allen, Big Baby i znowu nie wiadomo kto jeszcze, Rivers rotuje dość dziwnie. Tu dużo będzie zależało od dnia - jak Sheedowi będzie siedziała trójka to może nawet przewaga C's, z drugiej strony Odom jest w stanie walnąć jakieś 15+rebs... dużo będzie zależało od Tonego - musi trafiać i bardzo dobrze bronić. A i co do ławki to jest jeszcze jedna rzecz - pamiętajmy że Jax ma contract year, a z takich sytuacjach różne rzeczy się dzieją:).

Mam nadzieję że bardzo nie namieszałem... jak dla mnie LAL in 6. Ogólnie piłeczka jest po ich stronie, są w stanie zagrać tak żeby to wygrać, ale mogą też coś spaprać. Jedna rzecz - seria będzie zapewne długa - 6 lub 7 meczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak formuła 2-3-2 wybitnie nie sprzyja drużynie bez HCA zwłaszcza w przypadku 2 porażek w meczach wyjazdowych.

 

 

wybacz czepialstwo kolego sympatyczny, ale czy w takim razie uważasz, że formuła 22111 jest korzystniejsza dla drużyny bez HCA ?

 

albo że - co ciekawsze - jest korzystniejsza dla drużyny bez HCA w przypadku 2 porażek w meczach wyjazdowych ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już odpowiadam.

 

Chodziło mi tylko o to, że na p;oziomie NBA finals ciężko jest wygrać ogólnie 3 mecze z rzędu. Zazwyczaj stoją naprzeciw siebie równorzędne, klasowe drużyny.

 

I w tym przypadku 3 mecze u siebie to nie jest wg mnie jakichś szczególjny atut własnego parkietu. Wbrew pozorom co innego przejść z 2-0 na 2-2 niż 2-0 na 3-2, mimo własnej hali.

 

Co innego dla drużyny bez HCA przegrywać 3-2 po 5 meczach w systemie 2-3-2, a co innego 2-2-1-1-1. Wówczas jest już ta perspektywa, że się przegrywa i nie wróci się do własnej hali, a tu możliwe są jeszcze dwa mecze do rozegrania. 2 mecze na wyjeździe to cięższa sprawa niż 1 u siebie i 1 na wyjeździe.

 

Wiadomo - jest to system wymuszony odległościami, kłopotliwymi podróżami itd.

 

Sądzę, że jest w przypadku finałów rozsądniejszy niż 2-2-1-1-1, ale wg mnie mniej korzystny dla ekipy bez HCA.

 

Takie moje zdanie i nie musisz się przecież ze mną zgadzać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem będzie to wyrównana seria...

Bynum - Perkins: to może dziwnie zabrzmieć, ale Bynum może być dla Perka groźniejszy niż Dwight. Już tłumaczę:

Nie musisz tlumaczyc. To jasne, ze Bynum jest ofensywnie lata swietlne przed Drwaltem. Kazdy to wie. Wlasciwie to jest tak oczywiste, ze nikt nawet o tym jeszcze nie napisal. Aspekt Bynuma kreci sie bardziej wokol jego kontuzji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jest naprawde niesamowite

nta wypowiedz fana Lakers nt Bynuma i kazdy pisze w superlatywach i jaki to pjedynek bedzie wyrownany ?

czy ja cos przespalem ? czy Bynum zrobil se MCL i artroskopie i wyrehabilitowal sie przez 3 wolne dni czy moze to scisle tajna insiderska wiadomosc tylko dla fanow LA

widzieliscie wogole Bynuma w playoffs po kontuzji ?

to jest jakies zaprzeczenie z waszej strony ? zapomnieliscie ? mowicie serio ?

Bynum to bedzie statysta w tej serii, sam mowi ze zle sie czuje, z Phoenix gral beznadziejnie, bedzie dostawal ochlapy z podowjen i zaden Perkins nie bedzie go kryl (Perk raczej bedzie pierwszym obronca Gasola)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jezeli perk ma byc obronca gasola nr 1 to biore takie rozwiazanie w ciemno.

perk swietnie radzi sobie z postupujacymi wysokimi.

gasol bedzie gral przodem do niego, jest od niego szybszy wiec bedzie sie konczylo albo mijaniem albo faulami. jak broni perk postupowcow bylo widac w meczach np z magic a jak sobie radzi z wysokimi potrafiacymi grac przodem pokazal w starciach z bogutem, ktory zjadl go na sniadanie 2-krotnie w tym sezonie.

 

bynum ma wytrzymac 20 minut w meczu. that's all. reszte powinien zrobic duet odom-gasol, pod warunkiem, ze nikt z nich nie wpadnie w foul trouble. planem bostonu powinno byc szybkie wprowadzenie bynuma w foul trouble. dzieki temu pada rotacja wysokich la i albo dochodzi do tego, ze gasol gra 44 minuty w meczu i w koncowce nie istnieje albo wprowadzany jets powell. choc imo powell to gosc na poziomie davisa. co nie zmienia faktu, ze podstawowa rotacja c's pod koszami sklada sie z 4 graczy a lakers z 3.

 

btw.

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.