Skocz do zawartości

[NBA Finals 2017] Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers


Chytruz

  

89 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto

    • Warriors w 4
      8
    • Warriors w 5
      24
    • Warriors w 6
      30
    • Warriors w 7
      0
    • Cavs w 4
      1
    • Cavs w 5
      1
    • Cavs w 6
      8
    • Cavs w 7
      17


Rekomendowane odpowiedzi

W lidze gdzie TD jest rzadkością jest wiekszym osiągnieciem niż w lidze gdzie taka rzadkoscią nie jest. Takie rzeczy tłumaczę 6 latkom. Ale nie dziwi mnie że tu też czasami trzeba dla rozrywki.

 

Myslę że jednak Kerr nie dałby sie przekonać tobie ws Zazy.

 

Jak dobrze, że czasem ktoś mi wytłumaczy takie proste rzeczy, iż w lidze, w której średnie TD w finałach jest na porządku dziennym, osiągnięcie takiego rezultatu jest żadnym osiągnięciem :nevreness:  Super, będę wiedział na przyszłość.

 

Nie wiem, do czego się przydaje grind i brud Warriors. Ba, wydawało mi się, że im mniej grindu i brudu tym dla Warriors lepiej, a ofensywne flow to podstawa ich sukcesu, no ale spoko, każdy może mieć swoje zdanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to na pewno najbardziej prawdopodobny finał to raz.

W porownaniu do innych pojedynczych par to tak, ale nie w porownaniu do pozostalych scenariuszy jednoczesnie.

 

Cavs ma pod kontraktami całą pierwszą piątkę, a Warriors podpiszą najprawdopodobniej Curry'ego, Duranta i Iguodalę, gdzie Klay i Green zostaną. Graczy może zostanie 12-13 z tej serii, ale 95% minut w 2018 będzie grana najprawdopodobniej przez tych samych zawodników, jeżeli dojdzie to 4 finału z udziałem tych drużyn.

Wg mnie gruba przesada z tym 95%, nawet zakladajac zdrowie to po stronie Warriors bedzie ponizej 90% przez wymiane rezerw, a Cavs moga byc ponizej 67% jesli sprzedadza Love'a/Irvinga [co bedzie tematem cale offseason].

 

zgadzam sie z wilqiem

3 finaly z rzedu dla 1 ekipy to juz kosmos i chocby nie wiem jak liga byla slaba, to dojscie 4 raze z rzedu graniczy z cudem. i tu nie chodzi wcale o umiejetnosci, tylko kontuzje/urazy. wystarczy, ze lebron/kyrie/curry/kd sie wysypie i moze byc solidny problem. choc owszem gsw pokazali, ze bez kd mozna sporo ugrac ale obawima sie, ze w finale mieliby problem, cos jak lakers 2008 bez bynuma i arizy(ten gral ale swiezo po wyleczeniu kontuzji...)

Jakby co nie liczylbym na kontuzje, a oslabienia u tegorocznych finalistow lub wzmocnienia u konkurencji. Najwieksze nadzieje chyba trzeba pokladac w dobrym offseason Celtics i Spurs, ale moze tez wyskoczyc jakis dziki kon [bucks???].

 

Ja od początku mówiłem, że od kopa zyska, ale dla zasady poszukam też innych stron medalu.

Pisales, ze jego wklad bedzie minimalny, a mozna miec watpliwosci czy bez niego by w ogole wygrali.

 

Jeśli Durant ma talent do bycia kiedyś w dyskusji o GOAT czy powiedzmy top3 ever, to na teraz tą furtkę sobie zamknął.

Huh? W jaki sposob? Gdyby taki byl jego cel to by mogl uznac, ze zaliczyl minimum by przeskoczyc w rankingu all-time niemistrzow i odszedlby do innej druzyny z trudniejsza sciezka.

 

Zakazanie hand checkingu to tak naprawdę półmartwy przepis.

Mozliwe, ale jednak duzo latwiej by sie bronilo obwodowcow gdyby dalo sie ich zwalniac rekami.

 

Chyba jedyne opcje powrotu do koszykówki kloców to zniesienie pola 3 sekund (oczywiście idiotyzm)

Pomijajac sytuacje i stan postupow [od czego jest osobny watek] to wydaje mi sie, ze to by nie wystarczylo bo problem bylby ciagle ten sam - latwiej niskim wymuszac straty na klocku niz klockowi bronic trojki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze, że czasem ktoś mi wytłumaczy takie proste rzeczy, iż w lidze, w której średnie TD w finałach jest na porządku dziennym, osiągnięcie takiego rezultatu jest żadnym osiągnięciem :nevreness:  Super, będę wiedział na przyszłość.

Co Ty pierdolisz?

 

Nie wiem, do czego się przydaje grind i brud Warriors. Ba, wydawało mi się, że im mniej grindu i brudu tym dla Warriors lepiej, a ofensywne flow to podstawa ich sukcesu, no ale spoko, każdy może mieć swoje zdanie.

Do fizycznej walki, przede wszystkim na początku meczu. Tzw odbieranie nóg które sie przydaje w koncówkach przy wysokim pace.

Zobacz na zasłony Goberta, Gortata, Thompsona, Gasola i w zasadzie każdego wysokiego. Fakt, że Bogut z Greenem to rozpoczęli kilka lat temu, ale teraz robią to wszyscy. I będą robić jak na 10 ruchomych zasłon będą gwizdać 1, góra 2, a na ogół żadnej. Bardziej opłaca się grać przekraczając przepisy niż ich się trzymać. To nie wina zawodników, że pozwalali sobie na więcej, a sędziowie i liga nie reagowali aż do momentu gdy rak rozrósł się na całą ligę. Gracz chce być lepszym od rywala, a co z tego, że przepisy zabraniają jak sędziowie dopuszczają? Robisz to i korzystasz jak reszta. On Tobie, Ty jemu. Nie mówię, że to sprawiedliwe, ale czepianie się samych GSW jest ignorowaniem tego, że choćby Gorti w tych PO to dopiero ruchome robił, że nawet komentatorzy Wizard się śmiali z tego. Więc nie patrzmy tylko na jednych, a resztę pomijajmy, bo mniej mają korzyści z tego.

Zdecydowanie. To jest naciaganie przepisów do czasu aż staje sie standardem który jest poza przepisami. To samo z inicjonowaniem kontaktu gracza ofensywnego. Leo powiedzmy nie był w stanie wypracowac gwizdków sedziów bo nie był superstarem. Ale postanowil sobie poogladać mistrza Hardena i w tym sezonie był jednym z lepszych w tym elemencie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Myslę że jednak Kerr nie dałby sie przekonać tobie ws Zazy.

Może Cię nie do końca zrozumiałem, ale po co Kerr ma wstawiać gracza, który ma mu dawać grit i brud. Przecież:

 

Pachulia był ujemny w tych finałach, zmieniający go Iguodala był +60. Mając do wyboru dwóch graczy, z których jeden jest średnio -2 na mecz, a drugi średnio +12 na mecz, nie pytasz, który z nich daje brud. W NBA chodzi o to, żeby wygrywać, żeby mieć na boisku graczy, którzy są plusowi.

 

Ponadto Warriors byli zdecydowanym faworytem, weszli do finałów z 12-0, wszyscy zdrowi. W normalnych warunkach powinni wygrać. Każde zaburzenie normy powoduje, że szanse odbiegają od tych wynikających ze statystyki. Jak jesteś faworytem to nie kombinujesz, nie robisz jakichś cudów i nie wprowadzasz graczy, którzy burzą Ci grę, w której sprawujesz się najlepiej. To słabsze drużyny potrzebują grindu i brudu, więc albo uważałeś Cavs za faworyta w tej serii, albo ja naprawdę nie rozumiem po co ten "brud" Warriors na parkiecie.

 

Do tego grind i brud spowalnia tempo, a skoro w normalnych warunkach Cavs robią X punktów na 100 posiadań, a Warriors robią X +3 punktów na 100 posiadań, to chyba lepiej dla Warriors żeby tych posiadań było, jak najwięcej, bo wtedy są mniejsze szansa na to, że drużyna, która robi o 3 punkty na 100 posiadań od nich wygra. Wiem, to statystyka, to niemiarodajne Twoim zdaniem, ale nie widzę logicznego powodu, dla którego Warriors mieliby tę grę spowalniać

 

Dodam również, że trudno mi sobie wyobrazić, żeby trener, który rok wcześniej przegrał finały, bo Draymond postanowił grać brudno, serwował sobie powtórkę z rozrywki będąc zdecydowanym faworytem serii. No sorry, nie mieści mi się to w głowie.

 

Wydaje mi się, że przemawia przez Ciebie żal spowodowany kontuzją Leonarda, skoro sugerujesz, że zagrania Zazy było celowe, na co nie masz żadnych dowodów, w dodatku sugerując, że to iż sędziowie zdecydowanie częściej puszczają ostatnimi czasy ruchome zasłony, daje korzyści tylko jednej drużynie - Warriors, a najwięcej zyskują na tym, dzięki Zazy najbardziej ujemnym graczu swojej drużyny. Sorry, ale to dla mnie bardzo nieobiektywne.

 

A osiągnięcie LeBrona jest historyczne, natomiast nie mówimy o tym tyle, bo przegrał, a Warriors wygrali. Po prostu.

 

 

No ale tak ogólnie chłopaki to finał (A)dobry czy (B)nudy?

 

 

Przez większość czasu nudy na najlepszym w historii poziomie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że KD poszedł akurat do GSW, bo troszkę mu to zjebawszy legacy, a gość jest na tyle dobry, że nawet w tak dobrych Warriors był niekwestionowanym liderem tej paki i zdobył w cuglach MVP finałów. Kiedy tylko Cavs zbliżali się do GSW Kev ich stkutecznie gasił. 

 

Oczywiście granie w super-teamie ma swoje mocne strony, o których wszyscy wiedzą, ale jak KG zdobywał tytuł z Allenem i Pierce'm, czy LBJ z Wade'm (!) i Boshem to ich zespołu również personalnie były zdecydowanymi faworytami już w chwili zmontowania takiej bandy. 

 

GSW niby rok wcześniej wykręcili turbo bilans, ale też turbo obsrali się w finałach i trudno tutaj nie zauważyć wpływu Durexa na ten team. Pewnie gdyby miał na PG Hardena, albo Paula nie spierdalałby z OKC i mielibysmy epickie duele w WCF - GSW-OKC i w finałach z Cavs. Niestety Russ mimo że jest potworem to nawet tak idealnie fitującemu człowiekowi jak Durantula ciązko było z nim na dłużą metę osiągnąć sukces.

 

 

GSW wygrało te finały atakiem, ale ich potencjał w obronie był również nieziemski - Green, Durant i Iguodala w jednym teami brzmi raczej jak NBA All-Defensive Team niż 3 kolegów z zespołu. Iggy po raz kolejny był po cichu spektakularny - nie do przecenienia jest, że gość jest idealnym fillerem tego co akurat potrzebujesz. Chcesz go jako spot up shootera? Zajebie ci trójkę. Ma skończyć kontrę ? OK, ma być ballhandlerem ? spoko, ma być przede wszystkim plastrem w obronie - będzie na poziomie top5 w lidze. Prawdziwy skarb, który w finałach kolejny raz dał mimo wszystko raczej ciche show. Ciekaw jestem jaki dostanie kontrakt, bo lata ma już swoje, 2 pierścionki - kto wie, czy nie będzie chciał jeszcze haratnąć trochę hajsu. Z Klayem, KD, Currym i Greenem mogłoby się to nie zgrać pod kątem hajsu - i oby tak było , byłoby duzo łatwiej komuś do nich dobić.

 

Także podsumowująć - brawo KD i Iggy. Brawo James i Kyrie (zobił duuuzo w tych finałach), fuck - nawet brawo JR - zajebał kilka naprawdę niesamowitych trójek w tych finałach. Shame on you Kevil Love - new your is waiting for you...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy mecz znowu mnie bardzo rozczarował pod względem sędziowania... Sędziowie nie rozumieją, że nie chodzi o to czy są bardzo skrupulatni albo pozwalają na za dużo, ale głównie chodzi o to by być w tym wszystkim konsekwentnym, bo jak dwie takie same sytuacje dają dwie różne decyzje to jak gracze mają się nie zagotować? Jak ktoś Ci rzuci trójkę w nos to wiesz, że sam spieprzyłeś. Jak Cię minie to także wiesz, co możesz zrobić lepiej. Ale jak wchodzisz pod kosz i dostajesz po łapach to co możesz zrobić? Głośniej krzyczeć przy kontakcie? Albo jak stoisz czysto w obronie, a sędzie daje Ci drugi faul w I kwarcie to co ma gracz czuć jak nie frustrację? Ogólnie w G4 przeszli samych siebie udupiając w 1q całą S5 Warriors, ale dzisiaj nie było o wiele lepiej. Cavs nie mogą mieć pretensji do sędziów na przestrzeni całych finałów, bo im wydatnie pomogli w G4, ale w G5 pretensje mogą mieć, bo kilka gwizdków wybiło ich zdecydowanie z rytmu.

 

Co do legacy KD to poczekałbym trochę. I to nawet nie na następny sezon. Ochłońmy po finałach, zaraz draft, potem FA i Summer League, a za 3 miesiące postrzeganie niektórych graczy może się kompletnie zmienić. Tak samo z negatywnym ocenianiem Miłości. Nawet w finałach miał przebłyski genialnej gry, a dzisiaj znowu wypadł żenująco. Nie sądzę, by jego obecność lub znikanie w niektórych momentach zdecydowały o pierścionku. Przewaga, którą Durant dał Goldenom to nie kwestia Love'a. Nie da się zniwelować tego jakąkolwiek wymianą zapewne. Bo co Cavs mogą za Love'a dostać? Kogoś kto da im jeszcze więcej talentu, by przeciwstawić się GSW? Bardzo mało prawdopodobne. Prospecta też nie dostaną... Pewnie trzeba by go rozbić na drobne. Czy na wartościowe kawałki? Też wątpię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wydaje mi się, że przemawia przez Ciebie żal spowodowany kontuzją Leonarda, skoro sugerujesz, że zagrania Zazy było celowe, na co nie masz żadnych dowodów, w dodatku sugerując, że to iż sędziowie zdecydowanie częściej puszczają ostatnimi czasy ruchome zasłony, daje korzyści tylko jednej drużynie - Warriors, a najwięcej zyskują na tym, dzięki Zazy najbardziej ujemnym graczu swojej drużyny. Sorry, ale to dla mnie bardzo nieobiektywne.

 

 

 

Przemawia przeze mnie fakt iż Zaza całą karierę odpierdala dziwne rzeczy i to, że robi nielegalny close out robiąc dodatkowy niepotrzebny krok przy zawodniku który juz gra z urazem kostki. 

Przypadkowo również nadepnał na kostkę LeBrona, skutki żadne. Dwa wyprowadzone z intencja ciosy lezac na glebie. 

 

Warriors mają najwieksze korzysci z zasłon gdyż to jest ich podstawa 'setowa'.

No ale tak ogólnie chłopaki to finał (A)dobry czy (B)nudy?

Gratki KD należało się, gdyby nie on tytułu by nie mieli więc innymi słowy mistrzowski transfer.

 

Finał był dobry co przy takim starpower nie świadczy o nim najlepiej. Sporo All Starowego grania mało swietnej defensywy. Ale tak chlopaki sie ugadały :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ale przy szybszym tempie gry jest więcej takich akcji w ciągu jednego meczu. W 2004 pace w finale wynosił 83, a w tym roku 100.

 

Mecz numer 5 Warriors - Cavs był najlepiej oglądanym Game 5 finałów od 20 lat. 

Ale to trochę argument z D skoro TV ratings pokazuje że w erze post Jordanowej największą oglądalność miały zarówno finały z 2015 jak i 2004 a wg Ciebie nikt nie chce oglądać niskich wyników i ultra defensywy

 

Jak widać ratingi nie są żadnym wyznacznikiem skoro największa widownie zgromadziły finały ultra ofensywne jak ten z 2017 jak i ultra defensywne jak ten z 2004

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie irytujące są te posty tetryków narzekających na "współczesną" erę. Tak jakby gdzieś było napisane, ze koszykówka to gra dla nieruchawych kloców po 215 wzrostu, którzy masują się w post, a reszta stoi i patrzy się, co z tego wyniknie, a pace broń boze nie moze przekroczyć 80. No niestety, żeby grać w koszykówkę na odpowiednio wysokim poziomie to już nie wystarczy - trzeba być sprawnym, umieć współpracować z innymi, trzeba umieć rzucać do kosza z odległości dalszej niż pół metra, trzeba umieć kozłować. Jak się to potrafi, to się tak gra jak Warriors. Przede wszytskim to trzeba się cieszyć, że można było zobaczyć taki team w akcji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście granie w super-teamie ma swoje mocne strony, o których wszyscy wiedzą, ale jak KG zdobywał tytuł z Allenem i Pierce'm, czy LBJ z Wade'm (!) i Boshem to ich zespołu również personalnie były zdecydowanymi faworytami już w chwili zmontowania takiej bandy. 

Obczaj sobie typera za 2011. Dominacja Lakersow. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie irytujące są te posty tetryków narzekających na "współczesną" erę. Tak jakby gdzieś było napisane, ze koszykówka to gra dla nieruchawych kloców po 215 wzrostu, którzy masują się w post, a reszta stoi i patrzy się, co z tego wyniknie, a pace broń boze nie moze przekroczyć 80. No niestety, żeby grać w koszykówkę na odpowiednio wysokim poziomie to już nie wystarczy - trzeba być sprawnym, umieć współpracować z innymi, trzeba umieć rzucać do kosza z odległości dalszej niż pół metra, trzeba umieć kozłować. Jak się to potrafi, to się tak gra jak Warriors. Przede wszytskim to trzeba się cieszyć, że można było zobaczyć taki team w akcji. 

 

Kiedy w historii ligi tak było?

Edytowane przez Przem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisales, ze jego wklad bedzie minimalny, a mozna miec watpliwosci czy bez niego by w ogole wygrali.

 

Pisałem to w sumie chyba z 6 razy, w tym raz bezpośrednio do ciebie, bo coś nie mogłeś zakumać i dalej nie rozumiesz: tytuł wymazuje wszystkie grzechy i czegokolwiek by Durant wcześniej nie zrobił, jego akcje po tytule pójdą (poszły) do góry w c*** i trochę.

 

Można mieć wątpliwości czy by wygrali bez niego czy nie, to co wiemy, to to, że raz bez niego wygrali, a raz przegrali dlatego, że wszystkie gwiazdy w kosmosie akurat ułożyły się w ten jeden jedyny sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie irytujące są te posty tetryków narzekających na "współczesną" erę. Tak jakby gdzieś było napisane, ze koszykówka to gra dla nieruchawych kloców po 215 wzrostu, którzy masują się w post, a reszta stoi i patrzy się, co z tego wyniknie, a pace broń boze nie moze przekroczyć 80. No niestety, żeby grać w koszykówkę na odpowiednio wysokim poziomie to już nie wystarczy - trzeba być sprawnym, umieć współpracować z innymi, trzeba umieć rzucać do kosza z odległości dalszej niż pół metra, trzeba umieć kozłować. Jak się to potrafi, to się tak gra jak Warriors. Przede wszytskim to trzeba się cieszyć, że można było zobaczyć taki team w akcji. 

 

Szkoda, że nie może być podobnie do piłki nożnej. Chcesz oglądać walkę i wysoki poziom - oglądasz Premier League. Więcej techniki, ale mniej walki za to więcej teatralnych padów i udawania - La Liga. Dawniej defensywne taktyki - Serie A. Każdy mógł sobie wybrać, co mu pasuje. W NBA niestety mamy obecnie smallball bez ekip z klocami a'la Shaq w Miami 06', Bynum w Lakersach 09'/10' czy Duncan 13'/14' albo grających defensywne błoto z wolnym tempem (no może Memphis podchodzi). Wszystkie ekipy, które daleko zaszły grały bez wysokiego z post-upem i ze smallballem. Jedynie Spurs coś próbowali duetem Gasol - Aldridge, ale obaj raczej należą do miękkich wysokich i szczególnie było to widać po LMA, który nie potrafił przepchnąć swoim dupskiem Draymonda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie może być podobnie do piłki nożnej. Chcesz oglądać walkę i wysoki poziom - oglądasz Premier League. Więcej techniki, ale mniej walki za to więcej teatralnych padów i udawania - La Liga. Dawniej defensywne taktyki - Serie A. Każdy mógł sobie wybrać, co mu pasuje. W NBA niestety mamy obecnie smallball bez ekip z klocami a'la Shaq w Miami 06', Bynum w Lakersach 09'/10' czy Duncan 13'/14' albo grających defensywne błoto z wolnym tempem (no może Memphis podchodzi). Wszystkie ekipy, które daleko zaszły grały bez wysokiego z post-upem i ze smallballem. Jedynie Spurs coś próbowali duetem Gasol - Aldridge, ale obaj raczej należą do miękkich wysokich i szczególnie było to widać po LMA, który nie potrafił przepchnąć swoim dupskiem Draymonda.

Przepraszam, ale pierdolisz. W Premier League wysokiego poziomu możesz szukać co najwyżej w meczach sprzed 7 lat może. Jeśli to ma być wyznacznik względem innych. W Serie A defensywnych dawnych taktyk jeszcze głębiej. W okolice calciopoli. Drugi lub trzeci rok z rzędu Serie A została ligą z największą ilością bramek. To jest takie samo trajkotanie jak to, że kiedyś trawa była bardziej zielona, czy te wszystkie teamy, które miałyby sweepowac GSW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale pierdolisz. W Premier League wysokiego poziomu możesz szukać co najwyżej w meczach sprzed 7 lat może. Jeśli to ma być wyznacznik względem innych. W Serie A defensywnych dawnych taktyk jeszcze głębiej. W okolice calciopoli. Drugi lub trzeci rok z rzędu Serie A została ligą z największą ilością bramek. To jest takie samo trajkotanie jak to, że kiedyś trawa była bardziej zielona, czy te wszystkie teamy, które miałyby sweepowac GSW.

 

Czytaj ze zrozumieniem. Przy Serie A napisałem "dawniej", ale i tak w wywiadach z piłkarzami często się można spotkać, że tam najbardziej skupiają się na taktyce do dzisiaj. Juventus nie ma najlepszych gwiazd światowego futbolu, ale dzięki świetniej defensywnej taktyce zaszedł do finału. Drużyny z Premier League może teraz nie mają wyników w pucharach, ale i tak wiele osób ogląda tę ligę i tam mamy puszczane więcej walki od innych topowych lig.

 

W każdym razie dla mnie jest zróżnicowanie, kiedy oglądam te ligi. Może ty to widzisz inaczej.

 

PS. Aby nie było off-topicu. LeBron w finałowych spotkaniach w barwach Cavs jest 2-0, kiedy Wade jest na trybunach w pierwszym rzędzie siedząc w dresach (G7 - 2016, G4 - 2017).

 

post-1971-0-81246300-1497392456_thumb.jpg

 

 

Edytowane przez Wyparlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod względem poziomu ofensywnego to były zdecydowanie najlepsze finały even and not even close.

O Warriors nie będę pisał, bo ich połączenie talentu rzutowego i ball movement okraszonego mordercą Durantem to jest potwoooorne.

Natomiast Cavs - Irving, LeBron, JR Smith i momentami Love trafiali tak chore akcje, tak niesamowicie trudne do wykonania, że kopara opadała.

 

Bywały lepsze defensywnie finały, ale :

1. Defensywa Warriors i ich obrona picków 1/3 to jest piekielnie wysoki poziom. Durant i Green jako rim protectorzy, zwłaszcza w G1 i G2. To był level, którego ludzie vs ofensywie Cavs nie potrafią docenić.

 

2. Cavs bardziej podobali się indywidualnie (momenty JR, Shumperta, Jeffersona, Korvera (!) ) niż zespołowo w obronie. Wyróżniłbym Love'a (niespodzianka?), który w tej serii dawał radę świetnie bronić, o ile nie dostawał switcha na Kurę (tu Lue miał większy problem niż Kerr z unikaniem tego switchu). Zespołowo momentami (G4) również coś pokazywali natomiast natknęli się na potworną ofensywę, więc każdy ich błąd był brutalnie obnażany.

 

 

Zdecydowanie pod względem poziomu gry najlepsze finały ever, gdy dotychczas zachwycaliśmy się nieraz 1 zagraniem ofensywnym fenomenalnym na mecz, tu mieliśmy ich po 3-4 na kwartę.

 

W jakim wzgledzie ów poziom sie przejawiał? Poziomu emocjonalnego nie było prawie wcale. Poziomu walki prawie wcale. Był tylko poziom ultra ofensywny i poziom dobrej obrony GS i sredniej Cle /at best/

 

Cleveland wygladali jakby przed serią ich ktoś chlasnął w pysk i nie mogli sie obudzić. W zeszłym roku ogarniecie im zajęło troche czasu, ale sie dostroili. Teraz 2 pierwsze mecze oddali dramatycznymi błedami w obronie jak switchowanie gdzie nie wiedzieli w jaki sposób mają to robić i sie gubili. czasami Korvel robił kółka nie mając pojecia gdzie pobiec. james całą serię rolował oczy na JRa który gubił albo swojego atackera albo nie kumał co zrobić przy zasłonie. .. Kontry słabo pokryte, a nawet jeśli to błedy przy stopowaniu piłki / dwóch zawodników do jednego gracza = otwarty kosz. Slynne KD sam na sam na kosz. 

W trzecim troche ogarneli, ale nadal brakowało albo trzymania sie planu, albo po prostu dobrej defensywy /braki kadrowe/ co przy takich Warriors się mściło.

Też niewiarygodne jak było mało walki gdzie na parkiecie prawdopodobnie 6 HOFerów hasało. Przepisy sie do tego przyczyniają w dużym stopniu i koszykówka straciła jakościowo bo wyraz był biegamy i rzucamy.

 

Tak wiec z poziomem gry bym polemizowal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<br />No wychodzi że Kobas to cudotwórca :) Niemniej łączy ona teamy z obu konferencji a wiemy że to nie do końca miarodajne jak ekipa na wschodzie nie musi się męczyć z takimi MEM, UTA, SAS...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to trochę argument z D skoro TV ratings pokazuje że w erze post Jordanowej największą oglądalność miały zarówno finały z 2015 jak i 2004 a wg Ciebie nikt nie chce oglądać niskich wyników i ultra defensywy

 

Jak widać ratingi nie są żadnym wyznacznikiem skoro największa widownie zgromadziły finały ultra ofensywne jak ten z 2017 jak i ultra defensywne jak ten z 2004

 

W finałach 2003 roku zagrali Spurs oraz Nets. Oglądalnośc 1 meczu wyniosła 9,86 miliona

 

W finałach 2005 roku zagrali Spurs oraz Nets. Oglądalność 1 meczu wyniosła 12,54 miliona

 

W finałach 2004 oglądalność 1 meczu wyniosła 17,94 miliona

 

Wyobraź sobie, że niektórzy w tym wątku piszą, ze superteamy negatywnie wpływają na zainteresowanie ligą. Jak w świetle pokazanych powyżej danych oceniasz ich argumenty?

 

Porównałem nba finals 2016 i 2017, bo są te same teamy i ten sam wynik. Czynników, które wpływają na oglądalność jest mnóstwo. Na przykład Spurs, jeżeli nie ma innego magnesu obniżają oglądalność strasznie na przestrzeni lat ( bo kiedy Spurs grali z Jamesem ta oglądalnośc była już całkiem przyzwoita). Zmierzam do tego, że ludzie chcą oglądać superteamy ( Lakers w 2004 roku byli murowanym faworytem z zestawem Shaw, Bryant, Malone, Payton) i superzawodników, a nie wyrównany poziom wyrównanych ekip i wyniki oglądalności tylko to potwierdzają.

 

Druga kwestia to ta odnosząca się do tempa i tzw. cyrku. Wyniki oglądalności meczu numer 1 w 2015 i 2016 roku były niższe niż te w 2017 roku, a jednak mecz numer 5 miał wyższą oglądalność niż mecze numer 5 z 2015 i 2016 roku. Wyciągnąłem z tego wniosek, że skoro drużyny były te same i wynik  ( przynajmniej w porównaniu z 2016) taki sam. To znaczy, że musiał być jakiś czynnik, który w tym roku bardziej zachęcił do dalszego oglądania serii. Wniosek, że gra była atrakcyjniejsza w tym roku niż w zeszłym nasuwa się sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.