Skocz do zawartości

[NBA Finals 2017] Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers


Chytruz

  

89 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto

    • Warriors w 4
      8
    • Warriors w 5
      24
    • Warriors w 6
      30
    • Warriors w 7
      0
    • Cavs w 4
      1
    • Cavs w 5
      1
    • Cavs w 6
      8
    • Cavs w 7
      17


Rekomendowane odpowiedzi

13:0, i po tym co tu zobaczyłem to nie zdziwię jak będzie historyczne 16:0, choć przed seria stawiałem na minimum 6 gier w serii... 

 

zalias miał racje z tym overreacting, ale kurde jak inaczej podejść do sprawy? przewaga potencjału, talentu, gry obronnej jest olbrzymia. to, ze spotkanie nie zakończyło się w 1 połowie to tylko zasługa LeBrona,a  i tak przegrał zdecydowanie match-up z Durantem (który zagrał jedno z lepszych spotkań w karierze), z drugiej strony jak ma nie przegrać? nie będzie ciągnąć wszystkiego i w ataku i obronie bo tak się nie da...

 

Kyrie i Love może cyferki mieli niezłe, ale momentami miałem wrażenie, że oni nie mają żadnego impactu na grę, np. wtedy jak Thompson zamykał totalnie KL w obronie (który zamiast go przepchnąć dupą to rzuca olbrzymim łukiem nad rękami airballa) czy Zaza mu zbierał piłkę nad głową w drugiej akcji meczu.

Irving parę razy trafił ważna trojkę, ale te wjazdy już nie były takie skuteczne, i w ogolę obaj panowie to wydaje się jakby impact mieli podobny do Andre Iguodali czyli gracza na 20 minut (świetna obrona Andre w tym meczu m.in na LeBronie, trafiony buzzerbeater na koniec 1 kwarty) Love niby 21 zbiorek, 

ale on po prostu przejął zbiorki Thompsona, który zagrał fatalnie, i Golden chyba mieli w 1 połowie 9 zbiorek w ataku, tak się z nimi nie da wygrać

 

oczywiście dużo rzeczy poszło po myśli GSW, które się już RACZEJ nie powtórzą jak: tylko 4 straty GSW przy 31 asystach,14 zbiorek w ataku, Zaza grający na 80% (choć w kilku sytuacjach na czystej pozycji bal się oddawać rzut, ale w sumie mu wszedl nawet circus shot ala Kura) McGee bóg przez 5 minut, czy fatalny mecz TT i 20 strat Cavs, ale z drugiej strony:

Green który przez pierwsze 35 minut nie zdobył punktu, czy Klay 3/16, 0/5 za 3 tez nie powinno się już powtórzyć (trzeba przyznać, ze Klay zagrał b.dobrze w obronie + dobre podania w ataku, a Green nie zdobywając punktów nadal jest mega przydatny)

 

kolejna sprawa ławki:

mówiło się (niektórzy) ze tutaj Cavs maja przewagę....

przychodzi co do czego okazuje sie ze Korvery, Williamsy i inne Shumperty to są koszykarskie śmieci, razem wzięci dają mniej niż sam Iguodala...

a jest jeszcze przecież i McGee, Livingston, West, Clark

tylko Richard trzyma poziom, byc moze sie jeszcze ogarną

 

KL i KI robiący swoje cyferki w game 1, Thompson nie trafia rzutu za 3, 18% z gry, a mecz przegrany 22 punktami... no jakby nie patrzeć to już teraz, po rozpoczęciu finałów nie widzę Cavs wygrywających w tej serii więcej niż 1 mecz, różnica klasy, jeśli wygrają oba mecze u siebie to się mocno zdziwię.

strach pomyśleć co będzie jak Jamesowi mecz nie wyjdzie.. kto to wtedy pociągnie? w pewnym momencie na parkiecie nie było KD i SC, a  i tak przewaga się powiększała mimo, że LBJ był, a to Green z Iggym robili robotę, głębia tego składu jest historyczna.

 

Już czekam na koronowanie GSW po 1 meczu i gnojenie Cavs... Mimo fatalnej gry Cavs nie skończyło się tragicznie i mogą sporo poprawić. Rok temu było to samo. Oczywiście to nie znaczy, że historia się powtórzy, ale skoro rok temu dwa blowouty z początku nie zapobiegły ostatecznej przegranej, tak teraz nie ma, co się śpieszyć z przyznawaniem pierścionków.

 

 

no własnie, nic dwa razy się nie zdarza, jak będzie 0:2, to Cavs już maja imo tylko matematyczne szanse. Zamiast Harrisona Barnesa jest teraz KD, 38-8-8 w pierwszym meczu finałów ( drugi gracz, który to osiągnął po KB z 2009), chłopak chyba nie czuje presji, to jest olbrzymi handicap + Curry w mega formie. come back 1:3 to był splot tylu różnych rzeczy, ze to nie ma prawa się powtórzyć ponadto Cavs byli rok temu dużo bliżej GSW niż są teraz. not gonna happen

 

 

GSW wyglądali jakby znowu nie mieli godnego rywala. Jak przez całe PO. Przejechali się dość konkretnie po Kawalerzystach. I wcale nie wyglądali na przestraszonych LeBronem, a potraktowali go jak kolejną przeszkodę, czyli taranem. GSW nie dało żadnej szans na kontry i w ogóle nie tracili piłek (tylko 4 straty!) i wcale nie powiedziałbym, że n.

nie pije tu do Ciebie, po prostu nawiązałeś do tematu

to jakoby rywale srali na samą myśl ze graja przeciwko LeBronowi to jakiś kolejny mit forumowy tak jak dobra obrona Love w finałach 16 (imo słaba jak zwykle), czy rzekomo słabe finały Curry 15 (gdzie tak naprawdę zagrał bardzo dobre finały). 

 

może i na Wschodzie jest to prawdą, boją się Króla, ale jak tak dotąd w finałach nie widziałem jeszcze drużyny przestraszonej LeBrona. Mavs, Spurs byli przestraszeni? Goldeny raczej tez nie powinni czuć strachu skoro rok wcześniej ograli LBJ, a taki Green to chyba niczego sie nie boi, to tez daje ekstra morale dla drużyny. myślę, ze tu nie ma czegoś takiego jak strach oczywiście to jest gracz nr 1 w lidze, siłą rzeczy rywale czują respekt, ale KD czy SC to nie jest jakiś Derodzyn czy inny Lowry, to są gracze, którzy nie będą się go bać i mu kłaniać tylko będą go chcieli z hukiem zrzucić z piedestału bo sami sa superstarami i znają swoja wartość.

 

Cavs zagrali niezłe spotkanie w obronie, skupili się na przeganianiu 3 point shooterów i to się im w sumie udawało, bo Curry trafił tylko dwa razy w pierwszej kwarcie. Andre trafił pod koniec i mimo, że w film room mówili, że podwojenie Duranta to był błąd. To Iguadola rzuca w tych playoff 3/27 przepraszam 4/28 mocne 14%, więc odpuszczenie go to była dobra decyzja.

 

??? Cavs zagrali niezle spotkanie w obronie? chyba inny mecz ogladalismy

przykrycie linii za 3, a totalne odpuszczenie pomalowanego + ogólny burdel i brak komunikacji w obronie to nie są oznaki dobrej obrony. najbardziej jaskrawe przykłady burdelu to jak Curry podawał niedokładnie do Thompsona, piłka przeszła wszerz cały parkiet i trafiła to KD - dunk lub KD mija cale boisko, KI i LBJ dosłownie mu schodzą z drogi bo myślą, że bedzie podawać - dunk.

co z tego, że GSW trafili w pierwszej połowie tylko 2 trojki, jak Durant miał własnie w tej połowie 6 wsadów i ogólnie GSW wjeżdżali sobie jak w masło tak samo Curry czy dunk Iguodali. w ogolę odpuszczanie obrony pomalowanego grając przeciwko Durantowi to niezbyt mądra taktyka, bo koleś w dwóch krokach zza lini za 3 przemieszcza się pod sam kosz

obrona pomalowanego w Cavs to był dramat, w pewnym momencie points in paint to było 36:12, skończyło się na 56:30...

w ogole to Dubs zdobyli 113 pts rzucając na 42%

Edytowane przez steve
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cavs wiecej 3pt atps when it mattered a Dubs wiecej pts w pomalowanym, ofensywna deska i dominacja GSW, 20 strat vs 4, James mimo boxscoru nie swoj, Iguodala masywny impakt, iso KD at will.

wszystko na absolutna niekorzysc Cavs, ale cztery razy w tej serii ? a jeszcze z rzedu ? ten smiechowy algorytm espn dawal GSW 67% sweepa, zobaczymy. 

 

GSW nadal 2 graczy w double digits.

Edytowane przez memento1984
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taaa wszystko na niekorzysc xDD sedziowie moze tez?

Green bez punktu przez 3/4 spotkania

Thompson grajacy na 18% przy aż 16 rzutach to tez na niekorzysc Cavs? 0/5 za 3 taki strzelec jak on?

sie nie zdziwie jak odpali i trafi 7-8 3s w którymś ze spotkan, to wtedy dopiero bedzie wszystko na niekorzysc Cavs

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że Cavaliers troszkę lepiej będą przygotowani do tego meczu, patrząc po ostatnich finałach, ale to wyglądało trochę jakby mieli jakiś w głowie gameplan, wszystko poukładane jak gdzie co kogo kryć/switchować, a później nastąpiło zderzenie z rzeczywistością... . Zdecydowanie to był zbyt łatwy mecz dla GSW. Durant już w pierwszej połowie miał 6 dunków, w tym większość bez żadnego krycia. Curry również wchodził pod kosz jak chciał, nie umniejszając wcale temu, że jest w tym dobry. Generalnie ekipa z Cleveland trochę zagubiona była w obronie, ogrywani byli jak dzieci, to trochę cud, że przegrywali tylko 8 pkt do przerwy. Defensywa i gra na deskach niezaprzeczalnie poniżej oczekiwań oraz możliwości. Co więcej, gra w ataku, zwłaszcza te 20 strat, również pozostawia wiele do życzenia. Jak poukładają obronę, oby do następnego meczu, to powalczą. 

 

Warriors fajnie atakują, fajnie bronią, jedyne czego można życzyć to aby w następnym spotkaniu trafiać trochę częściej spod samego kosza. Wysokość i długość rąk Duranta trochę ogranicza LeBrona. Klay również mocno trzyma Irvinga. Narazie wygląda wszystko dla GSW bardzo korzystnie. Czekamy na 'adjustments' Cavaliers.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mozesz rozwinac?

1984 (Celtics) — George Kite (Magic, 1994)

 

1985 (Lakers) — Byron Scott (Lakers, 1997)

 

1986 (Celtics) — George Kite (Magic, 1994)

 

1987 (Lakers) — A.C. Green (Lakers, 2000)

 

1988 (Lakers) — A.C. Green (Lakers, 2000)

 

1989 (Pistons) —Dennis Rodman (Lakers, 1999)

 

1990 (Pistons) — John Salley (Lakers, 2000)

 

1991 (Bulls) — Horace Grant (Lakers, 2004)

 

1992 (Bulls) — Horace Grant (Lakers, 2004)

 

1993 (Bulls) — Horace Grant (Lakers, 2004)

 

1994 (Rockets) — Robert Horry (Lakers, 2003)

 

1995 (Rockets) — Robert Horry (Lakers, 2003)

 

1996 (Bulls) — Steve Kerr (Magic, 1993)

 

1997 (Bulls) — Ron Harper (Lakers, 2001)

 

1998 (Bulls) — Ron Harper (Lakers, 2001)

 

1999 (Spurs) — Steve Kerr (Magic, 1993)

 

2000 (Lakers)* — Kobe Bryant (Lakers, 2004)

 

2001 (Lakers)* — Tyronn Lue (Lakers, 2001)

 

2002 (Lakers)* — Rick Fox (Lakers, 2004)

 

2003 (Spurs) — Steve Kerr (Magic, 1993)

 

2004 (Pistons) — Lindsey Hunter (Lakers, 2002)

 

2005 (Spurs) — Robert Horry (Lakers, 2003)

 

2006 (Heat)* — Dwyane Wade (Heat, 2008)

 

2007 (Spurs) — Robert Horry (Lakers, 2003)

 

2008 (Celtics) — Paul Pierce (Celtics, 2011)

 

2009 (Lakers) — Derek Fisher (Lakers, 2004)

 

2010 (Lakers) — Luke Walton (Lakers, 2004)

 

2011 (Mavericks) —Sasha Pavlovic (Celtics, 2011)

 

2012 (Heat) — Udonis Haslem (Heat, 2008)

 

2013 (Heat) — Ray Allen (Celtics, 2011)

 

2014 (Spurs) — Boris Diaw (Suns, 2009)

 

2015 (Warriors) — Leandro Barbosa (Suns, 2009)

 

2016 (Cavaliers) — LeBron James (Cavaliers, 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pech Cavaliers polega na tym, że aby coś ugrać z Warriors musieliby grać non stop starterami przez 48 minut, bo gdy na parkiecie zamelduje się Williams z Shumpertem robi się niewesoło. Ja na miejscu trenera Cavs spróbowałbym mocno zawęzić ławkę rezerwowych w drugim spotkaniu wprowadzając tylko Jeffersona i może Korvera. Nie wiem, czy starterzy wytrzymaliby taką intensywność, ale innej szansy nie widzę dla Cavs, bo Warriors zabijają ich głębią składu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak jak Lorak zauważył, GSW wyszło strasznie obesrane, i strasznie pudłowali te layupy na początku. Jak tak kiedyś wyjdą i będą pudłowali, a Cavs będą trafiać trójki to mogą jeszcze być dużo ciekawsze mecze niż G1

 

swoją drogą tego PAchulie to do GSW chyba wstawił sam David SAdam Silver , jako próbę utrzymania równowagi w lidze w związku z przejściem Duranta do Golden. Gdyby nie on to już na początku byłoby szybkie 10-2. Czekałem tylko aż wejdzie McGee i się zacznie masakra.

 

 

no, nie wiem, niby rozpierdol w G1 ale z Bronem i Irvingiem nie wierzę żeby to się tak skończyło. W sumie bardziej niż cokolwiek martwi mnie indolencja strzelecka wszystkich tych Korverów i Deronów, jeśli oni nie zaczną grać to nic z tego nei będzie. Bo że Bron zagra kilka mniej lub bardziej przejebanych meczy to wiadomo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pech Cavaliers polega na tym, że aby coś ugrać z Warriors musieliby grać non stop starterami przez 48 minut, bo gdy na parkiecie zamelduje się Williams z Shumpertem robi się niewesoło. Ja na miejscu trenera Cavs spróbowałbym mocno zawęzić ławkę rezerwowych w drugim spotkaniu wprowadzając tylko Jeffersona i może Korvera. Nie wiem, czy starterzy wytrzymaliby taką intensywność, ale innej szansy nie widzę dla Cavs, bo Warriors zabijają ich głębią składu...

 

Aha, chcesz zawęzić rotację grając większe minuty 36 letnim, nie umiejącym bronić Korverem i prawie 37 letnim Jeffersonem. No przyznam szczerze, że bardzo ciekawy pomysł. Steve Kerr lubi to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem sobie wczoraj G7 2016, obejrzałem sobie dzisiaj wczorajszy G1 i w zasadzie wszystko wyglądało tak, jak miało wyglądać wg przewidywań z lipca 2016. Durant to nie jest Barnes. Durant to jest kozak w obronie przede wszystkim - nie dość, że radzi sobie regularnie z wjazdami Jamesa, co potrafi mało kto nadal, to jeszcze przy dwóch szybkich faulach i zejściu Draymonda, KD na spokojnie przeszedł na 4 i Warriors nie stracili na jakości. Rok temu mimo wszystko Draymond musiał trzymać tę drużynę za mordę w obronie i przy jego faulach robiło się ciepło. Tutaj przy absencji któregoś z trójki Curry-KD-Draymond nie robi się ciepło, tylko zaczyna się mecz na wyrównanym poziomie.

 

Nie mam zamiaru przeceniać pierwszego meczu, bo nie trzeba też sięgać aż do zeszłorocznych finałów po przykłady, mogące być nauczką - w G1 WCF Spurs też wyglądali z Warriors kozacko, więc G1 to G1 i tak jak powiedział LeBron na konferencji pomeczowej - mieliśmy dużo czasu na przygotowanie, ale zobaczenie i poczucie tego wszystkiego na własnej skórze to inna bajka. Dlatego uważam, że nie będzie sweepu, mimo ogromnej różnicy w talencie i Cavs troszkę jeszcze pomęczą tych Warriors w tym roku.

 

Bardzo podoba mi się grający jak obwodowy DPOY Klay Thompson, mimo że rzut zapomniał w sezonie regularnym.

 

Jak ja nie mogę odżałować tej decyzji KD... mogłeś chłopie wybrać chociażby ten Boston - sami pomyślcie, o jak wiele ciekawsze byłyby te playoffy.


W ogóle sprawa legacy Duranta to będzie temat generujący pewnie historyczne dyskusje. Talent nie z tej ziemi. Ciekaw jestem, na ile oceniający będą ostatecznie odejmować te wirtualne punkciki Kevinowi za dołączenie do 73W mistrza NBA, a na ile zaczną to z biegiem czasu olewać, patrząc na te linijki, jak dzisiejsze 38-8-8-0TO. Kosmos, ale taki kosmos z czosnkiem, który czuć jeszcze w ustach rano po obudzeniu, mimo dwukrotnego mycia zębów wieczorem.

Edytowane przez barcalover
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle sprawa legacy Duranta to będzie temat generujący pewnie historyczne dyskusje. Talent nie z tej ziemi. Ciekaw jestem, na ile oceniający będą ostatecznie odejmować te wirtualne punkciki Kevinowi za dołączenie do 73W mistrza NBA, a na ile zaczną to z biegiem czasu olewać, patrząc na te linijki, jak dzisiejsze 38-8-8-0TO

 

Będzie tak jak z resztą podobnych sytuacji - hardkorowi kibice będą pamiętać i odejmować wirtualne punkciki, wszyscy pozostali po 2 tytułach zapomną o całej sprawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie tak jak z resztą podobnych sytuacji - hardkorowi kibice będą pamiętać i odejmować wirtualne punkciki, wszyscy pozostali po 2 tytułach zapomną o całej sprawie.

Na tym forum nie brakuje hardkorowych kibiców, a mimo to wielu z nich już zapomniało, jakim tworem było Heat od '10 i jak przygniatającą przewagę talentu mieli względem reszty ligi. A minęło raptem 7 lat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym forum nie brakuje hardkorowych kibiców, a mimo to wielu z nich już zapomniało, jakim tworem było Heat od '10 i jak przygniatającą przewagę talentu mieli względem reszty ligi. A minęło raptem 7 lat. 

 

Właśnie upływ czasu pokazał, że wcale nie mieli tak przygniatającej przewagi na jaką się zapowiadało. Chociaż akurat Bosha to tyrałem od początku i upływ lat nic nie zmienił, a tylko utwierdzał mnie w przekonaniu co do jego skillseta. Gdyby nie LeBron to ten projekt mógłby w sumie skończyć jak Nash-Kobe-Howard...

 

Aż mi głupio jak sobie przypomnę, że LeBrona nazywałem wtedy paziem Wade. Ale wtedy Wade to był Pan ktoś...nikt nie patrzy jak w sumie szybko się posypał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego nie mam wątpliwości. Mimo wszystko martwi mnie, że ta ogromna przepaść może potrwać dłużej. Nie zostaje nic innego jak trochę pozłorzeczyć na Duranta, GSW i liczyć, że np. wielki Embiid wejdzie na poziom Olajuwona, a obok Niego urosną nowe Draymondy Greeny i powstanie nowy zespół z podobną dozą talentu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie liczyłbym na to. Ostatni superteam który powstał naturalnie to chyba Lakers 80.

 

Co do finałów game 1 pokazał jak trudno jest znaleźć czuły punkt Gsw Bo kto tam jest playmakerem? Kto podstawowym scorererem? Kto trzyma obronę? Kto bierze na siebie decydujaca akcje? Kto przejmuje najwazniejszego gracza przeciwnika? Co więcej kto jest trenerem? Niby da się odpowiedzieć na te pytania, ale eliminujac odp nr 1 od razu nasuwa się opcja nr 2 wcale nie gorsza. I weź tu wymyśl jak z nimi wygrać.

Edytowane przez Tłok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mike Brown po raz kolejny pozbawi tytułu Lebrona :P 4-2 dla GSW myślę takie optimum po tym co zobaczyliśmy w tych po, w zeszłorocznych finałach kibicowałem Cavs żeby to umęczone Cle dostało należny ich kibicom tytuł, ogólnie James zrobił co do niego należało mógłby już odwiesić buty na kołku czy na jakimś cokole :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.