Skocz do zawartości

Najlepszy gracz bez pierścienia - przyczynek do dyskusji


RappaR

  

89 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Najlepszy gracz bez pierścienia

    • Steve Nash
    • Karl Malone
    • John Stockton
    • Charles Barkley
    • Chris Webber
      0
    • Kevin Johnson
      0
    • Allen Iverson
    • Reggie Miller
    • Artis Gilmore
    • Vince Carter


Rekomendowane odpowiedzi

Let`s start some sht

 

Od najprostszych

 

Kemp nie, bo przeżarł swój prime, miał swój strzał (jakim cudem Sonics w 96 byli najlepsi na zachodzie to do tej pory nie wiem. Wstrzelili się między futrynę (Jazz) a frzwi (Rockets) korzystając z sytuacji, bo klamka (Suns) się połamała). Poza tym mimo hajlajtów, potencjału i pokazywanych możliwości, koleś zaczął zaliczać spadek w karierze przed nadwagą oraz przed prime. Kategoryczne nie.

 

Malone i Stockton nie, i to z kilku powodów. Raz, że mieli byki rozpracowane na talerzu oraz cały regular na wzmocnienie trójki, by Russell czuł konkurencję na plecach i mógł wrócić z formą. Mieli połamanych byków, doświadczenie i spruchniałą konkurencję. Tymczasem Karl pokazal, że jest tylko czlowiekiem, a Stoctkon i Horny udowodnili, że w pewnym wieku już się człowiek niczego nie nauczy. Danie Karlowi MVP za 97 osłabiło jego głód tytułowy i jednocześnie wzmocniło głód MJ. Do tego Stock i Horny dostali na ten moment historycznie słabego Pippena na 42% z gry, i nie potrafili tego wykorzystać. 2 szanse wystarczą.

 

Barkley nie, bo przy całym szacunku i sympatii, przejebał masą 2 część kartiery i finaly w 98. Problemy z plecami osłabiły jego skuteczność i mobilność a wzięły się z nadwagi, która na poważnie (pomijając camp debiutancki w philly) pojawiła się po sezonie 92/93, gdzie zmęczenie organizmu, waga przedobozowa 129 kg oraz styl gry zrobiły swoje. "Chris" opuścił kilkanaście spotkań, źle wszedł w sezon, c***. Potem to połozyło się na 2 części kariery i o ten jeden jebany mecz i zdrowie Chucka byli od wydymania Jazz. Chuck miał 1 realną szansę, ale KJ dostał piłkę w kluczowym momencie meczu i Grant mu pokazał, że czas na wcześniejsza emeryturę.

Jebany Paxton

 

KJ nie, bo mimo bycia top5 pg naszej "złotej" dekady, zakończył przedwcześnie, zjebał akcję z Grantem, potem się łamał.

 

Nash? Gdyby nie dostał tego 2 mvp to bym powiedział, że tak. Ale w tak, jak w przypadku Malone`a, tak konkretna nagroda indywidualna zabija nieco głód i chęć sięgnięcia po coś "wyżej". Kontuzje w obozie Suns to był dramat, ale nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem. Nash nie był pg na mistrza. Był pg na radość z gry, dumę kibica i okazjonalne c***owe farbowanie włosów. Deprecjonować go i jednocześnie chwalić Currego - jebnijcie się w głowę.

 

Webber nie, bo był wysokim odpowiednikiem Nasha, tyle że bronił, ale nie rzucał wolnych i  był bardziej "laid back" niż ja dzisiaj. Przebumelował młode lata w gównianych zespołach, nie pozwalając się obudować, a jedyny strzał miał w PO z Lakers. Zjebał, ale nie wtedy. Powinien w 2004 roku z Kings zamiast Lakers być w finałach ligi. Zamiast tego, wrocił po kontuzji, był słabszy od Garnka i to Wolves poszli dalej. Mimo faktu, iż zespolowo byli słabsi. To na ten konkretny moment mieli lepszego lidera.

 

Ewing w sumie trochę tak, bo obudowywano go bez głowy. Oak i Harp byli właściwymi ludźmi na właściwych miejscach, ale Tony Mason i Charles Smith nie rozciągali gry oraz przy rotowaniu pozycji 2/3 byli zdecydowanie za wolni do obrony. Patowi zabrakło Giannisa/Iguadoli, nawet Quentina Richardsona z czasów, gdy nie miał wyjebane w obronie. PE miał zespół do tworzenia tożsamości w lidze i zbierania fanów, nie do wygrywania.

 

Drexler swoją szanse miał, miał zajebistych ludzi wokół siebie, PTB to był duzo mocniejszy skład niż Suns 92/93 czy Lakers z pierwszych finałów dekady. Mieli fchuy rozrywkowy skład i tylko ich liderowi zabrakło jaj, by w finałach wskoczyć szczebel wyżej i rozjebac system. Albo po prostu ich nie miał, i był zwyczajnei zajebisty. A nie super zajebisty.

 

Reggiemu ktoś powinien psikusa zrobić i go wytransferować do Knicks, nawet na 1 mecz. Skład defensywny, Smits jako druga opcja ofensywna, trójka i jedynka bez rzutu. Próba budowania tożsamości mniej udana, niż w Knicks.

 

AI? Wersja Millera na sterydach, tylko AI był odpowiednio obudowany w Philly + sam kreował sobie grę, a Reggie potrzebował Marca. Nie czuję gościa. Z jednej strony skrajnie zajebisty, zaciekły etc. Z drugiej strony sam sobie kreował rzuty, by potem trójki ładować na 28% a z gry dociągać do 40%. Taką postawą nie wygrywa się tytułu i tak mocno, jak zajadły był w regularze, tak w po powinien mieć w rękawie "opcje" ofensywne, uruchamianie konkretnych kolegów, by nie jebać samemu po 30 rzutów co noc. Inna sprawa, że chęć współpracy z kolegami by nie zaszkodziła przy ewentualnym ściąganiu wolnych agentów.

 

Artis miał pierścień z ABA więc odpada

 

Elgin Baylor jest bezkonkurencyjny. W woju dawali mu wolne na czas meczu, ten bez treningu ładował 38/19, potem wpadał na Bostonz  bodaj 7 HOF, mając czasami u boku Westa, czasami Wilta, a czasami Mela Countsa, podchodził profesjonalnie do sprawy, dawał z siebie wszystko i tylko czasu zabrakło. Pół sezonu.

 

Chociaż honorowy pierścień od LA dostał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elwood a co z Pennym? ;)

;)

3 poważne sezony,w trakcie których miał finał ligi i był o nicka andersona na linii wolnych od sprawienia niespodzianki. Jakiejkolwiek. Potem kontuzja, lockout z nadwagą i kompletnie zjebaną mechaniką rzutu (późny "release") i wchodził w prime w suns jako cień samego siebie. Za popularność, podobnie jak Grant Hill - tak. Ale to nie konkurs popularności. Penny przez większość kariery był mierny, a jego peak wpadł na DT III i focha wraz z Dieslem, że nie grają więcej. Szybciej bym się zastanawiał nad wspomnianym Grantem Hillem, który poza szczęściem z kontuzjami miał wszystko. Talent, umiejętności, charakter i dopasowanie do zespołu. Ale wciąż to 2 półki niżej niż Elgin 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;)

3 poważne sezony,w trakcie których miał finał ligi i był o nicka andersona na linii wolnych od sprawienia niespodzianki.

 

Elwood come on! Orlando miało najlepszy bilans na wschodzie, a Houston w tamtym sezonie to był mega uber underdog (brak przewagi parkietu w każdej z serii i pokonanie zespołów, które ugrały 60,59,62,57 zwycięstw w sezonie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I? Mistrz ligi z serii na serię się rozpędzał, wpadł na niedoświadczonego acz ogranego w regularze rywala i zrobił jedyny sweep swych występów w tym PO. Doświadczenie po, doświadczenie finałów, nazwiska wyrobione vs nazwiska wyrabiane i długie młode pały. Dlatego w pojedynku między młodym jurnym z siłowni a facetem po 40 z dwoma latami spędzonymi w wojsku finalnie młody zbiera zęby. A jak wygrywa to jest niespodzianka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elgin Baylor że swoimi 8 porażkami w finałach "bo Celtics"

 

Dokładnie. Widząc ten temat od razu mi przyszedł do głowy i dziwię się, że nawet nie ma możliwości zagłosować na Elgina. Po jego odejściu Lakers od razu zdobyli mistrzostwo więc jedno jest pewne - jeden z największych pechowców w historii ligi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Let`s start some sht

 

Barkley nie, bo przy całym szacunku i sympatii, przejebał masą 2 część kartiery i finaly w 98. Problemy z plecami osłabiły jego skuteczność i mobilność a wzięły się z nadwagi, która na poważnie (pomijając camp debiutancki w philly) pojawiła się po sezonie 92/93, gdzie zmęczenie organizmu, waga przedobozowa 129 kg oraz styl gry zrobiły swoje. "Chris" opuścił kilkanaście spotkań, źle wszedł w sezon, c***. Potem to połozyło się na 2 części kariery i o ten jeden jebany mecz i zdrowie Chucka byli od wydymania Jazz. Chuck miał 1 realną szansę, ale KJ dostał piłkę w kluczowym momencie meczu i Grant mu pokazał, że czas na wcześniejsza emeryturę.

 

Ja inaczej oceniam Barkleya.,Zgodzę się z tym ,że przez nadwagę przejebał karierę,.Ale po zakończeniu kariery "Sir Chris" spłacił swój dług wobec społeczeństwa z nawiązką.,Jego spektakularna kampania walki z otyłością -"Lose Like a Man" przyniosła męskiej populacji USA więcej korzyści, niż wór na mąkę pełen mistrzowskich pierścieni,.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszyscy pamietaja o 4 osobistych nietrafionych przez andersona ale nikt nie pamieta ze po pierwszych 2 orlando zebralo pilke.

co ciekawe w rs orlando 2 razy wygralo dosyc wyraznie 

w   orlando juz po 1q bylo +17 dla magic  a na koniec 117-94 natomiast mecz w houston rozstrzygnal sie w 4q i ostatecznie 107-96

w pierwszym meczu hakeem rzucil  27 pts na 45%  a shaq 30 pts na 68%

w drugim nigeryjczyk 22 pts na 39% i  oneal 19 pts na 52%

 

powiem tak nowitzki ze swoim wunder runem nawet sie nie umywa do tego co odjebal hakeem. 

 

 

wspomniani wcesniej penny czy kemp , szybciej sie skonczyli niz sie zaczeli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei Malone bez Stocktona by nie miał już aż takich szans na majstra...

 

Rozwiniesz porównanie do nasha troszkę? 

 

Nic osobistego, ale nie miałbym siły. Było już tyle takich dyskusji tu na forum że nie ma sensu powtarzać tych samych argumentów po raz kolejny.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.