Skocz do zawartości

Czy wierzysz w Boga?


Przem

Rekomendowane odpowiedzi

Świetnie radzisz sobie w interesach i doradzasz koledze, żeby wiedząc iż ślub kościelny jego wierzącej narzeczonej będzie nieważny z punktu widzenia jej religii i tak go wziął, bo szkoda zachodu na pisanie apostazji :nevreness:

Chyba rozumiem gdzie masz problem

On jest niewierzący, więc o jakiej apostazji mowa.

Musisz zrozumieć że jeśli ktoś jest prawdziwie niewierzący to żadna apostazja dla niego nie istnieje.

Równie dobrze możesz pisać że jak nie wierzę we wróżby to muszę po wróżbach 3 razy splunac przez lewe ramię.

Dla niego więc apostazja nie ma znaczenia i z jego punktu widzenia szkoda zachodu

Może mieć natomiast znaczenie dla wierzącej i to ona go powinna poprosić by to załatwił a on może to dla niej zrobić choć dla niego to będzie cyrk jak lanie wosku przez dziurkę od klucza.

Jak znam życie to kobieta nie będzie chciała żadnej jego apostazji, będzie wolała zamieść pod dywan.

Klasyczny tekst socjopaty :nevreness:

 

Wciąż się upieram że pisząc co pisze jestem (akurat w tym przypadku) przeciwinstwem socjopaty ponieważ staram się uszanowac wiarę kobiety i brak wiary faceta.

Coś mi się wydaje że Ty na połowicznego socjopatę wychodzisz bo choć rozumiesz uczucia wierzącej kobiety, to olewasz uczucia niewierzącego faceta :smile:

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darkonza dolaczam do Twojego klubu socjopatow! Tez nie widze nic złego w zlozeniu przysiegi w kościele w celu uszczesliwienia przyszlej zony. A tak jak nie mam wielkiej misji oświecenia wierzących tak tym bardziej bawienie się w apostazje to bzdura. Nic mi nie przeszkadza moje nazwisko w jakichs rejestrach katolickich.

W ogole Fluber nazywanie kogos socjopata po takich wypowiedziach to troche smieszkowanie. Nie mam żadnych danych na poparcie tezy ale zakladam ze mniej niz polowa ludzi bioracych slub kościelny kieruje sie przede wszystkim przysiega przed Bogiem ale względami tradycji nacisków rodzinnych czy sprawienia sobie wzajemnie przyjemności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba rozumiem gdzie masz problem

On jest niewierzący, więc o jakiej apostazji mowa.

 

O apostazji mowa tylko wtedy, jeżeli ktoś jest niewierzący. Apostazja to formalne wypisanie się z Kościoła, do którego zakładam, zapisali go rodzice podczas chrztu. 

 

 

Musisz zrozumieć że jeśli ktoś jest prawdziwie niewierzący to żadna apostazja dla niego nie istnieje.

Równie dobrze możesz pisać że jak nie wierzę we wróżby to muszę po wróżbach 3 razy splunac przez lewe ramię.

Dla niego więc apostazja nie ma znaczenia i z jego punktu widzenia szkoda zachodu

Może mieć natomiast znaczenie dla wierzącej i to ona go powinna poprosić by to załatwił a on może to dla niej zrobić choć dla niego to będzie cyrk jak lanie wosku przez dziurkę od klucza.

Jak znam życie to kobieta nie będzie chciała żadnej jego apostazji, będzie wolała zamieść pod dywan.

 

Wciąż się upieram że pisząc co pisze jestem (akurat w tym przypadku) przeciwinstwem socjopaty ponieważ staram się uszanowac wiarę kobiety i brak wiary faceta.

Coś mi się wydaje że Ty na połowicznego socjopatę wychodzisz bo choć rozumiesz uczucia wierzącej kobiety, to olewasz uczucia niewierzącego faceta :smile:

Jeżeli przyszła żona chce czegoś, co dla niego nie ma najmniejszego znaczenia, to nie rozumiem w czym problem. Ktoś go wbrew jego woli zapisał do KK, a on jest niewierzący, to czemu ma Cię dziwić apostazja? Jakby Cię zapisali do Towarzystwa Miłośników Chłopięcych Fiutków, to szkoda by było zachodu, żeby się z niego wypisywać, gdyby Twoja żona chciała, żebyś wziął tam udział w jakimś rytuale? :nevreness:

 

Skoro już ma być ślub kościelny to lepszy będzie wtedy, jak powie nieprawdę? Ja bym nie chciał brać ślubu kończąc przysięgę słowami Tak mi dopomóż Królewno Śnieżko i Siedmiu Krasnoludków i wolałbym wziąć ślub bez tego dodatku.

 

Jeżeli szkoda zachodu, żeby wypełnić jeden papierek dla narzeczonej, to po co w ogóle brać ślub? Albo na złość jej wziąć ślub nieważny? To jest socjopatyczne myślenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O apostazji mowa tylko wtedy, jeżeli ktoś jest niewierzący. Apostazja to formalne wypisanie się z Kościoła, do którego zakładam, zapisali go rodzice podczas chrztu.

 

Jeżeli przyszła żona chce czegoś, co dla niego nie ma najmniejszego znaczenia, to nie rozumiem w czym problem. Ktoś go wbrew jego woli zapisał do KK, a on jest niewierzący, to czemu ma Cię dziwić apostazja? Jakby Cię zapisali do Towarzystwa Miłośników Chłopięcych Fiutków, to szkoda by było zachodu, żeby się z niego wypisywać, gdyby Twoja żona chciała, żebyś wziął tam udział w jakimś rytuale? :nevreness:

 

Skoro już ma być ślub kościelny to lepszy będzie wtedy, jak powie nieprawdę? Ja bym nie chciał brać ślubu kończąc przysięgę słowami Tak mi dopomóż Królewno Śnieżko i Siedmiu Krasnoludków i wolałbym wziąć ślub bez tego dodatku.

 

Jeżeli szkoda zachodu, żeby wypełnić jeden papierek dla narzeczonej, to po co w ogóle brać ślub? Albo na złość jej wziąć ślub nieważny? To jest socjopatyczne myślenie.

Fluber mierzysz wszystkich "wierzących" swoja miarą i nie patrzysz na okoliczności poboczne ani trochę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darkonza dolaczam do Twojego klubu socjopatow! Tez nie widze nic złego w zlozeniu przysiegi w kościele w celu uszczesliwienia przyszlej zony. A tak jak nie mam wielkiej misji oświecenia wierzących tak tym bardziej bawienie się w apostazje to bzdura. Nic mi nie przeszkadza moje nazwisko w jakichs rejestrach katolickich.

W ogole Fluber nazywanie kogos socjopata po takich wypowiedziach to troche smieszkowanie. Nie mam żadnych danych na poparcie tezy ale zakladam ze mniej niz polowa ludzi bioracych slub kościelny kieruje sie przede wszystkim przysiega przed Bogiem ale względami tradycji nacisków rodzinnych czy sprawienia sobie wzajemnie przyjemności.

 

Jeżeli złożysz fałszywą przysięgę podczas ślubu kościelnego, to ślub jest NIEWAŻNY. Nie uszczęśliwisz żony udając, że bierzesz z nią ślub, chyba że ona też jest niewierząca. Jeżeli jest wierząca, to robisz jej po prostu krzywdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O apostazji mowa tylko wtedy, jeżeli ktoś jest niewierzący. Apostazja to formalne wypisanie się z Kościoła, do którego zakładam, zapisali go rodzice podczas chrztu. 

 

Jeżeli przyszła żona chce czegoś, co dla niego nie ma najmniejszego znaczenia, to nie rozumiem w czym problem. Ktoś go wbrew jego woli zapisał do KK, a on jest niewierzący, to czemu ma Cię dziwić apostazja? Jakby Cię zapisali do Towarzystwa Miłośników Chłopięcych Fiutków, to szkoda by było zachodu, żeby się z niego wypisywać, gdyby Twoja żona chciała, żebyś wziął tam udział w jakimś rytuale? :nevreness:

A to nie to samo?

 

...

...

...

...

 

sorry musiałem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli złożysz fałszywą przysięgę podczas ślubu kościelnego, to ślub jest NIEWAŻNY. Nie uszczęśliwisz żony udając, że bierzesz z nią ślub, chyba że ona też jest niewierząca. Jeżeli jest wierząca, to robisz jej po prostu krzywdę.

Ja bede przysięgal przed kobieta.

Ona będzie uwazala moja przysięge za wazna ja też tak będę uwazal. Nawet ksiadz tak będzie traktowal i wszyscy wokol. Dla większości osob liczy sie ta uroczystośc. W USC bedIe wszystko zaklepane i prawnie będziemy małżeństwem. A to ze gdyby nam malzenstwo nie wypalilo i bylyby przeslanki do unieważnieni malzenstwa to dla mnie to juz straci zupelnie znaczenie a kobieta może jeszcze sie chajtnac 2 raz- wilk syty i owca cala( ostatnie zdanie traktuj z przymrużeniem oka;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluber mierzysz wszystkich "wierzących" swoja miarą i nie patrzysz na okoliczności poboczne ani trochę

Nie wiem, czy jesteś osobą religijną, czy nie, ale przedstawię Ci punkt widzenia obu stron.

 

Z punktu widzenia narzeczonej (zakładam, że naciska na ślub kościelny, bo jest wierząca chce założyć katolicką rodzinę i nie chce żyć w grzechu)

Biorę ślub kościelny gdyż jest to sakrament. Jeżeli druga osoba kłamie podczas przysięgi, to nie jest to sakrament Nic się nie wydarzyło. Nie ma małżeństwa, rytuał jest nieważny, nadal grzeszą żyjąc ze sobą itd. (chyba, że ona nie wie, że on jest niewierzący). Z punktu widzenia wiary narzeczonej skazujesz ją na życie w grzechu do końca życia, za co grożą wieczne męki w piekle. Ty możesz w to nie wierzyć, ale ona w to wierzy. 

 

Z Twojego punktu widzenia jesteś gdzieś zapisany, ale nie czujesz żebyś tam należał. Masz dwa rozwiązania: wypisujesz się formalnie z kościoła, a potem bierzesz normalny ślub bez komunii, nie przysięgasz na Boga i Wszystkich Świętych, ślub jest ważny dla Twojej narzeczonej i z formalnego punktu widzenia również.

Możesz też wziąć normalny ślub kościelny, odpowiedzieć na 50 pytań do protokołu, o tym jak ważny jest dla Ciebie Bóg, praktyki katolickie, w co wierzysz, jak ważne są dla Ciebie sakramenty, przejść przez 30 godzin wykładów nauk przedmałżeńskich, pójść do dwóch spowiedzi przedślubnych, następnie złożyć fałszywą przysięgę małżeńską, w efekcie której i tak Twoja narzeczona nie została Twoją żoną z punktu widzenia jej religii. 

 

Niech pomyślę, które rozwiązanie wybierasz jeżeli kochasz drugą osobę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darkonza dolaczam do Twojego klubu socjopatow! Tez nie widze nic złego w zlozeniu przysiegi w kościele w celu uszczesliwienia przyszlej zony.

Jeszcze raz przypomnę. Nie chodzi mi o to by poszukać kościół i kobietę, chodzi mi o to by spełnić jej życzenie, jeśli będzie chciała apostazji prosze bardzo. Co więcej, sam się za apostazję za jej plecami bym nie wziął ponieważ wysoce prawdopodobne że ona sobie by jej nie życzyła!

Jeżeli złożysz fałszywą przysięgę podczas ślubu kościelnego, to ślub jest NIEWAŻNY. Nie uszczęśliwisz żony udając, że bierzesz z nią ślub, chyba że ona też jest niewierząca. Jeżeli jest wierząca, to robisz jej po prostu krzywdę.

Fluber, mierzysz innych swoją miarą.

Ty jesteś chyba prawdziwie wierzący, przestrzegasz wszelkich przykazań kościelnych.

Zrozum że większość wierzących taka nie jest.

Większośc kobiet (również wierzących) chce mieć po prostu piękny ślub, z welonem, długim białym samochodem, kwiatami itp. Tu nie chodzi o Boga bo dla Boga para młodych mogłaby przyjść w workach pokutnych i byłoby dobrze. Tu w dużej mierze chodzi o iudzi, o zdjęcia i wysłuchiwanie jak pięknie wygląda.

Ewentualna apostazja małżonka moze być ciosem w prestiż panny młodej. Ona chce by Pan młody jak i Ona powiedział "tak mi dopomóż Bóg". Wszystko ma być piekne i idealne.

I choć Ty postrzegasz brak apostazji jako krzywdę wyrządzona kobiecie musisz zrozumiec że większosc wierzacych kobiet jako krzywdę odebrałoby apostazję małżonka a nie brak tej apostazji

Jeśli nie możesz tego zrozumieć to wychodzisz na socjopatę :tongue:

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy jesteś osobą religijną, czy nie, ale przedstawię Ci punkt widzenia obu stron.

 

Z punktu widzenia narzeczonej (zakładam, że naciska na ślub kościelny, bo jest wierząca chce założyć katolicką rodzinę i nie chce żyć w grzechu)

Biorę ślub kościelny gdyż jest to sakrament. Jeżeli druga osoba kłamie podczas przysięgi, to nie jest to sakrament Nic się nie wydarzyło. Nie ma małżeństwa, rytuał jest nieważny, nadal grzeszą żyjąc ze sobą itd. (chyba, że ona nie wie, że on jest niewierzący). Z punktu widzenia wiary narzeczonej skazujesz ją na życie w grzechu do końca życia, za co grożą wieczne męki w piekle. Ty możesz w to nie wierzyć, ale ona w to wierzy.

 

Z Twojego punktu widzenia jesteś gdzieś zapisany, ale nie czujesz żebyś tam należał. Masz dwa rozwiązania: wypisujesz się formalnie z kościoła, a potem bierzesz normalny ślub bez komunii, nie przysięgasz na Boga i Wszystkich Świętych, ślub jest ważny dla Twojej narzeczonej i z formalnego punktu widzenia również.

Możesz też wziąć normalny ślub kościelny, odpowiedzieć na 50 pytań do protokołu, o tym jak ważny jest dla Ciebie Bóg, praktyki katolickie, w co wierzysz, jak ważne są dla Ciebie sakramenty, przejść przez 30 godzin wykładów nauk przedmałżeńskich, pójść do dwóch spowiedzi przedślubnych, następnie złożyć fałszywą przysięgę małżeńską, w efekcie której i tak Twoja narzeczona nie została Twoją żoną z punktu widzenia jej religii.

 

Niech pomyślę, które rozwiązanie wybierasz jeżeli kochasz drugą osobę...

Wyszedłes od razu z blednym zalozeniem. Malo kto jest az tak wierzacy jak Ty. Znam mnostwo wierzących osob i one chca zakladac rodziny a nie rodziny katolickie. A kobietom zalezy na slubie glownie z powodu tej otoczki, patosu towarzyszacemu tej ceremonii.

Choc oczywiście jezeli narzeczona by chciala tej apostazji to oczywiście nie ma problemu. Ale tak jak Darkonzie wydaje mi sie ze to odosobnione przypadki.

A juz skupiajac sie na samym podejściu ludzi wierzących to np mam byc świadkiem na slubie brata i jakbym mu powiedział ze sorry ale nie bo ja nie wierze to by prychnal i powiedzial wez nie pierdol

 

Edit: przed chwilą spytałem wierzacej dziewczyny z którą byłem w związku przez ostatnie 5 lat co by wolala i zgadnij Fluber co powiedziala?

M.in argumentami przeciw były krzywo patrzace ciocie i babcie.

Naprawdę trzeba byc gleboko w tej wierze, zeby mialo to dla kogoś wieksze znaczenie.

Edytowane przez lepos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@darkonza, ale Ty tylko zgadujesz, że narzeczona, o której mowa, nie jest "naprawdę wierząca". Gdyby jej wisiał ślub kościelny, to przecież nie byłoby tematu.

 

fluber słusznie założył, że narzeczona jest katoliczką (prawdziwą), a narzeczony nie - o czym sam napisał.

 

Nie wiem dlaczego lepszym wyjściem od odłączenia się od kościoła przez narzeczonego, jest kłamanie podczas składania przysięgi osobie, którą się kocha. Bez sensu.

 

 

Wyszedłes od razu z blednym zalozeniem. Malo kto jest az tak wierzacy jak Ty.

 

Hę? Skąd wiesz, że to założenie jest błędne? WTF?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@darkonza, ale Ty tylko zgadujesz, że narzeczona, o której mowa, nie jest "naprawdę wierząca". Gdyby jej wisiał ślub kościelny, to przecież nie byłoby tematu.

 

fluber słusznie założył, że narzeczona jest katoliczką (prawdziwą), a narzeczony nie - o czym sam napisał.

 

Nie wiem dlaczego lepszym wyjściem od odłączenia się od kościoła przez narzeczonego, jest kłamanie podczas składania przysięgi osobie, którą się kocha. Bez sensu.

 

 

 

Hę? Skąd wiesz, że to założenie jest błędne? WTF?

A skąd wiesz ze sluszne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewentualna apostazja małżonka moze być ciosem w prestiż panny młodej. Ona chce by Pan młody jak i Ona powiedział "tak mi dopomóż Bóg". Wszystko ma być piekne i idealne.

 

Niezła zgadywanka, ale wg mnie gdyby ona nie miała problemu z kłamstwem przy przysiędze, to nie byłoby tutaj takiego pytania.

A skąd wiesz ze sluszne?

 

On - fluber - nie powiedział, że wie, że są słuszne jego założenia, tylko po prostu napisał, jakie założenia przyjmuje.

Natomiast Wy się wypowiadacie, jakbyście wiedzieli, że fluber założył błędnie.

Edytowane przez barcalover
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast Wy się wypowiadacie, jakbyście wiedzieli, że fluber założył błędnie.

Mówimy o tym że zdecydowanie częsciej w takim układzie kobieta będzie chciała ukryć niewiarę męża zamiast namawiać go do apostazji i piszemy też z czego to wynika.

Jestem przekonany że takich par w których tylko jedna osoba jest wierząca jest mnóstwo, a mimo to nie słychac zbyt często by małżonek zaczynał procedurę od apostazji.

Dlaczego?

Nie dlatego że oszukuje drugą strone (druga strona dobrze wie że nie wierzy) ale dlatego że wierzący wcale nie nalega na apostazję poniewaz to siara przed rodziną, siara w kościele i ogólnie siara.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłes od razu z blednym zalozeniem. Malo kto jest az tak wierzacy jak Ty. Znam mnostwo wierzących osob i one chca zakladac rodziny a nie rodziny katolickie. A kobietom zalezy na slubie glownie z powodu tej otoczki, patosu towarzyszacemu tej ceremonii.

Choc oczywiście jezeli narzeczona by chciala tej apostazji to oczywiście nie ma problemu. Ale tak jak Darkonzie wydaje mi sie ze to odosobnione przypadki.

A juz skupiajac sie na samym podejściu ludzi wierzących to np mam byc świadkiem na slubie brata i jakbym mu powiedział ze sorry ale nie bo ja nie wierze to by prychnal i powiedzial wez nie pierdol

 

Edit: przed chwilą spytałem wierzacej dziewczyny z którą byłem w związku przez ostatnie 5 lat co by wolala i zgadnij Fluber co powiedziala?

M.in argumentami przeciw były krzywo patrzace ciocie i babcie.

Naprawdę trzeba byc gleboko w tej wierze, zeby mialo to dla kogoś wieksze znaczenie.

Cała otoczka się nie zmienia. Różnice w samej ceremonii są tylko takie, że osoba niewierząca na końcu nie dodaje Tak mi Dopomóż Bóg i nie przyjmuje Komunii. Cała otoczka ceremonia, biała suknia, ołtarz, wszystko jest identyczne. 

Poza tym różnice są w przygotowaniach, bo osobie niewierzącej odpadają wszystkie nauki przedmałżeńskie, spowiedzi przedmałżeńskie i protokoły przedmałżeńskie.

 

To, czy wierzysz, czy nie wierzysz, jako świadek nie ma żadnego znaczenia dla ważności ślubu Twojego brata. 

 

Założyłem, że jeżeli ktoś naciska na ślub kościelny, to dlatego, że chce go wziąć, a nie udawać, że go bierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówimy o tym że zdecydowanie częsciej w takim układzie kobieta będzie chciała ukryć niewiarę męża zamiast namawiać go do apostazji i piszemy też z czego to wynika.

Jestem przekonany że takich par w których tylko jedna osoba jest wierząca jest mnóstwo, a mimo to nie słychac zbyt często by małżonek zaczynał procedurę od apostazji.

Dlaczego?

Nie dlatego że oszukuje drugą strone (druga strona dobrze wie że nie wierzy) ale dlatego że wierzący wcale nie nalega na apostazję poniewaz to siara przed rodziną, siara w kościele i ogólnie siara.

 

No i? To zamiast się czepiać flubera, trzeba było napisać swoją wersję "rady dla forumowicza" przy założeniu, że narzeczona ma gdzieś ważność ślubu kościelnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezła zgadywanka, ale wg mnie gdyby ona nie miała problemu z kłamstwem przy przysiędze, to nie byłoby tutaj takiego pytania.

 

On - fluber - nie powiedział, że wie, że są słuszne jego założenia, tylko po prostu napisał, jakie założenia przyjmuje.

Natomiast Wy się wypowiadacie, jakbyście wiedzieli, że fluber założył błędnie.

Ok wedug mnie te załozenia sa bledne jezeli chcemy rozpatrywac przypadek przecietnej osoby bioracej slub koscielny.

 

jezeli chcemy załozyc, ze kobieta jest wierzaca i przestrzegajaca w 100 % przykazan i bioraca wszystko ultra powaznie i zgodnie z przepisami koscielnymi to faktycznie slub gdzie jedna z osob nie wierzy nie nie moze z jej perpsektywy miec miejsca. Wtedy jedynym wyjsciem jest ta apostazja. 

Tylko ja sobie zupelnie inaczej wyobrazam sytuacje gdzie kobieta wie, ze jej narzeczony nie wierzy a ona go naciska na slub koscielny, Przeciez nikt nikogo nie oszukuje, a Wy troche prowadzicie retoryke jakby Pan X mial ukrywać swoją niewiare przed narzeczona.

 

Swoja drogą Fluber takie pytanie. Czy nie ma zgrzytów w tym, że osoba super wierząca zakłade rodzine z totalym ateista? Jak wtedy wychowyać dzieci czy można isc na jakis kompromis czy trzeba forsować wychowywanie dzieci wyłacznie w wierze? Pytam calkiem serio jak Ty to widzisz

No i? To zamiast się czepiać flubera, trzeba było napisać swoją wersję "rady dla forumowicza" przy założeniu, że narzeczona ma gdzieś ważność ślubu kościelnego.

No i Darkozna dokladnie to zrobil po czym został nazwany socjopata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i? To zamiast się czepiać flubera, trzeba było napisać swoją wersję "rady dla forumowicza" przy założeniu, że narzeczona ma gdzieś ważność ślubu kościelnego.

 

Przecież dałem radę dla forumowicza a fluber nazwał mnie socjopatą :P

 

Fluberowi tylko zwróciłem uwagę na to że ta apostazja nie powinna byc tak automatyczna jak to przedstawił, bo facet jej nie potrzebuje (jeśli nie wierzy) a kobieta moze wcale jej nie chcieć. Cała dyskusja wzięła się z tego że fluber nie chciał zauważyć ze wierząca kobieta może nie chcieć zrobic wszystkiego tak jak należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jezeli chcemy załozyc, ze kobieta jest wierzaca i przestrzegajaca w 100 % przykazan i bioraca wszystko ultra powaznie i zgodnie z przepisami koscielnymi to faktycznie slub gdzie jedna z osob nie wierzy nie nie moze z jej perpsektywy miec miejsca. Wtedy jedynym wyjsciem jest ta apostazja.

 

Wystarczy, że chce mieć ważny ślub kościelny, z tego co rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała otoczka się nie zmienia. Różnice w samej ceremonii są tylko takie, że osoba niewierząca na końcu nie dodaje Tak mi Dopomóż Bóg i nie przyjmuje Komunii. Cała otoczka ceremonia, biała suknia, ołtarz, wszystko jest identyczne. 

Poza tym różnice są w przygotowaniach, bo osobie niewierzącej odpadają wszystkie nauki przedmałżeńskie, spowiedzi przedmałżeńskie i protokoły przedmałżeńskie.

 

To, czy wierzysz, czy nie wierzysz, jako świadek nie ma żadnego znaczenia dla ważności ślubu Twojego brata. 

 

Założyłem, że jeżeli ktoś naciska na ślub kościelny, to dlatego, że chce go wziąć, a nie udawać, że go bierze.

Ja rozumiem, że tak powinno być po katolicku i jeśli narzeczona by sobie zazyczyła bo to dla niej ważne to pierwszy bym kwitek wypełniał.

a jesli narzeczona mialaby obojetny stosunek do tego to sama apostazja mi niepotrzebna, z reszta moja babcia na zawał by zeszła jakbym jej powiedział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.