Skocz do zawartości

Random shit


RappaR

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, josephnba napisał(a):

W sensie w jak sposób? 

Studia kończyłem na PW, nie jakieś prywatnej uczelni, pracowałem od pierwszego roku żeby zarobić na akademik (i alko oczywiście). Stypendium nie miałem bo aż takim orłem nie byłem (wolałem poruchac niż siedzieć nad książkami po nocach). Na wakacje z rodziną jeździłem tam gdzie większość, pod namiot lub do ośrodków wczasowych na mazury. Jedyna aktywność pozaszkolna to były sksy i potem boks, więc nic z górnej półki (inna sprawa że w Płocku tych z wyższej półki było niewielel)

 

 

No chyba że uprzywilejowaniem była rodzina z dwojgiem rodziców, którzy pracowali, nie pili i nie tłukli mnie wałkiem 

Wtedy tak, byłem uprzywilejowany 

 

Już prędzej to określenie będzie się odnosiło do moich dzieci 

Mają już mieszkania, nic im nie brakuje. Jeżdżą 2-3 razy w roku na wakacje. 

Jeśli to źle, to trudno. Nie po to zapierdalam z żoną że y to zabrać do grobu lub jak kiedyś pisał pewien jebany komuch oddać "komuś kto zasługuje"

Twoje dzieci są era adjusted na Twoim miejscu. 

Serio nie pamiętasz jaki procent dzieciaków jeździł.z rodzicami do ośrodków wczasowych w latach 80-tych i 90-tych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, fluber napisał(a):

Zdziwilbys się jak często wizyty studyjne, a nawet spotkania steering commitees w projektach międzynarodowych są kwestionowane na zasadzie - dlaczego to nie jest zdalne, koszt nieadekwatny, minus pięć punktów.

W prywacie to juz chyba wszystko jest zdalnie - ot wczoraj wlasnie taki powiedzmy odpowiednik akademickiego steering committee, commit jednego z moich projektow ~$10mln/rok wszystko zdalnie, malo tego, vendor przypomnial zeby bron boze nie dzwonic do PMa bo nie ma czasu, tylko pisac, virtualny asystent mu zsumuje i w ~24h max odpowie.

Zero tolerancji na spotkanie, poza pierwszym, takim biznesowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, memento1984 napisał(a):

Tylko sa problemy z jak to @julekstep okreslil “era adjusted” handicaps, bo ktos mogl miec w rodzinie rzadka kolekcje kapsli w 1972, wujka w SB lub innej dwuliterowej organizacji (pozdrawiam pana brauna!), ciotke w baltonie czy poprostu kulturalnych oboje rodzicow w peaku proletariatu. Ciezko to okreslic.

Ojciec nigdy nie zapisał się do partii, choć pracował w państwowej spółce budowlanej (petrobudowa), szkołę średnią dla pracujących kończył już jako dorosły bo dziadek wysłał go do szkoły rolniczej a tata nigdy nie chciał zostać na gospodarce 

Nie zapisał się do partii głównie dlatego że dziadek odsiedział swoje jako były partyzant i cała moja rodzina nienawidziła komuchów 

2 minuty temu, fluber napisał(a):

Twoje dzieci są era adjusted na Twoim miejscu. 

Serio nie pamiętasz jaki procent dzieciaków jeździł.z rodzicami do ośrodków wczasowych w latach 80-tych i 90-tych?

W 89tym miałem 8 lat więc nie pamiętam co było w 80tych

W 90tych sporo rodzin jeździło na mazury. Ma mi być przykro że rodzice pracowali a mama potrafiła odłożyć na tygodniowy wyjazd raz w roku? 

To ma być to całe uprzywilejowanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, josephnba napisał(a):

W 89tym miałem 8 lat więc nie pamiętam co było w 80tych

W 90tych sporo rodzin jeździło na mazury. Ma mi być przykro że rodzice pracowali a mama potrafiła odłożyć na tygodniowy wyjazd raz w roku? 

To ma być to całe uprzywilejowanie?

Working class privilege, przepros i zrozum, ojciec w petrobudowie? To twoj koniec wojowania jako normals! LOL

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, josephnba napisał(a):

 

W 89tym miałem 8 lat więc nie pamiętam co było w 80tych

W 90tych sporo rodzin jeździło na mazury. Ma mi być przykro że rodzice pracowali a mama potrafiła odłożyć na tygodniowy wyjazd raz w roku? 

To ma być to całe uprzywilejowanie?

We wczesnych 90-tych to było coś. Już sam fakt, że oboje rodzice pracowali był rzadkością. Z mojego miasta nikogo nie było stać w tych czasach na coroczne wakacje.

I nie ma być Ci przykro. Powinieneś się raczej cieszyć, że miałeś lepsza sytuację wyjściowa. Koledzy @ignazz ktorzy się nie uczyli tylko żyli jak Ty, nie mają dwóch mieszkań i domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprzywilejowaniem bardziej w moim odczuciu były wakacje u dziadków na wsi, gdzie spędziłem miesiąc ganiając po lasach i bagnach z kuzynostwem, łowiąc ryby, łażąc po drzewach, kradnąc jabłka z sadu wujka (później się śmiał że tacy byli z nas złodzieje że zawsze wiedział). 

Jezdzilem ursusem 30stka po polach, orałem nim pole, woziłem fury z sianem

 

To bo uprzywilejowanie bo masa moich kolegów z podwórka nie miała gdzie pojechać i siedzieli w blokach całe wakacje 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, josephnba napisał(a):

Uprzywilejowaniem bardziej w moim odczuciu były wakacje u dziadków na wsi, gdzie spędziłem miesiąc ganiając po lasach i bagnach z kuzynostwem, łowiąc ryby, łażąc po drzewach, kradnąc jabłka z sadu wujka (później się śmiał że tacy byli z nas złodzieje że zawsze wiedział). 

Jezdzilem ursusem 30stka po polach, orałem nim pole, woziłem fury z sianem

 

To bo uprzywilejowanie bo masa moich kolegów z podwórka nie miała gdzie pojechać i siedzieli w blokach całe wakacje 

Uprzywilejowanie to jest w wieku 27 latach po studiach waletowanie za darmo u rodziców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, memento1984 napisał(a):

Working class privilege, przepros i zrozum, ojciec w petrobudowie? To twoj koniec wojowania jako normals! LOL

Jebać biedę 

Idę po kolejnego drinka z palemką bo mi dupa na leżaku się spociła ;)

Teraz, fluber napisał(a):

Uprzywilejowanie to jest w wieku 27 latach po studiach waletowanie za darmo u rodziców.

Na pewno młodzi, których nie stać na wynajem się z tobą zgodzą 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fluber napisał(a):

Era adjusted. To co dzięki temu zaoszczędziłes było 20 lat temu potężnym handicapem. 

No ok, to że rodzice mieli dom a,ja po studiach wróciłem do Płocka i mieszkałem z nimi było pewnym uproszczeniem 

Rodzice zbudowali rodzinny duży dom, bo tak kiedyś się żyło, w wielopokoleniowych domach. Myśleli że zostanę z rodziną i będziemy mieszkać razem. 

Oczywiście płaciłem swoje rachunki bo media były oddzielne, tak jak i wejście mialem oddzielne.

Oczywiście jedzonko u mamusi było, ale kto by nie korzystał z pysznej kuchni rodziców

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, josephnba napisał(a):

 

W 89tym miałem 8 lat więc nie pamiętam co było w 80tych

W 90tych sporo rodzin jeździło na mazury. Ma mi być przykro że rodzice pracowali a mama potrafiła odłożyć na tygodniowy wyjazd raz w roku? 

W 80tych był stan wojenny, reglamentacja, kartki na wszystko oprócz octu i musztardy, ale ludzie jakoś sobie radzili, też wyjeżdżali , często za granicę, nawet się opłacało. W 70 tych każdy zakład pracy miał ośrodki wczasowe dla pracowników też ludzie wyjeżdżali na wczasy , dzieci na kolonie, obozy, niewielkie koszty bo  nie było paragonów grozy, a ten wypoczynek był mocno subsydiowany,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, josephnba napisał(a):

Rodzice zbudowali rodzinny duży dom, bo tak kiedyś się żyło, w wielopokoleniowych domach. Myśleli że zostanę z rodziną i będziemy mieszkać razem. Oczywiście jedzonko u mamusi było, ale kto by nie korzystał z pysznej kuchni rodziców

Czytam to i trzymam się za głowę. Ja miałem 18 lat jak się z domu wyprowadziłem i nigdy do niego nie wróciłem na mamusine obiadki, tym bardziej jako prawie 30-letni chłop.

I Ty mnie wyzywasz od lamusów 🤦‍♂️

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, josephnba napisał(a):

Kartki i kolejki do mięsnego pamiętam 

Obok sklepu był taki mały niby labirynt z żywopłotu więc z dzieciakami mieliśmy co robić jak matki stały i plotkowały 

 

Kartki to pierwsze były na cukier, 2 kilo na miesiąc,  pamiętam nawet ceny 10,50 zł, a bez kartki była cena komercyjna 26 zł. To był prawdziwy cud gospodarczy, gdyż w Polsce mieliśmy wtedy bodajże 86 cukrowni i cukru brakowało, a dzisiaj cukrownie można policzyć na palcach i cukru w sklepach w chooj .,Jeżeli chodzi o mieszkanie z rodzicami to za komuny budowali naprawdę dużo mieszkań, wiadomo w niektórych miastach trzeba było kilka lat poczekać, ja dostałem mieszkanie jakoś 3 lata po ślubie , moim zdaniem to lepiej czekać 3 lata niż spłacać przez 30 lat .No i oczywiście trudno się dziwić ,że kapusia to nawet rodzona matka nie chciała w domu trzymać i jak skończył 18 lat to mu kazała z domu wypierdalać 

Edytowane przez mayor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie wspominam, że ani ja ani nikt z moich znajomych nie wyjeżdżał w latach 90tych z rodziną w wakacje. Dość szybko padły wszystkie zakłady w mieście i skończyły się wczasy i kolonie pracownicze. Mało kto miał oboje pracujących rodziców.  Lata 90te na prowincji nie były łatwe. Dobrze, że chociaż NBA wjechała i dała nam trochę kolorów 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, mayor napisał(a):

.No i oczywiście trudno się dziwić ,że kapusia to nawet rodzona matka nie chciała w domu trzymać i jak skończył 18 lat to mu kazała z domu wypierdalać 

A tobie trollu, po nieudanej autoaborcji z forum, dlaczego Bajden kazał wypierdalac ze Stanów? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, jack napisał(a):

Tak sobie wspominam, że ani ja ani nikt z moich znajomych nie wyjeżdżał w latach 90tych z rodziną w wakacje. Dość szybko padły wszystkie zakłady w mieście i skończyły się wczasy i kolonie pracownicze. Mało kto miał oboje pracujących rodziców.  Lata 90te na prowincji nie były łatwe. Dobrze, że chociaż NBA wjechała i dała nam trochę kolorów 

Ja przed 2000 byłem 3 razy we Francji, 4 razy we Włoszech z rodzicami, z dupą pojechaliśmy (polecieliśmy)  na Santorini (jej szwagierka pracowała w Vingu zalatwila za drobne wyjazd), Austria X razy bo tam miałem rodzinę ba nawet ze szkoły mieliśmy wycieczkę klasową na 14 dni do Francji i Włoch.

Te wyjazdy (z wyjątkiem tego po maturze z dupencją) to nie były do resortów jak dziś, tylko do jakiś mieszkań parę kilometrów od plaży, ofc 2k km autem, gdzie matka każdy dzień gotowała...

Łapie się na banana?

To gloryfikowanie donosicielstwa to śmierdzi genem pisowca na kilometr xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, agresywnychomik napisał(a):

Ja przed 2000 byłem 3 razy we Francji, 4 razy we Włoszech z rodzicami, z dupą pojechaliśmy (polecieliśmy)  na Santorini (jej szwagierka pracowała w Vingu zalatwila za drobne wyjazd), Austria X razy bo tam miałem rodzinę ba nawet ze szkoły mieliśmy wycieczkę klasową na 14 dni do Francji i Włoch.

Te wyjazdy (z wyjątkiem tego po maturze z dupencją) to nie były do resortów jak dziś, tylko do jakiś mieszkań parę kilometrów od plaży, ofc 2k km autem, gdzie matka każdy dzień gotowała...

Łapie się na banana?

To gloryfikowanie donosicielstwa to śmierdzi genem pisowca na kilometr xD

Chodziłem do podstawówki w 40tysiecznym mieście i wychowawczyni organizowała wyjazdy do Legolandu czy Euro Disneyland i jechało tak +/- 70% klasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.