Skocz do zawartości

Trades, signs, rumors OFFSEASON 2008


kore_old

Rekomendowane odpowiedzi

a

im wiecej obserwuje cavs tym bardziej sie ich w tym momecie obawiam....

O wreszcie ktoś o Cavs wspomniał :)

 

W tym roku CC są uznawani za pretendentów do misia.

 

Do składu doszedł dobrze punktujący rozgrywający, Mo Williams. Pod koszem są doświadczeni Zydrunas Ilgauskas (ciekawy jestem, czy utrzyma formę z poprzedniego sezonu, bodaj najlepszego), Ben Wallace - wiadomo to juz nie ten z Detroit, ale jego doświadczenie zawsze się przyda.

 

Ponadto są dwaj młodzi z Draftu, J.J Hickson - według wielu najlepszy zawodnik VSL - ale zobaczymy co w NBA pokaże. Jest także Darnell Jackson, który miał wkład w mistrzostwo NCAA - Kansas. Oprócz tego wciąż jest Anderson Varejao i weteran na ławkę, Lorenzen Wright.

 

Na obwodzie obok Williamsa będzie można skorzystać też z zatrzymanych tego lata Daniela Gibsona i Delonte Westa... oraz Wally'ego Szczerbiaka, Sashy lub niejakiego Tarance Kinseya. W każdym razie w lutym można skorzystać z 13mln$ kontraktu Szczerbiaka na powazniejszy trade :).

 

No i najważniejsze - w zespole nadal jest przecież jeden z najlepszych o ile nie najlepszych zawodników świata - LeBron James :) Go Cavs!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wim czy ktos juz o tym wspomnial, czy wogole wiedzial ze Szeryf :) Abdur Rahim oglosil zakonczenie kariery, powodem przewlekla kontuzja i braki perspektyw jej zaleczenia, w sumie to mysle ze szkoda pomimo ze ostatnimi laty gosciu gral coraz mniej to zapamietam go jako naprawde bardzo dobrego koszykarza, pamietam jak grywalem w NBA live na przelomie wiekow to zwsze zachaczalem pare razy o Vancouver wlasciwie tylko poto zeby moc pograc Rahimem, czlowiek orkiestra w tej druzynie, zreszta pamietam jak wrozono ze zaprowadzi ich do play offu, rzeczywistosc brutalnie to zweryfikowala bo druzyna z zachodniego wybrzeza Kanady nigdy w rozgrywkach posezonowych sie nie pojawila, a sam Rahim to troche jak Mitch Richmond, w sumie niezla kariera ale play offy to juz tylko w telewizji, chlopak zagral w ponad 800 spotkanich w sezonie zasadniczym i w uwaga ... 6 meczach play off, chociaz pewnie znalezli by sie tacy co wogole nie mieli okazji grac poza sezonem zasadniczym. Tak czy inaczej mysle ze szkoda ze nie udalo mu sie wykurowac, naprawde lubilem ogladac jak gra chociaz szczeze mowiac to ostatni mecz jaki z nim widzialem to chyba z 2 lata temu mial miejsce :) , ale koszykarski epizod Vancouver w NBA zawsze mi sie bedzie kojarzyl z jego osoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypominam tylko, ze roznica pomiedzy w.w. panami jest taka, ze mitch ma pierscien:)

jk by nie bylo, byl w skladzie jeziorowcow w sezonie 00/01 bodajze:)

No tak to prawda ale w pamieci zawsze pozostanie ten Mitch z Sacramento, rzucajacy po 25 ptk i wygrywajacy 30 spotkani w sezonie :) kurcze jak sobie to przypomne ile on tam sie namęczy i nic nie zwojowal, ale zyskał sobie napewno sporą sympatie, obok Jordana wydaje mi sie ze najlepsza 2 lat 90, mam nadzieje ze nikt mi z pamieci nie uciekł :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,jestem nowy na forum.Miller ocywiście,ale ja bym chyba dorzucił jeszcze Drexlera.Wiem że lepsze statystyki miał w latach 80,ale mistrzostwo zdobył w 95.Grał jeszcze w finałach w 92 i 90.Świetny gracz:wszechstronny,niezwykle widowiskowy i skuteczny.Moim zdaniem(do Millera i Richmonda nic nie mam)lepszy gracz od wymienionej dwójki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reggie ci uciekl

No w sumie prawda, chociaz w moim personalnym rankingu to Mitch jest wyzej jako koszykarz, on naprawde sporo potrafil nie tylko jesli chodzi o rzucanie, no ale tu juz wedle gustu bo i Reggie i tak jak wspomnial kolega Clyde to legendy wiec ciezko tu gadac o wyzszosci jednego nad drugim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się.Przewaga Millera to mecze w playoff.Znakomite pojedynki z Knicks i znienawidzonym Starksem,następnie z Bulls i z MJ.Poza tym doprowadził Paccers do finału w 2000r.Richmondowi nie dane było grać o wysoką stawke,co na pewno nie znaczy że był gorszym koszykarzem.Team Millera prezentował się znacznie lepiej.Smits -naprawdę solidny center,dwóch siłaczów Davisów(Antonio i Dale),prawdziwy rozgrywający Mark Jackson,wszechstronny Mc.Key.Sacramento w tamtym czasie to był jeden z najgorszych zespołów,a Mitch był samotnym rycerzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak:

1. Pod względem osiągnięć (i to bardziej drużynowych) w karierze odrobinkę wyżej Reggie.

2. Gdybym na wfie ;) miał między nimi wybierać kogo chce do drużyny luźniutko postawił bym na Mitcha. Poprostu był lepszym koszykarzem ;) .

 

Jak bym miał ranking ustawić swój osobisty ranking dwójek z lat 90-tych wyglądało by to mniej więcej tak:

 

1.Wiadomo ;)

2.Richmond

3.Miller

4.Drexler

5.Sprewell

 

Przy czym ten ostatni, mógłby nawet i ze 2 miejsca do góry podskoczyć gdyby nie miał tak nawalone w bani...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktos tu chyba zapomina o penny'm hardawayu, ktory swego czasu bil na glowe nie tylko spree(ktory najwieksze sukcesy odisgnal chyba jako sf w knicks'99), moze nie drexlera, ale millera czy richmonda.

 

nie wiem jak mozna postawic richmonda az tak wysoko. owszem malo go widzialem, choc asg 95 gdzie zdobyl mvp widzialem na zywo, ale gdybym mial kogos wybrac do zespolu na wuefie, to po mj'u bylby to wlasnie penny.

 

pozniej drexler na rowni z millerem (drexler jakby nie bylo dporowadzil do finalow jako lider blazers)no i zdobyl misia w 95. millerowi do misia zabraklo troche ale uwazam ich za rownorzedne dwojki.

 

tyle jestem pewien. a nad reszta bym dyskutowal... ale gdzies na 4 znalazlby sie richmon...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Penny to zawsze bardziej jedynka raczej była tak więc jego nawet pod uwagę nie brałem ;) .

 

Właśnie zależy jakie kryteria przyjmujemy, ale ja bazując tylko na swoich obserwacja czysto subiektywnych uważam Richmonda właśnie za drugą dwójkę NBA lat 90-tych. Nie można patrzec TYLKO przez pryzmat osiągnięć posezonowych. Zwróć uwagę, że Richmond ANI RAZU nie miał w Sacto nawet średniej drużyny. Nie pamiętam zbyt dobrze, ale najlepszych jego partnerów można wybierać z jakichś Tisdaleów, Williamsów, Polyniców czy Owensów. Nie wiem czy w takim towarzystwie Miller by ugrał wiele więcej niż Richmond ;) . Niestety tutaj poprostu nie ma jak porównać Richmonda do tej reszty bo tak Drexler czy Miller mieli co najmniej dobre drużyny natomiast Richmond nawet się o taką nie otarł. No a mimo to indywidualnie osiągnął wśród tych wszystkich SG chyba najwięcej (oprócz wiadomo kogo ;) ).

 

Generalnie nie zamierzam tutaj nikogo przekonywać, ale Mitch Richmond to był naprawdę kawał zawodnika, któremu poprostu nie podeszły warunki ;) . A jestem pewien, że gdyby miał odorbinkę tylko więcej szczęścia do partnerów z drużyny nie pozostawił by cienia wątpliwości kto był drugą najlepsza dwójeczką 90...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kfadrat oczywiscie po czesci zgadzam sie z toba:)

wez pod uwage, ze musialem bronic kobego dokladnie w tej samej kwestii. wszyscy na niego wsiedli gdy nie wprowadzil lakers do playoffs 4 lata temu i gdy odpadal w 1 rundzie z suns. wtedy fani lakers zgodnie pisali: dajcie mu tylko odpowiednie wsparcie.

 

dostal odpowiednie wsparcie i efekt jest. a bedzie tylko lepiej.

 

dlatego doskonale rozumiem, ze w nba by cos osiagnac nie tylko trzeba miec umiejetnosci ale trzeba tez znalezc sie w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.

 

choc z 2 strony jezeli jestes dobry, to przez kilkanascie lat gdy nawet najgorszy gm (patrz mitch kupchak) obuduje cie skladem minimum na playoffs:)

 

ale nie zmienia to faktu, ze nie bede goscia zle ocenial bo ni wiekszego nie wygral z kings.

gosc byl dobry o czym swiadczy samo mvp asg.

 

misia ma. na doczepka jako jeziorowiec ale ma.

ale kilku cenie wyzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Mitchu to wiekszosc mysli jako o niezlym strzelcu i tyle, ale prawda jest taka ze gosciu nie byl dobrym strzelcem tylko byl fenomenalnym strzelcem, ale to jedno, drugie to ze ludzie nie pamietaja ze on byl naprawde jednym z inteligentniejszych gosci na parkietach naprawde wiedzial co zrobic jak sie zachowac czy to w ataku czy w obronie, bo obronca tez byl nie najgorszym, wlasciwie podawac tez potrafil bo tam w Kings to pamietam jak mieli duet Abdulow na jedynce :) to wygladalo to tak marnie ze Richmond wlasciwie sam musial rozgrywac, kurcze zanim wystartowalem z ta dyskusja to Mitcha tylko cenilem, teraz to jest dlamnie prawdziwy HoF :) :) :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie no Mitch jako czolowa dwojka lat 90tych? Panowie! Talentu mial co nie miara, inteligencji tez mu odmowic nie mozna bylo, ale stawianie go wyzej od kilku czolowych graczy tej epoki to grzech. Miller to pierwsze co mi przychodzi na mysl- lepszy strzelec, w dumie duzo bardziej wszechstronny w ataku, do tego przemawiajace za nim sukcesy jako lidera zespolu. Naprawde nieporownywalnie lepszy kandydat

Drexler. Hmmm zawsze cenilem jego wielkie serce do gry i sile z jaka staral sie wkroczyc do tej najbardziej elitarnej grupy gwiazd NBA lat 90tych. Uwazam goza lepszego gracza od Richmonda, glownie dlatego, ze potrafil swoja gre przenosic na sukcesy zespolu. Ok, strzelcem byl bardzo nierownym, ktory w wiekszosci opieral sie na swoim atletyzmie i umiejetnosci zachowania sie pod koszem. Tu widac wielka przewage Micha, ktory jako strzelec dystansowy byl zdecydowanie wiekszym zagrozeniem, ale Clyde rownowazyl te niedociagniecia (nad ktorymi podobno nie chcial pracowac bo uwazal, ze skut w okolicach 50% jest wystarczajaco doba, zapominal tylko dodac, ze wiekszosc byla zdobywana blizej kosza :P) niespotykanym ciagiem na kosz i znajomoscia swojego ciala i jego mozliwosci. I wreszcie sukcesy. Wprawdzie podobnie jak Mich tytul zdobyl bedac jedynie ktoryms w kolejce w zespole (ale zdecydowanie wazniejszym graczam niz Rich w LAL), ale nie zapominajmy ze poprowadzil PTB do finalow, w ktorych naprawde dal sie poznac jako wielki gracz i lider, Mich moz i mial pecha, ale chocby pamietny sklad z Washingtonu,ktory mial walczyc o wysokie miejsca na Wschodzie jest przykladem ze nie mial tego czegos co z dobrych graczy tworzy graczy wymienianych jednym tchem z najwiekszymi "przegranymi" lat 90tych, ktorym najprawdopodobniej Bulls pokzyzowali droge po tytul NBA. Nie wiem czy wszyscy pamietaja co zarzucanotemu skladowi z Richem, Howardem i Stricklandem na czele- lenistwo i chec do wydawania kasy w klubach a nie powaznie myslenie o koszykowce i o NBA. To tam wlasnie Rich mial dobry sklad, a okazalo sie, ze nie potrafi pociagnac zespolu na wyzszy poziom. Byl doswiadczony, mial dobry sklad i jedna z najgorszych pozycji i opinii w Lidze!!! Ok mozna go bronic, ze nie byl juz najmlodszy, ale mial on byc filarem tego zespolu, weteranem, ktory ukierunkuje ten zespol.

Ja bym tu jeszcze wspomnial o Allanie Houstonie, chyba najbardziej perfekcyjnie dopracowanym rzucie z wyskoku jaki widzialem, obok MJa naprawde po wzgledem charakteru w jaki oddawal rzuty mozna go postawic w czolowce graczy SG ostatnich 15lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tam wlasnie Rich mial dobry sklad, a okazalo sie, ze nie potrafi pociagnac zespolu na wyzszy poziom.

No właśnie sęk w tym, że nie miał dobrego składu. Strickland i Howard to ludzie ze wszech miar naprawdę utalentowani ale drużyny nie stanowili żadnej. Idealny przykład gości, którzy razem niezdolni są poprostu wygrywać. Z Webberem mieli również zajebisty skład (na papierze) a też nic nie osiągnęli. Ten ostatni odszedł i od razu inaczej się jego kariera potoczyła. To samo pewnie było by z Howardem gdyby poszedł do Heat. Razem nie stanowili kompletnie żadnej drużynowej wartości i raczej kogo byś tam do tamtejszych Wizards/Bullets nie wrzucił była by bieda...

 

choc z 2 strony jezeli jestes dobry, to przez kilkanascie lat gdy nawet najgorszy gm (patrz mitch kupchak) obuduje cie skladem minimum na playoffs:)

No właśnie sęk w tym, że w Sacramento (a głównie o ten okres kariery Richmonda mi chodzi) nie miał takiego składu ani razu. No a mimo to raz mu sie udało do tych PO dociągnąć.

 

Miller to pierwsze co mi przychodzi na mysl- lepszy strzelec, w dumie duzo bardziej wszechstronny w ataku, do tego przemawiajace za nim sukcesy jako lidera zespolu. Naprawde nieporownywalnie lepszy kandydat

Taaa Reggie przewszechstronny w ataku ;) . Sukcesy jako lider na pewno go przewyższał (ku mojej ogromnej ekstazie ;) ) ale już jako strzelce czy też koszykarz ogólnie raczej na pewno nie. Miller rzucał na lepszej skuteczności, ale też mimo wszystko miał chyba odrinę łatwiej, po pierwsze dzięki lepszym partnerom (Richmond był ciśnięty bite 40 minut w każdym meczu, podwajany potrajany), którzy jednak nie pozwalali skupić całej uwagi na killerze, no a po drugie w związku ze swoim stylem gry oraz drużyną ustawioną pod siebie. Cała ofensywa Pacers była ustawiona w taki sposób aby jak najłatwiej do czystej pozycji mógł dojść Miller. Richmondowi partnerzy często gęsto bardziej przeszkadzali niż pomagali. Poza tym sporo więcej od Reggiego grał na piłce no i na pewno sporo więcej udzielał się w defensywie.

Oprócz tych skuteczności, wszystkie inne kwestie statystyczne są na korzyść Richmonda. Statystyki statystykami, ale tutaj akurat bardzo dobrze odzwierciedlają one przewagi Mitcha nad Reggiem w prawie każdym elemencie gry. Był silniejszy, lepiej zbierał, lepiej bronił, rzucał podobnie, miał na pewno bogatszy repertuar ofensywny. O indywidualnych wyróżnieniach nie wspominam.

Podkerślam po raz kolejny, dla mnie Mitch był lepszym koszykarzem niż Reggie, ze sporo mniejszym szczęściem do partnerów, z dużo mniejszymi osiągnięciami, ale na pewno z predyspozycjami żeby te osiągnięcia mieć gdyby tylko otrzymał odpowiednie wsparcie. O Drexlerze ciężko mi pisać, że Mitch był od niego lepszy, bo to w końcu HoF, legenda i wogóle ale w latach 90-tych chyba również wolał bym mieć Richmonda jako element układanki niźli The Glide'a. Ale tutaj już nie potrafię tego lepiej wyjaśnić. O może w ten sposób. Generalnie Drexler koszykarzem był lepszym ale ciężko go przypisać do konkretnej dekady. Indywidualnie lepsze miał lata 80-te, więcej sukcesów drużynowych osiągnął w 90-tych. Dla mnie chyba jednak jest bardziej 80's playerem.

 

Nie wiem, czemu tak Richmonda cenię. Może dlatego, że pamiętam bardzo dużo wypowiedzi, że The Rock to jeden z najbardziej jeśli nie najbardziej wogóle underrated player tamtej NBA...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to juz wielokrotnie powtarzalem ze mowienie kto jest lepszy jest bardzo ciezkie, bo na to skladaja sie rózne aspekty, no i prywatne sympatie, ale jak dlamnie Joseph niezbyt trafione argumenty przedstawiles, no szczegolnie ten o wszechstronnosci i przewadze Reggiego nad Mitchem w ataku, ja pamietam jako mlody wówczas pasjonat kosza :) lykalem prawie wszystko co zwioazane z koszem no i z Utah Jazz oczywiscie, i do czego zmierzam , pamietam jak nie majac jeszcze zabardzo pojecia o tym calym NBA zobaczylem pare razy jak gra Richmond, to bylem naprawde pod duzym wrazeniem, arsenal zagran ofensywnych poprostu imponujacy, Reggie przy calym moim uznaniu dla niego i jego wspanialego talentu nijak nie moze sie rownac z Mitchem, tak jak Kfadrat napisal on sam musial sobie robic gre na Reggiego cala druzyna robila, Richmond naprawde potrafil wszystko w ataku, bez znaczenia czy to rzuty z dystansu czy wjazdy pod kosz u niego naprawde to czy pilka wpadnie do kosza to nie byla kwestia przypadku. To ze Sacramento nie kompromitowalo sie w tamtych czasach i dociagalo do 30+ to jest glownie jego zasluga, a ze nie jest latwo uciagnac gre druzyny na swoich barkach to nie musze nikomu mowic, najbardziej przypomina mi sie Finley z czasow Dallas przed Cubanem, tez niby zawodnik bardzo dobry a Dallas to bylo posmiewisko, a wydaje mi sie ze Michael mial nawet lepszych partnerow niz Mitch w Sacramento, moze nie duzo lepszych ale zawsze :) , No i nie chce sie powtarzac bo Kfadrat napisal wlasciwie wszystko co powino byc napisane, ale ten czas grania w Waszyngtonie niebyl najszczesliwszy, on mial tam troche problemow zdrowotnych, atmosfera w klubie z tego co pamietam byla marna to napewno nie byla druzyna ktora mogla wykrecac wielkie rezultaty.

ps. Bo to jest tak ze jedni broniac swoj wybor przeginaja w jedna strone, drudzy majac inne zdanie przeginaja w druga. Ja nie mowie o Mitchu jako o zawodniku bez wad, takie napewno by sie znalazly, no i napewno nie mial takich nerwów ze stali jak Reggie ani nie byl takim atleta jak Clyde, ale patrzac na niego i jego gre w całosci to był jeden z najlepszych graczy jakich ta ziemia na swoim łonie nosila :) naprawde zal ze nie mogl garc w lepszym klubie , chociaz z jedynka taka jak Stoc czy Jackson, bo wtedy naprawde jego dokonania byly by znane szerszemu gronu kibicow, ja sam przezto ze Sacramento bylo taka a nie inna druzyna moglem go ogladac tylko pare razy do roku, a jak patrze na pozim obecny w NBA to widze jaka mi to szkode wyrządzilo :) :) :) :)

:!: Teraz doba internetu jak ktos niewierzy w Mitcha to niech sobie luknie np. to http://www.youtube.com/watch?v=EuXs8KMFJ58

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Richmond był zdecydowanie lepszy w obronie i umiejący więcej w ataku.Qhar napisał otym co powiedział MJ-myślę że to dużo wyjaśnia.Też miałem o tym wspomnieć.Mimo wszystko Reggie to gracz trochę jednowymiarowy w stosunku do Mitcha(nie mówiąc już o szybowcu Drexlerze).

 

A więc panowie lata 90:

1.MJ

2.Clyde(choć wiadomo bardziej bym wolał tego z lat 80tych)

3.Richmond

4.Jeżeli uwzględniamy Pennego H.

5.Miller

6.Spree

7.Steve Smith

8.A.Houston

9.Jim Jackson

10.No i chyba J.Starks(lubiłem jego poświęcenie i twardą gre)

A apropo kobasa to nie trzeba go bronić to najlepsza 2 pierwszej dekady 21 wieku.Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie Wy tu gadu - gadu, a Jason Williams ogłosił zakończenie kariery :!: Co prawda powtarzam z lekka posta, ale po prostu szkoda, wielka szkoda, bo dla mnie był to naprawdę jeden z najlepszych "białych" na parkietach NBA. Myślę, że spoko obok Hinricha J-Will godnie zastępował Stocka, z którym przecież się potykał, nie bez powodzenia... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.