Skocz do zawartości

"Dzisiejsze gwiazdy nie poradziłyby sobie w fizycznych latach '90" czy aby na pewno?


JakubW

Rekomendowane odpowiedzi

- Kuuuurła, kiedyś to było...

 

- Taki Curry na bank miałby ciężej w FIZYCZNYCH latach '90...

 

- Jordan to był ktoś... musiał ciągle walczyć z fizyczną obroną, a teraz? Teraz to nawet dotknąć nie można, bo już gwiżdżą faul...

 

- Dzisiejsi zawodnicy to pizdeczki. Ledwo ich dotknąć i już krzyczą!

 

- LBJ za czasów Jordana zostałby szybko sprowadzony do parteru!

 

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie zawsze będą bronić tego co najlepiej znają. Ci starsi - pamiętający erę Magica, Jordana, czy Birda będą bronić swoich młodzieńczych idoli. Ci młodsi będą szli w zaparte, że to LBJ jest GOATem. Ja z kolei - mając 29 lat na karku postanowiłem po prostu doceniać wielkość poszczególnych zawodników, nie bawiąc się w takie dyskusje...

 

Denerwuje mnie natomiast jedna rzecz. Starsi fani basketu z którymi często przychodzi mi rozmawiać powtarzają baaaardzo często jeden argument. 

 

Hand-Checking.

 

Według nich sama "fizyczność" przy bronieniu takiego Jordana/Magica/Birda (niepotrzebne skreślić) powodowała to, że taki Jordan/Magic/Bird musiał 2x mocniej napracować się przy zdobywaniu punktów.

 

- Ale zobacz takiego Jordana! Ten to musiał wręcz walczyć z obrońcami, którzy mogli bezkarnie kłaść na nim ręce i wręcz przytrzymywać go! Teraz za taką obronę od razu zagwizdaliby faul!

 

- W dzisiejszych czasach obrona NIC NIE MOŻE!

 

Powiem szczerze, że słuchając tego typu argumentów nóż mi się w kieszeni otwiera... Jak można używać tego typu argumentów uważając się za fana basketu?! Jak można używać stwierdzenia, że "obrona nic nie może"?! 

 

Według mnie właśnie może dużo więcej niż w tych osławionych latach '90... Wszystko dlatego, że zniesiono tzw. illegal defence. W mojej opinii to właśnie w dzisiejszych czasach taki Jordan miałby dużo trudniej. Kiedyś mógł albo zostać podwojony, albo do znudzenia ogrywać obrońcę 1 na 1. Nie było nic pomiędzy. Teraz pewnie napotkałby na swojej drodze ścianę obrońców, którzy mogliby np. odrobinę odejść od swojego zawodnika po to, żeby zacieśnić strefę podkoszową i uniemożliwić łatwy wjazd.

 

Liczę na Wasze opinie w tym temacie i na ciekawą dyskusję. O finałach NBA nie ma zbytnio co dyskutować (wybaczcie, ale nie jara mnie oglądanie filmów, które widziałem już kilka razy i doskonale znam ich zakończenie).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kuuuurła, kiedyś to było...

 

- Taki Curry na bank miałby ciężej w FIZYCZNYCH latach '90...

 

Wiadomka że miałby ciężko, wtedy ludzie tacy jak Muggsy Bogues, Dana Barros, Kevin Johnson, Scott Brooks, BJ Armstrong czy Damon Stoudamire w ogóle nie mieli w lidze czego szukać. Curry jest od nich nieco większy, więc może nadawałby się na zmiennika na 15-20 minut, ale i tak PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI, którzy grali wtedy w lidze wybiliby mu koszykówkę z głowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie jedyne co irytuje w dzisiejszej NBA to techniki od czapy, brak jakiejkolwiek zacietej rywalizacji(wszyscy sie lubia poza malymi wyjatkami) i flopowowanie na masowa skale.

Fajnie jest sobie powspominac ze KIEDYS TO BYLO, ale prawda jest taka ze talenty pokroju Lebrona czy Stefka(jeszcze 8 lat temu za probe takich rzutow ktore on seryjnie trafia kazdy zawodnik bylby posadzony na lawie) trafiaja sie raz na 20 lat i trzeba doceniac to co jest bo pozniej moze byc posucha ;)

Jordan poza psychopatyczna osobowoscia nie wyroznialby sie niczym w dzisiejszej NBA i mowi to ktos kto uwaza MJ'a za koze.

Edytowane przez tomeczeg20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam dywagacje, co by było gdyby...

 

Już dziś Steph Curry zastanawia się czy dałby radę ze swoim stylem grać w latach 2055-60 przeciwko Steve'owi Newmanowi, pierwszemu koszykarzowi, któremu dzięki milowym postępom w badaniach genetyki udało się wyhodować cztery ręce.

 

Z kolei Michael Jordan odszedł z profesjonalnej koszykówki w 1993 roku, gdyż dzięki wehikułowi czasu wiedział, że za 25 lat pojawią się wątpliwości, czy lepszy od niego jest niejaki LeBron James...

 

Od sezonu 2018-19 trenerzy nie będą już tylko rozpisywać matchupów na kolejne spotkania, ale też będą uwzględniać w tym spotkaniu rzeczywistość, która dopiero się wydarzy za 15 lat... 

 

Jprdl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat.Kiedyś nie było oczywiście trendu oddawania tylu trójek a nawet nikt nie wprowadzał taktyki opierającej się na trójkach.Nie było tylu prób wymuszania fauli przy rzucie za 3,dziś jest to strasznie irytujące.Każdy team i zawodnik był dobry w swojej epoce i dostosowany do panujących ligowych wymogów.Dzisiejsze gwiazdy spokojnie dostosowały by się do wymogów lat 90tych,gorzej z zawodnikami z lat 90tych do obecnej rzeczywistości.Kiedyś wystarczył chudy,kołkowaty center,który coś zebrał,dobił i postraszył w obronie.Dziś jest multipozycyjność i siłą rzeczy każdy ma być szybszy i dobrze przygotowany fizycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie jedyne co irytuje w dzisiejszej NBA to techniki od czapy, brak jakiejkolwiek zacietej rywalizacji(wszyscy sie lubia poza malymi wyjatkami) i flopowowanie na masowa skale.

Flopowanie na masowa skalę to było w 2011-2013, teraz to jest nieskazitelny porządek w porównaniu do tego co wtedy się działo. Co najwyżej raz na parę meczów widzę jakiegoś mocniejszego flopa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie denerwuje, że ludzie teraz piszą/mówią "kurła", a nie "k****".

 

Kuuuurła kiedyś to się pisało.

Ciekawy temat.Kiedyś nie było oczywiście trendu oddawania tylu trójek a nawet nikt nie wprowadzał taktyki opierającej się na trójkach.Nie było tylu prób wymuszania fauli przy rzucie za 3,dziś jest to strasznie irytujące.Każdy team i zawodnik był dobry w swojej epoce i dostosowany do panujących ligowych wymogów.Dzisiejsze gwiazdy spokojnie dostosowały by się do wymogów lat 90tych,gorzej z zawodnikami z lat 90tych do obecnej rzeczywistości.Kiedyś wystarczył chudy,kołkowaty center,który coś zebrał,dobił i postraszył w obronie.Dziś jest multipozycyjność i siłą rzeczy każdy ma być szybszy i dobrze przygotowany fizycznie.

 

9 lat temu były pierwsze próby i wszyscy pizgali z Magic, że live by 3, die by 3, prawie dekada i proszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nash przed 04/05 grał w innym klubie w innym systemie z trochę innymi graczami pod innym trenerem. Po przejściu do Phoenix w porównaniu z ostatnimi latami w Dallas był improvement ale o jakiś dramatycznych zmianach trudno mówić.

 

Ziom, Steve Nash i zmiana przepisów w 2004 to mem jeszcze z czasów e-basketu.

Edytowane przez Chytruz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież np taki Rodman bez dawnej zasady ill defense obecnie byłby bezużytecznym karaluchem.

 

Obecnie to każda ekipa z PO by lekko sweepnęła Bulls z lat 90 jakby MJ i spółkę do dzisiejszej NBA przenieść, o czym my piszemy, nie ma co epok porównywać.

Fałsz. W taki sposób można zakłamywać rzeczywistość, że obecnie najlepsi lekkoatleci z lat 90' nie mieliby co szukać, a fakty pokazują,

że nawet starsze osiągi często są lepsze niż obecne. Pomyśl teraz co byłoby, gdyby starsze gwiazdy miały dostęp do obecnych treningów i koksu.

 

Jeśli porównujemy Bulls 1996 czy 1997 do GSW 2017 czy 2018 to nie rozumiem czemu zabierasz jednej drużynie dostęp do

obecnych treningów czy taktyk. Głupie podejście.

 

Ale dajmy porównanie tych drużyn na dwa sposoby.

 

Pierwsze - obie drużyny mają dostęp do tego samego.

GSW grają z Bulls na starych przepisach i obie drużyny mają dostęp do wszystkiego z lat 90'  - wygrywa z łatwością Bulls.

Bulls gra z GSW na nowych przepisach i obie drużyny mają dostęp do wszystkiego na teraz - pewnie wygrywa GSW,

ale w kolejnych playoff duża szansa na bardzo zacięte finały ze wskazaniem na Bulls, bo talent ofensywny mieli bardzo duży.

 

Drugie - Bulls ma dostęp do wszystkiego z lat 90', a GSW do tego co jest teraz

GSW grają z Bulls na starych przepisach i sądzę, że wygrałoby Bulls

Bulls grają z GSW na nowych przepisach i wygrywają GSW

 

Dlaczego sądzę, że tak by było nawet bez dostępu Bulls do metod szkoleniowych i taktyk obecnych:

Taktyki ciepania wielu trójek były już w Suns 05, 06, 07. Teraz takich drużyn jest wiele.

90% energii poświęcanych na atak i zupełnie bezbarwna obrona (chaos i brak sił na obronę)

To jest miłe dla oka, ale Bulls grało w czasach, gdzie była równowaga między obroną, a ofensywą i mieli dość energii na granie intensywne po obu stronach parkietu. Pozwól im oszczędzać się w defensywie będą dużo bardziej produktywni w ataku.

Zwłaszcza na nowych przepisach, gdzie nie wolno dotykać i męczyć fizycznie rywala.

Jeśli grałeś kiedyś w kosza 2 na 2 czy 3 na 3 i prawie zupełnie odpuściłbyś defensywę miałbyś o wiele więcej siły na ciepanie punktów.

Obronę obecnie to masz w finale PLK Stal vs Anwil. Pozwól, że odpuściliby obronę ofensywa z miejsca byłaby bardziej produktywna.

 

Możliwości atletyczne - tu nie ma progresu dużego do tego co było w latach 90'

Patrz rekordy w lekkiej atletyce.1/3 rekordów jest do dziś z lat 80' i 90'. 1/3 prawie identyczna teraz z tym co było wtedy. 1/3 pobita.

Takie gwiazdy jak Bolt, Phelps, Messi też były z latach 80'/90'.

Przykład Florence Griffith-Joyner, Carl Lewis, Michael Johnson, Maradona, Ronaldo z Brazylii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

budowa fizyczna zmieniła się przez przepisy a pierwszą zmianą byłoodnośnie strefy po Sydney 2000 gdzie USA ledwo wygrało z Litwą jak Ci postawili strefę, chociaż Shaq twierdzi ,że to przez niego :tongue:

gra się rozciągnęła , potrzeba było więcej strzelców a Ci z automatu są nieco szczuplejsi niż Ci co się masują pod deską , w przepisach też teraz praktycznie w obronie najważniejsza jest obrona w pomocy a nie 1 vs 1 , więc moim zdaniem dzisiejsi zawodnicy na zasadach z lat 90 tych byliby rozjechani przez ówczesnych zawodników tak samo gracze z lat 90tych byliby rozjechani przez tych obecnych na dzisiejszych zasadach

a czy to lepsze dla koszykówki to trzeba byłoby sprawdzić różnice w popularności między piłką nożną a koszykówką na świecie w wybranych latach a ja nie mam takich danych ;]

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kuuuurła, kiedyś to było...

 

- Taki Curry na bank miałby ciężej w FIZYCZNYCH latach '90...

 

- Jordan to był ktoś... musiał ciągle walczyć z fizyczną obroną, a teraz? Teraz to nawet dotknąć nie można, bo już gwiżdżą faul...

 

- Dzisiejsi zawodnicy to pizdeczki. Ledwo ich dotknąć i już krzyczą!

 

- LBJ za czasów Jordana zostałby szybko sprowadzony do parteru!

 

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie zawsze będą bronić tego co najlepiej znają. Ci starsi - pamiętający erę Magica, Jordana, czy Birda będą bronić swoich młodzieńczych idoli. Ci młodsi będą szli w zaparte, że to LBJ jest GOATem. Ja z kolei - mając 29 lat na karku postanowiłem po prostu doceniać wielkość poszczególnych zawodników, nie bawiąc się w takie dyskusje...

 

Denerwuje mnie natomiast jedna rzecz. Starsi fani basketu z którymi często przychodzi mi rozmawiać powtarzają baaaardzo często jeden argument. 

 

Hand-Checking.

 

Według nich sama "fizyczność" przy bronieniu takiego Jordana/Magica/Birda (niepotrzebne skreślić) powodowała to, że taki Jordan/Magic/Bird musiał 2x mocniej napracować się przy zdobywaniu punktów.

 

- Ale zobacz takiego Jordana! Ten to musiał wręcz walczyć z obrońcami, którzy mogli bezkarnie kłaść na nim ręce i wręcz przytrzymywać go! Teraz za taką obronę od razu zagwizdaliby faul!

 

- W dzisiejszych czasach obrona NIC NIE MOŻE!

 

Powiem szczerze, że słuchając tego typu argumentów nóż mi się w kieszeni otwiera... Jak można używać tego typu argumentów uważając się za fana basketu?! Jak można używać stwierdzenia, że "obrona nic nie może"?! 

 

Według mnie właśnie może dużo więcej niż w tych osławionych latach '90... Wszystko dlatego, że zniesiono tzw. illegal defence. W mojej opinii to właśnie w dzisiejszych czasach taki Jordan miałby dużo trudniej. Kiedyś mógł albo zostać podwojony, albo do znudzenia ogrywać obrońcę 1 na 1. Nie było nic pomiędzy. Teraz pewnie napotkałby na swojej drodze ścianę obrońców, którzy mogliby np. odrobinę odejść od swojego zawodnika po to, żeby zacieśnić strefę podkoszową i uniemożliwić łatwy wjazd.

 

Liczę na Wasze opinie w tym temacie i na ciekawą dyskusję. O finałach NBA nie ma zbytnio co dyskutować (wybaczcie, ale nie jara mnie oglądanie filmów, które widziałem już kilka razy i doskonale znam ich zakończenie).

Temat zbędny. Dlaczego ?

 

Pytanie podstawowe dlaczego zmienili przepisy na korzyść graczy ofensywnych ?

Bo były lata posuchy w ofensywie i dominowała defensywa. (Patrz finały 2003, 2004, 2005)

 

Od sezonu 2005/2006 nagle Bryant i Iverson zaczęli zaliczać kosmiczne cyferki. Ktoś uwierzy, że Iverson z 2005/2006 nagle stał się dużo lepszy niż w 2002/2003, 2003/2004, 2004/2005 i nawet lepszy niż w dwóch swoich świetnych sezonach 2000/2001 i 2001/2002.

Bryant nagle zalicza 81 pkt, i 62 pkt w 3 kwarty oraz średnią 35 pkt na mecz. W kolejnym sezonie seria 4 meczy z rzędu min. 50 pkt,

w tym dwa ponad 60pkt. I ktoś tu jeszcze pisał, że Jordan na obecnych przepisach straciłby :) Lol

Jordan był lepszym koszykarzem od Bryanta zarówno w ofensywie i defensywie więc tym bardziej zyskałby na obecnych przepisach skoro Bryantowi grało się wyraźnie łatwiej i doprowadził swój zespół do 3 finałów  rzędu w tym 2 mistrzostw.

James także poradziłby sobie na starych przepisach, ale jestem pewny, że straciłby, bo jego typowo fizyczna gra bez finezji przeciw fizolom nie miałaby racji bytu, by zdobywać tytuły - patrz defensywa Pistons 1988-1991, Bulls 90' czy NYK 1992-1994 czy

z nowszych Pistons 2004-2005 czy SAS 2005.

 

Drużyny po zmianie przepisów.

Pistons 2004 i 2005 było mocniejsze niż po zmianie przepisów, gdzie w playoff 2006 i 2007 już tak nie dominowali.

Niby pierwsza połowa sezonu 2005/2006 i poprawa ich ofensywy wskazywała, że będzie dobrze to w playoff wyszło, że stracili na defensywie. Chyba też nikt nie wierzy, że Cavaliers pobiliby Pistons z playoff 2004 i 2005 tak jak ich drużynę z playoff 2007

 

SAS 2003 i 2005 - ich obrona tłamsiła rywali. Po zmianie przepisów w playoff 2006 ogrywa ich Dallas.

Nie sądzę, że SAS 2005 przegrałoby z Dallas. To samo patrząc na SAS przez pryzmat Suns.

W playoff 2005 SAS zmiażdżyło Suns, a w 2007 już nie było tak lekko. Wejście na parkiet A.Stoudmire pomogło San Antonio awansować. Sędziowie o dziwo też byli zbyt pobłażliwi do ostrej gry Bowena i Horrego, bo flaugranty mogły się posypać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.