Skocz do zawartości

Z miłości do NBA...


shadowy86

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!

Jako, że jest przerwa między sezonami i nie ma zbyt wielu fajnych tematów do dyskusji, postanowiłem spróbować zaktywizować nas w tym miejscu. Może temat przypadnie Wam do gustu? :playful:

Jest lato, czas pozytywnych emocji, stąd proponuję temat, w którym można opisać:

  • za co najbardziej kochacie NBA?
  • skąd wzięło się Wasze zafascynowanie koszykówką?
  • jaka jest Wasza ulubiona drużyna/zawodnik/trener/mecz/GM...?
  • które spotkanie wspominacie ze szczególnym sentymentem?

Jeśli był podobny temat, to przepraszam i proszę o usunięcie!

 

Ja interesuję się NBA od kilku lat. Moją ulubioną dyscypliną była piłka nożna, ale z czasem... to koszykówka stała się numerem jeden.

 

Obecnie poświęcam koszykówce mnóstwo czasu, gdyż jestem zawodowo z nią związany. Każdej nocy w sezonie oglądam wybrane spotkania, nie kibicuję żadnej drużynie, kibicuję poszczególnym projektom! Celtics z Piercem, Garnettem, Allenem to było to! Durant, Harden, Westbrook w jednym teamie - super młody projekt! LeBrona się kocha albo nienawidzi, ale to wirtuoz tej gry! Dzieciaki próbują odpalać trójki jak Steph Curry, jak tu nie kochać jego mistrzowskiej gry i drużyny! Tego jest mnóstwo: od dynamitu w nogach Westbrooka, opanowania Wade'a, szybkości Walla, żądzy mistrzostwa Duranta, dominacji Shaqa po spokój Duncana i mistrzostwa Jordana.

 

W NBA w każdej drużynie próbuję znaleźć coś ciekawego.

Atlanta pomimo małego rynku i konkurencji w postaci bliskiego sąsiada (Magic) długo ładnie sobie radziła.

Boston ze swoimi assetami może patrzeć optymistycznie w przyszłość.

Brooklyn Nets zmienia się na dobre w końcu.

Charlotte ma skład na play-offy.

Chicago Bulls i Indiana zaczynają przebudowę.

Cavs mają Jamesa, więc jest to ciągle ekipa na mistrzostwo.

Pistons pozyskali Bradleya, może wróci ekipa Bad Boys?

Miami to rynek, który zawsze przyciąga wolnych agentów.

Bucks z Giannisem mogą cieszyć się tym, co przyniesie im przyszłość.

Knicks mają Porzingisa. Łotysz da im wiele powodów do radości.

Orlando, 76ers, Suns, Kings i Mavericks wybrały w drafcie niezwykle utalentowanych graczy, jak tu się nie cieszyć? :onthego:

Raptors utrzymali mocny skład, co nie jest łatwe, bo zawodnicy nie chcą grać w Kanadzie.

Kibice Wizards mogą się cieszyć, że mają Johna Walla.

Nuggets mają powody do radości, bo na ich ofertę przystał Millsap

Clippers z Westem idą w dobrym kierunku.

Warriors są na mistrzowskim szlaku, a Rockets po wzmocnieniach są tuż za nimi :onthego:

Lakers mają super kreatora w postaci Lonzo, więc kibice drużyny z LA może w końcu zaznają trochę

radości :playful:

Minnesota - KAT dojrzewa, Wiggins jest coraz bardziej doświadczony i na pokładzie pojawił się dodatkowo Butler. WOW :rugby:

Grit & Grind w Memphis. Z Miśkami nigdy nie ma żartów :playful:

Fani Pelicans mogą ekscytować się najlepszymi podkoszowymi w lidze, a kibice OKC już zacierają ręce w oczekiwaniu na debiut PG13 :rugby:

W Portland nie jest źle z super ofensywnym duo; a Utah nawet po odejściu Haywarda będzie mocnym defensywnym teamem.

Spurs są od dawna świetnie zarządzani, zawsze będą się bić o najlepsze lokaty!

 

Koszykówka w wydaniu NBA jest piękna. Jest tysiąc powodów, by się nią ekscytować. Jakie są Wasze powody? :rugby:  Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekamy na nowy sezon, a to wszystko z miłości do NBA... :rugby:

Edytowane przez shadowy86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W clippersach nie znalazłes nic ciekawego  :nevreness: Also, post wygląda jakbyś NBA się interesował od miesiąca, a nie kilku lat. Zachodząc w temat to moją ulubioną drużyną zawsze było Clippers, powód dość prozaiczny - fun to watch. Samą zaś koszykówką interesowałem się do zawsze ale przełom nastąpił gdzieś w 2008 roku i od tamtej pory jestem osiedlowym expertem od enbijej xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę tylko krytykować - jutro w pracy napiszę coś więcej od siebie - ale Orlando blisko Atlanty zbytnio nie jest już bliżej ma Charlotte A do Magic Heat z Miami ;)

Chyba że chodziło o bliskość w tabeli Ale i tak Hawks walczą o PO pewnie A Magic wycieraja dół tabeli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę tylko krytykować - jutro w pracy napiszę coś więcej od siebie - ale Orlando blisko Atlanty zbytnio nie jest już bliżej ma Charlotte A do Magic Heat z Miami ;)

Chyba że chodziło o bliskość w tabeli Ale i tak Hawks walczą o PO pewnie A Magic wycieraja dół tabeli

Z bliskością Atlanty do Orlando, rzeczywiście trochę przesadziłem :playful:

 

 

I love this game!

Edytowane przez shadowy86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja wpadłem przez w sidła w NBA przez (kolejność przypadkowa):

 

- Spreewella i run Knicks do finałów NBA

- chore rzuty Arenasa

- ofensywe prowadzoną przez Nasha

- Vinsanity

- 13 pkt McGradego

- Wade w 2006

- Kobe dopinający swego z Pau

- historie o MJ (po czasie oczywiscie, byłem za młody by oglądać i nie miałem dostępu)

- przyjaźń Magica i Larry'ego i to jakimi byli świetnymi graczami -Larry to dalej mój jeden z ulubionych zawodników (także po czasie)

- Dream Team w Barcelonie (jak wyżej)

 

 

teraz patrze na to co wypisałem to pewnie co drugi fan NBA by wpisał to samo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to u mnie zaczęło się od transmisji meczu ZSRR-Hawks latem 1988 - polubiłem tego Webba. Potem oglądałem na satelicie powtórki finałów 88 i niesamowite wyczyny Thomasa z podkręconymi kostkami .

 

Potem finały z Blazers gdzie przed finałami mówiono że Drexler ma lepszą karierą od jordana bo ten jako egoista nie daje wiele klubowi a Clyde to jednak systemowy gracz a potem Jordan pokazał wszystkim

 

Mecze oglądane na żywo w nocy z Łabędziem. Wielki mecz Barkley vs Jordan w finałach 93. Nietrafione rzuty Andersona. Genialny Shaq łamiący tablice

Świetne finały z Jazz gdzie cały akademik dyskutował o finałach NBA ( takie to były czasy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na osiedlu zaraz po zmianach ustrojowych założyli kablówkę z 4 programami satelitarnymi - RTL, Pro7, MTV i Screensport. Ależ byłem wtedy zawiedziony, że nie ma Eurosportu w którym królowała piłka nożna. Ale na Screensport była NBA więc chłonęło się to co było dostępne. Przełomem był na pewno Dream Team. Kibicowałem Suns w finałach z 93 głównie z powodu Barkleya i pewnie reklamy Nike w której walczył z Godzillą. Wchodziłem do NBA razem z Shaqiem i kibicowałem my przez całą karierę. Jarałem się koszulkami i butami a stać mnie było na podrabianą czapkę z Szerszeniem i buty Spaldinga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze jakie mecze wspominam sentymentalnie -- pojedyncze mecze wylatują z pamięci choć mecz bodajże w Atlancie gdzie Jazz miała 4 dogrywki czy Sap rzucający Heat 3 trójki w 1,5 minuty i Jazz pokonujące tamte Miami to coś co mi utkwiło w pamieci

 

Ale ogólnie to jednak serie finałowe czy PO

 

Najwyżej sobie cenię ECF Boston-76ers z 81 - Klasyk, 7meczowa seria. chyba aż na styk, koszykówka na najwyższym poziomie. Bird sukinkot. Bobby Jones mocno zapomniany świetny obrońca Fruwający Erving.. Świetna seria

Pierwsza runda z 2009 Boston vs Młode Wilki z Chicago. Mnóstwo dogrywek emocji. Mistrzowie balansujący na krawędzi wylotu z PO. Wprawdzie było tam mnóstwo błędów ale jeszcze więcej emocji

 

No i finały mniej więcej w takiej kolejności

Finały z 2013 Miami - Spurs

 

Finały z 2005 1997 1993 , 1998 i 1988

 

Finały z 1976 a przede wszystkim mecz nr 5

 

 

 

A za co lubię kosz? Chyba za dynamike, Za to że czasem niekoniecznie talent wygrywa ale cięzka praca, zespołowość, za twardą obronę, za to że każde czasy mają swój znak rozpoznawczy

 

Nie lubię tego, że kontuzje często skracają karierę wybitnych zawodników czy mają wpływ na wyniki rozgrywek zarówno RS jak i PO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja wpadłem przez w sidła w NBA przez (kolejność przypadkowa):

 

- Spreewella i run Knicks do finałów NBA

- chore rzuty Arenasa

- ofensywe prowadzoną przez Nasha

- Vinsanity

- 13 pkt McGradego

- Wade w 2006

- Kobe dopinający swego z Pau

- historie o MJ (po czasie oczywiscie, byłem za młody by oglądać i nie miałem dostępu)

- przyjaźń Magica i Larry'ego i to jakimi byli świetnymi graczami -Larry to dalej mój jeden z ulubionych zawodników (także po czasie)

- Dream Team w Barcelonie (jak wyżej)

 

 

teraz patrze na to co wypisałem to pewnie co drugi fan NBA by wpisał to samo :grin:

 

szanuje to ;)

 

i mimo ze Arenasa mam na avatarze to moja przygoda z NBA zaczela sie duzo wczesniej, nie bede pisal tutaj opowiesci za dlugich i wypisywal jakies konkretne wspomnienia, bo tego byloby zbyt duzo, ale moze opowiem taka jedna z pierwszych i moze nawet poniekad "smiesznych" ? historii

 

w kazdym razie wychowalem sie na Litwie, w kraju koszykowki i moja przygoda z NBA zaczela sie nieco pozniej niz w ogole przygoda z koszykowka, najpierw to byly po prostu mecze Vilniaus Lietuvos Rytas gdzie swoja przygode zaczynal Sarunas Jasikevicius, pamietam jak po meczach biegalem i zbieralem autografy i ogolnie Saras od 1 spotkania zostal moim ulubionym zawodnikiem, ale dobra... bo schodze na inny tor, przejdzmy do NBA

 

 a wiec pewnie jak wielu gosci w moim wieku (rocznik 91) gosciem, ktorym mocno mocno sie zajaralem byl po prostu Iverson. Po 1 zawsze lubilem rozgrywajkow, sam zawsze gralem na tej pozycji i ogolnie od zawsze i chyba juz na zawsze bardziej jara mnie jakies niezwykłe podanie niz kozacki dunk (oczywiscie ironia jest tutaj dosyc mocna, bo jak wiemy Iverson to ballhog a nie kreator) wiec zawsze po prostu lubilem rozgrywajacych. Po 2 wiadomo, Iverson byl po prostu "cool" cornrowsy, sleevy, tatuaze.

Dodam tez ze no jestem troche za mlody zeby ogladac Jordana na zywo, wiec tego bakcyla nigdy nie polknalem w calosci, za to jak mowie Iverson byl takim pierwszym gosciem, ktorym sie strasznie jaralem, lubilem tez Dikembe Mutombo za to jak brzmi jego imie i nazwisko, lubilem to po prostu mowic :P jaralem sie tez Sprewellem. Nie lubilem za to Vince'a Cartera z bardzo prostego powodu - lubil go moj brat i to wystarczylo :) za dzieciaka mniej wiecej tak to wygladalo

 

to taki wstep, chaotyczny i o niczym, a teraz przejdzmy do "smiesznej historii"

 

ogolnie na podworku (bo tutaj moze warto dodac, ze u nas spedzalo sie na boisku kazda wolna chwile, w zasadzie jak byly wakacje to 8-20 z przerwami na jedzenie siedzialo sie na boisku)

nawet macie szybka mapke zrobiona w paincie jak to wygadalo, byly 2 boiska i dookola same bloki, nic wiecej. wiec wszyscy schodzili sie do srodka, na boiska i tam sie siedzialo

AiRf0f9.png

 

probowalem w internecie znalezc jakies zdjecie i takiego dobrego calosci nie znalazlem, ale znalazlem cos co jest ala topienie marzanny na wiosne :D jak widac takie rzeczy tez sie tam dzialy, bo to bylo "centrum dzielnicy" te 4 kosze

 

i2l5cJ8.jpg

 

dobra wracam do mysli. ogolnie na podworku jak to dzieci rozne zabawy mielismy itp, glownie gralismy w kosza i czasem udawalismy zawodnikow NBA i wiecie jak sie obejrzalo jakies highlighty Iversona, Hardawaya czy kogokolwiek to potem na boisku tez chcialo sie nim byc i tutaj byl problem kiedy 2 gosci chcialo byc Iversonem. O nie, tak byc nie moglo! Mielismy zasade, jesli 2 osoby lub wiecej chcialo "byc Iversonem" powiedzmy, to grales z tym gosciem 1 na 1 o to, kto ma prawo nim byc. No i ogolnie wiadomo, to tam mniej wiecej z rowiesnikami sie gralo (+wiadomo, starsi takich zabaw nie mieli :) ) i moim szczesciem bylo to, ze w zasadzie na osce byl tylko 1 gosc taki wyraznie wyraznie lepszy ode mnie, moj kumpel Jarek ktory tez byl Polakem i ogolnie on Iversonem nigdy sie nie jaral. Pozostali goscie byli mniej wiecej na tym samym poziomie. A wiec ktoregos dnia jak zawsze cos tam gramy i tam jakis wjazd pod kosz czy rzut i krzycze ze Allen Iverson za 2, cos w ten desen i jakis ziomek (teraz juz nie pamietam ktory) ze on tez chce byc Iversonem. No to kurde, gramy 1na1, lets do this. Wygralem. Mialem prawo byc Iversonem na ośce. Od tej pory gosc tymbardziej zostal moim ulubionym zawodnikiem.

 

taka moze bardzo glupia historia, ale tak bylo i milo to wspominam

 

takze moj bakcyl z NBA zaczal sie mniej wiecej od tego i trwa do dzisiaj, czasem ogladalo sie tego wiecej, czasem mniej, ale nigdy nie przestalem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a wiec pewnie jak wielu gosci w moim wieku (rocznik 91) gosciem, ktorym mocno mocno sie zajaralem byl po prostu Iverson. Po 1 zawsze lubilem rozgrywajkow, sam zawsze gralem na tej pozycji i ogolnie od zawsze i chyba juz na zawsze bardziej jara mnie jakies niezwykłe podanie niz kozacki dunk (oczywiscie ironia jest tutaj dosyc mocna, bo jak wiemy Iverson to ballhog a nie kreator) wiec zawsze po prostu lubilem rozgrywajacych. Po 2 wiadomo, Iverson byl po prostu "cool" cornrowsy, sleevy, tatuaze.

Hehe ja miałem koszulkę Iversona i zawsze w niej grałem, z tym, że z nikim nie musiałem rywalizować o to, kto ma być Iversonem na boisku :playful:

Edytowane przez shadowy86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie 13 in 35 T-Maca to jest coś co nie ma swojego odpowiednika w innej grze drużynowej

 

nawet zwycięstwo MU z Bayernem z 0-1 na 2-1 w lidze mistrzów 1999 czy słynny powrót  Widzewa z Legią z 0-2 na 3-2 w 1997 nie ma takiego ładunku emocjonalnego i levelu kozactwa

 

bo jednak kosz to gra zespolowa a spurs to najbardziej zespołowa drużyna, ale T-Mac w tamtym meczy stwierdził, że jest półbogiem i ma to zwyczajnie w chooju

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie 13 in 35 T-Maca to jest coś co nie ma swojego odpowiednika w innej grze drużynowej

 

nawet zwycięstwo MU z Bayernem z 0-1 na 2-1 w lidze mistrzów 1999 czy słynny powrót  Widzewa z Legią z 0-2 na 3-2 w 1997 nie ma takiego ładunku emocjonalnego i levelu kozactwa

 

bo jednak kosz to gra zespolowa a spurs to najbardziej zespołowa drużyna, ale T-Mac w tamtym meczy stwierdził, że jest półbogiem i ma to zwyczajnie w chooju

 

a piłka nożna to nie jest gra zespołowa? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a piłka nożna to nie jest gra zespołowa? 

 

a gdzie niby coś takiego napisałem?

 

chodzi mi o to, że w futbolu przez to że sią gra 11 na 11 a nie 5 na 5, to nie ma raczej opcji, żeby jedna osoba zrobiła "takeover" i w zasadzie w pojedynkę rozjebała przeciwnika

 

no chyba że na siłę ta bramka Maradony z Anglią, ale mówimy o jednej akcji w 90-minutowym meczu, to nie jest to samo

 

tylko w koszu chyba są przypadku takiego "sheer force of will" i geniuszu indywidualności

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja się nie zgodzę, gdyby lewy te cztery bramki walnął w 35 sekund to może i byłoby to porównywalne

 

bardziej samo skondensowanie tego w czasie i generalnie urwanie dupy - wszyscy myślą, że jest po meczu a tu mcgrejdi wali cztery trójki zespołowi, który o ile pamiętam bronił wtedy mistrza albo w tym sezonie wygrał

 

zresztą jaka jest statystycznie szansa, że przegrywając 10 punktami na 35 sekund przed końcem uda się wygrać? 0.0000000001%?

 

a szansa na strzelenie czterech bramek realowi jest chyba dużo większa zwłaszcza, jeśli mówimy o 90 minutach

 

kiedyś jeszcze Oleg Salenko strzelił Kamerunowi na MŚ 5 bramek ale co z tego? ;)

 

nie wiem czy to dobrze wytłumaczyłem - dla mnie T-Mac vs SAS to jest chyba najbardziej ballsy i badass moment w historii sportu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eee, wut?

 

eh nie wiem jak to jeszcze wytłumaczyć

 

równie dobrze Lewy mógłby strzelić dwie bramki realowi czy w tamtym meczy gdy sieknął 5 w 9 minut

 

T-Mac musiał trafić wtedy wszystko żeby wygrali - i trafił

 

poziom tzw "obsrania z niedowierzania" przez statystycznego kibica w obu sytuacjach jest zgoła inny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.