Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2015/2016


matek

Rekomendowane odpowiedzi

Spójrzmy prawdzie w oczy. Mamy w Starting 5: dwoch pierwszoroczniaków, jednego drugoroczniaka i byłego All Stara do którego nie dociera, że All Starem już nie jest. To nie jest skład na wygrywanie meczy.

 

Kobe powinien grac maksymalnie 20 minut w każdym meczu i oddawać maxymalnie 10 rzutów. Oczywiście to się nie wydarzy więc trzeba czekać i mieć nadzieję, że to jego ostatni sezon.

 

Ten i przyszły sezon będzie jeszcze na straty. W przyszłym sezonie trzeba dołożyć dwóch solidnych grajków maksymalnie do 24 lat. I przyatakować za dwa sezony. Nie ma innej opcji. Kobe odejdzie i wszystko się ułoży...gość jest cancerem obecnie. Smutne ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Lakersów to niedawno pisałem - gdyby nie historia i banery pod sufitem to by teraz byli wymieniani na równi z Kings czy Cavs w erze bez Króla. Naprawdę tam się dzieje coś nie tak i zganianie to tylko na głupotę trenera i ogrywanie młodych to cholernie wielkie uproszczenie.

 

Zacznę od tego, co niektórzy piszą - że może i przegrywają, ale każda porażka to cenne doświadczenie i nauka. Kto do jasnej cholery bierze to sobie do serca? To prawie brzmi jakby wygrywanie było 'niepedagogiczne'.. Z porażki można wyciągnąć wnioski i naukę. Ale jak ktoś jest mądry to i z wygranej to zrobi. A jak jest debilem to i porażka mu na nic. Poza tym żeby przegrana naprawdę miała jakąś wartość to nie może być passą ani też jednorazową wpadką. Co takiego uczy 14 porażka graczy Philly? Jak ktoś grał nieźle, ale ostatnie 3 mecze dostał w dupę jak Clippers - to może być dobra nauka dla nawet tak doświadczonych graczy. Żeby być bardziej skoncentrowanym, mniej załamywać się takim meczem jak z Wojownikami, lepiej szafować siłami. W takim wypadku można mówić o tym, że porażka czegoś uczy. OKC nie weszła do PO ostatnim meczem - to nauka, by nie zostawiać czegokolwiek na ostatnią chwilę. Ale takie nieprzemyślane wpajanie graczom, a potem przekazywanie fanom, że swoje trzeba się naprzegrywać w życiu, żeby się czegoś nauczyć i potem wyjść zwycięsko.. Pieprzenie. Porażka jest naturalnie wkomponowana w sport. A w takiej lidze jak NBA to codzienność. To wszystko to jest bardzo c***owa (za przeproszeniem) parafraza kariery Jordana, który musiał przegrać kilka razy z Celtami i Tłokami, aby w końcu wejść na szczyt. I ludzie zapatrzeni w Jordana to powtarzają. To można powiedzieć w przypadku Jordana czy Jamesa, ale nie szczyli, którzy dostają w dupę w 80% meczów.

 

Wojownicy wygrali 15 meczów z rzędu i wiadomo, że w końcu przegrają. O czym to będzie mówić? Wiadomo, że Walton czy Curry powiedzą po porażce o konieczności zachowania koncentracji, nielekceważeniu kogokolwiek i ciężkiej pracy. Takie blabla dla mediów. Ja powiem - to się po prostu zdarza! Nieraz rzut nie siedzi, nieraz ci się nie chce, nieraz rywal ma dzień konia. Czy bilans 15-1 powoduje, że przestają być znakomici? Bo mogli mieć 16-0? No nie. Liczy się to jak to wygląda na przestrzeni kilku meczów, a nie w krótkich fragmentach. To może być dobry lub zły prognostyk, ale nic poza tym. Więc jeżeli ktoś mówi, że porażka uczy to ja odpowiadam, że może nauczyć, ale tak samo może nauczyć zwycięstwo. A niektórzy to traktują w kategorii, że porażka jest konieczna by czegoś się nauczyć.. Porażki przyjdą w sporcie naturalnie, ale młodzież ma obowiązek gry o zwycięstwo.

 

Poza tym trzeba pamiętać o tym, że porażka też ma swoją 'wagę'. Porażka Wojowników w Orlando (jakby się np. wydarzyła) czy Cavs w Milwaukee nie mają praktycznie żadnej wartości - są wkalkulowane w sport. Gdyby nagle przegrali 2-3 mecze to można mówić o tym, że trzeba coś więcej zrobić i wyciągnąć wnioski (czyt. nauczyć się czegoś) z porażek. Ale dla takich ekip jak Philla czy Lakers i tych gówniarzy to każda porażka powinna boleć i uczyć. Tak samo jak każde zwycięstwo powinno uczyć. Gówno wiedzą o lidze, mają beznadziejne umiejętności i muszą udowodnić, że warto na nich stawiać. Zwłaszcza, że spora część z nich gra o przetrwanie w lidze. Opierdalać się to prawo ma niewielu graczy w tej lidze, a i tak za to dostają po dupie często. Reszta musi każdego dnia udowadniać swoją wartość. A jak jesteś rookie albo grasz drugi czy trzeci rok? We wszystkim dawaj z siebie maksa. Brak umiejętności to jedno, ale olewanie obrony czy stanie jak kołek to błędy niewybaczalne.

 

Czego wczoraj się nauczyli Lakers? Że ich odpowiedzią na clutch Lillard jest Kobe ciskający cegły i że to nie działa - to wiadomo od roku! Że Young, Williams i Kobe na parkiecie to tragedia w ruchu piłki i selekcji rzutów? To wiedział każdy zanim zagrali razem choćby minutę. Że Bass na centrze nie daje rady i nigdy tutaj nie grał? To widać od co najmniej kilku meczów. Takich detali jest więcej. Więc nie ma co mówić, że porażka czegoś uczy, bo nawet jeśli już ktoś się chce trzymać tego określenia to ostatnie kilka nie nauczyło ich niczego w tej organizacji. Od kilku porażek jest takie samo gówno. A jak wpada się w taką passę porażek to w głowie siedzi tylko to, by przerwać tę serię i to jeszcze bardziej pogarsza sytuację.

 

Bywa tak, że przez złą czy samolubną decyzję przegrywa Westbrook, James czy przegrywał nawet Jordan. Bywa też tak, że zła decyzja nie ma znaczenia, bo i tak ich drużyny wygrywają, ale wtedy i tak wyciągają wnioski, by zminimalizować ryzyko błędu, a co za tym idzie ryzyko porażki. Ale jak patrzę na Mambę, Swaggy P i Williamsa to oni zakończyli swoją edukację dawno temu i to na zdaniu 'ja wiem najlepiej i koniec kropka!'. Co mecz (lub parę meczów) jak mają okazję coś zrobić to robią to tak samo źle jak robili do tej pory. A ciężko robiąc ten sam błąd po raz n-ty otrzymać nagle inny rezultat od tego, co zawsze. Jak gościu chodzi do baru i jedyny tekst jaki serwuje kobietom od razu to 'idziemy do mnie czy do ciebie' to go każda wyśmieje i nici z sukcesu. I to nieważne czy ładna, brzydka, mądra czy głupia. Przy którymś razie powinien zrozumieć, że to gówniany tekst i powinien spróbować coś zmienić. Ale ta gromadka Lakersów ciągle myśli, że każdy z nich ma idealny tekst na podryw i każdą wyrwie. A zapomnieli, że tekst jest do dupy, a sami wyglądają jak Steve Ballmer - tylko nie mają jego kasy. I o ile w przypadku Kobe'go to jakoś śmieszy to mówię - on może sobie grać jak chce. Jak mu w LA na to pozwalają, a on sam tak chce to nie mam nic przeciwko. Ale jak Young odpierdziela swoje numery ZNOWU to wiedzcie, że w głowie ma tylko przeciąg. Pytanie kto pozwala mu grać to nie wiem dalej.. Bo jemu to nie zawdzięczają nic, a kasy też nie zarobili nic na jego grze.

 

Cała trójka młodych, na których budujecie zespół ma swoje problemy i wady. Zaangażowanie jest, chociaż czasem mam wrażenie, że w obronie mogli by dać jeszcze więcej. No ale jest przyzwoicie. Jednak zastanawia mnie czy którykolwiek z nich to poziom, którego oczekujecie. Z obecnych rookie to póki co tylko Towns mnie urzekł i mogę powiedzieć ze sporym prawdopodobieństwem, że kiedyś dobije do co najmniej TOP 10. Co do reszty nie mam takiej pewności w ogóle. I tak samo z trójką z Lakers - jakoś ciężko mi sobie wyobrazić ich w ścisłej czołówce ligi, a tylko to da im szanse na poważne sukcesy Lakersów.

 

Pamiętam jak przed czy zaraz po drafcie była rozpiska i wynikało z niej, że Russell ma największe szanse z TOP10 bodajże na zarówno zostanie superstarem jak i bustem. Pamięta to ktoś? Za wcześnie by oceniać kogokolwiek, ale jakoś tego pierwiastka geniuszu to póki co w nim nie dostrzegłem w ogóle. Oby się to w końcu objawiło jeśli to w ogóle ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boję się, że jednak podczas lottery to Julius będzie triumfował (taka karma za świśniecie im wymarzonego Russella?)...

Panowie ja bym miał do was taką prośbę jak kibic Lakers do kibiców Lakers nie zaczynajmy tu już teraz w tym temacie dyskusji, rozważań na temat tankowania, draftu bo zaczyna mnie mdlić. Oczywiscie nie musicie tej prośby uszanować, ale naprawdę jak w zeszłym sezonie szybkie kontuzje Randle'a, Nasha czy potem ostatecznie Bryanta spowodowały, że było to uzasadnione, tak teraz naprawdę już tego nie rozumiem.

 

Nasze szanse na zachowanie tego wyboru są zdecydowanie niższe niż były rok temu, nie mamy kontuzji, nie mamy już bandy "najemników" na rocznych kontraktach gdzie budowanie czegoś na przyszłość, uczenie znaczenia wygrywania i tak większego znaczenia nie miało i co najważniejsze Lakers nie mogą sobie pozwolić na kontynuowanie bycia kolejny rok na dnie ligi bo żaden liczący się FA nawet nie spojrzy w tym kierunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nasze szanse na zachowanie tego wyboru są zdecydowanie niższe niż były rok temu, nie mamy kontuzji, nie mamy już bandy "najemników" na rocznych kontraktach gdzie budowanie czegoś na przyszłość, uczenie znaczenia wygrywania i tak większego znaczenia nie miało i co najważniejsze Lakers nie mogą sobie pozwolić na kontynuowanie bycia kolejny rok na dnie ligi bo żaden liczący się FA nawet nie spojrzy w tym kierunku.

W tym roku jest chyba nawet więcej ludzi na rocznych kontraktach niż w zeszłym sezonie. Przecież kontrakty na sezon 16/17 z Lakers ma tylko 6 zawodników, w tym 4 na debiutanckich kontraktach? Reszta to kończące się umowy Nick Young i Lou Williams...

Nash i Randle zgoda, ale do momentu, w którym Bryant nie zaczął mieć problemów ze zdrowiem to Lakers mieli bilans bodajże 8-16. A w tym sezonie Lakers są chyba najzdrowszą drużyną w NBA. 

Rozumiem Twoje nadzieje, ale jeżeli bez kontuzji jest 2-11, to co się wydarzy, jak się pojawią?

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ja bym miał do was taką prośbę jak kibic Lakers do kibiców Lakers nie zaczynajmy tu już teraz w tym temacie dyskusji, rozważań na temat tankowania, draftu bo zaczyna mnie mdlić.

 

Przy obecnym bilansie, grze zespołu, trenerze, selekcji rzutowej Kobego i braku jakiejkolwiek perspektywy na lepsze już lepiej pogadać o drafcie. Zresztą, o czym innym można w tej chwili rozmawiać?

 

 

 

Nasze szanse na zachowanie tego wyboru są zdecydowanie niższe niż były rok temu, nie mamy kontuzji, nie mamy już bandy "najemników" na rocznych kontraktach.

 

 

Za to nadal mamy uparciucha Byrona, który swoimi decyzjami skutecznie ogranicza szanse na zwycięstwa. Bass jako center, Lou jako playmaker, Kelly grający +20 minut w kilku meczach, sadzanie Hibberta na ławkę w 4q, brak reakcji na grę przeciwników.

 

Póki co idziemy na drugi najgorszy bilans w lidze i tak jak napisałem wcześniej nie widać na ten moment nadziei, że to się zmieni. Jedyny pozytyw ostatnich dwóch meczów jest taki, że Russell zagrał w nich dłuższe minuty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakers nie po to brali Russella, żeby teraz go oddawać za gościa, którego mogli bez problemu mieć (już pomijam, że Okafor był ponoć za Porzingisem u LAL).
 
No i Lakers w takiej wymianie chcieliby pewnie swój pick, a na to nie pójdzie Phila, a trejd bez picku średnio się dla Lakers opłaca.


Kto to jest ten tomhaberstroh?

Edytowane przez airmax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Za to nadal mamy uparciucha Byrona, który swoimi decyzjami skutecznie ogranicza szanse na zwycięstwa. Bass jako center, Lou jako playmaker, Kelly grający +20 minut w kilku meczach, sadzanie Hibberta na ławkę w 4q, brak reakcji na grę przeciwników.

 

Póki co idziemy na drugi najgorszy bilans w lidze i tak jak napisałem wcześniej nie widać na ten moment nadziei, że to się zmieni. Jedyny pozytyw ostatnich dwóch meczów jest taki, że Russell zagrał w nich dłuższe minuty.

tylko nawet przy drugim najgorszym bilansie w lidze szanse na zachowanie tego wyboru to tylko 50%. Poza tym Lakers zaczną w końcu wygrywać zmniejszając jeszcze bardziej te procentu, nie chodzi tu o jakieś pobożne życzenia, ale o to, że ten beton Byron bardzo powoli, ale ostatecznie dochodzi do logicznych wniosków (to, że powinny być one dla niego oczywiste od początku to inna sprawa). Przykładem na to jest Kelly, który już zniknął z rotacji, ostatnio więcej minut dostaje Russell, WIlliams grał ostatni cały mecz mając obok albo Russella albo Jordana, ostatecznie dojdzie też do wniosku, że minuty na środku powinien dostawać w miejsce Bassa Black. Dodaj do tego fakt, że każdy nowy zespół z czasem wygląda lepiej, dodaj do tego to, że młodzi też będą im dalej w sezon tez wyglądali lepiej i dlatego dla mnie gadanie o drafcie po prostu nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to dobry deal dla obu zawodników. Russell dostałby pewne s5 i sporo minut na rozwój, mógłby też trochę na sg pomykać obok Kendalla, a Okafor przestałby płakać, że jest w drużynie, która chce tylko przegrywać, bo LAL podobno chcą wygrywać ;] No i skoro Scott nie wierzy w Hibberta to mógłby w czwartych kwartach grać JO i go ogrywać.

Edytowane przez LeweBiodroSmoka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to dobry deal dla obu zawodników. Russell dostałby pewne s5 i sporo minut na rozwój, mógłby też trochę na sg pomykać obok Kendalla, a Okafor przestałby płakać, że jest w drużynie, która chce tylko przegrywać, bo LAL podobno chcą wygrywać ;] No i skoro Scott nie wierzy w Hibberta to mógłby w czwartych kwartach grać JO i go ogrywać.

nie widzę za bardzo co w tym dobrego. Russell S5 ma od początku sezonu, gra średnio po 26min na mecz, a w ostatnich kilku już jest ich więcej. Jak piszesz o płaczącym z powodu porażek Okaforze to skąd wiesz, że Russell nie miałby również z tym problemu ? Nie mówiąc już o tym, że o jak Byron nie daje minut w 4q Hibbertowi to trudno sobie wyobrazić żeby dał je Okaforowi.

 

Nie widzę absolutnie dla żadnego gracza na tą chwilę korzyści z takiej wymiany, nie mówiąc już o tym, że Lakers zrobiliby z siebie idiotów robiąc taką wymianę już po kilkunastu meczach sezonu.

 

szczerze to szkoda nawet czasu na dalsze roztrząsanie takiej bzdury...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trade Okafor-Russell to niezłe SajFaj na dziś dzień. ;]

 

Jak przed sezonem mówiłem, ze widzę na zachodzie może 1-2 słabsze zespoły na zachodzie to mi nie wierzyliście i mowiliście może naweto PO... teraz zobaczcie jak to wyląda.

 

Jeżeli Scott robi drugi rok z rzędu c***ową robotę, to powinien być wyjebany na zbity pysk - skoro im faktycznie na wynikach Kupchakowi zależy - jak Brown pare lat temu słabo wystartował, to wyleciał po kilku spotkaniach.

 

Na moment dzisiejszy uważam, że Lakers mają warunki zatankowac w taki sposób, że prześcigną nawet Sixers. Mają 2 wygrane więcej,  więc na przestrzeni całego sezonu całe nic... grają na trudnym zachodzie, natomiast Phila zaczyna wyglądać coraz lepiej i na wschodzie powinni tych kilka W więcej niż Lakersi uzbierać. Brooklyn gra na wschodzie, mają niezły roster , wiec na pewno będa lepsi, a rzaden inny zespół nie będzie za chwilę w stanie 'dogonić' tankerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Scott robi drugi rok z rzędu c***ową robotę, to powinien być wyjebany na zbity pysk - skoro im faktycznie na wynikach Kupchakowi zależy - jak Brown pare lat temu słabo wystartował, to wyleciał po kilku spotkaniach.

różnic między wywaleniem Browna, a Scotta jest kilka, po pierwsze Scott jest już trzecim trenerem, którego Lakers wywaliliby na przestrzeni trzech lat, a Brown był pierwszym. Co innego niejako przyznać się wywalając trenera, że popełniło się błąd zatrudniając go, a co innego zrobić to ponownie jeszcze raz i potem jeszcze raz :smile:  Do tego Scott to były Lakers, który cieszy się tam dość sporym szacunkiem, byli Lakers jak Magic, Worthy, Green nie jadą po nim przy każdej okazji jak to robili w przeszłości i jak z pewnością robiliby gdyby to co wyrabia Byron robił jakiś inny trener. Brown wtedy stracił drużynę, a zwłaszcza Bryanta, a jego brak poparcia miał wtedy na pewno spore znaczenie.

 

Problem też polega na tym, że nie bardzo widać teraz kogo mieliby Lakers zatrudnić, ich cały problem z tym zatrudnianiem trenerów polega na tym, że koniecznie chcieli mieć jakieś znane nazwisko, trenera z doświadczeniem w NBA, zamiast dać szanse jakiemuś asystentowi czy trenerowi z uniwerku, problemem jest też na pewno brak dobrych asystentów, których zazwyczaj nawet najlepsi trenerzy potrzebują, a co dopiero Byron...

 

aha i nie oszukuj się Julius, mogą to być na razie dwa mecze różnicy, ale Sixers są w swojej własnej lidze jeśli chodzi o tankowanie :smile:

 

Warriors się właśnie z nami bawią jak chcą, ciekawe czy ten głupek naprawdę tak jak straszył przed meczem zacznie robić zmiany, sadzając pewnie na ławce Russella lub Clarksona... na Bryanta na parkiecie się już naprawdę nie da patrzeć, on wygląda w zasadzie jak karykatura samego siebie sprzed lat, nie życzę mu kontuzji bo po takiej karierze powinien mieć prawo pożegnać się z NBA grając, ale sam nie wiem czy nie byłoby to dla niego lepsze niż to kompromitowanie się praktycznie co mecz.

Edytowane przez Van
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję Lakersom dziś, bo nie dość, że sami są do dupy, to jeszcze Wojownicy wyszli dzisiaj na intensywności prawie że playoffowej. Wiedzieli, że rekord jest blisko i największym wrogiem byłoby zlekceważenie LAL to zrobili z nich sieczkę zanim dobrze się zaczął mecz, a jak w 3q Lakersi trzymali się na 16 punktach to Curry i Thompson załatwili sprawę. Milion Barkleya jest bezpieczny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.