Skocz do zawartości

BiałaCzekolada

Rekomendowane odpowiedzi

Dirk.

 

Cuban w sumie przez całą karierę Dirka starał się dodawać do niego co najmniej przyzwoitych zawodników. Nigdy nie udało mu się sprowadzić do Dallas gwiazdy, ale jednak Dirk nie miał fatalnych partnerów w swojej karierze.

 

Prime na pewno miał zmarnowany Nash albo Garnek. Wg mnie też Dwight.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę że za kilka lat opinia o KB będzie lepsza niz teraz jak jedzie na oparach i na pewno uniknie sytuacji jaka ma AI chociazby...

KB ma tez jeszcze jedną cechę...

 

NBA to rozrywka i tu gość daje sporo bo nudnym go nie nazwiesz...

 

oczywiście niby nie powinno to rzutować na ocenę samej gry na parkiecie ale to mnie zastanawia:

 

czy jest on w sumie gorszy koszykarsko niż jego fama?

czy antagoniści jego talentu idą na uproszczoną krytykę?

czy to złuda że twardy charakter przeszkadza w jego odbiorze?

 

postac NIETUZINKOWA i obawiam się ze zatęsknimy nieraz.......

Trzeba przyznać rację!

od dziecka byłem fanem AI, nie znosiłem Bryanta.

 

Nie można jednak nie docenić jego osobowości, w dzisiejszej nie ma takich gości jak KB, czy Garnett, muthafuckerow, którzy nie brali jeńców. Dzisiaj wszyscy są grzeczni i bardzo mało im brakuje, żeby ubrali strój harcerza i w podskokach roznosili ciasteczka po dzielni... Nawet Westbrook to już nie to samo.

 

Kobe nie boi się niczego, nie obchodzą mnie jego wyczyny punktowe czy mistrzostwa, mój szacun zgarnął za

 

Nawet nie mrugnął!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dobra każdy z nich miał lepszy support niż Smushe Kobego.

 

Nie miał.

 

A nawet gdyby miał, lepiej przetrzymać dwa lata ze Smushem, pod Jacksonem w Lakers, którzy prędzej czy później wyjdą na prostą, niż pięć albo siedem z all-scrub supportem, pod trenerem, który okłada się kamieniem po głowie albo managementem, który pisze maile comic sansem. Albo wszystkim naraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierce, Garnett, LeBron, Love

 

Carmelo w NY nawet napiszę

Pierwsza rzecz to taka, że każdy z nich miał lepszy support niż Kobe 06. Poza tym Lebron w swoim prime miał Bosha i Wade, a nie Smusha i Kwame. Widzisz lekką różnicę?

 

Prawda jest taka, że akurat w swoim prime Kobe miał c***owy support z którym nikt by nic nie wygrał i pod tym względem prime ma zmarnowany. Wiadomo, że w innych etapach swojej kariery w większości miał niezły/dobry/bardzo dobry support ale akurat w prime miał skład z którym nie mógł nic ugrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza rzecz to taka, że każdy z nich miał lepszy support niż Kobe 06. Poza tym Lebron w swoim prime miał Bosha i Wade, a nie Smusha i Kwame. Widzisz lekką różnicę?

 

Prawda jest taka, że akurat w swoim prime Kobe miał c***owy support z którym nikt by nic nie wygrał i pod tym względem prime ma zmarnowany. Wiadomo, że w innych etapach swojej kariery w większości miał niezły/dobry/bardzo dobry support ale akurat w prime miał skład z którym nie mógł nic ugrać.

 

No tak, bo jak Kobe miał 28 lat to był w prime, a jak 29 to już był past prime i tylko cieniem dawnego gracza i się nie liczy. Dajże spokój.

 

W przekroju całej kariery Kobe miał tyle szczęścia od strony "organizacyjnej", że mógłby obdzielić ze czterech superstarów. mówić, że cokolwiek mu w karierze zmarnowano, to jak narzekać, że na ulicy znalazłeś 200 złotych, a nie 250.

 

 

Przeciez Melo sam siebie pozbawil normalnego supportu w NYK wiec o co to halo?

 

To nawet podobnie jak Kobe swego czasu, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dobra każdy z nich miał lepszy support niż Smushe Kobego. Btw trochę mi Love nie pasuje w otoczeniu tych nazwisk. Nie ta półeczka.

Jeśli jeden mieszka w celu o powierzchni 4 m2, a drugi ma 5m2 to jakaś specjalnej różnicy nie ma.

Kobe nie miał supportu, z którym można być contenderem przez 3 sezony, tyle co Wade, ponad 2 razy mniej niż Lebron czy Dirk. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chytruz oddziel prime, od peak. Jakby nie patrzeć Kobe swój peak osiągnął w tych trzech sezonach kiedy nie za bardzo miał skład.

 

28 a 29, niby fajnie brzmi, ale przypomnij sobie jak to wygląda chociażby w ATF, gdzie bijemy się o dosłownie jeden sezon, że dany gracz jest już past prime i nie jest tak dobry, jak ten który go wybrał twierdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chytruz oddziel prime, od peak. Jakby nie patrzeć Kobe swój peak osiągnął w tych trzech sezonach kiedy nie za bardzo miał skład.

 

28 a 29, niby fajnie brzmi, ale przypomnij sobie jak to wygląda chociażby w ATF, gdzie bijemy się o dosłownie jeden sezon, że dany gracz jest już past prime i nie jest tak dobry, jak ten który go wybrał twierdzi.

Mi się wydawało, że mało kto zwraca uwagę w ogóle na to.

I w sumie Wade też ma w takim razie zmarnowany peak.

Uwzględnijcie moi drodzy jeszcze, że Kobe grał na zachodzie. Wade i LeBron na wschodzie czyli siłę ich supportu i osiągnięcia w PO wtedy powinno się liczyć zupełnie inaczej (porównując do konferencji).

Z tego co zauważyłem jedyne co się rozpatruje to mistrzostwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo jak Kobe miał 28 lat to był w prime, a jak 29 to już był past prime i tylko cieniem dawnego gracza i się nie liczy. Dajże spokój.

 

Kobe w 08 był tak naprawdę w swoim ostatnim sezonie swojego prime i po tym jak dostał dobry support przegrał dopiero w finale z niesamowitymi Celtics. Nie wiem czy zauważyłeś, ale między Kobe 06 a Kobe 09 jest spora różnica w jego atletyźmie. Wiadomo, że Kobe 09 i 10 nie był jakimś podstarzałym washed-up gwiazdorem tak jak teraz tylko dalej był w niezłej formie fizycznej ale w sezonach ze Smushem stał pod tym względem poziom wyżej. 

 

W przekroju całej kariery Kobe miał tyle szczęścia od strony "organizacyjnej", że mógłby obdzielić ze czterech superstarów. mówić, że cokolwiek mu w karierze zmarnowano, to jak narzekać, że na ulicy znalazłeś 200 złotych, a nie 250.

 

Tego nie neguję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chytruz oddziel prime, od peak. Jakby nie patrzeć Kobe swój peak osiągnął w tych trzech sezonach kiedy nie za bardzo miał skład.

 

28 a 29, niby fajnie brzmi, ale przypomnij sobie jak to wygląda chociażby w ATF, gdzie bijemy się o dosłownie jeden sezon, że dany gracz jest już past prime i nie jest tak dobry, jak ten który go wybrał twierdzi.

 

I z tych ATF co śledziłem, chyba nigdy nie poszedł z lat 05-06 tylko z późniejszych.

 

Rożnica między 06 a 08 jest taka, że w 08 miał lepszy support i nie mógł już napi*****ić miliona rzutów, wiec mu ppg spadło. Jakny dostał skład rok później, to teraz 2008 też byś zaliczał do zmarnowanego prime.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać podejście do Bryanta. Tam nie powinno być "nie mógł" tylko nie musiał...

 

Już nie róbcie z tych supportów LBJ 07-10 takiego badziewia, na wschodzie to była całkiem fajna obudowa. '09 to Howard do finałów wszedł z Lewisem, Turkoglu i Nelsonem - nie chcę się powtarzać, ale nie licząc C's to tam na wschodzie nikt lepszego supportu raczej nie miał niż LBJ. Ot wschodnia konferencja w 21 wieku.

po czym to wnioskujesz, że wschód jest słabszy? czyżby nie po tym regular, który dla ciebie nie jest wart więcej niż 10%? ;]

 

poza tym akurat w 2009 wschód wygrał więcej meczów z zachodem. a z ciekawostek, to podczas części mistrzostw bulls wschód również był słabszą konferencją... nie wspominając o czasach Magica, gdy zachód był słabiutki, ale mało kto na to zwraca uwagę mówiąc o 9 finałach i 5 tytułach Johnsona.

Edytowane przez lorak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bryant jest o tyle ciekawym przypadkiem, że już przed swoim prime miał w nogach co roku długie sezony w PO, a w tym 4 tripy do finałów, a w jego przypadku to dość istotne, biorąc pod uwagę, że nie był żadnym atletycznym frakiem typu Lebron. 

W ogóle biorąc pod uwagę jego styl gry, to zaczął dość szybko gasnąć. W mistrzowskich latach to już nie był ten sam Bryant, który robił 81 pts w meczu czy 62 pts w 3 kwarty. ;)

 

Drużyna, którą miał w czasach repeatu też nie była zbyt dobrze dopasowana do jego gry. Mało strzelców, Bynum i Gasol pod koszem w czasach, gdy już sporo grał na post up też nie ułatwiało sprawy. Bryant miał zbudowane wokół siebie dwie świetne drużyny, ale w swoim ścisłym prime grał ze Smushem i Kwame, nie wiem jak można się z tym kłócić. 

 

Z tego co pamiętam Lakers w okolicach 2008 r. mieli okazję pozyskać Kidda w zamian za Bynuma. Gdyby faktycznie tak się stało, to skończyliby zapewne z 3peatem. ;)

Edytowane przez Zgubiłem kredki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.