Skocz do zawartości

Futbol europejski


kore_old

Rekomendowane odpowiedzi

Skąd taka sympatia do trenera gospodarzy?

Długo by pisać, żar leje się z nieba a trzeba jeszcze wyłożyć karty na stół w wiadomym temacie...

 

SAMPAOLI! To jest taki typ, że jego nazwisko powinno się 'krzyczeć' i z wykrzyknikiem na końcu :tongue:

 

Ogólnie Argentyńczycy mieli w swojej historii wielu świetnych trenerów i nie chodzi tylko o osiągane przez nich wyniki. Oczywiście rezultaty zawsze będą podstawą, ale doceniam tych wyjątkowych ludzi, którzy w jakiś sposób się wyróżniają i mogą zostać zapamiętani nie tylko przez zwycięstwa. Tacy, którzy wyraźnie odciskają swoje piętno.

 

W Chile Sampaoli (Argentyńczyk) jest bohaterem narodowym. Zaczęło się od prowadzenia Universidad de Chile, wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o człowieku i dopiero musiałem zaległości nadrobić. Tutaj mały wstępniak ---> http://www.zonalmarking.net/2011/12/16/universidad-de-chile-tactics-bielsa-sampaoli/

 

Jorge to naturalny spadkobierca Bielsy a tego człowieka przedstawiać chyba nie trzeba. Trochę się różni od swojego mentora, ale to są dobre różnice moim zdaniem.

 

W ogóle ten wpis będzie bardzo chaotyczny, ale jakoś nie czuję się na siłach do produkowania a poza tym taka forma nawet pasuje do 'bohatera' wpisu.

 

Przed rozpoczęciem tegorocznej edycji Copa America powiedział:

 

Jeśli wygram ten turniej, przejdę do legendy. Jeśli poniosę klęskę, napiszecie, że jestem obłąkany.

 

Do legendy już przeszedł, ale trochę obłąkany też może być :smile: Zaczynając karierę w niższych ligach argentyńskich zdarzało mu się kierować poczynaniami zespołu z najwyższego drzewa po tym jak sędzia wyrzucał go z ławki trenerskiej za różne odpały. Przy linii zawsze bardzo aktywny, zabiegany, nieustannie coś krzyczy, gestykuluje, motywuje. Piłkarze go uwielbiają, jednoczy szatnię, jest bardzo charyzmatyczny chociaż dziennikarze niekiedy uznają go za nawet aroganckiego. Ogólnie z mediami nie żyje idealnie bo jest trochę obłąkany na punkcie różnych detali.

 

 

Traktuję futbol jak wojnę. Cały czas sprawdzam, kto próbuje mnie przejrzeć. Niektórym trenerom takie sprawy nie przeszkadzają, ale mnie tak. Dlatego ciągle jestem uważny i nie denerwuję się na dziennikarza, który coś odkrył, ale na moich ludzi, bo to oni mają strzec reprezentacji. Wykrycie jednego detalu, jednego schematu akcji może być kluczowe do zwycięstwa lub przegranej. I to stało się dla mnie obsesją

Podczas zakończonego wczoraj CA wszystkie treningi Chile były zamknięte a podczas obowiązkowych 15 minut wolnych dla mediów piłkarzom wolno było się tylko rozciągać. W ten sposób popularności mu nie przybywa oczywiście, ale mi to nie przeszkadza. Podobno kazał też zamykać na noc ulicę otaczającą ośrodek treningowy, ale nie wiem czy tak rzeczywiście było. To na pewno możliwe bo w końcu grali u siebie a jeszcze przed turniejem miał status bohatera w kraju więc na wiele mógł sobie pozwolić.

 

Jakoś na początku tego roku Chile grało towarzyski mecz z Brazylią. W ramach przedmeczowej odprawy trener zagotował swoich piłkarzy puszczając im film „Los 33” o Chilijskich górnikach uwięzionych w kopalni w 2010 roku. Lubię takie smaczki chociaż to oczywiście po prostu ciekawostka.

 

Czym się różni od Bielsy? Jeśli chodzi o metodologię to na pewno jest bardziej przystępny dla zawodników. Bielsa potrafiał przemawiać jak Fidel Castro, kilkugodzinne odprawy taktyczne, które dla niektórych musiały być masakrą. Jorge nie katuje w ten sposób graczy aż tak bardzo, więcej zmaga się z tym samemu żeby piłkarzom sprezentować w miarę skondensowaną pigułkę.

 

Styl gry mają oczywiście bardzo podobny i to jest główna rzecz, która mnie przyciąga do oglądania jego zespołów. Podobieństwa? Bardzo ofensywne nastawienie, bardzo wysoki i intensywny pressing, agresja, wymienność pozycji w ofensywie, gra wertykalna, szeroko skrzydłami. Bielsa chyba trochę mniej mieszał w ustawieniu, Sampaoli częściej robi roszady przez co niestety jego drużyny są niekiedy jeszcze bardziej chaotyczne niż tez El Loco. Tak o jego grze mówił Matias Fernandez:

 

Nie możemy bać się gry. Zawsze atakujemy szóstką graczy i bronimy się czwórką. Ofensywna szóstka stale wymienia się pozycjami, utrzymuje futbolówkę w ruchu i tworzy okazje podbramkowe. Czwórka zaś czeka i zamyka wolną przestrzeń, by potem łatwiej i skuteczniej odebrać rywalowi piłkę. Porządek czwórki z tyłu jest równie fundamentalny, co nieład szóstki z przodu

Z tym porządkiem z tyłu to bywa różnie, przy tak bezkompromisowej i ryzykownej grze błędy zdarzają się i zdarzać będą. Z drugiej strony będąc tak elastycznym potrafi odmienić przebieg meczu jakąś zmianą i to taką konkretną a nie wymianą jednego napastnika na drugiego albo pomocnika na napastnika i tyle. Jeżeli nie podoba mu się gra po 45 minutach to potrafi zrobić w przerwie dwie zmiany i w drugiej części widzisz inny zespół. 

 

To wszystko jest bardzo odświeżające w porównaniu do tego co się ogląda na co dzień w Europie, jak inny sport trochę ;) Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby miał w ten sposób poprowadzić jakiś europejski klub do sukcesów to szanse na to byłyby nie większe niż na spektakularną klapę bo taki futbol nie ma wiele wspólnego z taktycznym rygorem i dyscypliną, ale co tam ;) Na pewno musiałby posiadać szeroką kadrę bo bazuje w dużej mierze na przygotowaniu fizycznym.

 

Inna sprawa, że w tej edycji CA trochę mnie rozczarowali, ale najwyraźniej należało się trochę 'ogarnąć' żeby mieć szanse na zwycięstwo. Nie zagrali źle, w finale ich pressing i ustawienie obdarły Albicelestes z reszty ofensywnych atutów, ale to też wina Martino. Na przestrzeni turnieju liczyłem na nieco więcej szaleństwa w wykonaniu Chile, ale nie mam obaw o to, że nagle odmieni to sposób w jaki Sampaoli patrzy na futbol, będzie jeszcze kupa frajdy. Zdecydowanie najfajniejsza południowoamerykańska ekipa od kilku lat.

 

Więcej nie chce mi się pisać, wolałbym o tym poopowiadać przy jakimś grillu. Idę sobie bobu nagotować chociaż :smile:

Edytowane przez Mentor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shieeet Panie, to jest całkiem k**** kilka dobrych powodów do lubienia coacha Chile

 

Kilka rzeczy wiedziałem wcześniej z tego, co komentatorzy TVP próbowali o nim opowiedzieć podczas CA.

No ale Ty tę wiedzę uzupełniłeś w rozległy sposób.

Propsy

 

P.S. Ale też muszę przyznać, że Chile nie oczarowało jakoś mega w tych rozgrywkach.

Aczkolwiek taki sukces po tylu latach to coś wielkiego. No i nie zapominajmy, że o ile dla nas - Europejczyków - Copa America to fajna alternatywa na wakacyjne wieczory a dla Ameryki Łacińskiej to większa impreza niż dla nas ME. Dlatego to duży sukces w kontekście tego z kim Chile bezpośrednio lub pośrednio rywalizowało.

Edytowane przez AirForceNine
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest na świecie, w jakiejkolwiek dyscyplnie podobnie zarządzana organizacja?

 

Była. Manchester United za czasów Sir Alexa Fergusona. 

 

Dość powiedzieć, że Glazer wziął gigantyczny kredyt, aby kupić ten klub i później sam klub musiał to spłacać... I oni to wytrzymali, utrzymując się pod względem sportowym w elicie. Organizacyjnie i marketingowo United w latach 90 wyprzedzili swoją epokę, ich umiejętność kreowania gwiazd (czyli odwrotnie niż np. Real Madryt, który gwiazdy "konsumuje") na najlepszych rynkach na świecie (Chiny, Japonia, Malezja, Korea Południowa) była porażająca. A także sprawność w negocjacjach ze sponsorami - Manchester przez lata zgarniał większą kasę za reklamy na koszulkach treningowych niż większość największych klubów Europy miała za koszulki meczowe...

 

Ferguson także bardzo sprawnie przeprowadzał wymiany pokoleniowe (Pop dopiero stanie przed tym sprawdzianem), gdzie bardzo sprawnie miksował doświadczonych graczy z utalentowanymi juniorami. A dodajmy, że w piłce europejskiej odnieść sukces jest trudniej - w takiej LM w fazie PO jest mecz i rewanż a nie 7-meczowe serie, a finał to 1 mecz, a nie 7-meczowa seria, więc margines błędu zdecydowanie mniejszy. Ponadto ligi są skonstruowane o system spadków i awansów, więc nie dostanie się połowy meczów za free, bo gra się z tankerami - tam każdy gra o coś (nie licząc ew. kilku ostatnich kolejek). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest na świecie, w jakiejkolwiek dyscyplnie podobnie zarządzana organizacja?

 

Manchester United za Alexa Fergusona.

 

SAS to w ostatnich dwóch dekadach najlepiej zarządzana drużyna w NBA. Wcześniej Boston Celtics za Reda Auerbacha (16 tytułów) czy LAL za Dr Bussa.

 

Zach Lowe napisał artykuł o postup-ach i w przedostatnim podcascie wspominał, że zadzwonił do niego trener i powiedział, że ćwiczą teraz "karanie" small ball właśnie post-upami.

 

@Alternative - ja bym nie porównywał stopnia trudności sukcesów w piłce do NBA. Weź pod uwagę, że w piłce jest większe rozdrobnienie jeśli chodzi o możliwe trofea. LM, Puchar krajowy, Mistrzostwa Krajowe, mecze reprezentacji itd. To z racji tego trudniej jest zdobywać i powtórzyć sukces. W przypadku kosza dla Amerykanów liczy się tylko NBA i pierścień, Igrzyska czy Mistrzostwa Świata są przy okazji, fajnie jest wpisać do CV, ale w dłuższej perspektywie oleją to. Reszta świata patrzy na to inaczej.

Edytowane przez Mirwir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była. Manchester United za czasów Sir Alexa Fergusona. 

 

Dość powiedzieć, że Glazer wziął gigantyczny kredyt, aby kupić ten klub i później sam klub musiał to spłacać... I oni to wytrzymali, utrzymując się pod względem sportowym w elicie. Organizacyjnie i marketingowo United w latach 90 wyprzedzili swoją epokę, ich umiejętność kreowania gwiazd (czyli odwrotnie niż np. Real Madryt, który gwiazdy "konsumuje") na najlepszych rynkach na świecie (Chiny, Japonia, Malezja, Korea Południowa) była porażająca. A także sprawność w negocjacjach ze sponsorami - Manchester przez lata zgarniał większą kasę za reklamy na koszulkach treningowych niż większość największych klubów Europy miała za koszulki meczowe...

 

Ferguson także bardzo sprawnie przeprowadzał wymiany pokoleniowe (Pop dopiero stanie przed tym sprawdzianem), gdzie bardzo sprawnie miksował doświadczonych graczy z utalentowanymi juniorami. A dodajmy, że w piłce europejskiej odnieść sukces jest trudniej - w takiej LM w fazie PO jest mecz i rewanż a nie 7-meczowe serie, a finał to 1 mecz, a nie 7-meczowa seria, więc margines błędu zdecydowanie mniejszy. Ponadto ligi są skonstruowane o system spadków i awansów, więc nie dostanie się połowy meczów za free, bo gra się z tankerami - tam każdy gra o coś (nie licząc ew. kilku ostatnich kolejek).

 

Nie żeby coś, ale Real w liczbie wychowanków jest daleko przed MANU.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żeby coś, ale Real w liczbie wychowanków jest daleko przed MANU.

W pierwszym składzie? Cały jeden teraz będzie w Realu.

 

Poza tym, nie poruszałem kwestii wychowanków, bo ona jest drugorzędna. Czy model, w którym mamy najdroższy gwiazdozbiór + ławkę zalepioną wychowankami można nazwać stawianiem na własną młodzież? A mnie nawet nie o to chodziło. 

 

Napisałem o różnicy między kreowaniem a konsumowaniem. Manchester kupił Ronaldo, gdy ten był cherlawym dzieciakiem i po pierwsze nauczył grać na poważnie, a po drugie uczynił z niego gwiazdę światowego formatu w mediach. I Real zainteresował się dopiero wtedy nim. Tak samo było z Beckhamem. Manchester (za SAFA) priorytetowo traktował aspekt sportowy i to niemu był podporządkowany marketing -> kreowanie projektu sportowego. 

 

W Realu za Pereza tego nigdy nie było. Tam zawsze pierwszorzędny był marketing. Rozgłos, popularność itd. I dopiero na tej bazie próbowano sklecić cokolwiek, co przypominałoby projekt sportowy. 

 

I to widać także po decyzjach odnośnie trenerów - druga przygoda Pereza z Realem wygląda tak:

- Pellegrini - 1 rok, styl ofensywny, nastawiony na posiadanie piłki przy relatywnie niewielkiej wymienności pozycji, kiepska obrona zespołowa (chyba żaden inny trener w szeroko pojętej światowej czołówce nie jest takim nieogarem w kwestii asekuracji i gry bez piłki w obronie - blokowania wolnych stref), nie umie używać rotacji, w mediach przeważnie wychodzi na frajera (nie wiedział ile goli potrzebuje do 1. miejsca w grupie, że w Anglii w zimie będzie grać co 2 dni itp.)

- Mourinho - 3 lata, styl defensywny, nastawiony na kontry, grę bezpośrednią, kontaktową, asekuracja w obronie ma bezwzględny priorytet, ceni zawodników uniwersalnych, nie lubi rotacji w składzie, w mediach "wielka gęba"

- Carlo - 2, lata, styl ofensywny, duża wymienność pozycji, nacisk na płynność gry i posiadanie piłki, nie lubi rotacji w składzie, w mediach bardzo "grzeczny"

- Benitez - styl defensywny, duża wymienność pozycji, uwielbia uniwersalnych zawodników, nacisk na odbiór i asekurację, uwielbia rotacje w składzie, w mediach często gbur

 

Jak dla mnie to jakiś jebany matrix, a nie długofalowa strategia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.