Skocz do zawartości

Ranking po pierwszym miesiącu


ely3

Rekomendowane odpowiedzi

Lebron jest wielki i za okres pre 2011 naprawdę ciężko jest go winić, ale nie zapomnę jak się osrał w ostatnich Finałach na starcie. Anty-Jordanesque

 

Dwight Howard 12 - http://www.youtube.com/watch?v=SAkVnlA9CJo

 

I to nawet nie w obronie Lebrona ale koszykówki, roli trenera, scoutingu oraz taktyki. Obsrał się ? Heat zostali rozpracowani. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Raper: no chyba jednak niesłusznie. Prawda niestety jest taka, że James w finałach częśniej zawodził. 

 

2007 mogę pominąć z 35% z pola bo wiek i oczywiście support był jaki był. 

 

2011 : 18ppg na TS 54% co jest meeeega różnicą w porównaniu do RS. Reszta statystyk bez różnica ale generalnie z MVP zszedł o jakieś 2-3 poziomy niżej i przegrał misia.

 

2012 to oczywisty rozpierdol całego Heat, w tym Jamesa.

 

2013: na pozór nienajgorsze liczby ale tutaj mając całą serię mocno w pamięci to zagrał mocno przeciętnie. Był obok gry, pod grą a nietrafianie wide open jumperów, które trafiał cały RS + PO to dla mnie oznaka mentalnego problemu. Fakt, że wziął się w garść pod koniec G6 i na G7 i za to mu chwała ale finały ratował SUPER MARIO & company. Generalnie kupa szczęścia jak i charakteru drużyny.

 

Ja wiem, że wyśmiewa się to całe heart of champion i słusznie ale zakłamywanie rzeczywistości jest słabe. Zwłaszcza, że mówimy o najlepszym zawodniku w lidze i czołówce all time. Ja też nigdzie nie neguje, że James grał zajebiste PO zawsze i że doszedł z marnym wsparciem do finałów ale dwa razy w finałach zagrał bardzo słabo(2007 i 2011) i raz zrzucił z siebie odpowiedzialność w trudnym momencie (2013). Tutaj pewnie wielu uważa, że to celowe zagranie i specjalnie usunął się w cień bla bla ale bez jaj. 

 

A i popełniasz błąd rozumowania- to, że James grał lepiej w finałach po 2011 roku i to dużo nie oznacza, że mieliście rację ale zmieniły się okoliczności. Na wakacje 2011 można było twierdzić, że James nie wytrzymuje presji (nie zgadzam się za to z wylewaniem na niego wiadra pomyj i pisaniem o nim jako niezdolnego do wygrywania).  Jak ja bym napisał w zeszłym sezonie, że Monta to top 3 SG to jego gra w tym roku nie zmieniła by tego, że napisałem głupotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James miał grę z tripple double i grę z 34 pkt przed g6. Jakoś się to pomija, zawalił z siedmiomeczowej serii 2 gry, 2 zagrał przyzwoicie i 3 rozkurwił w mvp level. 

I jak zrzucił z siebie odpowiedzialność w trudnym momencie? G6 to jest właśnie ten trudny moment.

A 07 wypominać, kiedy trafił na Bowena i Duncana, którzy mogli się skupić tylko na nim? Mając 22 lata? Czwarty sezon, sprawdź jak wyglądały finały Kobiego w czwartym sezonie w lidze, a grał na dużo gorszą defensywę, a miał obok siebie w zespole THE SHAQa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

napisałem, że 07 można pominąć ale dalej finały były bardzo słabe. I tutaj nie ma co dyskutować jak przy seii z Mavs. Można napisać, że był młody, że Bowen, że Spurs, że support, że wiatr wiał ze wschodu, że parkiet był rozpraszający, że Dirk, że Terry, że Carlisle, że buty uwierały etc. Przez te lata wymyślaliście z Lorakiem i Alonzo setki, jeśli nie tysiące wytłumaczeń Jamesa. Z częścią z nich się zgadzam i uważam za zasadne ale prawda jest taka, że grał c***owo w 07 i słabo w 2011. Dlatego tylko uważam, że wasze opinie były błędne bo grał słabiej w finałach lub źle a nietrafianie rzutów czy nie podejmowanie nawet prób rzutów, które serie wcześniej trafiał może być oznaką jakiegoś problemu. 

 

G2 było kluczowe i G5 w serii tego roku. 

 

Ogólnie to tutaj pokusze się o porównanie do Bryanta z 2010. 

 

Tam Bryant przegrał G2 Lakers bo przejął na siebie za dużo gry przy epickim występie frontcourtu

Tutaj James prawie przegrał finały przez pasywność, bierność itd. 

 

Na koniec ci powiem po raz enty, że rozumiem słabość supportu i jego wiek ale fakty były takie a nie inne i w 11 wcale nie poprawił swojego obrazu (mówiąc tylko o finałach). Generalnie problem jest taki, że jego hejterzy powiedzą "rozjebał, dojrzał ćwiczył jogę" czy inne bzdury a wam przez palce nie przechodzi "tak zagrał złe finały, tak momentami był zbyt bierny". Zamiast tego milion wytłumaczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James miał grę z tripple double i grę z 34 pkt przed g6. Jakoś się to pomija, zawalił z siedmiomeczowej serii 2 gry, 2 zagrał przyzwoicie i 3 rozkurwił w mvp level. 

I jak zrzucił z siebie odpowiedzialność w trudnym momencie? G6 to jest właśnie ten trudny moment.

Wut? Triple double fajnie brzmi, w finałach z Dallas też jedno miał. LeBron w G1 miał nadzieję, że ktoś za niego wygra mecz, można próbować pisać z boxscore'a, że to był dopiero początek serii i James chciał, żeby "everybody byli involved", ale prawda jest taka, że był pasywyny jak dwa lata wcześniej, tylko tym razem Wade był inny. G2 i G3 to kompromitacja. Pierwszy mecz uratował Mario freakin' Chalmers, drugi to totalny blowout i 0FTA po raz pierwszy od bodajże 2009 roku licząc wszystkie jego mecze. Wszystko to zrobił z obrońcami stojącymi na obwodzie 3 metry dalej, prowokującymi go do oddania rzutu "jak z treningu". W obronie było podobnie jak w ataku. G4 miał dobry, ale nie był nawet MVP tego meczu (Wade). G5 kolejny blowout gdzie James jest 2-11 w drugiej połowie, w G6 przez pierwsze 3 kwarty był 3-12, potem się obudził, ale w końcówce miał b2b turnovers i kupę szczęścia. G7 to faktycznie był MVP level.

 

Generalnie przed finałami na 16 meczów, LeBron 16 razy miał TS% co najmniej 54, w finałach 5 razy miał poniżej 52%. Które 3 mecze on rozkurwił zatem w mvp level, a w których jeszcze innych dwóch zagrał przyzwoicie?

Edytowane przez karpik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy "ktoś wygra mecz za niego" ? Lebron to jest point forward do k**** nędzy, Magic-like, nie Jordan czy Kobe-like, nie patrzcie na niego przez ten pryzmat bo to tak, jakbyście mówili, że Volvo Van Damme'a to c***owy pojazd, bo osiąga słabszy wynik do setki niż Lambo. Lebron sam to powtarza, jest kompletnie innym zawodnikiem, jest tylko jeden sposób na wygrywanie ? Tylko napierdalanie na kosz i oddawa nie masy rzutów jest tą jedną, jedyną drogą do wygrywania, a wszystkie inne są c***a warte ? Właśnie wygrał dwa tytuły wykorzystując support i grając tak, jak zawsze chciał. 

Jak w sporcie zespołowym dzielenie się odpowiedzialnością (i to w dodatku skuteczne, do k**** nędzy, nie to że oddał odpowiedzialność i przejebali) jest postrzegane jako złe ? Jordan (albo jego przeciwnicy) wypaczył postrzeganie sportu zespołowego, jakim jest koszykówka. W clutch też można grać zespołowo, zwłaszcza jeśli daje to efekty !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to po 2 tytułach LBJ nie można krytykować za okres 2005-10?

to się dowiedziałem.....

 

rozumiem zakochanie w jego grze OBECNEJ ale widzę, że wielu zapomina jednak o sporych rozczarowaniach w grze o stawkę wczesnego LBJ i argument o braku supportu średni bo zarząd Cavs dokładał mu co rok kolejne elementy aby gwiazdora udobruchać a dość długo jedynym argumentem za.. była sławetna seria z Pistons na której zaczął budować legendę.....

 

oczywiście pierścienie robią jego karierę dużo bardziej owocną i tu perspektywa się zmienia jak u Gasola czy Dirkusa ale nie róbmy przewrotu światopoglądowego i stwierdźmy w prost... gość nabył umiejętność wygrywania a nie że ją zawsze miał......

 

wczesny okres jest świetnym przykładem jak powinien ewoluować gracz z "popisacza" na "gracza"....

 

dość długo LBJ nie miał tego czegoś a i w Kobe mode czasem zdarzało mu się wpadać.....

 

finały nie pokazały jaki to LBJ jest Magic swoich czasów i uznaję jego jeden mocny mecz w serii.....

na pewno nie kontrolował serii i liderował na poziomie tych epickich... finały miał dość słabe mówiąc oględnie ale to starczyło na spurs ciut ciut ale starczyło.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to po 2 tytułach LBJ nie można krytykować za okres 2005-10?

to się dowiedziałem.....

 

rozumiem zakochanie w jego grze OBECNEJ ale widzę, że wielu zapomina jednak o sporych rozczarowaniach w grze o stawkę wczesnego LBJ i argument o braku supportu średni bo zarząd Cavs dokładał mu co rok kolejne elementy aby gwiazdora udobruchać a dość długo jedynym argumentem za.. była sławetna seria z Pistons na której zaczął budować legendę.....

 

oczywiście pierścienie robią jego karierę dużo bardziej owocną i tu perspektywa się zmienia jak u Gasola czy Dirkusa ale nie róbmy przewrotu światopoglądowego i stwierdźmy w prost... gość nabył umiejętność wygrywania a nie że ją zawsze miał......

 

wczesny okres jest świetnym przykładem jak powinien ewoluować gracz z "popisacza" na "gracza"....

 

dość długo LBJ nie miał tego czegoś a i w Kobe mode czasem zdarzało mu się wpadać.....

 

finały nie pokazały jaki to LBJ jest Magic swoich czasów i uznaję jego jeden mocny mecz w serii.....

na pewno nie kontrolował serii i liderował na poziomie tych epickich... finały miał dość słabe mówiąc oględnie ale to starczyło na spurs ciut ciut ale starczyło.....

Zarząd to bawił się the walking dead ściagając mu zwłoki Wallaca i Shaqa. Co z tego, że mu ściągał kolejnych bezwartościowych zawodników? Miał c***owy support, widać to czarno na białym. Joel Anthony też się stara, wręcz cholernie, ale nikt mu za to MVP nie daje. 

"Nie miał tego czegoś", czemu k**** zawsze się to okazuje supportem, zawsze!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy "ktoś wygra mecz za niego" ? Lebron to jest point forward do k**** nędzy, Magic-like, nie Jordan czy Kobe-like, nie patrzcie na niego przez ten pryzmat bo to tak, jakbyście mówili, że Volvo Van Damme'a to c***owy pojazd, bo osiąga słabszy wynik do setki niż Lambo. Lebron sam to powtarza, jest kompletnie innym zawodnikiem, jest tylko jeden sposób na wygrywanie ? Tylko napierdalanie na kosz i oddawa nie masy rzutów jest tą jedną, jedyną drogą do wygrywania, a wszystkie inne są c***a warte ?

Tzn że point forward-LeBron dostając mini-Rondo treatment w finałach zwolniony był z obowiązku trafiania jumperów, bo jest point forwardem i ma kreować partnerów? Jeśli w całym sezonie trafiasz grubo powyżej 40% jumperów, a w najważniejszych meczach sezonu masz psychiczną blokadę przed trafieniem treningowego rzutu i grasz pasywnie, to tłumaczenie, że jesteś point forwardem do mnie nie przemawia.

 

grant_r_LeBronFinals1152.jpg

 

To że finały się skończyły jak skończyły, nie zmienia faktu, że LeBron zasługuje na krytykę za początek serii. 

Edytowane przez karpik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem zakochanie w jego grze OBECNEJ ale widzę, że wielu zapomina jednak o sporych rozczarowaniach w grze o stawkę wczesnego LBJ i argument o braku supportu średni bo zarząd Cavs dokładał mu co rok kolejne elementy aby gwiazdora udobruchać a dość długo jedynym argumentem za.. była sławetna seria z Pistons na której zaczął budować legendę.....

 

Ignazz. Zanim spowodowany gromkim śmiechem pęknę w szwach sprecyzuj mi, proszę, co to znaczy "wczesny LBJ". O ile pamiętam, wczesny LBJ podniósł jedną z c***owszych organizacji do rangi contendera, i to w 4 lata. Jeżeli wczesny LBJ oznacza dla Ciebie LBJa 2003-2011 to mówimy o mniej więcej połowie, daj Boże chociaż tyle, kariery. Ale dotknąłeś ciekawego problemu ,zaraz zakładam temat.

 

Ignazz, jesteś naprawdę bystrym facetem więc powinienem zignorować to, co napisałeś o "kolejnych elementach", ponieważ nie wierzę, że naprawdę w to wierzysz. Czy cieszyłem się, że do Cavs idzie Shaq ? Byłem wniebowzięty. Przede wszystkim dlatego, że Shaq to mój ulubiony sportowiec-persona ever ale liczyłem też na to, że da coś z siebie na boisku. Czy cieszyłem się, że przyjdzie Jamison ? Tak, ponieważ pamiętałem Jamisona z rywalizacji CLE-WAS i przez ten pryzmat na niego patrzyłem. Był jeszcze Mo Williams. Nasz ulubiony Mo Williams.

 

Ignazz, NAPRAWDĘ JAKOŚĆ ZAWODNIKÓW SIĘ NIE LICZY ? Liczy się fakt, że mu ściągali nazwiska, nie liczy się stan faktyczny ? Kobe dostał Gasola (czyli top3, arguably najlepszego wysokiego w lidze) mając Odoma, Fishera i Bynuma. To jest ruch, który obliguje do wygrywania. Jakie wymówki może mieć najlepszy G w lidze kiedy dostaje jednego z najlepszych C w lidze ? Przy odrobinie nieszczęścia Bostonu już w drugim sezonie po wymianie udało się zdobyć kolejny tytuł. A i tak nie było łatwo. Jeden z najlepszych zawodników w historii NBA, mając przy tym uważanego powszechnie za najlepszego trenera w historii NBA, całkiem solidny i dosyć szeroki zespół potrzebował jednego z najlepszych wysokich w lidze, żeby rok po roku zdobywać mistrzostwa. A od Lebrona oczekiwaliście się, że wygra z bardzo przeciętnym w swoich najlepszych czasach Mo Williamsem i Jamisonem, którzy w LA czy Spurs wchodziliby z ławki ? Śmiechu warte. Hejterzy Lebrona zawsze twierdzili, że Mike Brown nie tylko nie jest słabym trenerem (jak twierdzili fani Cavs/Lebrona) ale jest nawet w czołówce ligi ! Ktokolwiek jeszcze ma siłę i jakiekolwiek argumenty by nadal wmawiać nam te bzdury ? Rappar bodajże pisał coś o tym co ze swoją karierą zrobili Ci, których Lebron zaprowadził za sobą na szczyt. Im więcej czasu mija, tym więcej argumentów, które pisaliśmy jeszcze 3,4 lata temu znajduje swoje potwierdzenie. Czas działa na naszą korzyść. A Wy nadal te same, nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością zarzuty - Lebron dostał co chciał, Lebron miał dobry support (Kubbas ze swoim słynnym "Lebron miał support PORÓWNYWALNY DO KOBE na przełomie dekad"), Lebron zawodził.

 

Czy historia NBA jest pełna przykładów drużyn złożonych z jednego superstara i bandy rolesów/scrubów, że ktokolwiek oczekiwał lepszych wyników od Lebrona kiedy jego najlepszym teammatem był jebany "rzuce sobie z dwoma obrońcami bo wpadło mi dwa razy pod rząd" Mo Williams ? Nie będę wymieniał, ponieważ sami dobrze wiecie. Jordan, Kobe, Shaq, Duncan, Wade, Nowitzki,Garnett i sam Lebron, wszyscy potrzebowali naprawdę dobrego supportu i co najmniej świetnego kołcza, żeby cokolwiek wygrać. A tu przychodzi sobie Ignazz i wszem i wobec ogłasza, iż Lebron w Cleveland zawodził. Naprawdę nie widzisz stary jakie to żenujące ?

 

Tak, tegoroczny Lebron nie wzniósł się w finałach na wyżyny swoich możliwości. I za to spokojnie może być rozliczany (zwycięzców się nie sądzi to największa brednia ever, hipocrit's best) ale jak jeszcze raz przeczytam, że Lebron w Cavs zawodził/zawiódł, i to nie autorstwa jakiegoś oszołoma typu Jaggy, tylko poważnego gościa jak Ty Ignazz, to będę musiał sformatować swój światopogląd bo nerwowo, k****, nie wytrzymam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle Kobemu się zarzuca, że tytuł jako lider zdobył dopiero jak mu dodali support. A LBJ to co? Dostał nawet lepsze wsparcie (już w 2011, o 2013 nie wspomnę nawet).

 

Ale kto mu zarzuca ? Stary, to nie jest zarzut. Obaj zdobyli tytuł po otrzymaniu supportu, ponieważ samodzielnie jest to prawie niemożliwe do wykonania. That's the point. Nie odbieracje tego jako zarzut dla Kobego, to jest jedynie prośba by wszystkich traktować równą miarą.

 

 

Zaraz dostaniesz referat na temat świetności Lamara Odoma.

 

Zgadza się, do znudzenia. I chociaż Odom nie był zawodnikiem z najwyżej półki to i tak żaden zawodnik Cavs w formie w jakiej był grając w Cavs, w historii Lebrona w Cavs nie był nawet tak dobry jak Lamar Odom. A nawet gdyby, to gdzie komukolwiek do Gasola czy Bynuma (pamiętam, że sporo siedział w garniturze). Żaden zawodnik z piątki Cavs oprócz Lebrona nie grałby w pierwszej piątce Lakers.  

 

Larry Hughes. Szkoda, że nie ma Bastillona ;( Larry był jako takim zawodnikiem w czasach sprzed kontuzji. Nie chce nawet słyszeć o nim w rozmowie, gdzie przewijają się nazwiska chociażby takie jak Ariza, a co dopiero Gasol czy Odom. Nikt nie traktuje Z jak scruba. Ale nie był nawet tak dobry jak Odom, Gasol i Bynum. Gooden też był niezłym wyrobnikiem ale nie na poziomie Odoma, Gasola czy Bynuma.  

 

W jednym akapicie piszesz Cavs 2007, a pare linijek niżej

"Larry Hughes -przychodzący z Wizz jako świetny grajek, scorer i przyzwoity ballhandler + złodziej piłek jakich mało"

 

Uznajmy więc, że tego po prostu nie było.

 

 

taki fajny plejas jak Ben Wallace.

 

U schyłku kariery, będący cieniem tego zawodnika, którym był jeszcze chociażby rok czy dwa wcześniej, i tak dawno po primie. 

Bardzo fajny ale wolałbym nawet Arizę, a co dopiero Odoma, Gasola czy Westa.

 

wreszcie wisienka czyli 2010

 

 

Hahahahahahahahha ;]

obwód : Mo, Gibson, sprowadzony dobry Antek Parker + scrubb West. pod koszem : Varejao i Hickson (całkiem spoko grają obaj na poziomie NBA) + końcówka Ilgauskasa i Shaqa.  + sprowadzony przyjemniaczek Leon Powe. No i Antawn Jamison

 

I który z tych zawodników był lepszym zawodnikiem na tym etapie kariery niż Lamar Odoma ? Patrzysz na ten skład, pełen ciekawych, lepszych i gorszych rolesów i próbujesz mi wmówić, że to był zajebisty support (wisienka!!!) kiedy Kobe miał Odoma, Bynuma, Gasola grającego ostatnie podrygi niezłej koszykówki Mette ? A kiedy Ty mówisz o Parkerzem Gibsonie czy Hicksonie to ja mam w odpowiedzi Fishera, Waltona i Browna. Lakers mieli nie tylko więcej zawodników z wyższych półek - ich rezerwy były na poziomie niektórych zawodników z podstawowej rotacji Cavs. Boston ? KG miał Pierce'a Allena Rondo. Reszta zespołu ? Lepsi od wszystkich Cavsów, bez Lebrona, Z i może Mo. Magic może kosmiczni nie byli, ale naprawdę wolałbyś Mo niż Nelsona ? Antonego Parkera niż Cartera ? Boobiego niż Reddicka ? Rysiek miał płacone ile miał płacone ale dobrze ustawiony był o wiele pewniejszy niż wiecznie połamany Varejao czy Jamison, ustawiony w dodatku przez Browna. Spurs ?

 

Nie, nie byli bandą Scrubów. Ale nie zmienia to faktu, że przy supportach Duncana (trwały już debaty czy to nadal jego zespół, czy już mogę Tonego, jak to świadczy o poziomie w rotacji?), Kobego czy KG jego support wyglądał bardzo mizernie. To fajnie, że zespół był dopasowany do niego, bo to prawda ale czy gdyby zamiast Gibsona czy Parkera na SG grał Ray Allen to nie byłby nadal zespół złożony pod niego, w ten sam sposób ? No byłby. Oprócz zebrania zawodników, których charakterystyka pozwala mieć nadzieję, że będą dobrze pasowali uzupełniając gwiazdę drużyny muszą reprezentować jeszcze jakiś poziom. Ray Allen nie był najważniejszym zawodnikiem w zespole. W wielu spotkaniach był 3 czy nawet 4. A nie przyznacie, że Ray Allen w formie z Celtics to i tak o wiele więcej, niż kiedykolwiek dostał Lebron ??? Pamiętając, że tam jeszcze był Pierce i Rondo ?????? 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pomijając fakt, że Lamar Odom pre Gasol trade to nie ten sam Lamar Odom, którego większość pamięta, to ograniczanie porównania składów do jednego gracza jest kompletnie bez sensu, a ty klepiesz to jak mantrę chyba szósty rok.

 

 

 

Do jednego gracza ? How come ?

 

Klepię to jak mantrę, ponieważ to oczywisty fakt, który nie może być przemilczany. W głowie mi się nie mieści, że ktokolwiek mógłby woleć Mo Williamsa, Jamisona czy starego Shaqa niż Lamara Odoma, jest tutaj ktoś taki ? Kto nie napisze tego na przekór ?  Poza tym, Jendras, nawet jeżeli nie zgodzisz sie, że Lamar był od nich wszystkich lepszy, to co z Bynumem i Gasolem ? Z nimi też coś było nie tak ? Wolałbyś mieć któregokolwiek z grajków wsytępujących w Cavs z Lebronem niż któregokolwiek z nich ? Wolałbyś Z od Bynuma ? Goodena lub/i Mo niż Gasola. Again, nie twierdzę że to banda scrubów więc nie dam sobie wmówić, że mantra jest nieuzasadniona - nikt nie wygrywa sam. Pomoc Gasola przy zdobywaniu tytułów nie jest argumentem przeciwko Kobemu, obecność Parkera i Gino nie jest argumentem przeciwko Duncanowi więc dlaczego zarzutem przeciwko Lebronowi jest fakt, że nie wygrał mając o wiele mniej niż oni, kiedy wygrywali ? 

 

One last time. Gasol, Odom, Bynum, Pierce, Rondo, Ray, Parker, Gino i w tej samej rozmowie bliski zakończenia kariery z powodów zdrowotnych Shaq, Jamison i Mo freakin' Williams ? Nie licząc może Odoma, to każdy na tym forum wolałby wziąć jednego z tych wyżej wymienionych niż wymienionych Cavsów RAZEM WZIĘTYCH. Przecież to jak mówienie, że 4 nie jest mniejsze od 14. 

 

To już c*** Jendras, bez argumentów i odpowiedzi z mojej strony, po męsku, plain and simple - uważasz, że Lebron miał support chociażby porównywalny do kogokolwiek w tamtym czasie ? I jak wg Ciebie wyglądał Mike Brown przy Popie, Riversie i oczywiście Jacksonie ?

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra, ale czy Lebron miał gorszy support od Kobego to jest jakby odprysk od powtarzanej mantry że miał historycznie słaby team i nikt nie miał nigdy gorszego przy takich wynikach.

 

Pamiętasz naszą rozmowę o składach Utah? A na Malonie wiesza się psy do dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.