Skocz do zawartości

Ciekawostki...


danp

Rekomendowane odpowiedzi

Urzekla mnie ostatnio historia na ESPN o tym, w jaki sposób Knicks zagrzewają się do walki. Otóż po przegranym meczu z Raptors w ostatni piątek w drodze powrotnej do NY jeden z menagerów knicksów zaproponował Tysonowi Chandlerowi, żeby ten przyniósł swój mistrzowski pierścień zdobyty z mavs na mecz z Pistons. I tak też się stało. Chandler przytaszczył pierścień i opowiadał o poświeceniu i wszystkim tym, co trzeba robić żeby mistrzostwo zdobyć :) Ponadto nad szafką każdego zawodnika zawisło zdjęcie trofeum NBA :) Fajne, jak na razie działa :)

 

Link do artykułu na ESPN: http://espn.go.com/blog/new-york/knicks/post/_/id/15099/championship-ring-images-inspire-knicks

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna historia ze świata Knicksów, a właściwie ze świata całego Nowego Jorku. Otóż okazuje się, że pomimo iż linsanity nieco "wygasło" to Jeremy Lin wciąż jest ulubieńcem, ale nie tylko kibiców Knicks, ale całego Nowego Jorku! Na ESPN zrobili takie małe głosowanie dla fanów, no i ogólnie spodziewałem się wysokiej pozycji Lina. nie zdziwiło mnie nawet, że przebił Eli Manninga z Giants, ale już fakt że pokonał zdecydowanie Dereka Jetera był dla mnie szokiem. Kapitan Yankees jednak jest nieco dłużej w NY, niż Lin i ma ogromne osiągnięcia dla Yankees i całego baseballu. No jest ikoną troche miasta :) Manning tez dwa tytuły z Giants, a Lin nie zdobył nic dla miasta, rozegrał 7 czy 8 genialnych spotkań i już wystarczyło, żeby wygrał. Owszem, sympatyczny z niego gość, i cieszę się, że jest w Knicks, ale jednak tutaj powinien wygrać Jeter.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urzekla mnie ostatnio historia na ESPN o tym, w jaki sposób Knicks zagrzewają się do walki. Otóż po przegranym meczu z Raptors w ostatni piątek w drodze powrotnej do NY jeden z menagerów knicksów zaproponował Tysonowi Chandlerowi, żeby ten przyniósł swój mistrzowski pierścień zdobyty z mavs na mecz z Pistons. I tak też się stało. Chandler przytaszczył pierścień i opowiadał o poświeceniu i wszystkim tym, co trzeba robić żeby mistrzostwo zdobyć :) Ponadto nad szafką każdego zawodnika zawisło zdjęcie trofeum NBA :) Fajne, jak na razie działa :)

Haha, takie rzeczy to może robić Haslem w Heat, Fisher w OKC, Scalabrine w Bulls. Przecież oni walczą o 8th seed. To tak jakbym ja przed sesją powiesił sobie zdjęcie Einstein'a z nagrodą Nobla...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha, takie rzeczy to może robić Haslem w Heat, Fisher w OKC, Scalabrine w Bulls. Przecież oni walczą o 8th seed. To tak jakbym ja przed sesją powiesił sobie zdjęcie Einstein'a z nagrodą Nobla...

w 1999 Knicks startujący z ósmego miejsca zagrali w Finale tak więc...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubie czasem stare statsy przeglądać. No i zaintrygowała mnie seria Suns-Spurs z 1998 roku. Kiedyś pisałem, że na ASW chętnie był zobaczył pojedynek "niscy kontra wysocy" no a w tej serii miałem tego namiastkę.

 

SAS w pierwszych dwóch meczach mieli w pierwszej piątce:

Robinsona (216 cm)

Perdue (213)

Duncana (211)

 

Natomiast w Suns najwyższym graczem był Cliff Robinson (208 cm).

 

Czyli SAS mieli aż 3 graczy wyższych od centra Suns. W takiej serii wg. większości ludzi Spurs powinni zniszczyć przeciwników na deskach a Suns nawrzucać dużo trójek. Z tym pierwszym jednak się nie sprawdziło - SAS po dwóch meczach mieli tylko 4 zbiórki więcej. Z trójkami też ie do końca, bo w pierwszym meczu Suns byli minimalnie lepsi a w drugim trójki były chyba kluczowe ale nie te trafione przez Suns, tylko te spudłowane przez Spurs. ;]

 

W kolejnych dwóch meczach Willa Perdue wywalono z 1 piątki i ograniczono mu minuty na parkiecie ale SAS nadal mieli ogromną przewagę pod koszem. Mimo to dopiero w 4 meczu uzyskali wysoką przewagę w zbiórkach. Suns z kolei w całej serii nie najlepiej rzucali trójki (mimo, że mieli m.in. George'a McClouda, Dennisa Scotta, Rexa Chapmana i już wtedy dobrego w trójkach Steve'a Nasha).

 

Fakt, że to była tylko jedna taka seria ale jednak ciekawe, że nie sprawdziło się założenie "wysocy niszczą niskich pod koszem a niscy siekają trójeczki".

 

No i na koniec - Suns wtedy cały sezon grali takim niskim składem a jednak mieli DRTG w ścisłej czołówce (6 miejsce) i awansowali z łatwością do PO. Jest to bardzo ciekawe bo były to czasy w których każdy pożądny zespół miał w składzie co najmniej przyzwoity duet PF+C, no i zachód wtedy był bardzo silny. Dla porównania DRTG Suns w prime Nasha to okolice 16 miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubie czasem stare statsy przeglądać. No i zaintrygowała mnie seria Suns-Spurs z 1998 roku. Kiedyś pisałem, że na ASW chętnie był zobaczył pojedynek "niscy kontra wysocy" no a w tej serii miałem tego namiastkę.

 

SAS w pierwszych dwóch meczach mieli w pierwszej piątce:

Robinsona (216 cm)

Perdue (213)

Duncana (211)

 

Natomiast w Suns najwyższym graczem był Cliff Robinson (208 cm).

 

Czyli SAS mieli aż 3 graczy wyższych od centra Suns. W takiej serii wg. większości ludzi Spurs powinni zniszczyć przeciwników na deskach a Suns nawrzucać dużo trójek. Z tym pierwszym jednak się nie sprawdziło - SAS po dwóch meczach mieli tylko 4 zbiórki więcej. Z trójkami też ie do końca, bo w pierwszym meczu Suns byli minimalnie lepsi a w drugim trójki były chyba kluczowe ale nie te trafione przez Suns, tylko te spudłowane przez Spurs. ;]

 

W kolejnych dwóch meczach Willa Perdue wywalono z 1 piątki i ograniczono mu minuty na parkiecie ale SAS nadal mieli ogromną przewagę pod koszem. Mimo to dopiero w 4 meczu uzyskali wysoką przewagę w zbiórkach. Suns z kolei w całej serii nie najlepiej rzucali trójki (mimo, że mieli m.in. George'a McClouda, Dennisa Scotta, Rexa Chapmana i już wtedy dobrego w trójkach Steve'a Nasha).

 

Fakt, że to była tylko jedna taka seria ale jednak ciekawe, że nie sprawdziło się założenie "wysocy niszczą niskich pod koszem a niscy siekają trójeczki".

ależ sprawdziło się, przynajmniej to pierwsze, bo drugie wcale nie jest oczywiste i zależy przecież nie od wzrostu przeciwników lecz od tego jak dana drużyna broni trójki, a akurat tamci spurs byli w tym całkiem dobrzy to i ograniczyli suns.

 

co do zbiórek, to w żadnym meczu suns nie wygrali deski, w pierwszym tylko zremisowali i w całej serii mieli RBS DIFF na poziomie -3,8 co jest bardzo słabym wynikiem (w regular dałoby im czwarte miejsce od końca). w sezonie mieli +1,3 a spurs +4,5 (trzecie miejsce w lidze, pierwsi byli bulls z +5,2)

 

No i na koniec - Suns wtedy cały sezon grali takim niskim składem a jednak mieli DRTG w ścisłej czołówce (6 miejsce)

Kidd, Cliff i McDyess to jednak bardzo dobrzy defensorzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie też ostatnio naszło jakość na historię i sobie analizowałem najlepszy sezon w historii Suns, czyli 92/93. Zastanawia mnie postać Richarda Dumasa. Debiutancki sezon naprawdę świetny u boku Barkley'a, Majerle czy Johnsona. Od razu finał ligi, w których także spisał się naprawdę dobrze (20 pts, 8, 17, 17, 25, 8), więc zaczął z wysokiego C.

W następnym sezonie w ogóle nie grał. Kontuzja? Po roku wrócił, ale też zaliczył tylko 15 epizodycznych występów. Niewiele więcej rok później, w trakcie ostatniego swojego sezonu w NBA, w barwach 76ers..

 

Potem już tylko Portoryko, Francja, PRUSZKÓW..

 

Co się stało z tym gościem? Wybrany z 46 no. w drafcie, ale rookie season naprawdę doskonały, i to w finaliście ligi! k**** to tak jakby teraz jakiś drugorundowy pick nagle zaczął grać ważną rolę w jakiś Bulls np..

 

http://www.basketball-reference.com/players/d/dumasri02/gamelog/1993/

 

 

W ogóle to pewnie wielu się wydaje, że te finały były dla Jordana i spółki dosyć łatwe, ale zobaczcie jak wszystkie mecze były close: Bulls 8, Bulls 3, Suns po 3OT 8, Bulls 6, Suns 10, Bulls 1.. Zaryzykuję tezę, że Phoenix byli o dobrego defensywnego centra (lepszego od Westa) od pokonania Chicago ;)

Edytowane przez theo001
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do zbiórek, to w żadnym meczu suns nie wygrali deski

Owszem, ale w pojedynku gigantów z krasnalami jednak spodziewałbym się większej dominacji tych pierwszych. Ogólnie rzecz biorąc ta taktyka z 3 wieżami średnio wyszła. W sumie to chyba nikt inny jej nie stosował (dla mnie wieża = co najmniej 210 cm). I to nie tylko z tego powodu, że nikt tego nie chciał, ale i ciężko było zebrać 3 tak wysokich graczy w jednym teamie.

 

Znalazłem jeden mecz ś.p. Bullets, w którym pojawili się Muresan (231 cm), ś.p. Manute Bol (231) i ś. p. Kevin Duckworn (213). ;] Każdy z nich grał jednak krótko i wątpie żeby pojawili się na parkiecie jednocześnie ( chociaż na parę sekund). No i taka ciekawostka - te 3 super-hiper wieże miały w tym meczu 0/5 FG, 3 zbiórki i 7 fauli.

 

Kidd, Cliff i McDyess to jednak bardzo dobrzy defensorzy.

Takich Cliffów i McDyessów to było w tamtych czasach sporo. Kidd się wyróżniał ale obrona na PG jest najmniej istotna.

 

Raczej tu chodziło o dobrze zorganizowany team-defense, Danny Ainge chyba zbyt pochopnie rzucił trenowanie. ;]

 

mnie też ostatnio naszło jakość na historię i sobie analizowałem najlepszy sezon w historii Suns, czyli 92/93. Zastanawia mnie postać Richarda Dumasa. Debiutancki sezon naprawdę świetny u boku Barkley'a, Majerle czy Johnsona. Od razu finał ligi, w których także spisał się naprawdę dobrze (20 pts, 8, 17, 17, 25, 8), więc zaczął z wysokiego C.

 

 

W następnym sezonie w ogóle nie grał. Kontuzja? Po roku wrócił, ale też zaliczył tylko 15 epizodycznych występów. Niewiele więcej rok później, w trakcie ostatniego swojego sezonu w NBA, w barwach 76ers..

 

Potem już tylko Portoryko, Francja, PRUSZKÓW..

 

Co się stało z tym gościem?

Przecież Dumas to chyba najbardziej znany ćpun w historii tej ligi (choć jeszcze był jeden równie głośny przypadek - Roy Tarpley bodajże?) i to go zniszczyło. Zresztą Portoryko i Pruszków kojarzą się w mniejszym lub większym stopniu z narkotykowym biznesem więc można się domyślić czemu Dumas poszedł tam grać. ;]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież Dumas to chyba najbardziej znany ćpun w historii tej ligi (choć jeszcze był jeden równie głośny przypadek - Roy Tarpley bodajże?) i to go zniszczyło. Zresztą Portoryko i Pruszków kojarzą się w mniejszym lub większym stopniu z narkotykowym biznesem więc można się domyślić czemu Dumas poszedł tam grać. ;]

no widzisz, ja po prostu w czasach gdy Suns grali w finałach miałem roczek, więc nie wszystko z lat 90 i wcześniejszych jest dla mnie takie oczywiste, ale staram się nadrabiać zaległości ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu taka ciekawostka dla ludzi pamietajacych NBA z lat 90

ogladalem ostatnio jakis mecz i jednym z sedziow byl ...Haywood Workman

pamietacie ? : )

Ta, Haywood sędziuje i chyba nie jest jedyny.

 

A ja kiedyś sobie słucham stacji internetowej z jazzem, a na winampie mi wyskakuje autor: Wayman Tisdale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, Haywood sędziuje i chyba nie jest jedyny.

 

A ja kiedyś sobie słucham stacji internetowej z jazzem, a na winampie mi wyskakuje autor: Wayman Tisdale.

 

 

nie wiedzialem ze jeszcze sie uzywa winampa, shit

btw z tym tisdalem to pamietam, chyba jeszcze w magic basketball pisali ze na trabce zasuwa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.