Skocz do zawartości

east vs west 12/13


elwariato

Rekomendowane odpowiedzi

Top 3 bilanse ligi to obecnie ekipy z zachodu, i jak się temu przyjrzeć to taki stan rzeczy bynajmniej nie jest dziełem przypadku, dysproporcja siły jest naprawdę tragiczna w tej lidze, tym bardziej wydaje mi się słuszne aby skończyć z graniem play off w obecnej formule, bo to jest po prostu nie uczciwe, już sam rs pod tym względem jest niezbyt fer ale z tym nie da się nic w zasadzie zrobić i w sumie niema sensu jako że nba to nie jakaś stała, ale play off to już zupełnie inna sprawa, i lokalizacja nie powinna mieć tu nic do gadania ale wyłącznie wyniki i gdyby teraz rs się skończył to Heat nie powinni grać z C's tylko jak dobrze liczę z Hawks itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym nic nie zmienial. system nie jest idealny, ale jest fair, bo liczy sie tylko i wylacznie zwyciezca finalow.

Niewazne, kto jest drugi, a kto odpadl w WCF i ECF, takze jakie to ma znaczenie ze np. przegrany WCF bylby teoretycznie lepsza druzyna niz EC champion, skoro i tak odpadl przegral z lepszym od siebie? Otoz zadne. Nie ma to kompletnie zadnego znaczenia.

 

A system PO wg mnie jest tez w miare fair. Jak ktos ma wyjebane na RS i oszczedza sily na PO, to dlaczego nie mialby tego odpokutowac graniem z najlepszymi ekipami swojej konferencji bez HCA? Vide Boston, ktory jesli przykladowo awansuje do PO z 8th seeda, to bedzie musial prawdopodobnie grac z MIA a potem z NYK...

 

I wcale nie mysle, ze lepiej by bylo jakby w PO zignorowac konferencje i grac po prostu od pierwszej rundy 1 vs 16, 2 vs 15 ... itd, bo wtedy 3ebaby zmienic caly system RS, zeby ci co graja w c***owej dywizji (tak jak np. Lakersi przez ostatnie 100 lat) nie nabijali sobie bilansu na czestszym graniu ze slabeuszami. A wtedy wiadomo, prawdopodobnie 3ebaby inaczej rozlozyc mecze przez co zakladajac, ze zachowamy dzisiejsza ilosc spotkan (bo wiecej byloby zbyt duzym obciazeniem dla zawodnikow) doszloby pewnie do sytuacji, gdzie ekipy X i Y graja miedzy soba nieparzysta ilosc spotkan, co dalej idzie z impactem HCA itp itd.

 

Ogolnie jedno wielkie zamieszanie.

 

A tak West niech sie cieszy, ze niby lepszy i silniejszy, a miszcz i tak bedzie ze Wschodu :witless:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

są rzeczy tak głęboko usadowione w tradycji ze ni kija ich nie zmienisz......

 

była dominacja wschodu, jest zachodu i co z tego.......

jedyne co mnie zastanawia to ekipy po przegranym finale konferencji mając niedosyt moze zagrały by finał pocieszenia bo wtedy łatwiej o serię Spurs vs celts

 

oczywiście nie wiem jakby miała liga zmotywować tych ciut przegranych do kolejnego wysiłku nr 103 w sezonie i namówić Popa aby graczy nie "wypoczywał" ale jakby coś zmienić to własnie to

 

dodatkowo mozliwe że aby ukrócić dywagacje powinno się zmniejszyć liczbę zespołów tak by z każdym grać razy 4 lub skrócić RS i grać z kazdym razy 2

 

z SF to juz oczywiście mniej RS więcej PO więc serię best of nine

 

60 regulara i 36 PO brzmi lepiej.......

przy równej ilości nieważne czy wschód i zachód dopiero mozna by walnąć 1-16, 2-15.....

 

lub jeszcze ciekawiej: 1 zachód gra z 8 wschodu......

 

tak jak pisałem na wstepie...tradycja wygrania najpierw swojej konfy a dopiero wtedy wielki finał JEST mega mocna i nic tego nie zmieni.........

 

no i lepiej brzmi semifinals east niż ćwierćfinał NBA albo przegralismy w finale...................konfy niż odpali w półfinałach....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

amerykanie muszą mieć dużo championów; EC champion, WC champion, NBA champion, world champion... zawsze lepiej mieć 3 czempionów niż jednego...;) lepiej się tym handluje.

PS. czy nie wkurwiało Was to nigdy, że mistrza NBA tytułuje się tam world champion?? jakim prawem ja sie pytam? jeszcze w latach 80 i do połowy 90 z wiadomych przyczyn łatwiej było to przełknąć, ale po tym jak przez prawie dekadę amerykanie nie mogli nic wygrać na arenie międzynarodowej, tytułowanie się ot tak "world champion" było trochę nie ma miejscu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do WC Champion, EC Champion - przełknę bez popity. Jednak zobaczcie, że w lidze jest 30 drużyn (!), najwięcej w historii i bądź co bądź dojście do WCF na przykład sprawia, że jesteś lepszy od 86,7% ekip w lidze, to już duży sukces. O mistrzostwo jest znacznie trudniej niż 40, 30 czy nawet 20 lat temu.

 

Natomiast co do World Champion - strasznie irytujące, bo jakim prawem niby? NBA Champion to chyba wystarczające wyróżnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. czy nie wkurwiało Was to nigdy, że mistrza NBA tytułuje się tam world champion?? jakim prawem ja sie pytam?

Przecież tam chyba w każdym sporcie amerykańskim zostaje się "World Champion", teraz nawet mistrzowie UFC są mistrzami świata.

 

Pamietam jak któryś z Polaków, którzy tworzyli ówczesną potęgę Chicago Fire w "soccera" paręnaście lat temu opowiadał jak zdobyli tytuł i ludzie patrzyli się dziwnie jak zanosili się śmiechem, kiedy witano ich bodajże na pokładzie samolotu jako "World Champions".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio, ale czy jakś drużyna świecie dałaby radę urwać mistrzowi nba kwartę?

a co to za roznica?

 

moj kumpel chleje tak, ze wali na leb w jeden wieczow 2 litry spirytusu i nie przepije go zaden kozak nawet zaprawiony w "bojach" miszcz z serca Syberii. jednak dopoki moj kumpel sie z nim nie zmierzy, nie ma prawa nazywac sie "miszczem" swiata w chlaniu.

 

ot taka krotka obrazowa analogia....:crushed:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co to za roznica?

 

moj kumpel chleje tak, ze wali na leb w jeden wieczow 2 litry spirytusu i nie przepije go zaden kozak nawet zaprawiony w "bojach" miszcz z serca Syberii. jednak dopoki moj kumpel sie z nim nie zmierzy, nie ma prawa nazywac sie "miszczem" swiata w chlaniu.

 

ot taka krotka obrazowa analogia....:crushed:

Z twojej analogii zrozumiałem tyle, że dopóki Usain bolt się nie zmierzy z każdym mieszkańcem ziemi, nie może się nazywać miszczem świata w bieganiu?

Kojarzę, że to coś było jakoś nazywane paradoksem białego kruka, ale nie jetem pewien czy mi się nie popierdoliło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z twojej analogii zrozumiałem tyle, że dopóki Usain bolt się nie zmierzy z każdym mieszkańcem ziemi, nie może się nazywać miszczem świata w bieganiu?

Kojarzę, że to coś było jakoś nazywane paradoksem białego kruka, ale nie jetem pewien czy mi się nie popierdoliło.

oczywiscie nie z kazdym na Ziemii, ale przynajmnie z tymi ktorzy chcieliby / mogliby pretendowac do tego tytulu. Wszedzie, jak sa jakies mistrzostwa swiata, to krag pretendentow jest NIEOGRANICZONY. Wiadomo, sa podzialy na Men i Women, na kategorie PAra i Normal, na wiekowe itp itd, ale teoretycznie jak sa mistrzostwa swiata w bieganiu to KAZDY ma mozliwosc w nich wziac udzial. Wiadomo, ze sa filtry w postaci - przykladowo - mistrzostw wioski, regionu, kraju i innych eliminacji, a do ostatecznych mistrziostw globu trafiaja najlepsi, ale sedno w tym, ze doslownie KAZDY ma dostep do ostatecznego finalu.

 

 

A w przypadku NBA dostep jest ograniczony.

NBA jest zamknieta liga i jej rozgrywki sa ograniczone TYLKO dla druzyn z jednego kontynentu (i to nie wszystkich) i calkowicie NIEDOSTEPNE dla ekip z innego kontynentu (nie zeby chcieli tam grac; chodzi mi o zasade), to jakzesz zwyciezca tej ligi moze sie tytulowac "MISTRZEM SWIATA"?

 

Niech tam pisza przynajmniej "NBA World Champion" albo "NORTH AMERICAN (w/o Mexico) Champion" albo "USA and Toronto Champion" albo po prostu "NBA Champion"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomasson ty patrzysz na to z perspektywy Europy a dla Amerykanina cały świat to USA - oni mają taką wiedzę o reszcie jak my o Afryce ( pewnie żaden z nas nie jest w stanie powiedzieć jak nazywa się stolica Mali choć ostatnio to jeden z topowych niusów). Przeciętny Amerykanin z Europy zna 3 miasta : Moskwa, Londyn i Paryż. Wsio. Oni są bardzo egocentryczni . Miałem okazję rozmawiać w czasie Euro z dziennikarzami ESPN - chłopie byś się zdziwił - dla niego Kanada to jest egzotyka i tabula rasa. A to był kolo od soccera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tam world ja słyszałem tyuły w stylu universe :) a co do "przeciętnego" amerykanina, to w sumi przeciętny ziemianin to debil i niewiele wie :P ale world itd. mam gdzieś ale wkurza mnie to że wielu nie martwią teksty w stylu -Heat i tak sobie łatwo do finałów dojdą a później się zobaczy- ogólnie to jest niedobre dla całej ligi bo konkurencja powinna stać na jakimś w miarę zbilansowanym/dobrym poziomie, to całe east,west jest bez sensu już nawet ze względów geograficznych często

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? Indiana zdrowa i troche ogarnieta z takim Popem na lawce moze zrobic kuku. Nawet Miami. Grac musza pod kosz i slaby jak drewniane piec zlotych Hibbert się musi OGARNAC bo gosc gra piach.....i

Więc nic nie jest przesadzone a jak uwazasz ze wschod jest slaby a zachod mocny to nikt Tobie nie zakaze się bardziej podniecac semifinals west niz ECF. Tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomasson ty patrzysz na to z perspektywy Europy a dla Amerykanina cały świat to USA - oni mają taką wiedzę o reszcie jak my o Afryce ( pewnie żaden z nas nie jest w stanie powiedzieć jak nazywa się stolica Mali choć ostatnio to jeden z topowych niusów). Przeciętny Amerykanin z Europy zna 3 miasta : Moskwa, Londyn i Paryż. Wsio. Oni są bardzo egocentryczni . Miałem okazję rozmawiać w czasie Euro z dziennikarzami ESPN - chłopie byś się zdziwił - dla niego Kanada to jest egzotyka i tabula rasa. A to był kolo od soccera

Tak się zastanwiam czy cały czas jednak nie opieramy się na opinii jaka na temat amerykanów krąży od lat. Miałem przyjemność być w Stanach i Kanadzie i jakoś nie spotkałem się z takim egocentryzmem. Fakt, że w większości poznałem tam studentów i studentki ale wiedzę ogólną mieli naprawdę nienajgorszą a i jeśli chodzi o Europę nie było wcale tak źle. Oczywiście niektórzy lepiej, niektórzy gorzej ale daleki jestem od stwierdzenia, że świata poza USA nie widzą. Naturalnie to nie żaden dowód bo próbka mała i niewymierna ale wydaje mi się, że taka typowa ignorancja to jest coraz rzadsza bo internet, podróże, poziom wykształcenia robią swoje jednak i takich jak opisany przez ciebie dziennikarz z czasem jest coraz mniej.

 

Mi te tytuły powiewają a w UFC to mogą się nazywać jak chcą bo tam biją się najlepsi i jak chcesz taki być to jedziesz i sie lejesz a nie mówisz, że cie nie docenili jak polski bohater KSW. Oczywiście NBA to inna trochę sprawa ale fakt, że grają tam najlepsi zawodnicy a mistrz NBA chyba jest najlepszą drużyną kosza na świecie. Poza tym whatever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wkurza mnie to że wielu nie martwią teksty w stylu -Heat i tak sobie łatwo do finałów dojdą a później się zobaczy-

niby tak, ale czytajac takie rzeczy w co drugim poscie, mozna sie na to szybko znieczulic i dac splynac po sobie.

 

cos jak reklamy w TV...

 

Tomasson ty patrzysz na to z perspektywy Europy a dla Amerykanina cały świat to USA - oni mają taką wiedzę o reszcie jak my o Afryce ( pewnie żaden z nas nie jest w stanie powiedzieć jak nazywa się stolica Mali choć ostatnio to jeden z topowych niusów). Przeciętny Amerykanin z Europy zna 3 miasta : Moskwa, Londyn i Paryż. Wsio. Oni są bardzo egocentryczni . Miałem okazję rozmawiać w czasie Euro z dziennikarzami ESPN - chłopie byś się zdziwił - dla niego Kanada to jest egzotyka i tabula rasa. A to był kolo od soccera

niestety prawda co piszesz. tez mam z amerykanami troche ignoranckich doswiadczen, ale od powaznej instytucji wymaga sie jakotakiej kompetencji.

 

kiedys ktos im powinien zrobic na zlosc i w jakiejs europejskiej lidze przemianowac Puchar Ligi na "Puchar Pogromcow Mistrzow NBA".....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomasson ty patrzysz na to z perspektywy Europy a dla Amerykanina cały świat to USA - oni mają taką wiedzę o reszcie jak my o Afryce ( pewnie żaden z nas nie jest w stanie powiedzieć jak nazywa się stolica Mali choć ostatnio to jeden z topowych niusów). Przeciętny Amerykanin z Europy zna 3 miasta : Moskwa, Londyn i Paryż. Wsio. Oni są bardzo egocentryczni . Miałem okazję rozmawiać w czasie Euro z dziennikarzami ESPN - chłopie byś się zdziwił - dla niego Kanada to jest egzotyka i tabula rasa. A to był kolo od soccera

też się zgodzę, pracowałem w CA i VA, czyli dwa wybrzeża, w sumie niemal rok, byłem na wymianie na jakimś-tam c***owym koledżu w CT i co? wszędzie największy temat do żartów to głupota i ignorancja miejscowych.

podróże? jakie podróże, znakomita większość z nich nie rusza się ze swojego stanu, rzadko opuszczają swoje miasto.

internet? facebook, pornosy, sport.

poziom wykształcenia? nie wpływa na nic.

 

byłem tam jak były MŚ i ME w piłce i jak były IO. nic nie wiedzą, nie słyszeli o wielu krajach świata. wszystkie żarty o nich sam mogę potwierdzić, o Polsce czy o papieżu (!) często nie słyszeli. i to nie tylko głupie nastolatki, ale też ludzie po studiach, na stanowiskach, etc.

 

stąd ich egocentryzm - oni nic nie wiedzą poza USA czy swoim stanem, to jest ich cały świat, oni są we wszystkim najlepsi i najważniejsi na całym świecie (vide obecna akcja w NBA z dziękowaniem wojsku za pokój na świecie), dlatego ich nic innego nie interesuje - bo i po co?

co więcej - nie wiem jak dziś, ale jeszcze kilka lat temu tam można było (poza wielkimi miastami) bardzo wygodnie sobie żyć pracując na jakimś nikczemnym stanowisku (może frytki do tego?), więc wielu ludzi ma tam mikry pęd do wiedzy/edukacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram Wowo.

 

Jakoś nie zauwazylem takiej skrajnej glupoty w wiekszych miastach, nie wspomne o tym ze w muzeach, knajpach po pytaniu o Poland uslyszalem jakssiemash? Mozna w wielu miastach pogadac na poziomie tym bardziej ze gro ludzi to emigranci i to raczej ci bardziej rozgarnieci. Ale przyznam szczerze ze na gleeeeeeeebokim poludniu jeszcze nie bylem a tam konsereatywna biala populacja moze zrobic mentalne kuku. Po prostu nie rozmawialem z gosciem pokroju wlasciciel samochodu z Grinhouse vol1 Tarantino.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie rozmawialem z gosciem pokroju wlasciciel samochodu z Grinhouse vol1 Tarantino.

Heh, rozmowa to nic, byle Cię taki na przejażdżkę nie wziął.

 

I równiez popieram to o amerykanach - mamy zaburzony obraz tego jacy są, jaką mają wiedzę etc... Jak tak się poczyta fora amerykańskie to można dość do wniosku, że nie tylko nie są głupsi od reszty, ale nawet, być może, mądrzejsi.

 

Oczywiście w mainstreamie jedzie się na przykładach typu kobitka nie wie co to Węgry i myli to z byciem głodnym, ale tak naprawdę... ilu Polaków zna wszystkie Stany w USA? Prawda jest taka, że kazdy najlepiej zna to co jest najbliżej niego a reszta to już obszar zainteresowania etc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.