Skocz do zawartości

Ubaw po pachy ;)


Monty

Rekomendowane odpowiedzi

Forum Gazety.pl ogólnie wpadłem na to przed chwilą i fajne rzeczy ludzie wypisują.

PS: to z sikaniem i możliwym porażeniem dementuję jako elektryk :wink: . Coś takiego nie jest możliwe, no chyba, że byłyby to b.duże wartości prądu. Także sikajcie do woli :lol:

 

EDIT

http://chinskawrozba.fm.interia.pl/wrozba.htm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zebrał wódz indiański "Siedzący Pies" całe swoje plemię na naradę wojenną:

- Czerwonoskórzy! Jesteśmy wielkim narodem?

- Taaaaak!

- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nuklearnym?

- Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!!!

Ścięli tomahawkami największą sekwoję w okolicy, wydrążyli ją w trudzie i

znoju, według starej, indiańskiej recepty wyprodukowali proch, napchali

do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na

zewnątrz rakiety.

- Gdzie ją wystrzelimy?

- Na Erewań!

- A dlaczego na Erewań?

- Innych miast nie znamy...

Napisali na rakiecie "Na Erewań", zbili się w gromadę i podpalili lont.

Jak nie pierd***ęło!!!

Prawdziwy Armagedon! Dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu

kilkunastu metrów... Wódz bez nogi, bez ręki otrzepuje się z kurzu i

mówi:

- Ja pierd*lę!!! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Erewaniu???

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.allegro.pl/show_item.php?item=62596423

Na aukcji babka wykorzystała bez zgody właściciela strony zdjęcia i opisy przez niego zamieszczone. Umieszczenie ich na allegro polegało na podaniu linków do zdjęć ze sklepu zoologicznego (widać we właściwościach obrazków).

Gościu się kapnął i podmienił u siebie zdjęcia na inne no i widać efekt na allegro.

 

 

Nie wiem czy to jeszcze będzie, bo pewnie ktoś na to szybko zareaguje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika - niektóre komunikaty mpk to parodia :)

 

Dyrektor firmy potrzebował nowego pracownika. Dał ogłoszenie do pracy, jego ludzie przeegzaminowali wcześniej kandydatów ... aż zostało ich w końcu 4-rech najlepszych. Aby rzeczywiście wybrać najlepszego dyrektor postanowił przeegzaminować ich osobiście. Wezwał więc ich do swojego gabinetu i posadził obok siebie. 1-wszego z nich spytał:

- Co według pana jest najszybsze na świecie?

Facet pomyślał chwilę i mówi:

- To myśl. Wpada do głowy, nic jej nie poprzedza po prostu jest.

- Świetnie - komentuje naprawdę zadowolony z odpowiedzi dyrektor. Zwraca się do 2-giego z tym samym pytaniem.

- Mrugnięcie - odpowiada kandydat - mruga się okiem cały czas a nawet tego nie zauważamy.

- Bardzo dobrze - mówi dyrektor i pyta 3-go. Ten miał więcej czasu więc starannie przygotował odpowiedź:

- No więc w domu mojego ojca jak wyjdzie się na zewnętrz budynku to jest tam taki mur. Jest na nim przycisk jak się go wciśnie to momentalnie zapala się światło na całej posesji. Nie ma nic szybszego niż włączenie światła.

- Doskonale! A pan? - pyta 4-tego kandydata.

- Według mnie najszybsza jest sraczka.

- Co?! - pyta zdziwiony dyrektor.

- Spokojnie, już wyjaśniam. Widzi pan przedwczoraj źle się poczułem i pobiegłem do kibla. Ale zanim zdążyłem pomyśleć, mrugnąć czy włączyć światło zesrałem się w gacie.

 

=====================================

 

Siedzi facet w barze a przy sasiednim stoliku samotna

kobieta. Taaka laska!

"Ale piekna kobieta - mysli sobie. Podejde do niej i

zagadam. Ale co jej powiem? Na pewno cos wymysle. Tylko zebym sie nie zblaznil. Nie no, nie pojde. Jestem taki niesmialy. Ale ona jest taka piekna, musze ja poznac! Powiem jej ze zakochalem sie od pierwszego

wejrzenia. Eee tam, na pewno mnie wysmieje. To moze postawie jej drinka i rozmowa sama sie potoczy? Akurat, taka laska nie zwrociuwagi na takiego szaraka jak ja. Ale to moja wielka szans, musze ja wykorzystac! Gdybym tylko wiedzial jak zaczac..."

 

W tym momencie kobieta wstala od stolika i zniknela za

drzwiami."Uff, no to problem z glowy. Przynajmniej nie musze sie juz meczyc"

 

Ale po chwili babka wraca i znow siada przy stoliku obok.

 

"tak,wrocila! To znak ze jestesmy sobie pisani, Bog mi ja zeslal! Zagadam do niej, nie ma się czego bac. Zebym tylko wymyslil cos madrego.

OK stary, bierz sie w garsc i ruszaj."

 

Gosc wstaje, podchodzi do kobiety i pyta:

- Srałaś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalezione na JoeMonster.org. Mnie to zabilo :lol: .

 

 

 

Stoję sobie ostatnio spokojnie w kolejce do kasy w Carrefourze. Stoję sobie... stoję... Nagle zauważam przy drugiej kasie, wpatrzoną we mnie i uśmiechającą się się DO MNIE blondynę.

 

Ale jaką blondynę!!! Mówię Wam!!! Karaiby, słońce, plaża, Baccardi...!

 

Ostatnio ładne dziewczyny się do mnie tak uśmiechały, gdy przytaszczyłem do akademika, na drugi dzień po imprezie, skrzynkę zimnego piwa.

 

Ale to było 10 lat temu... Ta jednak uśmiechała się do mnie przyjaźnie nawet bez piwa. Jakaś taka znajoma mi się przez chwilę wydała ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd... Pewnie podobna do jakiejś aktorki...

Powoli budził się we mnie głęboko uśpiony instynkt łowcy. Mieszanka adrenaliny i testosteronu wypełniały mój organizm. To one kazały mi bez zastanowienia zapytać:

 

- Przepraszam, czy my się skądś nie znamy?

Wypadło nawet nieźle. Lala połknęła haczyk. Jej reakcja była szybka, uśmiech bez zmian:

 

- Nie jestem pewna, ale chyba jest pan ojcem jednego z moich dzieci...

 

Mówi się, że ludzki umysł potrafi w sytuacjach ekstremalnych pracować nie gorzej od komputera. Mój był w tej sekundzie w stanie konkurować z najlepszymi. Po chwili miałem wydruk.

 

Zawsze używam gumek. Zdrada małżeńska jest już sama w sobie wydarzeniem szargającym nerwy szanującego się mężczyzny. Po co ją jeszcze dodatkowo komplikować? Mój komputer pokładowy przypomniał mi tylko trzy przypadki, które były odstępstwem od tej zasady.

 

Koleżanka z pracy, na szczęście tak brzydka, tak że sama jej twarz była najlepszym zabezpieczeniem. Koleżanka żony z pracy, na szczęście po takim alkoholu, że mi nie do końca ... tego...

 

Jest!!! Pozostała tylko jedna możliwość. kiedy mogłem sobie "strzelić" dzidziucha na boku. Nie omieszkałem podzielić się tą radosną nowiną z matką "mojego" nieślubnego dziecka i setką kupujących przy okazji:

 

- Już wiem!!! Pani musi być tą stripteaserką, którą moi koledzy zamówili na mój wieczór kawalerski przed 8-ma laty!!! Pamiętam, że za niewielką dodatkową opłatą zgodziła się pani wtedy robić TO ze mną na stole w jadalni na oczach moich klaszczących kolegów i tak się pani przy tym rozochociła, że na koniec za darmo zrobiła im pani wszystkim po lodziku!!!

 

Zaległa całkowita cisza. Nawet kasjerki przestały pracować. Wszyscy wpatrywali się na przemian we mnie i w czerwieniącą się coraz bardziej ślicznotkę. Kiedy osiagnęła kolor znany w kręgach muzycznych jako "Deep Purple" wysyczała przez śliczne usteczka:

 

- Pan sie myli! - Karaiby zastąpiła Arktyka.- Jestem wychowawczynią pana syna w 2b...

 

 

 

 

Wieczór kawalerski pewnego młodego bankiera. Bankier, jak to bankier, wielu przyjaciół nie ma. Tak więc on i jeszcze dwóch siedzą w specjalnie wynajętym barze zakąszają, popijają, zakąszają i znów popijają... I tak przez dwie godziny.

W końcu na scenę wychodzi niezła laska w czarnym płaszczu. Okazuje się, że zaczyna się striptiz. Panienka zaczyna się obracać, rozbierać i gibać na wszystkie strony. W końcu została już tylko w staniku i stringach. Kołysząc biodrami podchodzi do jednego z kumpli bankiera i kręci tyłeczkiem tuż przy jego twarzy.

Ten popatrzył na nią i od razu skumał czego pani od niego oczekuje. Wyjął z portfela 50 zł, polizał i przykleił jej do lewego pośladka. Pani natychmiast zrzuciła stanik.

 

Następnie sunąc przybliżyła się do drugiego z kumpli pana młodego i znowu zaczęła zmysłowo ruszać tyłeczkiem przed jego twarzą. Ten spojrzał na kumpli, po czym sięgnął do portfela, wyjął 200 zł, poślinił i przykleił jej do prawego pośladka. Stringi od razu opadły na podłogę.

Bankier myślał, że to już koniec pokazu, ale jednak nie... Striptizerka przybliżyła się do niego i unosząc jedną brew rzuciła mu pytające spojrzenie. Pan młody wyjął pusty już portfel i pokazał go jej. Pani wyraźnie posmutniała i już miała odejść, gdy bankier wyjął kartę bankomatową. Ta widząc, że to nie byle jaka karta z uśmiechem pokiwała głową i czule wyszeptała mu do ucha:

- Bierz co chcesz...

Następnie wypięła przed nim swój zgrabny tyłeczek. Zakłopotany pan młody nie wiedząc jak zareagować spojrzał na kumpli. Jeden z nich wyraźnie się ślinił, drugi zaś ledwo słyszalnym szeptem mówił:

- Włóż jej... dalej stary... włóż...

Pan młody spojrzał na śliczni wypięty tyłeczek striptizerki, potem na kartę bankomatową i...

 

jednym wprawnym ruchem przeciągnął kartą między jej pośladkami, a następnie zdjął oba banknoty i schował do portfela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi zajączek do nowo otwartego sklepu misia:

- czesc miśku, daj mi pół kilo soli.

- wiesz zajączku,nie mam jeszcze wagi - nasypie ci na oko.

- do dupy se nasyp debilu!

 

----

 

Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w

parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.

Podszedł do gościa z rybami i mówi:

- O jaka piękna, duża ryba!

Sprzedawca na to:

- Pięknego skurwiela złapałem - co?

Ksiądz się obruszył:

- Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz

przy księdzu takie epitety. Wstyd!

Sprzedawca wyjaśnia:

- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo

jak płotka, okoń czy pstrąg.

- Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go

na kolację z biskupem.

Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej.

Zakonnica:

- O jaka piękna, duża ryba.

A ksiądz na to:

- Ładnego skurwiela kupiłem, co?

Zakonnica:

- Ale co ksiądz - takie słownictwo?

A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne

węgorz czy szczupak.

- Aaaa, to rozumiem.

Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na

kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu

wchodzi kucharka.

- O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka.

Siostra na to:

- Piękny skurwiel - prawda?

- Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka.

- A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak

inne nazywają się karp czy lin.

Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem.

Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i

zakonnicą.

Kucharka wnosi główne danie - rybę.

Ksiądz biskup:

- Jaka piękna, duża ryba!

Na to proboszcz:

- To ja skurwiela znalazłem i kupiłem.

Odzywa się zakonnica

- A ja tego skurwiela skrobałam.

Na to włącza się kucharka:

- A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.

Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i m> ówi:

- Qurwa, widzę, że tu sami swoi

 

-----

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.