Skocz do zawartości

Ubaw po pachy ;)


Monty

Rekomendowane odpowiedzi

Krystyna zawsze marzyła o lepszym życiu. Los nie był dla niej łaskawy, zwłaszcza w zaniedbanej dzielnicy Łodzi, gdzie mieszkała ze swoimi dziećmi, Zosią i Kacprem. Jej mieszkanie było maleńkie, a farba schodziła ze ścian, jakby chciała uciec. Podłogi skrzypiały, a okna drżały, gdy wiatr wiał choćby trochę mocniej. Pieniędzy zawsze brakowało—tak bardzo, że aż piszczało.

A potem pojawił się Thermomix. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Krystyna zobaczyła go u swojej kuzynki—elegancki, błyszczący robot kuchenny, który potrafił siekać, blendować, gotować na parze, a nawet wyrabiać ciasto. Kuzynka nazwała go „życiowym awansem”. Krystyna nie do końca wiedziała, co to oznacza, ale wiedziała, że chce mieć tę lśniącą maszynę. Thermomix sprawiał, że czuła się trochę bliżej tej mitycznej klasy średniej, o której wszyscy mówili.

Oczywiście, był mały problem z ceną. Thermomix kosztował prawie tyle, co trzymiesięczny czynsz, ale co tam—można było płacić na raty! Nieważne, że lista zakupów musiała zostać ograniczona do absolutnego minimum. Minimum, czyli ryż, ziemniaki, fasola i może cebula, kiedy czuła się wyjątkowo. Ale Thermomix był tego wart—przynajmniej tak sobie powtarzała. W końcu sprawiał, że czuła się... aspirująca.

Jej dzieci natomiast nie podzielały jej entuzjazmu. Zosia i Kacper chodzili do szkoły w butach z dziurami, a ich mundurki zawsze były trochę za małe lub zbyt poplamione. Nigdy nie mieli wystarczająco jedzenia, dlatego Zosia często chowała dodatkowe kromki chleba ze szkolnej stołówki. Kacper nauczył się śmiać z żartów kolegów na temat jego burczącego brzucha. Coraz lepiej radził sobie z zamienianiem głodu w humor.

Ale Krystyna nie zrażała się. Kiedy patrzyła na Thermomix stojący na jej obdrapanym blacie kuchennym, widziała postęp. Widziała siebie na drodze do lepszego życia. Czy nie warto było trochę się poświęcić? Jasne, lodówka była prawie pusta, ale Thermomix miał swoje honorowe miejsce. Stał tam, błyszczący i futurystyczny, jak pomnik jej ciężko zdobytego statusu.

Krystyna wyobrażała sobie, że jest taką kobietą, która mogłaby zapraszać ludzi na kolację, z Thermomixem bzyczącym w tle. Pili by wino i rozmawiali o... cóż, nie była pewna, o czym rozmawiają ludzie z klasy średniej, ale kiedyś się tego dowie. W międzyczasie robiła gęste, grudkowate zupy i blendowała je na gładkość w swoim ukochanym robocie kuchennym, klepiąc się po plecach za inwestowanie w jakość.

Oczywiście inne mamy w szkole nie przychodziły w odwiedziny. Cmokały językami i plotkowały o priorytetach Krystyny, ale ona zbywała ich uwagi. Nie rozumiały, jak to jest chcieć czegoś lepszego dla siebie - myślała, trzymając instrukcję obsługi Thermomixa jak świętą księgę.

Czasami widziała tęskny wzrok Zosi, kiedy jej koleżanki wyciągały kanapki z serem i szynką—prawdziwym białkiem—a Kacper był coraz bardziej niespokojny z głodu. Ale kiedy dopadały ją wątpliwości, przypominała sobie: Thermomix to inwestycja. To był bilet do czegoś większego, nawet jeśli to coś większe jeszcze się nie zmaterializowało. Powtarzała sobie, że kiedyś to się zwróci, może gdy w końcu będzie mogła zrobić te wyszukane dania z programów kulinarnych—te dania, na których składniki na razie jej nie stać.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.