Skocz do zawartości

Największy niewypał w historii


elwariato

Rekomendowane odpowiedzi

Give me a break... największy draftowy niewypał EVER, którego aż dziwie się, że nikt nie wspomniał to... (dźwięk bębnów) KWAME "bonofide scrub" BROWN - nr 1 draftu 2001.

W sumie nie chcę tutaj bronić wyboru Browna, ale z drugiej strony jak zobaczymy, że poszli zanim Chandler ( świetny role player, ale jednak role player, którym jest świetnym fitem do zbudowanej drużyny, a nie kimś do budowania wokół ) i Gasol, który nie był uznawany za jakiegoś kozaka przed przejściem do LA to nie wygląda już to tak źle. To trochę jak z Adrea '2 zbirórki na mecz' Bargnanim - Niby też bust jak na jedynkę, ale w sumie zanim poszli Aldridge; gwałciciel, którzy nie bierze zakładników aka Morrison; Roy, który już w zasadzie nie gra i Gay, którego połowa forum oddałaby za Łukasza Koszarka.

 

W 03' wybrali milicicia przed lepszym ( Melo, Wade ) czy gorszym ( Bosh ) materiałem na franchise playera. Jak pisał chyba Elwariato, lepsze jest porównanie do Thabeeta, od którgo każdy z top10 jest lepszym koszykarzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardziej ciekawi czy do Pistons trafiłby Sheed gdyby wybrali oni Bosha lub Melo... Czy nawet tego Wade'a, który u nich byłby 6th manem. To jest podstawowa sprawa jeśli chcecie już wróżyć ile to mistrzostw zdobyliby Detroit gdyby nie wzięli Darko.

 

A zasadniczo czemu nie? Pamiętaj że oni mieli pick od Memphis i w ciągu jednego roku zrobili tytuł więc nie sądzę aby przyjście miękkich dosyć obrońców jakimi byli Melo i Bosh zmieniło ich politykę transferową zwłaszcza że to Hawks wyszli z inicjatywą wymiany do Detroit. Poza tym możemy się bawić w probalizm niemniej zobacz co sie stało kiedy po latach Billups połączył się w końcu z Melo . Rok 2009 to najpewniej najlepsza gra Nuggets w ostatnich 20 latach. To pozwala prognozować jaką siłą byłby Melo w tamtych Pistons. Bardziej realne jest teza że Melo otoczony starymi wygami nauczyłby się pokory i szacunku do obrony. Możemy sobie gdybać co by było ale ile razy się zdarza że zespół który jest w TOP5 poprzedniego sezonu wybiera z tak wysokim numerem. I pod kątem potencjału który mógł być to sobie spieprzyli jak mogli. A w 2004 tytuł by zrobili nawet jakby wybrali Frana Vasqueza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pytanie o Detroit nie jest takie głupie (wątek poboczny - Dumars to zły czy dobry człowiek?).

 

Wzieli Milicica, potem zaryzykowali z Sheedem i zdobyli jeden tytuł, dochodzili prawie na sam szczyt, zdominowali Wschód (jaki by on nie był), przez 3/4 lata niszczyli w rs.

 

Działało, bo zebrali piątkę graczy doświadczonych, ale niespełnionych, rzemieślników, ale wytworzyła się miedzy nimi osławiona chemia.

 

Wariantów co by było gdyby jest tak wiele, że na pewno coś pominę.

a) Darko był brany jako wielki talent, ale nie do gry w najbliższym sezonie. Gdyby wzięli kogoś z pozostałęj wielkiej trójki, to on musiałby grać w pierwszej piątce. Anthony, Wade, a nawet Bosh byli na tyle mocni nie tylko sportowo, ale i marketingowo, że po prostu musieliby dostać plac. Czyli jak, odpowiednio z piątki wypada Rip lub Prince? Najłatwiej jest z Boshem, ale...

B) ... czy wtedy wzieliby Sheeda? Był do wziecia za chipsy, ale to było ryzyko. A to on był katalizotorem Pistons.

c) największe gdybanie, gdyby Wade lub Melo trafiliby wtedy do Pistons, pod Browna, to czy by tak dominowali piłkę jak to się realu zdarzyło? Czy byliby trochę innego typu graczami?

 

Dawno, dawno temu, miałem teorię, że Detroit powinni brać wtedy Bosha. Pół roku w pierwszym skłądzie. I zakładając, że dostaliby Sheeda, w okolicy 2005 dysponowaliby zabójczą podkoszową rotacją, bez ruszania - wtedy - doskonale współpracujących ze sobą niskich.

 

Jak pamiętam wpisy fanów Lakers z 2007 to Kwame wcale nie był taki zły. Młody, sprawny, potencjał defensywny olbrzymi. Tylko dlaczego chcieli go sprzedać za cokolwiek.

 

Nieśmiało dopisuję Bulls po erze Jordana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłaniam się, to mój pierwszy post na forum.

 

Fajny temat, dorzucę coś od siebie. Z pewnością nie największy niewypał ever, ale chyba ciekawa historia.

 

W 1996 Seattle Sonics, świeżo po wystepie w finałach, czują że już tylko krok dzieli ich od sukcesu. Tym ruchem ma być zakontraktowanie nowego centra, gdyż Sam Perkins jest coraz starszy i zajmuje się już głównie bieganiem w okolicy linii 3pts, a Franki Brickowskie i inne tego typu wynalazki nie gwarantują niczego. W tym momencie na scenę wkracza wielka nadzieja białych, Jim McIlvaine. Sonics oferują 33 mln USD za 7 lat gry kolesiowi, który notował w poprzednim klubie oszałamiające 2 punkty, 3 zbiórki i 2 bloki na mecz. Liczyli, że będzie Shaq-stopperem i w ogarnietym zespole stanie się jednym z najlepszych wysokich obrońców ligi.

 

Jak wszyscy wiemy, nikim takim nie został. Jim grał na poziomie 4 pts, 4 rbs i 2 blk na mecz, a w playoffs Karl posadził go gdzieś na koncu ławki i wolał grać Perkinsem i Terrym Cummingsem. Sezon 97-98 był w zasadzie identyczny, potem Seattle zdołało wysłać jego talenty do New Jersey, gdzie po pewnym czasie złozył się jak scyzoryk i w wieku 28 lat zakończył przygodę z NBA.

 

Jakby tego było mało - zaoferowanie takich pieniędzy totalnemu ogórkowi wkurzyło Kempa, który liczył na solidną podwyżkę, co odbiło się na chemii w zespole. Shawn stękał, marudził i spóźniał się na treningi, więc oddali go do Cavs.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba o Mcllvanie już ktoś wspominał, zresztą z centrami można by mnożyć przykłady, choćby Ostertag który miał niby rewelka warunki na początku zapowiadał się na niezłego rolsa a później w play off na 5 w Utah musieli grać Antoin Carr i Greg Foster, gdyby Tag, nawiasem bardzo wporzo koleś chyba zresztą na parkiecie to mu nie wychodziło na dobre :) , grał równo to jestem prawie pewien że Jazz by ugrali choć jeden tytuł. Tak czy inaczej przykładów z wysokimi można by mnożyć, nawet na chwilę obecną mało który nie jest przepłacony.

 

ps. Dumars jest zły, ok kilka sezonów na topie to fajna sprawa, ale dobry gm nie zrzuci swojej ekipy na samo dno na kilka sezonów tak jak on to zrobił, jeden sezon/dwa to powienien być maksymalny czas na przebudowę a jak ktoś jest naprawdę niezły w swoim fachu to zbuduje nawet podczas tego okresu drużynę która będzie chociaż przeciętna, nie będzie chłopcem do bicia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no własnie failem jest tez draft 2001, bo tam działy sie rzeczy straszne, mało tego duzy w tym udział Bulls lub byłych Bulls

tyson, który teraz moze i jest zajebisty mdefensorem, ale przez dłuuugie lata był niczym i nikim, fajna energie wnosił do gry, ale czesciej siedział na ławce za faule lub połamany niz faktycznie grał

i tak własnei kliedyś porównałem Tysona do Noah i zostałem ofukany ze Tyson jest silniejszy

to sibie przypomniejcie Chandlera z pierwszych 5 lat gry w Lidze i porównajcie go z Noah

jak dobrze to wróży JN13?

 

 

do tego Curry... eh szkoda dla tej wielkiej dupiy moich nerwów

 

 

niewypałem był też projekt Bulls po 98 roku i wielkie krausego plany zeby zrobic coś od nowa

puszczenie Rodmana i Pippena za nic juz samo w sobie jest złem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o przepłacenie, sytuacja z McIlvainem jest po prostu komiczna. To jak wspinać się na K2, potknąć się na ostatnim kamieniu i zlecieć na pysk na sam dół. Krzyśka Dryję mogli podpisać, pewnie nie wyszliby na tym gorzej:smile-new:

 

Z Ostertagem masz rację, trochę podobna historia. Duży kontrakt, spore oczekiwania i zespoł to contender pełną gębą. Mimo wszystko Greg był chyba nieco bardziej przydatny od Jima, choć fani Jazz mogli mieć go w pewnym momencie dość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

potwierdzają to statsy gdzie w 98,97 Ostertag dominował w obronie Jazz. Jazz bronili przeciętnie ale widać wpływ Grega. jak więcej grał w 97 to mieli 9 obronę NBA a jak jego gra została ograniczona w 98 to spadli na 17.

Greg Ostertag to sympatyczny zawodnik i do dzisiaj się go mile wspomina. był bardzo dobrym rolersem i w tamtych czasach się wyróżniał nie tylko wyglądał. trafił na c***owy match up z Bykami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e tam, Longley w finałach rzucał 6.8 czy 6.0 na mecz więc tak mocno go nie ogrywał czy w ogóle Jazz, Brian Willaims także nie robił jakiegoś rozpierdolu. dla porównania rok wcześniej Luc ogrywał Kempa rzucając 11.7.

jak napisałem , Greg c***owo się matchupował z Bykami. Longley zawsze wyciągał wysokich na półdystans skąd był groźny .greg był przyzwoitym shotblockerem oraz nieźle bronił 1 vs 1 , z pomocy zawsze grał zaangażowanie.

Greg przepłacony został w sezonie 98-99 o którym już nie wspominam. cały czas na myśli miałem Greg'a z lat finałowych Jazz.

ale kończąc temat , Greg na pewno nie był nie wypałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malone był pod koszem totalnie zostawiony bez wsparcia, Ostrego w ogóle właściwie kryć nie trzeba było, plus dlaczego jego miejsce zajął Greg Foster przy okazji drugich finłów, ogólnie najlepszy rok Ostertag miał debiutancki a poźniej stopniowo grał coraz słabiej i coraz mniej, nie wiem czy niewypał czy nie odpowiedziałem po prostu że centrzy to bogaty temat, i tak samo Mclvine był przyczyną dlaczego SS nie poszli krok do przodu z Ostertagiem dokładnie to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malone był pod koszem totalnie zostawiony bez wsparcia, Ostrego w ogóle właściwie kryć nie trzeba było, plus dlaczego jego miejsce zajął Greg Foster przy okazji drugich finłów, ogólnie najlepszy rok Ostertag miał debiutancki a poźniej stopniowo grał coraz słabiej i coraz mniej, nie wiem czy niewypał czy nie odpowiedziałem po prostu że centrzy to bogaty temat, i tak samo Mclvine był przyczyną dlaczego SS nie poszli krok do przodu z Ostertagiem dokładnie to samo.

Ostertaga pamiętam jak przez mgłę, ale zdaje się całkiem przyzwoicie bronił (albo przynajmniej męczył) w PO Hakeema, Shaqa i Robinsona. Tak jak napisał Koelner ,Greg był przydatny i stanowił całkiem sensowną odpowiedź na centrów na zachodzie. Potem rzeczywiście mógł irytować fanów Jazz, bo po podpisaniu dużego kontraktu nie zrobił kroku do przodu, tylko się roztył.

 

W każym razie z McIlvainem absolutnie nie ma tu porównania - Jim w playoffach grał po 5 minut na mecz i był w zasadzie nieobecny, a właśnie z myślą o PO go podpisali. Z resztą co tu dużo mówić - facet rozegrał w NBA ponad 400 spotkań (ok. 200 w S5) i jego career high w punktach wynosi... 12. Ja rozumiem, że nie każdy musi być potworem w ataku, ale raz do roku to nawet Manute Bol miał dzień konia.

Edytowane przez Jinks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostertag to nie tod fuller, ten był totalnym niewypałem bo był wybrany wysoko w drafcie, ale przy mojej całej sympati do Taga to w obronie łapał dużo fauli a w ataku to nawet Perk by go mógł szkolić, był jaki był ale imo to nawet nie połka niezłego rolsa, takim to był Olden Polynice który niestety przyszedł do Jazz kiedy już właściwie był emerytem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kariera:

- historia z serii najlepszy czas stracony Grant Hill

- historia z serii z nieba do piekła czyli Penny

- historia z serii jakbym przeszedł tą jedną rundę czyli Tracy

- brak pierścienia Sir Charlesa

- kariera Shawna Kempa

- Shaq off from Orlando

 

Drużyny:

- Kings / Blazers nie potrafiący ograć Lakers w Playoffs

- Śmierć Sonics i Hornets w Charlotte

- wielki pech Blazers (kontuzje, można było mieć Duranta wzięło się Odena)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakers dla mnie mieli jeszcze jednego miemałego niewypała. Mianowicie Dream Team z Garym Paytonem, Kobem, Karlem Malonem i Shaqiem w składzoe i z zapleczem w postaci Fishera, Foxa, Granta, Russella, czy Geaorga.

 

 

Z takim składem powinni wygrac nawet z Bullsami Jordana. Nie ma wymowki, kompletujac taki Dream Team, ktory talent-wise byl byc moze najmocniejszy ever. w dodaktu gładkie 4-1 z wcale niewybitnymi Pistons - dla mnie to jedna z najwiekszych skaz w zajebistej karierze Phila Jacksona - z KB i Shaqiem w okolicach primeu, GP tuz po i Malonem, ktory mogl byc nawet 4(!) opcją, bo rok wczesniej robil 20/8 powinno byc to tylko formalnoscia.

 

Co do bustów jak sie tak licytujemy: Shawn Bradley z nr 2 przed Pennym, Houstonem, czy Bakerem powinno byc wysoko

dokładnie chciałem podbić ten temat

LAL już raz mieli dream team i nie wypalił, mimo to większość kibiców (w tym ja też) dała się im znowu nabrać, że to wypali i jadą na mistrza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Len Bias. w sumie nie tyle niewypał, bo na parkietach NBA nie pograł, ale gdyby nie przyćpał i faktycznie dołączył wtedy do Celtics... strach się bać.

Nie wiadomo czy strach się bać. Kiedyś czytałem, że jakby żył Bias, to Bird udałby się na wcześniejsza emeryturę, bo przecież miał problemy z kontuzjami.

W ogóle Celtics po erze Birda można by umieścić w niewypałach, ale to nie byłoby do końca sprawiedliwe, bo przecież gdyby nie śmierć właśnie Biasa czy później Reggie'ego, to Celtics pewnie nie byliby tak długo poza finałami NBA. Mieli wtedy mnóstwo pecha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.