Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2012/13


matek

Najbardziej realny scenariusz?  

79 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Najbardziej realny scenariusz?

    • Nie zrobią poważnych zmian
      28
    • Wymienią Gasola
      79
    • Wymienią Bynuma
      60
    • Wymienią obu
      11
    • Oddadzą Kobe
      19
    • Amnestia Kobe
      74
    • Zwolnią Browna
      32
    • inny...
      15


Rekomendowane odpowiedzi

Tak w ogóle istnieją przykłady dobrze(w znaczeniu elitarnych drużyn na poziomie nba) funkcjonującej princeton offense? Bo szczerze mówiąc pamiętam dużo prób wprowadzania tego, ale za każdym razem okazywało się to niewypałem. Anyone?

Kings z początku wieku, tam zresztą asystentem czy tam konsultantem był trener Princeton, który w ogóle to wymyślił. Więcej nie kojarzę i pewnie takich nie było bo to na NBA jest poroniony pomysł i pozostali, którzy się w to bawili to były zazwyczaj zespoły na poziomie 20-62.

 

Edit.

 

Ze zbliżonych rzeczy to oczywiście Jazz za Slona grali sporo flexa i Hawks ze 2 sezony temu się chcieli w to bawić i chyba szybko dali sobie spokój. Seriously, do NBA to się nadają tylko elementy z tego w małych dawkach, a mając kwartet Dwight-Gasol-Kobe-Nash granie ofensyw stworzonych na potrzeby odstających poziomem drużyn z HS i college'u to już wygląda na daleko posuniętą chorobę umysłową.

Edytowane przez Chytruz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten jebnięty system w ataku polega na tym żeby ofensywa nie szła przez nikogo a wykorzystywała luki w obronie pojawiające sie podczas improwizacji, ruchu i ball movement. "Ofensywa idąca przez Dwighta" sama przecy założeniom Priceton offense. A tyle touches wzięło się po prostu z tego, że cięzko nie kreowac najlepszemu finsherowi w lidze kiedy naprzeciw niego stoi LMA i JJ Hickson. Już nie wspomnę, że dało to wielkie G. ;]

 

więc tak czy inaczej pierdolnąłeś głupotę pisząc o roli Dwighta i jego ewentualnym niezadowoleniu bo touches miał od cholery, a to przeciwko kumu grał (co najmniej jakby 3/4 ekip w tej lidze nie miało podobnej jak nie gorszej obsady pod koszem od Blazers) nie ma najmniejszego znaczenia.

 

kto k**** powiedział, że Lakers będą grali cały czas uparcie princeton ? ciągle o tym czytam, ale jakoś tego nie widzę w ich grze i granie uparcie na Howarda było tego przykładem. Uzależnienie ofensywy od rozgrywającego tym bardziej do tytułów nie prowadzi w tej lidze, lepiej teraz wprowadzić jakiś system ofensywny, który sprawi, że niezależnie od tego kto akurat jest na parkiecie założenie ofensywne pozostają takie same.

 

Wiele osób uważało, że grający princeton queens w 2002 roku nie wygrali tylko z powodu sędziów, a teraz już jak Lakers w jakimś tam stopniu planują pewne elementy tej ofensywy wprowadzać to wielka krytyka się podnosi i teksty jak to nikt tym nigdy nic nie wygrał, no komedia.

 

Lakers tych dwóch meczy i tak nie przegrali przez to, że w ataku póki co to wygląda jak wygląda, ale przez defensywę, która im dalej w sezon wraz z poprawą zgrania i kondycji Howarda się poprawi. Póki co teksty o tym jak to Dwight się wkurwi to czysty idiotyzm i szukanie sensacji na siłę, bo w tych dwóch meczach na pewno nie ma mniejszej roli jak miał w orlando gdzie ilość talentu była zdecydowanie na niższym poziomie więc albo poprzyj jakimiś faktami te swoje rewelacje albo je sobie daruj.

 

Czas na eksperymenty jest w tym momencie, bardzo możliwe, że na wiosnę i dalej Lakers w ogóle princeton sobie odpuszczą, ale nie zaszkodzi teraz tych rozwiązań przetestować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to każda ofensywa, która wprowadza spory ruch piłki i samego ruchu graczy bez piłki jest dobra, zdecydowanie więcej kreuje łatwych punktów niż tradycyjne klepanie na obwodzie, ale też jest to gra mniej bezpieczna, całkiem możliwe, że straty mogą zniwelować wpływ takiej ofensywy. Jak taka ofensywa będzie się nazywać, czy trójkąty czy pinceton, czy jakieś inne odmiany motion offense, podstawowe pytanie jest, na ile takie zespoły w ogóle egzekwują taką ofenswę, bo nie oszukujmy się, to nie są łatwe rzeczy do wprowadzenia podczas jednego training campa. Nie raz ekipy jakieś się chwaliły, że będą grać taką ofensywą czy inna, a później 70% akcji w czasie meczu to były izolacje i PnR... . Tak zresztą powstaje typowa ofensywa w NBA, 5-10 prawdziwych setów na krzyż, 20% akcji to izolacje, drugie 20% to PnR, 20% same sety, z 15% to gra w post, z 10% kontra i reszta to jakieś randomowe granie, podawanie, rzucanie, bazowanie na talencie. To ma nie działać? Oczywiście, że będzie działać, jest łatwe do wprowadzenia podczas jednego training campa, efekty są natychmiastowe, w zależności od "playmakerów" może być to nawet czołowa ofensywa NBA. Playmakerzy są tutaj kluczowi, Lakers takich nie brakuje, ale czy w ten sposób na pewno wyciśnie się maks z zespołu? Podobne pytanie można by zadać do Phila Jacksona, czy mając taki talent w Bulls musiał wprowadzać Triangle Offense? Z pewnością bez tego by wygrywali masę spotkań, ale jednak Phil miał inna wizję zespołu. Osobiście uważam, że absolutnie nie da się wyciągnąć z zespołu całego ofensywnego potencjału bazując na PnR i izolacjach, nawet mając takie gwiazdy jak w Miami, zdecydowanie trudniej się taki zespół broni jeśli jest dużo ruchu graczy bez piłki i dużo podań, a chyba o to tutaj chodzi. Zresztą sama ofensywa to dopiero 50%, drugie 50% to defensywa, a to właśnie z tym drugim Lakers mają największe na razie problemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą mimo fatalnego komentarza jedną rzecz udało się powiedzieć sprawozdawcom dobrze - taką ofensywę grasz jak NIE MASZ wystarczająco talentu a nie kiedy masz go wręcz za dużo. Nie bardzo mi wadzi przegywanie meczów przez LA, ale jednak wolałbym poogladać koszykówkę, której się po nich spodziewałem i na miarę talentu którą posiadają... Zwłaszcza, że najbardziej traci na tym Nash, który gra rolę, jak już ktoś wcześiej wspominał - Steve'a Blejka z ostatnich sezonów... Choć jak zszedł dużo lepiej to nie wyglądało.

to bzdura jakaś, nie wiem skąd wniosek, że to ofensywa dla mało utalentowanych drużyn, jesteś w stanie jakoś to poprzeć Luki, czy po prostu zakładasz, że komentatorzy Blazers mieli rację? Jeśli już, to może z takim takim przeznaczeniem tworzono ją X lat temu na poziomie uniwersyteckim, ale mamy XXI wiek, NBA i każdy system można dowolnie zmieniać i dopasowywać do graczy, jakich się posiada. Najlepszy przykład przeczący temu co piszesz, to Kings, drużyna kalibru mistrzowskiego, ale miałeś też Wizards, gdzie również była kupa ofensywnego talentu. Jordan pełnił też rolę asystenta w Nets, którzy korzystali z rozwiązań Princeton w czasach, gdy wygrywali wschód.

 

Ze zbliżonych rzeczy to oczywiście Jazz za Slona grali sporo flexa i Hawks ze 2 sezony temu się chcieli w to bawić i chyba szybko dali sobie spokój. Seriously, do NBA to się nadają tylko elementy z tego w małych dawkach, a mając kwartet Dwight-Gasol-Kobe-Nash granie ofensyw stworzonych na potrzeby odstających poziomem drużyn z HS i college'u to już wygląda na daleko posuniętą chorobę umysłową.

A tu już mamy przykład totalnej ignorancji, skoro nawet Pete Carill zdecydował się wprowadzić Princeton w NBA (z powodzeniem) i sam wypowiadał się, że to spokojnie może zafunkcjonować, kiedy spełnione są poszczególne warunki (przede wszystkim zawodnicy muszą chcieć to grać i robić to instynktownie, a nie mechanicznie). Skoro to jest tak głupi pomysł, to wytłumacz mi Chytruz, co czyni np. triangle bądź spursowe strong corner systemami, które nadają się do NBA, a nie do HS?

 

Bez sensu byłoby opieranie całego ataku na 38-letnim Nashu, zwłaszcza, że nie mamy tu do czynienia z grupką shooterów i finisherem, tylko zawodnikami ze znacznie bardziej wszechstronnymi umiejętnościami, na których wykorzystanie potrzeba pomysłu.

 

Zresztą, najlepsze jest to, że samo Princeton (którego nawiasem mówiąc Lakers wcale nie grają cały czas i nie mają zamiaru się od tego ściśle uzależniać) to jest jeden z jaśniejszych punktów nieudanego początku sezonu, bo kiedy zespół trzymał się ofensywy, to była z tego kupa dobrych decyzji i generalnie to nie atak jest problemem. Dopiero kiedy zaczynało się granie picków bez ładu i składu czy iso, to cały rytm gry siadał. Dziś znowu widzieliśmy wysoką skuteczność z gry, ORTG przeciw Blazers 113, zawinił brak obrony i zastawienia, przede wszystkim fatalny po tej stronie parkietu Gasol, a nie problemy ofensywne, więc cała ta dyskusja jest mocno z dupy.

 

A póki co, Howard, Bryant i Gasol czują się w nowym ataku bardzo dobrze, jedyny z wielkiej czwórki, który ma problemy z przystosowaniem się, to Nash. I tu jeszcze chcę zaznaczyć, że Nash ma całkowicie wolną rękę w podejmowaniu decyzji i może sobie grać picki kiedy tylko zechce i to jest jego decyzja, żeby Lakers skupiali się częściej na rozwiązaniach z Princeton, bo najwyraźniej widzi, że na dłuższą metę jest to lepsze rozwiązanie.

 

I sam system to jak najbardziej dobry pomysł, przede wszystkim żeby nie katować naszych podstarzałych gwiazd na obwodzie, Bryant już na tym świetnie korzysta, znakomicie porusza się bez piłki i nie ballhoguje (oczywiście wszyscy krzykacze, którzy tak chętnie prognozowali problemy z dzieleniem się piłką KB dzisiaj siedzą cicho), Nash widać potrzebuje więcej czasu, ale skoro na samym początku sezonu tylko jedna z czterech gwiazd ma problem ze znalezieniem się w nowej ofensywie (i tego problemu też bym nie wyolbrzymiał) to myślę, że nie jest tak źle.

 

3. Słaby koniec bo inne zespoły rozgryzly ofensywę Wizz i potrafią to wykorzystać.

Najwyraźniej chłopcy w Wizz byli za mało bystrzy, żeby znaleźć na to kontrargumenty

 

 

Myślę, że istnieje pewna drobna, niemal niezauważalna różnica z dopasowaniu zawodników.

Różnica polega na tym, że w Miami w ogóle nie było widać koncepcji w ataku, ale za to od początku była dobra defensywa

 

A Lakers bronią póki co po prostu słabo i tam leży główna przyczyna porażek

 

PS. Ja się tylko zastanawiam nad jednym - skoro bierzemy się za wprowadzanie elementów Princeton, to czy nie prościej było od razu zatrudnić przed rokiem Adelmana?

Edytowane przez Jendras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu już mamy przykład totalnej ignorancji, skoro nawet Pete Carill zdecydował się wprowadzić Princeton w NBA (z powodzeniem) i sam wypowiadał się, że to spokojnie może zafunkcjonować, kiedy spełnione są poszczególne warunki (przede wszystkim zawodnicy muszą chcieć to grać i robić to instynktownie, a nie mechanicznie).

No to przecież linijkę wyżej napisałem, że byli Kings gdzie pracował mistrz Carrill, znasz jakieś inne przykłady?

 

Skoro to jest tak głupi pomysł, to wytłumacz mi Chytruz, co czyni np. triangle bądź spursowe strong corner systemami, które nadają się do NBA, a nie do HS?

Triangle ma za zadanie robić spacing i ułatwiać wychodzenie na pozycje i grając triangle można wciąż robić w ataku co dusza zapragnie bez zmuszania np Shaqa czy Luca Longleya do flashowania na high post i rzucania backdoorów albo co gorsza wchodzenia na dryblingu, podczas gdy Princeton to schematyczna ofensywa wymagająca specyficznego personelu i pochłaniająca mnóstwo zegara, bo została stworzona pod 35-sekundowy zegar w college'u. Jakakolwiek elastycznosć jest tu mocno ograniczona, bo poza zegarem szybko zbliżającym się do zera mamy też sytuacje gdy obaj wysocy są 8 metrów od kosza, a PG akurat gdzieś przebiega przy linii końcowej i takie sytuacje przeciwnicy w NBA potrafią wykorzystywać.

 

Nie mam pojęcia co to za system "spursowskie strong corner" ani co ma wspólnego z Princeton, więc gdybyś był łaskaw przybliżyć, bo jak widywałem Spurs to grali milion wariantów pick n rolla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to przecież linijkę wyżej napisałem, że byli Kings gdzie pracował mistrz Carrill, znasz jakieś inne przykłady?

tak jak pisałem - Wizards, Nets, Rockets za Adelmana o ile się nie mylę również. Czytałem też w paru miejscach, że Hornets z czasów Paula, ale tego nie wiem. Z nieudanych eksperymentów znani mi są tylko Sixers.

 

Triangle ma za zadanie robić spacing i ułatwiać wychodzenie na pozycje i grając triangle można wciąż robić w ataku co dusza zapragnie bez zmuszania np Shaqa czy Luca Longleya do flashowania na high post i rzucania backdoorów albo co gorsza wchodzenia na dryblingu, podczas gdy Princeton to schematyczna ofensywa wymagająca specyficznego personelu i pochłaniająca mnóstwo zegara, bo została stworzona pod 35-sekundowy zegar w college'u. Jakakolwiek elastycznosć jest tu mocno ograniczona, bo poza zegarem szybko zbliżającym się do zera mamy też sytuacje gdy obaj wysocy są 8 metrów od kosza, a PG akurat gdzieś przebiega przy linii końcowej i takie sytuacje przeciwnicy w NBA potrafią wykorzystywać.

Dziwne stwierdzenie na początku - każda dobra ofensywa ma zadanie "robić spacing" i jakby można było robić co dusza zapragnie to już by nie było triangle tylko jakiś freelance. Trójkąty to też są konkretne rozwiązania i schematy, tylko podobnie jak w przypadku princeton jest to ofensywa typu read & react zamiast konkretnych set playów. Co do elastyczności to też się nie zgodzę, bo to, że system przygotowywany pod zegar 35 sekund nie przeszkadzało Królom w przygotowywaniu dobrych pozycji rzutowych w ciągu 6-7 sekund (nawiasem mówiąc, Sacramento w swoim najlepszym sezonie grało w najszybszym tempie w lidze).

 

A typowy set w Princeton to 4 out 1 in, i akurat Gasol jako passer dalej od kosza sprawdza się póki co znakomicie.

 

 

Nie mam pojęcia co to za system "spursowskie strong corner" ani co ma wspólnego z Princeton, więc gdybyś był łaskaw przybliżyć, bo jak widywałem Spurs to grali milion wariantów pick n rolla.

Pick and roll to też może być (i jest) element konkretnego systemu, zresztą, jest to lepsze rozwiązanie, niż kiedy dwóch gra picka a reszta stoi i czeka, a Spurs stosowali też np. elementy triangle. Wspominam o tym dlatego, bo to kolejny przykład ofensywy, w której jest dużo ruchu, dzielenia się piłką oraz współpracy całej piątki (no, poza momentami, kiedy Bowen campował w rogu) i po prostu jestem ciekaw, co takiego niedobrego tkwi w Princeton, czego nie ma w innych systemach ofensywnych, co twoim zdaniem skazuje go na porażkę.

 

Co do Spurs jeszcze, to na szybko znalazłem:

 

http://nbabreakdownblog.blogspot.com/2012/04/spurs-motion-offense-pick-and-roll.html

http://nbabreakdownblog.blogspot.com/2012/04/spurs-motion-offense-additional-plays.html

http://nbabreakdownblog.blogspot.com/2012/04/spurs-motion-offense-counters.html

 

I jeszcze fajne filmiki przedstawiające triangle Lakers i atak Spurs:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak jak pisałem - Wizards, Nets, Rockets za Adelmana o ile się nie mylę również. Czytałem też w paru miejscach, że Hornets z czasów Paula, ale tego nie wiem. Z nieudanych eksperymentów znani mi są tylko Sixers.

Pisałeś o wprowadzeniu Princeton "z powodzeniem", więc pytam o powodzenie, bo z nim grali tylko Kings. Wizards z Blatchem na czele i Sixers skończyli Princeton szybciej niż zaczęli, Rockets to jak dla mnie grali coś, co czasem przypominało Princeton, zresztą bez większych sukcesów. Sami Kings to trochę mało jak na ofensywę, którą rzekomo spokojnie można wprowadzić w NBA i stosować ją z powodzeniem.

 

(nawiasem mówiąc, Sacramento w swoim najlepszym sezonie grało w najszybszym tempie w lidze).

Mówiłem, że do tego potrzebny jest specyficzny personel, a Sacramento miało idealny roster pod Princeton, z trzema absolutnie wybitnymi rozgrywającymi-centrami i typowych shooterów. Lakers mają Dwighta, który jest maszyną do strat, Nash traci 70% atutów grając off the ball, a poszerzony kontakt z piłką tylko prowokuje Artesta do zabaw w point forwarda. Jak grali Princeton z tego co dotąd widziałem, to wielokrotnie mieli na zegarze 8 sekund i byli z akcją w totalnej dupie, tzn nawet jej nie zaczęli.

 

Pick and roll to też może być (i jest) element konkretnego systemu, zresztą, jest to lepsze rozwiązanie, niż kiedy dwóch gra picka a reszta stoi i czeka, a Spurs stosowali też np. elementy triangle. Wspominam o tym dlatego, bo to kolejny przykład ofensywy, w której jest dużo ruchu, dzielenia się piłką oraz współpracy całej piątki (no, poza momentami, kiedy Bowen campował w rogu)

 

Jak dla mnie to wszyscy mylicie system-playbook z systemem-systemem. To co wrzuciłeś Spurs to są po prostu zagrywki, Suns też X lat grali taki atak oparty na pick n rollu, można powiedzieć, że dla tych drużyn to jest "system" czyli zespół zagrań i styl w ofensywie, ale to nie jest system w tym znaczeniu co motion offense. Motion offense jak Princeton i Flex to "systemy totalne", które przenoszą ciężar kreowania i prowadzenia ataku (ciężko to będzie ująć w słowa...) z talentu i umiejętności zawodników na to kto gdzie pobiegnie. Jeśli zawodnicy to składniki rosołu, Princeton to przepis na rosół, w którym zamiast kurczaka i makaronu możesz wrzucić buraki i sos sojowy, byle żeby ilosciowo się zgadzało. Na niższym poziomie rywalizacji to się czasem sprawdza (powstał na potrzeby Ivy League for god's sake), ale w NBA wygrywa talent, a w Lakers talent przy Princeton się będzie marnował. No chyba, że to całe wielkie Lakers Princeton to oni będą chcieli zagrać 5 razy w meczu dla urozmaicenia i pierdolimy tutaj po próżnicy. Na razie zakąłdam, że jak to jest "system" to ma być jednak coś stałego.

 

i po prostu jestem ciekaw, co takiego niedobrego tkwi w Princeton, czego nie ma w innych systemach ofensywnych, co twoim zdaniem skazuje go na porażkę.

Jak mówiłem - pożera czas na zegarze i spowalnia ogólnie tempo meczu (Lakers mieli chyba 6pkt z fastbreaków z Dallas?), przez co jest też sporo rzutów kiepskiej jakości, które trzeba oddać, prowokuje dużo nieefektywnych long 2s, stawia zawodników, jakby to powiedział Hubie, nie w "position to succeed" rozrzucajac ludzi po całym boisku - Dwightowi np o dziwo wyszło parę podań kozłem i dalekich rozrzuceń, a także wejść z 6 metra przodem do kosza, ale to chyba nie są zagrania, które w LA chcieliby oglądać jak najczęściej, jak wyglądał Nash wszyscy widzieli, a Bryant w 74 minuty gry zgromadził 3 asysty i 9 strat i śmiem twierdzić, że po części z Princeton-related przyczyn. Do tego Princeton jest wybitnie trudny do opanowania - niech im po całym roku biegania tam i z powrotem nagle wypadnie Gasol w PO i będzie poważny problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że moja opinia jest gówno warta, ale jeśli Lakers koniecznie chcieli mieć jakiś inny system ofensywny niż Steve Nash z piłką w rękach, to nie lepiej było sięgnąć po trójkąty, zamiast uczyć się całkowicie nowego systemu gry? Przecież Bryant prawie całą karierę grał ten system, Gasol połowę swojej, Artest liznął kilka sezonów, Nash ze swoim basketball iq, passing skills i rzutem byłby doskonałym elementem takiej ofensywy. Jedynym, który mógłby mieć jakieś problemy z S5 to Howard, ale rola C nie jest chyba tak istotna w trójkątach.

W ogóle nie wiem czy ma sens uczyć takich rzeczy drużynę, której średnia wieku wynosi 40 lat, ale co kto lubi.

 

A poza tym sracie ogniem, to tylko dwa mecze, w dodatku b2b.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałeś o wprowadzeniu Princeton "z powodzeniem", więc pytam o powodzenie, bo z nim grali tylko Kings. Wizards z Blatchem na czele i Sixers skończyli Princeton szybciej niż zaczęli, Rockets to jak dla mnie grali coś, co czasem przypominało Princeton, zresztą bez większych sukcesów. Sami Kings to trochę mało jak na ofensywę, którą rzekomo spokojnie można wprowadzić w NBA i stosować ją z powodzeniem.

Wizards przecież grali Princeton pod Jordanem przez 5 lat, trzykrotnie byli w tym czasie w top10 ataków (raz na szóstym, raz na czwartym) w NBA. Nie wiem jak to było z Rockets, czytałem, że Carill przygotował dla Adelmana hybrydę princeton, a Rakiety pod Rickiem zawsze grały ładny atak, po prostu nie zawsze miały dość talentu, żeby dominować (zwłaszcza, kiedy T-Mac i Yao opuszczali po kilkadziesiąt meczów).

 

A odbijając piłeczkę, jedni Sixers to za mało, by stwierdzić, że Princeton na poziomie NBA to głupi pomysł.

 

Mówiłem, że do tego potrzebny jest specyficzny personel, a Sacramento miało idealny roster pod Princeton, z trzema absolutnie wybitnymi rozgrywającymi-centrami i typowych shooterów. Lakers mają Dwighta, który jest maszyną do strat, Nash traci 70% atutów grając off the ball, a poszerzony kontakt z piłką tylko prowokuje Artesta do zabaw w point forwarda. Jak grali Princeton z tego co dotąd widziałem, to wielokrotnie mieli na zegarze 8 sekund i byli z akcją w totalnej dupie, tzn nawet jej nie zaczęli.

To moim zdaniem źle widziałeś, ale o tym niżej. Z Kings trochę przesadzasz, bo tam ten trzeci rozgrywający-center doszedł później, ale ok. A typowi shooterzy przydają się zawsze, nie jest to jakiś idealny układ do Princeton, wystarczy zobaczyć jak świetnie wygląda slashujący bez piłki Bryant, kogoś takiego np. Królowie nie mieli. A od Dwight nikt jakiegoś wielkiego kreowania nie wymaga, on ma wykańczać, Gasol jako passer w zupełności wystarcza (i póki co wygląda świetnie).

 

Jak dla mnie to wszyscy mylicie system-playbook z systemem-systemem. To co wrzuciłeś Spurs to są po prostu zagrywki, Suns też X lat grali taki atak oparty na pick n rollu, można powiedzieć, że dla tych drużyn to jest "system" czyli zespół zagrań i styl w ofensywie, ale to nie jest system w tym znaczeniu co motion offense. Motion offense jak Princeton i Flex to "systemy totalne", które przenoszą ciężar kreowania i prowadzenia ataku (ciężko to będzie ująć w słowa...) z talentu i umiejętności zawodników na to kto gdzie pobiegnie. Jeśli zawodnicy to składniki rosołu, Princeton to przepis na rosół, w którym zamiast kurczaka i makaronu możesz wrzucić buraki i sos sojowy, byle żeby ilosciowo się zgadzało. Na niższym poziomie rywalizacji to się czasem sprawdza (powstał na potrzeby Ivy League for god's sake), ale w NBA wygrywa talent, a w Lakers talent przy Princeton się będzie marnował. No chyba, że to całe wielkie Lakers Princeton to oni będą chcieli zagrać 5 razy w meczu dla urozmaicenia i pierdolimy tutaj po próżnicy. Na razie zakąłdam, że jak to jest "system" to ma być jednak coś stałego.

Próbujesz wyjaśnić różnicę między read&react a typowym playbookiem, to chyba jasne. Choć nie do końca łapię twoje porównanie, bo jednak rosół potrzebuje pewnych składników, żeby być rosołem, a nie pomidorową (ja pi****le, o czym my rozprawiamy). Triangle czy Princeton tak samo składają się z poszczególnych rozwiązań, zagrywek, schematów, tyle że zamiast rozgrywającego krzyczącego "gramy 3!", decyzje podejmowane są płynnie, instynktownie, w zależności co daje defensywa. I absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że przy Princeton talent się będzie marnował. Przeciwnie, Princeton ma ten talent odpowiednio wykorzystać.

 

Jak mówiłem - pożera czas na zegarze i spowalnia ogólnie tempo meczu (Lakers mieli chyba 6pkt z fastbreaków z Dallas?), przez co jest też sporo rzutów kiepskiej jakości, które trzeba oddać, prowokuje dużo nieefektywnych long 2s, stawia zawodników, jakby to powiedział Hubie, nie w "position to succeed" rozrzucajac ludzi po całym boisku - Dwightowi np o dziwo wyszło parę podań kozłem i dalekich rozrzuceń, a także wejść z 6 metra przodem do kosza, ale to chyba nie są zagrania, które w LA chcieliby oglądać jak najczęściej, jak wyglądał Nash wszyscy widzieli, a Bryant w 74 minuty gry zgromadził 3 asysty i 9 strat i śmiem twierdzić, że po części z Princeton-related przyczyn. Do tego Princeton jest wybitnie trudny do opanowania - niech im po całym roku biegania tam i z powrotem nagle wypadnie Gasol w PO i będzie poważny problem.

Ale co mają fastbreaki do tempa rozgrywania ataków pozycyjnych? Kwestia pożerania czasu - niekoniecznie, czego przykładem byli Kings. To że system został wymyślony w epoce kamienia łupanego pod zegar 35 sekund nie znaczy, że nic się do tej pory nie zmieniło i nie można go odpowiednio przystosować. Lakers od zeszłego sezonu mają problem ze zbyt długim zbieraniem się do ataku, to fakt, ale dzieje się tak niezależnie od tego, co grają. Nie zmienia to jednak faktu, że tych nieefektywnych long 2s za dużo dotychczas nie było, nawet Kobe jest ultra efektywny i nie wali tyle cegieł co kiedyś.

 

A skoro przy nim jesteśmy, to wypominanie tu ilości asyst i strat wygląda na manipulację, biorąc pod uwagę, że akurat Bryant od pierwszego meczu preseason jest bardzo skuteczny w nowym ataku i świetnie czuje się bez piłki, a Lakers jako zespół notują dużo asyst. Straty to naturalna konsekwencja wdrażania nowego systemu.

 

Chytry, Lakers w pierwszych dwóch meczach trafiali 50% rzutów z gry, przy w sumie 45 asystach. Oddają 30 osobistych na mecz. Dwie pierwsze opcje grają na kosmicznym procencie. Dwight ma mnóstwo łatwych pozycji, Kobe świetnie wygląda bez piłki, a Gasol w swoim stylu kreuje z high post, co i tak nie przeszkadza mu w zdobywaniu sporej ilości punktów. A zanim ktoś spyta - picki stanowiły do tej pory 6% zagrań Lakers. Także póki co cały ten najazd na Princeton jest kompletnie nieuzasadniony i nie tu tkwi źródło porażek.

 

 

Gwiazdy już teraz, na początku korzystają z zalet dopiero wprowadzanego systemu i jedynym mającym z tym problem jest Nash, który tak czy inaczej wygląda słabo, większość rzutów nie dociąga, jakby nie był jeszcze w formie meczowej, co jest trochę niepokojące, biorąc pod uwagę pełny okres przygotowawczy i jego etykę pracy. Ale to dopiero początek sezonu, z czasem też zobaczymy więcej picków, więc nie ma co przesadzać.

 

Wiem, że moja opinia jest gówno warta, ale jeśli Lakers koniecznie chcieli mieć jakiś inny system ofensywny niż Steve Nash z piłką w rękach, to nie lepiej było sięgnąć po trójkąty, zamiast uczyć się całkowicie nowego systemu gry?

tylko że jedyny człowiek, który od czasów Lakers '72 z powodzeniem wprowadzał trójkąty, prawdopodobnie jara właśnie trawkę w swojej chacie w Montanie i nie zamierza wracać do Lakers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A odbijając piłeczkę, jedni Sixers to za mało, by stwierdzić, że Princeton na poziomie NBA to głupi pomysł.

Odbijając piłeczkę z powrotem, to od kiedy oglądam NBA przewinęło się tam koło 600 "sezonodrużyn" i tylko Kings mogą pochwalić się sukcesami z tą ofensywą, którą można tam spokojnie wprowadzić i grać z powodzeniem. No dla mnie to trochę mało, zwłaszcza gdy zaczyna się w to bawić drużyna, która będzie mieć pewnie max dwuletnie okienko żeby coś jeszcze wygrać.

 

Próbujesz wyjaśnić różnicę między read&react a typowym playbookiem, to chyba jasne. Choć nie do końca łapię twoje porównanie, bo jednak rosół potrzebuje pewnych składników, żeby być rosołem, a nie pomidorową (ja pi****le, o czym my rozprawiamy). Triangle czy Princeton tak samo składają się z poszczególnych rozwiązań, zagrywek, schematów, tyle że zamiast rozgrywającego krzyczącego "gramy 3!", decyzje podejmowane są płynnie, instynktownie, w zależności co daje defensywa.

Za bardzo stawiacie opozycję prymitywnego iso + może picków versus rzeczy szumnie nazywane "systemem", które mają oznaczać ruch zespołu i Xs n Os. Dla mnie to co nazywamy "systemem Popa" czy "systemem Celtics" to umowny skrót mający oszczędzić wklepywanie zdań typu "całość zagrań ofensywnych mających na celu blabla", tymczasem zasłona bez piłki, jakiś curl czy coś takiego to nie jest zawsze "element Princeton" czy jakiś "system", bo na tej zasadzie elementem Princeton jest też podanie, bo tam też się podaje. Wszyscy w NBA np stawiają zasłony bez piłki, co nie znaczy, że wszyscy grają motion offense. "Prawdziwe systemy" w dosłownym tego słowa znaczeniu to właśnie Princeton i Flex, które są zagrywkami na sterydach regulującymi wszystko na boisku przez co na najwyższym poziomie niwelują część przewag, szczególnie graczy których siła leży w grze z piłką - po to zresztą zostały stworzone - żeby nadrabiać braki w talencie i indywidualnym skillu.

 

Chytry, Lakers w pierwszych dwóch meczach trafiali 50% rzutów z gry, przy w sumie 45 asystach. Oddają 30 osobistych na mecz. Dwie pierwsze opcje grają na kosmicznym procencie. Dwight ma mnóstwo łatwych pozycji, Kobe świetnie wygląda bez piłki, a Gasol w swoim stylu kreuje z high post, co i tak nie przeszkadza mu w zdobywaniu sporej ilości punktów.

Ale ile z tego to był efekt Princeton? Bo w meczu z Portland w drugiej połowie chyba ani raz nie spróbowali. Sprawdziłbym nawet teraz, ale już nie mam meczu na dysku, jak widziałem te akcje Princeton w pierwszej połowie, to pamiętam np takie:

 

- Nash przeprowadza piłkę, na 8 metrze oddaje Dwightowi, następuje milion zasłon, ruch jak w ulu, Nash obiega pół boiska, wraca po piłkę do Dwighta, 7 sekund na zegarze, mozna zaczynać akcję właściwą.

- akcję albo dwie później dokładnie to samo

- Blake do Jamisona, Jamison do kogoś, wszystko 8 metrów od kosza, ludzie patrzą po sobie, 7 sekund na rzut, nic jeszcze nie zrobili

- Nash znowu ma odebrać piłkę od Dwighta, ale przewraca się, czas się kończy na zegarze, Kobe dobrze wychodzi, a Dwight mu puszcza piłkę dobrą z podwojenia, efekt dobry ale wykonanie c***owe (chyba, ze Dwight rzeczywiscie ma być desygnowanym Bradem Millerem, co świadczy jeszcze gorzej)

- Gasol kozłuje w poprzek boiska na 6 metrze, zabierają mu piłkę

 

Było parę wide open jumperów, ale ja szczególnie dużych zysków z samego Princeton nie pamiętam, nie sądzę też, żeby Lakers przy tych podkoszowych chcieli wygrywać jumperami. Najlepiej chyba wyglądali przez kilka minut 3Q z Blazers, gdzie jak zaczęli grać "normalnie" przez Dwighta to wyszli chyba z -15 na -3, po czym gdy tylko przestali na niego grać natychmiast wrócili do -16.

 

I ostatnia rzecz - personel. Wiem, że Gasol jest spoko i dobrze podaje, ale do Princeton najlepiej mieć dwóch takich wysokich, którzy najlepiej żeby mogli jeszcze wozić się z piłką. Sam passing Gasola to raczej za mało, Dwight to w tych dziedzinach antytalent, Jordan Hill podobnie, Sacre już nie biorąc pod uwagę. Z Webberem, DIvacem i Millerem nie ma porównania.

 

Ogólnie to jakby jakiś zespół grający o nic, albo szukajacy czegokolwiek, co moze zdecydować o być w PO albo nie być w PO grał Princeton to whatever, ale jak ktoś jest w trybie win now i jeszcze ma taki skład jaki ma - meh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytał ktoś co Kobe miał do powiedzenia na temat Lakers? Dużo interesujących rzeczy m.in.

 

While there are important differences between the Princeton offense and the Triangle offense popularized by Jackson on his championship teams in Chicago and Los Angeles, Bryant said the philosophies are similar enough that he has great faith it is the right system to maximize the Lakers' offensive potential.

"I don't understand," Bryant said with a smile when asked about the distress the Lakers' poor start has created amongst the city. "And I'm trying to bite my tongue and not calling them 'dumb,' which I kind of just did.

"But they've seen us win multiple championships here in an offense that was tough to learn, that was a sequence of options that weren't set plays, that took five guys getting on the same page and working together.

"They know how that stuff works, so for them to be so stupid now, for them to say, 'Oh, let Steve dribble the ball around and create opportunities for everybody, or let Dwight post up or let me iso' ... It's, I don't want to say 'idiotic,' but it's close."

Reminded that Jackson's six titles in Chicago gave him more clout when he first sold the Triangle to the Lakers and Los Angeles than Brown has now, Bryant laughed and said, "Yeah. The message changes according to who is giving it. But it's a sequence of options, it's an equal-opportunity offense, the message is the same thing.

"The only thing that changes is that now you have Mike Brown telling everybody to be patient. Where back then, it was Phil Jackson telling everybody to shut up."

Asked if that was fair to Brown, Bryant said, "It's fair because Phil obviously won and Mike hasn't won yet. But you have to look at the philosophy. The offensive philosophies. They're the same type of philosophies. People have to understand that. It's kind of funny to me to hear the arguments. A lot of people took runs at Phil, too, about the offense. What are you doing? That tells you a little bit about some of these people."

Bryant said he believes in the version of the Princeton offense for the same reasons he came to believe in the Triangle.

"The essence of the offense is everybody sharing the spotlight. Everybody being able to read and react and working as one. That takes time to do," he said.

"It's an adjustment, though. Nobody is used to playing that way. You kind of think the Princeton offense is, in some regards the Triangle before Chicago ran it, was something that was reserved for guys who ran around in little itty bitty shorts that have no talent. But the reality is, when you have talented players that are willing to sacrifice their game and to play within a structure, it makes you unstoppable."

Absolutnie się zgadzam z ostatnim zdaniem. Powodem dla którego wprowadza się takie ofensywy w mniej utalentowanych zespołach jest to, że nie ma szans aby dać białasowi z niedowagą piłkę i kazać mu grać izolacje czy pick and rolla. Chłopaki musieli się dzielić piłką aby tworzyć sobie sytuacje na boisku do zdobycia punktów. W NBA takiej potrzeby nie ma, talentu w zespołach nie brakuje, można z niczego kreować punkty na dobrym nawet procencie i przez to też mniej uwagi się poświęca ofensywom, ale wcale nie oznacza to, że taka ofensywa w NBA nie będzie funkcjonować bądź też nie trzeba w ogóle czegoś takiego wprowadzać. Wręcz przeciwnie. W przypadku takich Lakers końcowy rezultat może być co najmniej interesujący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do prowadzenia ofensywy Lakersom wystarczę ja albo losowo wybrana któraś z waszych starych.

Mają tyle talentu, umiejętności i doświadczenia, że byle bozia zdrowie dała, a oni już sobie sami ustalą, co i jak mają

grać.

 

Kwestia glówna ofensywy, to dobra chemia w szatni, jak się egos zgodzą, to współpraca przyjdzie w sposób

naturalny i niezalezny od systemów jakichkolwiek. Mogą sobie ćwiczyć princepolo, czy co tam, to bez znaczenia.

OKC i Miami mają systemy oparte o indywidualności i tak samo będzie z Lakersami, bo nie może być inaczej.

Wystarczy unselfish game i atak będzie cymes.

 

Problem polega na tym, że oni nie bronią własnego kosza, tutaj jest pies pogrzebany. Obrona jest fatalna, 5 kwart

ktore przejrzałem z tych 2 meczów, to koszmarek, kiedy chodzi o defense : złe decyzje, brak synchronu, powolne

i niepewne rotacje, kiepska ruchliwość i koordynacja ruchów całej piątki, jakby było więcej ujęć z góry, to by to

było widać pewnie tak dobitnie, że niektórym by gałki oczne bielmem zaszły ze zgrozy.

 

Weterani wiedzą, że gra się serio dopiero w kwietniu, wtedy ma być top forma, plus : mają swoje lata, są po kontuzjach.

Pytanie, na ile jest im potrzebne HCO na serie z Thunder i Heat ? I czy wyścig o HCO, dla graczy we wrześniu albo i

wczesnym listopadzie kariery, to jest dobry pomysł. Zdrowie i względna świeżość na playoffs, są ważniejsze, w tym

przypadku.

 

Inna zupełnie sprawa, ze żeby posunąć Mavs czy Blazers, to znowu tej defense na poziomie nie tzreba za wiele grać.

Ot, potrzymać ich do połowy tzreciej kwarty na równowadze, potem przycisnąć na kilka minut, zrobić 10 pts i spokojnie

kontrolować wydarzenia.

 

Jakby nie kołować i nie obracać, to wszystko idzie znów w stronę mentalu : mobilizacji, ambicji, determinacji, koncentracji

i całej reszty. Jak tego nie ma, to se można umieć wszystko, gówno z tego wynika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odbijając piłeczkę z powrotem, to od kiedy oglądam NBA przewinęło się tam koło 600 "sezonodrużyn" i tylko Kings mogą pochwalić się sukcesami z tą ofensywą, którą można tam spokojnie wprowadzić i grać z powodzeniem. No dla mnie to trochę mało, zwłaszcza gdy zaczyna się w to bawić drużyna, która będzie mieć pewnie max dwuletnie okienko żeby coś jeszcze wygrać.

To może podaj jakieś przykłady tych drużyn, czy mam ci wierzyć na słowo? I nie rozumiem, dlaczego drugi raz pomijasz Wizards, który przecież stosowali Princeton przez kilka lat, mając skrajnie inny zestaw graczy niż Kings (mniej iq i podających wysokich, więcej atletów). A skoro to ofensywa, która została stworzona z myślą o słabszych ekipach, to chyba tym częściej powinna być przez nie stosowana, tymczasem my tu mamy dwa przykłady bardzo utalentowanych zespołów.

 

Za bardzo stawiacie opozycję prymitywnego iso + może picków versus rzeczy szumnie nazywane "systemem", które mają oznaczać ruch zespołu i Xs n Os. Dla mnie to co nazywamy "systemem Popa" czy "systemem Celtics" to umowny skrót mający oszczędzić wklepywanie zdań typu "całość zagrań ofensywnych mających na celu blabla", tymczasem zasłona bez piłki, jakiś curl czy coś takiego to nie jest zawsze "element Princeton" czy jakiś "system", bo na tej zasadzie elementem Princeton jest też podanie, bo tam też się podaje. Wszyscy w NBA np stawiają zasłony bez piłki, co nie znaczy, że wszyscy grają motion offense. "Prawdziwe systemy" w dosłownym tego słowa znaczeniu to właśnie Princeton i Flex, które są zagrywkami na sterydach regulującymi wszystko na boisku przez co na najwyższym poziomie niwelują część przewag, szczególnie graczy których siła leży w grze z piłką - po to zresztą zostały stworzone - żeby nadrabiać braki w talencie i indywidualnym skillu.

Nie bardzo rozumiem dlaczego mi to piszesz i w jaki sposób odnosi się to do moich wypowiedzi (niejasna tu zwłaszcza jest dla mnie druga osoba liczby mnogiej). Natomiast co do końcówki akapitu, to wcale nie jest powiedziane, że Princeton musi niwelować takie przewagi, tym bardziej, że do takiej ofensywy właśnie wszechstronny skill jest bardzo potrzebny (to znów słowa Carilla). Poza tym gra z piłką to przecież nie musi być od razu ordynarne 1 na 1, a skoro o tym mowa, to picki i iso również funkcjonują i mogą wynikać z princeton.

 

Poza tym, mam wrażenie, że za bardzo uczepiłeś się genezy tego systemu, co z tego że została stworzona z myślą o kimś tam gdzieś tam? to było lata temu, koszykówka ewoluuje, jest mnóstwo różnych rozwiązań, które można dopasować w zależności od posiadanych graczy, sam twórca Princeton przecież przez lata pracował także w NBA, a poszczególne rozwiązania dla swoich chłopców z uniwerku też przecież stamtąd czerpał (m.in. z najlepszej drużyny świata w tamtym czasie - Bostonu z Russellem na czele). Triangle też wymyślono wiele lat temu dla białasów w przykrótkich gaciach, a jednak nie przeszkodziło to w stosowaniu tego systemu przez najlepsze zespoły trzech z ostatnich czterech dekad.

 

Najlepiej chyba wyglądali przez kilka minut 3Q z Blazers, gdzie jak zaczęli grać "normalnie" przez Dwighta to wyszli chyba z -15 na -3, po czym gdy tylko przestali na niego grać natychmiast wrócili do -16.

no i w tej trzeciej kwarcie rzucili aż 19 punktów

 

Z całym szacunkiem, Chytry, ale nie wydaje mi się, żebyś aż tak uważnie oglądał te mecze pod kątem Princeton i nie sądzę też, żebyś był w stanie tak świetnie rozpoznać każdy set (nie twierdzę, że ja to potrafię).

 

Ordynarne iso ball zabija rytm ofensywy i zabija ten zespół. Skoro nie były to picki i nie było to princeton, to skąd wynikają tak dobre wskaźniki ofensywne, o których pisałem? Improwizacja? Przykład meczu z Mavs - pierwsza kwarta, early offense lub sety z princeton, 29 punktów, dużo asyst i high% shots (i nie mówię tu o long jumperach, ale właśnie o punktach spod dziury). Odpowiedz Carlisle'a to presja na gracza z piłką, od tej pora atak zaczął siadać, bo Lakers nie potrafią jeszcze zastosować odpowiednich counterów. Ale to przyjdzie z czasem.

 

Dalej: Kobe gra bez piłki więcej niż kiedykolwiek, odpala contested jumpery rzadziej niż kiedykolwiek i jest efektywniejszy bardziej niż kiedykolwiek (tak, mała próbka, ale różnicę widać gołym okiem od pierwszego meczu preseason). Skąd to się wzięło?

 

Princeton to w gruncie rzeczy 3 lub 2 man game na mocnej lub słabej stronie i kiedy już Nash z Dwightem i Kobem grali razem coś takiego, to wyglądało to świetnie i kończyło się dobrą pozycją spod kosza.

 

I ostatnia rzecz - personel. Wiem, że Gasol jest spoko i dobrze podaje, ale do Princeton najlepiej mieć dwóch takich wysokich, którzy najlepiej żeby mogli jeszcze wozić się z piłką. Sam passing Gasola to raczej za mało, Dwight to w tych dziedzinach antytalent, Jordan Hill podobnie, Sacre już nie biorąc pod uwagę. Z Webberem, DIvacem i Millerem nie ma porównania.

też się nie zgodzę. po pierwsze, ze zbyt surową oceną Dwighta, przynajmniej na razie wygląda bardzo dobrze. Kings mogli mieć więcej passerów wśród wysokich, ale nie mieli takiego finishera jak Howard i żaden z nich nie stwarzał takich przewag np. po ścięciu pod kosz po zasłonie czy handoffie do Bryanta. Sacramento owszem miało przewagi w jednych elementach, ale ustępowało w innych.

 

A i nie zgadzam się jeszcze z tym, że w NBA wygrywa talent. Wygrywa zbilansowanie. Lakers ten talent mają, ale nie mają elitarnego altetyzmu, dzięki któremu Thunder przejechali się rok temu po podstarzałym zachodzie, więc organizacja i egzekucja to jest sposób na nadrobienie takich braków.

Edytowane przez Jendras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może podaj jakieś przykłady tych drużyn, czy mam ci wierzyć na słowo?

Yyyyyy

 

Jakich drużyn mam podać przykłady, bo nie kumam?

 

Kings grali Princeton. Jeśli mówisz, że Wizards też dużo grali to spoko - ja ich granie Princeton pamiętam z tych sezonów jak już się sypali, wcześniej 1. nie pamiętam, dawno to było, 2. nigdy nie byłem fanem, więc nie śledziłem specjalnie (no i 3. to z nich wcale jakiś mega zespół znowu nie był). Chodzi mi o to, że skoro to taki łatwy system, można nim lajtowo grać w NBA i odnosić sukcesy to czemu tak mało drużyn to grało, bo to na razie 2 drużyny, jako że do Houston mam wątpliwosci. Zresztą 2 czy 3 czy 5, co za różnica.

 

Nie bardzo rozumiem dlaczego mi to piszesz i w jaki sposób odnosi się to do moich wypowiedzi

Bo odnoszę wrażenie (u innych osób broniacych Princeton w tym temacie odniosłem podobne, dlatego piszę w liczbie mnogiej), że traktujesz/traktujecie poukładane granie Xs n Os jako rzeczy, która wymaga stosowania jakiegoś ordynarnego motion offense (wskazywałoby na to np to zdanie - Skoro nie były to picki i nie było to princeton, to skąd wynikają tak dobre wskaźniki ofensywne, o których pisałem? Improwizacja?). Princeton częściej można spotkać w NCAA, gdzie bywają piątki typu 2xPG, 3xSF, ale w NBA, przy takich pozycjach, z takimi wysokimi, z ludźmi, którzy całe życie grali co innego i przy tym stylu gry, a także poziomie przy którym przeciwnik szuka i stara się wykorzystywać wszystkie luki w PO, to mnie tą Prinstą nie przekonuje.

 

Z całym szacunkiem, Chytry, ale nie wydaje mi się, żebyś aż tak uważnie oglądał te mecze pod kątem Princeton i nie sądzę też, żebyś był w stanie tak świetnie rozpoznać każdy set (nie twierdzę, że ja to potrafię).

Jakbym umiał rozpoznać z pamięci każdy set to bym pewnie pracował w NASA, dlatego wymieniłem te 5, które mi zapadły w pamięć oraz fakt, że w drugiej połowie raczej nie widziałem ani jednego, nie jest to chyba jakaś niewiarygodna liczba informacji. W każdym razie tych dwóch akcji, gdzie zaczynali od zera przy 8-7 sekundach i wywrotki Nasha jestem pewny, ze to było Princeton.

 

A i nie zgadzam się jeszcze z tym, że w NBA wygrywa talent. Wygrywa zbilansowanie. Lakers ten talent mają, ale nie mają elitarnego altetyzmu, dzięki któremu Thunder przejechali się rok temu po podstarzałym zachodzie, więc organizacja i egzekucja to jest sposób na nadrobienie takich braków.

Atletyzm też raczej podchodzi pod talent, przynajmniej w NBA, zresztą pod koszem to chyba Lakers mają elitarny atletyzm, a egzekucja to drugie imię Nasha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.latimes.com/sports/basketball/nba/lakers/la-sp-lakers-fyi-20121102,0,4440433.story

Brown has been consistent in saying Nash has the green light to run whatever offense he wants to run, adding that Nash didn't want to play pick-and-roll because it wears him out.

 

"It's not that it wears me out," Nash said. "Right now I want to try to get the offense going, get the guys comfortable, get everyone's confidence up. We'll find a happy medium at some time down the road."

 

Said Brown: "We can say, 'Steve, go play pick-and-roll.'….He did it in Phoenix for a long time. They won a lot of games. It was fun to watch. Where were they in May?"

Łoł, Mike Brown strikes again...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mike Brown nie wie co się dzieje w lidze, Shaq myśli, że Brook Lopez to podkoszowy banger, który jest lepszy od Dwighta (i myli go z Robinem Lopezem), a ludzie mi tu czasem wyjadą z tekstem "ktoś w NBA powiedział tak i tak, on się chyba zna, jest z NBA".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brown trochę źle tu dobrał słowa, nie mówiąc o tym, że trochę mu się chyba miesiące popierdoliły (maj z czerwcem) no i nie żeby ktoś nie mógł zadać takiego pytania na temat tego gdzie on jako trener bywał w tym maju/czerwcu, ale .... nie zmienia to faktu, że ja zawsze byłem zdania, że uzależnienie ofensywy od rozgrywającego w tak ogromnym stopniu w tej lidze do tytułów od ponad dwudziestu lat nikogo nie doprowadziło. Nie doprowadziło do tytułu również opieranie ofensywy w tak dużym stopniu od grania pick and rolla czego przykładem są nie tylko Suns z Nashem, ale również Jazz Sloana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.