Skocz do zawartości

Filmy


Kubbas

Rekomendowane odpowiedzi

Taka mieszanka Alien2, Alien 4, Terminator 4, Raport Mniejszości, Dzień Świstaka, Armagedon, World War Z, Marsjanie Atakują, Dzień Niepodległosci, After Earth, Predator, żołnierze Kosmosu ...

 

Takich Filmów było zyliardy !!!!

 

 

----------

 

A tak serio - to okay film rozrywkowy. One night stand

 

Ale ja się zgadzam z powyższym. Tyle, że wg mnie ten film na tyle gładko "wchodzi" i ma na tyle świetne efekty, że dziwię się, że tak o nim cicho.

 

A no i ma Emily Blunt, więc dla mnie +10 z miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja się zgadzam z powyższym. Tyle, że wg mnie ten film na tyle gładko "wchodzi" i ma na tyle świetne efekty, że dziwię się, że tak o nim cicho.

 

 

Wiesz jak to jest.

Jak coś za gładko wchodzi to nie ma tej przyjemności :tongue:

Edytowane przez Przem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Addicted 2014

Jeden ze słabszych filmów jakie widziałem ostatnimi czasy. Czasami porywam sie na takie pozycje dla tematu. A temat seksu i uzaleznienia. Bo niby sie ma wszytsko- dobrą pracę, rodzinę, kasę i spokój. Ale wchodzi niepokój bo czegoś brakuje ...

Temat na dobry film. A ten nie jest dobry. Brak przedstawienia problemu w przekonujący sposób. Słaby aktorsko, scenariuszowo i tak dalej.


Nawet sceny seksu mnie nie zainteresowały

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Whiplash średni. W sumie zgadzam się z elym co o tym napisał, choć z kilkoma modyfikacjami. Na pewno fajne było to, że w tle ciągle motał się ten Jazz, który jest sexy i przez to przyjemniej było to oglądać. Heroics głównego bohatera lekko wnerwiające i jak dla mnie pokazane zbyt powierzchownie, do tego te elementy z miłością, niezrozumieniem w rodzinie - wg mnie chcieli wepchnąć tu wszystko co mozna było zamiast skupić się dobrze na czymś jednym. Simmons na pewno fajna rola. Tellera lubię, ale on nie pasuje do tych klmatów. Ogólnie film miły do obejrzenia, ale 4 liter również nie urywa. 

 

Aha, wiem że wówczas film byłby o czymś zupełnie innym, ale wolałbym obejrzeć historię Seana Caseya niż Andrew Neimanna.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film uderzający w amerykański system sprawiedliwości to ,,kolejna amerykańska propaganda"?

Zbyt mocnych słów uzyłem do określenia tego co w tym filmie było pokazane.

Poza całym aktorstwem i różnicą w osobowościach i zaleciałościach z przeszłości wszystkich to mamy ufać systemowi bo sprawiedliwość i tak się odnajdzie.

 

Film ogólnie dobry, ale jak dla mnie nie wybitny jak wielu zdaje sie pokazać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nightcrawler -

film fajny, bo o troche innej tematyce niż zwykle, którego głowny bohater jest ostatecznie postacią negatywną, a nie pozytywną + te hamerykańskie gadki, które wciska swojemu pracownikowi/potem pracownikom, których wykorzystuje w taki sam sposób, jak zazwyczaj pracodawcy korpo wyzyskują swoich ludzi: daj maksimum z siebie, zrób dla pracy wszystko bo to Twoje życie, a o pieniądz się nie martw - nie są najważniejsze (nie powinny być dla Ciebie wazne, ja się nimi zajmę)


Gylenhaal dobry, scenariusz dość ciekawy, choc oczywiscie nie obyło się bez kilku głupich motywów

dość mocne 7/10

 

Maze Runnera też widziałem - całkiem względnie się oglądało, chociaz najwyzszych lotow kino to nie jest. taki tam zapychacz czasu

Edytowane przez Julius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem w końcu Gone Girl. Film był fajny, Fincher nie robi słabych filmów, ale biorąc pod uwagę jak w duży ekran wsadził Fight Club a jak wsadził Gone Girl to jestem lekko zawiedziony. Przede wszystkim zabrakło mi 2 rzeczy, które były totalnie kluczowe w książce a tutaj zostały trochę potraktowane po macoszemu - 1) Stan psychiczny Amy - tutaj nie było tego dobrze oddanego bo mimo że każdy wie po tym filmie, że była chorym maniakiem brak było wszystkich smaczków z jej pamiętnika, które tworzył naprawdę niesamowitą postać. NIestety to dla mnie był główny plus ksiązki Flynna, to była ksiązka psychologiczna i tego niestety nie da się /jest kurewsko trudno pokazać w filmie. W sumie można nakręcić Zbrodnię i Karę albo W Poszukiwaniu Straconego Czasu i zrobic niezły film, ale to nawet nie zbliży się do geniuszu ksiązki niestety. Tu było podobnie. 2) Zakończenie - czytając książkę przejście z "wyprowadzam się od tego psychola" do "zostaję" było mega naturalnie zrobione i ostatecznie rozumiałem tę decyzję. W filmie poświęcono temu chyba z 5 minut i nie wiem czy ktoś kto nie czytał książki będzie "lubił" to zakończenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można tak rzec. :P

 

Bo właśnie w filmach Finchera najlepsze jest zaskoczenie, które zawsze było na końcu. Tu mystery było budowane wokół jej zaginięcia i mniej więcej w połowie właśnie widz się dowiadywał co i jak. Zakończenie miało kopać w jaja z tym wyborem Bena, ale jak już pisałem - Fincher sam je nieco skopał wg mnie. W ogóle nie wiem czy on najlepiej tym razem wybrał książkę bo tu akcja rozgrywała się w głowie Amy, tam zapadały decyzje co będzie dalej i gdzie ruszy pionki w następnej turze. W filmie tego nie widziałem. I nie wiem czy ktoś byłby w sanie to odtworzyć.

 

Z tego co widzę to właśnie kręci drugą część z trylogii Millenium (pierwsza była Dziewczyna z tatuażem). Jak ktoś ma czas to bardzo polecam również te książki. Tam z kolei focus jest na postaci głownej bohaterki i samej fabule i to są dużo wdzięczniejsze rzeczy do pokazania na ekranie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skonczyłem właśnie Wiplasha i jestem zawiedziony.

 

Nie żeby byl to słaby/zły film, ale po opiniach jakie widziałem, ocenach na filmwebie (nawet!) myślałem, że wyrwie mnie z butów. 

 

Nie wyrwało. Simmons jest bardzo dobry, Oskar się należy, natomiast cały film mimo, że aspiruje do głębszego, z przekazem nie do konca taki jest, nie poczułem się wessany, wciągnięty, poza tym, że głowny bohater chce być perkusistą i szybko macha pałeczkami nic o nim nie wiem. Reżyser w kółko scenami, które pokazują jego determinację, pada kilka soczystych tekstów, krwawią dłonie, jest kilka niezłych dialogów, ale na tym własciwie koniec. 

 

Black Swan (padło wyzej takie porównanie) z Portman na czele są dużo bardziej przekonujący, widać tam faktycznie to co ma w głowie głowna bohaterka, a nie że pot cieknie jej po czole. 

 

Może to trochę zasługa Tellera - który jak był dobry, ale to po prostu nie jego progi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem, złe porównania są złe. 

 

W przypadku filmów świadomość tego jak oceniają go ludzie/krytycy nie ma tak dużego wpływu na jego odbiór. Jak film jest świetny to zawsze się obroni, niezależnie od tego jak do niego podchodzi się przed jego obejrzeniem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem, złe porównania są złe. 

 

W przypadku filmów świadomość tego jak oceniają go ludzie/krytycy nie ma tak dużego wpływu na jego odbiór. Jak film jest świetny to zawsze się obroni, niezależnie od tego jak do niego podchodzi się przed jego obejrzeniem. 

Nieprawda.

Ludzie są ludźmi i jesli masz do czegoś wygórowane oczekiwania to nie ma bata aby dana rzecz przewyzszyła te oczekiwania.

 

Jasne że dobry film sie obroni i to właśnie robi niezaleznie co 'Wy' napiszecie :)

 

 

A jesli chodzi o porównania jak np. whiplash do karate kida /hehhe/

To jakbym porównał Foresta Gumpa do Koziołka Matołka - bo też w zasadzie czym się to tak wiele różni? huh?

 

Ale oczywiście kazdy odbiera film jak chce i dla kazdego film będzie miał inny wyraz. Jak np. porównywanie Black Swan i jej rozterek do tego co miał Andrew. Troszkę chybione gdyż On nie miał wielkich rozterek z tym związanych. /Ale rozumiem iż może niektórym brakować rozbudowy charakterystyczno-psychologicznej postaci/.

 

Ja na film wpadłem z bomby - kompletnie nic nie wiedziałem na jego temat. Nic. Zero.

I mnie zafascynował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieprawda.

Ludzie są ludźmi i jesli masz do czegoś wygórowane oczekiwania to nie ma bata aby dana rzecz przewyzszyła te oczekiwania.

 

Jasne że dobry film sie obroni i to właśnie robi niezaleznie co 'Wy' napiszecie :smile:

 

 

A jesli chodzi o porównania jak np. whiplash do karate kida /hehhe/

To jakbym porównał Foresta Gumpa do Koziołka Matołka - bo też w zasadzie czym się to tak wiele różni? huh?

 

Ale oczywiście kazdy odbiera film jak chce i dla kazdego film będzie miał inny wyraz. Jak np. porównywanie Black Swan i jej rozterek do tego co miał Andrew. Troszkę chybione gdyż On nie miał wielkich rozterek z tym związanych. /Ale rozumiem iż może niektórym brakować rozbudowy charakterystyczno-psychologicznej postaci/.

 

Ja na film wpadłem z bomby - kompletnie nic nie wiedziałem na jego temat. Nic. Zero.

I mnie zafascynował.

 

Ja wiem, że to ja jestem w mniejszości pisząc, że film jest średni, ale nie w tym rzecz. Wierz mi lub nie, ale ja o Whiplashu przed obejrzeniem wiedziałem tylko tyle, że jest nominowany do oscara. Nie widziałem oceny na imdb, nie czytałem żadnej recenzji, nie wiedziałem nawet o co będzie chodziło w tym filmie i jacy aktorzy tam grają. Po prostu wiedziałem, że musi być dobrze oceniany i z takim "bajasem" jezeli można to tak nazwać go obejrzałem. I mnie nie zachwycił - pisałem już dlaczego.

 

I z porównaniami do karate kid ja tez się nie zgadzam, to był dobry film, ale jak dla mnie nie miał tego czegoś przez co po jego obejrzeniu pomyślałbym sobie że gdybym go nie objerzał to moje żcie byłoby uboższe.

 

A co do uprzedzeń. Ja wszelkie filmy oparte na marvelach, dc comics i takich tam hejtuję całym sobą i oglądam je tylko dlatego, żeby je pohejtować jeszcze bardziej i równać je z błotem. Z tym samym założeniem obejrzałem wczoraj Guardians of the Galaxy i.... zostałem oczarowany. Po obejrzeniu byłem pewien, że wdziałem właśnie najlepszy film z tego roku z tych które dotychczas widziałem. Niesamowicie przyjemne poczucie humoru, bez tej pojebane drama-mode, która zabija te wszystkie komiksy przez co nienawidziłem tych bajek (nawet w iron manie gdzie chcieli zrobić coś podobnego poczucie humoru było tylko elementem i to nie dominującym + niestety zupełnie nieprzekonywującym). Do tego po prostu genialna muzyka, która pasował tam idealnie i tworzyła NIEZIEMSKI klimat. Ja jestem oczarowany i dla mnie mimo wszystkich moich uprzedzeń na razie to jest najlepszy film tego roku. Jeszcze kilka zostało do obejrzenie, ale mają baaardzo wysoko postawioną poprzeczkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do uprzedzeń. Ja wszelkie filmy oparte na marvelach, dc comics i takich tam hejtuję całym sobą i oglądam je tylko dlatego, żeby je pohejtować jeszcze bardziej i równać je z błotem. Z tym samym założeniem obejrzałem wczoraj Guardians of the Galaxy i.... zostałem oczarowany. Po obejrzeniu byłem pewien, że wdziałem właśnie najlepszy film z tego roku z tych które dotychczas widziałem. Niesamowicie przyjemne poczucie humoru, bez tej pojebane drama-mode, która zabija te wszystkie komiksy przez co nienawidziłem tych bajek (nawet w iron manie gdzie chcieli zrobić coś podobnego poczucie humoru było tylko elementem i to nie dominującym + niestety zupełnie nieprzekonywującym). Do tego po prostu genialna muzyka, która pasował tam idealnie i tworzyła NIEZIEMSKI klimat. Ja jestem oczarowany i dla mnie mimo wszystkich moich uprzedzeń na razie to jest najlepszy film tego roku. Jeszcze kilka zostało do obejrzenie, ale mają baaardzo wysoko postawioną poprzeczkę.

Mnie też zachwycił, ogólnie ze wszystkich filmów Marvela zdecydowanie najlepszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, mam za sobą parę oskarowych nominantów i muszę powiedzieć, ze stawka jest wyjątkowo wyrównana, nie sposób powiedzieć kto wygra.

Osobiście stawiałbym na Birdmana, który jest mocny siłą aktorswa - Norton, Stone i Keaton grają koncert, naprawdę wyjątkowo dobrze wypadli. Keatona nigdy specjalnie nie ceniłem jako aktora, był takim przeciętniakiem bez osobowości, utknął w nicości po Batmanie co fajnie zostało wyeksponowane w filmie. Trochę za bardzo skupiałem się na wypatrywaniu cięć montażowych, co samo w sobie było niezłą zabawą.

Wiplash nieźle gra na emocjach, muza wymiata, Amerykanie sa jednak mistrzami w kręceniu filmów o jakichś niszowych pasjach (chcecie o zapaśniku? check, o baletnicy? check, o hodowcy jedwabników? niebawem check). Może nie jest zbyt odkrywczy, ale jest w nim jakaś siła, dla dzieciaków może byc inspirujący.

Boyhood. Długo nie mogłem się do niego zabrać, w końcu 3h z życia da się zmarnować w inny sposób. Ale nie żałuję, dobry film, nawet gdyby nie sposób kręcenia to podobałby mi się. Niby proste kino o niczym, tylko że o niczym też trzeba potrafić opowiedzieć. Wiarygodny, to byłoby słowo jakim można skwitować ten film.

Grand Budapest Hotel - kurcze, miło że jest nominowany, fantastycznie się na nim bawiłem, ale jakoś mi nie pasuje w najważniejszej kategorii. Dla Andersona indywidualnie nie miałbym obiekcji, facet tworzy własny niepowtarzalny świat, za każdym razem daję się w niego wkręcić. W kategorii rozrywkowej najwyższa możliwa półka.

Gra tajemnic i Teoria wszystkiego to takie poprawne filmy, bez rewolucji na żadnym polu. Jakby wypadało je nominować. Selma - ukłon w stronę mniejszości, Snajper - ukłon w stronę "patriotów".

Ogólnie mówiąc, filmów przełomowych brak, żaden z nich nie będzie kamieniem milowym światowej kinematografii. Sporo udanych eksperymentów montażowych, coraz lepiej wygląda strona techniczna. Na szczęście nie nominowano w kategorii najlepszego filmu żadnego gównianego musicalu czy bajeczki o jakimś pelerynkowcu w rajtuzach - Akademia jeszcze się przed tym broni.

PS.

Nightcrawler - najwiekszy zawód tego roku dla mnie. Nie jest to jakaś chała, ale po zakończeniu cisnęło mi się na usta pytanie: To już? To wszystko? No cóż, może za duże oczekiwania... Russo słabiutka, nie broni się w żaden sposób. Gyllenhaal ciągle przypominał mi Antona Chigurha z To nie jest kraj dla starych ludzi, podobny typ świra, przynajmniej wizualnie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widział ktoś Głupiego i Głupszego 2? Dziś oglądałem i bardzo, bardzo dobrze się bawiłem. Polecam gorąco jak ktoś lubi taki typ humoru. Carrey i Daniels są po prostu stworzeni do tych ról. Było sporo nawiązań do jedynki, całkiem przyjemnych. Co prawda były momenty słabsze, ale niektóre sceny już wiem, że dla mnie będą legendarne.

 

Widziałem tez Teorię wszystkiego. Świetna historia uświadamiająca, że to życie jest najlepszym scenarzystą. Hawking ze swoim geniuszem, charakterem i jajami jest postacią megawybitną i dobrze, że powstał o nim godny film. Miałem jednak wrażenie, że nie pokazał nawet w połowie jak dramatczne jest/było jego zycie.

 

Oskara bym jednak za to nie dał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.