Skocz do zawartości

Marketing w NBA


Gildo

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie szeroko rozumiana informatyka to złoty interes jest, mówię wam ja sam, absolwent co owy zacny kierunek skończył prawie 2 lata temu. Kończyłem UŚ, nie jest to może warszawka czy UJ, ale ja nie narzekałem. Pierwsze 3 semestry trzeba trochę pocisnąć jak ktoś ma problemy ze ścisłymi dziedzinami, ale potem to jest już z górki. Jak się człowiek umie ustawić to chodzi na uczelnie nie częściej niż 3 dni w tygodniu, zamiast kolosów i innych c***stw się bierze projekty i spokojnie robi płaszcząc dupsko w domu (wiadomo nie wszystkie, ale tak średnio połowa była w moim przypadku), a takie projekty dużo więcej dają niż sucha teoria z kolosów. Co do pracy to patrząc na terenie Śląskiego, powiem tak: jest jej w c*** i jak ktoś nie potrafi znaleźć, to się powinien zająć tarciem chrzanu, bo to znaczy że jest głąbem. Ja zacząłem robotę 2 dni po obronie jako programista i szukałem jest może ze 2 tygodnie. Znajomy z 3 letnim stażem zmieniał ostatnio robotę, krzyknął 6 tysiaków na łapę i go pracodawcy całowali po dupie, żeby tylko do nich przyszedł.

 

W ogóle to ciężko znaleźć kumatych ludzi w branży. Jak 3 miechy temu szukali do naszego działu pracownika, znajomość podstawowych technologi webowych, nawet z brakiem doświadczenia na dzień dobry ponad 2 tysiaki na łapę. Przyszło 15 CV, z czego może z 3 od ludzi z którymi jest sens rozmawiać. Aż kogoż tam nie było, woźny z Olsztyna, pan z certyfikatem kolejnictwa Wielkiej Brytanii, rachmistrz z Katowic, po prostu sama śmietanka. W końcu dostał gość po studiach świeżo, co był najbardziej kumaty i dopiero się uczy, co gdzie i jak.

 

Podsumowują: wszyscy, którzy kończyli ze mną studia, a z którymi utrzymuję jakikolwiek kontakt, dostali robotę z palcem w dupie i zapewniam, że hajs jest zacny, a robota całkiem przyjemna.

oprawic w ramke i amen.

 

a teraz rozwazmy nastepujace ciekawe zjawisko socjologiczne: informatyka to jest kierunek na ktory dostanie sie jest banalne. w praktyce wyglada tak, ze kazdy kto chce sie dostac, dostaje sie. w dodatku na rynku popyt rosnie w bardzo szybkim tempie, a podaz ledwo ledwo co. mimo tego ludzie wybieraja kazdy inny kierunek oprocz informatyki. na filologiach jest kosmiczna konkurencja. dla przykladu na UJ na anglistyke w tym roku prog to bylo ponad 90% z dwoch rozszerzonych matur (dla porownanie dla prawa jakies 70% z 3 rozszerzen, na medycynie 89% z 2 roz i 1 podst). nikt nie idzie na infe, a znacznie gorsze kierunki sa OBLEGANE. w sumie dobry temat na prace magisterska na socjologii - dlaczego ludzie sa tak slabo zorientowani przy wyborze studiow.

 

odpowiedz wbrew pozorom tkwi w tym samym miejscu, skad biora sie glosy na all-defensive dla Bryanta. sheeple nie maja swojego zdania i kazdy nasladuje znajomego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to ciężko znaleźć kumatych ludzi w branży. Jak 3 miechy temu szukali do naszego działu pracownika, znajomość podstawowych technologi webowych, nawet z brakiem doświadczenia na dzień dobry ponad 2 tysiaki na łapę. Przyszło 15 CV, z czego może z 3 od ludzi z którymi jest sens rozmawiać. Aż kogoż tam nie było, woźny z Olsztyna, pan z certyfikatem kolejnictwa Wielkiej Brytanii, rachmistrz z Katowic, po prostu sama śmietanka. W końcu dostał gość po studiach świeżo, co był najbardziej kumaty i dopiero się uczy, co gdzie i jak.

 

Do znajomości technologi webowych nie trzeba magistra inżyniera, może ten pan woźny to był pasjonat? ;] W informatyce jest przecież najwięcej samouków. Bo jakoś nie wierzę, żeby aplikował do was ktokolwiek, kto nie kumał nic.

 

 

 

Chociaż różne są elementy, nawet na kompie mam parę cytatów:

 

- (Z rozmowy telefonicznej) "Dzwonie w imieniu syna. Chce podjąć prace, ale nie ma doświadczenia, bo to absolwent. Taki świeży łeb do ukształtowania."

 

- Kochani, bardzo was uprzejmie proszę, odpiszcie czy mam szanse.

 

Ja, wyżej wymieniony zwracam się z prozbom do waszej Firmy O przyjęcie mnie do pracy jako robotnik Fizyczny. Ponieważ zakład został rozwiązany jestem bez robotny. Proszę o przechylne załatwienie mojej prozby. Przepracowałem 27 lat.

 

- Preferencje dołączę na życzenie.

 

- (Z życiorysu, sekcja "Praktyki zawodowe") (...) - praktyka we własnej fikcyjnej firmie zakończona ocena bardzo dobra.

 

- Merytoryczne zasoby wiedzy wynikające ze zdywersyfikowanych kierunków wykształcenia oraz praktyczne doświadczenia z ponad dwudziesto letniego stażu pracy na zróżnicowanych stanowiskach upoważniają i predyscynuja mnie do ubiegania się o w/w stanowisko.

 

- Mogę zamieszkać w miejscu pracy.

 

- Z życiorysu zawodowego: "Nazwa zakładu pracy: Zakład Ubezpieczeń Społecznych, stanowisko: rencista".

 

- W 1991 roku ożeniłem się i założyłem rodzinę, gdzie mam dwie córki.

 

- Wiem doskonale, ze teraz jest ciężko z praca, a na dobra robotę trzeba mieć dobre wykształcenie.

 

- Prośbę swą motywuje tym, że nazywam się Joanna Kowalska.

 

- Sądze, że moje doświadczenia zawodowe (...) wynikające z: (...) [zdanie 11-krotnie złożone, zajmujące 17 wierszy] (...) oraz zdobyte na ww. drodze umiejętności dadzą się również przeląc na inny charakter obowiązków służbowych w Waszej firmie.

 

- Pan opisuje szereg prowadzonych przez siebie, różnego rodzaju działalności gospodarczych. Po czym list motywacyjny kończy zdaniem: Jak Państwo widzicie mam duże doświadczenie w kręceniu własnym interesem.

 

- Moje dodatkowe umiejętności: układanie truskawek na bitej śmietanie.

 

- List motywacyjny: Staż pracy 35 lat + mgr daje mi możność dobrej roboty za dobra place.

 

- Nie będę Państwu opisywał moich osiągnięć (...). Nie będę również pisał Państwu o bzdurach, które znajdują się we wzorach listów motywacyjnych.

 

- Moje wady: nie znoszę niechlujstwa, kłamstwa, zbytnia spostrzegawczość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat się zrobił, szkoda, że nie zaglądałem więcej.

 

Generalnie, zgadzam się z Bastem. Nie chodzi mi konkretnie o prawo, ale ogólnie o system edukacji w PL. Dopiero z perspektywy jednego roku studiów to dostrzegam, ten problem sheeple, czy jak to tam Bast pisał. Całe LO, nie robiłem nic, jadąc na średniej, około 3. Jedynie z geo się uczyłem, angielski miałem na marnym poziomie, więc to co wyniosłem z 3 lat prywatnej szkoły starczało na 5, no i historia, ale to hobby i pasja, więc książki pochłaniałem z marszu, matura zdana, praktycznie bez problemu, bo uczyłem się 3 ww. przedmiotów sumiennie przez 3 lata w dodatku je lubiłem, więc jebłem ten śmieszny egzamin na luzie, na wystarczającym, żeby być w pierwszej 10 przyjętych na Turystykę na UŁ (sic!). Kierunek całkowicie z dupy jeśli idzie o rynek pracy. Studia jak studia, dla mnie były ciekawe, bo lubię geo, dużo ciekawych wyjazdów, aktywności, zwiedzania, zajęcia wiadomo nuda. W każdym razie, dla takiego turystycznego geeka żyć, nie umierać. Całe studia kompletnie przebimbałem, nie ucząc się, nic. Znowu jak w LO, masa nie przydatnych teorii, przedmiot Podstawy turystyki, teorii pewnie nie mniej niż na prawie. No k**** nie, pomyślałem, mam przebimbać kolejne 3 lata, tylko dlatego, że są fajne wyjazdy, fajnie się mieszka samemu, i ta NIEZALEŻNOŚĆ, jak Ci starzy co miecha, kasę przelewają. No niestety dla moich znajomych to wystarczało. Bo fajnie, bo można sobie przez tydzień nie łazić na zajęcia, bo można sobie trawe jarać w mieszkaniu kiedy ma się ochotę. Zajebiście. Rzuciłem studia, i zacząłem pracować, w firmie ojca. Wiadomo, nie brzmi to zbyt dumnie, ale w mojej sytuacji było najbardziej racjonalnym wyjściem. I teraz z perspektywy kilku lat, mogę powiedzieć, że jedyne, czego żałuję to to, że zmarnowałem rok, na studiowanie, czegoś, co może i było ciekawe, ale nie miało za grosz perspektyw.

 

Do czego zmierzam, nie do tego, żeby opowiedzieć historię swojego życia. Zmierzam do tego, że edukacja w naszej kochanej Polsce jest w c***owym stanie. Najgorsze co może być, to to, że ludzie idą na studia, pod presją rodziny, znajomych, szeroko rozumianego społeczeństwa, sheeple, dobre określenie ;) I mówię tu o kierunkach typu Turystyka, Socjologia, Stosunki Międzynarodowe. Wiadomo są potrzebne ale nie w takiej skali, gdzie człowiek nie wie na co iść, to idzie na obojętnie co, bo iść trzeba. Nie mówię tutaj o takich "elitarnych" kierunkach jak medycyna, stomatologia, budownictwo, różne kierunki techniczne i niektóre ekonomiczne. Najgorsze jest ten wszechobecny konformizm, idę na studia bo inni idą. Przydałoby się wykazać trochę własnej inicjatywy w tym smutnym jak pizda kraju ;) A już nic mnie tak nie wkurwia, jak tłumy studenciaków, którym odpierdala tylko dlatego, że należą do tej społecznej grupy. Wow, jestem studentem, jestem zajebisty. A w dodatku jestem też niezależny. Tata, kiedy wyślesz przelew ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do znajomości technologi webowych nie trzeba magistra inżyniera, może ten pan woźny to był pasjonat? ;] W informatyce jest przecież najwięcej samouków. Bo jakoś nie wierzę, żeby aplikował do was ktokolwiek, kto nie kumał nic.

Niestety tu byś się zdziwił, jak nam kierownik przyniósł CV części kandydatów, żebyśmy się razem pośmiali, to tylko się rozglądałem za ukrytą kamerą, bo to był jakiś żart. Aplikowali goście, bez znajomości javascripta, cssa, czy frameworka i co kiedyś pisali coś tam w html. Jak przyszli i dostali prosty test do rozwiązania, to im zwieracze puszczały i się zimnym potem oblewali.

 

Co do pasjonatów, to niestety uważam, że jak nie masz solidnych podstaw teoretycznych (które ja wyniosłem właśnie ze studiów), to ciężko samemu gruntownie się "nauczyć" porządnego programowania. Może miałem pecha, ale miałem nieprzyjemność pracować przez te dotychczasowe lata mojej krótkiej kariery, z dwoma osobami, które się przekwalifikowały na programistów, z zupełnie innych zawodów. Generalnie jak im coś kazano to i owszem moduł napisali, ale jak przychodziło do projektowania struktury klas, interfejsów i tym podobnych cudów, to nie wiedzieli gdzie są i co tu robią. Jak dostałem swego czasu do poprawy moduł od jednego z nich, zobaczyłem jak został napisany i jebłem głową w ścianę - żal i zgrzytanie zębów, a potem dwa tygodnie poprawiana, przerywanego tylko donośnymi "k**** mać". Do tego goście niby w programowaniu siedzieli już ponad 5 lat :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bast

 

Na infę łatwo się dostać? :D Na AGH trzeba mieć 90% z dwóch rozszerzeń więc chyba tak banalne to nie jest(matma/fiza + ang). Sam napisałem tak matury, ze dostałem się na najlepsze kierunki techniczne w kraju. Wybrałem prawo. Dlaczego? Bo mnie to interesuje i jajco mnie boli, że będę miał ciężej z pracą bo wolę taką perspektywę niż uczenie się czegoś 5 lat bez sensu a potem nerdowanie przy kompie 10h/dzień albo inne roboty których bym po prostu nie przecierpiał.

 

A skoro Bast potrafisz 'at will' zdawać na co chcesz to prosze CIe bardzo, zdaj konstę na 5 w pierwszym terminie. Przyjmiesz taki zakładzik? Przegrany przestaje pierzyć głupoty, huh? :)

 

E: Swoją drogą muszę Cię poznać osobiście bo ktoś kto pisze takie rzeczy o sobie i nazywa innych aroganckimi musi być ciekawą osobistością ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety tu byś się zdziwił, jak nam kierownik przyniósł CV części kandydatów, żebyśmy się razem pośmiali, to tylko się rozglądałem za ukrytą kamerą, bo to był jakiś żart. Aplikowali goście, bez znajomości javascripta, cssa, czy frameworka i co kiedyś pisali coś tam w html. Jak przyszli i dostali prosty test do rozwiązania, to im zwieracze puszczały i się zimnym potem oblewali.

 

Co do pasjonatów, to niestety uważam, że jak nie masz solidnych podstaw teoretycznych (które ja wyniosłem właśnie ze studiów), to ciężko samemu gruntownie się "nauczyć" porządnego programowania. Może miałem pecha, ale miałem nieprzyjemność pracować przez te dotychczasowe lata mojej krótkiej kariery, z dwoma osobami, które się przekwalifikowały na programistów, z zupełnie innych zawodów. Generalnie jak im coś kazano to i owszem moduł napisali, ale jak przychodziło do projektowania struktury klas, interfejsów i tym podobnych cudów, to nie wiedzieli gdzie są i co tu robią. Jak dostałem swego czasu do poprawy moduł od jednego z nich, zobaczyłem jak został napisany i jebłem głową w ścianę - żal i zgrzytanie zębów, a potem dwa tygodnie poprawiana, przerywanego tylko donośnymi "k**** mać". Do tego goście niby w programowaniu siedzieli już ponad 5 lat :rolleyes:

Ja zauważyłem sporo różnego rodzaju niechlujstwa w twórczości programistów (także tych po studiach), które nawet laik od razu zauważy np. przy aplikacjach bazodanowych. Buble typu brak możliwości edycji danych albo możliwość wprowadzania danych tylko z jednego stanowiska na raz - przecież to błędy na poziomie nie trafienia slam dunka.

 

Co do samoouków to ten kto przechodzi z innej dziedziny do programowania może mieć problemy np. ze wskaźnikami w Ansi C, bo tam jednak potrzeba pewnej typowo programistycznej wyobraźni, którą kształtują studia. Ale generalnie w takiej przykładowej Javie wskaźniki są niemile widziane i taki "człowiek znikąd" sobie poradzi tak, by program działał, choć już moduły wymagające dużej prędkości są pisane nie w Javie tylko w C.

 

Wg. mnie informatyka to mimo wszystko jedna z niewielu dziedzin technicznych, którą można się nauczyć bez studiów. Warunek jest jeden - trzeba to bardzo lubić, bo inaczej babranie w kodzie i poprawianie różnych pierdółek z czasem stanie się zbyt monotonne i frustrujące.

 

Tak w ogóle to wymagaliście w rekrutacji mgr lub inżyniera czy jedynym warunkiem była znajomość CSS i reszty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg. mnie informatyka to mimo wszystko jedna z niewielu dziedzin technicznych, którą można się nauczyć bez studiów. Warunek jest jeden - trzeba to bardzo lubić, bo inaczej babranie w kodzie i poprawianie różnych pierdółek z czasem stanie się zbyt monotonne i frustrujące.

Powiem ci, że ja sam nie wyobrażam sobie siebie za powiedzmy 10 lat dalej grzebiącego w kodzie - już po 2 latach roboty są czasem momenty, że się podnosi jak trzeba po raz 1000-czy pisać to samo. Trzeba z czasem iść w stronę projektowania aplikacji lub zarządzania zespołem, tak ja to przynajmniej widzę dla siebie w przyszłości.

 

Tak w ogóle to wymagaliście w rekrutacji mgr lub inżyniera czy jedynym warunkiem była znajomość CSS i reszty?

W wymaganiach było wyższe informatyczne, ale mówiąc prawdę, gdyby przyszedł gość bez wykształcenia, ale znający się na rzeczy, dostałby robotę od ręki.

 

Nawiązując jeszcze do wyboru studiów - niestety brak wyobraźni niektórych ludzi jest porażający. Z moich znajomych jeszcze z czasów średniej, osoby które poszły na kierunki techniczne można policzyć na palcach dwóch rąk. Natomiast na kierunki humanistyczne, to ciężko mi w ogóle sobie przypomnieć wszystkich - tyle ich było. Socjologia, psychologia, kulturoznastwo, euopeistyka, marketing itp (z wyłączeniem prawa i medycyny, bo to to trochę inna para kaloszy) i ludzi, których to naprawdę interesowało było może kilka. Teraz dwa lata po zakończeniu studiów, osób którym te studia w ogóle się przydały i którzy znaleźli robotę w "swoich" dziedzinach - też jest kilka, o dziwo są to właśnie ci ludzie co studiowali to, co ich interesowało i którzy naprawdę się temu poświęcili. Reszta robi jako sprzedawcy w VisionExpress, magazynierzy, akwizytorzy i c*** wie co jeszcze.

 

Spotkałem się ostatnio z kumplem ze studiów, który został na uczelni i robi doktorat. Mówi mi, że niestety poziom na uczelni się przez te 2 lata obniżył, bo mało jest chętnych na kierunek informatyka i trzeba obniżać wymagania. Jak ja studiowałem to zaczynało nas 120 na 1 roku i już po zakończeniu semestru było o 20 mniej minimum, a teraz się przepycha, żeby kierunek utrzymać. Czujecie k****? Roboty na rynku w pytę, płace wysokie, a tu brak chętnych. Z drugiej strony kierunki humanistyczne, z kilkunastoma chętnymi na jedno miejsce - niepojęte, doprawdy k**** niepojęte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo UJ tutaj rowniez, z perspektywy czasu konsta na 5 w pierwszym terminie to chyba jeszcze nie takie znow straszne wyzwanie )

Ale najtrudniejszy przedmiot na I roku i chyba najlepszy żeby sprawdzić czy Batalion jest tylko mocny w mówieniu czy też tak zdolny.

 

@Behemot

 

Przecież wiesz jak jest z ludźmi - idą na kierunki humanistyczne bo chcą sobie postudiować a nie męczyć się(choć męczenie jest jest tylko na 1, może drugim roku z tego co wiem). No i taka informatyka jest specyficzna, wg mnie trzeba to lubić - turystyki niekoniecznie, i tak się skończy ;)

 

Sam miałem iść na AiR na 'samogłoskach' AGH, które jest podobno najlepsze w europie(taki mix automy z infą) i mam tam znajomych, kótrzy na 3cim roku już ciągną 3-4k/miesiąc za jakies projekty. Jest to niesamowita perspektywa, ale jednak nie tylko dla sukcesu zawodowego żyje człowiek. Bądź co bądź praca to ponad 1/3 życia i nie wyobrażam sobie robić czegoś co mi sie nigdy nie podobało i na co nie moge patrzeć. Co nie zmienia faktu, że studia techniczne są najlepszym startem do samodzielnego życia, tutaj nie mam żadnych wątpliwości, ale to jest już raczej consensus. :)

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bast

 

Na infę łatwo się dostać? :D Na AGH trzeba mieć 90% z dwóch rozszerzeń więc chyba tak banalne to nie jest(matma/fiza + ang). Sam napisałem tak matury, ze dostałem się na najlepsze kierunki techniczne w kraju. Wybrałem prawo. Dlaczego? Bo mnie to interesuje i jajco mnie boli, że będę miał ciężej z pracą bo wolę taką perspektywę niż uczenie się czegoś 5 lat bez sensu a potem nerdowanie przy kompie 10h/dzień albo inne roboty których bym po prostu nie przecierpiał.

 

A skoro Bast potrafisz 'at will' zdawać na co chcesz to prosze CIe bardzo, zdaj konstę na 5 w pierwszym terminie. Przyjmiesz taki zakładzik? Przegrany przestaje pierzyć głupoty, huh? :)

 

E: Swoją drogą muszę Cię poznać osobiście bo ktoś kto pisze takie rzeczy o sobie i nazywa innych aroganckimi musi być ciekawą osobistością ;)

AGH to prawdopodobnie najlepsza uczelnia w Polsce, wiec tam jest juz sie trudno dostac. ale na takiej PK progi sa na ok. 45-50%, na UJ robia po prostu dodatkowe nabory bo mimo ze progi sa niskie to i tak brak kandydatow. w zeszlym roku najwiecej dodatkowych naborow bylo wlasnie z informatyki! bezsprzecznie najlepszy kierunek studiow i tak niski popyt ze trzeba zachecac randomow z ulicy zeby na niego poszli.

 

co do mojej osoby to chyba po forum widac ze jestem dosyc specyficzny. nonkonformizm na calego, jak wejdzie sie ze mna w dyskusje to ciezko mnie przegadac, nigdy nie obchodzilo mnie to kim jest dyskutant ale to co pisze, wiadomo dosc wysoki poziom arogancji zawsze mi towarzyszyl na forum, swojego czasu potrafilem na e-basket miec naprawde ostre utarczki ze stara gwardia. chyba nikt nie zna mnie lepiej na forum niz lorak, bo mielismy starcia i tutaj i na realGM, wiele razy wzajemnie sie wysmiewalismy, a jednak z czasem nasze poglady sie bardzo zblizyly na wiekszosc tematow NBA.

 

w realu jestem zupelnie inny niz na forum, jakis Jendras czy Kily moga ci potwierdzic. swoje zdanie zawsze mam, ale co innego zrazac do siebie ludzi z forum, z ktorymi celem jest merytoryczna dyskusja o NBA, a co innego z ludzmi ktorych zna sie na zywo i grasz z nimi w kosza czy z ktorymi jestes na wydziale. zupelnie inne pary butow.

 

co do konsty, Kily zdal na 5 w zeszlym roku ale byl chyba jedna z 4 osob ktorym sie to udalo. to juz jest oczywiscie trudne, ale w zaden sposob nie pokazuje czy ktos zna ta konste czy nie. tutaj dobra ocena swiadczy o tym, ze sie czytalo duzo ustaw szczegolowych, ale jak spytasz kogos o jakas praktyczna wiedze, np. czy ochrona praw nabytych moze byc podstawa skargi konstytucyjnej lub wyroku o niekonstytucyjnosc, to ludzie nie wiedzieliby nawet od ktorej strony zaczac najczesciej. egzamin z konsty jest idealnym przykladem na to o czym mowilem wczesniej - z praktycznego pktu widzenia zupelnie nieprzydatna wiedza; jakies bzdury typu kompetencje prezydenta lub organizacja sejmu nie maja dla prawnika zadnego znaczenia. paradoksalnie to co ma znaczenie - skarga konstytucyjna i prawa/wolnosci, sa zrobione tyle o ile i egzamin w bardzo niewielkim stopniu sprawdza znajomosc tej tematyki. co tylko potwierdza moja teorie o "podwojnym" toku studiow. z jednej strony jest nauka na egzamin, czyms zupelnie innym jednak jest nauka praktycznie przydatnych rzeczy. w rzeczywistosci w bardzo niewielkim stopniu sie to pokrywa, wiec tez uczenie sie na kolokwia i egzaminy jak to robi 99% studentow mija sie z celem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do mojej osoby to chyba po forum widac ze jestem dosyc specyficzny. nonkonformizm na calego, jak wejdzie sie ze mna w dyskusje to ciezko mnie przegadac

w realu jestem zupelnie inny niz na forum

God damn, chyba gorszej oceny sobie nie mogłes wystawić skoro jestes internetowym hiroł a w realu zmieniasz się w szaraka... Choć to chyba coraz większy problem socjologiczny związany z internetem.

 

co do konsty, Kily zdal na 5 w zeszlym roku ale byl chyba jedna z 4 osob ktorym sie to udalo.

Bez przesady, sam znam kilka osób z "5" z konsty. A napisałem to bo wg Ciebie mógłbyś mieć oceny jakie bys chciał, gdybyś chciał, więc myślałem że takie wyzwanie nie bedzie dla Ciebie problemem.

 

A co do wiedzy na egzaminach - zgodzę się, ze naprawdę dobrą wiedzę na roku ma max. 20-30 osób, ale dziwnym trafem te osoby również zajebiście piszą egzaminy. Dziwny zbieg okoliczności. ;)

 

 

W ogóle mam wrażenie, że jesteś typem gościa, który kreuje obraz świata w zależności od tez, w które wierzy lub w które chce wierzyć. Taką osobę rzeczywiście ciężko przegadać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

generalnie jest taki trend w ostatnich latach, ze UJ ma ~55% na korporacyjne i ~45% na sedziowsko-prokuratorska, podczas gdy w innych najlepszych uczelniach wynosi to odpowiednio ~35% i 20%. tylko ze to nawet nie wynika z tego, ze lepiej nas ucza, tylko po prostu wiecej wymagaja na egzaminach.

Prawdę mówiąc ten, kto podchodził do egzaminu wstępnego na aplikacje korporacyjne w ciągu trzech ostatnich lat i go oblał, powinien się zastanowić nad swoją przyszłością w tym zawodzie. Qrfa, teraz trzeba mieć 100 ze 150 punktów... Małpa na wejściu ma 50... Śmiech na sali... Jedyny trudny egzamin miał miejsce bodajże 4 lata temu (w sierpniu ci ludzie będą zdawać zawodowy).

 

Za 2 lata zrobią jeszcze koła ratunkowe... W teście z trzema możliwościami odpowiedzi, z samych pytań kodeksowych i podstawowych ustaw robi się ok. 120 punktów. Dla mnie to niepojęte, że ludzie uczą się po miesiąc, biorą urlopy i rzucają pracę, a w konsekwencji nie zdobywają magicznej bariery 100 punktów. To już naprawdę jest poważy asumpt do tego by siebie samego traktować jak niereformowalnego debila.

 

Ja zdając na aplikację byłem jakieś 5 miesięcy po studiach, o urlopie w pracy nawet nie pomyślałem, bo miałem tak milusińskiego przełożonego, który np. potrafił rozjebać laptopa rzucając nim znienacka w ścianę, ze znanego tylko sobie powodu. Uczyłem się jakiś tydzień, dwa przed egzaminem jeżdżąc autobusem z pracy i do pracy, bo po prostu na nie było czasu, ani w pracy, ani po niej (no uczyłem się też jakieś 25 minut w drodze na zlot e-basketowców w Siemianowicach, czego bodajże Dobi, Rob, Lorak i Bolduck są świadkami).

 

A co do studiów na UW, UJ, w Pułtusku, Olsztynie etc., to nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie interesuje Cię to, co chcesz robić w przyszłości i studiujesz tylko z musu. Sam miałem okazję studiować jednocześnie na UW i na UKSW i powiem szczerze, że poziom na tej drugiej uczelni był moim zdaniem wyższy. Przewaga UW polega na znacznie większej liczbie wykładów specjalizacyjnych, umożliwiających kształtowanie się w wybranym kierunku... no ale żeby się zapisać na co ciekawsze z zajęć trzeba się przebić przez grupę kilkudziesięciu innych bydlaków... Zresztą duża liczba osób, która zdała ze mną egzamin zawodowy kończyła uczelnie prywatne... wniosek z tego prosty: studiując w Piździszewie też możesz uzyskać uprawnienia zawodowe, bo Ty jesteś kowalem swojego losu. Inna sprawa jest taka, ze studia w żaden sposób nie przygotowują do wykonywania zawodu, więc jak najwcześniej trzeba mieć możliwość chwytania, a wręcz chłonięcia praktyki... Ja osobiście byłem mega zajarany pierwszą pracą, pierwszymi sprawami, które dostałem, udziałem w pierwszych rozprawach jako publiczność i samą możliwością przysłuchiwania się przebiegowi. Sam zaś widzę, że ci młodsi ode mnie 5-7 lat ludzie mają zupełnie inne podejście... Im się nie chce nic, im się po prostu coś należy przez sam fakt bycia prawnikiem, czy też aplikantem...

 

PS. Zabawne było widzieć jak po III roku "koledzy", którzy zdali "Zobowiązania" panoszyli się po wydziale zawsze ubrani w garniturki i pod krawatem, mimo że ani nie pracowali, ani nie byli nawet na praktykach, a jeśli już to ich rola polegała na bieganiu po mieście i zanoszeniu pism do KRSu czy do innych biur podawczych. Zawsze jakoś stroniłem od takich ludzi. Ten snobizm na UW byl doprawdy odrażający. Ludzie czujący się jak czarnoksiężnicy, którzy posiedli tajemną wiedzę poprzez możliwość wysnucia normy prawnej z danego przepisu albo szpanujący cytowaniem przepisów z KC... k****, jeden z kolesi uczył się numerów KRS spółek na pamięć albo na weekend pożyczał z kancelarii np. komentarz do prawa telekomunikacyjnego celem podczytywania i szpanowania... Swoją droga to był dobry gość - przed egzaminem z KC opowiadał o orzecznictwie SN do poszczególnych artykułów części ogólnej i rzeczówki, a na wejściu dostał jakieś błahe pytanie, obsrał się makowcem i wyszedł z "2" w indeksie...

 

Inna kwestia jest taka, ze zawód radcy prawnego czy adwokata jest już mocno przesycony, a przynajmniej to obserwuje na rynku warszawskim. Sam nie poszukuję pracownika, nie umieszczam ogłoszeń, jednak raz, dwa razy na tydzień otrzymuję CV z listami motywacyjnymi o "chęci rozwijania się w mojej prężnie rozwijającej się kancelarii" :)

Edytowane przez Lu-
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Lu

 

Na UJocie ludzie już na pierwszym roku wożą się w 'smart clothes' na zajęciach. ;) Ale to już chyba urok tych studiów.

Też pamiętam i takich na zajęciach z logiki, czy obu historii (swoją drogą na co komu te przedmioty w dalszej działalności zawodowej?). Nie ma jednak co generalizować, że UW lepsze, a UJ gorsze, czy na odwrót.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie to miałem na myśli. Bardziej chodziło mi o ogólną podnietę niektórych osób z dostania się na te studia.

 

Choć tak zupełnie szczerze na wielu kierunkach tak jest. Akurat mam bliski kontakt z 'finansistami to be' i oni wożą się podobnie, mniemanie o sobie mają może nawet wyższe a ulubionym tematem ich rozmów jest to ile ostatnio przejebali/wygrali na rynkach finansowych.

 

Więc jak dla mnie to bardziej wina młodego wieku i łatwego życia na koszt rodziców + popkultury, która wartościuje ludzi m.in. przez pryzmat tego co studiują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ogólnie zjawisko garniturowców z pierwszego roku, którzy komunikują się za pomocą paremii, jest zachwycające.

 

Ale prawo samo w sobie nie jest takie złe. Mnie studia od razu rozczarowały, potem znalazłem swój schemat i teraz, kończąc III rok, jestem zadowolony. Myślący człowiek nie zginie, jedynie czasem egzaminy dobijają. Właśnie oblałem przedtermin z KPC, a byłem przygotowany jak nigdy w życiu, dwóch pytań zabrakło do szczęścia i niewiele tutaj mam sobie do zarzucenia.

 

A na WF pewnie wszyscy chodzili na kosza do P. Ewy Smereki :D!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

God damn, chyba gorszej oceny sobie nie mogłes wystawić skoro jestes internetowym hiroł a w realu zmieniasz się w szaraka... Choć to chyba coraz większy problem socjologiczny związany z internetem.

 

 

 

Bez przesady, sam znam kilka osób z "5" z konsty. A napisałem to bo wg Ciebie mógłbyś mieć oceny jakie bys chciał, gdybyś chciał, więc myślałem że takie wyzwanie nie bedzie dla Ciebie problemem.

 

A co do wiedzy na egzaminach - zgodzę się, ze naprawdę dobrą wiedzę na roku ma max. 20-30 osób, ale dziwnym trafem te osoby również zajebiście piszą egzaminy. Dziwny zbieg okoliczności. ;)

 

 

W ogóle mam wrażenie, że jesteś typem gościa, który kreuje obraz świata w zależności od tez, w które wierzy lub w które chce wierzyć. Taką osobę rzeczywiście ciężko przegadać ;)

chyba sobie zartujesz ze mialbym marnowac swoj czas na to zeby tobie udowodnic czy potrafie dobrze napisac egzamin. unbelievable. jedyna osoba jakiej cos musze udowodnic jestem ja sam (cytat od mojego idola z 1967 r. - Bill Russell tak wlasnie powiedzial zapytany czy czuje ze musi udowodnic ludziom ze potrafi jeszcze wygrywac, po czym wygral 2 mistrzostwa), nie jestem zakompleksiony zebym mial ludziom pokazywac czy duzo potrafie czy nie i naprawde mam wyjebane czy mi uwierzysz :D gwarantuje ci ze jakbys mnie blizej poznal to nie mialbys watpliwosci tego rodzaju. ale naprawde nie wierze, ze myslales ze zdam egzamin na jakas ocene po to zeby ci cos udowodnic, przez ciebie mi sie klawiatura w laptopie troche klei bo akurat pilem...

 

a co do hero i szaraka, ani nie jestem zadnym hero na forum, ani szarakiem w realu. na forum interesuje mnie prawda, wiec bede prowadzil zazarte dyskusje z loverami Rondo az w koncu zobacza ze nie mieli racji. w realu nie bede sie klocil o prawde, bo bylbym nie do zycia. nie oznacza to wcale, ze jestem szarakiem, po prostu nie jestem taki arogancki jak tutaj. a tezy ktore kreuje w znacznej wiekszosci sie sprawdzaja, pomimo tego ze zwykle moje zdanie jest dalekie od consensusu.

 

a dobra wiedze na roku maja pojedyncze osoby. egzaminy nic nie sprawdzaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dobra Bast, podsumujmy:

- twierdzisz, że egzaminy nie sprawdzają wiedzy dlatego będziesz się przez nie przeciskał na fuksie/nie będzie się uczył zbyt wiele żeby nie marnowac energii

- jednocześnie twierdzisz że gdybyś chciał miałbyś piąteczki bo to żaden wyczyn

- na poparcie tej tezy masz tyle, że zdołałeś się nauczyć na banalną maturę(sic!) a prócz tego nie musisz nic nikomu udowadniać( i w dodatku masz silne podparcie w postaci cytatu z dużego murzyna)

 

Także ten... kto to czyta wyciągnie sobie wnioski jakie będzie chciał. A dalsza dyskusja raczej nie ma sensu :)

 

@MicNoc

 

Tak, Pani Ewa rządzi :) Zdecydowanie najmilsze zajęcia na pierwszym roku i, co mnie zdziwiło, na koszu był nawet wysoki poziom. Nawet wygraliśmy turniej organizowany przez SWFIS ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dobra Bast, podsumujmy:

- twierdzisz, że egzaminy nie sprawdzają wiedzy dlatego będziesz się przez nie przeciskał na fuksie/nie będzie się uczył zbyt wiele żeby nie marnowac energii

- jednocześnie twierdzisz że gdybyś chciał miałbyś piąteczki bo to żaden wyczyn

- na poparcie tej tezy masz tyle, że zdołałeś się nauczyć na banalną maturę(sic!) a prócz tego nie musisz nic nikomu udowadniać( i w dodatku masz silne podparcie w postaci cytatu z dużego murzyna)

 

Także ten... kto to czyta wyciągnie sobie wnioski jakie będzie chciał. A dalsza dyskusja raczej nie ma sensu :)

 

@MicNoc

 

Tak, Pani Ewa rządzi :) Zdecydowanie najmilsze zajęcia na pierwszym roku i, co mnie zdziwiło, na koszu był nawet wysoki poziom. Nawet wygraliśmy turniej organizowany przez SWFIS ;)

troche zle zrozumiales. dla mnie 3+ z egzaminu to jest niepotrzebny luksus. 3 jest w zupelnosci wystarczajace (zgodnie z zasada z reklamy Dosi "jesli nie widac roznicy, to po co przeplacac"), a procz tego trzeba sie uczyc rzeczy ktorych na egzaminach nie sprawdzaja, a ktore sa o wiele bardziej przydatne. czasami przypadkowo wpadnie cos wiecej niz 3 to oczywiscie nic nie szkodzi, ale to jest dla mnie zupelnie zbedne. to jest wlasnie moje podejscie do egzaminow. poza tym uwazam, ze gdybym chcial to mialbym 4-5, ale to sie mija z celem, bo w wiekszosci nauka stricte pod egzamin jest bezuzyteczna. i nie dalem zadnej matury na potwierdzenie mojej tezy (nie mam pojecia skad to wziales ??), ja nie musze jej nikomu potwierdzac, bo nie mam kompleksow pod tym wzgledem. ja tutaj nie musze sie popierac zadnymi egzaminami, znam siebie znacznie lepiej niz ty i nie bedziesz mi wmawial na ile moglbym sie uczyc, a na ile nie. sam fakt ze odpowiadam na te twoje niedorzeczne zarzuty jest dosc dziwny, no ale na wiele gorszych postow juz odpowiadalem. i absolutne LOL@ "kto to czyta wyciagnie sobie wnioski" jakby kogokolwiek obchodzila moja zdolnosc pisania egzaminow. wiesz co ja mysle ? mysle ze cale zycie dobrze sie uczyles, a teraz jak ci powiedzialem ze caly ten czas ktory na to poswieciles byl kompletna strata czasu to czujesz sie urazony. guess what, malo mnie to obchodzi. jak chcesz sie uczyc pod egzaminy to sie ucz, ja ci mowie ze nikogo w zyciu ten fakt nie bedzie interesowal, a ty stracisz mnostwo czasu.

 

a co do WFu, to raz bylem na nim. babka mowila na mnie "plywak" (przyszedlem z zastepstwa z basenu), wiec pewnie mnie znasz, bo jestem bardzo specyficzny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.