Skocz do zawartości

NBA Draft. Być wybranym jako 1. Szczęście, a może jednak nie?


Maly2234

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was wszystkich, ostatnio myślałem na temat draftu w NBA i tego czy bycie wybranym z jedynką jest naprawdę tak korzystne dla zawodników jak mogło by się wydawać. Zacząłem sprawdzać, którzy zawodnicy wybrani z jedynką od 1980 roku zdobyli mistrzostwo, oraz którzy wywalczyli je w drużynie, która go wybrała w drafcie, oto co zaobserwowałem:

- Ostatnim graczem wybranym z jedynką, który zdobył mistrzostwo był Tim Duncan z draftu 1997 (#1 San Antonio Spurs)

- Od 1980 roku siedmiu graczy wybranych jako pierwsi w drafcie zdobyło mistrzostwo, to 7 na 32 lub można powiedzieć 31 (Kyrie Irving jeszcze nie zagrał pełnego sezonu, ale czy znajdzie się choć jedna osoba, która powie, że przed następnym draftem on będzie miał już pierścień? Ale nie o tym mowa)

Tu lista: Mark Aguirre (Pistons), James Worthy (Lakers), Hakeem Olajuwon (Rockets), David Robinson (Spurs), Shaquille O'Neal (Draft Magic, mistrzostwo Lakers i Heat), Glenn Robinson (Draft Bucks, mistrzostwo Spurs), Tim Duncan (Spurs)

- Pięciu z pośród siedmiu wyżej wymienionych zdobyło mistrzostwo w zespole, który wybrał go w drafcie (wyjątkami są Shaq i Glenn Robinson, jednak ten drugi był tylko uzupełniającym weteranem mistrzowskiego zespołu Spurs, grał średnio 8 minut w PO)

 

Z jedynek z ostatnich draftów jedynymi, o których można myśleć, że w swoim pierwszym zespole zdobędą tytuł są Derrick Rose (Bulls, 2008) i Blake Griffin (Clippers 2009). LeBron James jest na dobrej drodze do mistrzostwa, ale nie jest w zespole, który go wydraftował, Dwight Howard ma zamiar się lada moment wynieść z Magic. Kenyon Martin gra w Clippers, więc kto wie? Ale wydraftowali go Nets.

 

Zapraszam was do dyskusji na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to, że zazwyczaj z jedynką wybierają zespoły, które później nie są w stanie zapewnić temu potencjalnie najlepszemu graczowi z danego naboru odpowiedniego supportu aby odnieść sukces, aby osiągnąć prawdopodobnie największy cel każdego, kto kiedykolwiek zagrał w NBA - zdobyć pierścień. A to od tych wybranych jako pierwszych czyli tych, którzy powinni być najlepsi wymaga się by poprowadzili swoje drużyny do tytułu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jedynką mieliśmy 4 wymiataczy (do których dołączenie piątego, czyli LeBrona jest tylko kwestią czasu), no i dwóch graczy poziomu All-Star, którzy byli ważną częścią mistrzowskich zespołów. To jest naprawdę nieźle, zwłaszcza, że z zawodnikami wybranymi z numerem drugim jest strasznie cieniutko pod tym względem (a to tylko jeden numerek niżej).

 

Wśród dwójek nie ma żadnego superstara, który zdobył mistrzostwo w stylu Shaqa, Hakeema czy Duncana. Najbliżej do tego miana ma Isiah Thomas, ale jemu trochę daleko do wspomnianych panów. Oprócz niego wśród graczy wybranych z numerem 2 tytuł zdobyli jeszcze Payton, Mourning, Kidd (wszyscy pod koniec kariery jako role-players) oraz Tyson Chandler (on był w prime, ale to przecież też role-player mimo wszystko). Czyli w porównaniu do draftowych jedynek jest wręcz tragicznie. W ogóle dwójka to bardzo pechowy numer - aż 3 graczy wybranych z tym numerem w drafcie już nie żyje (a przypominam, że mówimy o ostatnich 30 latach, czyli wszyscy zmarli bardzo młodo, co ciekawe chodzi tu o gości z 3 kolejnych draftów). 4 graczy zniszczyły kontuzje w mniejszym (McDyess, D. Griffith) lub większym stopniu (Jay Williams, Sam Bowie).

 

Ogólnie to myślę, że jakby porównać wszystkie draftowe wybory (obojętnie czy to pod kątem ilości tytułów, ilości superstarów czy ilości bustów) to między graczami wybranymi z numerem 1 a pozostałymi będzie pewnie przepaść. Możemy się śmiać, że ludzie w NBA to wybierają Bryanta do piątki obrońców albo zatrudniają Melo i Amare w jednym zespole itp ale jeżeli chodzi o draft to jednak z reguły pierwszy pick jest najlepiej wykorzystywany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pieniadze

 

gdzies czytalem ze mlodzi gracze maja w wiekszosci w dupie to do jakiej druzyny trafia i o co beda grac na starcie. chca byc wybrani z jak najwyzszym numerem bo to sa spore skoki kasy, jak wspomnial Luki. to sie liczy na poczatku. a jak gm i trener wykorzysta i obuduje takiego gracza to juz inna sprawa. teraz, w sytuacjach gdy gracze (gwiazdy) cpraz czesciej wymuszaja transfery do tych druzyn w ktorych chca grac, bardziej liczy sie numer niz to jaka druzyna cie wybierze

 

wybranie z jedynka jest korzystne, finansowo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że na samym starcie kariery każdego gracza, wybranie z wysokim pickiem jest bardzo korzystne, ale kiedy spojrzymy na to, co taki gracz może osiągnąć w tym zespole przez całą karierę? Np. gdyby nie kontuzja Robinsona, Duncan nie trafiłby do Spurs a przez to prawdopodobnie nie byłoby mistrzostw SAS. Podobnie James Worthy, również to, że był wybrany z jedynką nie oznaczało, że trafił do zespołu robiącego przebudowę, muszącego tankować, w Lakers wtedy byli Magic (#1 Draft 1979) i Kareem. Teraz spojrzenie na jedynki z ostatnich lat. Czy jest ktoś, kto wierzy, że Wizards są wstanie zapewnić Johnowi Wallowi drużynę, która będzie się liczyć w walce o mistrzostwo? Aktualnie nawet nie są w walce o PO, w większości przypadków z jedynką wybierają teamy z małych rynków, a tutaj np. Bulls z dużego rynku wybrali Rose'a z jedynką i w swoim pierwszym sezonie DRose był już w PO. Griffinowi się udało w tym roku, ze względu na CP3, gdyby nie ten transfer, Clippers nie byliby w miejscu gdzie są, ale też jeśli LAC zostali by mistrzami to BG mimo, iż jedynka to pełnoprawnym liderem zespołu nie jest, jest nim CP3. A i w moim pierwszym poście przeoczyłem, że Mark Aguirre nie był wybrany w drafcie przez Pistons, z którymi zdobył mistrza, a przez Mavericks.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wychodzi że najlepiej mają ci niewybrani w drafcie, kasa nielimitowana i % szans vs numerek ich nie dotyczy :P

 

a w ogóle czy możliwe jest żeby np taki Rivers nie przystąpił do draftu i dajmy na to poszedł do Dallas/NJN bo Ci mu sypną kasą którą będą mieli wolną?

Nie ma takiej opcji, albo przystępuje do draftu, albo wybiera pozostanie w NCAA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie tak ;) No ale przez przypadek nie jest się undrafted i później tacy goście grają za minimum albo 700pare tys.

Chyba, że np taki Rivers zadeklaruje, że kończy z koszykówką i ma zamiar zająć się czymś innym, więc nikt go nie wybiera, a za tydzień mówi, że żartował i podpisuje normalny kontrakt :P Tylko nie jestem też przekonany, czy można rookasowi dać duży i długi kontrakt, czy jest jakieś ograniczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jedynką mieliśmy 4 wymiataczy (do których dołączenie piątego, czyli LeBrona jest tylko kwestią czasu), no i dwóch graczy poziomu All-Star, którzy byli ważną częścią mistrzowskich zespołów. To jest naprawdę nieźle, zwłaszcza, że z zawodnikami wybranymi z numerem drugim jest strasznie cieniutko pod tym względem (a to tylko jeden numerek niżej).

 

z dwójką przecież poszedł Kevin Durant - będzie na bank all-star jak nie wymiataczem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.