Skocz do zawartości

[WEST] Runda 2 LAKERS vs. MAVS


Mameluk

zwycięzca serii  

74 użytkowników zagłosowało

  1. 1. zwycięzca serii



Rekomendowane odpowiedzi

Mameluk, po co z nim dyskutujesz ? Popisałby sam do siebie jakiś czas, pewnie by mu się wreszcie znudziło i postanowił zrobić coś dobrego dla świata i zaczął pisać nowele ?

 

Ale +1. Nie rozumiem zupełnie postawy tych, którzy ignorują argument jakości supportów. Koniec końców Dirk przez kilka ostatnich sezonów i tak rzeźbił w gównie. Czym rok 2011 różni się od 5 poprzednich ? Tym, że nareszcie Dirk nie jest sam, fantastyczną formę prezentuje Terry, obudził się po latach Peja, Kidd starzeje się bardzo sympatycznie i odgrywa ważną rolę chociaż w mniej spektakularny sposób niż zwykle. I jeżeli ktoś po tych PO powie, że przecież Dirk od kilku lat ma prawie identyczny support i to jego brak lidershipu sprawił, że dopiero teraz grają będzie kretynem pierwszej wody. Lider nie ma wpływu na dyspozycję rzutową swoich teammate'ów. Może mieć minimalny, ale nie na przestrzeni serii czy sezonu, k**** mać. Dirk i LBJ byli dokładnie w tej samej sytuacji przez lata, zamiast dać im kogoś kto może od czasu do czasu zdjąż z nich ciężar odpowiedzialności dawali im zawodników, którzy "pasowali". Więc jako drugą opcję ofensywną Lebron dostał nie mającego pojęcia o scoringu shootera. Dirk nie dostał nikogo. Terry jest zajebisty z ławki, ale jego gra opiera się na open shotach w głównej mierze, ktoś taki nie może być reliable drugą opcją bo przy odrobinie ruchliwszej obronie gameplan może paść na pysk (dlatego chce zobaczyc WCF, kto by nie wszedłz drugiej pary są tam wykurwiści obrońcy na perimeter). Cała ta teoria o pasowaniu upadnie jeżeli Heat zdobędą tytuł. Nie ma w tej lidze dwóch zawodników tak niepasujących do siebie stylem gry grających w jednym zespole obok siebie przez 35 minut w meczu jak Wade i LBJ. Natomiast jeżeli tytuł zdobędą Mavs będę mógł powiedzieć ze spokojnym sumieniem, że chyba nikt w ostatnich 30 latach w tej lidze nie zrobił z gówna lepszego kakaa niż Dirk i Carlisle.

 

 

p.s. A i tak najbardziej nie rozumiem Elwariata, który jedzie Lebrona że ten nie zdobył tytułu mając do pomocy WIlliamsa i Jamisona. Wg Twoich kryteriów stary, Stockton i Malone to muszą być największe pizdy w historii. Dwóch zawodników plasowanych wymiennie na pozycjach 1 i 2 w kategorii all-time na swoich pozycjach, grali ze sobą prawie dekadę i udało im się osiągnąć dokładnie tyle ile Lebronowi do tej pory. Tylko, że Stockton miał Malone'a, Malone Stocktona. Lebron miał Jamisona :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mec:

Jak nie ma sensu pisanie o tym czy support gorszy czy nie, to nie ma też sensu pisanie czy jakiś zawodnik jest lepszy czy nie. Tak czy siak, żaden gracz Dallas prócz Dirka w HoF nie będzie, z Lakers Kobe i Gasol spokojnie.

I prawie wszystkie mistrzowskie zespoły (poza rockets Hakeema) mają co najmniej dwóch takich graczy.

no ja bym jednak obstawial poki co ze to Kidd ma wieksze szanse na znalezienie sie w HOF, a napewno nie mniejsze niz Gasol. Także tego

 

2:2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mec:

Jak nie ma sensu pisanie o tym czy support gorszy czy nie, to nie ma też sensu pisanie czy jakiś zawodnik jest lepszy czy nie. Tak czy siak, żaden gracz Dallas prócz Dirka w HoF nie będzie, z Lakers Kobe i Gasol spokojnie.

I prawie wszystkie mistrzowskie zespoły (poza rockets Hakeema) mają co najmniej dwóch takich graczy.

no ja bym jednak obstawial poki co ze to Kidd ma wieksze szanse na znalezienie sie w HOF, a napewno nie mniejsze niz Gasol. Także tego

 

2:2

Tylko, że Kidd przychodząc do Mavs miał już 57 lat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Findek.

dlatego należałem do sił zła odnośnie LeBrona ponieważ jego nagonka medialna "the chosen" wskazuje ,że ten pan powinien dominować bez względu na okoliczności ,tym bardziej ,że jest teraz prime. okazało się całkowicie inaczej ,ten pan będzie osiągał sukcesy mając obok siebie drugiego najlepszego gracza ligi w postaci Wade'a ,który ma jaja ,ma MVP finals jedyne czego mu brakowało to supportu i oczywiście zdaniem ai3 przeszkadzał mu nadmiar dziwek na soutch beach i łatwy dostęp do kokainy z ameryki łacińskiej.

czy trudno zrozumieć ten tok rozumowania?

do LeBrona mam pretensje o 2009 gdzie była kulminacja.

zespół Cavs nie miał prawa przegrać z Orlando Magic mających za lidera Hedo a na ławce trenerskiej Stana van Gundy.

i tyle

jeśli chodzi o Dirka to nigdy nie miał dobrego supportu idąc tokiem myślenia forum i szczególnie osób tłumaczących LeBrona.

nie miał silnej drugiej opcji. można mieć pretensje o finał z Miami ale tam cyrki się działy z postacią Wade'a.

ma dobrego trenera ,ma fajny support ale ta silna druga opcja jest brakiem i to może nie wystarczyć aby zdobyć upragnionego misia.

ogólnie może dołączyć do panteonu zawodników wybitnych ,którzy nie zdobyli mistrzostwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obasa ma rację, tzn zapomniałem o Kidzie, a prawda jest taka że w HoF się znajdzie. Tak czy siak uważam, że support Dirka zawsze był taki saobie i niesprawiedliwym jest ocenianie go przez pryzmat nie wygrania tytułu (co ciekawe był go bardzo blisko w 2006r. ale co się wtedy działo każdy wie..)

Więc w sumie Hakeem to jedyny przypadek zdobycia mistrzostwa bez drugiego HoF w składzie (chociaż nie wiadomo kto trafi do HoF z Pistons 2004).

Bo ze słabym składem mistrza jeszcze zdobył jakby w pojedynkę Tim w 2003r.

 

Generalnie Dirk jest mocno niedoceniany, tak naprawdę ciężko się o coś do niego przyczepić, zostaje chyba tylko to że jest niby słaby w defensywie, którą ciężko zbadać i to potwierdzić.

 

Dla mnie Dirk to ta sama półka co Malone czy Kobe.

 

A co do leadershipu to niesamowite to co wypisuje Vasquez. Ciekawe czy tak sądzi czy tylko prowokuje. Każdy z zawodników uważanych za obdarzonych wielkim "leadershiper" miał serię gdzie przegrywał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mameluk & @mac

 

ktoś kiedyś świetnie zdefiniował lidership, jako "tworzenie kultury gry własnego zespołu" i bynajmniej

nie chodzi tutaj o kulturę ruchu nadgarstkiem przy rzucie za trzy pts, kulturę kozłowania czy kulturę rytuałów przed-fts, a raczej o kulturę rozumianą jako twardość, charakter, odporność, competitivness, refuse to lose, confidence etc, itd, itp.

 

dlatego, naprawdę... jesli chcecie postawić dirka i kulturę jego mavsów w jednym rzędzie z bryantem i

kulturą jego lakersów albo/i garnettem i kulturą jego celtów, to sami mnie prowokujecie. żebym poszedł

się napić. albo zapalić. a jak tak będę pił i palił, to nic ze mnie nie zostanie i się wszystkie Findki świata

pójdą do koscioła pomodlić z radości i chrześcijaństwo dozna uszczerbku na milości bliźniego.

 

i nie myliłbym clutch-shots z, w pełni [jak pow.] rozumianym pojęciem lidershipu.

 

nie można, powtorzę w pijacko-maryjnym amoku, nie da się napisać "pan X był fajnym liderem i przywódcą,

tylko kolegów miał do c***a nie podobnych" i nadal chcieć mówić o lidershipie.

 

lidership ma to do siebie, ze czymś owocuje. to bardzo, zak****jebiście proste - jak masz zespół, który

gra twardo, umie się focusować, mobilizować, ma charakter [nie wiecie, po czym się odróznia taki zespół

od innego, który tych cech nie ma ? a to wtedy już trudno się mówi...], ma zdolnośc do wychodzenia z

gówna, wygrywania wielkich meczów, albo chociaż nie pękania w nich etc.itd.itp, to znaczy, że masz

lidership. jak nie masz takiego zespołu, to znaczy, że masz c*** wielki, a nie lidership, choćbyś i miał

gracza, co fajnie rzuca w clutchu. nie masz lidershipu, bo ten clutcher fajnusi nie zmienia oblicza drużyny.

 

i, z tego wnioskując : tytuły mistrzowskie, runy mistrzowskie są niezwykle ważne dla oceny lidershipu.

bo drużyny mistrzowskie zwykle wysoką kulturą [w znaczeniu pow.] się legitymują.

a te, co się nie legitymują, to incydenty, wyjątki które wygrywają wtedy, kiedy akurat w konkurencji nie ma

zespołów z chipem lidershipowym, z kulturą gry na wysokim poziomie.

że jak się przegrywa, to automatycznie nie ma się lidershipu ? hellk**** NOŁ. ale chyba jest róznica między

tym jak ktoś przegrywa z godnym rywalem, ktory ma kulturę gry, a dostaje się wpierdol z byle kim, albo

kimś średnim.

 

i jeśli dirk latami nie potrafił swoich składów zarazić własną pasją, drajwem i twardością, to znaczy, że ich

nigdy nie miał, albo miał w niedorozwoju, albo miał mniejsze niż trzeba, żeby za lideryzm zbierać szacun, żeby

się wpisywać na taką półkę, na której jego obecność nie będzie kpiną z powagi sytuacji. fani dirka mogą się wkurwiać, ale nadrobić tego samymi clutch shots się nie da.

 

równie dobrze można dowodzić ze carmelo anthony ma potencjał lidershipsowy, chociaż jedyną kulturę jaką on umie kształtować, to kultura spożycia golonki. róznica polega na tym, ze carmelo jest zapatrzonym w siebie, tępym piotrusiem panem, a dirk jest po prostu fajnym gościem bez atawizmów w swoim charakterze.

 

"lidership kulturalny", to jest kruca kwintesencja zespołowej wizji koszykówki, w której w ramach funkcjonowania grupy są jednostki wybijające się i wpływające na innych w sposób niebagatelny. w każdej grupie tak jest, a w koszykowce NBA mielibyśmy temu zaprzeczać, bo paru komentujących ludków lubi grajkow, ktorzy nie mają magnetycznej osobowości, więc trzeba zbić termometr, zeby gorączki nie mieli ? no bądźmy poważni...

 

np. a taka polityka. zakwestionuje ktoś lidership kaczyńskiego i to, że to on nadaje partii oblicze ? albo tuska lidership w PO ? albo dawniej millera w SLD i decydujący wpływ jego retoryki, decyzji i osobowości ? w sporcie decyduje w nawet większym stopniu indywidualność, bo nie ma wyborów formalnych, tylko jest to pewien rodzaj naturalnego przywództwa.

 

dla kogoś, to moze być dziwne albo niepojęte. spoko. teoretycy zawsze z praktykami mają problemy :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dodatkowo odnośnie Phila można dodać, że po raz kolejny przegraliśmy z drużyną i trenerem, których Phil nie znał i nie miał w jakimś tam stopniu rozpracowanych. Tak było z Pistons w 2004 roku, tak było z Celtics w 2008 roku i tak było teraz z Mavs, nie wspominam tu sytuacji kiedy byliśmy po prostu lepsi ( finał z Magic) czy po prostu słabsi (serie z suns w 2005 i 06).

 

Shaw będzie jakby kontynuacją myśli trenerskiej Phila i bez pomocy jakiegoś specjalisty od defensywy może być problem. Z drugiej strony wątpię by Lakers zdecydowali się na nowego trenera, który będzie wprowadzał całkiem nowe rozwiązania po pierwsze Shaw będzie tańszą opcją, a po drugie wprowadzanie przez nowego coacha nowego systemu kiedy najlepszy gracz często nie może uczestniczyć w treningach może stanowić kolejny problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego należałem do sił zła odnośnie LeBrona ponieważ jego nagonka medialna "the chosen" wskazuje ,że ten pan powinien dominować bez względu na okoliczności

Koelner, no ale oceniając wartość Lebrona jako koszykarza nie możesz patrzeć na niego przez pryzmat tego, że media widząc jego potencjał i dominację zrobiły sobie z niego następnego Jordana już jak miał 17 lat ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kto stanowi o Lidershipie ?

 

na pewno trener - wszystko zaczyna sie od trenera

bullshitowaty trener nigdy niczego nie poprowadzi i nikogo nie utwardzi

 

te wszystkie zjebki na timeoutach, wszystkie gadki motywacyjne czemus sluza bez nich nic bedzie

 

nastepna sprawa

mowi sie ze Thibodo ma latwa prace bo Rose wszystko kupil i prowadzi

 

czyli lider czyli gtg

jezeli najlepszy zawodnik w zespole kupuje trenera i prowadzi swoim przykladem

 

nastepna sprawa knuckleheads

dwoch glupkow to duzo trzech to po jakimkolwiek zespole/chemii/lidershipie i sukcesach

 

w Dallas w tym roku wszystko co dobre sie zebralo, tzw perfect storm

lider z IO 2008 - Kidd - kazdy sie palowal dziekowal bozi ze Kidd z nimi jest i Kidd ma niesamowity leb i podejscie

lider z MS 2010 - Tyson - vocal lider, toughness, obrona, uzupelnianie kazdej luki w grze Dirka - cos czego nie mieli

 

tylko jeden knucklehead - Stevenson

glodni weterani - Haywood chcacy udowdnic kazdemu ze jest lepszy od Tysona

Marion - been there done that ; Terry i Peja

 

nie można, powtorzę w pijacko-maryjnym amoku, nie da się napisać "pan X był fajnym liderem i przywódcą,

tylko kolegów miał do c***a nie podobnych" i nadal chcieć mówić o lidershipie.

 

tak, ale spojrz jak zmienil sie Odom - gosc jest hodowany przez Phila od 2005 a w 2007/8 jeszcze w Finalach gral tak sobie; w 2009 byl matchup nightmare; a w tym byl drugim najlepszym zawodnikiem LAkers

gosc mentalnie dojrzal ale dlugo mu to zajelo

 

Dirk nie dosc ze nie mial Phila do pomocy to jeszcze nie jest takim hujem jak Kobe, jego lidership wyglada inaczej i przejdzie tylko w pewnym przypadku bo do knuckleheada to on rzadko kiedy trafi glownie przede wszystkim przez to ze jest z Niemiec i jest bialy - mowie serio - Dirk jest z gory na straconej pozycji, do tego tak naprawde kogo on mial

przeciez w 2006 byl w tych Finalach , kogo i jak mial sobie hodowac i mu pozwalac dojrzewac

 

nie mowie ze Dirk jest super i bezbledny bo skads ma ta reputacje ale to nie jest tak ze Dirk to ktos na polce Carmelo

 

spojrzmy zreszta na Dallas trio

Finley - mistrzostwo ze Spurs

Dirk - Finaly - wygral z Nashem wygral z Duncanem wygral z Lakers

Nash - WCF x3

 

kto jest najlepszym liderem i kto ma najwieksze jaja i kto manajwieksze powazanie historycznie - wg pospolstwa - Steve Nash ,potem jest twardzy murzina Finley a potem Dirk - czy tak jest rzeczywiscie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

vasquez

dla kogoś, to moze być dziwne albo niepojęte. spoko. teoretycy zawsze z praktykami mają problemy :]

skoro dla Ciebie cała ta kwestia jest tak logiczna, a wnioski tak oczywiste to dlaczego nie odpowiadasz na pytania, nie rozwiejesz moich wątpliwości, tylko zalewasz mnie elaboratem ciągle o tym samym, czyli czym jest wg Ciebie lidership, ale bez podania konkretnych przykładów.

 

Nie potrafisz pojąć jednej kluczowej w tej kwestii rzeczy.

Aby zdobyć mistrzostwo nie wystarczy lider. Potrzebna jest jeszcze dobra drużyna wokół niego. Zawodnicy, którzy będą mieli odpowiednio wysokie umiejętności koszykarskie i warunki do tego aby stworzyć mistrzowski zespół.

Jeśli twój support okazuje się za słaby, to choćbyś nie wiem jak wielkim liderem mentalnym był, jak wiele groźnych spojrzeń posyłał w kierunku partnerów i ile razy wrzeszczał i groził palcem, braków w umiejętnościach nie przeskoczysz, nie spowodujesz że ktoś, kto nie umie rzucać, nagle rzucać się nauczy, że ktoś słaby fizycznie nagle okaże się nie do przepchnięcia, że ktoś, kto ma kontuzję, odrzuci kule na bok i zacznie chodzić, nie mówiąc już o wpływie np na formę przeciwnika, jakiś szczęśliwy rzut itp.

 

Lidershipem możesz poderwać kolegów do walki, sprawić by wypruli z siebie flaki, walczyli do upadłego, ale na szczeblu finałów czy to konferencji czy to nba to za mało. Muszą być do tego umiejętności.

Musi być wsparcie dla lidera, gdyby ten miał akurat słabszy mecz, czy nawet serię, albo po prostu trafił na niewygodny machup.

Lider, który ma to wsparcie wygra ostatecznie z liderem który walczy w pojedynkę, gdyż jego partnerzy są zbyt słabi i choćby się zesrali z wysiłku, to powyżej pewnego poziomu nie podskoczą.

 

Kobe, Tim, KG mieli świetne zespoły i wsparcie.

Tim w najsłabszym mistrzowskim roku 2003 miał obok siebie Admirała, który w obronie był 100 razy lepszy niż Dampiery, Bradleye i Diopy z którymi grał Dirk razem wzięci. Z drugiej strony parkietu byli początkujący Parker, Manu i S-Jax którzy już wtedy pokazywali przebłyski wysokich umiejetności.

 

BTW. W 2003 roku Spurs wygrali z Mavs w WCF ale gdyby nie kontuzja Dirka, to może on miałby wówczas tytuł, gdyż finały byłyby tylko formalnością. Wówczas nagle stałby się liderem?

 

Wracając do tematu, każdy mistrzowski zespół złożony był z wielu świetnych graczy.

Kogo miał Dirk przez te wszystkie lata?

Nikogo. Wygrana z Lakers niczego w taj kwestii nie zmieniła. Terry rozegrał serię życia. Ten sam Terry, który przegrał Mavs tyle meczy i który przez ostatnie 4 lata rzucał w PO w okolicach 40% z gry.

I ty winisz Dirka że nie zdobył z taki składem mistrzostwa? Nie bądź śmieszny.

 

Dirk jest liderem zespołu, nie tylko jeśli chodzi o performance, ale także zachowanie. Ma wielki posłuch wśród graczy. Wg Ciebie nie ma tego czegoś, bo nie zachowuje się jak KG. Ok, jeśli tak to rozumiesz.

 

Skoro poziom gry partnerów jest wg Ciebie bez znaczenia, gdyż lider powinien samą swoją obecnością sprawiać, aby oni grali lepiej, to pytam się Ciebie raz jeszcze:

- co z lidershipem KG w Timberwolves?

- co z lidershipem KG w zeszłorocznych finałach kiedy przy stanie 3-2 nie potrafili wygrać tytułu?

- co z lidershipem Kobego w jakże ważnym elimination game 6 finałów NBA 2008 kiedy LAkers byli dla Celtics workiem treningowym?

- co z lidershipem Kobego w 2005, 2006 i 2007 roku? Stracił go na ten czas? NIe potrafił sprawić swoją mentalnością aby Kwame Brown trafiał z 3 metrów do kosza?

- co z lidershipem Duncana w 2001, 2002 roku i później w 2009 i 2010?

- co z lidershipem MJ'a, który bez pomocy Pippena nie miałby tych mistrzostw?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafisz pojąć jednej kluczowej w tej kwestii rzeczy.

Aby zdobyć mistrzostwo nie wystarczy lider. Potrzebna jest jeszcze dobra drużyna wokół niego. Zawodnicy, którzy będą mieli odpowiednio wysokie umiejętności koszykarskie i warunki do tego aby stworzyć mistrzowski zespół.

Jeśli twój support okazuje się za słaby, to choćbyś nie wiem jak wielkim liderem mentalnym był, jak wiele groźnych spojrzeń posyłał w kierunku partnerów i ile razy wrzeszczał i groził palcem, braków w umiejętnościach nie przeskoczysz, nie spowodujesz że ktoś, kto nie umie rzucać, nagle rzucać się nauczy, że ktoś słaby fizycznie nagle okaże się nie do przepchnięcia, że ktoś, kto ma kontuzję, odrzuci kule na bok i zacznie chodzić, nie mówiąc już o wpływie np na formę przeciwnika, jakiś szczęśliwy rzut itp.

 

A ja mam świetne zdjęcie aby zilustrować te słowa:

 

Dołączona grafika

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się zdobywa pierścienie?

1. 20 AllTime

2. Superstar lub allstar z przynajmniej 6 występami

3. normalny ALL Star

4. Miło mieć DPOTY lub gościa, który byłby DPOTY, gdyby nie miał pojebane w głowie

[niekoniecznie mają to być osiagnięcia z mistrzowskiego sezonu]

5. Zbilansowany sztab szkoleniowy (czasem to jest pierwsze)

 

Tak to z reguły wygląda. A, i jeszcze miło mieć salary z pierwszej trójki w lidze. I co najśmieszniejsze, te czynniki jeszcze muszą do siebie pasować.

 

Pisanie o etosie Bostonu Garnetta i Los Angeles Bryanta w celu udupienia Nowitzkiego i jego Dallas jest trochę strzałem w stopę. Bo od razu narzuca pytanie o siłę organizacji. Bo jak można porównywać Mavericks "tego pajaca Cubana" z dwoma najbardziej zasłużonymi organizacjami w NBA?

 

Lakersami, którzy od przynajmniej 35 lat ZAWSZE grają o tytuł i Bostonem, który miał c***owe dwie dekady, ale mit jeszcze lat 60., a potem epoki Birda, pozostał.

 

Zadziwiające, ale - jeśli spojrzeć od tej strony - to liderszip Garnetta doskonale wpasowuje się w mit Celtics (potrafiący wszystko zawodnik, dla drużyny poświęcający staty, twardy, pyskaty) a liderszip Bryanta we wszystko co się kojarzy z Lakersami (rozkapryszony geniusz, trochę dzieciak, trochę killer).

 

I teraz zagadka. To ich:

a) osobiste cechy charakteru

B) wpływ otoczenia (to najbardziej kontrowersyjne, bo jak "legenda" może wpływać na teraźniejszą grę? No może, bo zespół to nie tylko 12 łebków na parkiecie, także reszta. Choćby finanse)

c) skrzywienie (lokalnych) mediów

 

Pewnie mało kto pamięta, co mi się zdarzało napisać, ale nigdy nie byłem loverem Nowizkiego, choćby dlatego ze preferuję innych eurosów. Ale po tym co Dallas gra w tym roku, zastanawiam się: gdzie byłby Niemiec w różnych podsumowaniach, gdyby wcześniej dostał takich centrów jak w tym roku? I może mnie Roger z Mamelukiem sprostują, ale Nowitzki praktycznie zawsze miał roster lepszy nazwiskami niż grą czy może: sposobem gry. Można część winy zrzucić na Nelsona, cześć pewnie na Cubana, który dawał często kasę na duże nazwiska nie patrząc jak pasują.

 

Finał Miami z Dallas. Dwóch gości, którzy mają coś do udowodnienia. Duże "coś".

 

Ale to Dallas, więc jeszcze chwilę zaczekam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ai3, zgadzam się a'propos roli trenera :]

 

@mameluk

 

orajt, to nie będzie cię zalewał. z prostej przyczyny : ja się wstydliwie i wkurwiająco produkuję, a ty

wszystko, co starałem się nakreślić sprowadasz do "lidership, to grożenie palcem i wściekłe miny". widać, ze

nie czytałeś, albo nie zrozumiałes, bo było ci bardzo spieszno do tego, zeby samemu napierdalać po

klawiszach.

 

"muszą być umiejętności" - spoko, mówisz to w kontekście mavsów, którzy wygrywali ostatnimi laty tyle meczów

w sezonie, że chyba nikt inny tylu nie wygrał i nie czynił tego z równie godną podziwu regularnością. i nikt nie przegrywał tak regularnie i prędko w playoffs. umiejętności starczało na 60 w sezonie, a nie starczało na playoffs. znaczy się, albo umiejętności jakieś dziwne, albo brakowało mentalności, by tymi umiejętnościami z 60 wygranych meczów pograć w playoffs, gdzie stres, poziom competitivness i determinacja jest zwykle na półkę wyższym poziomie. ergo : patrz to wszystko, czym "zalewałem" w ost 2-3 postach.

 

"kogo miał dirk" - powiem szczerze, że gówno mnie to obchodzi. nie dbam o nazwiska, tylko o to, jak kto pasuje do zespołowej koncepcji. miał zespół vel grupę współgraczyna 60 w sezonie i regularny oklep w playoffs. i to oklep najczęsciej taki, ze choćby samo twoje/wasze [nie śmiem pisać "nasze", bom rookie] forum tonęło w postach pt. jacy ci mavs bez charakteru i bez pasji i bez jajek. dirka, jak rozumiem, mamy od tego odseparować.

 

lider bierze odpowiedzialność za słabość zespołu, bo slabość zespołu jest słabością lidera. brutalna, kurewska prawda w każdym sporcie zespołowym. dirk jest z tego wyłączony ? to może skończmy traktować go jak lidera, albo zacznijmy od teraz, żeby mu wyczyścić akta.

 

nie pisałem, że lider "ma się zachowywac jak KG". Kg wywierał wpływ. zespół był dzięki jego osobowości i pasji i refuse to lose mocniejszy, inni gracze przy nim także. nie zauwazyłem takich wpływów dirka z mavs. a skoro ich nie zauwazyłem, to nie będę pisał o driku per lider, bo to by oznaczało, ze musiałbym go zrównać z Kg, a to nie są te same bajki.

 

lidership KG w ostatnich finałch przegrał z lidershipem bryanta, ale taka porażka nie ujmuje.

analogicznie : lidership kobego przegrał w 2008 z lidershipem Kg.

wielki bokser przegrał z drugim wielkim bokserem. ali padł pod frazierem, a frazier pod alim. a ty między nich

próbujesz wpasować władimira kliczko. dla mnie kliczko to nie ta waga.

 

lidership nie polega, ani nie polegał, ani polegtać nie będzie na uczeniu innych graczy "trafiania z 3 metrów". to absurd i brak zrozumienia dla tego, co napisałem o "kształtowaniu kultury gry zespołu".

 

jasne, można atakować z tej pozycji : model-lidership garnett i bryant przegrywali, mając słabsze zespoły, wygrywali dopiero mając mocniejsze, ergo - dirk to też lider, tylko ma frajerów do pomocy zawsze.

 

spoko. rzecz w tym, ze w przypadku garnetta i bryanta są na dowody na to, ze lidership posiadają albo posiedli, wypracowali, nauczyli się wywierać wpływ na swoje zespoły. w przypadku dirka - próbujesz nakłonić mnie do zawierzenia.

 

poza tym - nie pamiętam, żeby ich słabsze składy wygrywały po 60- meczów w sezonie, a później epicko odpadały w 1 rundzie.

 

szzcerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie dirka jako przywódcy celtów 08-11, nie mam też dość zmysłowych

talentów, zeby zobaczyć go, jak wokalizuje lakersom z analogicznego okresu.

 

ględzenie o porażkach mavs z poprzednich sezonów przypomina mi coroczny komunikat medialny "zima zaskoczyła w tym roku drogowców". nie ma winnych, są tylko zaskoczeni. 60 w sezonie i zaskoczenie w playoffs.

 

liczy się też styl, forma, klasa przegrywania. jeśli garnett musiał trafić na bryanta żeby przegrać, a bryant na garnetta, zaś dirka na barona davisa albo kogoś tam innego, to mówi samo za siebie.

 

co z duncanem ? dał spursom 4 mistrzostwa, co jeszcze ma być ? sugerujesz, ze kowalska urodziła czwórkę dzieci z ducha świętego ?

 

co do lidershipu mj, "który bez pippena by nie wygrał [przecież]", to nie czuję się w mocy dochodzić, czy bez pippena by wygrał, czy by nie wygrał, bo jako dżentelmen unikam wątków okaleczających zagadnienie z faktów :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ai3, zgadzam się a'propos roli trenera :]

 

@mameluk

 

orajt, to nie będzie cię zalewał. z prostej przyczyny : ja się wstydliwie i wkurwiająco produkuję, a ty

wszystko, co starałem się nakreślić sprowadasz do "lidership, to grożenie palcem i wściekłe miny". widać, ze

nie czytałeś, albo nie zrozumiałes, bo było ci bardzo spieszno do tego, zeby samemu napierdalać po

klawiszach.

 

"muszą być umiejętności" - spoko, mówisz to w kontekście mavsów, którzy wygrywali ostatnimi laty tyle meczów

w sezonie, że chyba nikt inny tylu nie wygrał i nie czynił tego z równie godną podziwu regularnością. i nikt nie przegrywał tak regularnie i prędko w playoffs. umiejętności starczało na 60 w sezonie, a nie starczało na playoffs. znaczy się, albo umiejętności jakieś dziwne, albo brakowało mentalności, by tymi umiejętnościami z 60 wygranych meczów pograć w playoffs, gdzie stres, poziom competitivness i determinacja jest zwykle na półkę wyższym poziomie. ergo : patrz to wszystko, czym "zalewałem" w ost 2-3 postach.

 

"kogo miał dirk" - powiem szczerze, że gówno mnie to obchodzi. nie dbam o nazwiska, tylko o to, jak kto pasuje do zespołowej koncepcji. miał zespół vel grupę współgraczyna 60 w sezonie i regularny oklep w playoffs. i to oklep najczęsciej taki, ze choćby samo twoje/wasze [nie śmiem pisać "nasze", bom rookie] forum tonęło w postach pt. jacy ci mavs bez charakteru i bez pasji i bez jajek. dirka, jak rozumiem, mamy od tego odseparować.

 

lider bierze odpowiedzialność za słabość zespołu, bo slabość zespołu jest słabością lidera. brutalna, kurewska prawda w każdym sporcie zespołowym. dirk jest z tego wyłączony ? to może skończmy traktować go jak lidera, albo zacznijmy od teraz, żeby mu wyczyścić akta.

 

nie pisałem, że lider "ma się zachowywac jak KG". Kg wywierał wpływ. zespół był dzięki jego osobowości i pasji i refuse to lose mocniejszy, inni gracze przy nim także. nie zauwazyłem takich wpływów dirka z mavs. a skoro ich nie zauwazyłem, to nie będę pisał o driku per lider, bo to by oznaczało, ze musiałbym go zrównać z Kg, a to nie są te same bajki.

 

lidership KG w ostatnich finałch przegrał z lidershipem bryanta, ale taka porażka nie ujmuje.

analogicznie : lidership kobego przegrał w 2008 z lidershipem Kg.

wielki bokser przegrał z drugim wielkim bokserem. ali padł pod frazierem, a frazier pod alim. a ty między nich

próbujesz wpasować władimira kliczko. dla mnie kliczko to nie ta waga.

 

lidership nie polega, ani nie polegał, ani polegtać nie będzie na uczeniu innych graczy "trafiania z 3 metrów". to absurd i brak zrozumienia dla tego, co napisałem o "kształtowaniu kultury gry zespołu".

 

jasne, można atakować z tej pozycji : model-lidership garnett i bryant przegrywali, mając słabsze zespoły, wygrywali dopiero mając mocniejsze, ergo - dirk to też lider, tylko ma frajerów do pomocy zawsze.

 

spoko. rzecz w tym, ze w przypadku garnetta i bryanta są na dowody na to, ze lidership posiadają albo posiedli, wypracowali, nauczyli się wywierać wpływ na swoje zespoły. w przypadku dirka - próbujesz nakłonić mnie do zawierzenia.

 

poza tym - nie pamiętam, żeby ich słabsze składy wygrywały po 60- meczów w sezonie, a później epicko odpadały w 1 rundzie.

 

szzcerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie dirka jako przywódcy celtów 08-11, nie mam też dość zmysłowych

talentów, zeby zobaczyć go, jak wokalizuje lakersom z analogicznego okresu.

 

ględzenie o porażkach mavs z poprzednich sezonów przypomina mi coroczny komunikat medialny "zima zaskoczyła w tym roku drogowców". nie ma winnych, są tylko zaskoczeni. 60 w sezonie i zaskoczenie w playoffs.

 

liczy się też styl, forma, klasa przegrywania. jeśli garnett musiał trafić na bryanta żeby przegrać, a bryant na garnetta, zaś dirka na barona davisa albo kogoś tam innego, to mówi samo za siebie.

 

co z duncanem ? dał spursom 4 mistrzostwa, co jeszcze ma być ? sugerujesz, ze kowalska urodziła czwórkę dzieci z ducha świętego ?

 

co do lidershipu mj, "który bez pippena by nie wygrał [przecież]", to nie czuję się w mocy dochodzić, czy bez pippena by wygrał, czy by nie wygrał, bo jako dżentelmen unikam wątków okaleczających zagadnienie z faktów :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

vasquez.

 

Masz rację, że o leadership'ie nowika jeszcze wiele nie wiemy. Ale facet rzeczywiście w tym roku ma pierwszy raz zespół, który się do czegoś nadaje. Na razie rozjechali LAL i jeśli pojawią się w finals trzeba będzie to docenić. Z heat nie dadzą rady, bo nie mają na nich odpowiedzi imo, ale nie wchodzi się 2 razy do finałów jeśli się jest słabym, przynajmniej nie po zachodniej drabince.

 

Nowitzki nie ma silnego zespołu, to nie jest skład ala boston czy lakers, którzy bez kg czy kb24 wygrają dalej 40-50% spotkań. Mavs bez niemca to lottery team. Zespół ma zbudowany podobnie jak miał labron w cavs, ktoś już o tym pisał (mameluk?), a tak budowane zespoły, choć na papierze wyglądają świetnie pod względem dopasowania do lidera, to w momencie kiedy ten lider zawodzi nie są w stanie pociągnąć zespołu do zwycięstwa. Nie ma w mavs sidekicka, nigdy nie było. Ale w końcu jest trener i są ludzie do bronienia, dzięki czemu jest szansa kiedy dirk nie trafia.

 

Brak sidekicka jest ważny bo nie ma, albo baaaardzo rzadko się zdarza żeby twój gtg był zajebisty w każdej serii. nie przypominam sobie takich PO, w których poszczególnych meczy nie wygrywa 2-3 opcja czy second unit. Dirk do tej pory tego nie miał. Na razie step up zrobił terry, poszaleli bench players to i wyniki są. Jeśli wejdą do finałów trzeba będzie spojrzeć na dirka trochę łaskawszym okiem.

 

Nigdy imo nie będzie go w top15 graczy ever czy top3 na swojej pozycji bo nie ma tego pussy magnet co inne czarnuchy, ale umiejętności mu odmówić nie można. Teraz ma w końcu wiele elementów układanki, aby powalczyć o mistrzostwo. a czy to się uda zależy już tylko od jego mental/lidership skills.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego powtarzam, mistrzostwo Heat obali tezę o tym, że do zawodników takich jak LBJ czy Dirk trzeba dopasowywać zespół zamiast im dać the best available. Wade i LBJ nie pasuja do siebie KOMPLETNIE !!!

Ale nie jest to trochę dyskusja jak przed igrzyskami w Pekinie? Kiedy tacy frajerzy jak ja kręcili nosem, ze inaczej trzeba było zbudować kadrę USA, z głębszą hierarchią, podziałem ról itd. A skończyło się jak skończyło. Co z tego, że nie pasują, że będą się żreć o tylko jedną piłkę. Talent. Jeśli w jednej drużynie zmieścisz dwóch gostków z pierwszej piątki ligi (trójki?) plus faceta z piętnastki, to...

 

No właśnie, jeszcze są dwie serie przed wszystkimi. Za dwa tygodnie wszystkie te tezy może będzie można o kant d... roztrzaść. A za miesiąc jeszcze inne.

 

W Cavs zresztą ciężko się było połapać na jakiej zasadzie budowano zespół. W pewnym momencie brali wszystko co się ruszało i miało jakieś tam nazwisko. I tutaj można mieć pretensje do LeBrona. Nie wierzę, że przynajmniej od 2007 nie konsultowano decyzji o trade'ach z Królem. I zostawił ich z rachunkami do zapłacenia.

 

Inna sprawa, że gdyby nie Wielka Trójka+ruchy w odpowiedzi na Boston, to taka strategia pewnie by przyniosła choć jeden pierścień Cleveland.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę was skumać, jak możecie uważać drużynę Dallas jako beznadziejną... że bez Dirka są niczym... drużyna, która od paru lat leci 50+W (poza 09 i 10 ale tam też mieli niezły bilans) a wy ich sprowadzacie do poziomu Clippers. Bez przesady. Gdyby byli tak ch**owi jak mówicie to by po RS co roku na ryby latali. Dirk po prostu nie umiał pociągnąć całego zespołu w PO dotychczas, tak jakby ludzie się po nim tego spodziewali. On nie jest liderem pokroju KB czy LBJ... zupełnie inny styl. Dirk jest przysłowiowym niemieckim rzemieślnikiem, jak to się mówi o niemieckich zawodnikach w sportach drużynowych. Zero polotu, za to doskonały warsztat i ciężka praca. To jest porządny zawodnik, nie chimeryczny, który zawsze swoje gra i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Również, to nie on prowadzi grę z piłką. Dirka leadership można bardziej porównywać do Tima niż do KB czy LBJ. Z jego strony można liczyć na porządną grę, być pewnym, że zrobi on swoje niż na to, że nagle zagra porywające spotkanie, zdobędzie 50pkt kreując sobie sam wszystkie pozycje rzutowe i jeszcze dostarczy piłkę innym. Daje on pewien komfort psychiczny reszcie drużyny.

Widać tutaj chodzi bardziej o współpracę niż indywidualne wyczyny. Większa rola trenera, który musi zgrać cały team. Musi większa ilość zawodników dobrze współpracować, dobrze grać aby coś ugrać. Zupełnie inny charakter drużyny, inny styl grania niż Heat, Celtics czy Lakers. W tym zespole nie potrzeba największych gwiazd itd. Co roku radzą sobie dobrze bez nich. Przede wszystkim trzeba dopasować do siebie wszystkie elementy w drużynie. Dobrać odpowiednich zawodników... ważne, żeby byli dobrzy w elementach za które będą odpowiadać... nie muszą być od razu all starami jak to niektórzy by chcieli tworzyć tutaj drużyny...

W końcu Dallas (nie licząc 06) pokazali to czego ludzie się po nich spodziewają. W końcu po drużynie robiącej 60+ należy się spodziewać walki o WCF czy też o misia. Natomiast po paru latach rozczarowań doklejono im łatkę bandy loserów. Jak dla mnie nie jest żadnym zaskoczeniem to, że zagrali dobry basket. Nareszcie im wszystkie trybiki w drużynie zaskoczyły. Zaskoczeniem jedynie może być to, że Lakers nie zagrali tak jak nas do tego przyzwyczaili. Szczególnie, w tym sezonie doskonale pokazali jak chimeryczną są drużyna... potrafią zrobić zajebistego runa tylko po to żeby później przepie***lić parę meczy z rzędu. Swoją drogą miałem nadzieję, że odwidzi się im granie w kratkę w PO ale się przeliczyłem.

Teraz natomiast możemy się zastanawiać, czy taki długi wypoczynek dobrze na nich podziała przed WCF czy też odwrotnie i tą maszynę rozstroi. Co ciekawe, zobaczymy co Dirk pokaże w WCF gdzie wydaje się, że oba teamy: Memphis i OKC nie mają na niego odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dirk jest przysłowiowym niemieckim rzemieślnikiem, jak to się mówi o niemieckich zawodnikach w sportach drużynowych. Zero polotu, za to doskonały warsztat i ciężka praca

Ale teraz jebnąłeś babola

Dirk rzemieślnikiem!?, Zero polotu

Koles ma chyba wszytko w ataku , czasami jest zwyczajnie nie do zatrzymania , a Ty wyskakujesz z czyms takim?

Chyba jedynym Twoim argumentem jest to ze jest Niemcem ( chyba ze do wszystkich bialasów to odnosic)

Pokaz mi bardziej skilled 7 footera!

 

 

On nie jest liderem pokroju KB czy LBJ

Tu sie zgodze , nie jest jak Lelbow czy Black( sam wszystkich ogram) Mamba.

Nigdy nie slyszalem aby zwalal swoja nieskutecznosc na wyimaginowana kontuzje albo mial 4/28.

 

Dirk wreszcie ma z kim grac , szczególnie na C i sa tego efekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.