Skocz do zawartości

E-NBA'ejowy wątek filmowy: Złote Globy, Oscary, itp


Julius

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie nie obraziłbym się, jakby wyreżyserował to Snyder - człowiek m.in. od 'Watchmenów'. Widać, że jak ma historię podaną na tacy, to raczej nie spieprzy, a efekciarstwo ma we krwi (vide '300' :wink:

W sumie to mógłby to Burton obczaić bo to taka kolorowa, oczywiście dosłownie, fabuła można by zrobić super film nawet akcję nie ustawiając jako clue całego przedsięwzięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem te 10 nominowanych filmów, z tego większą połowę oczywiście nielegalnie i wygrywa:

(werble)

 

"Do szpiku kości"

 

Sam się dziwię. Niczego się po tym filmie nie spodziewałem, i może dlatego tak dobrze wszedł? Jeszcze większe zdziwienie, bo to kompletnie nie hollywoodzka, nie oscarowa produkcja. Z amerykańskiego mainstreamu może Eastwood jeszcze kręci rzeczy tego rodzaju, może on. Ale nie zawsze równie wyraziste.

 

Te wszystkie głośne nazwiska kręcą coraz lepsze technicznie filmy, ale mi w nich coraz mocniej wyłazi przerost formy nad treścią. Tak jakby Fincher, Aronofsky, Nolan, a nawet nagradzani Złotym Wibratorem Boyle i Coenowie walczyli o tego Oscara zamiast robić filmy. I tu najbardziej zawodzi ten, który kilka lat temu był moją największą nadzieją, czyli Aronofsky. Już pal licho, ze pod "Łabędziem", jego szokującą oprawą kryje się pustka. Gorzej, że nie wiem czy nie trzeba by od nowa spojrzeć na "PI" i "Requiem". I poszukać szwów.

 

"Wyspa tajemnic" powinna rywalizować z "Incepcją" w kategoriach technicznych. Zgadzam się, że to film zaskakująco niezaskakujący, ale ojp - jak to jest to jest nakręcone. Dla mnie to najlepiej zrealizowany film Scorsese od.... bardzo dawna, może nawet od "Chłopców". "Infiltracja"? Mierna podróbka oryginału.

 

Aha. Bale rządzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mierna podróbka oryginału.

Miałem napisać... miałem napisać żeby mi nikt k**** nie wyskakiwł z oryginałem ;] Może i lepszy, ale ja nie moge patrzeć na ich mimikę twarzy i słuchać ich szczekania, po prostu mnie drażni. Jestem rasistą, ale do Japończyków nic nie mam, nawet bardzo ich cenię, ale powierzchowność mnie męczy.

 

Nie uważam tego filmu za arcydzieło, ale wśród całej "akcji" nakręconej przez hollywood w ostatniej dekadzie wygląda nieźle.

 

 

Aronofsky mnie zniechęcił "Źródłem", filmem rzekomo głębokim, a tak naprawdę pustym (nie wiem czy mamy to samo na myśli pisząc "pusty" bo nie oglądałem jeszcze Swana). Oglądając Źródło skojrzyłem je sobie z lekcjami języka polskiego w liceum, gdzie miałem w klasie dziecko kwiatów i przyszłą artystkę,dyskutującą co lekcję z nauczycielką, bo nikogo więcej to nie obchodziło. Obie używały pieknych sformułowań, metafor, rozbierały wiersze na części pierwsze tylko k**** tak jak się człowiek wsłuchał to one pierdoliły o niczym (btw. opinia "każda interpretacja jest dobra" jest z c***a wzięta i właściwie mówi nam że to co uprawiają filolodzy to nie jest nauka) i do niczego te dyskusje nie prowadziły bo finalnie nigdy nie wyciągały żadnych wniosków. I dokładnie to samo czułem oglądając źródło.To jest dopiero przerost formy nad treścią. Zapaśnik mnie zachwycił, przede wszystkim nastrojem.

 

Aha. Bale rządzi.

Jeżeli chodzi Ci o Christiana to zgadzam się, przy czym najlepszy był imo jeszcze w American Psycho. Fightera jeszcze nie oglądałem, operacja Świt kupiona na DVD czeka na seans.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała uwaga Find - Chińczyków i Koreańczyków a nie Japończyków (chyba, że źle przeczytałem:)), to Chinczycy by Hong-Kongu zrobili pierwowzór czyli "Infernal Affairs" :wink:

 

A "Operacja Świt" :?: Niewarto... :roll: Jak zobaczyłem na dodatek za za tym stoi WERNER HERZOG http://www.filmweb.pl/person/Werner+Herzog-4851 to ja już kuźwa wymiękłem :?

 

Ale moje zdumienie było jeszcze większe, gdy zobaczyłem inne g....o w wykonaniu Herzoga czyli Bad Lieutenant: The Port Off Call - NO z Cagem :shock:

 

Ja nie wiem co się stało z tym mistykiem i wizjonerem kina, ale jak rozumiem Fuqua, rozumiem Petersen, rozumiem van Donnersmarck, rozumiem Couaron - ok kasa, sława, Hollyłódź itd. itp. Zresztą świetni reżyserzy, ale nie geniusze. Ale Herzog :?: :!: Koleś miary Kurosawy, Bergmana, Pierre Paolo Passoliniego i Antonioniego :?: Po 40 latach niezależnego myślenia i filmowania :?: :!: To się nazywa "STOCZYĆ SIĘ"... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jednak są dwa różne rodzaje pustki, ta w "Źródle" i "Łabędziu". W tej drugiej wielu doszukuje się... głębi;), ale ja tym bardziej mam problem. Nakręcone to jest - znowu - wyśmienicie.

 

O Bale'u to w kontekście "Fightera". Świetny jest. Jak go heteroseksualnie lubię jako aktora, to jednak żadna z jego ról za bardzo mi w pamięci nie została. Klimat "American psycho" mi nie podszedł, książka jest odrobinę lepsza, ale zbyt długa.

 

Przy "Infiltracji" są dwie interpretacje. Scorsese:

a) pochylił się nad miałkim dziełkiem sensacyjnym i zrobił z niego arcydzieło z zacięciem społecznym

B) kompletnie zjebał znakomity scenariusz dodając absurdalne społeczne dywagacje oraz Jacka

 

Chyba wiadomo do której mi bliżej? : :mrgreen:

 

Tak ogólnie: to nie była aż tak zła filmowa dekada, ta ostatnia, nawet przez pryzmat Oscarów patrząc.

 

Herzog? W zamian ma kasę na swoje dokumenty? Zły porucznik z Nowego Orleanu to w sumie hollywoodzka średnia z przebłyskami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Herzog? W zamian ma kasę na swoje dokumenty? Zły porucznik z Nowego Orleanu to w sumie hollywoodzka średnia z przebłyskami.

Gdy kręcił z Kinskym i Bruno S. to też miał kasę Wielką ekstazę snycerza Steinera czy Nikt się nie chce ze mną bawić :? A "Zły porucznik" z Cagem to już chamska próba/podruba odcinania - choćby z nazwy - kuponów po Ferrarze... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Przeczytałem cztery strony tego tematu i muszę z radością stwierdzić, że wreszcie można poczytać na e-nba coś o filmach na poziomie. Nie nadrabiając już wszystkiego, krótko chciałem się ustosunkować do dwóch spraw:

 

1. Porównywanie dekad. Coś bardzo bliskie temu, co ja czuję, napisał Luki (czyli że teraz powstaje wiele więcej dobrych filmów niż w latach 90-tych, ale te NAJlepsze powstały właśnie wtedy). Tak, całkowicie się z tym zgadzam. Ale jest to tak naprawdę duże uogólnienie, bo kino i jego odbiór bardzo się zmieniły.

 

Na przykład jeśli chodzi o kino akcji, to moim zdaniem przeżywało złote lata właśnie w latach 90-tych, zresztą Maxec rzucił kilkoma tytułami z których chociażby serie Lethal Weapon, Die Hard czy Terminator wysuwają się na pierwszy plan, ale takich naprawdę dobrych filmów akcji czy komedii akcji na wysokim (rozrywkowym) poziomie bylo wiele. W ostatniej dekadzie trudno by takie tytuły zliczyć na placach jednej ręki. Podobnie ma się kino s-f, najlepsze filmy powstały w latach 70-90, w ostatniej dekadzie cholernie trudno było coś dobrego znaleźć, a wyjątki takie jak The Moon czy Inception tylko potwierdzają tą regułę. Szmirę za to trudno zliczyć. Podsumowałbym tak, że kino rozrywkowe na poziomie, albo jak kto woli "nie obrażające inteligencji i dobrego smaku widza" umiera i to w szybkim tempie.

 

Ale odwrotnie z kinem niezależnym. Nie wiem jak dla Was, dla mnie obecnie najlepszy wyznacznik dobrego kina to Sundance Festival Roberta Redforda, wystarczy że na plakacie widzę znaczek "Sundance Official Selection" i oglądam w ciemno bo wiem, ze film raczej na pewno będzie co najmniej dobry. Zresztą kino niezależne wychodzi ostatnio na salony, wystarczy spojrzeć na ostatnie listy oscarowych nominacji, a na niej takie tytuły jak Winter's Bone, Frozen River, Precious, Once. W latach 90-tych, zwłaszcza na początku (chociaż festiwal ten już istniał) kino niezależne było znane tylko fanatykom i (słusznie) kojarzone z kinem niskobudżetowym i niezbyt profesjonalnie zrealizowanym.

 

Jeśli chodzi o hollywoodzkie bardziej ambitne kino, to wciąż ma się dobrze, ciężko mi porównać z latami 90-tymi. Trzeba by było jakieś listy rzucić, porównania zrobić, bo może cytat z Luki'ego tu się nadaje, a być może jest nawet odwrotnie.

 

2. Kompozytorzy filmowi. Ja osobiście nigdy nie bylem wielkim fanem "tych największych" jako że nie bylem też wielkim fanem muzyki symfonicznej, która moim zdaniem bardzo dobrze się sprawdza tylko w wielkich widowiskach typu Gladiator, Bravehart, Jurrasic Park czy teraz Inception i mi osobiście na dłuższą metę taka muzyka po prostu się nudzi jeśli chodzi o słuchanie w domu. Za to uwielbiam muzykę Danny'ego Elfmana i Clinta Mansella. Poza nimi (to mój niezaprzeczalny top) mogę wymienić Marka Ishama, Dario Marianelli'ego czy Ennio Morricone (tak tak wiem, ale to wyjątek). Ktoś jeszcze ma podobne gusta?

 

 

Dobra tyle chciałem dać od siebie, teraz to po co tu zajrzałem, czyli najlepsze filmy 2010 i typy oscarowe.

 

Stworzyłem dzisiaj moją listę filmów z 2010 tylko od razu zaznaczam, że to bardziej lista moich ulubionych filmów, czy też tych które najlepsze wrażenie na mnie zrobily, a niekoniecznie tych nawybitniejszych.

 

-"Remember Me"

-"Cyrus"

-"The Town"

-"The Next Three Days"

-"The Ghost Writer"

-"Tangshan Dadizheng" (ang. "Aftershock")

-"Black Swan"

-"Never Let Me Go"

-"127 Hours"

-"The Fighter"

-"Temple Grandin"

-"Frozen"

 

Porównując z poprzednimi latami z przykrością stwierdzam, że miniony rok był całościowo bardzo blady. Powstało moim zdaniem bardzo wiele filmów godnych uwagi, ale osobiście żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia/nie dał do myślenia/nie wzruszył jak w ostatnich trzech latach takie tytuły jak Fish Tank, Inglorious Basterds, The Atonement, Into The Wild, Gone Baby Gone, Once, The Reader, The Curious Case of Benjamin Button, Revolutionary Road...

 

 

No i jeszcze kwestia Oscarów, to już niedługo, czekam na Wasze typy. Oto moje (biorąc pod uwage nominacje oczywiście):

 

NAJLEPSZY FILM:

Naprawdę nie mam pojęcia, dałbym Black Swan albo The King's Speech

AKTOR PIERWSZOPLANOWY:

Colin Firth

AKTORKA PIERWSZOPLANOWA:

Wszyscy wiedzą, że Natalie jest nie do przebicia ;)

AKTOR DRUGOPLANOWY:

Christian Bale to w tym przypadku męska wersja Natalie Portman :)

AKTORKA DRUGOPLANOWA:

Melissa Leo od biedy Jacki Weaver, podobne role, lubię takie postacie

REŻYSER:

Tom Hooper (cała reszta poza Russellem ma w dorobku o wiele lepsze filmy)

SCENARIUSZ ORYGINALNY:

Inception albo The King's Speech ale zaznaczam, że nie widziałem filmu Leighta

SCENARIUSZ ADAPTOWANY:

The Social Network ewentualnie 127 Hours

PIOSENKA:

Dido za 127 Hours

EFEKTY:

Inception

FILM ANIMOWANY:

Toy Story 3 bez konkurencji

 

Resztę kategorii darowałem sobie, bo albo nie mogę się zdecydować, albo nie widziałem wszystkich nominowanych tytułów.

 

PS. Ha ha dopiero luty a ja już mam film który na 100% będzie w moim topie 2011 - Zebra Crossing, mocne angielskie kino, ale nie dla wszystkich (np. nie dla Filmwebu bo tam o nim jeszcze strony nie ma, ale o zjebach z FW jeszcze się tu wypowiem przy innej okazji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Colin Firth

 

 

Inception

 

Co do tego pana. Dziennik Bridget Jones, z pewnością dlatego że to bym pierwszy film jaki obejrzałem z tym aktorem. ale jest też świetny w Samotny mężczyzna, super zagrane. każda rola którą gra jest zagrana inaczej, kiedy ogląda się np. Wojna domowa nie kojarzy sie go z rola Marc Darcy z Dziennik Bridget Jones.

 

Przed chwilą dopiero obejrzałem Incepcje. Wiele znajomych mi go polecało. bardzo fajny, ale trudny. Nie do oglądania z partnerka. Świetne efekty specjalne, wszystko jest bardzo realistyczne no i oczywiście DiCaprio świetnie zagrał swoja role. Daje mocną 5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DiCaprio jest w ogole w c*** underrated przez to ze wszyscy kojarza go jako pizdeczke z Titanica. swoja droga tamta role zagral dosc dobrze, ale jego prawdziwym zywiolem sa postacie z bogata i problematyczna historia - drug addicts, przepelnieni stresem. w ostatnich kilku latach np. Body of Lies i Infiltracja w ktorej zagral all-time role moim zdaniem. moze dlatego ze cenie sobie taki ostentacyjny ekspresjonizm.

 

Shutter Island nie podobalo mi sie az tak zeby porownywac to do Incepcji. moze nie pamietam tego zbyt dobrze i nie widzialem tego w kinie ale pod zadnym wzgledem mnie jakos nie powalilo. dobry film po prostu no i jak zwykle DiCaprio swietna rola.

 

nie moge sie doczekac J.Edgar Hoover za rok. glowna role gra wlasnie on, a rezyserem ma byc Clint Eastwood. na dodatek tematem ma byc jakis szef FBI. dojebane.

 

co do dyskusji nt. dekad to w 00s jest chyba wiecej dobrych filmow ale mniej wybitnych. nawet jesli niektore klasyki uwazam za overrated to i tak wiekszosc ulubionych pochodzi z 90s - Pulp Fiction, Braveheart (jedyny film na ktorym plakalem i to kilka razy), Milczenie Owiec, Seven, Shawshank, Jackie Brown (w c*** niedoceniane... wystarczy powiedziec ze prime L.Jackson + prime Tarantino :D klimat Pulp Fiction).

 

te starsze filmy juz mi nie bardzo podchodza. moze sa zbyt ambitne na moj wiek, moze po prostu jestem za glupi, moze ten patos jest zbyt jaskrawy... np. z trudem przebrnalem przez Once Upon a Time, a Godfathery uwazam za overrated.

 

w tym roku w sumie nic nie widzialem prawie - tylko Shutter i Incepcje ze wzgledu na DCap. co polecacie na poczatek ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No początek poleciłby zapomnieć o koszykarskich pojęciach typu prime, underrated etc... Zapewne znalazłeś już jakieś dobre statystyki oddające jakość filmów, ale pamiętaj - filmy to też sztuka a jej główną cechą jest subiektywizm.

 

te starsze filmy juz mi nie bardzo podchodza. moze sa zbyt ambitne na moj wiek, moze po prostu jestem za glupi, moze ten patos jest zbyt jaskrawy... np. z trudem przebrnalem przez Once Upon a Time, a Godfathery uwazam za overrated.

Bo widziałeś masę filmów, które sa bardziej wspołczesne a wzorowały się na ww. tytułach. Oglądając takie filmy trzeba mieć świadomosc, że to pierwowzory.

 

 

A i jeszcze jedno:

ostentacyjny ekspresjonizm

Co to oznacza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochodzić może, ale nawet w różnych dziedzinach oznacza co innego. Po co używać nieadekwatnych słów skoro można się wypowiadać dokładnie używając słów które się zna.

 

I to taka rada dla Bastiliona bo myślałem, że po kontrybucji czegoś się nauczył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DiCaprio jest w ogole w c*** underrated przez to ze wszyscy kojarza go jako pizdeczke z Titanica. swoja droga tamta role zagral dosc dobrze, ale jego prawdziwym zywiolem sa postacie z bogata i problematyczna historia - drug addicts, przepelnieni stresem. w ostatnich kilku latach np. Body of Lies i Infiltracja w ktorej zagral all-time role moim zdaniem

Świetnie zagrał rolę tego niedorozwiniętego brata w "Co gryzie Gilberta Grape'a" :wink:

 

A właśnie - kojarzy ktoś film z Dicaprio w roli głównej "Basketball Diaries"? Chyba kiedyś oglądałem, ale nie kojarzę za bardzo, jaki to miało związek z koszykówką :? Raczej był to film o heroinie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie - kojarzy ktoś film z Dicaprio w roli głównej "Basketball Diaries"? Chyba kiedyś oglądałem, ale nie kojarzę za bardzo, jaki to miało związek z koszykówką :? Raczej był to film o heroinie...

O ile dobrze pamiętam, leo grał tam młodego chłopaka, jedną z gwiazd high schoolowego teamu koszykarskiego. No a potem wchodzi heroina :).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.