Skocz do zawartości

miami heat - drużyna mistrzowska vol 2


lorak

zdobędą tytuł w najbliższym sezonie?  

140 użytkowników zagłosowało

  1. 1. zdobędą tytuł w najbliższym sezonie?



Rekomendowane odpowiedzi

a skąd wiesz, że z Leronem da się inaczej ustawić zespół ?

Dobra, załóżmy że się nie da. I teraz Ty mi k**** wytłumacz, nie da się "bo co" ? Masz jakiś pomysł ?

 

Bo co, bo on nie chce inaczej ustawiać ?

Bo co, bo Lebron nie umie poczekać aż przybiegnie zagrać pick ktoś inny niż Joel Anthony ?

Bo co, bo Lebron sprawia że wszyscy wokół niego są c***owszymi graczami ?

 

Wyjaśnij mi to, ponieważ ja tak uparcie odrzucam tę chorą tezę , ponieważ nie widzę logicznego wytłumaczenia, chociazby jednego.

 

Niesamowicie wysokie koszykarskie IQ, dorównujący najlepszym w lidze przegląd pola, wszechstronność, potrafi w koszykówce wszystko oprócz post game, ale na to ma czas jeszcze. Nigdy nie było problemów z narzekaniem, nie z nim żadnych problemów. Jedynym ograniczeniem Jamesa w systemie ofensywnym może być fakt, że potrzebuje dużo piłki aler to nie jest akurat wada

to nie jest wada ? dobry jesteś, przecież to jest podstawowy problem, główna przyczyna tego, że wprowadzenie czegokolwiek innego w grze jego drużyn jest tak cholernie trudne.

 

Mnie się zresztą już zaczyna odechciewać dyskusji o Lebronie bo chyba nie ma o kim, gość przekracza już kolejne granice arogancji i głupoty, po meczu z Celtics narzeka, że grał za dużo minut, ktoś wrzucił na youtube również jego wypowiedź chyba po meczu z Wolves jak mówił, że oni trzej chcieliby grać nawet po 48 minut :roll: w czasie tego pompowania balonika jak im trzem zrobili w wakacje imprezę powitalną opowiadał jak to będzie łatwo jak znajdą się razem na parkiecie, a teraz to już wiedział jakie to będzie wyzwanie :lol:

 

Tak jak mówię dam sobie chyba spokój bo Lebron swoimi idiotycznymi wypowiedziami podobnie jak jego wyznawcy za bardzo zaczyna mi przypominać Kaczyńskiego, a jego kibice zwolenników PIS te sprzeczne wypowiedzi, szukanie winnych zawsze gdzieś, ale nie dostrzeganie winy w idolu itd.

Zdaje się, że LBJ powiedział "if we could we would play 48 mins" i zostało to powiedziane bardziej dla podkreślenia jak bardzo kochają koszykówkę, że chcieli by spędzić każdą możliwą minutę na parkiecie. Każdy się zgodzi, że 48 minut to trochę ponad siły człowieka, nawet LBJa, można zagrać tyle raz na jakiś czas ale nie 4 mecze w 5 nocy i to jeszcze w RS gdzie nie idzie się na całość tak jak w playoffach, myślę że szkoda zdrowia koszykarzy aby zajeżdżać ich w sezonie. Co do tego narzekania na te 44min, że to zbyt dużo, to jest to chyba oczywiste, ale z faktu, że w tym zespole jest dwóch graczy wielkiego formatu, jeden trochę mniejszego i jest to niedopuszczalne żeby nie można było tak rozdzielić minut aby zagrał każdy max 40min. Poza tym był to zarzut do Spoelstry, więc to jeszcze bardziej utwierdza to co napisałem w zdaniu wcześniej. Jakby LeBron był jedynym liderem w zespole tak jak w Cleveland to nawet by tego nie wypomniał, w Cavs zdarzało mu się całe serie w playoffach grać po 48min i nigdy nie narzekał, ale nie był wtedy zbyt produktywny we wszystkich kwartach z wiadomych względów. Tymczasem jeśli masz w zespole Wade'a oraz James'a i ty każesz im grać ponad 40min to chyba coś nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nie wiem skąd Ty masz taką opinię. Chalmlers jak nie jest kontuzjowany to jest quality role playerem i nie raz to udowadniał. No i ma najlepsze ręce w lidze 8)

Podaj jakieś przykłady. To, że ktoś na jakiś czas walnie 5 przechwytów nie robi z niego dobrego obrońcy.

 

Moja opinia bierze się ze spotkań, które oglądałem a Twoja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się, że LBJ powiedział "if we could we would play 48 mins" i zostało to powiedziane bardziej dla podkreślenia jak bardzo kochają koszykówkę, że chcieli by spędzić każdą możliwą minutę na parkiecie. Każdy się zgodzi, że 48 minut to trochę ponad siły człowieka, nawet LBJa, można zagrać tyle raz na jakiś czas ale nie 4 mecze w 5 nocy i to jeszcze w RS gdzie nie idzie się na całość tak jak w playoffach, myślę że szkoda zdrowia koszykarzy aby zajeżdżać ich w sezonie. Co do tego narzekania na te 44min, że to zbyt dużo, to jest to chyba oczywiste, ale z faktu, że w tym zespole jest dwóch graczy wielkiego formatu, jeden trochę mniejszego i jest to niedopuszczalne żeby nie można było tak rozdzielić minut aby zagrał każdy max 40min. Poza tym był to zarzut do Spoelstry, więc to jeszcze bardziej utwierdza to co napisałem w zdaniu wcześniej. Jakby LeBron był jedynym liderem w zespole tak jak w Cleveland to nawet by tego nie wypomniał, w Cavs zdarzało mu się całe serie w playoffach grać po 48min i nigdy nie narzekał, ale nie był wtedy zbyt produktywny we wszystkich kwartach z wiadomych względów. Tymczasem jeśli masz w zespole Wade'a oraz James'a i ty każesz im grać ponad 40min to chyba coś nie tak.

stary jaki koszykarz czy w ogóle sportowiec będący w swoim prime po przegranym meczu narzeka na to, że grał za dużo minut ? do tego jak sam wspomniałeś mówimy o kimś kto wielokrotnie nie schodził z parkietu i mu to odpowiadało, do tego w drużynie słabszej, w której musiał robić zdecydowanie więcej. Mało tego często miało to miejsce nawet w PO, po rozegraniu już blisko 100 meczy w sezonie, a nie w pierwszej połowie listopada po dłuugich wakacjach gdzie ma obok siebie dwie gwiazdy.

 

Nie bardzo rozumiem też po co piszesz tu coś o rozgrywaniu 4 meczy w 5 nocy skoro poprzedni mecz mieli dwa dni wcześniej, jeszcze wcześniejszy trzy kolejne wcześniej, a następny również nie kolejnego dnia. Można by tu pójść dalej i powiedzieć, że właśnie teraz kiedy się zgrywają i nie idzie im to rewelacyjnie do tego kontuzjowany jest ich najważniejszy zmiennik na jego pozycję to granie 44 minut dla kogoś takiego jak Lebron to nie jest jakiś niesamowity wysiłek.

 

Jesteś jednym z bardziej rozsądnych fanów Lebrona więc bronienie go w tym wypadku jest dla mnie dziwne, tak jak powiedziałem wali głupie wymówki i staje się to już bardzo żałosne.

 

aha Findek wdawanie się z Tobą w dalszą dyskusję nie ma sensu, ale jeżeli ktoś nie rozumie dlaczego Lebron ze swoimi wypowiedziami tak mi się kojarzy z Kaczyńskim niech sobie poczyta ten zbiór jego wypowiedzi zebranych w tym temacie na realgm: http://forums.realgm.com/boards/viewtop ... &t=1057226, jak ktoś chce sobie poprawić humor naprawdę polecam tylko radzę nie pić niczego nad klawiaturą czytając je :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stary jaki koszykarz czy w ogóle sportowiec będący w swoim prime po przegranym meczu narzeka na to, że grał za dużo minut ? do tego jak sam wspomniałeś mówimy o kimś kto wielokrotnie nie schodził z parkietu i mu to odpowiadało, do tego w drużynie słabszej, w której musiał robić zdecydowanie więcej. Mało tego często miało to miejsce nawet w PO, po rozegraniu już blisko 100 meczy w sezonie, a nie w pierwszej połowie listopada po dłuugich wakacjach gdzie ma obok siebie dwie gwiazdy.

 

Nie bardzo rozumiem też po co piszesz tu coś o rozgrywaniu 4 meczy w 5 nocy skoro poprzedni mecz mieli dwa dni wcześniej, jeszcze wcześniejszy trzy kolejne wcześniej, a następny również nie kolejnego dnia. Można by tu pójść dalej i powiedzieć, że właśnie teraz kiedy się zgrywają i nie idzie im to rewelacyjnie do tego kontuzjowany jest ich najważniejszy zmiennik na jego pozycję to granie 44 minut dla kogoś takiego jak Lebron to nie jest jakiś niesamowity wysiłek.

 

Jesteś jednym z bardziej rozsądnych fanów Lebrona więc bronienie go w tym wypadku jest dla mnie dziwne, tak jak powiedziałem wali głupie wymówki i staje się to już bardzo żałosne.

 

Kurde, uprzedziłeś mnie z tym tematem na realgm, sam chciałem wrzucić to żeby sobie wszyscy poczytali. Jeśli chodzi generalnie o to co mówi lebron, to często jest to nadinterpretowane, tak jak ludzie dostrzegli sprzeczność w tym co mówił jakiś tydzień przed meczem z Celtics i tym co mówił po meczu. Sprzeczności nie było ponieważ wyraził się jasno, że jeśli mógłby to by grał całe 48min, dla podkreślenia tego jak kocha koszykówkę i inne tego typu pierdoły. Natomiast wrócę jeszcze do tego co powiedział po meczu z Celtics, mianowicie LeBron zawsze na konferencji po meczu bierze kartkę ze statsami i bazując na niej wymienia co było nie tak, co mu się osobiście nie podoba typu za dużo strat, za dużo punktów stracili w pierwszej kwarcie i inne tego typu podstawowe rzeczy. Ta wypowiedź odnośnie minut została odrobinę wyrwana z kontekstu, zaraz wyjaśnię dlaczego. Proponuję obejrzeć to video od 2:55 i zweryfikować samemu to co zaraz napiszę. James powiedział "Coach Spo, i think, right now, he is trying to figure out the minutes, he is trying to figure out exactly the lineups that he wants to play, for myself 44 minutes is too much, i think Spo knows that, 40 minutes for D-Wade is too much, you know we have to have as much energy as we can to finish games out". Patrząc z tej perspektywy na całość, myślę sobie że chyba jednak to jest bardziej szukanie sensacji przez prasę, żeby było o czym gadać, a przy okazji osoby nie lubiące LBJa mają kolejny powód żeby go jeszcze bardziej nienawidzić. W rzeczywistości LeBrona da się lubić, to dobry dzieciak i myślę że są atleci którzy robili gorsze rzeczy niż on, a mimo to cieszą się większą sympatią. Generalnie nikt nie jest idealny, sam nie jestem idealny, wy też nie jesteście idealni, i to nie jest tak że James chodzi oraz morduje czy gwałci, to dosyć sympatyczny gość, który stał się w pewnym sensie taką ofiarą, co nie powie, co nie zrobi, zawsze będzie to źle odebrane przez pewną część ludzi, nawet będą jego słowa wyrywać z kontekstu aby utwierdzać się w swoim hejteryźmie. Ja jakoś nie mam problemu z żadnym graczem NBA, gdybym brał wszystko dosłownie to Noah powinien być moim wrogiem nr 1, a gościa lubię. Głównym powodem zresztą dlaczego śledzę karierę LeBrona to pewnego rodzaju sentyment, pierwszy mecz jaki obejrzałem nba od wielu wielu lat to był właśnie Cavs, przypadkowo ściągnięty z torrenta, nie wiedziałem nawet że ktoś taki jak LBJ istnieje, internet to fajna rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

There are times when you see the limitless potential of the Heat’s offense under the direction of LeBron James, even in the confines of the halfcourt, and even in the midst of the team’s choppy start to the season.

 

During the course of Saturday’s home win against Toronto, James noticed that the Raptors were sitting at the elbows, waiting to challenge him whenever he turned the corner. And in doing so, they were all but ignoring Dwyane Wade – something that, in previous Heat seasons, no opponent would dare to do.

 

So coming out of the timeout with 5:40 remaining, James told Wade to float in behind him whenever the Heat ran a similar set.

 

“It worked out well,” James said.

 

James, once arriving at the right elbow, pitched a pass to Wade, as if they were Ronnie Brown and Ricky Williams running a Wildcat reverse option on a football field. Wade snatched it, darted to the basket behind the sealing screen of Zydrunas Ilgauskas, and slammed the ball through. It was just two points against an undermanned squad without an intimidating interior defense. Still, it was a play that required recognition and collaboration to go with the duo’s undeniable athleticism. It was a sign of what may be to come, as James gains more comfort with his role as a facilitator, the abilities of his teammates, and the evolving counter-strategies of opponents.

 

Already, the presence of James – and to a lesser extent, Chris Bosh – has elevated the Heat’s offensive numbers.

 

The premise that he’s hindering the Heat on that end?

 

That’s preposterous, if you consider how the Heat struggled to score before he arrived.

 

Miami, with Wade as the lone star, was 25th in the league in scoring last season, at 96.5 points per game. This season, it is eighth in the league, at 102.7 points.

 

Miami was 17th in the league in field goal percentage last season, at .458. This season, it is at .472, which is seventh in the league.

 

Without James, the Cavaliers, scrappy as they’ve been, have still slipped significantly. From ninth to 21st in points per game. From third to 21st in field goal percentage.

 

Still, we’ve heard many of the same criticisms of James’ offensive, and specifically, half-court offensive play with his new team as with his old one. That the ball sticks in his hands. That he settles for too many early, long jumpers. That too often, the King leaves too many teammates standing around like palace protectors.

 

Those complaints became even louder after James shined the spotlight on himself with “The Decision” and then joined a team that required him to take on even more playmaking responsibilities than he did in Cleveland. While Carlos Arroyo starts as the nominal point guard, and Mario Chalmers has worked back into the fringe of the rotation, neither handles as much as Mo Williams did for the Cavaliers. Erik Spoelstra has granted permission to Arroyo, Chalmers, Wade and James to bring up the ball after made baskets but, during the moments that most matter, neither Arroyo nor Chalmers has been on the floor – so James has taken those duties. He’s taken them even though, all admiration for Magic Johnson aside, he prefers not to be called a point guard.

 

Over the past eight games, his statistics resemble that of a rather good one.

 

After committing 17 turnovers, against 10 assists, in the first two games, he has recorded 79 assists and 25 turnovers since. That’s better than a 3-to-1 ratio, which is better than the season ratios of Utah’s Deron Williams, Orlando’s Jameer Nelson, New Jersey’s Devin Harris and even Chicago’s Derrick Rose. That would also be the best ratio of his career.

 

And he’s done this while playing with teammates who are often unsure where to be and what to do, and for a coach who acknowledges that he’s using a stripped-down playbook while waiting for the learning process to play out.

 

Bosh has readily admitted that he’s struggling to adjust to his new place in the pecking order – third to get looks after several seasons as Toronto’s first option - and his new spots on the floor. Wade would seem to have the easiest transition, since he and Udonis Haslem have the most tenure in the Heat system. Yet he’s had to all-but-abandon the mid-range game that he’s worked so hard to develop, and which had become such a weapon over the past five seasons. He got a lot of those pullup 15-foot shots off isolation, where he could get to his sweet spot. Now he often waits for the ball to swing around to the weak side, sometimes later in the shot clock, and he’s expected to attack.

 

The roles of the role players are still in flux, especially until Mike Miller returns from thumb surgery. James Jones, his wrist healed, has found his shot. Haslem, as expected, has provided consistent minutes. And Ilgauskas has outplayed Joel Anthony, which has earned him a starting spot, in order to better space the floor.

 

These are all new teammates for James, other than Ilgauskas for seven seasons in Cleveland and Wade and Bosh for an Olympic summer. At times, he’s been too unselfish. At times, it appears that he and Wade are taking turns, which leads to one of them playing passively. And yes, at times, he’s settled, rattling a rainbow off the front rim before his teammates have even taken their half-court places.

 

How does James decide whether to shoot, drive or distribute?

 

“It is a fine line, because I’m so used to…,” James said, pausing. “I’ve been a facilitator my whole career, but I had to do a lot more scoring in Cleveland, of course. For me, if I find a crack or an opening in the defense, I take it. Most of the time, I know I’m going to attract so many eyes and so many bodies in front of me, that if I attract two guys, like last game I saw (Ilgauskas), I’m going to continue to give Z the ball. If I see D-Wade, I’m going to give him the ball if I attract two defenders. There’s times I know that I need to be aggressive too, where the offense needs my production.”

 

Which is Spoelstra says he wants.

 

“I don’t have a problem with rhythm jumpers, when he or Dwyane are open,” Spoelstra said Monday. “That’s fine. We all understand that we need to put pressure on the defense by attacking, also creating some kind of trigger with two guys on the ball, and hunting down the best available shot. As we move forward, we’re finding out that our best opportunities to attack and get to the rim are often coming on secondary situations. Because teams are so loaded up on that initial one. But I don’t want guys to be robots at the same time, so when they feel something that’s open, within their game, I want them to be aggressive.”

 

Ideally, he’d like the team to defend and then rebound so well, that the aggression takes place in the open court, leading to easy dunks or early uncontested offense. Monday, James and Wade combined for 25 free throw attempts and just two three-point tries.

 

“That’s a great one,” Spoelstra said of the differential. “Against some teams and some nights, that’s not realistic. But we’ve been getting to the line virtually every single game. And that’s something that we definitely wanted to establish. What we’re finding, though, to get those attack layups, if there are not free throws, a lot of times we have to trust to get to a second situation to get to that.”

 

Spoelstra said the Heat is starting to learn itself, and learn how opponents are countering.

 

“And we have three of the best attackers in the game, in Dwyane, LeBron and Chris, but that initial attack is often so crowded, regardless of even personnel,” Spoelstra said. “And if guys are playing Dwyane or LeBron on the weak side, they don’t care. They’re just taking that defender and putting him in the paint. So our game of trying to develop ball movement, even player movement, we’ve even added some movement sets, to get guys on the weak side to loosen it up. That’s going to be very pivotal as we move forward.”

 

“Again, it’s that recognition.”

 

That’s what James showed Monday night, and passed on to Wade, before passing the ball.

 

That’s what he figures to show more of, with each passing month.

 

Ethan J. Skolnick is a sports columnist for the Palm Beach Post.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VeGi

Nie rozumiem dlaczego tak bardzo chcesz pozbyć się Chalmersa?

Przecież to żadna sztuka wymienic jednego pg na drugiego z podobnymi predyspozycjami. Idea jest taka, żeby go wpasować w drużynę.

Powiedz mi w czym Arroyo jest lepszy od Super Mario?

Traci malo piłek. Fakt. Teraz gdy zgrywamy zupełnie nowa drużynę to ważne jest. Ma solidny rzut z 5-6 metra. W ataku jest nie najgorszym kreatorem gry (nie mylić z dobrym :D ). Był z Pistons w finałach jako rezerwowy (backup Billupsa) Jest z okolic :wink:

jeszcze jakies plusy?

 

Chalmers daje nam spacing. Ma rzut zza łuku (czego Heat brakuje w pierwszej piątce), solidnie broni jeden na jeden ( zespołowo trochę nawalał, ale dodaj sobie co drugi mecz akcję sam na sam Wadea z koszem - to m.in. dawał Mario w tych bagatelizowanych przez Ciebie przechwytach) .

 

O ile Arroyo przy Rondo nie istniał w ostatnich playoffs, to Mario chociaz sprawiał wrażenie, że go broni. Zreszta to "to dno' jak sie o nim wyraziłeś było drugim strzelcem Heat w tych 5 meczach :D podczas gdy Arroyo nie notował nawet polowy jego zdobyczy punktowych.

 

Chalmers miał bez wątpienia słabszy drugi sezon w Heat, ale pasuje mi do ekipy Rilesa mentalnie. Fisher w Lakers też nie od razu był znacząca postacią. Mario gra teraz o kontrakt. Uważam, że Spo da mu szansę wejścia do rotacji po kontuzji i Chalmers wygryzie ze składu Arroyo. Daj mu szanse powrotu do gry po operacji kostki. Jest zardzewiały, normalna rzecz. Dorell jak swojego czasu wracał do gry po bodajże operacji kolana robił jeszcze głupsze błedy z bledem połowy w waznym momencie meczu, wiec jedno złe podanie po powrocie przy takim hypie nie powinno byc az tak krytykowane. :wink:

 

Michael kolejno:

42

35

25

28

Całkiem całkiem jak na busta

 

Dorell poprzednio kluczowe punkty, teraz kluczowy przechwyt..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię, że Arroyo jest naszym wybawieniem. Szczególnie, ze nie jest nawet w formie z poprzedniego sezonu gdzie przynajmniej siekał na tym swoim półdystansie. Na chwile obecną wolałbym również wystawić Chalmersa do S5. Jednak od razu mówię, że jest to niestety podobny, bardzo niski poziom. Mario w 1 sezonie przynajmniej trafiał te wide open trójki. Owszem, miał teraz przykrą kontuzję ale już jego drugiego sezonu w barwach nie ma za bardzo czym usprawiedliwiać. Od 1.5 roku jego dobre mecze można policzyć na palcach 1 ręki (przychodzą mi na myśl 3 spotkania: 2 z Bostonem w PO i jedno z Toronto gdzie nabił career high na Calderonie). Być może wychodzi to, co mówiło wielu scoutów przed draftem - gość pewnego poziomu nie przeskoczy i wydaje mi się, że ten jego max to właśnie gra z 1 połowy sezonu 08/09. I jeśli faktycznie zdołałby dojść do takiej dyspozycji to na pewno wpasowałby się w S5. Pytanie kiedy to nastąpi? Bo na razie na pewno nie jest w swojej 'życiowej' dyspozycji.

 

Na 'teraz' byłbym za Jamesem Jonesem w S5. Wade ma ganiać za PG, czy mu się to podoba czy nie. Ktoś z resztą wklejał tu jakieś bardziej zaawansowane statsy i wychodziło, że grając jako rozgrywajek jest najbardziej efektywny. Dostał 100 baniek, nie ma wymówek. Szczególnie, że jeszcze daję radę jeśli chodzi o kondycję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię, że Arroyo jest naszym wybawieniem. Szczególnie, ze nie jest nawet w formie z poprzedniego sezonu gdzie przynajmniej siekał na tym swoim półdystansie. Na chwile obecną wolałbym również wystawić Chalmersa do S5. Jednak od razu mówię, że jest to niestety podobny, bardzo niski poziom.

http://espn.go.com/blog/truehoop/miamih ... 0-games-in

dzięki przechwytom Mario mieliby więcej okazji do kontr. a jego rookie sezon pokazuje, że te przechwyty nie szkodzą defensywie heat, bo z nim na parkiecie byli lepsi (o 1.6).

 

no i skoro już wrzuciłem ten link, to pozwolę sobie też zacytować słowa pokazujące impact LeBrona:

Plain and simple, shooters garner wide open looks from LeBron’s magnetic game. One way to key in on this effect is to pull up Synergy’s library of shooting data. Looking at Haslem’s catch-and-shoots (non-dribble jumpers) from 2009-10, we find that he was unguarded on 39.9 percent of his jumpers with the other 60.1 percent falling under the contest category. This season, with LeBron in the fold, that split has flipped the other way: 60.5 percent unguarded and 39.5 guarded. Not surprisingly, his conversion rate on his jumpers this season has soared from 46.9 percent to 53.5 percent. That’s the LeBron effect.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry mecz, właściwie ciężko się do czegoś przyczepić poza obroną House'a na Nashu (to było po prostu poniżej pasa). Miałem wrażenie, że Wade sobie lekko odpuścił dzisiaj, Bosh na Hedoncie i Frye podciągnął statsy i wreszcie LJ jakieś rzuty zaczął trafiać. Ciężko wyciągnąć jakiekolwiek wnioski z tego meczu z uwagi na kontuzję Nasha i off night J Richa. Chalmers grając 4 min zaliczył 2 dobre podania i fatalny faul (wzorowany na Hedoncie) w kontrze na Dragicu.

 

Szkoda mi Nasha, na koniec kariery grać z takimi pachołkami. Brakuję chyba jeszcze tylko Rickyego Davisa do tej mieszanki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przypominam sobie żeby jakiś team wygrał z nami w zbiórkach jakoś zdecydowanie. I teraz pytanie - Bosh hujowo zbiera czy niscy są w tym tak dobrzy?

Bo jeśli gość, który miał być Twoim najlepszym zbierającym zbiera 4 piłki z PHX '10/11 to coś jest nie tak.

Btw dziś po prostu mu siedziało i nawet jak się wbijał pod kosz to nie miał go kto tam bronić. Wg mnie nadal wygląda jak dziecko we mgle. Może chociaż notując jakieś dobre cyferki zacznie mu się chcieć. ;]

 

Wade pasywnie i krótko. James też krótko. Trójki dzisiaj siedziały na szczęście. Ciekawe czy jak automat znów się zatnie to czy znów będą porażki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było blisko koszmaru z Utah. Początkowo standard - lajtowa gra, w miarę bezpiecznie prowadzenie sięgające nawet +20 i trzecia kwarta, w której Cats zaczęli wreszcie coś trafiać. Miami grali bardzo często w stylu Hawks Woodsona - jakieś dziwne akcje na iso, 0 ruchu. Było to szczególnie widocznie w 4 kwarcie, w której całkowicie pogubili się. Dobrze, że LJ miał niezły dzień i Bosh coś tam ugrał na swoich izolacjach. Chory Wade nie wiem po co w ogóle grał. Big Z putbacki bez odrywania się od ziemi :D

 

Ofensywa w 1 połowie wyglądała już na prawdę nieźle. Widać, że jest postęp w tym względzie jednak te odpuszczanie przeciwnika jest lekko mówiąc niewskazane. Na takie coś mogą sobie pozwolić Lakers, którzy na PO wrzucą wyższy bieg.

 

Po latach posuchy już sama świadomość, że możemy wygrać nawet gdy Wade jest totalnie off jest budująca :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem wywiad z LeBronem na nba.com i co mnie zainteresowało to sposób jaki opisał James na rozbijanie strefy przez miami, mianowicie rozrzucanie piłki na obwodzie, po tym jakiś szybki pick and roll "to let the things happen" - to nie jest przypadkiem podobny sposób w jakim team usa się za to zabierał z kiepskimi rezultatami? Jak siedzi jump shot to jest wszystko zajebiście, ale jak nie siedzi to okazuje się, że taki zespól nie potrafi zaatakować strefy skutecznie z zewnątrz, nie potrafi zdobyć punktów w pomalowanym. Generalnie najczulszym punktem strefy jest jej środek, umieścisz tam piłkę i idą z tego punkty prawie za każdym razem, a najłatwiej to zrobić z jakimś setem z piłką w high post, mid post bądź low post - lebron bądź wade przykuwają uwagę obrony w takim stopniu, że nie powinno być to trudne żeby komuś udał się jakiś cut w sam środek strefy. Przy takim podejściu w najgorszym razie wypracujesz wide open jump shot, innym razem mogą paść punkty z jakiejś gry w post, a w najlepszym przypadku po skutecznych cutach w sam środek strefy mamy rzuty spod samej obręczy. W NBA jest to trochę prostsze niż w FIBA bo mamy błąd trzech sekund w obronie, ale podstawowe założenie jest takie, że nie podasz w środek strefy będąc z piłką na obwodzie, więc trzeba koniecznie piłkę przesunąć bliżej kosza. Nawet jeśli taki zamysł jest to często widzę, że koszykarze w obawie przed stratą mało kiedy decydują się na takie zagrania wybierając bardziej bezpieczne rozwiązanie np rzut przez ręce ;)

 

Tak sobie oglądam Miami przeciwko Memphis i to co Heat gra w ataku w tym meczu to niezbyt imponujący stuff, chyba 90% prób rzutowych to rzuty z dystansu. Na Grizz to może wystarczyć ale obawiam się, że z lepszym przeciwnikiem może być gorzej.

 

No i Miami przegrało, w sumie zasłużenie, trochę szczęśliwie wrócili do gry, z 90-95 zrobili 95-95, ale nie mogą pojąc jak mając jeszcze jeden faul Heat nie faulowali, a konkretnie czemu Lebron nie faulował Rudyego? Niby NBA ale szczerze obawiam się że mają tam poważny deficyt myślących ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabierzcie Bosha z Miami, bo takiego pionka, a raczej nie broniącej pizdy to ja dawno nie widziałem.

 

Właśnie uratował zespół celnym rzutem za 3 pkt o deskę, ale Memphis ma 5 sekund na wygranie meczu (jest remis).

 

Rudy Gay buzzer beater 8)

 

PS. James w ostatniej minucie także się nie popisał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem wywiad z LeBronem na nba.com i co mnie zainteresowało to sposób jaki opisał James na rozbijanie strefy przez miami, mianowicie rozrzucanie piłki na obwodzie, po tym jakiś szybki pick and roll "to let the things happen" - to nie jest przypadkiem podobny sposób w jakim team usa się za to zabierał z kiepskimi rezultatami? Jak siedzi jump shot to jest wszystko zajebiście, ale jak nie siedzi to okazuje się, że taki zespól nie potrafi zaatakować strefy skutecznie z zewnątrz, nie potrafi zdobyć punktów w pomalowanym. Generalnie najczulszym punktem strefy jest jej środek, umieścisz tam piłkę i idą z tego punkty prawie za każdym razem, a najłatwiej to zrobić z jakimś setem z piłką w high post, mid post bądź low post - lebron bądź wade przykuwają uwagę obrony w takim stopniu, że nie powinno być to trudne żeby komuś udał się jakiś cut w sam środek strefy. Przy takim podejściu w najgorszym razie wypracujesz wide open jump shot, innym razem mogą paść punkty z jakiejś gry w post, a w najlepszym przypadku po skutecznych cutach w sam środek strefy mamy rzuty spod samej obręczy. W NBA jest to trochę prostsze niż w FIBA bo mamy błąd trzech sekund w obronie, ale podstawowe założenie jest takie, że nie podasz w środek strefy będąc z piłką na obwodzie, więc trzeba koniecznie piłkę przesunąć bliżej kosza. Nawet jeśli taki zamysł jest to często widzę, że koszykarze w obawie przed stratą mało kiedy decydują się na takie zagrania wybierając bardziej bezpieczne rozwiązanie np rzut przez ręce ;)

 

Tak sobie oglądam Miami przeciwko Memphis i to co Heat gra w ataku w tym meczu to niezbyt imponujący stuff, chyba 90% prób rzutowych to rzuty z dystansu. Na Grizz to może wystarczyć ale obawiam się, że z lepszym przeciwnikiem może być gorzej.

 

No i Miami przegrało, w sumie zasłużenie, trochę szczęśliwie wrócili do gry, z 90-95 zrobili 95-95, ale nie mogą pojąc jak mając jeszcze jeden faul Heat nie faulowali, a konkretnie czemu Lebron nie faulował Rudyego? Niby NBA ale szczerze obawiam się że mają tam poważny deficyt myślących ludzi.

Ogólnie jak patrzę na Heat i jak w sytuacji remisu na parędziesiąt sekund przed końcem (vide mecz z BobcatS) James mając piłkę nie trudzi się myśleniem i rozgrywaniem akcji robi starą metodą ryzykowne wejścia pod kosz, które wychodzą tylko przy ekipach bie mających pojęcia o defensywie, to widać że ta ekipa nie ma zbytniego pomysłu na konstruowanie akcji. No cóż. Może z czasem coś się zmieni jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porażka na konto Chrisa Bosha, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Nie potrafił W OGÓLE zastawić Randolpha w 4 kwarcie. Co nam z tego, że dobrą D wymusimy trudny rzut kiedy Bosh daję zbierać Randolphowi, do tego faulując go :x Ta jego trójka, podobnie jak z NOH to taka musztarda po obiedzie. Rozumiem, że Zach jest jednym z lepszych zbieraczy w lidze ale dać mu zbierać wszystko na naszej desce?

 

Co do LeBrona - nie śledziłem go dokładnie w ostatnich latach ale wydaje mi się, że na początku sezonu jego rzut jest zawsze loteryjny i z biegiem czasu zacznie już cokolwiek trafiać. Dlaczego startował Stackhouse a nie JJ?

 

Udonis wypadnie nam chyba na dłuższy okres, na dodatek Juwan gra ze złamanym nosem. Co znaczy jeszcze więcej Chrisa Bosha i jego świetnej obrony i dobrego zastawiania deski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.