Skocz do zawartości

Psy i inni wielonodzy domownicy


TuPalnik

Rekomendowane odpowiedzi

Temat o psach. To forum ma wszystko. A myślę, że może znajdzie sie pare osób co nieraz wymieni sie pogladami na tematy zwiazane ze zwierzętami.

Ja tam nie wyobrażam se domu bez psa od pewnego czasu. Bo choć posiadanie czworonoga wymaga od człowieka pewnej logistyki, w pewnych wypadkach bardziej skomplikowanej niż z małym dzieckiem, to warto. Warto też przeboleć zniszczone meble, rozkopany ogródek i podpierdzielone żarcie. Po paru latach z pierwszym w pełni moim psem mogę to z pełną odpowiedzialnością powiedzieć.

Sam posiadam owczarka niemieckiego, lat 6. Idealnie dobrany temperamentem do mnie psina, ruch lubi, ale pospać do 9 w weekend też. Na kanapie, bo po co iść na dwor do kojca. Dobry psycholog i motywator. I gwiazda na wsi. Wiecej ludzi go zna niż sołtysa. Towarzyski chłopak.

Ogólnie jarają mnie psy w typie wilków, i w najbliższym czasie kupuję wilczaka czechosłowackiego. Bedzie duet.

Jak tam wasze doświadczenia z domowymi zwierzętami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się pochwalę posiadaniem dwóch psich seniorów, 11-letniego owczarka podhalańskiego, suczki, którą wychowujemy od szczeniaka, a która dwa lata temu cudem uniknęła śmierci i od tego czasu chyba wiek jej się liczy od zera, bo jest niezwykle sprawna i wesoła jak na swój wiek ( no i dzika, jak to owczarki podhalańskie ) oraz 10-letniego kundla, krzyżówkę chyba amstaffa i doga argentyńskiego, który jest chyba najbardziej nieobliczalnym psem, jakiego w życiu na oczy widziałem, wzięty prawie 3 lata temu ze schroniska, gdzie spędził prawie 10 miesięcy, co wyraźnie odbiło się na jego niezrównoważonej psychice ( choć dla mnie i żony pies jest niezwykle łagodny, no ale to trzeba wiedzieć, jak takiego psa wychować ). Jak znajdę więcej czasu, to chętnie opowiem kilka znakomitych historii, które przeżyłem ze swoimi pupilami.

 

Psy to znakomite stworzenia można powiedzieć, że każdy pies to prawdziwy PSYcholog. Dogoterapię człowiek ma w domu za darmo, aczkolwiek są też i minusy. Pies to koszt, pies to odpowiedzialność. Ja na szczęście mam duży dom na zadupiu, ale w mieszkaniu trudno by mi było sobie wyobrazić uszczęśliwienie psa.

 

Poza tym mam też dwie wysterylizowane kotki i więcej mieć nie będę. Kot nie wnosi absolutnie niczego do Twojego życia, nie polecam.

 

Miałem też chomika i bojownika, ale rok po roku zostawiłem je z teściową, jak wyjeżdżałem na wakacje i po powrocie były martwe.

 

Mam też w domu sporo myszy, bo koty się opierdalają, ale to chyba się nie liczy:)


Ogólnie jarają mnie psy w typie wilków, i w najbliższym czasie kupuję wilczaka czechosłowackiego. Bedzie duet.
Jak tam wasze doświadczenia z domowymi zwierzętami?

 

Kiedyś miałem straszną fazę na wilczaka czechosłowackiego, ale odstraszyły mnie opinie na jego temat, bo mimo tego, że ładnie wygląda, to w 1 roku życia zamienia dom w gruzy, jest bardzo ciężki w wychowaniu ( a z moim podhalanem było strasznie ciężko i nadal nie jest tak, że zawsze mnie słucha ) i wymaga dużo uwagi. Ten cały wysiłek nie jest warty tego, że trochę ładniej wygląda i to właściwie tyle. Poza tym, po tym jak wziąłem psa ze schroniska, to chyba już nie będę kupował szczeniaków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem straszną fazę na wilczaka czechosłowackiego, ale odstraszyły mnie opinie na jego temat, bo mimo tego, że ładnie wygląda, to w 1 roku życia zamienia dom w gruzy, jest bardzo ciężki w wychowaniu ( a z moim podhalanem było strasznie ciężko i nadal nie jest tak, że zawsze mnie słucha ) i wymaga dużo uwagi. Ten cały wysiłek nie jest warty tego, że trochę ładniej wygląda i to właściwie tyle. Poza tym, po tym jak wziąłem psa ze schroniska, to chyba już nie będę kupował szczeniaków.

Moi dobrzy znajomi mają wilczaka, a ich starszym psem jest husky, i są zadowoleni. Starszy pies nieco ustawia młodego i pomaga w wychowaniu. Mój owczarek ma mocny charakter i małej pi****le pokaże miejsce w szeregu. ;)

Z reszta pk coś robiłem podstawowy kurs psiego behawiorysty, trzeba sobie wyzwania stawiać + u mnie on bedzie spał i zostawał jak bede wyjeżdżał w kojcu na dworzu, wiele odpadnie zniszczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym mam też dwie wysterylizowane kotki i więcej mieć nie będę. Kot nie wnosi absolutnie niczego do Twojego życia, nie polecam.

 

 

??? Kot na pewno jest bardziej wymagającym zwierzęciem jeśli chodzi o nawiązywanie więzi i kontaktu, ale jeżeli poświęci mu się uwagę i czas (najlepiej od malutkiego kociaka), to potrafi się pięknie odwdzięczyć. Pies to jest level easy i czy go będziesz miał w dupie, czy nie, to będzie za tobą latał i cię uwielbiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pochowałem mojego 15-letniego wilczura w czerwcu, bardzo odczułem utratę zwierzaka, zwłaszcza, że był ze mną pół życia. Następnego psa pewnie wezmę ze schroniska, choć jeśli chodzi o rasę to jestem miłośnikiem welsh Corgi, przezabawne i diablo inteligentne są te liski ;)

 

Miłośnikom psów polecam też film  "Dog's Purpose" - bardzo pozytywny familijny, trochę wyciskacz łez ;) 

 

https://www.youtube.com/watch?v=1jLOOCADTGs

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

??? Kot na pewno jest bardziej wymagającym zwierzęciem jeśli chodzi o nawiązywanie więzi i kontaktu, ale jeżeli poświęci mu się uwagę i czas (najlepiej od malutkiego kociaka), to potrafi się pięknie odwdzięczyć. Pies to jest level easy i czy go będziesz miał w dupie, czy nie, to będzie za tobą latał i cię uwielbiał.

Miałem w życiu kilkanaście kotów i są to tak tępe i niewdzięczne stworzenia, że chyba tylko do człowieka można je porównać. Zwierzę domowe jest dla człowieka, a nie na odwrót. Na czym polega to odwdzięczanie? Na wskakiwaniu na kolana, kiedy chce być głaskany i ocieraniu się o nogi, kiedy chce być nakarmiony? To nie jest odwdzięczanie się:)

 

Zdecydowanie wolę relację, w której mogę mieć zwierzę w dupie, a ono za mną lata i mnie uwielbia niż relację, w której ja latam za zwierzęciem, która ma mnie w dupie.

 

Pies to jest level easy ( chociaż akurat ja mam psy, które są na poziomie hard i deadly hard ), ale w posiadaniu zwierzęcia domowego nie chodzi o level. A jak chodzi to zawsze możesz próbować oswoić mrówkę, albo komara:)

 

Być może są ludzie, którym kot coś daje, ale musiałbyś sprecyzować konkretnie, o jakie wartości i odwdzięczanie Ci chodzi, bo nic mi do głowy nie przychodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem w życiu kilkanaście kotów i są to tak tępe i niewdzięczne stworzenia, że chyba tylko do człowieka można je porównać. Zwierzę domowe jest dla człowieka, a nie na odwrót. Na czym polega to odwdzięczanie? Na wskakiwaniu na kolana, kiedy chce być głaskany i ocieraniu się o nogi, kiedy chce być nakarmiony? To nie jest odwdzięczanie się:)

 

Zdecydowanie wolę relację, w której mogę mieć zwierzę w dupie, a ono za mną lata i mnie uwielbia niż relację, w której ja latam za zwierzęciem, która ma mnie w dupie.

 

Pies to jest level easy ( chociaż akurat ja mam psy, które są na poziomie hard i deadly hard ), ale w posiadaniu zwierzęcia domowego nie chodzi o level. A jak chodzi to zawsze możesz próbować oswoić mrówkę, albo komara:)

 

Być może są ludzie, którym kot coś daje, ale musiałbyś sprecyzować konkretnie, o jakie wartości i odwdzięczanie Ci chodzi, bo nic mi do głowy nie przychodzi.

Znam gościa, który pracuje z dużymi kotami. W sensie kilka razy do roku jeździ do Afryki i pomaga w powrocie do zdrowia lwom i innym tego typu kociakom. Duże koty mu sie odwidzieczają tym, że go nie jedzą. Liczy się? Edytowane przez TuPalnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to pies w problemach doradza i PITa wypełnić pomoże? Mnie się tam koci, indywidualistyczny sposób bycia podoba. Eryko to wyżej ładnie opisał. Lubię kocią powściągliwość, lubię jak przychodzą się ze mną kimnąć, jak wypierdalają się na grzbiecie na kaloryferze jak zaczynają grzać (a wcześniej proszą oczami, żeby pomóc im tam wejść, bo za dużo sadełka na zimę przybyło), jak towarzyszą przy wszystkich pracach domowych nie wpierdalając się w co popadnie dookoła i nie drąc japy, jak na swój sposób okazują tęsknotę, jak tulą się do właścicieli, jak z nimi gadają (moja kotka potrafi przez 10 minut "rozmawiać" z moją mamą pomiaukując w różnych tonacjach). Ale tak właściwie to nie do końca potrafię powiedzieć czemu mnie tak do nich ciągnie. To nie kwestia logicznego wyboru.

 

k****, prawie się wzruszyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam w domu psa i świnkę morską. To nie pierwszy pies. W domu rodziców były 2, w moim to też 2. Pierwszy to wyżeł francuski, wytargany z kojca od kogoś kto traktował co jak psa stróżującego. Pies po przeżyciach, ale do rany przyłóż. Po 4 latach bez psa zdecydowaliśmy się na kolejnego. Teraz miał być mniejszy i mamy posokowca bawarskiego. Po za tym, że do 3 roku życia w domu było wesołobo gryzł wszystko, szczególnie gdy była sama. Teraz jest spokój. Pies łagodny, nie przeszkadza jej jak inne zwierzę wyjada jej z miski. Straszny leloś. Ja chciałem innego psa, ale wybór zasadniczo należał do kobiety i dziecka.

Świnka morska jest wyborem syna. Jest w niej zakochany. Mnie ten zwierz nie rusza. Miałem kiedyś szczura i z nim byłem związany.

Kotów nie lubię i jakoś nie zapowiada się aby to uległo zmianie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam gościa, który pracuje z dużymi kotami. W sensie kilka razy do roku jeździ do Afryki i pomaga w powrocie do zdrowia lwom i innym tego typu kociakom. Duże koty mu sie odwidzieczają tym, że go nie jedzą. Liczy się?

 

Był taki koleś co jeździł do niedźwiedzi, ale go w końcu zjadły skubane. Werner Herzog nawet o nim film nakręcił ;)

 

https://www.youtube.com/watch?v=uWA7GtDmNFU

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eryko to zajebiscie opisal. Robisz dwie godziny obiad a potem wskakuje w niego kot i nie masz co zjesc. To jest wlasnie to.

 

To akurat jest słaby argument, bo psy też robią gnój, a mój ś.p. Leon miał taki radar na to co się dzieje w kuchni, że nie znasz dnia ani godziny. Kiedyś zeżarł ze stołu całą blachę ciasta jak był jeszcze młodym psiakiem, wszyscy się dziwli jak on to zmieścił w tym małym brzuchu. No a później cały ogródek był zaminowany jak Kambodża ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się przy kotach nie czuję jak śmieć, więc może dlatego mam lepsze wrażenia. 

 

 

 

 

Mam wrazenie ze cechy kota przypisujesz psy. Jak to pies wpierdala sie w co popadnie? Przeciez to zalezy jak go wychowasz (a kota nie wychowasz). To pies drze jape? Przeciez psu wydasz komende ( jak go wychowasz) i przestaje szczekac. Rozumiem ze kot twojej mamy jak drze jape to oczywiscie panujecie nad tym kiedy zamknie morde? 

 

Kot z natury nie jest w stanie drzeć gumiora tak jak pies. Po prostu ja w dużym stopniu lubię w kotach to, co Ty uważasz za wady, dlatego się nie dogadamy :D

Edytowane przez macias
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat jest słaby argument, bo psy też robią gnój, a mój ś.p. Leon miał taki radar na to co się dzieje w kuchni, że nie znasz dnia ani godziny. Kiedyś zeżarł ze stołu całą blachę ciasta jak był jeszcze młodym psiakiem, wszyscy się dziwli jak on to zmieścił w tym małym brzuchu. No a później cały ogródek był zaminowany jak Kambodża ;)

Dopóki psa nie nauczysz pewnych rzeczy a ze dwa, trzy miesiace musisz poswiecic na to, to zdarzaja sie rozne historie. Ale potem masz do konca zycia psa spokoj. Chyba ze olejesz wychowanie. Pies nie zwinal mi niczego ze stolu od lat. A koty wiele razy.

Ja się przy kotach nie czuję jak śmieć, więc może dlatego mam lepsze wrażenia.

 

 

 

Kot z natury nie jest w stanie drzeć gumiora tak jak pies. Po prostu ja w dużym stopniu lubię w kotach to, co Ty uważasz za wady, dlatego się nie dogadamy :D

Randomowy pies na pewno. Ja mam dwa wychowane psy ktore przestaja szczekac na komende i permanentnie drace mordy koty jak tylko miska nie jest dostatecznie pelna lub jedzenie nie jest dosc smaczne wiec argument o halasie psow i powsciagliwosci kotow jest dla mnie calkowicie niezrozumialy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój był wyszkolony na komendy i dość posłuszny ale był żarłocznym c***kiem i jak tylko coś przyczaił to chaps do gęby. Może faktycznie jakieś błędy w wychowaniu były, ale takie są u każdego. Najbardziej muszą się pilnować ci co mają niebzepieczne rasy. Mój wujek miał dwa rottweilery i jeden był taki to rany przyłóż rozkoszny 70  kilowy grubasek, a drugi typowy samiec alfa nieufający ludziom. Ten pierwszy wariował na mój widok i leciał po piłkę, a tego drugiego bałem się jak cholera. Tak więc wychowanie to nie wszystko i nad wszystkim nie jesteś w stanie zapanować chyba że jesteś profesjonalnym treserem/trenerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się że kota nie można wychować. Na początku to jest u kota wolna Amerykanka, robi co chce. Ale jak się go potrzyma za karczycho, to szybko ogarnia.

 

Mam ponad 20 lat doświadczeń z różnymi kotami (dom, praca przy adopcjach) i powiem ci wprost: nie masz racji i masz fatalne podejście do zwierząt. "Trzymanie za karczycho"? Co to w ogóle jest? Tak się traktuje może świnie przed ubojem albo psy na wsi jak kurę zjedzą...

 

Kotów się nie tresuje, a przez to, że próbujesz masz dzikusa w domu, który z całego serca cię nienawidzi, ale toleruje, bo mu dajesz żreć :)

Poza tym pies podnosi poczucie wlasnej wartosci. Przy psie czujesz sie jak krol, a przy kocie jak smiec.

 

Cóż, jeśli ktoś potrzebuje podnosić sobie poczucie własnej wartości, panując nad słabszym (tj. zwierzęciem), to faktycznie pies jest dla niego znacznie lepszym wyborem. Ja nigdy nie czułem takiej potrzeby, moje koty mnie kochają, a ich niesforność to dla mnie zaleta, a nie wada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cóż, jeśli ktoś potrzebuje podnosić sobie poczucie własnej wartości, panując nad słabszym (tj. zwierzęciem), to faktycznie pies jest dla niego znacznie lepszym wyborem. Ja nigdy nie czułem takiej potrzeby, moje koty mnie kochają, a ich niesforność to dla mnie zaleta, a nie wada.

 

Może źle się wyraziłem z tym królem. Realizujesz się poprzez nie tyle panowanie, co kształtowanie charakteru zwierzęcia i wychowywanie go. Też kiedyś myślałem, że jeden kot mnie kocha. 4 lata był kochanym domowym kocurkiem. A potem poszedł z domu. Wrócił po roku, wszedł do domu, zwymiotował na środku pokoju, wyszedł i do tej pory nie wrócił. Od tej pory nie wierzę, że koty są zdolne do kochania.

 

No ale skoro masz doświadczenie z ośrodków adopcyjnych, to mam dwa pytania natury praktycznej:

1) Czy przenoszenie kota za kark, tak jak kotka przenosi małe sprawia mu jakiś ból? Oczywiście chodzi mi o delikatne przeniesienie w ten sposób kota z miejsca na miejsce, a nie "wychowywanie go".

2) Jak przekonać kota, żeby połknął tabletkę na robaki ( proszę nie wrzucać porad z nonsensopedii:) )?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może źle się wyraziłem z tym królem. Realizujesz się poprzez nie tyle panowanie, co kształtowanie charakteru zwierzęcia i wychowywanie go. Też kiedyś myślałem, że jeden kot mnie kocha. 4 lata był kochanym domowym kocurkiem. A potem poszedł z domu. Wrócił po roku, wszedł do domu, zwymiotował na środku pokoju, wyszedł i do tej pory nie wrócił. Od tej pory nie wierzę, że koty są zdolne do kochania.

 

No ale skoro masz doświadczenie z ośrodków adopcyjnych, to mam dwa pytania natury praktycznej:

1) Czy przenoszenie kota za kark, tak jak kotka przenosi małe sprawia mu jakiś ból? Oczywiście chodzi mi o delikatne przeniesienie w ten sposób kota z miejsca na miejsce, a nie "wychowywanie go".

2) Jak przekonać kota, żeby połknął tabletkę na robaki ( proszę nie wrzucać porad z nonsensopedii:) )?

 

Koty nie są dla wszystkich, bo są na swój sposób "specjalne". Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, na co się decyduje, przygarniając kota. To nie jest futerkowa zabawka, tylko pełnoprawny domownik i to często trudny we współżyciu. Da się go nauczyć (odpowiednio wcześnie) prostych rzeczy, np. sikania do kuwety, czy drapania przeznaczonych do tego miejsc, ale charakteru się nie zmieni i po prostu trzeba go zaakceptować, nierzadko podporządkowując się w jakimś stopniu. To, że kot nie robi tego co mu się każe, to nie dlatego, że jest głupi i nie rozumie, tylko dlatego, że najzwyczajniej w świecie... ma to w dupie. Także dla fanów "wychowywania" zwierząt są psy i tego się trzymajmy. 

 

Co do Twojej historii - obstawiam, że kot nie był wykastrowany i natura zwyciężyła. Po to właśnie jest ten zabieg - żeby domowy kot był domowy.

 

1) Może sprawiać ból, a na pewno przysparza stresu i jest całkowicie niepotrzebne. Nie umiemy tego zrobić jak "kocie mamy" i nimi nie jesteśmy, wiec trzymajmy się prawidłowej techniki przenoszenia zwierzęcia, tj. chwytu pod przednimi łapami i drugą ręką pod tyłkiem :)

 

2) Tabletki są na tyle małe, że rozkruszone w mokrej karmie najczęściej są niezauważalne dla kota. Nie polecam próbować podawania na siłę, trzymając zwierzę, bo pewnie i tak wyrzyga, a już na pewno to zapamięta i następnym razem cię podrapie.

 

Jako, że moje koty średnio przepadają za mokrą karmą, bo są rozpieszczone, to najczęściej dostają polędwiczkę z kurczaka z "wkładką".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.