Skocz do zawartości

Kącik dietetyczny


ely3

Rekomendowane odpowiedzi

Na typowego Janusza czeka dużo pułapek np. jeśli wcześniej piłeś powiedzmy 1 litr coli i zamieniasz ten litr coli na 1 l soku pomarańczowego to kalorycznie wychodzi na mniej więcej to samo.

 

Ziemniaki to jest ciekawy temat - 100 gram ugotowanych ziemniaków dostarczają ~70 kcal, 100 gram ugotowanego ryżu to ~350kcal

1 torebka ryżu = 0,5 kg ziemniaków pod względem kaloryczności.

 

 

Pudło, 100 gram ryżu przed obróbką ma 350 kcal, po ugotowaniu mamy tego około 200g.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pudło, 100 gram ryżu przed obróbką ma 350 kcal, po ugotowaniu mamy tego około 200g.

 

Ale, że niby co chcesz mi przekazać, że tych kalorii jest 700 czy 175?

 

1 torebka ryżu = 0,5 kg ziemniaków pod względem kaloryczności - jest poprawne.

 

100 gram ugotowanego ryżu to ~350kcal, a to nieprecyzyjne, 1 torebka ryżu = 100 gram przed ugotowaniem 200g po to 350 kcal.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu on nie używa żółtek do tego omleta? Zółtko to najlepsza czesc jajka zdaje sie.

Powiem Ci, że ja to już zwariowałem. Jedni mówią, że białko to największe ścierwo, a ja to pi****le i jem w całości po lubię.

 

Furiatowi chodzi chyba o to, że w żółtku jest sporo tłuszczu, którego rano nie chce aplikować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci, że ja to już zwariowałem. Jedni mówią, że białko to największe ścierwo, a ja to pi****le i jem w całości po lubię.

 

Furiatowi chodzi chyba o to, że w żółtku jest sporo tłuszczu, którego rano nie chce aplikować.

 

Białko ogólnie ścierwem nie jest, ale jest na pewno dużo mniej wartościowe niż żółtko. No i białko dużo bardziej i dużo częściej uczula. 

 

Ale ogólnie najlepiej nie kombinować i nie pitolić głupot o tłuszczach tylko jeść jajka w całości. Te tłuszcze z żółtka to jedne z najważniejszych dla człowieka substancji.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białko ogólnie ścierwem nie jest, ale jest na pewno dużo mniej wartościowe niż żółtko. No i białko dużo bardziej i dużo częściej uczula. 

 

Ale ogólnie najlepiej nie kombinować i nie pitolić głupot o tłuszczach tylko jeść jajka w całości. Te tłuszcze z żółtka to jedne z najważniejszych dla człowieka substancji.

"I ja tak sadzę Poraziński... i ja tak sądzę."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dziś w kąciku dietetycznym to co na diecie najlepsze czyli Cheat Meal. Mówię wam nie ma to jak po 2 tygodniach ścisłej diety ( buduję masę obecnie a jak coś robić to na 100%) wpierdzielić sobie kawałek tarty bananowej z bitą śmietaną . Jak zobaczyłem ją w restauracji to uznałem, że to musi być ten Cheat. Od razu lepiej wchodzą dietetyczne wynalazki mojej laski. Dobrze, że jej się chce te wszystkie kalorie i inne gówna liczyć.

To faktycznie na 100% jedziesz, jak dziewczyna wszystko za Ciebie liczy :grin:

 

Tak w ogóle to zazdroszczę osobom, które są w stanie budować masę jedząc 100% czysto.

Moje TDEE jest na takim poziomie, że nie ma na to szans, ja nawet na redukcji przez spory czas dobijałem kalorie cukrami prostymi i pieczywem.

Edytowane przez Maciek9020
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Mam 180cm, po zimie łapałem juz ok 92-3kg i powiedziałem sobie, że coś trzeba z tym zrobić.

Co prawda mam raczej 'mięsistą' budowę , więc dla ludzi z zewnątrz wyglądałem raczej normalnie, ale oponka zaczynała się juz zddecydowanie za duża, no i trochę też na cycki weszło - jak zdejmowłem koszulkę to nie miałem ochoty chwalić sie tym co było widać :tongue:

 

Moją standardową wagą było zazwyczaj 83-85kg i nigdy nie miałem problemów z utrzymaniem jej - raz jadło się mniej, innym razem więcej i jakoś się wyrównywało. Teraz mam 28 lat, kilka lat temu zacząłem regularnie jeździć samochodem i pracę typowo siedzącą, wyprowadziłem się z domu rodzinnego , gdzie miałem psa, nie bylo juz czasu na jakiegos kosza za bardzo , bo po pracy mam jeszcze jedną - też siedzącą - 2h w domu.

Zainstalowałem krokomierz w tel i wyszło mi, ze dziennie zamiast 8-10tys robie 2-3tys kroków. Do tego zadyszki przy najmniejszym ruchu fizycznym, schodach, kołatanie pikawy, etc.

 

Przez 3 miesiące trzymałem taką powiedzmy względną dietę (rezygnacja ze słodkich napojów, chipsów, orzeszków ziemnych, więcej węgli złożonych, mniej chleba białego, albo prawie wyłącznie żytni.) no i zacząłem jeść ŚNIADANIA! - nauczyłem się tego po 27 latach życia. Do tej pory żarcie z rana zawsze rosło mi w ustach.

Poza dietą 3x w tygodniu chodziłem na siłownię (raczej bez odstępstw).

 

Początkowo na bieżni problem sprawiało 200-300m 9km/h (!) przy marszobiegu + 500m wioseł, co było tylko rozgrzewką przed treningiem siłowym.

Progres niesamowity bo po 2 miesiącach całkeim spokojnie bylem w stanie przebiec 3km 11km/h ciągiem, albo interwałem (9km/h 100m + 14km/h 200m). Na wiosłach 2000m robię w ok 8min (rekordowo 7:52)

 

Wydawało mi się, że nie mam czasu na ćwiczenia, w dniu treningu moj dzien wyglada tak:

7:40 pobudka, 8:00 śniadanie, 8:35 wychodzę do pracy, 17:30 jestem na swoim osiedlu - robię zakupy, 18:00 jestem w domu -> robię obiad - 18:30 jem obiad. 20-20:30 jadę na siłownię, a czas pomiędzy 18:30-20:30 wykorzystuję na zrobienie swojej drugiej pracy.

Na siłowni spędzam średnio 1,5h więc w domu jestem ok 22. Kończę drugą pracę.

 

I wiecie co jest najlepsze?

 

Że normalnie drugą pracę też kończyłem o 22. A pomiędzy 17:30 a 22 c*** wie co się działo 'odpoczywałem'. Dzień z siłownią mam duzo bardziej zorganizowany, dopięty, a dzieki temu, że sie poruszam mam dużo więcej mocy i dużo lepszą psychę + dużo mniej piję alkoholu, bo zamiast średniej 5-6x w tygodniu (choćby glupie piwko po pracy, czy szklanka whisky) teraz piję 2-3x w tygodniu, a czasami wcale.

Aha, w marcu rzuciłem też fajki.

 

W ciągu 3 miesięcy zrzuciłem wagę do 85kg, przy jak to u początkującego zyskałem również masę mięśniową - większy bicek, lepszy zarys klatki, czy rąk - wprawdzie nadal daleko do tego, czym moznaby sie pochwalić, ale o niebo lepiej niż bylo.

Potem przyszły 2 wyjazdy na wakacje all inclusive, więc pojadłem i popiłem, nastepnie kontuzja, więc starałem się codziennie śmigać przynajmniej na rowerze (rower kupiłem pierwszy raz po chyba 12 latach, odkąd zajebali mój komunijny :grin: )

Miałem przerwę lipiec, sierpień, wrzesień. Przytyłem znowu jakies 3-4kg, ale nadal wygladam dużo lepiej niż wyglądałem, sporo dobrych rzeczy pojadłem.

Od początku października wróciłem 3x w tygodniu na siłkę i powoli wracam do formy, chociaz waga na raie prawie, że stoi w miejscu - jem zdrowo, ale poki co nie pilnuję za bardzo bilansu kalorycznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mam to samo odkąd skręciłem kostkę, miesiąc L4, żarcie na telefon, teraz 2 tygodnie temu wróciłem do pracy, ale jestem ociężały, wyjeżdżam o 7:40, wracam o 18:00~ i obrócę się 2x wokół swojej osi i chce mi się spać. Jak śmigałem na siłkę to po pracy jechałem na trening, miękkimi nogami wciskałem pedały w samochodzie, żeby dojechać do domu, najpierw gotowałem, potem prysznic, była 22:30~ i dopiero wtedy mnie łamało spanie... 

 

Kto startuje ze mną od 10go? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 180cm, po zimie łapałem juz ok 92-3kg i powiedziałem sobie, że coś trzeba z tym zrobić.

Co prawda mam raczej 'mięsistą' budowę , więc dla ludzi z zewnątrz wyglądałem raczej normalnie, ale oponka zaczynała się juz zddecydowanie za duża, no i trochę też na cycki weszło - jak zdejmowłem koszulkę to nie miałem ochoty chwalić sie tym co było widać :tongue:

 

Moją standardową wagą było zazwyczaj 83-85kg i nigdy nie miałem problemów z utrzymaniem jej - raz jadło się mniej, innym razem więcej i jakoś się wyrównywało. Teraz mam 28 lat, kilka lat temu zacząłem regularnie jeździć samochodem i pracę typowo siedzącą, wyprowadziłem się z domu rodzinnego , gdzie miałem psa, nie bylo juz czasu na jakiegos kosza za bardzo , bo po pracy mam jeszcze jedną - też siedzącą - 2h w domu.

Zainstalowałem krokomierz w tel i wyszło mi, ze dziennie zamiast 8-10tys robie 2-3tys kroków. Do tego zadyszki przy najmniejszym ruchu fizycznym, schodach, kołatanie pikawy, etc.

 

Przez 3 miesiące trzymałem taką powiedzmy względną dietę (rezygnacja ze słodkich napojów, chipsów, orzeszków ziemnych, więcej węgli złożonych, mniej chleba białego, albo prawie wyłącznie żytni.) no i zacząłem jeść ŚNIADANIA! - nauczyłem się tego po 27 latach życia. Do tej pory żarcie z rana zawsze rosło mi w ustach.

Poza dietą 3x w tygodniu chodziłem na siłownię (raczej bez odstępstw).

 

Początkowo na bieżni problem sprawiało 200-300m 9km/h (!) przy marszobiegu + 500m wioseł, co było tylko rozgrzewką przed treningiem siłowym.

Progres niesamowity bo po 2 miesiącach całkeim spokojnie bylem w stanie przebiec 3km 11km/h ciągiem, albo interwałem (9km/h 100m + 14km/h 200m). Na wiosłach 2000m robię w ok 8min (rekordowo 7:52)

 

Wydawało mi się, że nie mam czasu na ćwiczenia, w dniu treningu moj dzien wyglada tak:

7:40 pobudka, 8:00 śniadanie, 8:35 wychodzę do pracy, 17:30 jestem na swoim osiedlu - robię zakupy, 18:00 jestem w domu -> robię obiad - 18:30 jem obiad. 20-20:30 jadę na siłownię, a czas pomiędzy 18:30-20:30 wykorzystuję na zrobienie swojej drugiej pracy.

Na siłowni spędzam średnio 1,5h więc w domu jestem ok 22. Kończę drugą pracę.

 

I wiecie co jest najlepsze?

 

Że normalnie drugą pracę też kończyłem o 22. A pomiędzy 17:30 a 22 c*** wie co się działo 'odpoczywałem'. Dzień z siłownią mam duzo bardziej zorganizowany, dopięty, a dzieki temu, że sie poruszam mam dużo więcej mocy i dużo lepszą psychę + dużo mniej piję alkoholu, bo zamiast średniej 5-6x w tygodniu (choćby glupie piwko po pracy, czy szklanka whisky) teraz piję 2-3x w tygodniu, a czasami wcale.

Aha, w marcu rzuciłem też fajki.

 

W ciągu 3 miesięcy zrzuciłem wagę do 85kg, przy jak to u początkującego zyskałem również masę mięśniową - większy bicek, lepszy zarys klatki, czy rąk - wprawdzie nadal daleko do tego, czym moznaby sie pochwalić, ale o niebo lepiej niż bylo.

Potem przyszły 2 wyjazdy na wakacje all inclusive, więc pojadłem i popiłem, nastepnie kontuzja, więc starałem się codziennie śmigać przynajmniej na rowerze (rower kupiłem pierwszy raz po chyba 12 latach, odkąd zajebali mój komunijny :grin: )

Miałem przerwę lipiec, sierpień, wrzesień. Przytyłem znowu jakies 3-4kg, ale nadal wygladam dużo lepiej niż wyglądałem, sporo dobrych rzeczy pojadłem.

Od początku października wróciłem 3x w tygodniu na siłkę i powoli wracam do formy, chociaz waga na raie prawie, że stoi w miejscu - jem zdrowo, ale poki co nie pilnuję za bardzo bilansu kalorycznego.

 

kiedy Ty znajdujesz czas na nba i forum ? :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tego czasu dużo mniej niż kiedyś, ale przynajmniej kasy dużo więcej, a to dobra strona tego całego zamieszania. :smile:

Siłownię mam 3x w tygodniu, zostaje więc 4 dni, gdzie tego czasu jest więcej.

 

Są ludzie którzy mają np. 2kę dzieci - Ci to mają dopiero przejebane :grin:

 

Czyli nie tylko ja mam taką różnicę, że śmieciowe żarcie wychodzi drożej niż zakupy do diety?

 

Robiłeś jakieś rachunki?

Edytowane przez Cardi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie tylko ja mam taką różnicę, że śmieciowe żarcie wychodzi drożej niż zakupy do diety?

 

Robiłeś jakieś rachunki?

 

To nawet nie tyle chodzi o śmieciowe żarcie. Jeśli zwracasz uwagę na to co jesz to lepiej kontrolujesz wydatki na żarcie, bo bardziej świadomie wydajesz kasę. Do tego zwykle przejście na dietę wiążę się z ograniczeniem żarcia na mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nawet nie tyle chodzi o śmieciowe żarcie. Jeśli zwracasz uwagę na to co jesz to lepiej kontrolujesz wydatki na żarcie, bo bardziej świadomie wydajesz kasę. Do tego zwykle przejście na dietę wiążę się z ograniczeniem żarcia na mieście.

 

Zgadzam się, co miesiąc jak trzymałem bilans zaczynałem zbierać paragony i co miesiąc po 3-4 dniach zapominałem ich brać :) Więc jestem ciekaw jak to dokładnie wygląda. Żarcie na mieście jest dużo droższe wg mnie, bo po kupieniu wszystkich drogich rzeczy, co w mojej diecie stanowi słój miodu, oliwa, migdały później dokupuję tylko kurę/inne mięso, warzywa i ryż/makaron, więc nie jest aż tak źle, ale myślałem że Julius ma jakieś rachunki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.