Skocz do zawartości

Nash vs. Stockton


Bastillon

Rekomendowane odpowiedzi

zazwyczaj wchodzi w pomalowane, sciaga obrone i odrzuca do czystego

 

czyli jestem zajebistym rozgrywajacym bo zawsze myslalem ze nie potrafie tego robic.

 

jedyne asysty(prawie jedyne) jakie odnotowuje to wlasnie po takich zagraniach, wbiegam sciagam i oddaje,

 

ale w ataku pozycyjnym za cholere nie potrafie nikogo wykreowac, ale juz sie tym nie martwie bo wiem ze nie nabijam asyst

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazwyczaj wchodzi w pomalowane, sciaga obrone i odrzuca do czystego

a dlaczego mimo bicia rekordów pkt Suns nie odnosili sukcesów? przez to ,że nie mieli obrony? to też.

 

ale właśnie takie "szarpane granie "(tak to można nazwać potocznie )jest samobójcze dla zespołu. nash dwa razy więcej traci energii na atak ,bo musi wchodzić na kosz ,ściągać obrońców ,biegać w kółko .

john prostymi pickami z malonem ,można powiedzieć grając kanony koszykówki ,rozbijał większość ekip nba. a utaha akurat w tamtych czasach miała konkurencje na zachodzie. każda poukładana ekipa ,grająca na halfcourcie gra picka gdy nie wychodzi zagrywka. jest to najprostsze zagranie nawet to grają drużyny w podstawówce.

tak jak spurs z suns . grają zagrywkę aby zmęczyć obronę (w przypadku szaprania nasha ,męczy góra 2-3 zawodników) a jeśli nie wychodzi to mają proste zagrania z kanonu. gra na low-post do tima ,lub pick przez manu lub tonego.

te szapranie jest dobre na krótką metę dlatego to co charakteryzowało suns jak grali z nashem jeszcze przed tym rokiem to runy w górę i w dół. brak stabilizacji. brak konsekwencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale w ataku pozycyjnym za cholere nie potrafie nikogo wykreowac, ale juz sie tym nie martwie bo wiem ze nie nabijam asyst

to w half court sie nie wchodzi juz w pomalowane ? oczywiscie to nie jest jedyny rodzaj asyst Nasha, po prostu te sa bardzo czeste.

 

brak sukcesow Suns nie mialo nic wspolnego z ich atakiem. mieli jedna z najlepszych ofensyw ever i jesli wziac pod uwage caly 3 letni okres 2005-2007, to podejrzewam ze tylko Showtime i Dallas Nasha mogloby konkurowac z tamtym Phoenix(w ataku). brak sukcesow Suns bral sie z tego, ze byli tylko przecietnie broniacym zespolem, przede wszystkim ze wzgledu na olbrzymie ilosci pktow przeciwnikow z pomalowanego po ofensywnych zbiorkach za ktore ciezko winic Nasha.

 

tylko powiedzmy sobie szczerze...

Gasol

Pierce

Manu

Shaq

Manu

oto 2 najlepszy gracz mistrzowskiego zespolu w ostatnich 5 sezonach.

czy do tej grupy mozna zaliczyc Amare lub Mariona ?

 

nie, zdecydowanie nie. ja tam nie mam wielkich watpliwosci, ze Nash z drugim graczem tego kalibru nie mialby wielkich problemow ze zdobyciem mistrzostwa. Gasol pasowalby do Suns bardziej niz jakikolwiek inny wysoki, ktory gral dla Phoenix. wkraczamy tutaj juz w calkowicie inna sfere argumentow, ale skoro juz ktos glosi takie idiotyzmy ze Suns nie zdobyli mistrzostwa, bo Nash wybijal zespol z rytmu w ataku(chociaz ten atak byl na poziomie all-time) to juz musialem zabrac glos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko powiedzmy sobie szczerze...

Gasol

Pierce

Manu

Shaq

Manu

oto 2 najlepszy gracz mistrzowskiego zespolu w ostatnich 5 sezonach.

czy do tej grupy mozna zaliczyc Amare lub Mariona ?

 

nie, zdecydowanie nie. ja tam nie mam wielkich watpliwosci,

no gratulacje walnąłeś niejednego babola w swojej karierze, ale to przebija niejednego z twoich słynnych e-basketowych początków :? przeszedłeś samego siebie w tym zaślepieniu Nashem, wstaw obecnego Amare (już nie mówię nawet o tym sprzed operacji) do zeszłorocznych Lakers w miejsce Gasola czy do Heat w 2006 roku w miejsce Shaqa i masz tytuł. KG + Amare pod koszem też widzę bardzo duże szanse, podobnie jak dałbyś go obok Duncana.

 

Prawda jest taka, że wiele z jego wad czy to obok KG, Duncana czy Bryanta nagle by zniknęło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brak sukcesow Suns nie mialo nic wspolnego z ich atakiem. mieli jedna z najlepszych ofensyw ever i jesli wziac pod uwage caly 3 letni okres 2005-2007, to podejrzewam ze tylko Showtime i Dallas Nasha mogloby konkurowac z tamtym Phoenix(w ataku). tylko powiedzmy sobie szczerze...

 

 

Po raz kolejny widać, że NBA to się Ty interesuejsz od niedawno i niewiele wcześniej widziałeś.

 

Po pierwsze jeśli nawet taką MEGA ofensywę Suns miał to oni mogli być porównywani z Showtime, a nie odwrotnie...

 

Po drugie - jeśli uważasz, że Suns z tamtych lat reprezentowała poziom Showtime i kilku innych takich teamów to gratuluję wyobraźni.

 

Po trzecie - Dallas z Nashem jedna z najlepszych ofensywnych w historii NBA ... rozumiem fascynację, a wręcz kult Stevea jakim go otaczasz, ale ty chyba sobie jaja robisz ...

 

Po czwarte - jakim cudem ich ofensywa nie miała nic wspólnego z brakiem sukcesów ?!?!?! A przepraszam bardzo kot stosował filozowię : nei bronimy tylko rzucamy najwięcej ile się da i jak się da i może wygramy ?

 

Nie mogę Cię obwiniać, że prawdopodobnie gówno widziałeś co działo się jeszcze 10-15 lat temu w tej lidze bo jeszcze pewnie w pieluchach chodziłeś. Tak samo jak ja gówno widziałem co działo się 30-35 lat temu bo sam w pieluchach chodziłem i nie mieliśmy w tamtych czasach takich rozrywek w telewizji, ale na Boga ... ja nie wypowiadam się tamtych czasach z PEŁNYM PRZEKONANIEM, że coś było tak, a nie inaczej bo bym się tylko ośmieszył. Niestety ty to robisz i tak to potem wychodzi. Nie tędy droga !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no gratulacje walnąłeś niejednego babola w swojej karierze, ale to przebija niejednego z twoich słynnych e-basketowych początków :? przeszedłeś samego siebie w tym zaślepieniu Nashem, wstaw obecnego Amare (już nie mówię nawet o tym sprzed operacji) do zeszłorocznych Lakers w miejsce Gasola czy do Heat w 2006 roku w miejsce Shaqa i masz tytuł. KG + Amare pod koszem też widzę bardzo duże szanse, podobnie jak dałbyś go obok Duncana.

 

Prawda jest taka, że wiele z jego wad czy to obok KG, Duncana czy Bryanta nagle by zniknęło

ja tylko czekam az Amare odejdzie z Suns, wtedy zobaczymy jego prawdziwa wartosc tak jak ma to miejsce obecnie z Marionem, Shaqiem i cala reszta graczy ktorzy grali z Nashem duzo lepiej niz bez niego.

 

tak, na pewno LA z Amare wygraliby z Magic. moze przypomne ci ze w akcjach w ktorych Dwight byl kryty przez Gasola, nie zdobyl zadnego pktu. sadze, ze z Amare na pewno by zadnego pktu nie zdobyl i wcale nie moglby mu pakowac na ryju na kazdym k**** possession :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

śmiejesz się o napierdoliłeś w tym temacie takich głupot,że powinno Cię zbanować dla ochłody.

 

winą Suns nie był atak? znowu Ci cyferki przysłoniły świat.

nie muszę pisać ,że Parker jest dużo szybszy od Nasha. a widziałeś kiedyś popierdalających cały mecz spurs? nie. tylko wtedy kiedy grają small-ballem aby zmienić tok/tempo gry. tylko wtedy przyspieszają ,kiedy jest na to cały czas.

hasanie cały mecz po boisku to samobójcza broń. wbij sobie to do głowy.

 

atak Dallas był jeszcze lepszy.;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) :) :) :) To dla basta bo mi duzo radochy sprawia swoją twórczością, ale wiesz co ci powiem Nasha uwielbiam ale jest c***owym scorerem bo ma takie nabite punkty, nie dunkuje i rzuca jakoś też nie tak fajnie jak na. Kobe czy Wade :) plus jak to jest że nash który jest znany z tego że jest bardzo przeciętnym obrońcą nie składa się na całość porażek Suns którzy dawali dupy dlatego że byli ogólnie beznadziejni w obronie, i dalej mi nie powiedziałeś jak to jest że system Jazz promuje asysty a system Suns opierający się na szybkich kontrach, już nie.

 

Jestem w 100% pewny ze w twojej gowie to jest porównanie 40 letni Stoc którego widziałeś i 20 paro letni Nash, jest strasznie komiczne że pomimo tylu głosów, ludzi nie mających nic wspólnego z Jazz, których ciężko posądzać nawet o sympatie do tego klubu, którzy starają się tobie wytłumaczyć jak krowie na rozstaju, na czym polega przewaga Stoctona nad Nashem, ty dalej idziesz w zaparte. W sumie to mi ciebie żal bo z taką postawą to będzie ci tylko ciężko w życiu, ale to nie mój problem myśl dalej o sobie jak o alfie itd.

 

ps. Przypomina mi to gościa który kiedyś na stronie Cavs nad Jamesem się zachwycał, powiedział coś takiego " on musi bys najlepszy, ja NBA oglądam od niedawna ale nawet sobie nie wyobrażam aby ktoś mógł być lepszy w historii od Lebrona" , napewno Bast ta postawa ci jest bliska, ale jeszcze raz zachęcam do obejrzenia spotkań archiwalnych, jeśli z jakichś przyczyn nie możesz tego zrobić to z przyjemnością ci prześlę za pośrednictwem poczty kilka spotkań na dvd Jazz, co byś mógł się podkształcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja kojarze glownie Stocktona z meczow przeciwko Rockets w '94 i '95 w PO. Nasha kojarze z calego etapu Phoenix gdzie byl po ukonczeniu 30 r. zycia. nie wiem jakim cudem to ma byc niesprawiedliwe postrzeganie tych graczy. moze mam troche zly obraz Stocka przed soba, bo z Rockets '94 zagral fatalnie, ale i tak w duzej mierze korzystam z numerkow ktore sa obiektywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(1999, 2001, 2002, 2005)

 

czy w tych latach Iverson był najlepszym ofensywnym graczem?

Iverson nigdy nie był najlepszym ofensywnym graczem.

 

co do reszty, to chciałbym abyście zwrócili uwagę jak sprytnie Bastillon manipuluje danymi. na przykład gdy chciał pokazać, jak słabo Stockton wypada w PO, to wybrał jedną z jego najgorszych serii (finały 1998) i porównał z jedną z najlepszych Nasha. albo gdy mówił o ofensywie jazz, to by pokazać jak słaba była nie trzymał się już 1998 roku (bo po co być konsekwentnym…), lecz przeskoczył dużo wcześniej. wiecie czemu? bo w 1998 jazz mieli świetną ofensywę i kłóciło się to z tezą Bastillona.

 

natomiast na początku kariery Stocktona rzeczywiście nie było jakoś wspaniale. nie jest to jednak nic dziwnego, gdy spojrzy się na ówczesnych jazz i przypomni na co ten zespół był nastawiony. otóż była to drużyna defensywa, mająca w swoim składzie być może najlepszego defensora epoki „rzutu za trzy”, a z pewnością najgorszego zawodnika ofensywnego tego okresu. mowa oczywiście o Marku Eatonie i to on jest główną przyczyną tego, że ofensywa jazz nie była w tamtych czasach rewelacyjna. żeby oddać skalę jego aofensywności można powiedzieć, że Ben Wallace to przy nim wirtuoz ataku. no może trochę przesadzam, ale wkład Bena w ofensywę był przynajmniej pozytywny, a Eatona negatywny.

 

tak więc obwinianie Stocktona za przeciętność w ortg jazz jest nieporozumieniem. zresztą ciekawe jak by sobie radził Nash, gdyby jednym z jego podkoszowych była kaleka ofensywna, a cały zespół grałby bardzo wolnym tempem. bo fajnie mówić o najlepszym ataku, gdy się ma Mariona i Amare, ale coś za coś – potem taki Bastillon narzeka, że nie ma zbiórek, że grają nie na swojej pozycji i są ogrywani w PO. ale taka jest właśnie cena tego rzekomo super ataku suns. w ogóle to nie zastanawia was czemu Nash został w suns zamiast podpisać z jakimś contenderem? przecież szans na tytuł nie mieli i nie mają żadnych i na pewno on o tym wiedział. jak dla mnie to wygląda to po prostu na to, że chce sobie jeszcze przez parę lat ponabijać fajne cyferki i tyle, bo nic więcej z tego nie wyniknie, a jak przyjdą porażki w PO, to i tak fani będą winić podkoszowych suns, a nie Nasha (którego "legenda" znów urośnie, bo w przegranej serii będzie miał 25ppg i 12apg). tylko że ci podkoszowi suns są tacy a nie inni właśnie ze względu na kanadyjczyka…

 

wracając do Eatona, to z nim w składzie grającym +25 minut (czyli wszystkie sezony poza dwoma ostatnimi, gdy miał już 35/36 lat i ledwo się ruszał) oraz Stocktonem jako rozgrywającym pierwszej piątki jazz znajdowali się średnio na 13-14 miejscu pod względem ortg (16, 17, 10, 11), natomiast przez następne 12 lat na 4-5 miejscu, a jeśli odejmiemy dwa ostatnie sezony Stocktona, gdy miał 39/40 lat, to wygląda to jeszcze bardziej imponująco, bo jazz przez całą dekadę pod względem ofensywy byli średnio na 3-4 miejscu!

 

żeby jeszcze dokładniej zobaczyć ogólny potencjał utah za czasów Stoctkona w porównaniu z potencjałem suns za czasów Nasha przyjrzymy się zawodnikom, którzy w tych okresach rozegrali najwięcej minut.

 

S5 jazz ’85-‘03

Stockton, Russell, Bailey, Malone, Eaton

 

oczywiście fajnie mieć Malone’a, ale poza tym oprócz tragicznego w ataku Eatona jest co najwyżej przeciętny Bailey (za słaby fizycznie by grać jako PF, za slaby skillowo na SF) oraz specjalista od D Russell.

 

rezerwy

Hornacek, Griffith (efektywność gorsza od Iversona), Malone, Hansen, Benoit, Ostertag, Green, Kafeee, Mike Brown, Eisley, Corbin…

 

trzech (Hornacek, Green, i Malone) ponadprzeciętnych zawodników w ataku. reszta to albo zadaniowcy, albo niespełnione gwiazdy jak Griffith (na pewno kontuzje swoje zrobiły, ale faktem jest że był już słabym zawodnikiem).

 

 

S5 suns ’05-‘10

Nash, Barbosa, Bell, Marion, Amare

 

czyli wszyscy powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts. ale już niekoniecznie do twardej defensywy – mimo obecności Bella, bo pod koszem są niszczeni przez każdego z powodu tego nastawienia na atak i w konsekwencji undersized podkoszowych.

 

rezerwy

Diaw, Hill, JJ, James Jones, Shaq, Q-Rich, Thomas, J-Rich, Barnes, House, Jim Jackson..

 

odwrotność tego, co w utah, czyli zaledwie paru ponadprzeciętnych defensorów, a tak to każdy stworzony do nabijania pts, nawet podkoszowi jak Diaw mają ogromny zasięg rzutu.

 

czyli Nash miał idealne warunki ku temu, żeby jego drużyny osiągały świetnie wyniki ofensywne. Stockton pod tym względem miał dużo gorzej, a mimo tego i tak prowadził jazz do czołowych miejsc pod względem ortg, a jednocześnie jego drużyna nie zaniedbywała obrony – coś, co jest raczej niemożliwe mając w składzie Nasha.

 

generalnie powinieneś o tym doskonale wiedzieć (bo sam tak usprawiedliwiałeś Garnetta), że nawet od najlepszego zawodnika w D lub O nie zależy całkowicie to, że jego drużyna będzie świetna w D lub O.

 

na koniec chcę powiedzieć, że Nash to właściwie gorsza wersja Marka Price’a (BTW, powoływałeś się tu Bastillonie na opinie fanów suns z realGM, tak więc na pewno ucieszy cię, że Tsherkin przyznał, że Price ogólnie był lepszy od Nasha). gorsza, bo Price był lepszym obrońcą. i jak już to takie porównanie trzeba było rozpocząć, bo miałoby ono z pewnością więcej sensu, niż komiczne próby zniżenia wartości Stocktona do poziomu Nasha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze, nie pokazywalem na przykladzie finalow '98 ze Stock slabo wypada w PO. jakbys moze czytal co pisze, a nie skanowal moje posty, to pewnie bys sobie przypomnial, ze caly ten temat zaczal sie od tego ze elwariato narzekal na sedziow w '98 podczas gdy winny o wiele bardziej byl Stockton, ktory nie potrafil wesprzec Malona ofensywnie w najwazniejszej serii zycia.

 

po drugie, nigdzie nie pisalem ze ofensywa Jazz byla slaba.

nie zrozumcie mnie zle, Jazz mieli bdb ofensywe, po prostu nie elitarna

3-4 miejsca w ataku majac Malone'a u boku i zawsze trzciego scorera w osobie Hornacka/J.Malona sa imponujace... ale nie w porownaniu do Nasha. zeby zobaczyc roznice musimy spojrzec na druzyny, w ktorych Nash byl full-time starterem.

 

01 - 4

02 - 1

03 - 1

04 - 1

05 - 1

06 - 2

07 - 1

08 - 2

09 - 2

10 - 1

 

srednio 1.4 miejsce. nie sadze, ze jakikolwiek koszykarz moze sie pochwalic takim osiagnieciem. Nash grajacy duzo = czolowa ofensywa ligi - tako rzecze historia.

 

fajnie sobie rowniez wyciagnales lata Stocktona ktore tobie pasowaly, ale prawda jest taka ze zespoly Stocka srednio byly nizej niz mowisz - 6.57('88-'02) - bardzo wysoko, jednak nie elita rok w rok jak w przypadku zespolow Nasha.

 

Amare i Marion nie byli jedynymi wysokimi z jakimi gral Nash. mial Diawa-Mariona jako dwoch najlepszych ofensywnych graczy i 2 miejsce w lidze. mial Shaqa z Barnesem jako wysokich w 2 czesci '09 i best offense ever. nie ma wiec zadnych dowodow na te twoje glupkowate teorie, ze Nash nie radzi sobie w innym systemie niz bardzo szybki lub nie radzi sobie z innymi wysokimi niz undersized i nie grajacy w D.

 

w ogole nie rozumiem skad wziely sie te brednie, ze Nash potrzebuje takich wysokich jakby byl Iversonem i musial z nimi grac, a wrecz zespolow bez tego nie moglby funkcjonowac ?! jakbys nie zauwazyl to Marion i Amare byli wymyslem filozofii Mike'a D'Antoniego i teraz ma zastosowanie w Knicksach, mimo ze Nasha tam nie ma(tak jak ich ofensywy). teraz natomiast Nash gra z Fryem na C, bo (jakbys sobie nie umial przypomniec tych odleglych czasow) Phoenix wytransferowali Shaqa, wlasciwie jedynego centra Suns na NBA level, do Cavs. Phoenix rozpoczeli poszukiwania na rynku, a ze nie mieli ani pieniedzy ani mistrzowskich perspektyw to najlepszym towarem jaki wyrwali byl Frye. jesli juz to powinienes pisac panegiryki o Nashu za to, ze z Frye(gleboki bench player) zrobil porzadnego startera.

 

rowniez smieszne jest jak sobie wartosciujesz graczy Utah i Phoenix. Bell nagle stal sie powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts, podczas gdy Jeff Malone(ktory byl w swoim prime w trakcie gry z Utah, a wczesniej, w okresie '85-'90 notowal 21.6 PPG na 53% TS) nie zalapal sie do kategorii ponadprzecietnych w ataku :lol:

 

jak tak lubujesz sie w efektywnosciach i pktach aby oddac wartosc ofensywy gracza to sobie sprawdz jak efektywni byli Amare, Marion, Bell, Barbosa, JJ itd. gdy Nasha nie bylo. ja podalem wczesniej numerki Amare, Mariona i JJa sprzed przyjscia Nasha i z sezonu 2005 z meczy gdzie Nash byl kontuzjowany. wygladali... zle. zaczeli blyszczec dopiero w sezonach gdy Nash gral juz z nimi(JJ po paru latach rozwoju).

 

w ogole jak to jest, z Suns '05 odchodza Amare, JJ i Richardson, wiec wg twojego systemu oceniania pewnie same gwiazdy, a Suns traca przy tym jedno miejsce w ORtg, a zastepuja ich Bell(zadaniowiec), James Jones(zadaniowiec) i Diaw. to najlepiej pokazuje jaki byl rzeczywisty wplyw na ofensywe Suns tych gwiazd, skoro Nash osiagnal podobne rezultaty z zadaniowcami i Diawem jako 2 najlepszym graczem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rowniez smieszne jest jak sobie wartosciujesz graczy Utah i Phoenix. Bell nagle stal sie powyżej przeciętnej w ataku, stworzeni do szybkiej gry i nabijania pts, podczas gdy Jeff Malone(ktory byl w swoim prime w trakcie gry z Utah, a wczesniej, w okresie '85-'90 notowal 21.6 PPG na 53% TS) nie zalapal sie do kategorii ponadprzecietnych w ataku :lol:

dopóki, po pierwsze, nie nauczysz się czytać uważnie zamiast na siłę szukać czegoś, do czego możesz się przyczepić

 

rezerwy

Hornacek, Griffith (efektywność gorsza od Iversona), Malone, Hansen, Benoit, Ostertag, Green, Kafeee, Mike Brown, Eisley, Corbin…

 

trzech (Hornacek, Green, i Malone) ponadprzeciętnych zawodników w ataku.

a po drugie, odnosić do istotnych argumentów, czyli np. tego z czego wynikała taka a nie inna ofensywa jazz (Eaton), dopóty nie ma co z tobą rozmawiać. bo najwyraźniej najłatwiej jest ci zignorować coś, mimo że sam podobne rzeczy pisałeś - ale jak rozumiem teraz zmieniłeś zdanie i już to, że np. minnesota podczas kadencji KG była zwykle przeciętnym zespołem w D świadczy o tym, że KG jest przecenianym obrońcą, tak jak Stockton przecenianym PG.

 

powtórzę jeszcze tylko jedno - Mark Price był lepszym zawodnikiem niż Nash, więc gdzie tu porównywać kanadyjczyka do Stocktona skoro nawet nie jest lepszy od Price'a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok, myslalem ze to Karl.

 

posiadanie Eatona w skladzie to zaden dowod na to, ze ten zespol musial byc przecietny w ataku, a poza nawet PO JEGO ODEJSCIU notowali gorsze rezultaty niz zespoly Nasha. zreszta nawet w okresie z Eatonem nie jest to zadna wymowka dla Stocka, ze posiadajac jednego z najlepszych scorerow ever(Karl Malone) i gracza, ktory w ostatnim sezonie przed przejsciem do Jazz notowal 24 PPG na niezlej skutecznosci, bedacego jednym z najlepszych midrange shooterow ligi(Jeff Malone) i kolejnego ponadprzecietnego gracza w swoim prime i to jeszcze wchodzacego z lawki (Thurl Bailey), nie potrafil poprowadzic zespolu wyzej niz srednia ligowa... i w dodatku byl w prime(Stock).

 

tylko że ci podkoszowi suns są tacy a nie inni właśnie ze względu na kanadyjczyka…

lepiej uzasadnij to. ciekawe jaki wplyw ma Nash na to, ze Amare jest retardem na zbiorkach i Peja mu zbiera znad glowy wiecej niz on sam w calym meczu(sytuacja z reala, z tego sezonu). ciekawe tez jaki wplyw ma Nash na to, ze D'Antoni gra small ball... pewnie nawet jak Nasha nie bylo na boisku to byl zmuszony grac small ball, ba nawet jak juz odszedl do innego klubu Mr Mike to i tak musi grac small ball, bo przeciez Nash ma taki impact ze z Arizony czuc go w Nowym Jorku i zmusza to D'Antoniego do takiej a nie innej gry. zastanawia mnie tez jak sie ma obecnosc Nasha do podpisania pierwszego lepszego centra za minimum z powodu olbrzymiej dziury w skladzie ? no ale wiadomo to naprawde wstyd, ze Nash nie uczynil go lepszym zbierajacym, przeciez malo ze zrobil z niego przywoitego startera ze wzgledu na scoring, jako lider powinien rowniez nauczyc go zbierac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.