Skocz do zawartości

2nd round Eastern Conference, Heat - 76ers, chyba fajna seria (edit: chyba jednak nie)


BMF

nijak  

28 użytkowników zagłosowało

  1. 1. nijak

    • Sixers 4
      0
    • Sixers 5
      0
    • Sixers 6
      3
    • Sixers 7
      4
    • Heat 4
      0
    • Heat 5
      5
    • Heat 6
      14
    • Heat 7
      2


Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, vero1897 napisał:

Już bez przesady, zwyczajny pech ot co.

Taki pech, że od razu po minięciu obrońcy poleciał w bok aby wymusić faul a to nie jest AD, który ma ciulową koordynację nóg aby uwierzyć, że wywalił się przypadkowo. Kto wie czy przez swoje flopowanie nie zakończył Greenowi kariery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała ta dyskusja z ostatnich tematów o legacy Hardena to śmiech na sali i znajdzie się tu tylko garstka sensownych opinii

Po pierwsze to odejmowanie z kariery Hardena ze względu na jeden postseason to, no żeby nie używać niepotrzebnie wulgaryzmów, idiotyzm. Może i Harden i nigdy nie został mistrzem. Może też nigdy nim nie zostanie. Dla niektórych to jest xfactor w kontekście alltimerskiego oceniania danych koszykarzy. Ale czy aż tak wiele osób zapomina o tym, że to w sumie jedyny superstar, który był w stanie co najmniej dwukrotnie jak równy z równym rywalizować z legendarnymi już teraz Dubs? (może poza 2016 Westbrookiem i KD, ale oni jednak potężnie zchokeowali i porażka w tamtych finałach konferencji to jedna z ich największych plam w legacy) Może i w takim 2013 szybko wypadł z PO, ale rywalizował wtedy z genialnymi Thunder z KD sprzed kontuzji, który był królem strzelców, ofensywnie był niepowstrzymany, + był otoczony super rosterem z młodymi gniewnymi gwiazdami, niezłymi rolesami (dominujący wówczas w pomalowanym Ibaka, fajni strzelcy typu Sefolosha i Kevin Martin). Hardenowi w tamtym roku towarzyszył Jeremy Lin (XD), Asik czy Parsons. To może i byli wartościowi starterzy, ale gdzie im tam do tamtej ekipy z Oklahomy. Rok później znów rozczarowanie i porażka z Blazers, którzy w tamtym okresie mieli naprawdę fajną ekipę z młodym Lillardem, Aldridgem w peaku i nieźle zbilansowaną ekipą (Batum, RoLo, Wes Matthews czy Mo Williams). Harden w tamtej serii się nie popisał, ale Wesley Matthews miał wtedy genialny performance w defensywie na przestrzeni całej serii. Miał też Harden trochę nieszczęścia, bo Beverly i Howard byli w tamtym okresie dręczeni przez urazy, a sam Dwight nie był już w żadnym stopniu Howardem z Orlando. Następne lata nakreśliły pozycję Houston Rockets i Jamesa Hardena w historii ligi. Na przestrzenii 2015-2020 roku czterokrotnie odpadał z GSW, będąc niezwykle blisko wygrania w 7 spotkaniach w 2018 roku gdyby nie kontuzja Paula. W 2020 odpadł z przyszłymi mistrzami, a w 2017 roku uległ w 2 rundzie świetnym w ówczesnym sezonie Spurs dowodzonym przez Leonarda, który w G1 finałów konferencji złapał uraz. Ten uraz który ciągnął się za nim, za San Antonio bardzo długo, a był to początek formowania się mistrzowskiej ekipy Toronto Raptors z 2019 roku. Mało osób pamięta o tym, że właściwie Kawhi z 2017 roku to ten sam Kawhi co z 2019 (top 3 mvp votingu), Kawhi z Toronto to było po prostu kontinuum, ale odbieraliśmy to jako next level Kawhi przez jego przerwę i oczekiwania względem Raptors, bo to w końcu wtedy zamienili DeRozana na reliable w postseasonie superstara. Dochodząc do mojej finalnej myśli, bo pozwoliłem sobie na wspominkową dygresję - Harden nigdy w tamtym okresie nie zawiódł w 100%. Doprowadzał swoje drużyny do miejsca, gdzie czasami brakowało naprawdę niewiele, by zdobyć tytuł. W latach 2015-20 5-krotnie odpadał z późniejszym finalistą, 3-krotnie z późniejszym mistrzem. Był bliski przezwyciężenia dominacji GSW na zachodzie. Często overperformował. Harden zostanie zapamiętany gorzej niż powinien, ale tylko dlatego, że nigdy nie był wielkim faworytem opinii publicznej. W tym wszystkim co ostatnio dzieje się w życiu zawodowym Brody należy docenić alltimerski okres, w którym był najbardziej dominującym koszykarzem na planecie, a były to przecież czasy świetności Duranta, Curry'ego, Westbrooka, Georga, Irvinga, Leonarda, Lillarda, LeBrona czy Davisa. I dominował przez naprawdę długi okres. Faktem jest jedno. Harden nie prowadził się nigdy dobrze i sam sobie jest winny tak szybkiego spadku wysokiej formy. Ale jeden postseason nie powinien decydować o karierze jednego koszykarza, tak wybitnego, który przez 8 lat dominował ligę swoją unikatowo-wyborną ofensywą. Ma swój wpływ na porażkę Sixers, ale w tym momencie nie powinno być w stosunku do niego podobnych oczekiwań co do Hardena sprzed 2,3 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2022 o 10:30, Behemot napisał:

Heat to dla mnie taki udawany contender. Nie mają prawdziwego lidera na parkiecie, który sam wygra mecz, gdy innym nie idzie. Kolektyw czasem wygrywa mistrzostwo, ale to się dzieje raz na 20-30 lat. Ostatni raz Pistons Billupsa. Nie widzę ich w finale.

SAS 2014 i GSW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co filozofować. Takie są efekty, gdy za 3-4 kluczowych rolesów pozyskujesz 1 typa, który najlepsze lata ma niewątpliwie za sobą, i którego głód sukcesu jest zerowy. Swoją drogą, cóż po 'cyferkach', indywidualnych rekordach, gdy mowa o sporcie zespołowym (pozyskiwanie gwiazd na ogół jest działaniem po linii najmniejszego oporu, pod publiczkę. To takie bycie gm-em na alibi! Dobry gm to taki, który ma wizję, i który zdolny jest podejmować niepopularne decyzje)?!...ale to Butler jest 'ciulowy', a heat to 'udawany contender' (uwielbiam takie 'inteligenckie' sformułowania), co nie?! 😁... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Burdelarzu Hardenie najbardziej mnie bawi jakim jest głąbem pod względem decyzji. Od dawna już jest memem pod względem pozasportowych działań. Do tego mając Chrisa Paula wziął go wywalił z Rockets i zamienił na Westbrooka. Patrząc na dalsze granie CP3, to Rockets do dzisiaj mogliby walczyć o mistrza bez tego ruchu. Poszedł do Nets, gdzie zapowiadało się na 2-4 okienka na mistrzostwo, ale w trakcie tego sezonu jednak uciekł od swojego najlepszego kolegi w NBA - Duranta do 76ers, gdzie ocenił, że ma większe szansę na mistrza, ale na koniec sukcesu nie ma, gra słaba i zeszmacenie przez Embiida. 

Teraz jeszcze tylko kwestia jaki podpisze kontrakt, ale drużyna, która z nim podpisze długoletniego maksa zrobi fatalny ruch.

Edytowane przez Wyparlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Wyparlo napisał:

Patrząc na dalsze granie CP3, to Rockets do dzisiaj mogliby walczyć o mistrza bez tego ruchu.

Kurde to w ogóle ciekawa teza

Rockets tak jak byli skonstruowani wtedy z Capela rzeczywiście byliby spokojnie contenderem w tym roku

Wiadomo biorąc pod uwagę że Harden by trzymał poziom gry jako tako

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Wyparlo napisał:

W Burdelarzu Hardenie najbardziej mnie bawi jakim jest głąbem pod względem decyzji. Od dawna już jest memem pod względem pozasportowych działań. Do tego mając Chrisa Paula wziął go wywalił z Rockets i zamienił na Westbrooka. Patrząc na dalsze granie CP3, to Rockets do dzisiaj mogliby walczyć o mistrza bez tego ruchu. Poszedł do Nets, gdzie zapowiadało się na 2-4 okienka na mistrzostwo, ale w trakcie tego sezonu jednak uciekł od swojego najlepszego kolegi w NBA - Duranta do 76ers, gdzie ocenił, że ma większe szansę na mistrza, ale na koniec sukcesu nie ma, gra słaba i zeszmacenie przez Embiida. 

Teraz jeszcze tylko kwestia jaki podpisze kontrakt, ale drużyna, która z nim podpisze długoletniego maksa zrobi fatalny ruch.

Tylko, że CP3 był po słabej serii z Warriors gdzie zabrakło jego wkładu do pokonania ich,a bez wyrzucenia CP3 z Rockets ten prawdopodobnie nie przeszedłby na diete plant based, nie schudłby i nie przestałby się łamać, a więc możliwe że byłby zwłokami od 2 lat. Ciężko tak gdybać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka historyczna.

W latach 80-tych Hakeem Olajuwon miał podobną opinię, jak prezentowane tu na forum względem Embiida - wielki talent, który "nie dowozi", ma wybujałe ego i ma pretensje do partnerów z drużyny. Co więcej, w 1992 r. nie widząc sensu dalszej gry z "nieudacznikami" z HOU zażądał wymiany. Na stole leżały oferty z Miami (za Rony Seikaly, Granta Longa i Harolda Minera) i z LAL (za Vlade Divaca, 1st roundera, Eldena Campbella i stareńkiego Jamesa Worthy'ego). Deal z LAL był podobno wstępnie klepnięty, ale nie zgadzało się salary.

Rok później Olajuwon zdobył pierwszego mistrza w wieku 31 lat, w 9-tym roku kariery.

Dziś to powszechnie szanowany all-time great i mało kto wie, że w pierwszych latach gry był postrzegany tak jak dziś postrzega się Ewinga, czy innego Daugherty'ego. Albo tutaj Embiida.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, T+?%hZ<A<5ZZB~5L napisał:

Ciekawostka historyczna.

W latach 80-tych Hakeem Olajuwon miał podobną opinię, jak prezentowane tu na forum względem Embiida - wielki talent, który "nie dowozi", ma wybujałe ego i ma pretensje do partnerów z drużyny. Co więcej, w 1992 r. nie widząc sensu dalszej gry z "nieudacznikami" z HOU zażądał wymiany. Na stole leżały oferty z Miami (za Rony Seikaly, Granta Longa i Harolda Minera) i z LAL (za Vlade Divaca, 1st roundera, Eldena Campbella i stareńkiego Jamesa Worthy'ego). Deal z LAL był podobno wstępnie klepnięty, ale nie zgadzało się salary.

Rok później Olajuwon zdobył pierwszego mistrza w wieku 31 lat, w 9-tym roku kariery.

Dziś to powszechnie szanowany all-time great i mało kto wie, że w pierwszych latach gry był postrzegany tak jak dziś postrzega się Ewinga, czy innego Daugherty'ego. Albo tutaj Embiida.

ogólnie kwestie 'legacy' grajków to w wielkiej mierze kwestia farta i okoliczności :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, julekstep napisał:

ogólnie kwestie 'legacy' grajków to w wielkiej mierze kwestia farta i okoliczności :) 

No dokładnie. Gdyby w 7 meczu finałów pomiędzy HOU a NYK John Starks nie spudłował wszystkich 11 rzutów za 3, możliwe że to Ewing cieszyłby się pierścieniami? I to on byłby postrzegany tak jak dziś jest postrzegany Olajuwon. Zamiast tego, dziś wszyscy mają bekę z Ewinga, a Olajuwona postrzegają jako jednego z najlepszych centrów ever. Mimo że "back in the day" obydwaj grali na bardzo zbliżonym poziomie w swoim prime.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, julekstep napisał:

ogólnie kwestie 'legacy' grajków to w wielkiej mierze kwestia farta i okoliczności :) 

jak całe życie :) 

Teraz, T+?%hZ<A<5ZZB~5L napisał:

No dokładnie. Gdyby w 7 meczu finałów pomiędzy HOU a NYK John Starks nie spudłował wszystkich 11 rzutów za 3, możliwe że to Ewing cieszyłby się pierścieniami? I to on byłby postrzegany tak jak dziś jest postrzegany Olajuwon. Zamiast tego, dziś wszyscy mają bekę z Ewinga, a Olajuwona postrzegają jako jednego z najlepszych centrów ever. Mimo że "back in the day" obydwaj grali na bardzo zbliżonym poziomie w swoim prime.

 

Tylko bezpośrednio Hakeem dojechał Ewinga w 94’

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Koelner napisał:

Tylko bezpośrednio Hakeem dojechał Ewinga w 94’

Oglądałem tamte finały na żywo (ale w TV). Nie było aż tak wielkiej różnicy między nimi. Finały rozstrzygnęły się w G7, gdzie Starks zatopił Knicks swoimi nietrafionymi trójkami. Olajuwon to dojechał rok później, ale Davida Robinsona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, T+?%hZ<A<5ZZB~5L napisał:

Ciekawostka historyczna.

W latach 80-tych Hakeem Olajuwon miał podobną opinię, jak prezentowane tu na forum względem Embiida - wielki talent, który "nie dowozi", ma wybujałe ego i ma pretensje do partnerów z drużyny. Co więcej, w 1992 r. nie widząc sensu dalszej gry z "nieudacznikami" z HOU zażądał wymiany. Na stole leżały oferty z Miami (za Rony Seikaly, Granta Longa i Harolda Minera) i z LAL (za Vlade Divaca, 1st roundera, Eldena Campbella i stareńkiego Jamesa Worthy'ego). Deal z LAL był podobno wstępnie klepnięty, ale nie zgadzało się salary.

Rok później Olajuwon zdobył pierwszego mistrza w wieku 31 lat, w 9-tym roku kariery.

Dziś to powszechnie szanowany all-time great i mało kto wie, że w pierwszych latach gry był postrzegany tak jak dziś postrzega się Ewinga, czy innego Daugherty'ego. Albo tutaj Embiida.

tak, tak, na pewno 'malo kto wie' 😎. abstrahujac od powyzszego przykladu, to, ze ktos jest 'jakos' postrzegany to fakt, ktory musisz zaakceptowac, i tyle. mozesz ten fakt (pewna optyke) podzielac badz nie, ale nie powinienes z tym faktem (ze ktos - tutaj: embiidek - odbierany jest w okreslony sposob przez tzw. wiekszosc, niezaleznie od tego, gdzie lezy 'prawda') dyskutowac...

swego czasu sheed zapytal bena, co ten sadzi n/t przewinien technicznych, ktorymi tak hojnie shheed byl obdarowywany, a konkretnie, czy nie uwaza (ben), ze 'techniki' dla sheeda sa konsekwencja 'opinii jaka sie za nim ciagnie', a tym samym, ze sa - jakoby - niezasluzone. ben odpowiedzial: skoro masz taka opinie, znaczy, ze taki jestes 😀...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, T+?%hZ<A<5ZZB~5L napisał:

Oglądałem tamte finały na żywo (ale w TV). Nie było aż tak wielkiej różnicy między nimi. Finały rozstrzygnęły się w G7, gdzie Starks zatopił Knicks swoimi nietrafionymi trójkami. Olajuwon to dojechał rok później, ale Davida Robinsona.

Ewing w finale miał historycznie niski ts39% 19 pkt na mecz -  ogólnie ceglił a Hakeem grał swoje. Pat się obsrał i przy tak wyrównanej serii to właśnie jego zjazd spowodował tak a nie inny końcowy wynik :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, T+?%hZ<A<5ZZB~5L napisał:

Sęk w tym, że to jest "forum dyskusyjne". Do publikowania oświadczeń, bardziej nadaje się to miejsce: https://www.businesswire.com/portal/site/home/

lol. a co to ma do rzeczy? to bedziesz tutaj - no bo przeciez jestes na 'forum dyskusyjnym' - dyskutowac np. z faktem, ze slonce zachodzi na zachodzie? no beka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, kcp78 napisał:

lol. a co to ma do rzeczy? to bedziesz tutaj - no bo przeciez jestes na 'forum dyskusyjnym' - dyskutowac np. z faktem, ze slonce zachodzi na zachodzie? no beka...

To spróbuję wyjaśnić dokładniej, dla pewności większymi literami...

ZACHÓD SŁOŃCA NA ZACHODZIE TO FAKT - DYSKUTOWANIE Z TYM JEST BEZZASADNE.
TO ILE DANY ZAWODNIK RZUCIŁ PUNKTÓW W DANYM MECZU TO TEŻ FAKT - DYSKUTOWANIE Z TYM JEST BEZZASADNE.

TO JAK ZAGRAŁ DANY ZAWODNIK W DANYM MECZU TO OPINIA - TO PODLEGA DYSKUSJI.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.