Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan GOAT battle


Vice-kontorezerwowe

Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, julekstep napisał:

No akurat to że Rodman grał bez ryzyka bana to chyba kolejne ułatwienie dla MJa?

Pewnie tak, ale MJ połowę zdobył przecież bez niego.

Trochę mnie też dziwią stwierdzenia "zrobił sobie przerwę". Zastrzelono mu ojca, a trofeum były 2 pierścienie i samochód podarowane przez syna.

To nie jest codzienna sytuacja. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale powodem zbrodni, były rzeczy, które MJ podarował mu tuż przed zdarzeniem. To może boleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, eF. napisał:

Dla Ciebie MVP będzie Rodman, który robił 7ppg orpg, a dla mnie MJ, który miał te 27ppg.

Poprawiłem. I teraz mamy zestawienie:

niezłego wyniku punktowego jak na pierwszą opcję (ale przy słabiutkiej skuteczności)

GOAT wyniku jeśli chodzi o ofensywną zbiórkę (co ma tym większe znaczenie, kiedy pierwsza opcja rzucała na słabiutkiej skuteczności)

10 minut temu, eF. napisał:

Ja tu mogę sypnąć argumentem, że w 2k16 James miał jednego z najlepszych Robinów ever (co nie jest kłamstwem), bo Irving był w tamtej serii genialny w ofensywie i robił 27ppg na świetnych procentach co jest wynikiem niesamowitym. I co nam wtedy wyjdzie? Że nie jest aż tak epicko, jak to opisujemy przy LeBronie, skoro masz obok siebie kogoś takiego jak ówczesny Irving, nie?

LeBron robił jeszcze więcej ppg (procenty praktycznie te same - ułamek jakiś na korzyść KI, co przy mniejszym ppg i tak premiuje LBJa)

Dodatkowo LeBron miał w tej serii najwięcej (licząc oba teamy) - zbiórek, asyst, przechwytów i bloków (i to była wyraźna przewaga w praktycznie każdej kategorii)

Myślę że proporcje Batman - Robin są tu duuuużo wyraźniejsze niż w przypadku MJ/Rodman w 1996 :) 

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, julekstep napisał:

LeBron robił jeszcze więcej ppg (procenty praktycznie te same - ułamek jakiś na korzyść KI, co przy mniejszym ppg i tak premiuje LBJa)

Dodatkowo LeBron miał w tej serii najwięcej (licząc oba teamy) - zbiórek, asyst, przechwytów i bloków

Myślę że proporcje Batman - Robin są tu duuuużo wyraźniejsze niż w przypadku MJ/Rodman w 1996 :) 

Oczywiście, że tak. Tutaj nie ma co podważać, bo LeBron był liderem z krwi i kości, ale pomoc Irvinga była nieoceniona. Bez niego nie byłoby tego epickiego comeback'u. Argument z Rodmanem jest słaby, dajmy spokój, bo z Dennisa żaden Batman. Swoją drogą, zapomniałem o Curry'm, damn. To był jeszcze lepszy Robin jak Irving czy Pippen. I nie chce zmieniać tematu, ale tak sobie właśnie pomyślałem, że taki Durant samym skillem mógłby pogodzić Jordana i LeBrona, ale jest miękką fają, więc to się nigdy nie stanie. Szanuję KD za umiejętności, ale jeśli Twoim Robinem jest Curry, to coś tu jest k***a nie tak. Sorry za offtop. :D

EDIT - jak już się bawimy w Batmany... też czekasz na tę wersję z Pattinsonem? Podobno ma być w klimacie Noir, a głównym villainem będzie The Riddler. Nie wiem jak Ty, ale cytując klasyk - zacieram ręce dzieciak. Sorry za drugi offtop, ale Batman to jednak Batman. Najlepszy superhero ever. Coś jak Jordan w koszykówce. 😄

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, eF. napisał:

Argument z Rodmanem jest słaby, dajmy spokój, bo z Dennisa żaden Batman.

Jeśli patrzymy na koszykówkę punkto-centrycznie to oczywiście - ale jeśli tak patrzysz to ofc cała dyskusja nie ma sensu, bo przy takim patrzeniu jedynym kto mógłby podważyć status GOAT u MJa jest pewnie KAJ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, ignazz napisał:

Policz to jako pierwsza opcja. 

1. Russell 11
2. Jordan 6
3. Mikan, Duncan 5
5. Magic 4
6. Shaq, LJ, Bird, Curry 3
10. Hakeem, KB, KAJ 2

ciągle Jordanowi daleko do GOAT. jeszcze trzeba trochę pozwężać kryteria aż w końcu wyjdzie, że tylko MJ będzie je spełniał.

13 minut temu, eF. napisał:

Ja tu mogę sypnąć argumentem, że w 2k16 James miał jednego z najlepszych Robinów ever (co nie jest kłamstwem), bo Irving był w tamtej serii genialny w ofensywie i robił 27ppg na świetnych procentach co jest wynikiem niesamowitym. I co nam wtedy wyjdzie? Że nie jest aż tak epicko, jak to opisujemy przy LeBronie, skoro masz obok siebie kogoś takiego jak ówczesny Irving, nie? Nie przypominam sobie drugiego tak dobrego Robina, poza Bryantem w czasach O'Neala, ale ich rywale w finałach byli jednak dużo słabsi. 

Irving był świetny jako uzupełnienie, ale należy też pamiętać, że Pippen jeszcze lepiej w roli robina się spełniał. niektórzy nawet uważają (np. Rodman w ostatnim wywiadzie), że był najlepszy graczem w NBA po odejściu MJ. nie każdy miał szczęście trafić na takiego super GM jak Krause, który wybitne wsparcie potrafił wyciągnąć z draftu (a jest jeszcze Horace).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, julekstep napisał:

Jeśli patrzymy na koszykówkę punkto-centrycznie to oczywiście - ale jeśli tak patrzysz to ofc cała dyskusja nie ma sensu, bo przy takim patrzeniu jedynym kto mógłby podważyć status GOAT u MJa jest pewnie KAJ.

Rozumiem Cię, ale tutaj naprawdę przesadzasz, tylko po to, żeby zyskać parę punktów dla LeBrona. W kluczowym dla serii Sonics-Bulls meczu numer 3, to MJ się stawił i rzucił 36 punktów trafiając przy tym ważne trójki, a dzięki temu zrobiło się 3-0 i było praktycznie po zawodach. Z Rodmana taki Batman jak z Draymonda Greena. Już pisałem w innym poście, to nie na nim się skupiała obrona rywala, bo to nie on był kluczowym zawodnikiem. Robił to co miał robić. Defensywa i zbiórki. Przyznaj w końcu, że LeBron był niczym nienajlepsza wersja Pippena w serii z Dallas, i miejmy to już z głowy, a nie robisz z Rodmana Batmana, a z Jordana Robina. Damn. 😜

@lorak

Nie zapominałbym jednak o KB i SC, bo byli równie dobrzy w roli Robinów. A kiedy MJ poszedł na urlop, to najlepszym graczem w lidze był Olajuwon, przynajmniej dla mnie. Na drugim miejscu postawiłbym na Davida Robinsona, więc Rodmana chyba trochę poniosło. Pippen to idealna druga opcja.

Jako lider sprawdził się... hmm, średnio. 

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, eF. napisał:

W kluczowym dla serii Sonics-Bulls meczu numer 3, to MJ się stawił i rzucił 36 punktów trafiając przy tym ważne trójki, a dzięki temu zrobiło się 3-0 i było praktycznie po zawodach

spokojnie prowadzili 2-0, więc trudno ten mecz uznać za kluczowy. w przeciwieństwie do G6 (SEA wygrało dwa z rzędu), w którym Jordan zrobił 5/19 z 5 stratami. najlepszym graczem bulls był wtedy Rodman (11 ORB), podobnie jak w bardzo close G2, gdy też zdominował tablice oraz głowy zawodników sonics.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lorak napisał:

spokojnie prowadzili 2-0, więc trudno ten mecz uznać za kluczowy. w przeciwieństwie do G6 (SEA wygrało dwa z rzędu), w którym Jordan zrobił 5/19 z 5 stratami. najlepszym graczem bulls był wtedy Rodman (11 ORB), podobnie jak w bardzo close G2, gdy też zdominował tablice oraz głowy zawodników sonics.

Jeśli Sonics wygraliby game3 to mogli by złapać wiatr w żagle, a tak przy 3-0 nie było praktycznie szans. Aż mi się przypomniała seria Bucks-Raptors z tamtego roku, kiedy Bucks przy stanie 2-0 mieli Raptors praktycznie na widelcu, ale zjebali końcówkę w game 3 i zrobiło się 2-1. Resztę znamy. Dlatego wydaje mi się, że jednak game3 był kluczowy dla tej serii. Chwała Sonics za to, że wyrwali te dwa mecze, ale nie byliby w stanie wygrać tej serii. Co innego, jakby jednak wygrali game 3. Wtedy zrobiłoby się ciekawiej. Te finały to ogólnie najgorszy Jordan w finałach, ale nie róbmy z Rodmana MVP tej serii, bo to jest po prostu nie fair. I tak analogicznie do LeBrona - najgorszy Jordan to MVP finałów i mistrz, a najgorszy LeBron to Robin i przegrany. Ot, taka mała różnica. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, lorak napisał:

spokojnie prowadzili 2-0, więc trudno ten mecz uznać za kluczowy. w przeciwieństwie do G6 (SEA wygrało dwa z rzędu), w którym Jordan zrobił 5/19 z 5 stratami. najlepszym graczem bulls był wtedy Rodman (11 ORB), podobnie jak w bardzo close G2, gdy też zdominował tablice oraz głowy zawodników sonics.

a w G1 to też był zdecydowanie team effort a nie jakiś epicki mecz MJa

 

z drugiej strony, wydaje się że mało kto bierze pod uwagę że Bulls w 89 i 90 też dochodzili do ECF, gdzie dali dwie wyrównane serie przyszłym miszczom, MJ młócił w obu tych seriach, a Pippen i Grant byli wtedy gołodupcami zupełnymi.

Co all in all daje całkiem epicki peak między 89 a 98.

2 minuty temu, eF. napisał:

Jeśli Sonics wygraliby game3 to mogli by złapać wiatr w żagle, a tak przy 3-0 nie było praktycznie szans. Aż mi się przypomniała seria Bucks-Raptors z tamtego roku, kiedy Bucks przy stanie 2-0 mieli Raptors praktycznie na widelcu, ale zjebali końcówkę w game 3 i zrobiło się 2-1. Resztę znamy. Dlatego wydaje mi się, że jednak game3 był kluczowy dla tej serii. 

a co by było jakby Sonics wygrali game 2? mogę Ci podać teraz 100 serii gdzie drużyna wygrała G2 a potem wygrała cało serię. Albo np spytaj @ignazz 'a, on na pewno Ci powie że jakby nie rzut Elliota to Spurs dostali by srogi wpierdol od Brazzers w 99 :P

3 minuty temu, eF. napisał:

ale nie róbmy z Rodmana MVP tej serii, bo to jest po prostu nie fair

obejrzyj tę serię raz jeszcze i wtedy pogadamy, bo mam wrażenie że słabo pamiętasz. Nikt by się nie jorgnął jakby Rodman tam dostał MVP, i ja osobiście też bym mu je tam dał. Dla mnie bardziej tam na nie zasłużył niż taki np Iguadola w 2015.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rw30

Chodzi mi o to, że nikt nigdy nie wyszedł z 0-3. No może poza Liverpoolem w 2005 roku. :D

PS. A czy był w historii ligi MVP finałów ze średnią 7 punktów na 51%TS? Rodman zrobił dużo dobrego, ale w ofensywie był mało przydatny. Taki Iggy jednak dawał wincyj w ataku, choć moim zdaniem, i tak Curry został okradziony z tej nagrody. Trochę szkoda, bo w kwestii All-Time zabraknie mu MVP finals, aby być wyżej. Tak to już działa w świecie All-Timerów. Sorry za offtop.

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, eF. napisał:

 

PS. A czy był w historii ligi MVP finałów ze średnią 7 punktów na 51%TS? Rodman zrobił dużo dobrego, ale w ofensywie był mało przydatny.

No tak bo GOAT level ofensywnej zbiorki przy nieefektywnym 'liderze' to takie tam meh w ofensywie.

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, eF. napisał:

Rozumiem Cię, ale tutaj naprawdę przesadzasz, tylko po to, żeby zyskać parę punktów dla LeBrona. W kluczowym dla serii Sonics-Bulls meczu numer 3, to MJ się stawił i rzucił 36 punktów trafiając przy tym ważne trójki, a dzięki temu zrobiło się 3-0 i było praktycznie po zawodach. Z Rodmana taki Batman jak z Draymonda Greena. Już pisałem w innym poście, to nie na nim się skupiała obrona rywala, bo to nie on był kluczowym zawodnikiem. Robił to co miał robić. Defensywa i zbiórki. Przyznaj w końcu, że LeBron był niczym nienajlepsza wersja Pippena w serii z Dallas, i miejmy to już z głowy, a nie robisz z Rodmana Batmana, a z Jordana Robina. Damn. 😜

Bill Russell 2 razy był liderem punktowym C's w finałach (a miewał tam serie poniżej 10ppg) - nie wiem czemu te wszystkie nooby historycy robią z niego Batmana.

A pamiętasz jakim świetnym Robinem dla Ripa był Big Ben? To były czasy ❤️ 

Generalnie w 1996 Bulls w finałach zagrali mocno poniżej swojego poziomu w O natomiast zatrzymali Sonics poniżej ichniejszego poziomu + wygrali na zbiórce -> ergo wygrali tą serię defensywą i zbiórką -> więc to gracz, który najbardziej zaimponował w tych elementach powinien dostać nagrodę MVP (wiadomo jakie były czasy, MJ comeback itp, więc nie było na to szans medialnie -> ale te 25 lat później wypadałoby już odrzucić tą odgórną narrację).

3 minuty temu, eF. napisał:

Czyli jednak jesteś fanem Drummonda? :D

jak zrobi to co Rodman w finałach to mogę zostać (+ w tamtych latach orpg's były dużo bardziej wartościowe bo nie były aż tak karane)

póki co Dre w całej swojej PO karierze ma mniej orpgs niż Rodman w tamtej serii :) 

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MVP finałów dla Rodmana to przesada (Curry v. Iguodala) - ale to dobrze pokazuje jak dobry team miał wtedy Jordan.

Co jest istotne, bo pod względem tytułów, różnica między Jordanem, a LeBronem to głównie fakt, że stary Jordan wygrał 3 tytuły, a LeBron - żadnego, tyle że co najmniej w '96 i '97 miał najlepszy team w NBA.

Finały '96 - dosyć komfortowe klepnięcie 64W i 7.40 SRS teamu w finałach pomimo średniej serii Jordana, RS 96/97: +5.3 net bez Jordana, ECF '97 - 30-8-3 na 47%TS - ale bardzo łatwa wygrana z Heat. 

LeBron '17-'18 w playoffach (w finałach podobnie) robił 33-9-8 na 63%TS. Nie porównuję samych statsów, ale był słabszy od tamtego Jordana? 

Obecnego LeBrona do Jordana z ostatniego sezonu nie porównuję, bo może uda się dograć sezon. ;] 

Edytowane przez BMF
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, julekstep napisał:

Bill Russell 2 razy był liderem punktowym C's w finałach (a miewał tam serie poniżej 10ppg) - nie wiem czemu te wszystkie nooby historycy robią z niego Batmana.

A pamiętasz jakim świetnym Robinem dla Ripa był Big Ben? To były czasy ❤️ 

Generalnie w 1996 Bulls w finałach zagrali mocno poniżej swojego poziomu w O natomiast zatrzymali Sonics poniżej ichniejszego poziomu + wygrali na zbiórce -> ergo wygrali tą serię defensywą i zbiórką -> więc to gracz, który najbardziej zaimponował w tych elementach powinien dostać nagrodę MVP (wiadomo jakie były czasy, MJ comeback itp, więc nie było na to szans medialnie -> ale te 25 lat później wypadałoby już odrzucić tą odgórną narrację).

Dennis Rodman to nie Bill Russell, zostawmy to.

Big Ben ❤️

Seria z Sonics była ciężka, to fakt, ale szkoda, że nikt z was się nie pokusił o to, aby pochwalić Sonics za ich defensywę. Narracja obrońców LeBrona jest dziwna. Z jednej strony bagatelizowanie przegranego Robina z 2011 roku, z drugiej przyznawanie nagrody MVP dla Rodmana, tylko po to, żeby tenże Robin był bliżej Jordana, który Robinem nigdy nie był. No dobra. Ja wiem, że to była najgorsza wersja MJ'a w finałach, ale on jednak robił 27/5/4/2 będąc pod wieczną presją znakomitej obrony Sonics, a Rodman, który był ZAJEBISTY (to fakt) zakończył serie z 7/15/2 na słabszym TS. Jego zbiórki są nieocenione, ale przyznanie mu MVP byłoby dziwne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, eF. napisał:

Dennis Rodman to nie Bill Russell, zostawmy to.

Big Ben ❤️

Seria z Sonics była ciężka, to fakt, ale szkoda, że nikt z was się nie pokusił o to, aby pochwalić Sonics za ich defensywę. Narracja obrońców LeBrona jest dziwna. Z jednej strony bagatelizowanie przegranego Robina z 2011 roku, z drugiej przyznawanie nagrody MVP dla Rodmana, tylko po to, żeby tenże Robin był bliżej Jordana, który Robinem nigdy nie był. No dobra. Ja wiem, że to była najgorsza wersja MJ'a w finałach, ale on jednak robił 27/5/4/2 będąc pod wieczną presją znakomitej obrony Sonics, a Rodman, który był ZAJEBISTY (to fakt) zakończył serie z 7/15/2 na słabszym TS. Jego zbiórki są nieocenione, ale przyznanie mu MVP byłoby dziwne. 

kto to bagatelizuje?

MJ nie ma takiej wpadki na koncie jak LBJ (2011)

MJ nie ma takiego wow na koncie jak LBJ (2016)

i tyle (i wbrew pozorom Jordan nie miał samych świetnych finałów - jak niektórzy próbują sprzedać i ten 1996 trzeba przypominać bo wyglądał wtedy max ok)

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, rw30 napisał:

obejrzyj tę serię raz jeszcze i wtedy pogadamy, bo mam wrażenie że słabo pamiętasz. Nikt by się nie jorgnął jakby Rodman tam dostał MVP, i ja osobiście też bym mu je tam dał. Dla mnie bardziej tam na nie zasłużył niż taki np Iguadola w 2015.

nie no , nie można dawać gościowi który rzuca ledwie ponad 7 pkt MVP.

a właśnie , widzę ,że dużo osób pomija tego super robina Pippena który w tamtej serii miał grube 43%TS 23 % za trzy. to tak jeśli chodzi o mityczny support

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Koelner napisał:

a właśnie , widzę ,że dużo osób pomija tego super robina Pippena który w tamtej serii miał grube 43%TS 23 % za trzy. to tak jeśli chodzi o mityczny support

to wciąż sporo lepiej niż Kevin Love w 2016

to tak jeśli chodzi o mityczne big 3 (haha LBJ musiał se robić big 3 żeby wygrywać!)

5 minut temu, Koelner napisał:

nie no , nie można dawać gościowi który rzuca ledwie ponad 7 pkt MVP.

jest gdzies taki przepis ?

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, julekstep napisał:

kto to bagatelizuje?

No jak to kto? Przecież LeBron zmazał tę plamę finałami z 2016 roku. Czyż nie? :D

A jeśli nie bagatelizujemy, to nie da się tego obronić. LeBron musi wygrać z Lakers w dobrym stylu, nie ma wyjścia.

 

Edit - odpowiadam na Twój edit, hehe.

Jordan ma taką serie WOW i jest to seria z Phoenix.

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, eF. napisał:

No jak to kto? Przecież LeBron zmazał tę plamę finałami z 2016 roku. Czyż nie? :D

A jeśli nie bagatelizujemy, to nie da się tego obronić. LeBron musi wygrać z Lakers w dobrym stylu, nie ma wyjścia.

No zmazał. 

Ma wielką wtopę i pierścionek z 2016 (więcej wart niż jakikolwiek pierścionek MJa -> poziom Hakeema 94, Timm'yego 03 czy Dirka 11)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.