Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan GOAT battle


Vice-kontorezerwowe

Rekomendowane odpowiedzi

Podobny poziom, jeden silniejszy i trochę bardziej nastawiony na passing, drugi szybszy i trochę bardziej nastawiony na scoring. Jakby ich draftować z prime na 1-2-3 sezony, to nie można dokonać złego wyboru (ale oczywiście można dokonać dobrego wyboru i mieć na niego c***owe uzasadnienie).

Jakby ich draftować na całą karierę, to LeBrona, bo on już zagrał prawię o połowę więcej pełnych sezonów (Wizards nie liczymy).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, TheMatrix napisał:

Jak każdy taki temat, gównoburza o to kto miał jaki support i liczenie mistrzostw. Tak jakby to miało coś wspólnego z tym kto był lepszym zawodnikiem w prime czy na przestrzeni kariery. 

Nawet jeżeli ich prime było zbliżone, tak Jordana przedwczesne emerytury go już teraz eliminują, przewaga długowieczności u LeBrona jest zbyt wielka, a jak uwzględnimy że gra ewoluuje i LeBron może grać jeszcze dobre kilka lat, to stanowisko Jordan GOAT będzie w ogóle ciężkie do obrony za parę lat. Tak czy nie tak, wciąż każdy wybór jest tu mniej więcej podobnie dobry, choć już od dobrych 2 sezonów dałbym więcej argumentów Jamesowi.

 

xD

EDIT - a nie, jednak coś dopisze. To ch*j tam w tytuły, clutch i w ogóle w Jordana. LeBron gral dłużej = LeBron GOAT.

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Chytruz napisał:

Podobny poziom, jeden silniejszy i trochę bardziej nastawiony na passing, drugi szybszy i trochę bardziej nastawiony na scoring. Jakby ich draftować z prime na 1-2-3 sezony, to nie można dokonać złego wyboru (ale oczywiście można dokonać dobrego wyboru i mieć na niego c***owe uzasadnienie).

Jakby ich draftować na całą karierę, to LeBrona, bo on już zagrał prawię o połowę więcej pełnych sezonów (Wizards nie liczymy).

tylko teraz pytanie , czy wolałbyś przeżyć karierę Jordana czy LeBrona ? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, TheMatrix napisał:

A jeszcze gdyby społeczeństwo nauczyło się w końcu czytać ze zrozumieniem to dopiero byłby ch*j.

No przeca o tym napisałeś. Longevity jako główny argument. Co tu w ogóle rozumieć. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Kubbas napisał:

teoria ze zgraniem jest bardzo mocna, ja do dzis uwazam ze gdyby nie lockout i starsza druzyna taka jak wtedy Lakers miala wiecej czasu na zgranie sie wejscie w forme rozpedzenie, mogliby walczyc o tytul, oczywiscie Kobe mial tak rozpierdolone kolano ze ciezko bylo o cos walczyc (latal do niemiec miedzy meczami tej serii zeby przetaczali mu krew do kolana) ale z Sessionsem fajnie ta gra zaczela wygladac, kilka close games, no i epicki wystep kobego w series clincherze, ktory nie pomogl niestety, pare zwrotnych momentow i moglo byc inaczej, ogolnie Lakers odpadli z mistrzami Mavs a potem z finalistami OKC

Lockout akurat miał i swoje plusy, bo Lakers mieli więcej czasu na regenerację, niemniej wtedy sami sobie przesrali sprawę, kiedy najpierw nie wykorzystali okazji do pokonania Denver w 5 meczach, a potem przegrali wygrany mecz w OKC. Biorąc pod uwagę, że kolejne dwa mecze w Staples miały być grane dzień po dniu, było już praktycznie po serii.

Lakers zebrali wtedy utalentowany roster, ale mało atletyczny i bez shooterów. No i nie za bardzo wiedzieli, co chcą grać.

4 godziny temu, P_K napisał:

Może pamięć mnie zawodzi, ale czy termin tytuł z gwiazdką nie został ukuty przez Phila, który wskazał że gdyby mógł popracować z Lakers normalnie i przez cały rok i gdyby Shaq się nie spasł jak Kemp to Spurs dostaliby manto? Nie pamietam aby ktokolwiek powoływał się na słabość wschodu czy kontuzje. 

Phil objął Lakers dopiero w następnym sezonie. A Shaq raczej nie był wtedy bardziej spasiony niż zwykle. ;)

7 godzin temu, blackmagic napisał:

Nie tylko zobaczylem ale nawet ogladalem sezon 98 i pamiętam drexlera. Problemem starszych graczy bylo wlasnie to ze nie bylo wiadomo kiedy sie sezon zacznie i dlatego tak slabo wyglądali w wiekszosci weterani wtedy. Nie bez przyczyny np. Stockton czy malon rok 99 mieli slabszy niz 00.

a drexler bylby na pewno lepszy niz mobley czy ten kolo z dredami co tam biegali na obwodzie.

Podobnie forma weteranow bylaby inna bo im jestes starszy tym wiecej pracy musisz wlozyc w to by twoje cialo bylo gotowe na trudy sezonu

Gdyby tak bylo to w 00 Sas obroniliby tytul a nie zanotowali ostry zjazd w srs i wchodzili do Po z 4 miejsca...

Imo pelny sezon 99 + drexler dalby houston mistrzostwo.

Drexler już wcześniej podjął decyzję, że sezon 97/98 będzie jego ostatnim. Nawet w ostatnim meczu w Utah żegnali go przy standing ovation.

Natomiast lockout przecież nie oznaczał, że zawodnicy nie mogą się normalnie przygotować do sezonu. Nie mogli trenować drużynowo, ale kto chciał, mógł dbać o formę. W dodatku weteranom dłuższa przerwa mogła pozwolić na efektywniejszą regenerację - zwłaszcza po dwóch sezonach z rzędu kończonych w czerwcu, jak to było w przypadku Jazz, który akurat mieli wtedy świetny regular, dopiero w play-off zagrali słabiej.

Co do Spurs w 2000, to tam ich przede wszystkim załatwiła kontuzja Duncana.

W dniu 21.04.2020 o 08:43, lorak napisał:

w PO większą rolę odgrywa przypadek. nie bez powodu odkąd w 1R jest best of 7, to ilość upsetów zmalała. tak więc pokonanie heat w takich okolicznościach nie musi oznaczać, że knicks byli mocni.

Tylko Lorak Knicks grali z Heat w play-off cztery sezony z rzędu i przegrali tylko raz - przez zawieszenia, kiedy jak na ironię byli IMO najlepsi.

Spurs trzeba oddać, że przejechali się wtedy po wszystkich, regular też mieli bardzo dobry.

Edytowane przez Jendras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Jendras napisał:

Lockout akurat miał i swoje plusy, bo Lakers mieli więcej czasu na regenerację, niemniej wtedy sami sobie przesrali sprawę, kiedy najpierw nie wykorzystali okazji do pokonania Denver w 5 meczach, a potem przegrali wygrany mecz w OKC. Biorąc pod uwagę, że kolejne dwa mecze w Staples miały być grane dzień po dniu, było już praktycznie po serii.

Lakers zebrali wtedy utalentowany roster, ale mało atletyczny i bez shooterów. No i nie za bardzo wiedzieli, co chcą grać.

Phil objął Lakers dopiero w następnym sezonie. A Shaq raczej nie był wtedy bardziej spasiony niż zwykle. ;)

Drexler już wcześniej podjął decyzję, że sezon 97/98 będzie jego ostatnim. Nawet w ostatnim meczu w Utah żegnali go przy standing ovation.

Natomiast lockout przecież nie oznaczał, że zawodnicy nie mogą się normalnie przygotować do sezonu. Nie mogli trenować drużynowo, ale kto chciał, mógł dbać o formę. W dodatku weteranom dłuższa przerwa mogła pozwolić na efektywniejszą regenerację - zwłaszcza po dwóch sezonach z rzędu kończonych w czerwcu, jak to było w przypadku Jazz, który akurat mieli wtedy świetny regular, dopiero w play-off zagrali słabiej.

Co do Spurs w 2000, to tam ich przede wszystkim załatwiła kontuzja Duncana.

Drexler mial na pewno na tyle paliwa w baku ze mogl jeszcze wrocic. Czytalem kiedys ze ostateczna decyzje podjal gdy zaczal sie lockout.

Nikt nie widzial kiedy sezon ruszy i czy w ogole - pamiętam jaka wtedy byla atmosfera. Nie bylo okresu przygotowawczego w normalnej formie a przez wiele miesiecy przerwy wielu graczy sie zapuscilo i grali duzo gorsze sezony.

Pisalem juz o Malone i Stocktonie ale bylo przeciez wielu innych  (Baker!).

Duncan wypadl na ostatnie 4 mecze RS w ktorych zrobili nota bene 3-1 wiec nie wiem jaki jego kontuzja miala wplyw na srs

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, blackmagic napisał:

Drexler mial na pewno na tyle paliwa w baku ze mogl jeszcze wrocic. Czytalem kiedys ze ostateczna decyzje podjal gdy zaczal sie lockout.

Nikt nie widzial kiedy sezon ruszy i czy w ogole - pamiętam jaka wtedy byla atmosfera. Nie bylo okresu przygotowawczego w normalnej formie a przez wiele miesiecy przerwy wielu graczy sie zapuscilo i grali duzo gorsze sezony.

Pisalem juz o Malone i Stocktonie ale bylo przeciez wielu innych  (Baker!).

Duncan wypadl na ostatnie 4 mecze RS w ktorych zrobili nota bene 3-1 wiec nie wiem jaki jego kontuzja miala wplyw na srs

Ale Malone się wcale nie zapuścił, on miał zawsze wzorową etykę pracy, po prostu wiek zaczął o sobie przypominać. Nie wszyscy się opieprzali jak Baker czy Kemp.

Co do Duncana, to miałem oczywiście na myśli play-off. Srs w sezonie zasadniczym mieli trzeci, więc nadal bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Jendras napisał:

Ale Malone się wcale nie zapuścił, on miał zawsze wzorową etykę pracy, po prostu wiek zaczął o sobie przypominać. Nie wszyscy się opieprzali jak Baker czy Kemp.

Co do Duncana, to miałem oczywiście na myśli play-off. Srs w sezonie zasadniczym mieli trzeci, więc nadal bardzo dobrze.

Nie zapuscil sie tak jak niektorzy ale mial gorszy sezon niz 97/98 i 99/00. Podobnie wielu innych vetow. Przypadek?

Mieli 3 ale duzo gorszy niz rok wczesniej mimo ze sklad ten sam prawie a duncan przeciez sie rozwijal - stad moja tez o fluke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2020 o 20:57, julekstep napisał:

Wtedy MJ traci wiekszosc argumentow, bo LBJ jest lepszy we wszystkin poza scoringiem (gdzie tez jakos mega nie traci). 

Ew mozna jeszcze dodac ze MJ nigdy (nie liczymy czasow Wizards) nie odpuszczal az tak obroby jak James pod koniec przygody w Cavs/rok temu (ale on nie zrobil se 1,5 rocznych wczasow wiec mozna to zrozumiec).

Jeszcze ew mozna patrzec na poziom dominacji w swoich czasach i to tez na plus dla MJa ofc (sport idzie do przodu, wiec wiadomo ze kandydat na GOATa z 80/90 z zalozenia bedzie gorszy od kandydata na GOATa grajacego 10-20+ lat po nim).

Tak, tak, a 2 + 2 nie jest 4, a 5. Ziemia też jest może płaska.
Lebron jest słabszy od Jordana nie tylko w scoringu, ale też w obronie 1 na 1 przez znacznie słabszą pracę nóg,
przechwytach, rzutach wolnych i przede wszystkie brak mu instynktu killera przez co słabo wypadł w finale 2011,
którego MJ nigdy nie przegrałby, a jako lider Lebron był też fatalny w finałach 2014,
gdy Heat przegrało największą różnicą punktową w historii finałów.
Bloki na remis. James lepszy w asystach i zbiórkach, ale w sumie na jego gabaryty to szału nie robił nigdy w zbieraniu.
Oczywiście wiadomo czemu nie zbierał tyle co zawodnicy o jego posturze, bo chciał we wszystkim mieć ładne cyfry.

Jordan bez przerwy 2 letniej w prime śmiało miałby w kolekcji 7 lub 8 tytułów. Całkowita dominacja nad ligą przez dekadę.
A Lebron co ? 3/9 w finałach. A blisko 1/9. To ma być dominacja ? Trzy razy uciekał z klubu licząc na łatwiejszą drogę do mistrzostw czego MJ nie zrobił. Jak można zapomnieć o opuszczeniu CC na rzecz Heat czy później wymienienie Wada na Irvinga, gdy zobaczył,
że ten pierwszy się kończy. Cała kariera na słabiutkim wschodzie za jego czasów,  a przeciw niemu zmęczony trudniejszą drogą finalista z zachodu,  a mimo to tak mało wygranych finałów i fuksem wygrane dwa z trzech wygranych mistrzostw.
A może notorycznie popełnianych kroków Lebrona też nikt nie widzi, bo pasiaki nie gwiżdżą tego w obecnej lidze :)
Może jeszcze jego wejścia toporne na kosz, które mogłyby nie przejść z twardszą obroną klocków też nie mają znaczenia,
że straciłyby na efektywności na starszych przepisach.
Czy też fakt, że Jordan z czasów swego prime przy obecnych przepisach klepałby co mecz 40-45 punktów.
Lebrona zawsze się broniło, bo to bardziej hybryda bliższa Magicowi czy Pippenowi. Ich z pewnością przebija.
James jest idealnym koszykarzem, jeśli chodzi o posiadanie długiej, równej i mocnej kariery jak Jabbar czy Malone z
tą różnicą, że miał przebłyski na kogoś lepszego od Jabbara. Ale Jordan jest jeden. I ma lepsze atuty.
Lebron ma wady, których wielu nie wymienia. Gdyby ich nie miał miałby o 2 mistrzostwa więcej.
Jestem w 100% pewny, że Jordan wstawiony w miejsce Lebrona miałby lepszy wynik niż 3/9 w finałach,
a Lebron wstawiony w miejsce Jordana nie wygrałby 6/6 finałów.


Lebron nigdy nie miał tak mocnego sidekicka jak Jordan. Ale szedł na gotowe. Pippena uczył rzemiosła Jordan przez pierwsze lata na treningach, bo gdy ten przyszedł do NBA był surowy, ale robił przy Jordanie kolosalne postępy z sezonu na sezon przez pierwsze 4 lata gry. Przecież już w 1990 roku bez tej cholernej migreny Pippena w decydującym meczu przeciw Pistons mogli Bulls mieć tytuł. A od sezonu 90/91 Pippen wszedł w prime i Bulls byli już nie do zatrzymania. Lebron z Wadem jako duet tak skuteczni nie byli. Ale czy Lebron czegokolwiek uczył Wade jak MJ Pippena ? Szczerze wątpię :)
Jordan wręcz wychował sobie Pippena, który stał się równie nieustępliwy w obronie jak Jordan, a w ofensywie nauczył go również bardzo wiele, a jak wychowasz tak masz :)
Dla porównania Lebrona musiał uczyć grać Olajuwon na post up w lato 2011, bo jak widać miał po tylu sezonach spore braki skoro tak duży przeskok w jakości jego gry nastąpił po tych lekcjach od sezonu 11/12.


I ta jego droga na skróty i notoryczne porażki w finałach nie potrafią mnie przekonać, że można myśleć o nim jako o równym lub prawie równym co Jordan. A niektórzy, by jeszcze stawiać go chcieli wyżej niż Jordana.
W sporcie liczą się pierwsze miejsca bardziej niż drugie. Jordan jest skuteczniejszy w wygrywaniu mistrzostw.
Nauczył się tego lepiej. Był niesamowicie zahartowany, zmotywowany i ukierunkowany na niszczenie skuteczne przeszkód przez to co zrobili mu Pistons swoją grą, gdy Pippen i Grant nie byli jeszcze gotowi, by stawić się w 100%. Być może Jordan nie stałby się taką maszyną nastawioną na wygrywanie bez tej krzywdy jaką zrobili mu Pistons 1988-1990, gdy liczył wreszcie na sukces.

Kilku ludzi pisało, że Jordan nigdy nie pokonał Celtics Birda, a pokonał Pistons dopiero za 4 razem i Lakers, gdy nie mieli Jabbara to czemu nie mówić tego wprost, że Lebron też pokonał tylko raz na cztery razy GSW i to jeszcze, gdy nie było Duranta,  z kontuzjowanym Currym, który był cieniem siebie z sezonu regularnego, wykluczeniem Greena i kontuzją Boguta na dwa ostatnie mecze.
Bez tych fantów miałby 0/4 vs GSW z 4 finałów. Z SAS ma 1/3, a był blisko 0/3.

Wypominanie 1R Jordanowi, gdy jego Bulls byli słabiutcy też bezsens. Dostał dwa razy od mega silnych Celtics w 1986 i 1987. Lebron dwa razy wcale nie awansował do playoff 2004 i 2019. Nic to nie zmienia, bo z gówna bata nie ukręcisz.

Pippen był jaki był. Był rewelacyjny, a finansowo mocno niedoceniany. Ale na lidera się nie nadawał. Był prawie blisko tytułu w 1994 i 2000 jako lider, ale prawie robi właśnie tą największą różnicę. On zdecydowanie pewniej się czuł, gdy był ktoś nad nim kto bierze odpowiedzialność za wynik. I długo też tak był postrzegany Lebron 2008-2011. Nie bez powodu chciał połączyć siły z Wadem i na jego plecach się przewieźć.

Lebron jest być może najbardziej wszechstronnym graczem jaki grał w NBA czyli gość od wszystkiego. Lepszy niż Magic i Pippen, ale to nie czyni go najlepszym koszykarzem. Nie chodzi nawet o to, że James nie jest w niczym najlepszy w żadnym elemencie historycznie, ale brakuje mu tego zaangażowania Jordana i grania na 100% w ofensywie i defensywie jak on oraz jego instynktu mordercy co dało lepsze efekty czyli
mimo krótkiej kariery więcej mistrzostw i MVP sezonu/MVP finałów niż u Lebrona przy długiej karierze.
Jordan grał jak szalony pod względem intensywności po obu stronach parkietu. Miał krótką karierę, ale z bardzo mocnym peakiem. W drugiej części kariery starał się więcej rzucać z półdystansu niż wjeżdżać.
Niektórzy tu piszą jakby chcieli wmawiać ludziom w stylu, że najlepszym sprinterem nie jest Bolt tylko ktoś kto miał dłuższą karierę również z wielkimi sukcesami mimo, że wygranych ma mniej :)

Najbardziej zabawne jednak jest to, że ktoś pisał jak to Kerr uratował MJ. Przecież to był dopiero game 6 i nie musieli wygrywać nawet tego meczu. Sytuacja z rzutem R.Allena w finałach 2013 jest zupełnie inna. SAS mieli Heat na deskach. Bez tego trafionego rzutu tytuł już szedł do San Antonio. Taka malutka różnica panowie.

A co do ratowania MJ przez Rodmana w finałach 1996 to pomógł w dużej mierze wygrać game 2 tymi zbiórkami ofensywnymi. To pozwoliło ustawić finał na 3-0, a potem wszystko zakończyć w Chicago w 6 meczu. W tej serii 3 z 4 wygranych Bulls były wyraźne. Oczywiście są to najgorsze finały MJ ofensywne, ale był to finał defensywy. Nie pozostali dłużni rywalom, bo gwiazdy Sonics w ofensywie też grały słabo. Nikt nie odmówi tego Jordanowi, że w defensywie zawiódł w tym finale. Rodman tak jak już ktoś pisał wyżej zagrał rewelacyjne serie przeciw Sonics 1996 i Heat 1997, ale jak na niego to nie błyszczał w obu finałach przeciw Jazz 1997 i 1998. W finale 1997 tłumaczył się, że to z powodu kontuzji był daleki od optymalnej formy, a w finale 1998 stracił nawet zaufanie Jacksona, który wywalił go później z pierwszej piątki na rzecz Kukoca.



Jordan wygrywa osiągnięciami, peakiem, charakterem co też jest ważne i czystym talentem.

James wygrywa w longevity.

Co jest istotniejsze niech każdy odpowie sobie sam :)

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, ignazz napisał:

Jordan jest po rozwodzie gdzie oddał polowe zarobionych pieniędzy jako koszykarz. Nie jestem pewien ile oficjalnie ma mimo udziałów w Charlotte. 
 

Jordan, 57, has an estimated net worth of $2.1 billion, according to Forbes.

 

Stać go nie tylko na porządnego kebsa, ale także na wyjazd na narty do Włoch. Taki to pożyje. :D 

Swoją drogą, w NBA zarobił blisko 90 mln $, reszta przyszła z reklam, Jordan Brand itd. Antoine Walker nie lubi tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, eF. napisał:

Swoją drogą, w NBA zarobił blisko 90 mln $, reszta przyszła z reklam, Jordan Brand itd. Antoine Walker nie lubi tego.

Dokładnie. Warto zauważyć, że większość gwiazd tamtej epoki z kontraktów zarobiła więcej, pomimo dwóch ostatnich sezonów na poziomie 30 i 33 mln.

Po zrobieniu 4 tytułu, napomknął właścicielowi, że teraz w końcu może mu zapłacić tyle ile jest wart, aby wyrównać straty, które poniósł w imię tytułów. :)

Z drugiej strony związek Nike&MJ to raczej na pewno, najbardziej udana współpraca w świecie sportu. (w obie strony). Więc $ nie dziwią.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, eF. napisał:

xD

EDIT - a nie, jednak coś dopisze. To ch*j tam w tytuły, clutch i w ogóle w Jordana. LeBron gral dłużej = LeBron GOAT.

zrób sobie takie ćwiczenie, że każdy sezon Jordana ocenisz punktowo. załóżmy 100 to max, nikt w historii nie grał lepiej. rozpisz tak sobie jego wszystkie lata od rookie do wizards. potem to samo zrób dla LeBrona. podziel się z nami wynikami.

Edytowane przez lorak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.