Skocz do zawartości

Polityka w Polsce


Borys

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, darkonza napisał:

Wyrzućmy wszystkich CEO wielkich firm, stanie się coś po miesiacu? Nic sie nie stanie. Wyrzućmy dyrektorów, stanie sie coś po miesiacu? ano nie, wyrzućmy kierowników, o to juz moze być problem, ale wyrzućmy kasjerki z marketów, pielęgniarki czy kierowców - nie trzeba czekac miesiąca wystarczy tydzień by cywilizacja upadła. W naszym systemie doceniamy nie to co wartościowe, a to co rzadkie, nawet jeśli to rzadkie wartosci nie ma.

To zależy na jakim etapie kontraktowania, planowania produkcji, wdrażania nowych produktów itp są ich firmy. Sądzę, że gdybyś dla przykładu wywalił tych CEO na trzy dni przed podpisaniem olbrzymiego  kontraktu to za trzy miesiace firma zaczęłaby zwalniać niższych pracowników bo nie mieliby co robić.

Odpowiedzialność kasjerki w markecie to najwyżej jednia dniówka. Zła decyzja CEO może położyć całą firmę i pozbawić pieniędzy i pracy tysiące ludzi na świecie. To trochę inna odpowiedzialność. 

Godzinę temu, darkonza napisał:

To ja jestem białym kołnierzykiem, więc nie będziemy się ściemniać. Im jesteś niżej w hierarchii tym wiecej i cięzej pracujesz. Im jesteś wyżej tym wiecej pijesz herbatki i przeglądasz neta. Na mnie te podobne do modlitw wierszyki wyuczone mówiace jak ciężko pracują na najwyższych szczeblach nie działają, bo pracowałem jako stażysta, technolog, kierownik a i dyrektor mający pod sobą ponad 100 ludzi.

Fantastycznie, rozumiem, że siedzisz sobie przy kawce i decyzje zostawiasz swoim podwładnym - wtedy rzeczywiście jesteś pasożytem. Dopóki jednak to Ty decydujesz to od Twoich decyzji zależy praca tych ludzi. To czy będą zarabiać lepiej czy gorzej, to czy to co wytwarzają się sprzeda. Co więcej - poczekaj na moment w którymś coś się spierdzieli - zobaczysz wtedy, że pracownicy produkcyjni i stażyści mają na to zupełnie wywalone, technolog po prostu usiądzie w fotelu i poczeka a Ty będziesz musiał rozwiązać problem. Za to się płaci dyrektorom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, polskignom napisał:

To pewnie zależy od podejścia, ale generalnie się zgadzam. Im jesteś wyżej, tym wieksza cześć Twojej pensji stanowi odpowiedzialność i stres, a mniej harówka. To nie przypadek, ze partnerzy z big4 w uk żyją srednio 2 lata na emeryturze ;) i nie dlatego, ze przechodzą późno...

Odpowiedzialność? To tez oficjalna bajka.

Nawijałem tutaj jaki gigantyczny błąd popełnili managerowie od produkcji półprzewodników. Jaką oni poniosa odpoiwiedzialnosc? W najgorszym razie jakaś wysoka odprawa a CV jeszcze bogatsze i gotowość do podjęcia kolejnej pracy za dziesiatki milionów dolców.

W moim przypadku to "dyro" skończyło się szybko, w taki sposób że zarząd wyznaczał cele do końca roku i na nowy rok, jeden: dalsza poprawa jakosci, myślę super , sporo zrobione, są dalsze pomysły co zmienić, co wyrzucić, co dodac, mniej pracy a bedzie lepiej, dwa: do końca roku zwiększyć wydajnosc poprzez zmniejszenie zatrudnienia o 10%, w następnym roku kolejne 10%, wiec pytam jaka kasa na inwestycję, ano zadna, ma robić mniej ludzi, ale tyle co teraz, dziękuję dowidzenia. Jeszcze dodam ze juz wtedy oczywiscie mam wgląd we wszystkie cyfry i widze ze  w firmie 15% kosztów to pensje, koszty zarządu, też około 15% co jeszcze przed gadką o zwiększaniu "wydajnosci" mnie grzało mocno. Takie cwaniaki.  No i przyszedł inny, po mnie, nie miał skrupółów. I co miał zajeb...ie ciezkąi odpowiedzialną pracę bo poganiał ludzi by to co robili szybko robili szybciej?a tych co sie stawiali do wywalenia? Ktoś powie - zasługuje na pensje skoro zmobilizował do cięzszej pracy za te same pieniadze, ale na tej samej zasadzie tak samo zasługuje ten co sprzedaje garnki za 5tys dziadkowi co juz ledwo ogarnia co sie wokół niego dzieje. Zresztą, nie zmobilizował, kolega do mnie dzwonił i zaczynał zawsze od "człowieku co tu sie odpier....la teraz" nowy dyro wyleciał po pół roku, ludzi 10% mniej łatwo zrobic jak sie ma twardą dupę, ale przy okazji było robione juz 20% mniej towaru, tego Ci geniusze z zarządu nie przewidzieli ze są jakieś granice.

7 minut temu, Sebastian napisał:

 technolog po prostu usiądzie w fotelu i poczeka a Ty będziesz musiał rozwiązać problem. Za to się płaci dyrektorom. 

To w jakimś innym świecie żyjemy. Dyro jest od tego by powiedzieć "rozwiążcie problem" - tu sie jego rola kończy, weraca do neta i herbatki, a od wykonania jest technolog, kierownik i ludzie. Dyro ewentualnie później powie zarządowi ze rozwiązał problem.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem to czytam tu wpisy jakby kazio z Jasiem kłócili się o grabki. Niektórzy stosują tu takie uproszczenie ze nie wiem na serio czy się śmiać czy płakać. 
U mnie szefostwo wyższego szczebla odpowiedzialne za kluczowe decyzje mocno wchodzi w detale, pracowitością biją na głowę kadrę kierownicza i specjalistów z bardzo prostego powodu. Jako Partnerzy Zarządzający maja udział w zyskach. A wy tu budujecie obraz jakby te herbatki były istotne. 
 

Dodatkowo mogę spokojnie przyznać ze poziom zastosowania instrumentów analitycznych i samo zrozumienie mechanizmów, modeli finansowych oraz zależności na wielu płaszczyznach jest na tak wysokim poziomie ze mi tez się świetnie pracuje bo wiemy wszyscy w co i przede wszystkim o co gramy. 
 

zalezy od modelu biznesowego styl zarządzania a co za tym idzie i jego jakość. 
 

a tu opis jakbym oglądał „Przyjęcie na 10+3 osoby” i Dyrektor Piątek ;) 

To ze nie ma tu nic z Romantyzmu i odpowiedni poziom pracy gwarantowany jest przez ostateczny podział zysku to oczywiście system amerykański który jest na dziś moim ulubionym. 

Szukacie Romantyzmu to poczytajcie Słowackiego. 

Mamy roszczeniowe społeczeństwo. Wiec jeżeli ktoś z Was pisze z perspektywy pracownika szeregowego „ze Dyro nic nie robi i tylko herbatki pije a jego jedyne decyzje to redukcja etatów” zawsze można dostać zwrotnie „ pracownicy nic nie robią tylko chodzą po zakładzie czyli jest ich za dużo i mamy do dupy efektywność. W Chinach to maja”. 

Przecież nie ma prostego przepisu i jednej prawdy objawionej. Ale z perspektywy czasu wiem ze w dobrze zarządzanej organizacji na gorze mimo ze czasem oczywiście zdarzają się idioci są ludzie dobrze przygotowani do zarządzania. 

A kryzys jak to kryzys zawsze zweryfikuje i odrzuci kolejny raz trociny od ziaren. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ignazz napisał:

Czasem to czytam tu wpisy jakby kazio z Jasiem kłócili się o grabki. Niektórzy stosują tu takie uproszczenie ze nie wiem na serio czy się śmiać czy płakać. 
U mnie szefostwo wyższego szczebla odpowiedzialne za kluczowe decyzje mocno wchodzi w detale, pracowitością biją na głowę kadrę kierownicza i specjalistów z bardzo prostego powodu. Jako Partnerzy Zarządzający maja udział w zyskach. A wy tu budujecie obraz jakby te herbatki były istotne. 
 

Dodatkowo mogę spokojnie przyznać ze poziom zastosowania instrumentów analitycznych i samo zrozumienie mechanizmów, modeli finansowych oraz zależności na wielu płaszczyznach jest na tak wysokim poziomie ze mi tez się świetnie pracuje bo wiemy wszyscy w co i przede wszystkim o co gramy. 
 

zalezy od modelu biznesowego styl zarządzania a co za tym idzie i jego jakość. 
 

a tu opis jakbym oglądał „Przyjęcie na 10+3 osoby” i Dyrektor Piątek ;) 

Takie rzeczy mocno zależą od branży i organizacji. Ponadto chciałbym zauważyć, że proces myślenia zachodzi w głowie i często gęsto można siedzieć parę godzin w fotelu pozornie nic nie robiąc, gryzmoląc coś na kartach itp 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Sebastian napisał:

Takie rzeczy mocno zależą od branży i organizacji. Ponadto chciałbym zauważyć, że proces myślenia zachodzi w głowie i często gęsto można siedzieć parę godzin w fotelu pozornie nic nie robiąc, gryzmoląc coś na kartach itp 

Czyli rynek pracy jest zły ponieważ „nic nie robiąc bardziej się opłaca”  :) 

Soprano czy Corleone ? W sumie jego zamiłowanie do konserwatyzmu można zrozumieć - istny przykład kariery rodem z feudalizmu . 

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, ignazz napisał:

Czasem to czytam tu wpisy jakby kazio z Jasiem kłócili się o grabki. Niektórzy stosują tu takie uproszczenie ze nie wiem na serio czy się śmiać czy płakać. 
U mnie szefostwo wyższego szczebla odpowiedzialne za kluczowe decyzje mocno wchodzi w detale, pracowitością biją na głowę kadrę kierownicza i specjalistów z bardzo prostego powodu. Jako Partnerzy Zarządzający maja udział w zyskach. A wy tu budujecie obraz jakby te herbatki były istotne. 
 

Może to jest mylne wrażenie, ale z tego co pamiętam:

Jak zaczynałeś rozwijać firmę, to wspominałeś tutaj, że nie miałeś czasu na żadne rozrywki, wyjścia, czy wyjazdy, bo zajmowałeś się rozwijaniem swoich komeptencji i kwalifikacji w trakcie studiów i rozwijaniem firmy.

Teraz jako osoba bardzo wysoko postawiona, kilka razy w roku wyjeżdżasz na dłuższe wyjazdy zagraniczne na wakacje, chyba dopiero co szalałeś w Meksyku, a i na np. oglądanie NBA, czy granie w fantasy też zostaje Ci dużo czasu.

Czy to trochę nie potwierdza tego, co pisze @darkonza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, polskignom napisał:

No to najwyraźniej mamy inne doświadczenia Darkonza :) 

Moze wy mówicie o małych firmach, moze o takich gdzie dyro jest człowiekiem który przeszedł przez wszystkie szczeble, ale to rzadkość. W normalnym świecie dyro jest przykładowo prawnikiem z dyplomem MBA i niby jak on ma rozwiązywać techniczne/technologiczne problemy? On ma o tym mniejsze pojecie niz szeregowy pracownik co spędził dwa lata na produkcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, darkonza napisał:

W normalnym świecie dyro jest przykładowo prawnikiem z dyplomem MBA i niby jak on ma rozwiązywać techniczne/technologiczne problemy? On ma o tym mniejsze pojecie niz szeregowy pracownik co spędził dwa lata na produkcji.

jakim normalnym świecie ? aby zostać dyro to musiał mieć ścieżkę kariery no chyba ,że jest pociotkiem z PiSu ale właśnie dobrze byłoby abyś zdefiniował słowo - "normalny".

chyba w lidlu stosują zasadę , że nawet pracownik zatrudniony na stanowisko kierownicze musi miesiąc pracować jako szeregowy.

temat Wasz jest za bardzo rozmyty. ogólnie najlepiej przyjąć zasadę , że kto więcej zarabia - ciężej pracuje jest dla mnie słuszne ponieważ jak Mietek na budowie coś spierdoli to firma ponosi koszty małe a jak spierdoli dyrektor to ponosi duże , easy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, darkonza napisał:

 Zresztą, nie zmobilizował, kolega do mnie dzwonił i zaczynał zawsze od "człowieku co tu sie odpier....la teraz" nowy dyro wyleciał po pół roku, ludzi 10% mniej łatwo zrobic jak sie ma twardą dupę, ale przy okazji było robione juz 20% mniej towaru, tego Ci geniusze z zarządu nie przewidzieli ze są jakieś granice.

Dodam jeszcze trochę szczegółów:

powiedziałem "dziękuję" od razu, ale póxniej diabełek szeptał do ucha ze moze sie jakośc da, np. ludzie na wózkach widłowych pracują jak trzeba, jeden na każdej zmianie, (jeden w rezerwie inne obowiazki) ale kolega mówi ze ma fachowca jeżdżącego sztaplarką jak Kubica w Monaco i on moze po swojej robocie przyjeżdżać na drugą zmianę i sam tą robotę dla dwóch ludzi wykonać - jeden człowiek zaoszczędzony. (tak naprawdę to pół bo miał dostac prawie 50% więcej kasy) No i jakbym sie na to zgodził to co? Później niech taki człowiek powie ze jednak jest zmęczony jak robi na dwa etaty, niech weźmie zwolnienie, albo po prostu na urlop pójdzie. Można pójść w takie rozwiązanie ale stąpa się po cienkim lodzie i dla mnie to jest własnie patologia. Trzeba by wiele takich "rozwiązań" powprowadzać.

A teraz o następcy, po jakiejś szkole w USA, języków znał kilka biegle, dyplomy i takie tam bajery. No i co on mógł? Jak się zastanowicie dłużej to wpadniecie na jedno proste rozwiązanie i on jako że był inteligentny też na nie wpadł. Poprosił kierowników o listę ludzie do zwolnienia,  10% ludzi ale dał jedno zastrzeżenie, w pierwszej kolejnosci wylatują Ci co mają urlopy do wykorzystania, Ci co maja wykorzystany cały (to był wrzesień) muszą zostać - patologia. No i wylecieli Ci co mieli zachomikowane urlopy, bez względu na to jak byli potrzebni, dodatkowo po prostu wstrzymał wszystkie urlopy na czas nieokreślony - patologia do kwadratu, no ale przez pół roku to działało i wygladało ze sie da robic z 10% mniejsza iloscia ludzi, ludzi tak naprawdę było tyle samo tylko urlopów nie brali, no i mleko sie rozlało wiosną jak trzeba było zaległe urlopy pooddawać. No i jeszcze przez te pół roku wydajnosc spadła bo wylecieli ludzie czesto niezbędni z określoną wiedza zdobytą przez lata doświadczeń co powodowało wiecej przestojów (zrzucanych na technikę a nie czynnik ludzki)

Wiec zarząd nowego dyra wywalił sam i na niego winę zrzucił ale wina była tylko ich, bo sobie arbitralnie bez żadnych podstaw wymyślili ze na pewno sie da.

Jak szukacie patologii to nie szukajcie jej pod budkami z piwem. O "zarządach" można mieć dobre zdanie jak sie o nich czyta w książkach o zarządzaniu, jak sie w tym siedzi to nagle maska opada. Zresztą podobnie opada maska profesorom uczelnianym jak sie zobaczy ich nieczyste chwyty w trakcie ustalania podziału kasy z grantów uczelnianych

 

5 minut temu, Koelner napisał:

aby zostać dyro to musiał mieć ścieżkę kariery

Im większa firma tym ścieżka kariery mniej sie liczy a więcej ilośc kursów, dyplomów, języków, obycia i ceny noszonego garnituru.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, fluber napisał:

Może to jest mylne wrażenie, ale z tego co pamiętam:

Jak zaczynałeś rozwijać firmę, to wspominałeś tutaj, że nie miałeś czasu na żadne rozrywki, wyjścia, czy wyjazdy, bo zajmowałeś się rozwijaniem swoich komeptencji i kwalifikacji w trakcie studiów i rozwijaniem firmy.

Teraz jako osoba bardzo wysoko postawiona, kilka razy w roku wyjeżdżasz na dłuższe wyjazdy zagraniczne na wakacje, chyba dopiero co szalałeś w Meksyku, a i na np. oglądanie NBA, czy granie w fantasy też zostaje Ci dużo czasu.

Czy to trochę nie potwierdza tego, co pisze @darkonza?

nie, ponieważ jestem specjalistą a nie kadrą zarządzającą

moje stanowisko jest skrajnie samodzielne bez prowadzenie za rękę w projektach i moja wewnętrzna samodyscyplina spokojnie pomaga mi w dobrym "podświadomym" prowadzeniu kalendarza.

z resztą dla twojej tezy antytezą jest prosty fakt, że gram z Wami w różne zabawy a nie z moimi szefami 😉

a moja dostępność częściowo wynika z mega punktowego nagromadzenia się czasu pracy w jeden punkt... dziś Katowice a pojutrze projekt Gdańsk 

 

okresy pomiędzy tymi punktami skrupulatnie dzielę pomiędzy Rodzinę i rozrywki gdzie oczywiście czasem jest to samo w sobie to samo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, darkonza napisał:

No to ścieżka prowadząca do nikąd, na końcu taki gość zupełnie nie wie czym zarządza, co jest ważne i istotne i robi błąd za błedem.

zweryfikuje go przełożony - jak myślisz dlaczego stanowiska kadry managerskiej określa się jako „gorące stołki” ? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Koelner napisał:

zweryfikuje go przełożony - jak myślisz dlaczego stanowiska kadry managerskiej określa się jako „gorące stołki” ? :P

Bo pracują na nich niekompetentni ludzie co wymusza częstą rotację?;)

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • matek zablokował(a) ten temat
  • Reikai odblokował(a) ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.