Skocz do zawartości

Polityka w Polsce


Borys

Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Sebastian napisał:

Myślę, że chodzi o problemy z ludźmi, którzy mają problem z tym, że ktoś inny ma coś fajnego :) 

Na wsiach może to zostało, raczej w dobrym tonie jest się nie popisywać a przyjechać rowerem czy hulajnogą jest w ogóle cool 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Sebastian napisał:

Podatek od firm powinien być obrotowy. Każdy podatek dochodowy liczony jako procent od dochodu da się wytransferować i nie masz żadnych szans aby zatrzymać transfer pieniędzy za granicę. Znaki towarowe, korki do butelek, obsługa reklamacji, zakup niezbędnych do produkcji urządzeń i know how. Są setki całkowicie legalnych sposobów aby taki podatek ominąć.

A i znacząco się mylisz mówiąc, że w firmie budowlanej samochód za milion zawsze jest niezbędny. Proponuję podjechać na negocjacje cenowe kontraktu za kilka baniek jakimś gratem - od razu na wstępie zaufanie do Ciebie spada. 

Jeżeli dla Ciebie ważniejsze jest to, czy właściciel firmy jeździ Bentleyem czy Skodą od tego jakie portfolio na jego firma to specyficzny sposób oceny kontrahenta. Niech sobie kupi nawet Pagani ale odliczyć może tylko pewną kwotę, np 150000 za auto w ciągu 4 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, MarcusCamby napisał:

Sam przedstawiłeś odwrotny punkt widzenia.

To znaczy ?  

34 minuty temu, Koelner napisał:

Na wsiach może to zostało, raczej w dobrym tonie jest się nie popisywać a przyjechać rowerem czy hulajnogą jest w ogóle cool 

Tak zwany bieda szpan 😂

A tak serio, mi chodzi o to, że jak ktoś zarabia kasę to niech sobie robi z nią co chce. I naprawdę jak ktoś kupi takie auto w rozliczeniu 50/50  na firmę to nic się nikomu nie dzieje. A to jest stały problem poruszany tu na forum. Co teoretycznie powinno mnie bawić ale jednak trochę przeraża. Naprawdę ludzie którzy kupią to auto za milion to są zazwyczaj ludzie, którzy takie pieniądze zarabiają w dwa trzy miesiące lub jeszcze krócej. Zazwyczaj jeżdzą z szoferami i pracują siedząc na tylnej kanapie (nie Rappar, nie ruchają tam dziwek) 

 

20 minut temu, ptak napisał:

Jeżeli dla Ciebie ważniejsze jest to, czy właściciel firmy jeździ Bentleyem czy Skodą od tego jakie portfolio na jego firma to specyficzny sposób oceny kontrahenta. Niech sobie kupi nawet Pagani ale odliczyć może tylko pewną kwotę, np 150000 za auto w ciągu 4 lat.

LOL przy negocjacji cenowych to już takie rzeczy jak portoflio raczej znasz. To trochę za późno na poznawanie profilu firmy. 

A myślisz, że ile w Polsce można sobie rozliczyć z takiego auta ? Kurde żyjecie jakimiś mitami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Sebastian napisał:

To znaczy ?  

Tak zwany bieda szpan 😂

A tak serio, mi chodzi o to, że jak ktoś zarabia kasę to niech sobie robi z nią co chce. I naprawdę jak ktoś kupi takie auto w rozliczeniu 50/50  na firmę to nic się nikomu nie dzieje. A to jest stały problem poruszany tu na forum. Co teoretycznie powinno mnie bawić ale jednak trochę przeraża. Naprawdę ludzie którzy kupią to auto za milion to są zazwyczaj ludzie, którzy takie pieniądze zarabiają w dwa trzy miesiące lub jeszcze krócej. Zazwyczaj jeżdzą z szoferami i pracują siedząc na tylnej kanapie

To wszystko zależy od człowieka. Bardzo dobrze znam pewnego bardzo medialnego (na LinkedIn i YT) prezesa spółki technologicznej, który wszędzie jeździ rowerem lub PKP, ponieważ prowadzi taki określony styl życia (triatlon, wspinaczka, siłownia o 06:00 rano etc.). Znam dwóch wspólników dużej firmy (również technologicznej), gdzie jeden przepala kasę na drogie auta, motocykle czy rowery, a drugi jeździ starym passerattim i chodzi w ubraniach z kosza w Auchan, za to całą zarobioną gotówkę inwestuje w nieruchomości (nawet swego czasu bawił się w deweloperkę). Z kolei taki Michał Sołowow na spotkania z miasta do miasta lata helikopterem (też miałem okazję poznać).

Kiedyś dawno temu też mnie szokowało jak poznałem typa z dużego VC jeżdżącego po mieście rowerem elektrycznym (w czasach gdy takich rowerów w Polsce było może ze 100 szt.) - dziś już wiem, że to czym kto jeździ jest bez znaczenia i nie jest wyznacznikiem czegokolwiek. 15 lat temu Porsche Cayenne albo Range Roverem jeździli milionerzy, a teraz właścicielka salonu kosmetycznego, albo boss lokalnego składu budowlanego bierze go w leasing z minimalną wpłatą i maksymalnym wykupem, i bujają się po mieście jakby zarządzali Aflofarmem, Polsatem, lub Dino...

Edytowane przez T+?%hZ<A<5ZZB~5L
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale oczywiście, że to zależy od wielu czynników. Jak prowadzisz firmę z biura lub w biurze to masz dużo łatwiej i wcale możesz nie potrzebować samochodu. Ale jak mieszkasz - dajmy na to w Łowiczu a Twoja firma robi kontrakty w kilku innych miastach to często gęsto musisz tam na miejscu być przynajmniej raz w tygodniu. 

I ja nie mówię, że koniecznie w każdej sytuacji trzeba - ale są sytuacje i branże gdzie to bardzo pomaga. Na przykład mojemu dobremu koledze - zresztą wspólnikowi w jednej ze spółek - który miał podejście, że może jeździć  "byle czym" doradziłem dwa lata temu, żeby jednak postawił na coś 200k+ i z tego co wiem bardzo sobie to chwali - jeździ do klientów, robi dobre wrażenie i - jak sam powiedział - wielu z nich zaczęło rozmawiać z nim wreszcie 'jak równy z równym".

Ale chodzi o to, że nie rozumiem czemu komuś to przeszkadza na co ktoś wydaje kasę ? Naprawdę - jak facet kupi tego Mesia za milion to pomyślcie o tym ile musiał po drodze zapłacić podatku. Nie żałujcie mu.

A odnośnie ubrań. Twoi koledzy róznią się od siebie o 2 do 2,5 euro na koszulce. Do 4 euro na koszuli. Akurat u mnie w stajni mam kolegę z Indii który ma 9 fabryk, w Indiach i na Sri Lance i szyje tego dużo. Polskie firmy nie chcą dużo płacić :) Ale te bardzo "markowe" co to pozycjonują swoje ciuchy dużo wyżej chcą płacić niewiele więcej. Skoro więc jedni płacą 3 euro a drudzy 4,5 euro. To czemu płacić 250 złotych za koszulkę jak można wziąć tą za 89 i przepłacić trochę mniej :)

Edytowane przez Sebastian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Sebastian napisał:

A odnośnie ubrań. Twoi koledzy róznią się od siebie o 2 do 2,5 euro na koszulce. Do 4 euro na koszuli. Akurat u mnie w stajni mam kolegę z Indii który ma 9 fabryk, w Indiach i na Sri Lance i szyje tego dużo. Polskie firmy nie chcą dużo płacić :) Ale te bardzo "markowe" co to pozycjonują swoje ciuchy dużo wyżej chcą płacić niewiele więcej. Skoro więc jedni płacą 3 euro a drudzy 4,5 euro. To czemu płacić 250 złotych za koszulkę jak można wziąć tą za 89 i przepłacić trochę mniej :)

Czyli lepsze koszulki 4,5eur sztuka, a gorsze w euro? Możesz podać jakieś przykłady marek tu i tu? Fajne są takie ciekawostki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2022 o 17:57, ptak napisał:

Za to poseł w rosyjskiej telewizji może popierać Putina.

Ale w kwestii tego kto może organizować marsze i inne tego typu teorie to polecam wizytę u dobrego lekarza. To jest tak samo sensowne jak twierdzenie, że trzeba bronić w Polsce katolików, bo są uciskani, dyskryminowani i w ogóle prześladowania jakby w Polsce sądzili ISIS.

Właśnie się dowiedziałem, że daliśmy się wkręcić. Braun w ruskiej TV "występował" obok Kaczyńskiego  i Kamińskiego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Sebastian napisał:

Myślę, że chodzi o problemy z ludźmi, którzy mają problem z tym, że ktoś inny ma coś fajnego :) 

Aha 

Ale mi teraz smutno że ktoś wydał 6k na telefon robiący to samo co mój 

No tragedia 

Jasne ze jak ktoś zarabia to może wydawać na co chce 

Śmieszy mnie jednak postrzeganie kogoś czy siebie przez ten pryzmat 

Nie obracam kwotami z pięcioma zerami to może i nie mam prawa głosu 

Ale tak zwyczajnie nie kumam co w negocjacjach znaczy drogie auto? 

Jak masz dobry produkt albo masz dobrą gadanę i potrafisz negocjować to możesz załatwić deal niezależnie od tego czym jeździsz 

 

Ale mogę być w błędzie, bo ja nigdy nie negocjowałem żadnych umów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, josephnba napisał:

Aha 

Ale mi teraz smutno że ktoś wydał 6k na telefon robiący to samo co mój 

No tragedia 

Jasne ze jak ktoś zarabia to może wydawać na co chce 

Śmieszy mnie jednak postrzeganie kogoś czy siebie przez ten pryzmat 

Nie obracam kwotami z pięcioma zerami to może i nie mam prawa głosu 

Ale tak zwyczajnie nie kumam co w negocjacjach znaczy drogie auto? 

Jak masz dobry produkt albo masz dobrą gadanę i potrafisz negocjować to możesz załatwić deal niezależnie od tego czym jeździsz 

 

Ale mogę być w błędzie, bo ja nigdy nie negocjowałem żadnych umów

Kasa lub jej brak nie czyni nikogo gorszym lub lepszym. To, że nie kumasz po co w negocjacjach auto, zegarek, dobry gajer czy czasem dobra asystenta to zwyczajnie pochodna tego, że u nas o ekonomii uczą zazwyczaj ludzie, którzy w życiu nie zrobili żadnego interesu. Oni po prostu patrzą tylko na ekonomię a pomijają psychologię biznesu. A to zajebisty błąd. Bo gdyby człowiek kierował się tylko ekonomią to  ani Ferrari ani Lambo ani nawet Audi w życiu by nie istniało.

I stąd się bierze takie a nie inne pojmowanie "świata biznesu" tu  i wielu innych miejscach. Naprawdę w sztuce sprzedaży nie chodzi o to, żeby sprzedać najtaniej. Chodzi o stworzenie złudzenia, że klient kupuje coś zajebiście wyjątkowego za tą cenę. Jak masz "szczęście" to jesteś w takiej pozycji jak ja, że po po prostu każdy kto u mnie coś wcześniej zamówił chce zamawiać dalej bo wie, że ma zajebistą jakość za rozsądne pieniądze. 

Biznes to nie tylko liczby ale i psychologia.  A najlepiej o tym świadczy giełda. Zobacz ile czasem ludzie płacą za obietnice przyszłych zysków i płacą za akcje po 10-20 razy powyżej wartości księgowej. 

 

Edytowane przez Sebastian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Lambo czy Ferrari to łechtanie własnego ego i nie ma nic wspólnego z biznesem. Jest taki biznesmen Józef Wojciechowski. Pieniędzy ma sporo a ego wywalone w kosmos. Przecież prywatny samolot na prawie 40 osób czy jacht za kilka milionów euro nie pomogą w negocjacjach w branży budowlanej. Do tych wystarczy Bentley😉 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Sebastian napisał:

Ale jak mieszkasz - dajmy na to w Łowiczu a Twoja firma robi kontrakty w kilku innych miastach to często gęsto musisz tam na miejscu być przynajmniej raz w tygodniu. 

przecież pisałem o „wsiach”. zawsze trzeba mieć lepszy traktor niż sąsiad :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Sebastian napisał:

Kasa lub jej brak nie czyni nikogo gorszym lub lepszym. To, że nie kumasz po co w negocjacjach auto, zegarek, dobry gajer czy czasem dobra asystenta to zwyczajnie pochodna tego, że u nas o ekonomii uczą zazwyczaj ludzie, którzy w życiu nie zrobili żadnego interesu. Oni po prostu patrzą tylko na ekonomię a pomijają psychologię biznesu. A to zajebisty błąd. Bo gdyby człowiek kierował się tylko ekonomią to  ani Ferrari ani Lambo ani nawet Audi w życiu by nie istniało.

I stąd się bierze takie a nie inne pojmowanie "świata biznesu" tu  i wielu innych miejscach. Naprawdę w sztuce sprzedaży nie chodzi o to, żeby sprzedać najtaniej. Chodzi o stworzenie złudzenia, że klient kupuje coś zajebiście wyjątkowego za tą cenę. Jak masz "szczęście" to jesteś w takiej pozycji jak ja, że po po prostu każdy kto u mnie coś wcześniej zamówił chce zamawiać dalej bo wie, że ma zajebistą jakość za rozsądne pieniądze. 

Biznes to nie tylko liczby ale i psychologia.  A najlepiej o tym świadczy giełda. Zobacz ile czasem ludzie płacą za obietnice przyszłych zysków i płacą za akcje po 10-20 razy powyżej wartości księgowej. 

 

Może tak 

A może po prostu zawsze miałem inne potrzeby niż ajfon (na który mnie stać) czy Bentley (na który mnie nie stać) 

Zresztą wielu "biznesmenów" też na Bentleya nie stać, biorą go w leasing ładując niepotrzebne wysokie koszty w firmę choć mogliby sporo z tej kasy oszczędzić jeżdżąc limuzyną audi 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Sebastian napisał:

Kasa lub jej brak nie czyni nikogo gorszym lub lepszym. To, że nie kumasz po co w negocjacjach auto, zegarek, dobry gajer czy czasem dobra asystenta to zwyczajnie pochodna tego, że u nas o ekonomii uczą zazwyczaj ludzie, którzy w życiu nie zrobili żadnego interesu. Oni po prostu patrzą tylko na ekonomię a pomijają psychologię biznesu. A to zajebisty błąd. Bo gdyby człowiek kierował się tylko ekonomią to  ani Ferrari ani Lambo ani nawet Audi w życiu by nie istniało.

I stąd się bierze takie a nie inne pojmowanie "świata biznesu" tu  i wielu innych miejscach. Naprawdę w sztuce sprzedaży nie chodzi o to, żeby sprzedać najtaniej. Chodzi o stworzenie złudzenia, że klient kupuje coś zajebiście wyjątkowego za tą cenę. Jak masz "szczęście" to jesteś w takiej pozycji jak ja, że po po prostu każdy kto u mnie coś wcześniej zamówił chce zamawiać dalej bo wie, że ma zajebistą jakość za rozsądne pieniądze. 

Biznes to nie tylko liczby ale i psychologia.  A najlepiej o tym świadczy giełda. Zobacz ile czasem ludzie płacą za obietnice przyszłych zysków i płacą za akcje po 10-20 razy powyżej wartości księgowej. 

 

Jeżeli decyzję biznesowe w milionowych kontraktach podejmuje się na podstawie tego kto się wpierdolił w większy kredyt na luksusowe auto, to nie dziwie sie jak potem wyglądają efekty takich decyzji 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, fluber napisał:

Jeżeli decyzję biznesowe w milionowych kontraktach podejmuje się na podstawie tego kto się wpierdolił w większy kredyt na luksusowe auto, to nie dziwie sie jak potem wyglądają efekty takich decyzji 

To jest trochę dyskusja o tym jak jest a jak powinno być w idealnym świecie. Uwielbiam tych byznesmenów w lśniących furach, których pracownicy wyglądają jak bezdomni połapani z rana pod dworcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie ogólnie śmieszy taki wpis Flubera.

Zawsze robi się domniemanie ze ktoś coś się władował lub jest głupszy ten co ma niż ten co nie ma. I to na różnych poziomach finansowych. 
Jezeli ktoś ma prawo do uproszczenia ze mądrzejszy jest ten co w mądry sposób nie ma Bentleya to trzeba tez dać prawo do oceny ludzi i w druga stronę. 
 

kredyt czy leasing ma to do siebie ze trzeba mieć:

a) wkład własny 

b) zdolność kredytowa i udokumentowane legalne przychody 

c) zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami 

jak wam wychodzi ze taki „posiadacz” jest gorszy od tego co nie ma gdzie w grupie tej drugiej raczej będzie więcej osób które mogą być nierobami lub nieuczciwymi to nie wiem. 

Wyglada na to ze nie mieliście styczności ze zwykłym biznesem na poziomie tylko wiedzę czerpiecie z jakiś patologicznych sytuacji rodem z lat 90 tych.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio był u mnie na wycenie właściciel sporej firmy budowlanej zajmującej się kanalizacją. Na taką skalę robót jest praktycznie monopolistą w okolicy, wykonuje spore (kilku-kilkunastomilionowe) prace min. dla miasta. Przyjechał 5letnim VW. W rozmowie wyszło, że tak mu się lepiej (skuteczniej) negocjuje. Osoby prywatne/ wspólnoty postrzegają go jako człowieka pracy, nie złodzieja, a urzędników aż tak nie kole to w oczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można po prostu uznać ze ktoś kupuje auto bo go stac? I jest miłośnikiem danej marki a nie ze robi to dla szpanu? Jazda fajnym samochodem z niezłym silnikiem sprawia mu frajdę, dobre wyciszenie premium pozwala się nie męczyć a zaawansowane systemy są po prostu bezpieczne? Bez tych podtekstów krytykantów których nie stać na tski wóz?

ogolnie zalecałbym osoba które zastanawiają się nad niezwykle ważna tematyka dlaczego taki gagatek ma takie auto na zmianę kierunku myślenia dlaczego sam takiego nie masz.  Nikt mi tu nie wmówi ze woli jeździć Kia niż Ferrari. I tu szpan czy pozerstwo nie ma nic do rzeczy. 

1 minutę temu, Pablo81 napisał:

Ostatnio był u mnie na wycenie właściciel sporej firmy budowlanej zajmującej się kanalizacją. Na taką skalę robót jest praktycznie monopolistą w okolicy, wykonuje spore (kilku-kilkunastomilionowe) prace min. dla miasta. Przyjechał 5letnim VW. W rozmowie wyszło, że tak mu się lepiej (skuteczniej) negocjuje. Osoby prywatne/ wspólnoty postrzegają go jako człowieka pracy, nie złodzieja, a urzędników aż tak nie kole to w oczy.

Niestety tak jest często w Polsce ze trzeba udawać w druga stronę. 

Chore. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, jack napisał:

To jest trochę dyskusja o tym jak jest a jak powinno być w idealnym świecie. Uwielbiam tych byznesmenów w lśniących furach, których pracownicy wyglądają jak bezdomni połapani z rana pod dworcem.

Z takim też miałem do czynienia i od razu pomyślałem sobie, że oszukuje i mnie (brak wykwalifikowanych ludzi) i pracowników (bez umowy, na jakimś smieciu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, jack napisał:

To jest trochę dyskusja o tym jak jest a jak powinno być w idealnym świecie. Uwielbiam tych byznesmenów w lśniących furach, których pracownicy wyglądają jak bezdomni połapani z rana pod dworcem.

To ze ktoś wyglada jak bezdomny to przede wszystkim jego wina. 

W takim TK max możesz za niewielkie pieniądze kupić na prawdę solidne koszule czy spodnie. Za 30% ceny. 

Są właściciele którzy wspierają pracowników i tacy co chcą oszukać.  Nie rozumiem ze tu toczy się dyskusja tylko jednej strony medalu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, ignazz napisał:

A mnie ogólnie śmieszy taki wpis Flubera.

Zawsze robi się domniemanie ze ktoś coś się władował lub jest głupszy ten co ma niż ten co nie ma. I to na różnych poziomach finansowych. 
Jezeli ktoś ma prawo do uproszczenia ze mądrzejszy jest ten co w mądry sposób nie ma Bentleya to trzeba tez dać prawo do oceny ludzi i w druga stronę. 
 

kredyt czy leasing ma to do siebie ze trzeba mieć:

a) wkład własny 

b) zdolność kredytowa i udokumentowane legalne przychody 

c) zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami 

jak wam wychodzi ze taki „posiadacz” jest gorszy od tego co nie ma gdzie w grupie tej drugiej raczej będzie więcej osób które mogą być nierobami lub nieuczciwymi to nie wiem. 

Wyglada na to ze nie mieliście styczności ze zwykłym biznesem na poziomie tylko wiedzę czerpiecie z jakiś patologicznych sytuacji rodem z lat 90 tych.  

Ja tylko zwróciłem uwagę na teksty o psychologii biznesu i o tym jak ważnym czynnikiem w negocjacjach na milionowych kontraktach jest wartość samochodu, którym się przyjechało. 

Moim zdaniem nie powinno mieć to wpływu na merytoryczna ocene oferty. 

Absolutnie nie miałem na myśli tego że ludzie z lepszymi autami są gorsi. 

5 minut temu, ignazz napisał:

Nikt mi tu nie wmówi ze woli jeździć Kia niż Ferrari. I tu szpan czy pozerstwo nie ma nic do rzeczy. 

To w sumie smutne ze tak myslisz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • matek zablokował(a) ten temat
  • Reikai odblokował(a) ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.