Skocz do zawartości

KOBE


matek

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, LeweBiodroSmoka napisał:

konkretnie za tymi czasami gdy siałeś największy popłoch?

ludzie wyluzujcie, kazdy ma inną wrażliwość i inaczej reaguje na dane sytuacje, póki rozmawiamy na poziomie to nic się złego nie dzieje

nie, akurat to post z czystego sentymentu. dawno gościa nie widziałem tutaj, a pamiętam jeszcze nasze dyskusje przed 10+ lat.

akurat mi nie przeszkadza, że jest taka dyskusja w tym temacie, bardziej chodziło mi o to że klimat forum się zmienił w stosunku do naszej prehistorii bez adv statów, memów i social mediów. ot chwila nostalgii, nic wielkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kore napisał:

nie, akurat to post z czystego sentymentu. dawno gościa nie widziałem tutaj, a pamiętam jeszcze nasze dyskusje przed 10+ lat.

akurat mi nie przeszkadza, że jest taka dyskusja w tym temacie, bardziej chodziło mi o to że klimat forum się zmienił w stosunku do naszej prehistorii bez adv statów, memów i social mediów. ot chwila nostalgii, nic wielkiego.

kup sobie tv lampowy 18 cali gdzieś a ja Ci odtwarzacz Otake dorzucę za free

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kore napisał:

sądząc po tym, jak odebrałeś mojego posta to poproszę jeszcze o to:

shopping?q=tbn:ANd9GcSK2mpjdFtHzkDjRggG4

nie no bez urazy ale jak ktoś wyskakuje z tym argumentem, że teraz to tylo adv stats to się zastanawiam czy aby na pewno opony w maluchu zmienił

też do wielu rzeczy z 90s mam szalony sentyment ale nie przesadzajmy, nawet Kobe był w pierwszym szeregu ikon, które weszły w dobę internetu jak do siebie na chatę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, MarcusCamby napisał:

 

 W czym był Kobe od Nich lepszy? Tym, że dobrze w koszykówkę grał?

Rok temu pożegnałem dwóch bliskich członków rodziny i żyję dalej...

 

Nie był lepszy, ale jakkolwiek to nie zabrzmi był " bliższy"- oglądałem go od samego początku praktycznie, cała ta narracja z " osiemnastoletnim Lakersem" kupiła mnie wtedy i to od niego i od tamtego składu Lakers zaczęła się pasja do gry, która trwa do dzisiaj, a dzięki koszykóweczce trochę fajnych chwil się przeżyło i fajnych ludzi się poznało jednak, więc jakiś wpływ na moje życie w sposób długofalowy wywarł, a tego nie można porównać do " ofiar powodzi z Indonezji".. ogólnie mam wrażenie, że wszelkie próby racjonalizacji w podobnych  przypadkach trochę mijają się z celem i sensu w takich działaniach nie widzę zbytnio, bo o ile jak najbardziejrozumiem Twój punkt widzenia, to moje odczucie jakby odszedł kumpel/kolega jest ponad poziomem racjonalnym i żadne " rozsądne" argumenty tego nie zmienią ;)

Odnośnie drugiej części- wiadomo, tak trzeba i tu też tak przecież będzie i to znacznie szybciej niż w przypadku kogoś naprawdę bliskiego..

Edytowane przez Tyrion
Blad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie to przeżywają bo Kobe coś dla nich znaczył. Dla niektórych to był pierwszy ulubiony koszykarz dla innych wilki rywal ukochanego zespoły. 

Przecież jak wam ktoś bliski zginie w wypadku to reszcie rodziny powiecie, że ginie między tyle a tyle osób na drodze i to nic wielkiego, nie rozumiem o co wielkie halo bo w Indonezji to była powódź i...

To kwestia szacunku. Uszanujcie ból całej masy ludzi, po stracie kogoś kto ich inspirował , wywoływał emocje przez lata. 

Sobie załóżcie temat "wyjebane na śmierć kobasa xd" i tam pokazujcie jakimi twardzielami jestescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, Kobe nigdy nie był moim idolem... nigdy nie był moim ulubionym koszykarzem... tak samo jak nim nigdy nie był MJ. 

Ale był wielki, miał wielki talent i wielką etykę pracy. To spowodowało, że wytrwał jako geniusz na parkietach NBA nie 3 lata jadąc na bazie talentu, a 20. Jeszcze większa symbolika, że w jednym klubie. Pewno, gdy miał wokół siebie otoczenie Mihmów i Vaferów (z całym szacunkiem) tego świata, jeden trejd do contendera sprawiłby większą ilość mistrzowskich tytułów, ale on trwał na zawsze w LA. Niestety później kontuzja mocno zahamowała jego karierę, po niej dalej był dobry, ale nie był już nie z tej planety.

Ale co ważniejsze - zarobionej kasy nie wydał na dziwki, nie zdradzał żony na lewo i na prawo, nie tłukł się po miejscowych slamsach, tylko poważnie zainwestował w prawdziwą machinę finansową, dzięki czemu teraz jak dzieciaki słyszą "Fortnite", będą myśleć "Bryant", nawet jak nigdy wcześniej o nim nie słyszeli, bo sport znali tylko z e-sportu.

Zostawił po sobie spuściznę. A jego grę widział każdy z nas. O Indonezyjczykach czy Chińczykach, umierających na koronawirus nikt nie słyszał. Pewnie, to są też ludzie. Ale to z Kobem się identyfikowaliśmy, to Kobe był dla nas wzorem gry, wzorem postawy na boisku, wzorem postawy poza nim, przykładem na to, że pieniądze można mieć, ale trzeba nauczyć się z nimi żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

The pilot of the helicopter carrying Kobe Bryant, his daughter and 6 other passengers got in big trouble with fog -- they seemed to abort the trip and tried returning home, barely clearing one mountain range, but never slowed down ... this according to the flight tracker and several experienced helicopter pilots in the L.A. area.

As we reported, the pilot had to circle near the Downtown L.A. area -- near the L.A. Zoo -- for 15 minutes because of bad weather ahead. As we reported ... the LAPD had grounded its helicopter fleet because of fog at around the same time Kobe's helicopter took off.

The pilot was following a visual flight plan and was cleared by the tower to proceed north, toward Thousand Oaks where Kobe was taking his daughter for a basketball game. When he got to the Calabasas area, the fog became blinding.

As we reported, the pilot was way too low --  at 1,250 feet. The pilots we spoke with say it's clear based on the abrupt change on the flight tracker ... the pilot panicked and quickly ascended to 2,000 feet. We're told he cleared a mountain range by 100 feet, and the pilots we spoke with say he was so low he almost certainly saw the tops of the mountain.

The pilots we spoke with -- all of whom have extensive experience -- say based on the flight tracker and the accident scene, they believe the pilot felt he had cleared all of the mountains and was proceeding to head back when he hit another mountain. The pilot clearly did not know there were mountains ahead because he actually descended from 2,000 feet to 1,700 feet ... presumably to go under the fog.

Even more baffling, we've been told the pilot was extremely experienced flying in that area -- and was even a flight instructor. One seasoned helicopter pilot told TMZ, he could not understand why Kobe's pilot would have maintained a speed of 161 knots in such dense fog. One of the benefits of a helicopter is you can go much slower -- even 15 mph -- to gingerly avoid terrain if you're uncertain.

Our sources say the chopper was sophisticated and had an altitude warning signal to pull up, but it was too late. As we said, he was doing 161 knots and didn't slow down. The helicopter hit the mountain at that speed.

Several of the pilots we spoke with say the pilot should have gone up to clear the fog, rather than down. To that end, we're told the pilot could have slowed down to almost a stop as he turned, but didn't.

300 km na godzine w mgle gdzie nie widac bylo nic, prosto na czolowke z górą.

 

tak to jest jak z doswiadczonymi kierowcami, 20 lat latasz po tych samych terenach czujesz sie za pewnie, wychodzi na to ze kobe zaufal zlemu gosciowi

chyba ze sam naciskal, lecieli na mecz z druzyna Terrego

 

Cytat

KOBE BRYANT HELICOPTER HAVE BLACK BOX LASD Patrolling Crash Site For Looters

takze tez gowno sie dowiemy.

moze jaki zawal, atak serca, dziwne ze zamiast zwolnic przyspieszal

Edytowane przez Kubbas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Kubbas napisał:

 

chyba ze sam naciskal, lecieli na mecz z druzyna Terrego

 

 

 

jeszcze raz powtórzę to co Ci pisałem wcześniej: nawet jeśli Kobe naciskał, żeby lecieli, to on się nie zna na pilotowaniu helikoptera, ale pilot się zna i wie jakie jest ryzyko (lotu z mocno ograniczoną widocznością) i jakie mogą być konsekwencje. I to nie jest kierowca z PKSu Wieluń, że jak odmówi wykonania kursu i go zwolnią to nie będzie miał za co dzieci na wakacje wysłać. 

Ale nie chcę wchodzić za bardzo w tematykę katastrof statków powietrznych bo to w Polsce drażliwy temat, a ja też expertem nie jestem.

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, kucio napisał:

Jest w necie nagranie z momentu rozbicia. Helikopter kręcił się w każda możliwa stronę i spadł na góry. Mgły wtedy prawie nie było. 

Nie ma żadnego nagrania (a jeśli jest to jeszcze nie zostało opublikowane). To co jest rozpowszechniane jako rzekome nagranie to katastrofa śmigłowca która miała miejsce w Emiratach w grudniu 2018 roku https://aviation-safety.net/wikibase/220306

Edytowane przez danny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Radar data indicated the helicopter climbed to 2,300 feet and then began a left descending turn. 

takze raczejh jakis zawal polecieli do 2300 w gore zeby uniknac mgly i nagler zaczeli schodzic w lewo w dol przyspieszajac nie ma najmniejszego sensu

ogolnie w takich warunkach sa dwa typy latania i wieza wskazuje jak powinni leciec, pozwolili im leciec svfr czyli specjalne wizualne latanie powiedzmy, a powinni leciec ifr czyli w oparciu o instrumenty bo nie bylo nic widac

Cytat

To fly any aircraft there are generally two sets of rules: VFR and IFR. IFR stands for Instrument Flight Rules and VFR stands for Visual Flight rules. ... On the whole there are many other aspects that influence the decision but in simple words it totally depends on the weather, whether a pilot fly VFR or IFR.24 lut 2017

Cytat
Special visual flight rules
 
Special visual flight rules (Special VFR, SVFR) are a set of aviation regulations under which a pilot may operate an aircraft.

 

Edytowane przez Kubbas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bulek napisał:

Cóż, Kobe nigdy nie był moim idolem... nigdy nie był moim ulubionym koszykarzem... tak samo jak nim nigdy nie był MJ. 

Ale był wielki, miał wielki talent i wielką etykę pracy. To spowodowało, że wytrwał jako geniusz na parkietach NBA nie 3 lata jadąc na bazie talentu, a 20. Jeszcze większa symbolika, że w jednym klubie. Pewno, gdy miał wokół siebie otoczenie Mihmów i Vaferów (z całym szacunkiem) tego świata, jeden trejd do contendera sprawiłby większą ilość mistrzowskich tytułów, ale on trwał na zawsze w LA. Niestety później kontuzja mocno zahamowała jego karierę, po niej dalej był dobry, ale nie był już nie z tej planety.

Ale co ważniejsze - zarobionej kasy nie wydał na dziwki, nie zdradzał żony na lewo i na prawo, nie tłukł się po miejscowych slamsach, tylko poważnie zainwestował w prawdziwą machinę finansową, dzięki czemu teraz jak dzieciaki słyszą "Fortnite", będą myśleć "Bryant", nawet jak nigdy wcześniej o nim nie słyszeli, bo sport znali tylko z e-sportu.

Zostawił po sobie spuściznę. A jego grę widział każdy z nas. O Indonezyjczykach czy Chińczykach, umierających na koronawirus nikt nie słyszał. Pewnie, to są też ludzie. Ale to z Kobem się identyfikowaliśmy, to Kobe był dla nas wzorem gry, wzorem postawy na boisku, wzorem postawy poza nim, przykładem na to, że pieniądze można mieć, ale trzeba nauczyć się z nimi żyć.

Z dwoma rzeczami się nie zgodzę. Pierwsza, że jeszcze jakiś mocniejszy transfer i miałby więcej tytułów napisane w tonie jakby nie miał idealnych warunków. Kłótnie z Shaqiem i odejście jednego z nich z klubu to walka o przywództwo w drużynie i na pewnym etapie ich karier było nie do pogodzenia, bo żaden nie chciał odpuścić. Nie było naturalnego usunięcia się w cień jak Wade zrobił miejsce dla Lebrona.

Z tymi kłótniami i odejściem Shaqa to też gdybanie moje i wielu, że mogło być więcej pierścieni, bo w 2003 i 2004 już nie mieli głodu jak wcześniej, a dalej Shaq się brzydko starzał. To widać po jego grze w playoff 2005 i 2006 w Heat, gdzie  Wade całkowicie go zdominował w drużynie. Grając w Lakers Kobe przez większość kariery miał bardzo silny skład, którego nie mieli inne gwiazdy.
Najpierw Shaq, Phil Jackson i świetni zadaniowcy. Później za paczkę fajek P.Gasol w prime plus solidnych wysokich Bynum i Odom, gdzie pod koszem drużyna Lakers dominowała nad resztą ligi.
Równie dobrze mógł mieć mniej tytułów, a nie więcej. Wstaw zamiast Bryanta do Lakers 1996-2013 Granta Hilla lub V. Cartera i LA Lakers z nimi też pewnie zdobyliby z 2-3 tytuły w latach 2000-2004, bo oni nie musieliby się tak zajeżdżać mając Shaqa w składzie, a lepiej prowadzeni uniknęliby kontuzji. Przewaga Bryanta nad nimi to głównie to co zrobił w 2009 i 2010. Ale miał najlepszych wysokich w lidze. Moim zdaniem K.Bryant miał sprzyjające warunki do zdobywania tytułów. Najlepsze z możliwych w prawdopodobnie najlepsze organizacji w NBA Lakers, która jest magnesem. Druga kwestia twoja, że nie zdradzał żony. W 2011 był pozew o rozwód z powodu licznych zdrad Bryanta, ale doszli do porozumienia w 2013.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, fluber napisał:

Co o tym sądzicie?

https://zrzutka.pl/nvfsbn

Mnóstwo tych zrzutek to zwykłe wyłudzanie pieniędzy.

Chyba najgłośniejsza sprawa to z tym Seicento, na twitterze było kiedyś nawet konto sprawdzające faktyczność tego typu akcji. Najczęściej oczywiście gra się chorymi dziećmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.